XI Niedziela Zwykła, 16.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: Ez 17,22-24
Na początku liturgii słowa dzisiejszej niedzieli prorok Ezechiel przestawia nam Boga, którego możemy nazwać „miłośnikiem” małości i pokory. W obrazie z pierwszego czytania Bóg – Ogrodnik – łamie małą gałązkę. Później zasadza ją na wysokiej górze. Zasadzona gałązka wzrasta, wydaje piękne owoce, staje się wspaniałym drzewem. Co więcej, nie tylko ona się rozwija, ale także stworzenie – ptaki – korzystają z jej rozwoju.
Historia biblijna ukazuje nam Boga, który wybiera to, co małe, pokorne i ciche. Wybiera, aby swoją mocą uczynić z tej małości wielkie dzieło. Wybiera Abrahama, starszego już człowieka, aby zapoczątkować przez niego wielki naród (zob. Rdz 12,1-4). Wybiera Izraela właśnie dlatego, że nie jest wielki: „Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Pan was umiłował i chce dochować przysięgi danej waszym przodkom” (Pwt 7,7-8). To wybieranie małości potęguje miłość i moc Bożą działającą w sercach ludzi, narodów.
Dzisiejszy świat proponuje coś innego: wielkość, niezawodność, siłę, doskonałość, bycie idealnym. A może warto poszukać dzisiaj w swoim życiu tej małości, kruchości, słabości – one mogą stać się przestrzenią, w którą wejdzie Bóg. Aby uczynić w tym, co małe, wielkie rzeczy.
Psalm responsoryjny: Ps 92,2-3.13-16
Autor psalmu stwierdza jednoznacznie: „Dobrze jest dziękować Panu”. Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze, dziękczynienie zbliża nas do Boga. Widzimy Jego miłość – fakt obdarowania nas konkretnymi darami. To, że On się o nas troszczy, interesuje się nami, chce dla nas dobra. Po drugie, dziękczynienie uświadamia nam nasze ograniczenia. Jeśli dziękujemy za coś, co otrzymaliśmy, oznacza to, że czegoś nam brakowało albo czegoś może nam kiedyś zabraknąć. Po trzecie, dziękczynienie przypomina nam o tym, że po prostu potrzebujemy Boga. Jezus mówi do swoich uczniów: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5).
Warto szukać w swoim życiu konkretnych spraw, osób, sytuacji, darów, za które możemy być wdzięczni. Ponieważ najważniejsze nie jest to, co otrzymujemy, ale to, od kogo otrzymujemy.
Drugie czytanie: 2 Kor 5,6-10
Zdefiniować chrześcijanina można na różny sposób. To ktoś, kto jest ochrzczony. To ktoś, kto aktywnie żyje we wspólnocie Kościoła. To ktoś, kto stara się być Chrystusowy. Święty Paweł podpowiada nam dzisiaj, w jaki jeszcze sposób możemy rozpoznać człowieka wierzącego. Apostoł zwraca uwagę na czyny – złe lub dobre – które człowiek popełnia. Chodzi o decyzje, które człowiek podejmuje. Trudno wyobrazić sobie życie chrześcijańskie bez bycia przy Bogu – życia sakramentami, kontaktu z Bożym słowem, modlitwy, troski o swoją wiarę.
Jednak to wszystko, to nasze bycie przy Bogu, powinno wpływać na to, w jaki sposób żyjemy, czyli na nasze myśli, słowa, czyny, postawy. Co więcej, Święty Paweł przypomina, że od naszych decyzji zależy nie tylko nasze życie tutaj, na ziemi, lecz także nasza wieczność. Słyszmy dzisiaj: „Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre”. Ostatecznie, to jak wygląda nasze życie, zależy od tego, jakie decyzje w życiu podejmujemy. Ponieważ to my mamy w swoich rękach swoje życie. I nikt nie jest w stanie za nas tego życia przeżyć.
