Komentarze do czytań XIV Tydzień Zwykły | od 3 do 9 lipca 2016 r. – Ks. Waldemar Kluz

[dzien 1]

Niedziela, 3.07.2016 r.

Pierwsze czytanie: Iz 66,10. 12-14c.

Jeden z powodów do radości, jakie ma człowiek, pojawia się, gdy Pan daje pozytywne obietnice. Dzisiaj Pan przez proroka Izajasza obiecuje, że skieruje do Jeruzalem pokój, a mieszkańcy  Jerozolimy doznają pociechy. Pan w mieście świętym gromadzi swój lud, odnawia siły jego mieszkańców swoim słowem. Zapowiedź jest jasna, to w Jerozolimie dozna lud pocieszenia. Dzisiaj naszą Jerozolimą jest zgromadzenie Kościoła powszechnego, w którym słucha się Słowa Bożego. Ile razy społeczność Kościoła zwraca się ku Panu Bogu, tylekroć Pan karmi ludzi i odnawia ich godność. Cleonice Morcaldi, najbardziej znana córka duchowa św. o. Pio w swoim dzienniku duchowym wyraziła to, co uprzednio znalazło się u Izajasza: „Wróciłam do źródła. Czytałam Pismo Święte i Ewangelie. Znalazłam wytchnienie i rozkosz. Jak dziecko, które podczas karmienia mlekiem matki z radością kontempluje i pieści twarz matki, wodzi za nią wzrokiem i śmieje się – tak czuła się moja dusza przy Bogu, gdy czytałam Jego słowa.” Cieszmy się dzisiaj z powodu zgromadzenia nas przez Pana w Kościele i możliwości słuchania życiodajnego Słowa Bożego.

 

Psalm responsoryjny: Ps 66, 1b-3a. 4-5. 6-7a. 16.20.

Człowiek, który pojmuje, jak wielkie dzieła uczynił dla niego samego i całej ziemi Pan, zaczyna wychwalać Boga. Psalmista, zapatrzony w piękno stworzonego świata, przynagla „zuchwale” cały świat do wysławiania Stwórcy. Drugim powodem w dzisiejszej Liturgii Słowa, który pomnaża w nas radość, jest widzialny świat i dzieła, których dokonuje nasz Bóg. Urbanizujący się coraz bardziej człowiek, sam jako stworzenie zapomina o tym, że został stworzony i oddala się mentalnie od tej prawdy, porzucając w sobie zdolność do kontemplacji. Tym samym traci jeden z powodów do radości.

 

Drugie czytanie: Ga 6, 14-18

Paweł Apostoł chlubi się z krzyża Chrystusowego. Odnalazł powód do chlubienia się z niczego więcej jak tylko z krzyża Jezusa, który pojednał nas z Bogiem. Chlubić się, to być dumnym z kogoś lub z czegoś. Św. Paweł jest dumny z Chrystusa i Jego dzieła. Pan nas odkupił przez swoją śmierć i odnowił całe stworzenie, naszą kondycję ludzką. W tym fragmencie odnajdujemy największy powód do radości. Zauważona przez Pawła wartość krzyża Chrystusowego uzdalnia go do przyjęcia w jedności z Jezusem codziennego własnego krzyża.  Kontemplacja męki Chrystusa wyzwala Apostoła od skupiania się na sobie, daje mu siłę do znoszenia  trudności i do pokonywania przeciwności. Jako chrześcijanie wpierw chlubimy się z krzyża Chrystusa, a następnie  dzięki pomocy Boga przyjmujemy własny krzyż.

