Komentarze do czytań – X TYDZIEŃ ZWYKŁY | od 8 do 14 czerwca 2025r. – ks. Mateusz Wielgosz

Dzisiejsza Liturgia Słowa

 

 

X Niedziela Zwykła, 08.06.2025 r. – Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

Pierwsze czytanie: Dz 2.1-11

Pierwsze czytanie dzisiejszej uroczystości opisuje moment Zesłania Ducha Świętego na Apostołów zgromadzonych w Wieczerniku. To wydarzenie jest nazywane eklezjotwórczym – przyjmuje się je za początek Kościoła. W takim razie – co ten fragment Dziejów Apostolskich może powiedzieć nam właśnie o Kościele?

Po pierwsze – Kościół należy do Boga i On sam jest Jego twórcą. Widzimy to już w Ewangelii, kiedy Chrystus mówi do Piotra: „Ty jesteś Piotr, czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). „Kościół mój” – to znaczy Kościół Chrystusa, Kościół Boga. Kościół należy do Niego, to Jego „własność”. Nawet nie papieża, nie księży, nie nas chrześcijan. Kościół należy do Boga. A dzisiejsze czytanie ukazuje, jak Duch Święty – Bóg – sprawia, że pierwotna wspólnota Kościoła rozpoczyna swoją misję, którą jest głoszenie Ewangelii, Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie.

Po drugie – Kościół, a tym samym przekaz Ewangelii, jest dla wszystkich. I znowu, Chrystus w nakazie misyjnym mówi do uczniów: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15). Nie wybranym, nie wyjątkowym, nie bezgrzesznym, ale wszystkim ogłoście Dobrą Nowinę, prawdę o miłości Boga do człowieka – grzesznika. I właśnie to dzieje się w Dziejach Apostolskich. Uczniowie wychodzą z Wieczernika, aby mocą Ducha Świętego mówić o Chrystusie i dziele zbawienia, którego dokonał. A człowiek, w swojej wolności, może dzięki wierze tą prawdę przyjąć i tą prawdą żyć.

Psalm responsoryjny: Ps 104(103),1ab.24ac..29b-30.31.34

Psalmista wyraża życzenie, pragnienie: „Niech Pan się raduje z dzieł swoich”. Co to znaczy? Dziełem Boga, najdoskonalszym, jest człowiek. Bóg stworzył go z miłości i podzielił się z człowiekiem tym, co sam posiada: rozum, wolną wolę oraz zdolność do kochania. Wobec tego – kiedy Bóg raduje się ze swojego dzieła, jakim jest człowiek? Na pewno wtedy, gdy człowiek te dary, które otrzymał, wykorzystuje zgodnie z wolą samego Stwórcy – Boga. Kiedy rozumem rozeznaje swoje decyzje życiowe, aby podejmować je w taki sposób, aby kierować się miłością – do Boga, bliźniego i siebie samego. Taka postawa człowieka z pewnością rodzi radość w sercu samego Boga.

Drugie czytanie: Rz 8,8-17

Święty Paweł w Liście do Rzymian przedstawia dwa sposoby życia: życie według ciała oraz życie według Ducha. Do człowieka należy decyzja, jaki styl życia chce przyjąć.

Życie według ciała, można powiedzieć, że nie bierze pod uwagę Pana Boga, Jego słowa, Jego zasad. Człowiek jest sam dla siebie odniesieniem, kryterium podejmowania decyzji. Co więcej, kluczową rolę odgrywa właśnie ciało, razem ze wszystkimi jego słabościami i pożądliwościami. Ciało, stworzone przez Boga, jest dobre. Jednak człowiek to zdecydowanie coś więcej, niż tylko ciało. W Pierwszym Liście do Tesaloniczan Paweł pisze: „Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa” (1 Tes 5,23). Człowiek z punktu widzenia Boga jest jednością fizyczno-psychiczno-duchową. To życie według Ducha polega na poddaniu siebie woli Boga – w świetle Jego słowa możemy decydować, oceniać, żyć. A to życie według Ducha sprawia, że rzeczywiście jesteśmy dziećmi Bożymi. Dziećmi, których dobry Ojciec – Bóg – nigdy nie zostawi samych.