Ewangelia: Mk 4,26-34
Jezus opowiada dzisiaj przypowieść, aby przybliżyć ludziom, czym jest Królestwo Boże. Mistrz z Nazaretu porównuje owo królestwo do nasienia wrzuconego w ziemię. Ciekawe jest to, że w przypowieści osoba siejąca ziarno nie jest świadoma, w jaki sposób to ziarno kiełkuje. Można powiedzieć, że dzieje się to bez jej udziału. Co to znaczy? Chrystus z pewnością nie zachęca ludzi do bezczynności, ale wskazuje na istotne cechy Jego Królestwa. To Królestwo jest często niewidoczne, niedostrzegalne, pokorne – w opozycji do zła, grzechu, które od zawsze są krzykliwe, muszą się wyszumieć, zwrócić na siebie uwagę. Jednak ta niewidoczność Królestwa Boga jest tylko pozorna. Czytamy dalej, że nasienie wzrasta i przynosi konkretne owoce. Widać to szczególnie w drugiej części Ewangelii, kiedy Jezus ukazuje ziarnko gorczycy, z tego małego ziarnka rośnie piękna roślina, do tego stopnia, że „ptaki podniebne gnieżdżą się w jej cieniu” (w nawiązaniu do pierwszego czytania).
Możemy mieć problem, także dzisiaj, z dostrzeganiem Bożego Królestwa, z ludźmi, którzy to Królestwo budują, z zasadami panującymi w tym Królestwie. Jednak to wcale nie oznacza, że tego Królestwa nie ma. Jezus mówi: „Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17,21). Trzeba tylko otworzyć oczy i nie dać się zakrzyczeć złu i temu wszystkiemu, co jest przeciwne Ewangelii. Gdy Święty Paweł miał w sobie lęk przed głoszeniem, w nocy przyszedł do niego Pan ze słowem: „Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście” (Dz 18,9-10). Bóg ma swoich ludzi, wiernych świadków, dla których jest Kimś najważniejszym. Trzeba tylko ich poszukać i, co istotne, samemu starać się być kimś takim – świadkiem Bożego Królestwa w świecie.
Poniedziałek, 17.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: 1Krl 21,1b-16
Pragnienia – ciężko określić jednoznacznie, czy są dobre, czy nie. Jednak możemy stanowczo stwierdzić, że każdy człowiek doznaje wielu pragnień. Chcemy być kochani, chcemy czuć się bezpiecznie, chcemy być zdrowi czy mieć dobrze płatną pracę. Czy w tym może być coś złego? Wydaje się, że nie. Problem jednak pojawia się wówczas, gdy człowiek jest tak zaślepiony swoim pragnieniem, że jest w stanie zrobić wszystko, aby to pragnienie zaspokoić.
O tym mówi dzisiejsze pierwsze czytanie. Achab, król Samarii, chce otrzymać na własność winnicę należącą do Nabota. Nabot jednak nie chce jej oddać, ponieważ jest to „dziedzictwo jego przodków”. Reakcja na odmowę Nabota jest dość wyrazista – Achab kładzie się na łóżku, odwraca twarz i nic nie je. Jest bardzo zawiedziony tym, że nie poszło po jego myśli. I wtedy pojawia się Izebel – żona Achaba – która zobowiązuje się do tego, że Achab w końcu otrzyma winnicę. Izebel podejmuje różne działania, które mają na celu pozyskanie winnicy. Posuwa się nawet do niesłusznego oskarżenia Nabota, czego efektem jest jego śmierć przez ukamienowanie. Zabiła właściciela winnicy, więc nie było już przeszkody do tego, aby winnicę zagarnąć dla siebie. Widzimy pragnienie, które było tak moce, że człowiek nie cofnął się przed niczym, aby to pragnienie zrealizować.
Czego Ty pragniesz w życiu? Czy droga do spełnienia tych pragnień jest właściwa? Czy może postępujesz w myśl zasady: „cel uświęca środki”?
Psalm responsoryjny: Ps 5,2-3.5-7
Bóg nigdy nie ma nic wspólnego ze złem, grzechem, krzywdą. Widzimy to w dzisiejszym psalmie, gdzie autor wyraźnie oddziela Boga od tego wszystkiego: Bóg nie miłuje nieprawości; zły u Niego nie może przebywać; On nienawidzi czyniących zło; Bóg brzydzi się podstępem. Jest w Ewangelii taka scena, w której Jezus wyrzuca złego ducha z człowieka (zob. Mk 5,1-20). Zły duch prosi wówczas Jezusa, aby posłał go w świnie. Jezus to robi, a następnie świnie, wraz z nieczystym duchem w sobie, spadają z urwiska do jeziora. Reakcja świadków jest bardzo szybka – obwiniają Jezusa o to, że świnie zginęły. Ale czy na pewno wina leży po stronie Jezusa? On przecież nie zrzucił świń ze zbocza góry. Do tego nieszczęścia mógł przyczynić się zły duch będący w świniach, ale na pewno nie Jezus.
