XII Niedziela Zwykła, 23.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: Hi 38, 1. 8-11
Dlaczego Bóg przemawia do Hioba z wichru? Grzegorz Wielki (papież z przełomu VI/VII wieku po Chrystusie), w swoim komentarzu do tej księgi, zauważył, że Bóg potrafi przemawiać łagodnie i gwałtownie w duszy człowieka: łagodnie, kiedy daje pocieszenie, gwałtownie, gdy karci pychę i chce uchronić swoje sługi przed złem. Hiob przeżywa wielkie cierpienie, dlatego też Głos, który słyszy, jest głosem z wichru. Pan Bóg nie odpowiada na pytania Hioba, nie wyjaśnia mu sensu jego bólu, ale nie oskarża go, nie mówi mu (jak jego przyjaciele) że jest skrycie winny, tylko chce mu pokazać, jak mało widzi ze skomplikowania świata,, który Bóg stworzył. Hiob jest tylko człowiekiem, dostrzega tylko fragment rzeczywistości, natomiast Bóg stworzył świat, podtrzymuje go i kieruje Swoją Opatrznością. Pan Bóg chce uświadomić Hiobowi, że nigdy go nie opuścił. Skoro bowiem Bóg wyznaczył granice morzu (a może było dla ludów semickich oznaką chaosu i sił zła), a morze tej granicy nie przekracza, to znaczy, że Bóg ma moc nad światem i żadne wydarzenie nie jest poza Jego Opatrznością. Skoro dopuścił to zło na Hioba, to znaczy, że ma w tym Swój Plan. Księga Hioba zachęca do ufności, że nasze cierpienie mają znaczenie w Bożym planie zbawienia. Często nie potrafimy tego zrozumieć, ale możemy zaufać.
Psalm responsoryjny: Ps 107,23-24.25-26.28-29.30-31
Psalm 107 jest swego rodzaju opowieścią dydaktyczną o Bogu ratującym człowieka z niedoli. Psalmista tę myśl wyraża w krótkich opowieściach o ludziach w tarapatach: o podróżnikach przez pustynię, o więźniach, o żeglarzach na morzu. Każda ma ten sam schemat: doświadczenie wielkiego zagrożenia, które mogło skończyć się śmiercią, wołanie do Boga z ufnością i odpowiedź Boga, który w jednej chwili zamienił istniejącą sytuację. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ta pouczająca opowieść spełniła się w życiu apostołów, o których usłyszymy w Ewangelii, że ich przygoda z burzą, która omal nie zatopiła ich łodzi i rozkaz Pana Jezusa, aby burza się uciszyła, były żywym ucieleśnieniem tego psalmu. Pan Bóg przemawia w swoim Słowie, ale też przemawia w wydarzeniach i może być tak, że my doświadczymy dokładnie tego samego, czego doświadczyli bohaterowie biblijni. Roman Brandstaetter w swoim Jezusie z Nazaretu wyobraził sobie Mędrców ze Wschodu, którzy w drodze powrotnej z Betlejem rozważali swoje przygody, zdumiewali się Bożym Prowadzeniem i dziękowali Przedwiecznemu, iż ułożył ich życie na kształt pouczającego midrasza. Bóg chce interweniować w naszym życiu, ale czy my chcemy wykazać się taką samą ufnością, co bohaterowie Pisma Świętego, czy chcemy prosić o pomoc i zaufać, że Bóg zadziała?
Drugie czytanie: 2 Kor 5,14-17
Święty Paweł pisze: miłość Chrystusa przynagla nas. Jako apostoł nie mógł nie głosić Dobrej Nowiny. Przynagla, czyli nie- zachęca, nie- motywuje, tylko popycha, żeby bez zwlekania głosić Chrystusa. Wielu świętych w historii Kościoła przeżywało owo przynaglenie. Święty Wincenty Pallotti wybrał te słowa, w języku łacińskim, na dewizę Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, które założył w 1835 r. Uznał, że sprawa zaangażowania świeckich w życie Kościoła jest sprawą niecierpiącą zwłoki. Święta siostra Faustyna Kowalska opisała w swoim Dzienniczku, że gdy uciekała od powołania zakonnego, czuła przynaglenie Pana Boga. Chrystus objawił się jej w 1924 roku, na imprezie tanecznej w Łodzi, pytając: Jak długo mam cię znosić, jak długo zwodzić Mnie będziesz? Po tych słowach wsiadła do pociągu do Warszawy i ostatecznie wstąpiła do zakonu. Święta Teresa z Kalkuty opisywała, że jadąc w 1946 r. na rekolekcje, kiedy była jeszcze siostrą loretanką, usłyszała w duszy wezwanie Chrystusa do założenia nowego zgromadzenia, które będzie z ubogimi, nie jako pomoc z zewnątrz, ale pośród nich. Wspominała: To był rozkaz. Odmowa byłaby zaparciem się wiary. Zobaczmy w naszym sercu, do czego Chrystus nas przynagla. Sprawa zbawienia, swojego i innych, jest sprawą najbardziej fundamentalną.