 

Ewangelia: Łk 10, 1-12.17-20

Jezus posłał, według św. Łukasza, siedemdziesięciu dwóch uczniów na głoszenie Dobrej Nowiny. Nauczyciel podał im konkretne wskazania, jak należy zachowywać się przy obwieszczaniu Ewangelii. Udzielił także mocy ich słowom i znakom. Praca apostolska napełniła wysłańców radością i pewnego rodzaju ludzkim spełnieniem. Po powrocie chlubią się poddaństwem duchów nieczystych. Jezus odsłania przed nimi większy powód do radości: „Cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie”. W życiu mamy wiele małych nadziei i radości, lecz największą nadzieję ulokować można tylko w Bogu i w wieczności. Radość ewangeliczna może się udzielać tym, których spotkamy. Libański św. Charbel powiedział: „Bądźcie pewni, że nie słowa skłonią ludzi do wejścia na pokład okrętu Pana, lecz wasza ufność, wiara w Niego i radość promieniującą z waszych twarzy.”

 

[dzien 2]

Poniedziałek, 4.07.2016 r.

Pierwsze czytanie: Oz 2, 16.17b-18.21-22

Chcę przynęcić niewierną oblubienicę, wywieść na pustynię i mówić do jej serca.

Ową oblubienicą wpierw jest naród wybrany, a potem jego  następca czyli Kościół, a także  każdy wierzący. Oblubienica stała się w pewnym okresie nierządnicą. Oddzieliła się przez własne błędy od Tego, który ją wybawił z Egiptu, z niewoli grzechu i śmierci. W prozie życia małżonka Boża żyjąca pośród zgiełku dnia codziennego w wielkich miastach i ośrodkach, gdzie bezmyślnie i z łatwością czci się bożki, traci orientację, traci serce, a w konsekwencji głowę, stając się niewierną. Stwórca zaś, wierny miłości widzi w niej piękno i chce z nią na nowo zawrzeć związek małżeński.

Życie w wielkim mieście daje wiele wymiernych korzyści, ale zarazem metropolie wciągają i zatracają człowieka, który w domu rodzinnym, na prowincji, bliżej natury pozostawał wierny Bogu, ojczyźnie i przekonaniom. Jak bardzo wciągnęło nas już życie w metropolii warszawskiej? Pan upomina się o mnie i o ciebie. Chce odnowić z nami przymierze miłości. Jego dobre i pełne szacunku spojrzenie próbuje nas podnieść z niewierności. On odsłania pragnienie odnowienia z nami przymierza.

 

Psalm responsoryjny: Ps 145, 2-3.4-5.6-7.8-9

Izrael miał świadomość, że został wybrany przez Pana Boga. Owa więź porównywana była do przymierza małżeńskiego. Mężowi zależy na żonie, a żonie na mężu. Oblubieńcowi na oblubienicy, a oblubienicy na Oblubieńcu. Pan, dzięki miłości zapatrzony jest w naród wybrany pomimo niewierności i grzeszności ludu. Potwierdza to pierwsze dzisiejsze czytanie. Jahwe pragnie przywołać do siebie niewierną żonę, która na skutek licznych odstępstw od wierności stała się nierządnicą. Natomiast psalm 145 oddaje zapatrzenie Izraela w Pana, który pozostaje wierny na wieki i okazuje miłosierdzie swojej oblubienicy. Lud Starego Przymierza często pielgrzymuje i chociażby podczas drogi do świątyni wychwala Pana, swego zbawiciela. Jeżeli człowiek w czasie ziemskiej drogi potrafi odwrócić się od siebie samego, porzuci siebie i skupi się na Panu, zachwycając się Jego łaską, droga staje się znośniejsza. Nie oszczędzajmy zatem siebie, tj. porzućmy  przywiązanie do własnego ego i wychwalajmy Pana. Św. Augustyn psalm ten komentuje jako doskonałe uwielbienie Chrystusa modlitwą na wszystkie okoliczności i zdarzenia życiowe.

