X Niedziela Zwykła, 11.06.2023r.
Pierwsze czytanie: Oz 6, 3-6
Prorocy byli ludźmi mówiącymi słowami Boga. Pan wybierał i posyłał swojego człowieka, aby inni mogli poznać Bożą wolę i doświadczyć ojcowskiej troski i miłosiernej miłości Stwórcy. Ozeasz jest wśród tych wybrańców Pana postacią wyjątkową. Został zaproszony przez Boga do bycia nie tylko głosem wołającym o sprawiedliwość, ale również żywym znakiem tego, jak kocha Bóg. Ukochany Lud Pana przestał Go szukać. Oblubienica Jahwe znalazła sobie innych bogów. Przymierze łączące Boga i ludzi zostało zranione w samo serce. Miłość Boża jednak się nie poddała. Ozeasz jako człowiek Boga, miał pokazać własnym życiem dramat tej nieszczęśliwej relacji: przerażającą rzeczywistość odstępstwa Izraela i nieustępliwą miłość Jahwe. Z woli Boga ten człowiek dobry i sprawiedliwy miał wziąć za żonę prostytutkę. Mimo jej ciągłych zdrad miał przyjmować ją do domu i wytrwale prowadzić do poprawy życia. Tak Ozeasz stał się znakiem i zaproszeniem, aby ci, którzy już nie szukają Pana, rozpalili w sobie tęsknotę za Nim, i ci, których miłość była jak poranna rosa, nie zwątpili, że mimo wszystko są kochani. Życiem tego niezwykłego człowieka Bóg nie przestaje pukać do ludzkich serc, i wciąż przypominać, że pragnie bardziej miłości, niż ofiar.. Dobrze, że jesteś, Ozeaszu, bo Miłość ciągle nie jest kochana….
Psalm responsoryjny: Ps 50 (49) 1bcd i 8. 12-13. 14-15
Prorok nie jedno ma imię. Boże Słowo ludowi wybranemu nieśli również ci, których Pan obdarzył talentem i wrażliwością poetów i muzyków. Psalm dziś śpiewany nosi wyraźne znaki wypowiedzi prorockiej. Modlący się człowiek staje się tym razem ustami Boga. Przez psalmistę przemawia Pan, który upomina swój błądzący lud. Boże Słowa są pełne goryczy. Niemal wyczuwalny jest smutek, bijący z kolejnych wierszy. To pieśń serca, które kocha, a traktowane jest z obojętnością. Ukochany Izrael nie zaniedbuje ofiar – owszem, składa je. Nie o to jednak chodzi w relacji żywym Bogiem, żeby zbywać Go tylko sprawowanym formalnie, bez zaangażowania serca, kultem. Miłość czeka na miłość, a nie na bon do restauracji na samotny posiłek. Bożego serca nie nasycą składane w krwawych darach zwierzęta. Pan chce być pomocą, wybawieniem, miłość pragnie czuć, że kochane serca jej ufają.. Dlatego nie ten, kto złoży więcej na ołtarzu, ale ten, kto jest prawy, zobaczy zbawienie.
Drugie czytanie: Rz 4, 18-25
Paweł Apostoł przywołuje świadków prawdy o tym, że to wiara, a nie spełnianie uczynków prowadzi do usprawiedliwienia. Dziś autor Listu do Rzymian przywołuje historię Abrahama. Jego największą zasługą, którą poczytano mu za sprawiedliwość, było zawierzenie nadziei wbrew nadziei. Przedmiotem nadziei było ojcostwo, którego według ludzkich kryteriów Patriarcha nie mógł już doświadczyć. Jego ciało było już „obumarłe”. Równie niezdolne do przekazania życia było łono Sary. Łatwiej było wyjść z rodzinnego domu i z ojczystej ziemi, i uwierzyć, że kiedyś ta ziemia będzie należała do wyruszającego w drogę klanu, który stanie się narodem, niż uwierzyć, że stulatkowie zostaną rodzicami. Abraham dobrze wiedział, że nie ma szans. Natura nie przewidziała rodzicielstwa dla takich ludzi, jak on i Sara. Jednak kiedy usłyszał od Boga, że zostanie ojcem, a ziemię otrzyma potomstwo zrodzone z niego i jego bezpłodnej małżonki, nie odwrócił się od Boga plecami. Uwierzył, że niemożliwe stanie się możliwe, dlatego, że tak mówi Bóg. Boże słowo wystarczy. Ten, który jest prawdą, nie może kłamać i zwodzić. Miłość nie bawi się kochanym sercem w tak okrutny sposób. Nic tak nie boli, jak zawiedziona nadzieja. Nic tak nie buduje, jak niezachwiana wiara, wbrew wszystkiemu, w imię miłości. Tak wierzył, tak kochał, tak ufał Ojciec Abraham. I poczytane mu to zostało za sprawiedliwość.