Ewangelia: Mk 4,35-41
Według klasycznej teorii egzegezy biblijnej tekst Pisma Świętego posiada cztery sensy: dosłowny, alegoryczny, moralny i anagogiczny. Średniowieczny czterowiersz (cytowany przez Katechizm Kościoła Katolickiego) znakomicie je wyjaśnia: Sens dosłowny poucza o wydarzeniach, alegoria o tym, w co należy wierzyć, sens moralny mówi, co należy czynić, anagogia – do czego dążyć. W sensie dosłownym dzisiejsza Ewangelia mówi o panowaniu Pana Jezusa nad siłami przyrody. Nasz Zbawiciel pokazuje tutaj swoją boską moc. Natomiast w sensie moralnym, odnoszącym się do życia duchowego, możemy spojrzeć na tę scenę jako na obraz życia człowieka wierzącego. Jak Pan Jezus, tak jego wyznawca podejmuje trudy pracy wśród ludzi. Musi się zregenerować duchowo, dlatego odchodzi z daleka od tłumu do łodzi swego wnętrza, na modlitwę. W tym czasie może doznać różnorodnych pokus np. gniewu czy rozproszenia, co symbolizuje wiatr i burza. Grożą one zburzeniem wewnętrznej równowagi. Jednakże, gdy dana osoba ma ufność wobec Pana Boga, to wystarczy że powie: Milcz, ucisz się, a pokusy odchodzą i wraca pokój duszy. Tak było również (w sensie dosłownym i moralnym) w czasie kuszenia Pana Jezusa na pustyni oraz w czasie Jego modlitwy w Ogrójcu. Nasz Pan pokazuje nam, że w chwilach walki duchowej ważne są wiara i ufność w Pana Boga.
Poniedziałek, 24 czerwca 2024 r.
Pierwsze czytanie: Iz 49,1-6
Tekst pierwszego czytania przedstawia słowa proroka Izajasza, a raczej tak zwanego Deutero-Izajasza, który żył w czasie Niewoli babilońskiej około 550 roku przed Chrystusem. Mówi on o wybraniu Bożym: o swoim wybraniu jako posłańca Boga, o wybraniu narodu Izraela jako Sługi Boga oraz o wybraniu przyszłego Mesjasza, który będzie światłością dla pogan. Bóg jest wolny w swoich wyborach. Zazwyczaj mówi się w Kościele o powołaniu do kapłaństwa bądź zakonu. Jednakże każdy człowiek ma swoje powołanie. Małżeństwo jest powołaniem, życie w celibacie jest powołaniem, jak też konkretny zawód. W Mistycznym Ciele Chrystusa każdy ma swoje miejsce i rolę do spełnienia. Duch Święty udziela każdemu Swoich darów-charyzmatów. Czasami są to one nadzwyczajne, jak dar uzdrawiania czy dar języków, a czasem są zwyczajne, jak umiejętność wychowania dzieci bądź dobrego planowania wydatków. Nie smucimy się, że nasze dary są mało widowiskowe. Wszystkie mają swoją rolę we wzroście Kościoła. Święta Teresa z Lisieux porównywała duszę do kwiatów w ogrodzie Pana Jezusa: są tam piękne lilie i róże, ale są też pospolite stokrotki i fiołki przeznaczone na to, by radować oczy Pana Boga, gdy jest skieruje na ziemię. Konkludowała: doskonałość polega na tym, by czynić Jego wolę, by być tym, czym On chce nas mieć.
Psalm responsoryjny: Ps 139, 1b-3.13-14b.14c-15
W filmie z 1998 roku Truman Show Jim Carrey gra Trumana Burbanka, człowieka, który nieświadomie jest bohaterem olbrzymiego reality show, gdzie wszyscy ludzie wokół niego są aktorami grającymi swoje role. W pewnym momencie odkrywa fałsz swego życia i chce opuścić rodzinne miasteczko, które jest tak naprawdę jednym wielkim studiem telewizyjnym. W momencie, kiedy stoi przed drzwiami do prawdziwego świata, odzywa się reżyser tego spektaklu, który tłumaczy mu, że świat na zewnątrz nie ma niczego innego do zaoferowania niż program telewizyjny, który on stworzył i że on, jako reżyser obserwujący go od urodzenia, wie więcej o nim niż on sam. Na to Truman odpowiada: Nigdy nie miałeś kamery w mojej głowie i rusza w świat. Piękne przesłanie tego filmu: człowiek nie może do końca poznać drugiego człowieka i przewidzieć jego reakcji. Czy Opatrzność Boża, tak pięknie opisana w Psalmie 139, jest ograniczeniem naszej wolności, czy też jej wsparciem? Czy jest darem, czy inwigilacją? Otóż jest to wielki dar, ponieważ Pan Bóg, w odróżnieniu od człowieka, potrafi delikatnie obserwować nas, nie narzucać się i pomagać w każdej chwili, gdy tej pomocy potrzebujemy. Tylko Bóg może to zrobić, szanując w zupełności naszą wolność. Możemy żyć w rzeczywistym świecie, z rzeczywistą Bożą Obecnością.