Warto w swojej modlitwie prosić Boga o dar Ducha Świętego – aby żyć życiem prawdziwe chrześcijańskim, poddanym Duchowi Świętemu.

Ewangelia: J 14,15-16.23b-26

W Uroczystość Zesłania Ducha Świętego Ewangelia przenosi nas do Wieczernika – tam gdzie Duch Święty został dany uczniom, w tym samym miejscu Jezus poucza swoich uczniów i przygotowuje ich do tego wydarzenia.

Duch, który zostanie posłany dla Kościoła, będzie z tym Kościołem i w tym Kościele na zawsze – to pierwsza obietnica Chrystusa. Ten sam Duch będzie uzdalniał chrześcijan to zachowywania przykazań Jezusa. Ponieważ zachowywanie przykazań, jak mówi Chrystus, jest wyrazem miłości człowieka do Boga.

Bóg wysłał Ducha Świętego, aby prowadził ludzi. Prowadził ich bardzo osobiście, lecz także jako wspólnotę. Jezus mówi w Ewangelii: „On [Duch Święty] was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”. Dlatego zadaniem nas, chrześcijan, jak i wspólnoty Kościoła, jest nieustanne wsłuchiwanie się w głos, natchnienia tego Ducha. I modlitwa prośby, aby Duch Święty był widoczny w naszym życiu, obecny we wspólnocie, która przede wszystkim ma być dziełem Bożym. Jezus daje obietnicę: „Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą” (Łk 11,13). Warto w tą obietnicę wierzyć.

 

Poniedziałek, 09.06.2025 r. – Święto Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła

Pierwsze czytanie: Dz 1,12-14

Początek Dziejów Apostolskich, którego fragment słyszymy dzisiaj w Liturgii, pokazuje wspólnotę ludzi zgromadzoną na modlitwie. Po Wniebowstąpieniu Jezusa, Jedenastu, niewiasty oraz Maryja idą do Wieczernika, aby uzupełnić grono Apostołów oraz oczekiwać na Zesłanie Ducha Świętego. Wybór ucznia w miejsce Judasza oraz oczekiwanie na obiecanego Parakleta odbywa się w atmosferze modlitwy.

Przykład pierwotnego Kościoła zachęca nas, aby zatrzymać się nad tym tematem – modlitwy. Modlitwa to taki moment, kiedy spędzamy czas z Bogiem. I to jest jej istotą – aby dać trochę czasu Temu, który jest dla nas ważny. Bo jeśli druga osoba jest dla nas ważna, będziemy chcieli znaleźć dla niej czas. Modlitwa, w czasie której możemy uwielbiać Boga, dziękować Mu, przepraszać ale i prosić o to, czego najbardziej potrzebujemy.

Ale ta modlitwa nie jest tylko osobistą sprawą człowieka. Modlitwa to także przestrzeń dla wspólnoty – ludzi zgromadzonych wokół Chrystusa. Jedność słów, gestów, postaw, a przede wszystkim ukierunkowanie na Boga – to wszystko sprawia, że wspólnota tworzy jedność, z Bogiem i dzięki Bogu.

Warto pamiętać o tym prostym, ale bardzo ważnym „narzędziu” – modlitwie, dzięki której możemy być w stałym kontakcie z Bogiem.

Psalm responsoryjny: Ps 87,1-3.5-7

„Pan zapisuje w księdze ludów: Oni się tam narodzili. I tańcząc, śpiewać będą: Wszystkie moje źródła są w tobie”. Każdy człowiek ma swoim życiu różne „źródła”, w których stara się odnaleźć: miłość, prawdę, szczęście, dobro, wskazówki na codzienne życie. Psalmista mówi o wspólnocie ludzie, dla których źródłem życia jest sam Bóg. Warto pomyśleć, czy szukamy w Bogu: prawdy, miłości, szczęścia, które On chce każdemu człowiekowi podarować.