Ewangelia: Mt 9, 9-13
W zwięzłych słowach Ewangelia opowiada nam dziś o wielkiej tajemnicy Boga – Jego Miłosierdziu. Mówi o niej najpierw, kiedy opisuje powołanie celnika Mateusza. Wszystko dokonuje się jakby niespodzianie i z dużą dynamiką. Wychodzący z Kafarnaum Jezus widzi siedzącego w „komorze celnej” człowieka. Za spojrzeniem Jezusa idzie wezwanie. Za wezwaniem idzie odpowiedź wołanego. Zdumiewa i jedno i drugie. Jezus zaprasza do wspólnoty uczniów człowieka przez innych wyłączonego ze wspólnoty narodowej, pogardzanego powszechnie kolaboranta okupantów. Jeszcze większe zdziwienie może budzić fakt, że ten zawołany wstaje i idzie za Jezusem. Cud miłosierdzia – zobaczyć człowieka na dnie jego nocy, w „komorze celnej” odstępstwa, chciwości, pożądania…I takiemu człowiekowi powiedzieć: chodź za mną…Cud miłosierdzia – wyrwać się bez zwlekania z ciemności ku światłu, bez odkładania na później, na jutro, na następną okazję… Akt drugi rozgrywa się przy stole, zastawionym dla Jezusa, przy którym znaleźli się miejscowi publiczni grzesznicy. Trudno nam sobie wyobrazić np. kościelnego dostojnika, który przy okazji wizytacji nie zatrzymuje się na obiad u najpobożniejszych mieszkańców, ale szuka wspólnego stołu ze znanymi ze ździerstwa, chciwości, zdrady ideałów ludźmi, a na dodatek kręcą się w pobliżu byłe prostytutki. Przy takim stole siedział Jezus. Nie dziwmy się zdziwieniu i zgorszeniu publicznie sprawiedliwych. Jeszcze nie rozumieli, na czym polega miłosierdzie Boga. Jeszcze musieli się nauczyć, że On daje szansę każdemu ludzkiemu sercu. Im bardziej to serce pogubione, tym bardziej miłosierdzie Boga je ściga… On naprawdę chce bardziej miłosierdzia, niż ofiary… i wciąż powołuje grzeszników, bo ci, usprawiedliwieni Jego łaską, wiedzą, jak wiele im wybaczono.
Poniedziałek, 12.06.2023r.
Pierwsze czytanie: 2 Kor 1, 1-7
Zaczynamy dziś w liturgii lekturę drugiego listu do Koryntian. To wspólnota, której Apostoł Paweł poświęcił wyjątkowo dużo czasu i serca. Mieszkańcy wielkiego, portowego miasta, którzy przyjęli Ewangelię Chrystusa, zmagali się nieustannie z problemami natury doktrynalnej. Również moralność Koryntian była poddawana próbom. Słowem – mamy przed sobą Kościół w prawdziwym kryzysie, rozrywany wewnętrznymi konfliktami, niejednoznaczny w postępowaniu zgodnym z Ewangelią i w niebezpieczeństwie prześladowań zewnętrznych. Do takiej wspólnoty pisze Apostoł wraz z najbliższymi współpracownikami. Od pierwszych słów możemy uczyć się, jak podchodzić do trudnych sytuacji we wspólnocie w sposób Boży. Paweł nie sypie gromami od pierwszego słowa, chociaż już wie, że jego pierwszy list nie przyniósł do końca takich owoców, jakich się spodziewał. Błogosławi. Mówi o pocieszeniu. Mówi o wytrwałości. I mówi o współuczestnictwie w dobru, które pochodzi od Boga. Tak się zaczyna nawrócenie w Kościele: od przypomnienia sobie błogosławieństwa i uświadomienia sobie wspólnoty w miłości Boga i w niesieniu przez życie Prawdy Ewangelii.
