Niedziela, 5.06.2016 r.
Pierwsze czytanie: 1Krl 17,17-24
W dzisiejszym pierwszym czytaniu autor natchniony opisuje niezwykłe wydarzenie z działalności proroka Eliasza. Nakreślmy jednak najpierw jego bezpośredni kontekst. Prorok, na polecenie Boga, udaje się do Sarepty Sydońskiej, gdzie ma pozostać na utrzymaniu ubogiej wdowy. Za to, że podzieliła się tym, co miała, Bóg sprawił, że dzban mąki i baryłka oliwy w jej domu zawsze pozostawały pełne; tak miało być do końca suszy, która panowała w tej okolicy.
Po tych wydarzeniach zmarł syn owej kobiety. Zaczęła ona wówczas obwiniać Eliasza, iż ukarał ją śmiercią dziecka za jej dawniejsze winy. Prorok zabrał więc zmarłe dziecko do izby, w której mieszkał i położył na swoim łóżku. Zaczął modlić się do Boga o wskrzeszenie chłopca, czyniąc wręcz Bogu wyrzuty, że śmierć jedynego dziecka spotyka kobietę, która go ugościła, choć życie bardzo ją doświadczyło – zostając bowiem wdową, utraciła jakikolwiek liczący się status społeczny i żyła w nędzy; jedyną nadzieją na poprawę tej sytuacji był właśnie syn. Po modlitwie Eliasz trzykrotnie położył się na dziecku – wierzono bowiem, że ludzkie siły witalne uchodzą przez ciało i przez nie także wracają. Po tym geście prorok znów zwrócił się do Boga prosząc, aby dusza chłopca wróciła do jego ciała. Bóg wysłuchał prośby Eliasza i chłopiec ożył. Prorok natychmiast zaniósł go matce, która po raz drugi nazwała go „mężem Bożym” – pierwszy raz czyniąc mu wyrzut, teraz natomiast – uznając go za prawdziwego posłańca Boga, przez którego działa moc Jahwe.
Psalm responsoryjny: Ps 30,2-6b.11-12a.13b
Dzisiejszy psalm jest dziękczynną pieśnią dla Boga za wybawienie od śmierci. Psalmista wysławia Boga za uzdrowienie i przywrócenie życia, a także za to, że nie pozwolił wrogom na triumf z powodu jego klęski. Wzywa także wszystkich, którzy Go miłują, do wychwalania Boga i śpiewania psalmów na Jego cześć. Prosi również Jahwe, aby nadal był jego wspomożycielem i składa deklarację wysławiania Go na wieki.
Drugie czytanie: Ga 1,11-19
Św. Paweł u początku Listu do Galatów zapewnia swych odbiorców, iż Ewangelia, którą głosi, nie jest wytworem ludzkim, ale objawiona mu została przez samego Jezusa Chrystusa. Opisuje swoją wcześniejszą działalność nadgorliwego wręcz wyznawcy judaizmu, kiedy to zwalczał z wielkim zapałem wierzących w Chrystusa. Sam siebie nazywa zapaleńcem w zachowywaniu tradycji przodków (por. 1,14). Pan jednak wybrał go – co Paweł ilustruje słowami proroków (zob. Iz 49,1; Jr 1,5) – do głoszenia Ewangelii poganom. Został powołany do tego zadania również nie przez ludzi, ale przez Chrystusa, którego spotkał w drodze do Damaszku (por. Dz 9,1-19). Swoją działalność rozpoczął bez konsultacji z apostołami; dopiero po kilku latach udał się do Piotra. Poza nim, z grona Dwunastu, widział jeszcze Jakuba Mniejszego, którego nazywa bratem Pańskim (por. 1,19).