Ewangelia: J 19,25-34

Słyszymy dzisiaj w Ewangelii testament z krzyża. Jezus wypowiada znane nam słowa: „Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja”. Co te słowa oznaczają? Maryja jest matką Jezusa – od momentu krzyża ma stać się matką Apostoła Jana. Apostoł Jan, który ma swoją biologiczną matkę – od momentu krzyża jego matką staje się Maryja. Moment krzyża jest jednym z wydarzeń eklezjotwórczych – tworzących Kościół. Jezus w tych słowach wprowadza ludzi w nowe więzi – więzi, które nie są oparte tylko i wyłącznie na więzach krwi, pokrewieństwie, ale na czymś więcej. Więzi, które tworzą ludzie wszczepieni w Chrystusa przez sakrament chrztu. Te nowe więzi, do których zaprasza Chrystus, możemy budować we wspólnocie Kościoła.

Drugim ważnym czynnikiem, który płynie spod krzyża, jest fakt posłuszeństwa słowu Bożemu. Jezus daje polecenie swojemu uczniowi, aby wziął Maryję do siebie. Jan, idąc za słowem Chrystusa, robi dokładnie to, co polecił mu Jezus. Dlaczego? Bo znowu – w Kościele, bardzo ważnym czynnikiem, o ile nie najważniejszym, jest posłuszeństwo Chrystusowi i Jego słowu. To dla nas przykład i wzór do naśladowania – aby w każdej sytuacji życia zastanawiać się, co zrobiłby Jezus. Czy nasze myśli, słowa i czyny są zgodne z Jego wolą.

 

Wtorek, 10.06.2025 r.

Pierwsze czytanie: 2 Kor 1,18-22

Czy życie jest czarno-białe? Dzisiaj, w prawie każdej przestrzeni życia człowieka, można usłyszeć słowa: To zależy. To nie jest takie oczywiste. W sumie, to nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie. Zależy, co czujesz. Co bardziej ci się podoba. Wszystko zależy od tego, jaki masz pogląd na świat. I tym podobne. Czy wobec tego możemy mówić jeszcze o sprawach, które są obiektywne?

Odpowiedzi możemy szukać w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Święty Paweł, powołując się na Boga jako świadka, bardzo wyraźnie rozróżnia dwie rzeczywistości, używając słów: „tak” oraz „nie”. To rozróżnienie dotyczy słowa Bożego, które Apostoł głosi. Chce przez to pokazać, że w życiu naprawdę są sprawy, wartości, które są prawdziwe, niezależnie od odczuć, upodobań czy gustu konkretnego człowieka. Granica między prawdą a kłamstwem, między dobrem a złem, między miłością a nienawiścią – jeśli zostanie zatarta, może prowadzić do absolutnego pogubienia się człowieka w tym wszystkim.

Dzieło stworzenia świata, którego opis znajduje się w Księdze Rodzaju, polegało na porządkowaniu rzeczywistości, na oddzielaniu jednych rzeczy od drugich. Ktoś powiedział, że mądry człowiek to ten, który potrafi oddzielać. Może warto szukać także w swoim życiu tego, co obiektywne: prawdy, szczęścia, ostatecznie Boga i tego, kim On w rzeczywistości jest, a nie tego, co nam się tylko i wyłącznie wydaje.

Psalm responsoryjny: Ps 119(118),129-130.131-132.133.135

Czy ktoś z ludzi cieszy się, gdy zostaje mu zwrócona uwaga? Bardzo często w takiej sytuacji człowiek czuje się atakowany, zagrożony. Ma wrażenie, że ktoś chce mu zrobić krzywdę. Dlatego może dziwić treść dzisiejszego psalmu, w której autor zachwyca się napomnieniami, przykazaniami, zasadami. Dlaczego tak się dzieje? Bo jeśli człowiek ma świadomość, że jest Bóg, który kocha, który chce dobra i szczęścia człowieka – mając tą wiedzę, będzie cieszył się z Bożych napomnień. Dlaczego? Bo wie, od kogo je otrzymuje i wie, że ostatecznie one będą służyć dobru. Warto pomyśleć, jakie jest moje podejście do zasad, do przykazań, do słowa kierowanego do mnie przez Boga.

Ewangelia: Mt 5,13-16

Zasadnicze pytanie, które stawia przed nami Chrystus w dzisiejszej Ewangelii, to kwestia bycia świadkiem. Być solą, być światłem – to metafory odnoszące się do uczniów Chrystusa. Jednak warto zwrócić uwagę na fakt, że Jezus nie mówi: „Macie być solą” czy „Macie być światłem”. Jezus mówi, że: „Już jesteście solą”, „Już jesteście światłem”. Co to znaczy? To oznacza, że każdy człowiek w momencie przyjęcia chrztu staje się świadkiem Boga. Jednak to osobiste świadectwo, bycie znakiem Boga, może pójść w dwóch kierunkach.