Psalm responsoryjny: Ps 34 (33), 2-3.4-5. 6-7. 8-9
Śpiewamy dziś w liturgii jeden z psalmów uwielbienia i radości. Modlący się człowiek pragnie, aby wszyscy doświadczyli tego, co stało się udziałem jego serca. Zwraca się do pokornych – czyli do ludzi, którzy znają prawdę o sobie i nie przestają wierzyć Bogu nawet w przeciwnościach. Sam psalmista był w sytuacji, w której szukał pomocy u Pana i doświadczył Jego pomocy i opieki. Niemal czuć ulgę i radość bijącą z każdego wiersza psalmu. Serce, które doświadczyło pomocy Boga być może w jakiejś sytuacji po ludzku beznadziejnej, teraz wybucha uwielbieniem i wypowiada miłość do boskiego Wybawcy. Pan słyszy głos biedaka – to słowa powracające w przesłaniu starotestamentalnych mędrców i proroków. Bóg nie gardzi swoimi ubogimi i ujmuje się za nimi. Wobec przeciwności i ataków On sam – Bóg sam staje się murem obronnym: osłania i chroni, nie pozwalając na wyrządzenie krzywdy, na uśmierceni tych, którzy Mu ufają, a po ludzku nie mają znikąd pomocy. Pan jest dobry – śpiewa ludzkie serca. Ze światem i ludźmi bywa różnie. Pan jest dobry. I człowiek może tego „skosztować” – może nakarmić się dobrocią Boga, i to wystarczy. Tak znajduje się najskuteczniejszą ucieczkę przed złem.
Ewangelia: Mt 5, 1-12
Przed nami błogosławieństwa. Do Dziesięciu Słów z Góry Przymierza, Bóg dołącza Osiem Słów z Góry Szczęśliwych Serc. To jeden z najbardziej znanych i najczęściej komentowanych fragmentów Ewangelii. Można zatrzymać się przy każdym błogosławieństwie z osobna, i spojrzeć na ubogich w duchu, smutnych, cichych, łaknących sprawiedliwości, miłosiernych, czystego serca, wprowadzających pokój, cierpiących prześladowania. Można zatrzymać się przy obiecanym spełnieniu ich losu, i spojrzeć w stronę królestwa niebieskiego spełnionego w pokoju, sprawiedliwości, pocieszeniu i miłosierdziu. Patrząc w oczy błogosławionym i spoglądając na obiecane im szczęście, możemy odkryć tajemnicę życia spełnionego i przemienionego miłością silniejszą od nienawiści, mocniejszą niż śmierć. Ostatecznie błogosławiony, czyli szczęśliwy, jest uczeń Jezusa, który idzie Jego drogą do końca. Jezus pierwszy jest ubogim, i cichym, i płaczącym, i miłosiernym. Jezus pierwszy pragnął sprawiedliwości i pokoju. Jezus pierwszy cierpiał prześladowanie dla sprawiedliwości. Mistrz nie zaprasza ucznia do wspinaczki na górę, której sam nie zdobył. Jezus proponuje nam drogę błogosławieństw i jednocześnie prosi: zaufaj mi, przejście nią jest możliwe. Przeszedłem nią przed tobą, abyś mógł iść za mną moimi śladami…
Wtorek, 13.06.2023r. – wspomnienie św. Antoniego z Padwy
Pierwsze czytanie: 2 Kor 1, 18-22
Słuchamy dziś wraz z Koryntianami przesłania Apostoła, który pragnąc prawdziwego nawrócenia słuchaczy, mierzy się z ich wątpliwościami i stawianymi jego nauczaniu zarzutami. Podstawą wszystkiego jest prawda. W przepowiadaniu Ewangelii nie ma miejsca na sprzeczności. Bóg nie zaprzecza samemu sobie, nie jest jednocześnie „tak” i „nie”. Nie można więc deklarować wierności Chrystusowi, a jednocześnie mówić Mu „nie” życiowymi wyborami. To prawda, że życie nie jest czarno-białe, że w rzeczywistość wpisane są również „odcienie szarości”. Prawdą jest jednak również to, że ostatecznie wszystko jest pieczętowane Chrystusem, że kompromisy mają swoje granice, ze którymi pozostaje już tylko kompromitacja i zaprzeczenie samemu sobie. W zmaganiu o życie jednym sercem i jednym duchem, w zmaganiu o prawdę życia, Bóg nie zostawia nas samych. To On namaszcza – konsekruje prawdą, każdy krok człowieka, który życie Mu zawierzył.