Apostoł ukazuje więc siebie Galatom takim, jakim jest – ze swoją przeszłością i teraźniejszością; ten fakt może im m.in. uzmysłowić, iż niedoskonałość ludzka nie jest żadną przeszkodą dla Chrystusa
Ewangelia: Łk 7,11-17
Motywem przewodnim dzisiejszej liturgii słowa jest przywrócenie do życia: najpierw syna wdowy z Sarepty Syjońskiej, później psalmisty, a następnie św. Pawła, choć tu w kontekście duchowym, a nie fizycznym. Fragment Łukaszowej Ewangelii także wpisuje się w tę tematykę, gdyż przytacza nam opis wskrzeszenia młodzieńca z Nain. Spotykamy tu podobny obraz, jak w Pierwszej Księdze Królewskiej: zmarły jest jedynym synem matki będącej wdową. Jezus spotyka kondukt żałobny w pobliżu bramy miasta; umarłych grzebano bowiem poza murami miasta. Wzruszył się na widok płaczącej matki. Dotknął mar, nie obawiając się, iż przez kontakt ze zmarłym może zaciągnąć nieczystość rytualną. Ponieważ okazywał zawsze miłosierdzie najbardziej potrzebującym, na Jego słowa: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań” (7,14), zmarły usiadł i na dowód tego, że naprawdę żyje, zaczął mówić. W przeciwieństwie do Eliasza Jezus nie odmawia tu modlitwy (w każdym razie nie na głos), ani nie wykonuje żadnych gestów; wypowiada tylko słowo „wstań”, które wystarcza aby wskrzesić zmarłego. Wówczas wszyscy, którzy byli świadkami tego cudu, przestraszyli się, ale jednocześnie zaczęli wielbić Boga, rozpoznając tu Jego dzieło. Jezusa natomiast uznali za wielkiego proroka – być może mając w pamięci właśnie historię o Eliaszu – w którym Bóg nawiedził swój lud (7,16). Wieść o Jezusie i o tym niezwykłym wydarzeniu rozeszła się po Judzie i okolicznych krainach.
[dzien 2]
Poniedziałek, 6.06.2016 r.
Pierwsze czytanie: 1Krl 17,1-6
W dzisiejszym pierwszym czytaniu wracamy do wydarzeń poprzedzających te, o których słyszeliśmy wczoraj. Prorok Eliasz oznajmia królowi Achabowi, iż w królestwie Izraela zapanuje susza. Ze słów proroka nie możemy wywnioskować, z jakiego powodu Jahwe postanawia zesłać na swój lud tę klęskę. Jeśli jednak cofniemy się do końcówki rozdziału 16. Pierwszej Księgi Królewskiej, wówczas łatwo się domyślić, iż winowajcą jest przede wszystkim sam król. Autor natchniony opisuje go bowiem jako większego odstępcę od Boga, niż wszyscy jego poprzednicy. Nie dość, że wziął za żonę pogańską księżniczkę, to jeszcze wprowadził w swym kraju kult jej bóstw, którym wznosił ołtarze i sam oddawał cześć. Jest wielce prawdopodobne, że również swoim poddanym narzucał kult pogańskich bożków. Jego postępowanie z całą pewnością nie podobało się Jahwe. Zapowiedziana przez Eliasza susza może więc być karą za grzechy odstępstwa i bałwochwalstwa.
Prorokowi natomiast Bóg nakazuje udać się na wschód i ukryć się przy potoku Kerit, skąd będzie mógł pić wodę, pokarm zaś będą przynosiły mu kruki. Eliasz, posłuszny Jahwe, udał się we wskazane miejsce, by tam zamieszkać. Wodę pił z potoku, natomiast kruki przynosiły mu rano chleb, a wieczorem mięso. Bóg troszczy się bowiem o tych, którzy są Mu oddani.
Psalm responsoryjny: Ps 121,1-8
Dzisiejszy psalm, podobnie jak pierwsze czytanie, potwierdza fakt, iż Bóg troszczy się o wszystkich, którzy są Mu wierni. Wszelka pomoc pochodzi wyłącznie od Niego. Psalmista porównuje Boga nawet do cienia, który praktycznie jest złączony nierozerwalnie z człowiekiem – tak też On nie odstępuje człowieka ani w ciągu dnia, ani w nocy i będzie go chronił nieustannie.