 

Ewangelia: Mt 9, 18-26

Pokłon przełożonego synagogi, który stracił córkę i dotknięcie szat Jezusa przez kobietę cierpiącą na krwotok, to dwa ze sobą mocno powiązane wydarzenia z dzisiejszej perykopy, które wskazują na Jezusa jako Pana życia. Zanim dokonało się uzdrowienie chorej i wskrzeszenie umarłej przez Jezusa wpierw Ewangelia podaje dwa epizody: pokłon mężczyzny w stronę Jezusa i dotknięcie przez kobietę Zbawiciela. Pierwszy wyraża szacunek i adorację, a drugi wiarę. Tam gdzie adoracja Pana i wiara, tam też powrotów do zdrowia i pełni życia jest więcej. W powyższym fragmencie Ewangelii dochodzi do gry znaków. Przełożony prosi, aby żywy Jezus włożył na nieżywą ręce. Żywy Pan robi coś więcej, umarłą chwyta za rękę i przywraca jej utracone życie. Pomiędzy prośbą o cud a samym wskrzeszeniem dochodzi do  jeszcze jednego wyciągnięcia ręki i dotknięcia. Tym razem cierpiąca na krwotok kobieta dotyka Jezusa. Dotknięcie się ciała zmarłego czy krwawiącej kobiety, w tamtych czasach powodowało zaciągnięcie nieczystości rytualnej. Nie ma ani takiej śmierci, ani takiego krwotoku, uchodzenia życia z człowieka, których Jezus nie mógłby wskrzesić i uzdrowić. Adorując Boga i ufając Mu, człowiek odzyskuje obite i utracone człowieczeństwo. Josef Ratzinger w jednej z homilii, gdy sprawował funkcję biskupa Monachium, przypominał, że zginanie kolan przed Bogiem, adorowanie Go i wychwalanie nie sprzeciwia się godności, wolności i wielkości człowieka. Podstawą wszystkiego jest wolność i my sami możemy być wolni tylko wtedy, gdy On jest Stwórcą. Gdy  pochylamy się przed Nim, nie przekreślamy  wtedy naszej wolności, lecz prawdziwie ją przyjmujemy i dopełniamy.

 

[dzien 3]

Wtorek, 5.07.2016 r.

Pierwsze czytanie: Oz 8, 4-7.11-13

Jakże szybko synowie mogą zapomnieć o ojcu? Synowie Izraela zapomnieli, kto jest ich Ojcem, Panem i Królem. Bez wiedzy Boga szybko mianowali sobie królów i książąt. A skoro żaden król ziemski wybrany w oparciu o ludzkie kalkulacje nie zaspokoi najgłębszych pragnień ludzkich, to synowie szybko tworzą posągi ze srebra i złota. Pretendentów do nieobsadzonego prawowitego tronu zazwyczaj ujawnia się wielu. Skoro nie do Pana Boga, to do innych panów przylgnie serce. Prawdziwy Król nad Izraelem nie zapomina o synach, którzy wpierw zapomnieli o Ojcu. Bóg zamierza posłać ich do Egiptu, symbolu ucisku, żeby się nawrócili. Pan kocha miłością prawdziwą, nie godzi się na oddawanie czci czemuś, co zatraca człowieka. Czasami Pan posyła swój lud do Egiptu, gdyż tylko w niewoli serce i rozum zatęsknią za prawdziwym Bogiem. Niewole, które Pan na nas dopuszcza są łaską. Słowo Boże podaje nam takie przykłady.

 

Psalm responsoryjny: Ps 115, 3-4.5-6.7ab-8.9-10

Lud Starego Przymierza doskonale wiedział, że jego Bóg znajduje się w niebie i czyni wszystko co zechce, że jest absolutnie inny, przekracza całe stworzenie. Bóstwa pogańskie przeciwnie związane z pracą ludzkich rąk zdeterminowane są ludzką myślą, uwikłane w intrygi niespokojnych głów. A co gorsza, człowiek, który czyni sobie fałszywe bożki, upodabnia się do nich. Jedynie Bóg, który sam objawia się ludziom godny jest czci i wiary. Modlitwa słowami tego psalmu wyprowadza nas z pokusy bałwochwalstwa i wprowadza nas w tajemnicę Boga.