Psalm responsoryjny: Ps 119 (118), 129 -135
W liturgię Słowa wpisany jest dziś fragment z najobszerniejszej modlitwy zapisanej w biblijnym Psałterzu. Psalm 119 jest niezwykłą refleksją nad Bożym prawem i nad życiem ludzi, którzy Bogu pragną być wierni. Boże przykazania są światłem na drodze przez ciemności. Sprawiedliwy odkrywa tę prawdę, dlatego nie błądzi. Każde serce wybiera przewodnika przez codzienne wybory. Człowiek niedoświadczony uczy się podejmować je mądrze właśnie przez poznanie Prawa. Medytacja Słowa jest jak zaczerpnięcie powietrza – przynosi życie, podtrzymuje je. Już samo pragnienie pójścia drogami Pana staje się błogosławieństwem. Spełnieniem drogi jest oglądanie Boga w blasku Jego światłości. Ludzkie nogi są zbyt słabe do takiej wędrówki, ale sam Pan przychodzi z pomocą. Ostatecznie to nie człowiek zdobywa Boga, ale Bóg pozwala człowiekowi zobaczyć poprzez medytowane Słowo swoje Oblicze.
Ewangelia: Mt 5, 13-16
Jesteśmy u stóp góry błogosławieństw i słuchamy słów Jezusa. Mówi nam, że jesteśmy solą i światłem dla świata. Dwa symbole, których znaczenie jest nam dobrze znane. Sól konserwuje i nadaje smak. Światło rozjaśnia ciemności i daje ciepło. Tym uczniowie Jezusa mają być dla świata, który stracił poczucie smaku – sensu życia, i który błądzi w ciemnościach. Ważne jest jednak również i to, przed czym Jezus ostrzega. Sól może stracić smak. Światło może chcieć się ukryć. Pozbawioną smaku sól będą już tylko deptać ludzkie stopy. Uczeń Jezusa, który sam zatracił smak Ewangelii, który sam nie żyje duchem Błogosławieństw, ale razem ze wszystkimi biegnie za pożądaniami świata – nie nawróci nikogo, nikogo nie ocali, bo sam jest zgubiony… Uczeń Jezusa, który nie chce świadczyć, który chowa swoją wiarę „na prywatny użytek” również sprzeciwia się swemu powołaniu. Nic tak nie daje smaku życiu i nic tak nie wnosi światła w ciemności, jak dobre uczynki pełnione z miłości do Boga i ludzi. To nadaje sens i smak, to rozjaśnia mroki – świadectwo człowieka, który wierzy, i który swoją wiarę potwierdza codziennie tym, jak żyje.
Środa, 14.06.2023r. – wspomnienie bł. Michała Kozala Męczennika
Pierwsze czytanie: 2 Kor 3, 4-11
Apostoł Paweł zaprasza dziś do odkrycia prostej, ważnej prawdy: to, co liczy się najbardziej, dokonuje się nie na zewnątrz, ale w sercu człowieka. Już prorok Jeremiasz mówił o Nowym Przymierzu, które będzie zapisane nie na kamiennych tablicach, ale na żywych tablicach serc. I czas się wypełnił. I wypełniło się słowo – dzięki Chrystusowi, Jego Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu. Nowe przymierze zostało zapisane krwią samego Boga. Rana Jego serca stała się dla ran ludzkich serc miejscem uzdrowienia. W ten sposób objawiła się prawdziwa chwała – prawdziwa wielkość miłości Boga, zwyciężającej śmierć. Paradoksalnie niestety nawet przy otwartym miłością sercu, kamień może wciąż pozostać atrakcyjny. Kamienne tablice wymagają tylko dopełnienia rytuałów. Wystarczy spełnić formalności. Nie trzeba żyć. Łatwiej jest posługiwać śmierci niż życiu. Litera nie stawia takich wymagań, jak Duch. Więcej – kamienne ryty mogą mieć swoje piękno i urok. Jednak to Duch daje życie. Litera bez Ducha niesie śmierć. Posługiwanie literze o tyle ma sens, o ile prowadzi do Ducha. Kto odkryje chwałę Ducha, nie pociągnie go już „chwała” kamieni.