Ewangelia: Mt 5,1-12
Dzisiejszą Ewangelię stanowi początek Kazania na Górze. Jezus widząc tłum, wszedł na górę. Z jednej strony po to, aby być lepiej słyszanym, z drugiej jednak strony musimy pamiętać, że góra – szczególnie w Ewangelii Mateuszowej – jest miejscem ważnych wydarzeń. Tak jest i w tym przypadku, gdyż Jezus zamierza objawić tu w sposób szczególny samego Boga. Jezus jawi się też w tej scenie jako najprawdziwszy nauczyciel, na wzór nauczycieli żydowskich – zasiadający w centrum, otoczony dwoma kręgami słuchaczy: uczniów, będących najbliżej Niego oraz tłumu, który został u podnóża góry. Ogólnie rzecz biorąc, tematyka Kazania na Górze będzie oscylować wokół tematów dotyczących wypełniania starotestamentalnego Prawa kierując się miłością. Mowę tę Jezus rozpoczyna od ośmiu błogosławieństw.
Termin „błogosławieni”, gr. makarioi, często tłumaczy się jako „szczęśliwi”; chodzi tu jednak o szczęście w dosłownym tego słowa znaczeniu, a nie o chwilową przyjemność. Dlatego nie powinien dziwić fakt, iż błogosławieństwa są streszczeniem Jezusowej Ewangelii o królestwie Bożym. Najpierw ukazuje warunki, jakie należy spełnić, by je osiągnąć; otrzymać je mogą zatem: ubodzy w duchu, cisi, pragnący sprawiedliwości, miłosierni, czystego serca i wprowadzający pokój. Błogosławieństwa ukazują także Boga, który w swej nieprzebranej miłości, interweniuje w chwilach ucisku, smutku czy prześladowania człowieka. Za znoszenie tych wszystkich doświadczeń, każdy otrzyma nagrodę w niebie.
[dzien 3]
Wtorek, 7.06.2016 r.
Pierwsze czytanie: 1Krl 17,7-16
Dzisiejsze pierwsze czytanie jest kontynuacją wczorajszego, w którym Jahwe polecił Eliaszowi zamieszkać przy potoku Kerit. Po pewnym czasie jednak, ze względu na panującą suszę, potok ten wysechł. Wtedy Bóg nakazał prorokowi udać się do Sarepty Sydońskiej i zamieszkać u pewnej wdowy. Zastanawiać może fakt, dlaczego Bóg posyła go do pogan, a nie do Izraela. Pan Jezus podczas swego przemówienia w synagodze w Nazarecie także dotknie tego problemu, ukazując swoim rodakom, że prorocy nigdy nie byli mile widziani w swojej ojczyźnie (zob. Łk 4,24-27), gdyż prawda Boża, którą głosili, była zbyt niewygodna.
Eliasz, posłuszny Bogu, wyruszył więc do kraju Fenicjan, do Sarepty. Wchodząc do miasta spotkał ową wdowę, gdy zbierała drewno. Poprosił ją o trochę wody. Kobieta pospieszyła, by usłużyć przybyszowi, on jednak poprosił ją jeszcze o kawałek chleba. Wówczas ona, wzywając niejako na świadka swojej prawdomówności samego Boga, odpowiedziała, że nie ma już chleba, tylko „garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce” (17,12). Z tego, co jej zostało, zamierza właśnie przyrządzić ostatni posiłek dla siebie i swojego syna, a później czekać już tylko na śmierć głodową. Prorok polecił jej więc uczynić to, co zamierzała; najpierw jednak, z ciasta, które przygotuje, ma zrobić mały placek dla niego, gdyż Jahwe, na którego przed chwilą sama się powołała, sprawi, że dzban mąki i baryłka oliwy nie wyczerpią się aż do dnia, kiedy skończy się susza. Kobieta zaufała Bogu i Eliaszowi i uczyniła tak, jak jej polecił. Prorok pozostał u niej; Bóg natomiast dotrzymał obietnicy, którą złożył kobiecie przez proroka Eliasza, nie opuszcza bowiem nigdy tych, którzy w nim pokładają ufność.
Psalm responsoryjny: Ps 4,2-5.7-8
Pierwsze słowa psalmu są pełną nadziei modlitwą skierowaną do Boga. Psalmista prosi o zmiłowanie i wysłuchanie tej modlitwy. Następnie napomina tych, których serca są zatwardziałe wobec Boga – podobnie, jak Izraelitów za czasów proroka Eliasza – a miła im jest marność tego świata. Nakazuje im zejść z drogi grzechu i nawrócić się do Boga, gdyż tylko On jest źródłem prawdziwego szczęścia i radości.