Czy nie mamy czasami takiej łatwości w przerzucaniu odpowiedzialności na Boga za to, co wydarza się w naszym życiu, w świecie, także tych spraw trudnych, związanych ze złem, cierpieniem? Tylko czy na pewno Bóg jest odpowiedzialny za to, co się wydarza? Czy może trzeba się zastanowić, jak korzystamy z daru wolności, który od Niego otrzymaliśmy?
Ewangelia: Mt 5,38-42
Dar wolności, który otrzymujemy od Boga, można wykorzystać w różny sposób. Można starać się kochać, czynić dobro, podejmować decyzje, które nas i innych prowadzą do szczęścia, do radości, do życia zgodnego z wolą Bożą, Ewangelią. Ale ten sam dar możemy ukierunkować w inny sposób – raniąc, krzywdząc, niszcząc siebie i innych. Jezus mówi o takiej sytuacji w dzisiejszej Ewangelii. „Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”. Czy rzeczywiście, dosłownie, chodzi o nadstawienie drugiego policzka? Niekoniecznie. Sam Jezus tego nie robi. Czytamy w Ewangelii: „Jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: Tak odpowiadasz arcykapłanowi? Odrzekł mu Jezus: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” (J 18,22-23). Jezus nie nadstawia policzka, ale szuka prawdy, wyjaśnienia sytuacji, przyczyn tego, co się stało. Jezus robi coś jeszcze – nie powiększa zła, które już się wydarzyło.
Nie da się unikać grzechu, zła, krzywdy. Człowiek jest piękną, stworzoną na obraz i podobieństwo Boga istotą, jednak jego natura jest osłabiona przez grzech pierworodny, jego wolność jest niedoskonała, ponieważ skłania się ku temu, co złe. Ważne jest jednak to, jak zachowamy się w sytuacji, gdy ktoś w niewłaściwy sposób, krzywdząc, grzesząc, używa swojej wolności. Czy oddamy tym samym? „Okiem za oko”. Czy w niczym nie będziemy różnić się od tego, kto krzywdzi? Czy może zrobimy wszystko, żeby nie powiększać zła, które już się wydarzyło?
Wtorek, 18.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: 1Krl 21,17-29
„Achab bardzo haniebnie postępował, służąc bożkom”. Można powiedzieć, że każdy człowiek ma w swoim życiu jakiegoś „pana”, to znaczy kogoś, komu służy, kogoś, kogo słucha, kogoś, z kim liczy się przy podejmowaniu decyzji. Historia starotestamentalna, którą czytamy w liturgii, pokazuje, że takim „panem”, bożkiem króla Achaba była jego żona, Izebel. Ona była przyczyną śmierci Nabota oraz zawłaszczenia jego winnicy przez króla Achaba. Achab nie posłuchał Boga, lecz kogoś innego.
Nieprzypadkowo Chrystus, odpowiadając na pytanie o pierwsze przykazanie, mówi: „Pierwsze jest: Słuchaj (…)” (Mk 12,29). Słuchanie Boga, z którego rodzi się wiara. Słuchanie Boga, z którego rodzi się poznanie oraz umiejętność pełnienia woli Boga. Słuchanie Boga, które wzywa do miłości i ostrzega przed grzechem. Słuchanie Boga, które pozwala odkrywać prawdę. Słuchanie Boga, które prowadzi człowieka do naprawdę szczęśliwego życia.
Warto pomyśleć, kogo lub czego najczęściej słuchamy? Czym karmimy swoje serce? Kim lub czym kierujemy się przy podejmowaniu decyzji? I ostatecznie, czy w odpowiedziach na te pytania znajdzie się miejsce dla Boga i Jego słowa?