 

Ewangelia: Mt 9, 32-38

Jezus posłany został na ziemię według zamysłu Bożego. On jest Królem i Księciem Pokoju. Nie jest wytworem ludzkich myśli ani rąk. Bóg sam dał Go ludziom jako najpełniejszy obraz Boga na ziemi, aby doprowadził każdego syna ludzkiego do przyjaźni z Ojcem. Jezus egzorcyzmuje serca i myśli ludzkie, przywraca mowę zdolną do głoszenia prawdy. Chrystus, najpiękniejszy z synów ludzkich, nie zapomina o Ojcu, w tę więź wprowadza każdego z nas. Czy skorzystamy z Jego zaproszenia, zależy od nas. W nadzwyczajnym roku miłosierdzia podczas spotkania z kapłanami 2 czerwca 2016 r. w Rzymie papież Franciszek posłanych przez Jezusa na żniwo kapłanów widzi następująco: „Musimy mieć jasną świadomość, że nie jesteśmy ani ojcem, ani pasterzem, ani Samarytaninem. Jesteśmy raczej u boku tych trzech jako grzesznicy.” To Bóg jest Ojcem, Pasterzem, a w osobie Jezusa Samarytaninem.

 

[dzien 4]

Środa, 6.07.2016 r.

Pierwsze czytanie: Oz 10, 1-3.7-8.12

Obfite owoce, dobrobyt oraz pomyślność w ziemi Kanaan spowodowały, że Izrael zapomniał, kto jest jego Panem i Królem. Skoro dzięki zasobom majątkowym buduje się miasta, to czemu nie postarać się o kolejne miejsce kultu, ołtarz i stelę, aby spełniać obrzędy religijne? Pozornie wygląda to logicznie, ale w oczach Pana Boga jest obrzydliwością. Izrael z jednej strony utrzymuje, że bogactwo jest znakiem błogosławieństwa Bożego, a z drugiej postępuje tak jak inne pogańskie narody, które budują liczne świątynie tam, gdzie im się spodoba. Pan Bóg postanowił, że Izrael ma słuchać Jego samego, a nie iść za zachciankami serca i wyobrażeniami umysłu o religijności. Izrael, lud Pana ma słuchać swego Boga, a ołtarze powinien budować tam, gdzie On sam wskaże miejsce. Strzeżmy się religijności dążącej do zaspokajania własnych potrzeb i wyobrażeń. Prośmy o wiarę, która jest darem Boga i zmierza do podobania się Jemu samemu. Gwarantem zdrowej wiary jest trwanie w Kościele i wierzenie wiarą Kościoła, a nie religijność światopoglądowa wyrażona zdaniem: Ja najlepiej modlę się w lesie lub parku, dlatego nie chodzę na mszę świętą. Uczmy się żyć i modlić w pierwszej osobie liczby mnogiej, to znaczy we wspólnocie Kościoła, w której słucha się Słowa Bożego.

 

Psalm responsoryjny: Ps 105, 2-3. 4-5. 6-7

Autor psalmu 105 całą uwagę skupia na Panu Bogu i dziełach, których Stwórca dokonał w historii Izraela. Zachęca słuchaczy do śpiewania Panu psalmów i rozsławiania dzieł Jego. Człowiek przez skupienie się na Bogu porzuca siebie i wtedy paradoksalnie odzyskuje dar wolności, pomnażając radość i wesele. Każdy, kto rozważa o Jego cudach i szuka Jego oblicza, odnajdzie także samego siebie na właściwym miejscu pośród stworzeń.

 

Ewangelia: Mt, 10, 1-7

Pan Jezus przywołuje do siebie Dwunastu. On ich ukształtował, pozwolił im się odnaleźć w królestwie Bożym, ukształtował ich tożsamość. Zawołał ich po imieniu, wydobył z anonimowości tłumu. Teraz posyła ich do owiec w domu Izraela, aby innym pozwolili się odnaleźć w królestwie Bożym. Z jednej strony ciągle na nowo Pan Jezus przywołuje nas do siebie, odnawia komunię z nami, umacnia zakorzenienie w królestwie Bożym. Z drugiej zaś posyła nas do świata, abyśmy głosili Dobrą Nowinę. Dobrą Nowiną jest On, nie my.

 

[dzien 5]

Czwartek, 7.07.2016 r.