Drugie czytanie: Dz 13, 22-26
Drugie czytanie jest fragmentem kazania Apostoła Pawła w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej. Św. Paweł wykazuje w niej, że wszystkie zapowiedzi prorockie wypełniły się w Jezusie z Nazaretu. W tym też kontekście przywołuje osobę św. Jana Chrzciciela. Był on mianowicie bezpośrednią zapowiedzią Chrystusa. Nasze chrześcijańskie powołanie jest podobne i zarazem inne. Mamy WSKAZYWAĆ na Jezusa, ale jednocześnie poprzez wiarę i miłość On ma ŻYĆ w nas. Nie jesteśmy bowiem zwykłymi zwiastunami, ale braćmi i siostrami Chrystusa, przez łaskę Ducha Świętego. Przywoływane słowa św. Jana Chrzciciela, iż nie jest godzien rozwiązać rzemyk u sandałów Mesjasza, wskazują na jego pokorę, ale kryją też głębszą myśl. W żydowskim prawie lewiratu, jeśli mężczyzna miał brata, który miał żonę i umarł bezdzietnie, to był zobowiązany poślubić wdowę po bracie i wzbudzić potomstwo swemu bratu. Jednakże, jeśli uchylał się od tego obowiązku, to inny męski krewny mógł podjąć się małżeństwa, przy czym musiał obrzędowo zdjąć sandał z nóg krewnego, który nie chciał wypełnić lewiratu. Św. Jan Chrzciciel zatem nie chciał zabrać Jezusowi Ludu Izraela, bo wiedział, iż nie jest mężem Narodu Wybranego. Przykład dla nas, byśmy nasze dobre uczynki przypisali Łasce Bożej, a nie wyłącznie naszym staraniom.
Ewangelia: Łk 1,57-66.80
Święty Maksymilian Maria Kolbe miał prosty wzór matematyczny na świętość, mianowicie w=W, czyli: moja wola musi być zgodna z Wolą Bożą. Dzisiejsza Ewangelia dobrze to pokazuje. Ojciec Jana Chrzciciela, kapłan Zachariasz doznał w Świątyni Jerozolimskiej objawienia archanioła Gabriela, który oznajmił mu, że będzie miał syna, którego powołaniem będzie przygotować drogę Mesjaszowi. Zachariasz wtedy nie uwierzył zapowiedzi, czyli sprzeciwił się Woli Bożej. Bóg odebrał mu głos. Nie była to zemsta, lecz doświadczenie, które miało sprawić, aby uwierzył. Okres milczenia Zachariasza to czas dostrojenia się jego woli z Wolą Najwyższego. Kiedy krewni Zachariasza pytają, jakie ma mieć imię jego długo oczekiwany syn, Zachariasz poddaje się Woli Bożej pisząc: Jan. Wtedy odzyskuje mowę i tą mową błogosławi Boga oraz Jego Zbawcze Zamiary. Hymn Zachariasza jest utkany z cytatów ze Starego Testamentu. To, co mówi, jest zgodne ze Słowami Pana. Imię Jana Chrzciciela znaczy Bóg okazał łaskę. Bóg okazuję łaskę w drugim człowieku, nawet jeśli jest on problematyczny i ciężki. Łatwo kochać kogoś, kto nas kocha, natomiast ciężej kochać kogoś, kto jest dla nas przykry. Paradoksalnie ci ciężcy ludzie sprawiają, że osiągamy szczyt miłości chrześcijańskiej: miłość nieprzyjaciół.
Wtorek, 25.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: 2 Krl 19, 9b-11. 14-21. 31-35a. 36
Fragment z Drugiej Księgi Królewskiej opisuje oblężenie Jerozolimy przez wojska asyryjskie pod wodzą Sennaheryba w 701 roku przed Chrystusem. Świętemu Miastu groziła zagłada. Wtedy król Ezechiasz i cały lud modlili się gorąco do Boga o ratunek i ratunek przyszedł dzięki Boskiej Interwenci za pośrednictwem anioła. Jerozolima była w kryzysowej sytuacji jeszcze parokrotnie, zwłaszcza w 586 roku przed Chrystusem, kiedy miasto oblegali Babilończycy. Tamto oblężenie skończyło się sukcesem najeźdźców. Dlaczego Bóg raz ocalił Święte Miasto, a drugim razem nie? W czasie najazdu Babilończyków Izraelici czcili bożki pogańskie, których kult kwitł wtedy w Judzie. Nie chcieli zwrócić się do prawdziwego Boga i podjąć nawrócenia, pomimo nawoływań proroka Jeremiasza. Dlatego Pan Bóg dopuścił tamtą katastrofę, aby zrozumieli swój błąd i mogli pokutować. Często zadajemy sobie pytania: Dlaczego Bóg mnie nie wysłuchał? Dlaczego mi nie pomógł w danej sytuacji? Odpowiedź leży w naszym życiu duchowym. Czasem ziemskie powodzenie sprowadza na nas zagładę duchową, natomiast kryzys w relacjach ziemskich sprawia, że zwracamy uwagę na Pana Boga i wiarę, co jest stokrotnie cenniejsze i co będzie miało efekt w wieczności. To, co wydaje się klęską, może być tak naprawdę szansą.