Psalm responsoryjny: Ps 51,3-6b.11.16
„Uznaję bowiem nieprawość moją, a grzech mój jest zawsze przede mną”. Autor psalmu przypomina nam o jednym z podstawowych warunków, bez którego nie da mówić się o prawdziwym nawróceniu. Tym warunkiem jest stanięcie w prawdzie przed Bogiem, zobaczenie swojego grzechu i przyznanie się do grzechu. Ta prawda jest konieczna, ponieważ – jak mówi Chrystus – ona daje wolność.
Warto pomyśleć, czy umiemy stawać w prawdzie przed Bogiem? Czy może gramy kogoś, kim nie jesteśmy, wstydzimy się? A przecież On zna nasze serca i jedyne, co chce zrobić z naszym grzechem, to ten grzech nam zabrać, odpuścić, abyśmy byli po prostu wolni.
Ewangelia: Mt 5,43-48
„Bóg sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”. Czy świat nie byłby prosty, gdyby funkcjonował w myśl zasady: za zło kara, za dobro nagroda? Niestety, ani świat, ani Pan Bóg tak nie funkcjonują. Ewangelia pokazuje nam, że Bóg jest sprawiedliwy inaczej, niż nam się wydaje. Jego słońce daje światło wszystkim. Jego deszcz pada na wszystkich – dobrych i złych. Dzisiejsza lekcja, którą daje Jezus, uświadamia nam, że wiara nie polega na handlu z Panem Bogiem, na myśleniu: „Panie Boże, ja będę dla ciebie dobry, będę pomagał ludziom, będę się dużo modlił – a Ty mnie za to wszystko kochaj”. To oczywiste – warto kochać Boga, ludzi, siebie samego. Ale trzeba pamiętać, że miłość Boga to nie nagroda za dobre sprawowanie, ale to darmowy dar, który tylko, a może aż, można przyjąć.
Warto zatrzymać się i pomyśleć, jak przeżywamy swoją wiarę. Czy jako drogę nieustannego zasługiwania na miłość Bożą, czy może jako nieustanne przyjmowanie, otwieranie się na to, co chce nam dać Bóg?
Środa, 19.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: 2Krl 2,1.6-14
Powołanie. Z czym nam się kojarzy to słowo? Bardzo często nasze myśli, gdy słyszymy to słowo, biegną w stronę kapłanów, sióstr zakonnych, misjonarzy. Może jeszcze niektórych zawodów, takich jak lekarz, nauczyciel. Jednak nie jest to do końca poprawne odniesienie. Bowiem każdy człowiek jest powołany przez Boga. W pierwszej kolejności do tego, żeby być szczęśliwym – w języku biblijnym słowo szczęśliwy to synonim słowa zbawiony. To jest pierwsze i najważniejsze powołanie, które zleca nam Bóg. Jednak to nie wszystko. To powołanie do szczęścia, zbawienia, realizuje się w życiu konkretnej osoby na ściśle określonej drodze. Tak było również z Eliaszem – prorokiem, którego powołaniem szczegółowym było przekazywanie Bożego Słowa, dokonywanie znaków w imię Boże. Eliasz zrealizował to powołanie, czego skutkiem było wejście do chwały nieba.
Są różne powołania, np.: do bycia mężem, żoną, tatą, mamą, księdzem, siostrą zakonną. Każde z nich ma nam pomóc w dojściu do nieba. Jeśli wkładamy całe swoje serce w to, aby to powołanie przez nas wybrane jak najlepiej realizować, jest duże prawdopodobieństwo, że – podobnie jak Eliasz – osiągniemy chwałę nieba. Ważne, aby nie zapomnieć, że na drodze powołania nie jesteśmy sami – jest z nami Bóg, który każdego dnia chce nas wspierać, abyśmy na tej drodze powołania wzrastali, aby ta drogą była dla nas drogą świętości.