Ewangelia: Mt 5,13-16
W dzisiejszym fragmencie Kazania na Górze Pan Jezus odwołuje się do dwóch metafor: soli i światła. „Solą ziemi” i „światłem świata” nazywa swoich uczniów, tych, którzy Go słuchają i realizują Jego naukę w swoim życiu.
W tradycji Starego Testamentu i judaizmu sól posiadała wszechstronne zastosowanie. Jednym z nich było dodawanie jej do każdej składanej Bogu ofiary (Kpł 2,13; zob. także Ez 43,24). Można ją zatem odbierać jako metaforę ducha ofiary, którym także powinni odznaczać się uczniowie Jezusa, służąc w ten sposób światu. Solą oczyszczano również wodę niezdatną do picia, a także konserwowano pokarmy (co zresztą stosuje się jeszcze do dziś). W takim kontekście sól jest metaforą czystości i nieskażoności, którymi to cnotami powinni odznaczać się wyznawcy Jezusa. Dość niejednoznaczne jest jednak sformułowanie dotyczące utraty smaku przez sól. Może chodzić tu o jakieś jej zanieczyszczenie, przez co staje się bezużyteczna. Wtedy nadaje się jedynie „na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” (5,13b). Może to stanowić przestrogę dla tych, którzy nie będą wypełniać swym życiem nauki Jezusa.
Bardziej zrozumiała wydaje się być metafora światła, które utożsamiane jest – najogólniej rzecz biorąc – ze wszystkim, co dobre. Termin „światło” odnosił się nawet do samego Boga oraz do Jezusa (por. Mt 4,16). Chrześcijanie mają więc zanieść to Boże światło całemu światu. Podobnie, jak miasto wznosi się na górze, aby było widoczne, tak też światło zapala się po to, aby postawić na świeczniku, a nie po to, by je zakryć, aby nie było widoczne. Na wzór tych dwóch obrazów światło, które chrześcijanie posiadają w sobie, musi się wyrażać na zewnątrz; muszą dawać świadectwo innym poprzez konkretne czyny, aby dzięki nim również ci, którzy dotąd nie znali czy nie wierzyli w Boga, mogli Go wychwalać.
[dzien 4]
Środa, 8.06.2016 r.
Pierwsze czytanie: 1Krl 18,20-39
Dzisiejsza perykopa, zaczerpnięta z Pierwszej Księgi Królewskiej, jest chyba jednym z lepiej znanych opowiadań starotestamentalnych. Król Achab, na polecenie Eliasza, zwołał na górze Karmel zgromadzenie Izraela. Prorok kazał wówczas zebranym zdecydować się, komu chcą służyć: Jahwe czy Baalowi? Aby ułatwić Izraelitom wybór, wyzywa na wyjątkowy pojedynek proroków Baala, których zgromadziło się wówczas na Karmelu czterystu pięćdziesięciu. Zarówno Eliasz, jak i prorocy pogańscy mają złożyć w ofierze młodego cielca i wzywać imienia swojego Boga; ten, który odpowie ogniem, okaże się prawdziwym Bogiem. Lud przystał na tę propozycję. Pierwsi do składania ofiary przystąpili prorocy Baala. Przygotowali cielca i zaczęli modlić się, aby zechciał przyjąć ich ofiarę. Gdy ich modły i tańce nie przynosiły rezultatu, Eliasz szydził z ich poczynań. Zaczęli więc jeszcze żarliwiej wołać do swego bóstwa i kaleczyć się rytualnie, co było charakterystyczne dla wielu kultów pogańskich. Ale i to nie przyniosło żadnego skutku. Wtedy Eliasz, po uprzednim naprawieniu ołtarza, ułożył dwanaście kamieni – na znak dwunastu pokoleń Izraela, gdyż ta ofiara miała być odnowieniem przymierza ludu z Jahwe – wykopał rów wokół ołtarza i przygotował cielca. Na koniec kazał trzykrotnie wlać wodę do rowu i polać stos ofiarny. W szczególnej godzinie składania ofiary pokarmowej zaczął modlić się do Jahwe, by lud Izraela zrozumiał na nowo, że tylko On jest Bogiem. Wówczas spadł z nieba ogień, który strawił zarówno ofiarę, jak i kamienie oraz wodę. Wtedy cały lud upadł na twarz i uznał w Jahwe jedynego Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 16,1-2.4-5.8.11
Dzisiejszy psalm wyraża ufność pokładaną w Jahwe. On jest jedynym dobrem i najbezpieczniejszym schronieniem. Ci, którzy czczą obce bóstwa, przysparzają sobie cierpień, gdyż sami siebie pozbawiają relacji z jedynym Bogiem. Psalmista wyznaje natomiast, że dla niego Jahwe jest najważniejszy, jest bowiem „częścią dziedzictwa” (16,5). Dlatego też jego los jest zabezpieczony, bo Pan jest zawsze przy nim i da mu wieczną radość po swojej prawicy (zob. 16,11).