Psalm responsoryjny: Ps 48, 2-3b. 3c-4. 10-11
Psalmista wychwala wielkość Boga, Jego Chwałę, która objawia się w Świętym Mieście, czyli w Jerozolimie, na Górze Syjon, na której została zbudowana Świątynia Pańska. Dziś nie ma Świątyni w Jerozolimie, została zburzona przez Rzymian, w 70 roku po Chrystusie. Czy zatem psalm ten przestał być aktualny? Nie! Jerozolima i jej Świątynia w interpretacji Ojców Kościoła, wielkich pisarzy pierwszych wieków chrześcijaństwa, staje się symbolem Kościoła Świętego, rozsianego po całej ziemi. Kościół ten jest świątynią i jednocześnie świętą górą Boga, która jest radością całej ziemi. Dlaczego radością? Bo przekazuje Radosną Nowinę o Zbawieniu. Ta góra jest kresem północy. Dlaczego jest kresem północy? Ojcowie interpretowali północ jako symbol narodów pogańskich. To znaczy, że Kościół ma swoją granicę – tam, gdzie są niewierzący, ale jednocześnie przenika poza tę granicę, przyjmując ich do siebie i przez Chrzest rodząc do nowego życia. Północ w ich interpretacji miała oznaczać również moc demonów, złych duchów. Kościół jest zatem granicą północy, ponieważ broni się przed nimi, poprzez modlitwę, sakramenty, również egzorcyzmy. Zamki Boga, o których mówi psalmista, interpretowali jako cnoty i dobre uczynki. Gdy człowiek się w nich wyszkoli, to stają się dla niego jak zamki.
Ewangelia: Mt 7, 6. 12-14
W słynnym filmie Pasja Mela Gibsona jest scena, kiedy umęczony i zbity Pan Jezus zostaje przyprowadzony do króla Heroda Antypasa. Herod został ukazany jako skrajny hedonista, który potrzebuje służby, zwierząt i bogactwa. Właśnie zabawiał się ze swoim dworem i bardzo się ucieszył na wiadomość, że może spotkać Cudotwórcę z Nazaretu. Zasypuje Go wieloma pytaniami, ale nie zyskuje od Chrystusa żadnej odpowiedzi. Pan Jezus w film Gibsona nie spojrzał na niego ani razu i nie odpowiedział na jego zaczepki. Jest to żywa ilustracja słów z dzisiejszej Ewangelii, by nie dawajcie psom tego, co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie. My, jako chrześcijanie, mamy wielki skarb: Ewangelię, sakramenty, modlitwy, tradycje religijne i teologiczne itd. Ten skarb wymaga szacunku, a nie każdy jest dobrze usposobiony, żeby go przyjąć. Są ludzie, którzy usłyszawszy Ewangelię, wykorzystują ją do drwin, cynicznego wyśmiewania się i do obracania jej przeciwko tym, którzy ją głoszą. Pan Jezus nie odpowiedział Herodowi, ponieważ wiedział, że cokolwiek by nie rzekł, ten by i tak nie uwierzył, tylko użył Go do swoich zabaw. Głosząc Dobrą Nowinę, mówiąc o swoich wierze, bądźmy ostrożni. Czasami milczenie jest większym miłosierdziem niż mówienie.
Środa 26.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: 2 Krl 22, 8-13;23, 1-3
Święta Kinga, księżna, a później mniszka z XIII wieku po Chrystusie, zapisała celną uwagę: Czas wszystko psuje. Odnosi się to nie tylko do rzeczy materialnych, ale też do spraw duchowych. Kiedy przyzwyczajamy się do prawd wiary i obrzędów religijnych oraz przestajemy się nad nimi zastanawiać, to nasze chrześcijaństwo może stać się letnie, schematyczne, bez ducha. Dlatego bardzo ważne jest zatrzymywanie się, aby spojrzeć na siebie i zobaczyć, gdzie ja jestem w moim życiu duchowym. Król Jozjasz, w związku z przebudową Świątyni Pańskiej, odnalazł księgę Prawa Mojżeszowego. Gdy mu ją odczytano, to przeraził się, jak bardzo postępowanie jego i całego ludu odbiegało od zasad Przymierza, które Bóg zawarł z Ludem Izraelskim. Dlatego wyraził skruchę i odnowił Przymierze. Są takie momenty w naszym chrześcijańskim życiu, kiedy możemy odnawiać nasze relacje z Bogiem, mianowicie spowiedź, zwłaszcza spowiedź generalna, kiedy spowiadamy się z dłuższego okresu swojego życia, rekolekcje, pielgrzymki…W rozwoju duchowym takie zatrzymanie się i wyciszenie są nieodzowne. Póki żyjemy, potrzebujemy wielu takich momentów, abyśmy nie ustali w drodze i nie zapomnieli o tym, co jest naprawdę ważne: o naszej więzi z Panem Bogiem.