Psalm responsoryjny: Ps 31,20-21.24
Autor psalmu wypowiada dziś słowa: „Miłujcie Pana, wszyscy, którzy cześć Mu oddajecie”. Miłość można okazywać na wiele sposobów. Miłość do Boga możemy wyrażać między innymi przez to, że będziemy Mu oddawać cześć, oddawać Mu chwałę, która po prostu Jemu się należy. Jemu, który stworzył świat, który jest Panem nieba i ziemi. Tę chwałę oddajemy między innymi wówczas, gdy jako Kościół gromadzimy się na Liturgii, na wspólnotowym uwielbieniu Boga. To oddawanie czci jest o tyle ważne, ponieważ uczy nas bezinteresowności wobec Boga, bezinteresowności na modlitwie – w tym momencie nie dziękuję Mu, nie proszę i nie przepraszam. Po prostu – uwielbiam Go za to, że jest, za to, jaki jest. I nie chcę niczego w zamian.
Ewangelia: Mt 6,1-6.16-18
W dzisiejszej Ewangelii aż cztery razy pada słowo „nagroda”. Co więcej, to słowo pada w momencie, kiedy Jezus mówi swoim uczniom o poście, modlitwie i jałmużnie – te słowa kojarzą się często z umartwieniem, z nawróceniem, z pokutą. Skąd więc ta „nagroda”? Jeden z księży, zapytany kiedyś, dlaczego jest chrześcijaninem, odpowiedział: Bo to najbardziej mi się opłaca. W innym miejscu Ewangelii Jezus mówi: „Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19,29). Stokroć otrzyma – tu na ziemi, i życie wieczne w przyszłości. Chrześcijaństwo to styl życia, który po prostu się opłaca. Pójście za Chrystusem, inwestowanie w relację z nim przez: korzystanie z sakramentów, czytanie Jego słowa, modlitwę zawsze przynosi owoc. Owoc, który ma wartość nie tylko w tym życiu, lecz także i w przyszłym. Bóg jest w stanie tak wynagrodzić człowieka, jak nikt inny. Warto przeżywać chrześcijaństwo w radości z bycia z Chrystusem, który przede wszystkim chce nas nieustannie obdarowywać, a jeśli coś nam mówi, to nie po to, aby uprzykrzyć nam życie, ale po to, żeby to życie uczynić szczęśliwym.
Czwartek, 20.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: Syr 48,1-14
Pierwsze czytanie jest jedną wielką pochwałą proroka Eliasza. Pochwałą tego wszystkiego, co Eliasz zdziałał w czasie swojej ziemskiej posługi. Jednak, słuchając tego czytania, nie można zapomnieć o tym, dzięki komu życie i posługa Eliasza wyglądały w taki, a nie inny sposób. Można powiedzieć, że Autorem tego wszystkiego jest Bóg. Bo to On podarował Eliaszowi życie, On zaprosił Eliasza do podjęcia powołania jako prorok, On dał mu swoje Słowo i moc, aby to powołanie mógł zrealizować. Oczywiście, równie istotny jest fakt, że Eliasz z Panem Bogiem nieustannie współpracował, odpowiadając na Boże wezwania. Tak żyli i żyją dzisiaj ludzie święci – współpracując z Panem Bogiem.
Nasze życie jako chrześcijan może być równie piękne, pełne wielkich dzieł. Jest to możliwe, jednak nie da się tego osiągnąć bez współpracy z Panem Bogiem. Bez otwierania się i przyjmowania: Jego darów, Jego słowa, Jego natchnień. Odpowiadając na nie otwartym sercem i konkretnym czynem miłości, Bóg w nas i przez nas będzie czynił wielkie rzeczy. A takie życie, blisko Boga, będzie jednocześnie znakiem i świadectwem dla innych o tym, że Bóg jest i działa w świecie także dzisiaj.
Psalm responsoryjny: Ps 97,1-7
„Jego sprawiedliwość rozgłaszają niebiosa i wszystkie ludy widzą Jego chwałę”. Chwała Boża – czyli obecność i działanie Boga w świecie. Psalmista zaprasza nas do tego, aby tę chwałę Bożą – po pierwsze widzieć. Dostrzegać, jak Bóg działa w życiu: naszym, innych ludzi. Warto szukać zawsze konkretnych momentów. Ale to nie wszystko. Chodzi o to, aby tej chwały nie zatrzymywać dla siebie, ale tym doświadczeniem obecności i działania Bożego dzielić się z innymi – rozgłaszać to. Dlaczego? Aby inni ludzie mogli dzięki temu usłyszeć o Bogu.