Możemy być tymi ludźmi, którzy przez swoje życie będą do Boga innych przyciągać, przez styl życia, decyzje, sposób odnoszenia się do innych – możemy stawać się znakiem Boga, „dowodem” na Jego istnienie. Jeśli tylko nasze życie będzie opierało się o wiarę, która działa przez miłość (por. Ga 5,6). Jednak jest także druga droga – droga antyświadectwa. Moment, w którym chrześcijanin prowadzi antyewangeliczny, antychrystusowy sposób życia. W takiej sytuacji, ktoś patrząc na niego z boku może stwierdzić: Jeśli tak wygląda chrześcijaństwo, to ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Warto być świadkiem, który przyciąga do Boga, a nie takim, który od tego Boga oddala.

 

Środa, 11.06.2025 r. – wspomnienie św. Barnaby Apostoła

Pierwsze czytanie: Dz 11,21b-26;13,1-3

Dzieje Apostolskie możemy nazwać Dziejami Kościoła. Ta księga rozpoczyna się od Wniebowstąpienia Chrystusa. Chrystusa, który zostawia uczniów z konkretną misją: głoszenia Ewangelii oraz dawania świadectwa o tym, że spotkali Zmartwychwstałego.

Dzisiaj w pierwszym czytaniu, we wspomnienie św. Barnaby, możemy usłyszeć o owocach, które przynosi posługa apostołów. Z głoszonego przez uczniów Bożego słowa, rodzi się wiara. Mieszkańcy Antiochii, dzięki wierze, wchodzą na drogę nawrócenia. Z kolei to nawrócenie jest powodem do radości wszystkich. Radości, która jest połączona z zachętą do wierności Bogu.

Ten fragment biblijny uczy nas wszystkich, czym jest Kościół i jakie jest jego podstawowe zadanie. Polecenie Jezusa: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19a) jest ciągle aktualne. Bo właśnie z głoszonego słowa Bożego, w sercach ludzi rodzi się wiara (zob. Rz 10,17). Wiara, która sprawia, że człowiek pragnie przylgnąć do Boga, Jemu oddać i podporządkować swoje życie, za Jego, Bożym głosem iść. A owocem rzeczywiście przeżywanej wiary, „tak na poważnie”, jest konkretne życie oparte na miłości, w myślach, słowach i czynach. Prośmy Chrystusa, abyśmy jako chrześcijanie, wykonywali dzieło Boga, o którym czytamy w Ewangelii Jana: „Na tym polega dzieło Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał” (J 6,29).

Psalm responsoryjny: Ps 98(97),1bcde.2-3b.3c-4.5-6

Bóg przez usta psalmisty zwraca uwagę na jedno z kluczowych słów Starego Testamentu: pamięć. Słyszymy słowa o tym, że Pan „wspomniał na dobroć i na wierność swoją”. Co to znaczy? Bóg przypomina swojemu ludowi o tym wszystkim, co dla niego zrobił. Czy przez to chce ludziom robić „wypominki”. Niekoniecznie. Bogu chodzi o to, aby ludzie pamiętali o dziełach, ponieważ one są znakiem obecności, miłości i troski Boga wobec Jego wybranych. Co więcej, dostrzeganie Bożych dzieł zbliża człowieka do Boga, do Dawcy dobroci i może prowadzić człowieka do modlitwy, do wdzięczności za otrzymane dobro. I na koniec, ta pamięć uczy człowieka, że chrześcijaństwo w pierwszej kolejności polega na przyjmowaniu tego wszystkiego, co chce dać nam Bóg.