Psalm responsoryjny: Ps 119,33-34.35-36.37 i 40
Psalm 119 jest najdłuższym psalmem w całym Psałterzu. Żeby go odczytać w normalnym tempie, potrzeba ok. 30 minut. Utwór ten wychwala Prawo Pańskie, jakie Bóg dał swojemu Ludowi Izraela. Psalmista jednak wie, że sam jest za słaby, aby wypełniać przykazania, dlatego z całego serca gorąco prosi Boga, aby udzielił mu siły, żeby mu pomógł. W teologii katolickiej jest istotna prawda wiary: Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Świętość nie polega na tym, że napniemy mięśnie i własnym wysiłkiem będziemy moralnie doskonali. Świętość oznacza, że poznajemy Pana Boga, przyjmujemy Jego Dobrą Nowinę, wchodzimy z Nim w relacje i mocą Jego Łaski czynimy dobro. Dobre uczynki wypływają z wiary, tak jak zdrowe drzewo w sposób konieczny rodzi dobre owoce. Relacja z Bogiem sprawia nie tylko to, że przestrzegamy Prawa. To jeszcze jest za mało. Moglibyśmy spełniać przykazania, ale w duszy szemrać (podobnie jak starszy syn z przypowieści o Synu Marnotrawnym, który był posłuszny, ale nie rozumiał serca swego Ojca). Dzięki Łasce Bożej możemy nie tylko chcieć dobra, ale cieszyć się nim, rozkoszować nim. Taka jest jedna z cech Miłości, która nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą, jak to określił Święty Paweł w Hymnie o Miłości.
Ewangelia: Mt 7,15-20
Pan Jezus ostrzega nas przed fałszywymi prorokami i daje kryterium jak ich rozpoznać. Mówi o dobrych owocach, czyli czynach, które oni przynoszą i dodaje porównanie do drzew: dobre rodzą zdrowe owoce, a złe trujące. Co jednak zrobić, kiedy w człowieku jest pomieszane dobra ze złem? Dana osoba w jednej sferze może czynić dobro, a w drugiej sferze czynić zło. Czy może w jednym człowieku być dobre i złe drzewo? Święty Hieronim, Ojciec Kościoła i egzegeta z IV wieku po Chrystusie, dał następujące rozwiązanie: człowiek, który czyni dobro, w TEJ CHWILI staje się dobrym drzewem. Kiedy jednak, po uczynieniu tego dobra, wraca do zła, to na powrót staje się złym drzewem. Ważna jest zatem ciągłość tego, co robimy, czy wydajemy stale dobre owoce, czy też stale złe owoce. Św. Hieronim pisał: Pisał: Nikt bowiem pozostając w swoim dawnym stanie, nie zaczyna być tym, czym jeszcze nie rozpoczął. Jednakże chrześcijaństwo daje nam też nadzieję, że nie jesteśmy sami w czynieniu dobra, że Bóg wspiera nas swoją łaską i daje nam sakramenty. Nawet w ostatniej chwili życia możemy stać się dobrym drzewem jak Dobry Łotr, który uzyskał przebaczenie w swojej ostatniej godzinie. Nie może to być zachętą do odkładania nawrócenia (to jest wtedy grzech przeciwko Duchowi Świętemu), ale do ufności. Bóg nas prowadzi i chce naszego zbawienia.
Czwartek, 27.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: 2 Krl 24, 8-17
Czy Bóg okazał surowość pozwalając na oblężenie Jerozolimy i uprowadzenie króla Jojakima oraz możnych w 598 roku przed Chrystusem? Tak, ale nie była to chęć wyżycia się Pana Boga, tylko wezwanie do nawrócenia, aby Izraelici odwrócili się od bożków i okrutnych praktyk religijnych, którymi się oddawali. Klęska polityczna miała wstrząsnąć sumieniem Ludu Bożego. Pomimo tego, Izraelici nie nawrócili się. Przyszłość pokazała, że konsekwencje będą straszniejsze. 11 lat później doszło do kolejnego oblężenia Jerozolimy, które skończyło się dramatycznie: zburzeniem Świątyni, zniszczeniem murów obronnych i deportacją większej części mieszkańców. Dlaczego? Możemy podejrzewać, że nic się innego nie skruszyłoby serca tych ludzi. Bóg daje człowiekowi szansę i dostosowuje swoją pedagogikę. Doświadczenia, teraz wydaje nam się ciężkie, mogą być ostrzeżeniem przed czymś jeszcze gorszym. Autor biblijny zwraca szczególną uwagę na zabranie złotych sprzętów ze Świątyni Pańskiej. Były one chlubą Izraela, ale Bóg nie pragnie złota. Prorok Ozeasz, żyjący 150 lat wcześniej wyraził to dobitnie: Miłości pragnę, a nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopalenia. Na nic się nie zdadzą przedmioty ze złota w kościołach, gdy serca wierzących nie są ze złota.