Ewangelia: Mt 6,7-15
Jezus uczy swoich uczniów modlitwy. Daje im słowa modlitwy „Ojcze nasz”. Święty Augustyn powiedział, że jest to najdoskonalsza z modlitw. Może dlatego, że jej twórcą jest sam Bóg. Rozpoczyna się od słowa „Ojcze”. To słowo pomaga nam przyjąć właściwą postawę na modlitwie. Bowiem słowa ojciec używa dziecko. Tylko czy my rzeczywiście jesteśmy przed Bogiem jak dzieci? Czy wiemy, że bez naszego Rodzica – Boga Ojca – nie poradzimy sobie? Czy wiemy, że do swojego Ojca w nieba możemy ze wszystkim przyjść? Czy przed naszym Ojcem jesteśmy prawdziwy, czy może chcemy dobrze wypaść?
Modlitwa „Ojcze nasz” kończy się tematem przebaczenia. Dlaczego? Nie prosimy w tej modlitwie o pracę, o pieniądze, o zdrowie, ale prosimy o przebaczenie. Co więcej, ta prośba jest rozwinięta przez Jezusa. Dlaczego przebaczenie? Bo Bóg, który jest naszym Ojcem, nie chce, aby Jego dzieci żyły w nieprzebaczeniu, w niepojednaniu. Tak jak rodzice, którzy mówią do swoich dzieci: „Proszę podać sobie rękę”. Bo żyjąc bez przebaczenia, bardzo trudno być szczęśliwym. Czy mamy świadomość, że pierwszym przebaczającym jest sam Bóg wobec nas? Czy zawsze robimy wszystko, żeby przebaczyć?
Piątek, 21.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: 2Krl 11,1-4.9-18.20a
Pierwsze czytanie opisuje namaszczenie Joasza na króla. To wydarzenie było bardzo ważnym momentem dla narodu. Autor Drugiej Księgi Królewskiej pisze, że po tej koronacji „cała ludność kraju radowała się, a miasto zażywało spokoju”. Działo się tak, ponieważ Joasz miał świadomość, że jego władza pochodzi od Boga, tak naprawdę jak wszelka władza na ziemi.
W zakończeniu Ewangelii Mateuszowej czytamy słowa Jezusa: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28,18). W innym miejscu Jezus mówi do Piłata: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry” (J 19,11). Te wszystkie wydarzenia uświadamiają nam, że wszelka władza pochodzi od Boga. Niezależnie od tego, jaka ona jest: władza rodzicielska, władza przełożonego w pracy, władza polityczna. Każda z nich pochodzi od Boga. To oznacza, że ten, który ją pełni, powinien mieć świadomość tego, od kogo ją otrzymał. Co więcej, chodzi o to, aby tę władzę pełnić w Jezusowym stylu. To znaczy – nie wywyższać się, być pokornym, używać władzy nie dla siebie, ale dla innych. Tak jak Chrystus, który, cierpiąc na krzyżu, nie zszedł z krzyża, nie użył swojej władzy dla siebie, chociaż mógł, ale użył swojej władzy wobec Dobrego Łotra, obiecując mu niebo.
Prośmy Pana Boga, abyśmy mieli świadomość, że wszelka władza pochodzi od Niego. Niech ta prawda pomaga nam w Boży sposób, przepełniony miłością i pokorą, używać władzy, którą posiadamy.
Psalm responsoryjny: Ps 132,11-14.17-18
„Pan złożył Dawidowi niezłomną obietnicę, której nie odwoła” – ten fragment Psalmu 132 przypomina nam, że Bogu wierzy się na słowo. Jeśli Bóg składa obietnicę, coś nam mówi, możemy być pewni, że zdania nie zmieni. Postaraj się przypomnieć sobie jakieś ważne słowo, które otrzymałeś, otrzymałaś od Boga, i zastanów się, czy Bóg temu słowu jest wierny? Czy Bóg w twoim życiu dotrzymuje słowa? Jeśli tak, staraj się tego słowa słuchać, bo na tym słowie rzeczywiście możesz się oprzeć.