Ewangelia: Mt 5,17-19
W dzisiejszej ewangelii Pan Jezus, kontynuując Kazanie na Górze, mówi o wypełnianiu Prawa. Sformułowanie „Prawo i Prorocy” w Ewangelii Mateusza oznacza całość objawienia biblijnego. Pan Jezus nie znosi zatem tego, co się dokonało, ale to wypełnia, to znaczy urzeczywistnia to, co było w tym objawieniu zapowiedziane; dokonuje tego swymi czynami i nauczaniem, a zwieńcza to dzieło ofiarą krzyżową. Co więcej, Jezus podkreśla, że ani jedna „jota” – najmniejsza litera alfabetu hebrajskiego, ani jedna „kreska” – najmniejszy znak tegoż alfabetu, nie zostaną w Prawie zmienione, dopóki nie zostanie w całości wypełnione. Czyli nawet najdrobniejszy szczegół Prawa nie zostanie unieważniony; pozostanie ono ważne do końca czasów.
Mistrz ostrzega także, aby nie lekceważyć żadnego, nawet najmniejszego przykazania, gdyż niezachowywanie któregokolwiek z nich, a co gorsza – uczenie w ten sposób innych – doprowadzić może do utraty królestwa Bożego. Wypełnianie natomiast wszystkich przykazań i nauczanie w ten sposób zapewnia udział w królestwie Bożym.
Może się wydawać, iż fragment ten ma charakter judaistyczny; nie możemy jednak zapominać, że ewangelista Mateusz kieruje swoje dzieło do chrześcijan pochodzących z judaizmu, dlatego stara się przekazywać im nauczanie Jezusa językiem najbardziej dla nich zrozumiałym.
[dzien 5]
Czwartek, 9.06.2016 r.
Pierwsze czytanie: 1Krl 18,41-46
Dzisiejsza liturgia słowa w pierwszym czytaniu przedstawia nam dalsze wydarzenia, jakie miały miejsce po pokonaniu proroków Baala. Eliasz nakazał wówczas królowi ucztować z powodu zbliżającego się deszczu. Chodzi tu być może o przerwanie postu, jaki często towarzyszył błaganiom o deszcz. Achab wykonał polecenie proroka, Eliasz natomiast udał się znów na Karmel i pochylił się ku ziemi. Postawę tę można uznać za modlitewną, w której prorok prosi Boga o zakończenie suszy. Eliasz następnie kazał swemu słudze symboliczne siedem razy spoglądać w stronę morza w nadziei, że dostrzeże jakąś oznakę mającego nadejść deszczu; stamtąd bowiem zwykle zachodni wiatr przynosił deszcz. Sługa za siódmym razem dostrzegł mały obłok, który tradycja – zwłaszcza karmelitańska – będzie później interpretować jako Matkę Bożą przynoszącą światu Zbawiciela.
Eliasz kazał wówczas słudze udać się do Achaba z poleceniem szybkiego odjazdu, czy wręcz ucieczki, przed ulewą. Niebo w tym czasie faktycznie zachmurzyło się i spadła ulewa. W ten sposób Bóg zakończył trwający dwa lata okres suszy. Król ponownie wykonał polecenie proroka i udał się do swojej rezydencji w Jizreel, Eliasz natomiast, wspomagany przez Jahwe, udał się tam przed nim.