Psalm responsoryjny: Ps 79, 1b-2.3-4.5 i 8.9
Psalm 79 jest lamentem napisanym prawdopodobnie po zburzeniu Jerozolimy i Świątyni Salomona w 586 roku przed Chrystusem przez Babilończyków. Wyczuć w nim można silne przeżycia autora: przerażenie masakrą rodaków i zbezczeszczeniem świętego miejsca oraz zmęczeniem ponawianymi prośbami do Boga o interwencję. Modlitwa wierzącego nie zawsze musi być grzeczna i spokojna. Czasem potrzeba duchowej walki, by nie obrazić się na Boga i uczciwe odsłonić mu swoje wnętrze. Święta Teresa z Avila (XVI wiek po Chrystusie) narzekała w modlitwie na swoje oschłości duchowe. Pan Jezus jest odrzekł: Tak traktuję przyjaciół. Święta Hiszpanka odpowiedziała: Nic dziwnego, że masz ich tak niewielu. Czy Pan Jezus się obraził? Oczywiście, że nie. Psalm ten można duchowo interpretować jako ból z powodu popełnionych grzechach. Świątynią byłaby wtedy dusza ludzka, a nieprzyjaciółmi złe duchy i ich pokusy. Autor wzywa Boga do działania ze względu na Jego Imię. Imię w kulturze hebrajskiej oznaczało tożsamość, istotę, a tożsamością Pana Boga jest miłość, bo jak pisał Święty Jan w swoim Pierwszym Liście: Bóg jest miłością. Kolejna wskazówka duchowa dla nas, byśmy w ciężkich chwilach przypominali sobie o tym i odwoływali się w modlitwie do Boga, który jest doskonałą Wspólnotą Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Ewangelia: Mt 7,21-29
Pan Jezus odwołuje się dzisiaj do codziennego doświadczenia ludzi, mianowicie do budowania domów. Dom zbudowany na piasku upadnie, zbudowany na skale przetrwa. Na czym opieramy swoje życie? Komu ufamy? W niezwykłej książce o. Władysława Kluza OCG 47 lat życia autor konfrontuje życiorysy dwóch osób, które żyły w tym samym, jednak podjęły zdecydowanie inne wybory życiowe: Ojca Maksymiliana Marii Kolbego i Rudolfa Hössa. Jeden został Franciszkaninem i misjonarzem, a drugi nazistą i komendantem obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Tam też ich drogi przecięły się w 1941 roku. Obaj przeżyli 47 lat. Po ludzku o. Maksymilian przegrał, bo oddał życie i to za obcego człowieka, a Höss wygrał, bo był częścią zwycięskiej ideologii. Tak naprawdę było odwrotnie. Heroiczny Franciszkanin wkroczył do życia wiecznego, co potwierdził Kościół przez jego beatyfikację, a III Rzesza upadła i Rudolf Höss został skazany po wojnie na karę śmierci. W tej historii jest też nadzieja. Höss, w polskim więzieniu poprosił o spowiedź. Przybył do niego o. Władysław Lohn SJ. Nie wiemy, czy uzyskał rozgrzeszenie, ale wskazuje na to fakt, iż przed śmiercią przyjął Komunię Świętą. Bóg walczy o każdego człowieka, nawet takiego, co zbudował sobie dom na piasku.
Piątek, 28.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: 2 Krl 25, 1-12
Przygnębiający jest opis upadku Jerozolimy i państwa Judy. Autor Księgi Królewskiej systematycznie opisuje kolejne stadia klęski. Jednakże, gdy wczytamy się w szczegóły, to i tutaj możemy dostrzec, jak Pan Bóg daje Swojemu Ludowi szansę. Oblężenie Świętego Miasta trwało 18 miesięcy. Działał wtedy jeszcze niezmordowanie prorok Jeremiasz, który zapowiadał, iż jeśli król z wojskiem się podda, to mieszkańcy ocalą życie. Nie posłuchano go, a tak naprawdę nie posłuchano Boga. Król Sedecjasz został surowo ukarany, to prawdy. Zachował jednak życie. W niewoli mógł się nawrócić, podobnie jak sto lat wcześniej w niewoli asyryjskiej nawrócił się bezbożny król Manasses. Tekst o tym nie mówi, ale jest taka ewentualność. Większość mieszkańców wysiedlono, ale najuboższa ludność została, aby uprawiać ziemię. W tym jest Boża Sprawiedliwość. Prorocy Izraela krytykowali rządzących za nieczułość wobec ubogich i pozbawianie ich praw. Teraz ci ubodzy posiadają ziemię i mogą ją swobodnie używać. Prorok Jeremiasz zapowiedział, że Niewola Babilońska się kiedyś skończy (podał okres 70 lat). Na wygnaniu Bóg posyłał kolejnych proroków, jak chociażby Ezechiela. Nawet w najczarniejszej godzinie człowieka można dostrzec Boże Zmiłowanie i szansę nawrócenia.