Pierwsze czytanie: Oz 11,1.3-4.8c-9

Ocalić od zapomnienia prawdę fundamentalną, że Bóg przede wszystkim miłuje stworzenia. Bóg miłuje swój lud, a w ludzie Bożym każdego z osobna. Raz jak oblubieniec oblubienicę, a raz jak ojciec syna lub matka niemowlę. Tak to przedstawia Księga Ozeasza. Kiedy stworzenie zapomina, że Pan Bóg kocha, zaczyna oddalać się ku rzeczom, które nie nasycą i nie zaspokoją najgłębszych pragnień. Taka jest historia Izraela i nasza osobista. Od Miłującego wyszliśmy i Miłujący przyciąga nas węzami miłości. Miłość matki nie męczy się przekraczaniem siebie, aby przyjść z pomocą dziecku. Od czasu do czasu pytam matki, co robią, kiedy ich dziecko wpada do kałuży i ubłoci się. Zazwyczaj odpowiadają, że podnoszą i przychodzą dzieciom z pomocą. Nieliczne powiadają: podchodzę, podnoszę, całuję w czoło i zmieniam ubranie. Pan wpierw podchodzi do każdego z nas, pochyla się, całuje i daje nadzieję, przywraca utraconą godność. Pamiętajcie synowie i córki Boże, że to  przede wszystkim Pan  najpierw miłuje i piastuje, ponieważ chce  dać i ocalić życie, na którym Mu zależy.

 

Psalm responsoryjny: Ps 80, 2ac.3bc.15-16

Jeden z bardziej znanych obrazów narodu wybranego to winorośl, winny krzew, winnica. Sam Jahwe sadzi i uprawia winorośl, swój lud. Zadaniem Izraela jest przede wszystkim pamiętać, gdzie dosięgają jego korzenie. Korzenie są w Panu, kto o tym pamięta, w każdym położeniu zawoła: nawiedź Panie swoją winorośl. Słowa psalmu dzisiejszej liturgii są  prośbą, aby Pan wejrzał z nieba i chronił swoją latorośl, jednak nie narzucają sposobu realizacji tej modlitwy. Pan sam wie najlepiej jak i w jaki sposób zatroszczyć się o swoje dzieło.

 

Ewangelia: Mt 10, 7-15

Pan posłał apostołów z Dobrą Nowiną do ludzi, na zewnątrz, do tych, którzy choć są członkami Izraela, nie należą jeszcze do wspólnoty Jezusa. Ewangelia o królestwie Bożym nie ma charakteru zamkniętego. Zresztą sam Bóg nie jest twierdzą z zaryglowaną bramą, lecz domem pełnym drzwi. Zaczynu ewangelicznego nie da się uwięzić w hermetycznie zamkniętym naczyniu. Jego naturą jest wydostawanie się na zewnątrz. Jezus tak formuje swoich pierwszych towarzyszy, by po pierwsze nie zamykali się w sobie, a po drugie byli zdolni do wychodzenia na zewnątrz. Odkrywa przed nimi konieczność otwierania się na Jego możliwości działania i w ten sposób przekraczania samego siebie. Środki i metody głoszenia są proste i zwyczajne. Tradycja chrześcijańska powie, że są ubogie. Bogu przecież spodobało się przez głupstwo głoszenia słowa zbawić świat. Głoszenie Dobrej Nowiny przy pomocy prostych środków wskazuje, że jej moc znajduje się nie w posłańcach lecz w Posyłającym. W przekazywaniu Słowa Bożego światu w naszych czasach warto z pokorą uznać, że nie jesteśmy właścicielami królestwa Bożego tylko sługami Pana i Jego spraw.

 

[dzien 6]

Piątek, 8.07.2016 r.