Psalm responsoryjny: Ps 99 (98), 5-9
Dzięki modlitwie Psalmem 99 możemy duchem przenieść się do świątyni w Jerozolimie i wraz ze śpiewającymi Panu lewitami oddawać cześć Panu owocem serca i warg. Liturgiczny chór zaprasza do modlitwy uniżenia i zaufania. Stajemy przed Bogiem, który jest Święty, to znaczy „Inny” niż całe stworzenie. Jak powiedzą potem mistycy wieków średnich: Bóg jest zawsze inaczej i zawsze więcej, niż jesteśmy w stanie o Nim powiedzieć, a nawet tylko pomyśleć. Mimo tego, że jest On Święty i jest Panem, jest jednocześnie Bogiem „naszym”, Bogiem bliskim. Wybiera do swojej służby ludzi spośród narodu wezwanego, aby być królestwem kapłanów. Tak, jak służyli Mu Mojżesz i Aaron – kapłani, jak służył Mu Samuel prorok, tak dziś służą Bogu kolejne pokolenia. Izrael miał pamiętać, prowadzony śpiewem sług świątyni, że Bóg potrafi okazać łaskę. Potrafi również ukarać zło. Jest sprawiedliwy wobec synów ludzkich. Największą więc mądrością jest strzeżenie Jego Prawa. Dziś już nie na jerozolimskim wzgórzu, ale w naszych świątyniach rozbrzmiewają słowa starożytnej modlitwy. Dziś to my wołamy: jesteś najświętszy Boże nasz i Panie. Bogatsi o doświadczenie wiary pierwszego Ludu Wybranego możemy poczuć się i my ogarnięci Bożą mocą i troską, a jednocześnie zaproszeni do wierności prawu miłości – prawu Nowego Przymierza.
Ewangelia: Mt 5, 17-18
Wśród słuchaczy Jezusa i wśród pierwszych odbiorców Ewangelii Mateusza mogli być ludzie, dla których nowość przepowiadania Mistrza z Nazaretu była nadzieją życia bez jakichkolwiek norm i zasad. Prawo miłości wystarczy za wszystko. Jest to prawda, o ile żyje się i naprawdę kocha Boga i ludzi taką miłością, jaką Jezus nam polecił. Wtedy można za św. Augustynem powiedzieć: „Kochaj i czyń, co chcesz.” Miłość nie jest jednak – nigdy nie była – zwolnieniem z życia zgodnego z zasadami Bożego prawa. Ona nie jest zniesieniem, lecz najpiękniejszym uzasadnieniem i istotą prawa Przykazań. Jezus nie przyszedł znieść woli Ojca, ale ją wypełnić. Nie przyszedł ogłosić, że od dziś „nie zabijaj”, „nie cudzołóż”, „nie kradnij” nie obowiązuje. Wręcz przeciwnie. Słowem i czynem pokazał, jak wierność przykazaniom może poprowadzić ludzkie serce do doskonałości. Pokusa urządzenia świata, wspólnoty, Kościoła na nowo, z całkowitym odrzuceniem „starego prawa” jest bardzo silna. Kiedy jednak naprawdę ludzkie serce szuka nie siebie, ale Boga, nie może pójść inną drogą niż ta wskazana przez Jezusa. On zaś, chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. I na ołtarzu krzyża, w godzinie zbawienia, wyszeptał „Wykonało się”.
Czwartek, 15.06.2023r.