Psalm responsoryjny: Ps 65,10-13
Dzisiejszy fragment psalmu przedstawia obraz rolniczy. Sam Bóg jest rolnikiem, który dba o swoją rolę, dogląda jej i nawadnia, przygotowuje zarówno zboże do zasiewu, jak i samą glebę. Zsyła deszcz, który – podobnie, jak rosa – uważany był za specjalne Boże błogosławieństwo. Na koniec Bóg błogosławi także płodom ziemi. Druga część psalmu ukazuje radość stworzenia: pastwisk, wzgórz, łąk i dolin z tak wielkiej łaskawości Pana.
Ewangelia: Mt 5,20-26
Dzisiejszy fragment Kazania na Górze poświęcony jest przede wszystkim piątemu przykazaniu. Najpierw jednak Pan Jezus wzywa swoich słuchaczy do wykazywania się większą sprawiedliwością, niż uczeni w Piśmie i faryzeusze. Sprawiedliwość ta polegać ma na postępowaniu zgodnym z wolą Bożą. Ta „większa sprawiedliwość”, której domaga się Jezus, ma się przejawiać w wypełnianiu wymogów Prawa nie tylko na zewnątrz, ale także we wnętrzu swojego serca. W przeciwnym razie wstęp do królestwa Bożego może stać się niemożliwy.
Kwestia piątego przykazania jest tzw. pierwszą antytezą, czyli jednostką literacką zbudowaną według schematu:
- 1) formuła „Słyszeliście, że powiedziano…”;
- 2) postawienie tezy starotestamentalnej;
- 3) wprowadzenie antytezy formułą „A Ja wam powiadam…”;
- 4) stanowisko Jezusa wobec starotestamentalnej tezy.
Tezą jest tu przykazanie „Nie zabijaj” (Wj 20,15; Pwt 5,18) i konsekwencje wypływające z jego przekroczenia. Pan Jezus nie znosi ani nie zmienia tego przykazania, ale je radykalizuje. Dla Niego nie tylko dosłowne zabójstwo jest złamaniem przykazania, ale także gniew – czyli samo źródło przemocy, jak również obelżywe odnoszenie się do bliźniego (głupiec, bezbożnik). Wszystko to wchodzi w zakres wykroczeń przeciw przykazaniu „Nie zabijaj”. Następnie Jezus wzywa do pojednania się z bratem, aby stać się czystym przed Bogiem, a także do pogodzenia się z przeciwnikiem, dopóki jest ku temu czas i sposobność. Nieprzyjaźń bowiem nie podoba się Bogu i jeśli człowiek będzie w niej trwał, odpowie za nią przed Nim samym i poniesie konsekwencje.
[dzien 6]
Piątek, 10.06.2016 r.
Pierwsze czytanie: 1Krl 19,9a.11-16
Dzisiejsze pierwsze czytanie jest kontynuacją losów proroka Eliasza. Gdy żona Achaba usłyszała o rozgromieniu proroków swego bóstwa Baala, wówczas z zemsty postanowiła zgładzić Eliasza. Prorok przestraszył się jej groźby i uciekł. Doszedł do góry Horeb i ukrył się w grocie. Wtedy Jahwe zawołał go, aby wyszedł na zewnątrz, gdzie mu się objawi. Tutaj ma miejsce jedna z piękniejszych teofanii Starego Testamentu, będąca inspiracją do powstania wielu utworów religijnych. Eliasz nie od razu reaguje na Boże polecenie. W tym momencie następuje szereg zjawisk atmosferyczno-przyrodniczych: gwałtowna wichura, trzęsienie ziemi i ogień, lecz Eliasz nie rozpoznaje obecności Jahwe w żadnym z nich. Dopiero, gdy usłyszał „szmer łagodnego powiewu” (19,12b), zasłonił twarz płaszczem, gdyż powszechne było przekonanie, że kto zobaczy Jahwe, musi umrzeć; wtedy wyszedł z groty. Wiedział, że Bóg jest właśnie w tym lekkim powiewie; choć jest potężny i posiada większą moc, niż wszystkie żywioły, to jednak jest łagodny i delikatny wobec tych, którzy są Mu wierni. Prorok, zapytany o powód obecności w tym miejscu, wyjaśnia swój lęk o własne życie, choć jego zamiarem był przywrócenie porządku religijnego w Izraelu. Jahwe nakazuje mu jednak wyruszyć w drogę powrotną i namaścić Chazaela na króla Syrii, Jehu – na króla Izraela i wreszcie Elizeusza – na proroka, następcę Eliasza. Bóg posiada bowiem własny plan w każdej sytuacji, nawet gdy wydaje się najbardziej beznadziejną.