Ewangelia: Mt 10,7-13

Dzisiejsza Ewangelia uczy nas dwóch rzeczy. Pierwszą z nich jest zaufanie do Boga. Jezus wysyłając uczniów na misję, przestrzega ich przed tym, żeby na zapas nie chcieli się zabezpieczać w wszelkiego rodzaju rzeczy materialne. Te słowa Jezusa mają zachęcić uczniów do tego, aby w misji głoszenia zdali się na Boga. Oczywiście, po ludzku, mają robić wszystko, co w ich mocy, aby to orędzie jak najwierniej przekazywać, mają włożyć w to wiele wysiłku. O tej intensywnej pracy słyszeliśmy chociażby w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Jednocześnie, potrzeba świadomości, że to Bóg – nie człowiek – przemienia serce, nawraca, przyciąga do siebie i daje zbawienie. Człowiek, tylko a może aż, jest „narzędziem” w ręku Boga. Dlatego ważne jest to, aby po prostu Bogu zaufać, zdać się na Niego, oddać Mu to, co słusznie Mu się należy.

Druga sprawa to kwestia wolności. Uczniowie idą z misją głoszenia Ewangelii. Jednak Jezus zapowiada im, że nie wszyscy ich przyjmą, nie wszyscy będą chcieli słuchać. I można się temu dziwić. Jak to? Przecież czytamy o tej pięknej wizji ewangelizacji, która niesie w sobie tyle dobra: „Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy”. Można powiedzieć – samo dobro. A jednak, Bóg niesamowicie szanuje wolność człowieka. Kocha go i dlatego nie zmusi go do wiary, do przyjęcia Ewangelii, do życia nią. To od człowieka zależy, czy tę propozycję Bożego życia chce realizować w swojej codzienności, czy też nie.

 

Czwartek, 12.06.2025 r. – Święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana

Pierwsze czytanie: Hbr 2,10-18

Cierpienie Chrystusa, o którym mówi autor Listu do Hebrajczyków, może być pewnym drogowskazem. Chrystus jest „bardzo ludzki” – jego cierpienie jeszcze bardziej utożsamia Go z całą ludzkością. Ale jest coś jeszcze, co uświadamia nam cierpienie Jezusa. Czytamy w Ewangelii słowa: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć” (Łk 9,22). Święty Łukasz używa bardzo ciekawego greckiego słowa: „dei”, które oznacza – „trzeba to zrobić”. Albo inaczej: jeśli to zrobisz, to będzie lepiej. Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć – będzie lepiej, zmartwychwstanie, odkupi świat. Była wojna, Grecy mówili, trzeba bronić miasta. Nie musi się, ale będzie lepiej, jak się obroni. Kobieta urodziła dziecko, trzeba wychować. Nie musi się, ale zawsze lepiej, jak się wychowa. Co to znaczy, że będzie lepiej: „Przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył”. Cierpienie i trud mogą być środkiem pomocnym. Czy mogą pomóc pieniądze – mogą. Znajomości, uśmiech – mogą. A cierpienie? Popatrzmy na Chrystusa. Jezus nie zbawił świata wtedy, kiedy przemienił wodę w wino czy rozmnożył chleb. Nie zbawił świata, kiedy nauczał, uzdrawiał. Chrystus zbawił świat w momencie, w którym po ludzku nie zrobił nic. Gdy wisiał na krzyżu. Nie szedł wtedy do ludzi, bo miał nogi przybite do krzyża. Nie mógł kogoś przytulić, bo miał ręce przybite do krzyża. Nie mówił kazań, bo ciężko mówi się, gdy wisi się na krzyżu. Wtedy, kiedy po ludzku wydawało się, że nic nie zrobił, zrobił najwięcej. Patrzymy na ludzi, którzy cierpią i możemy myśleć, po co się męczyć, po co to wszystko – po śmierci się dowiemy, po co tak naprawdę to było.

Psalm responsoryjny: Ps 23(22),2-3.5.6

Refren dzisiejszego Psalmu jest nam bardzo dobrze znany: „Pan jest moim pasterzem”. Jednak jedno z tych czterech słów jest kluczowe. O ile możemy się zgodzić, że Bóg jest Panem, że jest, czyli istnieje, że jest pasterzem, bo się troszczy. To problemem dla nas może być to czwarte słowo: „moim”. Możemy uważać, że Bóg rzeczywiście troszczy się o wszystkich, jest pasterzem dla księży, dla tych, którzy są przy Bogu. Ale nie jest moim pasterzem, osobiście. Po czym to poznać? „Mój” pasterz – to znaczy, że ja Go znam, że jest dla mnie ważny, że dużo o Nim wiem, że liczę się z Jego zdaniem, że chcę za Nim iść. Czy myślisz tak o Bogu, twoim pasterzu?