Pierwsze czytanie: 2 Kor 3, 15-4, 1. 3-6
Bóg pragnie odsłonić przed nami swoje tajemnice. Jak zakochany pragnie spotkania twarzą w twarz. Tą Bożą tajemnicę opowiada św. Paweł Koryntianom i nam. Można czytać Mojżesza i nie spotkać Chrystusa. Kiedy mocą Ducha opadają zasłony, odsłania się Prawda, i Słowo staje się zwierciadłem, w którym człowiek zobaczy nie tylko własną twarz, ale również prawdziwe oblicze Boga. Oglądając Boga twarzą w twarz i oglądając siebie w Prawdzie człowiek staje się wolny. Opadają maski. Nie trzeba niczego ukrywać. Im bliżej prawdy, z tym większą łatwością człowiek odkrywa, jak bardzo jest podobny do Boga. To prawdziwa Dobra Nowina – Ewangelia, której blask rozpromienia twarze i rozszerza serca. Może pojawić się pokusa ukrycia się za zasłoną. Najskuteczniejsza jest gruba kotara egoizmu. Kto w zwierciadle kontempluje tylko siebie, nie zobaczy Boga. Nie będzie głosicielem Ewangelii wolności ten, kto pozostaje niewolnikiem ciągłego szukania siebie. Apostołem może być tylko ten, kto pozwoli, aby przez niego przebijał blask chwały Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 85 (84), 9-14
Psalm 85, którym dziś modlimy się w liturgii, rozpoczyna się od błagania Izraela o Bożą pomoc. Lud Wybrany kolejny raz znalazł się w opresji i staje do walki z przeciwnikami. Wspólnie słuchamy drugiej części tekstu, w którym Pan odpowiada na wołanie swego ludu. Wyrocznia przyniesiona przez proroka – psalmistę budzi nadzieję. Boże ocalenie jest blisko. Łaska i wierność, sprawiedliwość i pokój to boskie przymioty. To również dary, których Pan udziela swoim wiernym. Wobec serc, które wołały o Bożą pomoc, dokonuje się swoista teofania. Jak na początku dni stworzenia Bóg zamieszka pośród ludzi. Mesjański pokój zapanuje na ziemi, która znów stała się sanktuarium Bożego miłosierdzia.
Ewangelia: Mt 5, 20-26
Kolejne wersety Kazania na Górze wyjaśniają, co to znaczy nie znieść, ale wypełnić przykazania. Kolejne święte słowa Dekalogu zostają omówione przez Jezusa. Bóg sam tłumaczy, jak ludzkie serca powinny wprowadzać w czyn życiodajne przykazania. Nie wystarczy legalistyczne minimum. Wymagania dla tych, którzy mają być solą ziemi i światłem świata są zdecydowanie wyższe. Dziś słyszymy, że nie wystarczy „nie zabijać”, aby być sprawiedliwym, czyli prawdziwie Bożym człowiekiem. Zło rodzi się w sercu. Opanowuje myśli, wyraża się w słowach. Zanim przeciwnicy zaatakują się fizycznie, jest gniew, nienawiść, pogarda, agresja słowna. W taki sposób ludzie zabijają w sobie miłość bliźniego. Tak zabijają bliźniego – wyrzucając go z serca, odbierając mu dobre imię, trwając bez przebaczenia w nienawiści. Gdyby udało się zahamować gniew między ludźmi, nigdy nie doszłoby do wojen między narodami. Nie wystarczy formalna sprawiedliwość, aby wejść do królestwa miłości. Trzeba nie tylko „nie zabijać”. Trzeba przede wszystkim kochać.
Piątek, 16.06.2023r. – Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa
Pierwsze czytanie: Pwt 7, 6-11
W Słowie Bożym kończącego się tygodnia wielokrotnie pojawiał się motyw miłości jako kluczowy do zrozumienia Bożego przesłania. Dziś znajdujemy tego kolejne potwierdzenie. Izrael słucha słowa, które wyjaśniało powód szczególnego wybrania i powołania. Bóg zwracając swoje oczy na Synów Abrahama nie brał pod uwagę ani liczebności, ani siły militarnej, ani politycznego znaczenia. Wręcz przeciwnie. Spojrzenie Pana spoczęło na ludzie najmniejszym, najsłabszym, bez znaczenia wśród potęg ówczesnego świata. Bóg wybrał Izraela powodowany miłością. Pan ujął się za swoim ludem i wyprowadził go z niewoli Egiptu, bo miłość nie może znieść cierpienia kochanej osoby. Miłość w zamian nie oczekuje też niczego, poza wzajemnością. Odpowiedzią ludzi na miłość Boga może być miłość wyrażona czynem – przestrzeganiem przykazań. Nowy Lud Boży łączą ze Stwórcą i Zbawicielem takie same więzi. Bóg przebaczając grzechy pokazuje nie na księgę rachunkową, ale na serce. Wydobywając z niewoli grzechu, ratując z ciemności i pokus, którymi nęka szatan – przeciwnik, „duchowy faraon”, jak mówili o nim Ojcowie Kościoła, Bóg nie przestaje nas prosić o jedno: odpowiedz miłością na miłość. Nie deklaracjami. Czynem.