Psalm responsoryjny: Ps 27,7-9.13-14
Psalmista prosi Boga o zmiłowanie i wysłuchanie jego błagania, aby nie zakrywał przed nim swojego oblicza. Prosi też, aby go nie odpędzał w gniewie, nie odrzucał i nie opuszczał, gdyż tylko On jest jego pomocą i zbawieniem.
Na koniec psalmista wyraża nadzieję na oglądanie dóbr Bożych – zapewne nie tylko w życiu doczesnym, ale i wiecznym. Dlatego też należy wytrwale, odważnie i z czystym sercem oczekiwać Pana.
Ewangelia: Mt 5,27-32
W dzisiejszej Ewangelii spotykamy się z kolejną antytezą – tym razem dotyczącą szóstego przykazania Bożego. Pan Jezus znów poszerza jego zakres: nie tylko sam akt cudzołóstwa, ale również pożądliwe patrzenie na kobietę, jest wykroczeniem przeciw temu przykazaniu; w tym przypadku mężczyzna dopuszcza się cudzołóstwa w swym sercu. Zatem nie tylko czyn, ale i złe pragnienia uderzają w czystość. Zewnętrznemu postępowaniu ma towarzyszyć nastawienie woli.
Jezus odwołuje się do dwóch obrazów: ręki i oka, które mogą stać się przyczyną upadku człowieka. Nie chodzi tu o ich dosłowne rozumienie, czyli fizyczne pozbawienie się ręki czy oka, ale o znaczenie symboliczne. Chrześcijanin powinien usunąć ze swego życia i wyrzec się wszystkiego, co go popycha do grzechu, nawet wtedy, gdy jest to coś bardzo dla niego cennego. Czasem będzie trzeba podjąć radykalne decyzje, drastyczne środki i wielkie wyrzeczenia, ale w zamian osiągnie się coś o wiele cenniejszego, czyli życie wieczne.
Z szóstym przykazaniem wiąże się także kolejna antyteza – dotycząca rozwodów. Prawo starotestamentalne pozwalało wręczyć żonie list rozwodowy (zob. Pwt 24,1). Taką możliwość miał zatem tylko mężczyzna. Pan Jezus, odnosząc się do tego faktu oznajmia, iż mężczyzna postępujący w ten sposób, naraża swoją żonę na cudzołóstwo, a kto wziąłby za żonę kobietę oddaloną, sam się cudzołóstwa dopuszcza. Mamy tu jednak do czynienia z tzw. klauzulą Mateuszową: „poza wypadkiem nierządu” (5,32). Egzegeci nie są jednomyślni co do jej wyjaśnienia. Jedną z możliwości, za którą opowiadają się szczególnie Ojcowie Kościoła, jest separacja – czyli w przypadku nierządu można było oddalić żonę, ale bez prawa do zawarcia nowego związku małżeńskiego dla obu stron.
[dzien 7]
Sobota, 11.06.2016 r.