Ewangelia: J 17,1-2.9.14-26

Siedemnasty rozdział Ewangelii Jana, który czytamy dzisiaj w Liturgii, to tak zwana Modlitwa Arcykapłańska Chrystusa. Jezus na kilka godzin przed swoją śmiercią modli się do swojego Ojca. Co zawiera treść tej modlitwy?

Po pierwsze, Jezus modli się za swoich uczniów oraz za tych wszystkich, którzy w przyszłości będą wierzyć w Niego. Czy masz taką świadomość, że Jezus modlił się w twojej intencji? Że sam Bóg otacza cię modlitwą?

Po drugie, Jezus wyraża swoje pragnienie, aby na świecie panowała jedność. Tylko czy to w ogóle jest możliwe? Przecież każdy człowiek jest inny. Jezusowi chodzi o to, żeby ludzie zgromadzili się wokół Niego, żeby ta jedność była budowana nie w oparciu o ludzkie strategie, ale w oparciu o Osobę Jezusa Chrystusa. Jedność w Bogu, która polega na tym, że każdy człowiek może patrzeć w kierunku Boga, iść w Jego stronę – wówczas na tej drodze wszyscy możemy się spotkać.

Po trzecie, Jezus modli się, abyśmy osiągnęli życie wieczne: „Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem”. Wszystkie nasze dążenia – myśli, słowa, czyny – powinny być ukierunkowane na niebo, na cel ostateczny naszego chrześcijańskiego życia. Czy często zdarza ci się myśleć o niebie?

 

Piątek, 13.06.2025 r.

Pierwsze czytanie: 2 Kor 4,7-15

Czym są te „naczynia glinianie”, o których mówi święty Paweł w dzisiejszym czytaniu? Kontekst poprzedzający wskazuje na posługę apostołów, która nie przebiega pomyślnie i nie jest tak kolorowa, jakby mogło się wydawać. Naczynie glinianie to zdecydowanie nie jest coś trwałego, mocnego.

Nasze życie, powołanie w którym żyjemy, nasze pragnienia – to wszystko może okazać się czymś bardzo kruchym? Czy ma to być dla nas powód do smutku, przygnębienia? Święty Paweł pokazuje inna perspektywę. Chodzi o to, aby w tej kruchości i słabości, człowiek zwrócił się w stronę Boga. Aby stanął w prawdzie o sobie, swojej słabości i grzeszności, o swoich brakach. I z tym wszystkim przyszedł do Chrystusa, pokazał Mu siebie. I w pokorze prosił o pomoc, o miłosierdzie. Bo ostatecznie to z Boga płynie przeogromna moc – a nie z nas.

Ta postawa wymaga pokory, ale przede wszystkim wiary, że Bóg rzeczywiście może kształtować i przemieniać nasze życie. Że z kruchych, słabych ludzi, Bóg może uczynić ludzi wielkich, świętych, których miłość i wiara będą promieniowały na innych.

Psalm responsoryjny: Ps 116B,10-11.15-16.17-18

Czy Bóg cieszy się ze śmierci swoich wyznawców? Czy ta śmierć jest cenna? Takie słowa padają w dzisiejszym psalmie. Z pewnością, oddanie swojego życia za drugą osobę, dla drugiej osoby, jest niewyobrażalnym heroizmem, szczytem miłości i odwagi. Z tego względu, ludzie którzy są zdolni do takiej decyzji, z pewnością są godni podziwu. I może my nigdy nie będziemy w takiej sytuacji, która będzie wymagała od nas czegoś takiego. Jednak warto zastanowić się, co ja z siebie jestem w stanie dać Panu Bogu? Trochę czasu, trochę uwagi. Trochę przestrzeni do słuchania Jego słowa, aby potem tym słowem żyć? To jest miara, kim tak naprawdę jest dla nas Pan Bóg i czy rzeczywiście jest On dla nas kimś ważnym.