Psalm responsoryjny: Ps 103, 1b-4. 6-10
Psalm 103, którym dziś się modlimy, w Biblii Paulistów nosi tytuł „Ojcowska dobroć Boga”. Komentatorzy nazywają go „jedną z pereł Psałterza”. Otwierające ten psalm słowa modlitwy uwielbienia jednoznacznie przywołują w modlitewnej pamięci Magnificat Maryi. Serca modlące się tymi słowami widzą i cenią dobrodziejstwa Boga. Pierwszym i najważniejszym jest przebaczenie grzechów i darowanie win. Boża miłosierna miłość dźwiga z łoża cierpienia, ratuje życie, uzdrawia z chorób. Chociaż Pan ma prawo do ukarania naszych win, Jego sprawiedliwością jest miłosierdzie. Serce Jezusa, sprawiedliwości i miłości skarbnico, przebłaganie za grzechy nasze, dla nieprawości naszych starte – módl się za nami!
Drugie czytanie: 1 J 4, 7-16
Przy otwartym Sercu Jezusa słuchamy słów zapisanych ręką Umiłowanego Ucznia. Serce prowadzi serce. W języku biblijnym „serce” to nie tyle siedlisko uczuć, co miejsce podejmowania najważniejszych decyzji. Sercem się poznaje i wybiera. Serce wędruje drogami sprawiedliwości bądź nieprawości. Serce decyduje o życiu bądź śmierci. Człowiek, który doświadczył tego, że jest kochany, może poznać, że sam jest zdolny do miłości i wybrać miłość jako drogę życia. Apostoł Jan powtarza nam dziś pierwsze i najważniejsze przykazanie: miłujmy Boga, miłujmy się wzajemnie. Miłość Boga nie jest tylko pięknym słowem. Jak każda prawdziwa miłość, również ta boska urealnia się czynem. Największym czynem miłości Boga było oddanie się za ludzi, stanie się ofiarą przebłagalną za grzechy. Jak człowiek może odpowiedzieć na taką miłość? Ludzkie serce nie ma boskiej władzy – człowiek nie może zbawić człowieka. Człowiek może jednak kochać człowieka, i w ten sposób pomóc drugiemu odkryć i przeżyć miłość samego Boga. I tak staje się życiem najpiękniejsza z prawd: kto trwa w miłości – trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.
Ewangelia: Mt 11, 25-30
Słowo Boże odsłania dziś przed nami niezwykle intymny moment z życia Jezusa. Możemy być świadkami modlitwy Syna, wypowiadanej do Ojca w Duchu. Jezus wypowiada błogosławieństwo tych, którzy są zdolni pojąć Boże tajemnice. Drzwi do tego poznania nie otwiera ludzka mądrość i roztropność. Sekrety Królestwa poznają „prostaczkowie” – ludzie serca prostego. Serce proste to nie jest serce nieroztropne i niemądre. Serce proste jest ciche i pokorne. Wie, że samo z siebie nie jest w stanie poznać Boga. Nie może własnymi siłami zdobyć tego, co można tylko otrzymać jako dar. I w konsekwencji pozwala się obdarować. Ciężar staje się lekki, brzemię słodkie. Serce proste nie walczy więc samo z ciężarami, których nie może unieść. Wie, że może z ufnością przyjść do Serca Boga. Tam znajdzie siły i pocieszenie. Człowiek cichy i pokorny wie, że przy jarzmie codzienności nie staje sam – dźwiga je razem ze Zbawicielem. Dla ludzi przyzwyczajonych do tego, że sami wiedzą najlepiej, dla serc przypisujących sobie boską mądrość i niebiańskie zasługi, taka wiedza, rodząca się z pokory i cichości, nie jest interesująca. Nie po raz pierwszy okazuje się, że Pan rozprasza zamiary pyszniących się zamysłami serc swoich, a wywyższa pokornych. Można tylko prosić – Panie, uczyń serca nasze według serca swego.