Pierwsze czytanie: Oz 14, 2-10

Coś lub ktoś często się gubi. Od czasu do czasu coś gubimy i bardzo chcemy to odnaleźć. Zgubić rzecz to niewiele, choćby nawet była drogocenna i ze złota. A jeśli zagubi się człowiek? A potem cały naród? Zagubienie się narodu wybranego – ludzi – dzieci Boga przysparza trosk Stwórcy. Pan, który miłuje człowieka miłością oblubieńca, ojca i matki , przez proroka Ozeasza wzywa, aby Jego naród się nawrócił, czyli  odnalazł właściwe miejsce. Nikt ani nic poza Bogiem  nie przyniesie Izraelowi ocalenia, nawet atrakcyjna Asyria. Właściwe miejsce Izraela znajduje się u boku Boga. Pan, przywołując do siebie Izraela, nie zamierza czynić z niego niewolnika, przeciwnie składa obietnicę okazania litości, uleczenia z niewierności, obdarowania miłością płynącą z serca i zaniechania gniewu. Cała historia zbawienia to ciągłe gubienie się człowieka i nieskończone pragnienie Boga, by ten, który zagubił się i odszedł, wrócił na nowo do królestwa Bożego. U proroka Ozeasza zgubił się Izrael, w tekstach Ewangelii Łukaszowej (Łk 15,1n) zagubiły się: owca, drachma i synowie. Gubimy się my sami w całości albo jakaś cząstka w nas samych. Pan nie rezygnuje ani  nie zniechęca się w poszukiwaniu tego, co zginęło.

 

Psalm responsoryjny: Ps 51, 3-4.8-9.12-13.14.17

Prorok, to ten kto pośród powszechnego bełkotu potrafi przemówić zrozumiale. Autor psalmu 51 wyróżnia się czymś istotnym. Zazwyczaj psalmiści kierując uwagi do innych, uważają się za niewinnych i nieskazitelnych. Tu przeciwnie, autor tego bolesnego wyznania przyznaje się, że sam zgrzeszył i zawinił. Jednocześnie nie obwiniając kogokolwiek za swoje przestępstwa i nie szukając usprawiedliwienia, zwraca się do Boga o zmiłowanie, pochylenie się nad nim. W tym tekście jest prorokiem dla samego siebie. To nie inni są winni, ale to ja sam zgrzeszyłem. Nie chowa się za bełkotem dnia codziennego na różnego rodzaju forach społecznościowych, gdzie wszyscy są winni tylko nie ja. Dopóki „ja” nie uwolni się z idealizmu i nie przyzna się do grzeszności, dopóty nie jest zdolne do przyjęcia Bożej pomocy.

 

Ewangelia: Mt 10, 16-23

Posłanie apostołów na misje to nie nakaz składania kurtuazyjnych wizyt w Izraelu, a po zmartwychwstaniu w innych częściach świata. Apostołowie są posłani do składania świadectwa o Jezusie nawet tam, gdzie to imię nie podoba się lub budzi sprzeciw. Pan zapowiada przelanie krwi za Niego, nakazuje im być roztropnymi jak węże i łagodnymi jak gołębie.

W dzieleniu się Ewangelią apostołowie zaproszeni są do tego, aby wykorzystać całą inteligencję i nieskazitelność, jaką posiadają. Słowo Pana i dziś jest dla nas aktualne. Służmy prawdzie Ewangelii, angażując w to  uczciwie i szczerze wszystkie dostępne środki i talenty. Niech nam w tym  pomoże właściwe rozumienie symbolu węża i gołębia. Wąż potrafi się poruszać w wodzie, po drzewach, lądzie, skałach, gorących piaskach, jest zwinny w każdych warunkach. Gołąb natomiast charakteryzuje się niewinnością, czystością i łagodnością.

 

[dzien 7]

Sobota, 9.07.2016 r.