Psalm responsoryjny: Ps 137,1-2.3.4-5.6
Psalm 137 jest zbiorową lamentacją wygnanych Izraelitów, którzy znaleźli się w Babilonii po zburzeniu Jerozolimy w 586 roku przed Chrystusem. Wyrażają swój ból i pamięć o utraconej ojczyźnie. Psalm ten można odczytywać alegorycznie. Egzegeta Orygenes z Aleksandrii (zm. 254 r. po Chrystusie) określa Babilonem obecny świat, pełen zamętu, a rzekami Babilonu zmienność życia ludzkiego, gdyż bogactwo, piękno i siła przychodzą i odchodzą. Wygnańcami w Babilonie są więc chrześcijanie, którzy dali się złapać w sidła pokus złych duchów. Te z kolei drwią z wierzących i chcąc zwiększyć ich ból żądają, aby opowiedzieli o swojej wierze i zasadach moralnych. Orygenes harfy interpretuje jako ciało ludzkie, gdyż jak instrument muzyczny dają dźwięk, tak przez ciało wierzący dokonują dobrych uczynków. Grzesznik w stanie upadku nie może jednak chwalić Boga, dlatego zawiesza harfę na topoli i opłakuje swoje grzechy. Wtedy wody Babilonu stają się wodami pokuty. Tutaj Egzegeta zwraca uwagę na drzewo, którym jest wierzba (tekst grecki z którego korzystał ma wierzbę, nie topolę). Według niego to drzewo rośnie bez korzenia, a odcięta gałąź, wszczepiona w ziemię, zieleni się. Tak samo grzesznik, jeśli będzie w pobliżu wody Pisma Świętego, to jego dusza okrywa się zielenią i zwraca się ku pokucie.
Ewangelia: Mt 8,1-4
W scenie uzdrowienia trędowatego Pan Jezus dokonuje tak naprawdę dwóch cudów: oczyszcza ciało z choroby i przez gest dotknięcia chorego przywraca mu godność. Trędowaci bowiem w starożytnym Izraelu byli wyrzutkami. Ze względu na swoją chorobę, na którą nie było lekarstwa, mieli obowiązek żyć poza obozem, musieli krzyczeć na widok ludzi: Nieczysty, aby nikt się do nich nie zbliżył. Łatwo w takiej sytuacji uznać, że jest się kimś gorszym, że już nie ma nadziei. Chrystus przełamuje to myślenie. Dotknięcie trędowatego było zakazane przez Prawo, ale Pan Jezus jest twórcą Prawa. Przekroczył zakaz ze względu na miłość (pamiętajmy jednak, że był to przepis dyscyplinarny, a nie norma prawa moralnego czy naturalnego). Trąd jest również symbolem grzechu, który potrafi zatruć duszę i sprawić, że staje się ona nieczuła na popełnione zło. Za każdym razem, kiedy przystępujemy do sakramentu pokuty i pojednania, Pan Jezus nie tylko oczyszcza nas z grzechu, ale również przywraca godność Dziecka Bożego i wrażliwość sumienia. Chrystus nakazuje trędowatemu złożyć ofiarę za swoje oczyszczenie, na świadectwo dla kapłanów w Jerozolimie. Każdego spowiedź jest aktem budującym Kościół, naprawiający rany, które nasze grzechy zadały Wspólnocie, nawet jeśli były one ukryte.
Sobota, 29.06.2024 r. – Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła
Pierwsze czytanie: Dz 12, 1-11
Celem naszego życia powinno być pełnienie Woli Bożej. Często jednak sądzimy, iż znamy tą Wolę i jesteśmy gotowi ją podjąć, ale nagle okazuje się, że jest Ona inna. Św. Piotr w więzieniu był gotowy na męczeństwo. Skąd to wiadomo? Bo spał, a to znak, że był pogodzony z tym, iż za chwilę odda życie za Chrystusa. Jednakże nie był to czas wyznaczony przez Opatrzność. Anioł Pański przyszedł i uwolnił Księcia Apostołów, który poniósł męczeństwo dopiero 20 lat później, w Rzymie. Św. Piotr się nie sprzeciwia i idzie, jak to określił św. Łukasz nieco dalej w tekście, gdzie indziej (Antiochia bądź inne miasto), by pełnić dalej misję ewangelizacji. Wolę Bożą trzeba rozeznawać na bieżąco. Jeden z Ojców Kościoła, Beda Wielebny (VIII wiek po Chrystusie), komentując ten fragment z Dziejów, daje ciekawe interpretacje duchowe. W obrazie trącenia Piotra w bok widzi symbol przypomnienia o Męce Chrystusa, z którego rany wzięło początek nasze zbawienie. Przepasanie się i założenie sandałów jest dla Bedy znakiem gotowości do głoszenia Ewangelii w każdym czasie. Z kolei w Żelaznej Bramie Jerozolimy widział on żelazną, czyli ciężką, bramę do Jerozolimy Niebieskiej, przez którą można jednak przejść, dzięki śladom pozostawionym przez Apostołów, którzy swoją krwią przezwyciężyli żelazo nieprzyjaciół.