Sobota, 17.06.2023r. – wspomnienie Niepokalanego Serca NMP
Pierwsze czytanie: Iz 61, 9-11
Bóg mówi dziś do nas głosem proroka Izajasza. Słuchamy trzeciego z proroków, który ukrył się za tym imieniem. Działał w czasie, kiedy synowie Judy wrócili z wygnania i znad rzek Babilonu przywędrowali znów nad znajomy brzeg Jordanu. Doświadczenie niewoli poszerzyło serce Izraela. Lud Wybrany zrozumiał, że może być narzędziem, dzięki któremu inne narody poznają prawdziwego Boga. To ulubiona droga Boga – w stronę serca człowieka wędruje on najchętniej i najczęściej posługując się świadectwem, sercem, miłością drugiego człowieka. Patrząc dziś na Maryję i ciesząc się z Jej wybrania, możemy odkryć, jak bardzo sami jesteśmy kochani, i do jakiej radości zaprasza nas Bóg. Maryja, Oblubienica strojna w Boże klejnoty, okryta szatą zbawienia i płaszczem sprawiedliwości zaprasza, żeby wejść razem z Nią do radości Boga. Jak Izrael wobec narodów, tak Maryja wobec nas staje się znakiem: tak, jak Boża miłość owocowała zbawieniem w Jej historii, tak może owocować również w nas – miłością, radością, sprawiedliwością i pokojem. Tak proroctwo sprzed wieków staje się nie tylko pieśnią z przeszłości ale również przepowiednią nadziei na dziś i na przyszłość.
Psalm responsoryjny: 1 Sm 2, 1 bcde.4-5.6-7.8abcd
Razem z Anną, matką proroka Samuela, śpiewamy dziś Panu pieść chwały. Podobnie, jak wczorajszy Psalm 103, również dzisiejszy tekst, wzięty z 1 Księgi Samuela, powróci echem w modlitwie Maryi. Widzimy w ten sposób, jak splata się ze sobą i uzupełnia przesłanie obydwu Testamentów. Nowy naprawdę jest ukryty w Starym, a Stary naprawdę wyjaśnia się w nowym. Modlitwa Anny jest pełna radości. Wyróżnia ją też to samo przesłanie, które stanie się myślą przewodnią Magnificat. Bóg, kiedy wchodzi zdecydowanie w ludzką historię, dokonuje prawdziwej rewolucji. Optyka Nieba nie zgadza się z optyką ziemi. Potężni nie mogą liczyć na swoją potęgę, nasyceni zachowują się jak głodni, to, co wydawało się martwe – ożywa, a to, co miało rozkwitać – ginie. Dzieje się tak dlatego, że to Pan jest dawcą życia i błogosławieństwa. To On – to Bóg, nie pieniądze, nie władza, nie posiadane dobra, lecz Pan podnosi lub uniża. Może uczynić księciem siedzącego w błocie nędzarza. Może pewnego siebie władcę uczynić żebrakiem, tęskniącym za kawałkiem chleba. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Szczęśliwy, kto zrozumie i przyjmie Boże spojrzenie na ludzki świat.
Ewangelia: Łk 2, 41 -51
Opowiadanie o zgubieniu Jezusa i odnalezieniu Go w sprawach Ojca powraca w dniu wspomnienia serca Maryi. To serce – czułe, wrażliwe, pełne łaski, gotowe wypełnić do końca wolę Ojca, również miało swoje chwile próby. Jeśli Maryja i Józef mogli stracić z oczu Jezusa, oznacza to, że może On zniknąć z pola widzenia każdemu bez wyjątku. Jak wszystko, co jest nam dane w Bożym Słowie, również ten epizod „jest po coś”. Uczy nie tylko o tym, że można Boga zgubić. Uczy też, gdzie go można znaleźć. I mówi, jaka postawa pozwala człowiekowi Boga, który gdzieś zniknął, spotkać na nowo. „Z bólem serca szukaliśmy ciebie” mówi Jezusowi Maryja… Jej serce musiało być naprawdę przeszyte bólem. Nie tylko wyrzutem sumienia, poczuciem niedopełnienia obowiązku czuwania…bólem serca szukaliśmy Ciebie… Jeśli Bóg naprawdę zniknął człowiekowi z oczu, to drogę do Niego wskaże na nowo serce. Poprowadzi gotowość do pełnienia woli Ojca. Syn jest przecież tam – w sprawach Ojca. Bóg czeka na mnie w świątyni codziennych obowiązków, w sanktuarium żmudnego wypełniania mojego powołania. Chciało by się iść z pielgrzymami, śpiewać radosne pieśni, wracać do znajomych miejsc… Ale jeśli Jego nie ma – to trzeba szukać: sercem, tam, gdzie wypełnia się wola Ojca.