Ewangelia: Mt 5,27-32

Czy Jezus wzywa do zadawania sobie bólu? Oczywiście, że nie. Ale przez ten przejaskrawiony przykład „odcinania kończyn” chce uświadomić nam, że nasz grzech jest czymś więcej, niż tylko jedną chwilą, momentem, decyzją. On zaczyna się dużo wcześniej, w sercu człowieka. Podobnie było z Adamem i Ewą, których grzech nie polegał tylko i wyłącznie na zerwaniu owocu. Ten proces niewierności wobec Boga rozpoczął się dużo wcześniej, kiedy pojawiły się okoliczności do tego, aby zgrzeszyć (wejście w dialog z szatanem).

Jednym ze sposobów walki ze słabościami, jest unikanie okazji, okoliczności, które mogą nas prowadzić do grzechu. Jednak aby tego dokonać, musimy nasze grzechy i słabości poznać. Co to znaczy? Chodzi o to, żeby zobaczyć w sobie: dlaczego popełniam jakiś grzech? Czego w tym grzechu szukam? Z czym sobie nie radzę, że wchodzę w taki czy inny grzech? Jakie okoliczności, sytuacje, przeżywane emocje czy napięcia do tego grzechu mnie prowadzą? Jeśli człowiek odpowie sobie na te pytania, „nazwie” swój grzech, to rzeczywiście może być początek drogi ku nawróceniu.

 

Sobota, 14.06.2025 r.

Pierwsze czytanie: 2 Kor 5,14-21

Znakiem miłości Boga do człowieka jest Jego miłosierdzie. Człowiek przez grzech odrzuca miłość Boga, odwraca się od Niego, a wybiera życie po swojemu, według własnej woli. I w takiej sytuacji Bóg nie karze człowieka, nie przestaje go kochać, ale robi wszystko, żeby człowiekowi pomóc. Szczyt Bożego miłosierdzia został objawiony nam na krzyżu – Jezus Chrystus przez swoją Paschę pojednał ludzi z Bogiem. Ale to nie wszystko.

Święty Paweł mówi dzisiaj o tym, że Chrystus zleca ludzkości misję, która polega na napominaniu oraz wzywaniu ludzi do pojednania. Nasze pojednanie z Bogiem może się dokonywać w sakramencie pokuty – tam grzech jest niszczony przez miłosierdzie Boże, dzięki czemu wracamy do jedności z Bogiem, do stanu łaski uświęcającej. Jednak równie ważne jest pojednanie między ludźmi. Tak jak każdy grzech niszczy naszą więź z Bogiem, podobnie narusza on relacje między osobami. Dlatego powinniśmy robić wszystko, żeby dążyć do zgody, do pojednania. Bo życie bez pojednania może być naprawdę nieszczęśliwe.

Psalm responsoryjny: Ps 103,1-2.3-4.8-9.11-12

Miłosierdzie Boga jest powszechne – ogarnia wszystkich ludzi, ale i wszystkie grzechy. Psalmista mówi: „On odpuszcza wszystkie twoje winy i leczy wszystkie choroby”. Nie ma takiego grzechu, którego Bóg by nam nie odpuścił. Może ludzie nas nie zrozumieją, nie przebaczą. Może Kościół, Jego ludzka twarz, nie będzie potrafił nas przygarnąć, ale Bóg zawsze nam chce przebaczać. Ważne jest – czy my chcemy Bogu swoje grzechy oddać, czy potrafimy się do nich przyznać, czy szczerze za nie żałujemy i nie chcemy ich więcej popełniać.

Ewangelia: Mt 5,33-37

Jezus zaprasza w dzisiejszej Ewangelii do konkretu. Mówi: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”. Ktoś może powiedzieć, że przecież nie zawsze tak się da, że życie nie jest czarno-białe, że to zależy od okoliczności. To prawda. Ale jak wiele jest sytuacji, w których człowiek po prostu kombinuje, manipuluje, nie mówi prawdy, stosuje półprawdy, nie chce przyznać się do tego, że nie ma racji, że się pomylił. Jak często człowiek nie potrafi nazwać zła złem – w swoim życiu i w życiu innych.

Może warto prosić Boga o odwagę i życie w prawdzie, aby przede wszystkim w swoim życiu dobrze „diagnozować” – co jest dobre a co złe, co jest prawdą a co kłamstwem. I nie bać się prawdy o sobie, także tej trudnej i niewygodnej, może niechcianej. Bóg nas kocha takimi, jakimi jesteśmy, czyli prawdziwymi, nie idealnymi.