Pierwsze czytanie: Dz 11,21b-26; 13,1-3
W dzisiejszym pierwszym czytaniu Kościół prezentuje nam postać Barnaby. Wyznawcy Chrystusa, którzy dotarli do Antiochii nad Orontesem, przyczynili się do licznych nawróceń jej mieszkańców. Kiedy dowiedzieli się o tym członkowie Kościoła jerozolimskiego, a z pewnością także Apostołowie, wówczas postanowiono wysłać tam Barnabę. Św. Łukasz nazywa go „człowiekiem dobrym i pełnym Ducha Świętego i wiary” (11,24). Barnaba ucieszył się tym, co zastał w Antiochii, widział bowiem wręcz działanie łaski Bożej. Sam zresztą umacniał nowych członków Kościoła i zachęcał do wytrwania przy Chrystusie. Dzięki niemu nawróciło się jeszcze więcej mieszkańców tego miasta. Wreszcie udał się do Tarsu w poszukiwaniu Szawła i zabrał go ze sobą do Antiochii, gdzie przez rok nauczali tamtejszą wspólnotę. Ważnym wydarzeniem związanym z Antiochią jest fakt, iż to właśnie tam po raz pierwszy nazwano wyznawców Chrystusa chrześcijanami.
Poza Barnabą i Szałem nauczycielami tamtejszego Kościoła byli także: Szymon zwany Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen. Podczas publicznego nabożeństwa Duch Święty upomniał się o Barnabę i Szawła, aby podjęli dzieło, do którego On sam ich powołał. Wtedy, po uprzednim poście i modlitwie, pozostali nauczyciele włożyli na nich ręce i wyprawili w pierwszą podróż misyjną. Ten gest nałożenia rąk jest różnie interpretowany. Niektórzy widzą w nim sakrę biskupią, inni błogosławieństwo lub przekazanie specjalnego uprawnienia do zakładania nowych wspólnot kościelnych. Niemniej jednak są tu widoczne pierwsze zręby obrzędów liturgicznych.
Psalm responsoryjny: Ps 98,1-6
Dzisiejszy psalm jest pieśnią pochwalną na cześć Jahwe za Jego cuda, a zwłaszcza za zbawienie, które ukazał całemu światu. Psalmista wzywa do wychwalania Go za to, iż okazał sprawiedliwość, dobroć i wierność Izraelowi. Wzywa do wielkiej radości z dzieł Jahwe i do wyrażania Mu wdzięczności śpiewem, przy wtórze różnych instrumentów.
Ewangelia: Mt 10,7-13
Dzisiejsza Ewangelia jest fragmentem tzw. mowy misyjnej Pana Jezusa (10,5-16). Posyła On swoich uczniów na głoszenie Dobrej Nowiny o królestwie Bożym, dając im jednocześnie wskazówki, jak mają postępować. Oprócz głoszenia Ewangelii mają – podobnie, jak ich Mistrz – dokonywać znaków, które będą potwierdzały ich naukę; mają zatem uzdrawiać chorych, wskrzeszać umarłych, oczyszczać trędowatych i wypędzać złe duchy (10,8a). Zdolność dokonywania tych dzieł została im dana, dlatego też oni nie mogą zatrzymać jej wyłącznie na własny użytek, ale powinni dzielić się tym darem z ludźmi, do których zostali posłani, nie czerpiąc przy tym żadnych zysków materialnych.
Pan Jezus zakazuje im również zabierać czegokolwiek na drogę: torby, drugiej sukni, sandałów i laski (10,10). Jest oczywiste, że właśnie te przedmioty są w drodze wręcz niezbędne. Jednak ubóstwo i brak troski o rzeczy codzienne ma uwiarygodnić przed ludźmi posłannictwo misjonarzy. Po przybyciu do jakiejś miejscowości sami muszą znaleźć sobie miejsce godne zatrzymania, czyli innymi słowy człowieka, który chętnie ich ugości. Taka jego postawa będzie wskazywała również jego otwarcie na orędzie, z którym przybyli apostołowie. Gdy już znajdą gościnny dom, mają w nim pozostać aż do momentu wyruszenia w dalszą drogę. Ich działalność ma się rozpocząć właśnie od tego domu. Wchodząc do niego, powinni wypowiedzieć pozdrowienie. Takie powitanie było zwykle związane z życzeniem pokoju. Sam Jezus niejednokrotnie używał formuły „Pokój wam” (zob. np.: Łk 24,36; J 20,19). Po tym pozdrowieniu i reakcji gospodarzy mieli rozpoznać, czy są oni gotowi na przyjęcie tak wielkiego daru i Dobrej Nowiny, z którą przybyli.
[dzien end]