Psalm responsoryjny: Ps 34,2-3.4-5.6-7.8-9
Psalm ten stanowi wielkie uwielbienie Boga. Psalmista chce chwalić Najwyższego ZAWSZE, czyli nie tylko w chwilach pomyślnych, ale i w momentach bolesnych. Taką postawę obserwujemy u św. Pawła, jednego z dzisiejszych patronów. W Filippi, gdy został wraz z Sylasem ubiczowany i wtrącony do więzienia, nie pomstował, tylko śpiewał ze swym towarzyszem niedoli psalmy Panu. Nieprzypadkowo właśnie wtedy Anioł Pański, który otacza szańcem bogobojnych, otworzył bramy więzienia. Wymowne są też słowa Apostoła Narodów z Listu do Filipian: Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. WSZYSTKO mogę w Tym, który mnie umacnia. Św. Piotr, drugi z patronów uroczystości, również potrafił radować się w przeciwnościach. Dzieje Apostolskie przekazują, że apostołowie, po biczowaniu z wyroku Sanhedrynu, odchodzili szczęśliwi. Dlaczego? Bo stali się godni cierpieć dla Imienia Jezusa. Autor psalmu pragnie, aby nie tylko on wysławiał Boga, ale by inni ludzie dołączyli się do niego. Piękny wyraz miłości. Św. Jan w swoim Pierwszym Liście tłumaczy adresatom, iż głosił i głosi Ewangelię, aby inni ludzie uwierzyli w Prawdę-Jezusa Chrystusa i to sprawi, że radość nasza będzie pełna. Radość jest doskonała, gdy jest dzielona z innymi.
Drugie czytanie: 2 Tm 4,6-9.16-18
Apostoł Paweł w swym liście dokonuje podsumowania swojego życia. Porównuje je do biegu w zawodach sportowych i uznaje, że zawody były dobre, a on dobiegł do mety i otrzyma od Pana Jezusa wieniec sprawiedliwości. Zaznacza przy tym, że nagroda przygotowana została nie tylko dla niego, ale i dla wszystkich, którzy uwierzą w Zbawiciela. Wielkie czyny chrześcijańskiego życia czekają na podjęcie. To, co robił św. Paweł, możemy i my dokonać, oczywiście nie SAMYM naszym wysiłkiem, ale przede wszystkim przyjmując łaskę od Boga. Apostoł Narodów zaznacza, że szczególnie ciężko było mu tuż przed ogłoszeniem wyroku śmierci, bo NIKT z ludzi przy nim nie stanął. Jakże po ludzku musiało to być bolesne. Jednakże św. Paweł przeżył je, bo Pan przy nim stanął, czyli odczuł obecność Jezusa przy sobie. Najtrudniej może być pod sam koniec, ale Bóg nas nie opuści. Św. Paweł dziękuje Bogu za wyrwanie z paszczy lwa, czyli diabła. Pamięta, że jego nawrócenie z prześladowcy w wierzącego było dziełem wielkiej łaski Boga i że Pan wybawi go od wszelkiego złego czynu, czyli wybaczy mu wszystkie grzechy. Znak dla nas, byśmy dziękowali Bogu za dobro, jakie pozwolił nam uczynić, ale najbardziej dziękować za Jego Miłosierdzie, to Miłosierdzie, które będziemy wysławiać przez całą wieczność.
Ewangelia: Mt 16,13-19
A wy, za kogo Mnie uważacie? Dlaczego Pan Jezus zadał to pytanie? Wielki znawca Biblii, Roman Brandstaetter, w Jezusie z Nazaretu, określił je jako pytanie doświadczające, które miało tak naprawdę rozpocząć i przygotować wielkie Wyroki Boże, celem, jak to literacko ujął, ustanowienie sprawiedliwego ładu w człowieku i w jego dziejach. Tak było z Adamem (Adamie, gdzie jesteś?), Kainem (Gdzie jest twój brat?) i tak jest z Apostołami. Uczniowie pod wpływem tego pytania mieli głębiej wniknąć w tajemnicę Chrystusa. W owej chwili jeden tylko Piotr odpowiedział, iż Jezus to Mesjasz, Syn Boga Żywego. Dlaczego Piotr? Możemy podejrzewać, że wtedy tylko on miał objawienie wewnętrzne, w którym Bóg Ojciec ujawnił apostołowi treść tego wyznania. Trudności życiowe i pytania w wierze mogą być furtką, poprzez którą Bóg do nas mówi. Gdy czegoś nie rozumiemy, to powiedzmy o tym na modlitwie Panu Bogu. Może nam zesłać wewnętrzne natchnienie. Znamienne są też słowa Pana Jezusa, że na Piotrze ZBUDUJE Swój Kościół. Nie powiedział: Zbudowałem w tej chwili. Nasz Pan wiedział, że Piotr będzie musiał przejść długą drogę wewnętrznego oczyszczenia, by stać się świętym i skałą dla innych. Nie cofa jednak Nasz Pan swego wyboru. Dlatego nie zniechęcajmy się. Świętym się staje w drodze, nie w jednej chwili.