Pierwsze czytanie: Iz 6, 1-8

Prorok Izajasz otrzymał wizję uczestnictwa w liturgii niebiańskiej, która łączyła sprawy Boże w wieczności ze sprawami ludzkimi na ziemi. Doniosłą rolę spełniali w niej serafini, mający kontakt ze Stwórcą, sobą nawzajem i prorokiem, któremu jedna z tych istot oczyściła żarzącym węglem usta. Uczestnictwo Izajasza w liturgii oczyściło go, przemieniło i nadało kierunek życiowemu powołaniu. Śpiew serafinów hymnu: Święty, święty, święty uświadamia prorokowi, że jest mężem o nieczystych wargach. Jego stanięcie w prawdzie przynagliło niebo do działania, jego wargi zostały oczyszczone, a w konsekwencji stał się gotowy do podjęcia misji wyznaczonej mu przez Pana Boga. Uczestnictwo w liturgii, bezinteresowne wychwalanie Boga podczas Eucharystii i słuchanie głoszonego słowa Bożego w Kościele przemieniało i przemienia wielu ludzi. W IV w. św. Augustyn jeszcze jako poganin zachwycony sztuką wymowy – sam będąc retorem – udał się do Mediolanu, w celu słuchania św. Ambrożego słynącego z daru wymowy. Powodem wyprawy Augustyna była ludzka ciekawość i zachłanność. Ambroży, posługując się sztuką wymowy, głosił Słowo Boże. Słowo Pańskie przemieniło Augustyna, który podjął decyzję przyjęcia chrztu. Po latach został biskupem Hippony. Jego życie przypominało trochę zachowanie serafinów – z mocą wyśpiewywał w duszy hymny na cześć Boga, często zachęcał do śpiewu, a żar jego słów płonie do dzisiaj w Kościele.

 

Psalm responsoryjny: Ps 93, 1.2.5

Psalmista ulokował całą nadzieję w Bogu. Skupił się na Jahwe, Jego mocy i dziele stworzenia.  Zachwyt, jaki rozbudził w nim Stwórca, spowodował, że widzi potrzebę uświęcenia się dla domu Bożego. Zapewne ten dom wypełnia się synami Izraela, a wśród nich jest psalmista, jak i wszyscy modlący się tym świętym tekstem. Każdemu człowiekowi, któremu Pan objawia swój majestat, przystoi świętość. Odkrył to przed nami Izajasz w pierwszym czytaniu, ale też w innym miejscu Pisma św. Pan sam przynagla nas: świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty (Kpl 19,2).

 

Ewangelia:  Mt 10, 24-33

Świadectwo i światło, dwa wyrazy w języku polskim, które są blisko siebie oraz posiadają wspólny początek: świa-dectwo oraz świa-tło. Świadczyć to dawać światło i odsłaniać świat słuchaczom. Dzisiaj Pan w Ewangelii wg Mateusza wzywa nas do dania świadectwa, to znaczy do przyznania się do Chrystusa. Jeżeli przyznajemy się do Niego przed ludźmi, to i On przyzna się do nas przed swoim Ojcem. W naszej kulturze przywykliśmy z pobudek konformistycznych do ukrywania wiary głęboko w sercu, w zaciszu domowym. Umyka nam to zdanie z Ewangelii o odważnym, mężnym przyznawaniu się do Jezusa przed samym sobą w obliczu pokus, przed najbliższymi i szerszym światem w codziennym życiu. Zazwyczaj nikt nie przyznaje się do nieznajomego, jeśli mam dać świadectwo o Chrystusie, to najpierw jestem zaproszony do poznania Go osobiście, umiłowania i naśladowania. I tak jest skomponowany fragment dzisiejszej Ewangelii. Wystarczy jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel – najpierw starajmy się poznać nauczyciela, a przez cierpliwe poznawanie Go w Słowie i Eucharystii upodobnimy się do Niego. Co człowiek kontempluje, tym się staje, mawiał o. Pio. Od upodobnienia się do Pana Jezusa do świadectwa już niedaleko. Zauważą to nawet osoby o innych przekonaniach i światopoglądzie. Do Piotra Apostoła podczas procesu przeciwko Jezusowi niektórzy mówili: I ty jesteś jednym z nich, bo i mowa Twoja Cię zdradza. Niech mowa nasza ujawnia, że należymy do Jezusa i nie tylko mowa, lecz także poprzedzające słowa myśli oraz czyny, które są konsekwencją słów.

[dzien end]