Ewangelia: Mt 6,19-23
Skarb to rzecz cenna. Dużo jesteśmy w stanie poświęcić, aby go zdobyć. Na początku pomyśl, co jest twoim skarbem, to znaczy, co jest taką rzeczą, kto jest taką osobą – za co, za kogo byłbyś w stanie wiele poświęcić, wiele dać? Odpowiedzi mogą być różne. Kryterium, które może nam pomóc ocenić, co jest dla nas ważne, jest czas, który danej sprawie czy osobie poświęcamy.
Ewangelia przypomina nam, że bardzo ważne jest to, w co inwestujemy, na co marnujemy czas. Bo to, w co najwięcej wkładamy: czasu, sił, myśli, pragnień – jest naszym skarbem, tam jest nasze serce. Prośmy, aby to serce było przy Bogu. Bo to może okazać się najlepszą inwestycją, którą zrobimy w życiu.
Sobota, 22.06.2024 r.
Pierwsze czytanie: 2Krn 24,17-25
Pierwsze czytanie pokazuje nam, że Boga można zlekceważyć. Ten Bóg posyła do ludu Zachariasza ze swoim przesłaniem: „Dlaczego przekraczacie przykazania Pańskie? Dlatego się wam nie wiedzie! Ponieważ opuściliście Pana, i On was opuści”. Tak naprawdę Zachariasz jest dla tych ludzi darem Boga, ratunkiem, pomocą. Niestety, ludzie nie korzystają z tej szansy, lekceważą Boga, Jego słowo. Zabijają Zachariasza, tym samym zagłuszając Boga, który przyszedł do nich, aby im po prostu pomóc, nawrócić ich.
Z jednej strony, Bóg pragnie naszego szczęścia, zbawienia. I naprawdę robi wszystko na wiele możliwych sposób, aby to szczęście i zbawienie nam dać. Jednocześnie, kochając każdego i każdą z nas, szanuje naszą wolność. W pewnym sensie zgadza się na odrzucenie – liczy się z tym, że ludzie Go odrzucą. Tak jak Chrystusa, który przyszedł do swoich, ale oni Go nie przyjęli.
Paradoks miłości Boga – bezwarunkowej i niesamowicie wolnej. Bóg, który z miłości nie odbiera nam wolności, nawet jeśli ta wolność prowadzi nas w miejsca, ciemności, w których nikt nie chciałby się znaleźć.
Bądźmy otwarci na to, co mówi Bóg. Przyjmujmy Go osobiście, ale także wtedy, gdy przychodzi do nas przez ludzi. Prośmy, abyśmy z przychodzącym Bogiem po prostu się nie rozmijali.
Psalm responsoryjny: Ps 89,4-5.29-34
Psalmista mówi o umowie zawartej między Dawidem a Bogiem. W tej umowie ważne jest to, że Bóg nie jest taki jak człowiek. Mimo niewierności po stronie człowieka, Bóg pozostaje wierny. Oczywiście, człowiek ponosi konsekwencje swoich wyborów, lecz one nie niszczą Bożej wierności. On pozostaje wierny, nieustannie daje łaskę po to, aby człowiek mógł do wierności wrócić. Ponieważ Bóg to ktoś, kto jest Mistrzem w dawaniu kolejnych szans.
Ewangelia: Mt 6,24-34
Ewangelia jest jednym wielkim wołaniem o zaufanie Bogu. Wołaniem o wiarę w to, że Bóg po prostu troszczy się o człowieka. Skoro cały świat, wszelkie stworzenie jest zaopiekowane, to tym bardziej człowiek – najważniejszy ze stworzeń. Bóg – dobry Ojciec – troszczy się o swoje dzieci. Żeby w to uwierzyć, warto to najpierw zobaczyć. Troskę Boga o nas. W tym wszystkim, co mamy, co wcale nie jest czymś oczywistym. Zaufać Bogu – wierzyć, że on mną się interesuje i nie zostawi mnie samego, da mi to, co potrzebne, aby żyć i osiągnąć zbawienie.
Nie jest to proste, zwłaszcza wtedy, gdy odczuwamy brak. Ale może właśnie ten brak pozwoli nam do Boga przyjść, aby poprosić, ufając, że On da to, co potrzebne. Czy rzeczywiście ufasz Bogu? Wierzysz w to, że On o ciebie się troszczy? Czy potrafisz żyć tu i teraz, nie martwiąc się na zapas? Czy potrafisz powierzyć przyszłość Bogu?