Komentarze do czytań – VIII TYDZIEŃ ZWYKŁY | od 26 maja do 1 czerwca 2024r. – Agnieszka Wawryniuk

 

 

VIII Niedziela Zwykła, 26.05.2024. – Uroczystość Najświętszej Trójcy

Pierwsze  czytanie: Pwt 4, 32-34. 39-40

Relację między Bogiem a Izraelem możemy odnieść do siebie i do całego stworzenia. My również doświadczamy znaków i cudów, które świadczą o tym, że Pan interesuje się nami, troszczy się o nasze życie i chce naszego szczęścia. On towarzyszy nam nieustannie. W Jego mocnej ręce upatrujemy obrony i ocalenia, zaś w wyciągniętym ramieniu błogosławieństwa i łaski. Choć nigdy nie zobaczyliśmy Boga na własne oczy, to każdego dnia oglądamy Jego dzieła i dostrzegamy, jak bardzo się nami opiekuje. Te dzieła świadczą o Jego miłości względem nas i opowiadają nam o Jego istnieniu i potędze.
Tylko czy my umiemy żyć tak, by wszystko mówiło nam o Bogu? Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu – apeluje Mojżesz, wzywając do refleksji nad istnieniem Pana. Tym samym pokazuje, że wiara jest nie tylko domeną duszy, ale i umysłu. Ponad Adonai nie ma innego Boga, nawet, jeśli ktoś twierdzi inaczej. To przekonanie ma odbijać się nie tylko w deklaracjach, ale nade wszystko w życiu zgodnym z Jego wolą. Strzeżenie Jego praw i nakazów nie odnosi się jedynie do ich wypełniania, ale też do traktowania jako klucza do szczęśliwego życia. Boże prawa zawsze służą naszemu uświęceniu, wewnętrznemu ładowi i pokojowi serca.

Psalm responsoryjny: Ps 33,4 – 5.6 i 9. 18-19.20 i 22

Psalmista wychwala dobroć Boga, podkreśla, że w Jego działaniach nie ma podstępu. Mówi o tym, że Pan jest wiarygodny i hojny dla swego stworzenia. Przypomina, że słowa Boga mają moc stwórczą. Chwaląc piękno nieba, głosi Bożą kreację. Potem spojrzenie psalmisty wędruje ku ziemi i ludziom. Zaznacza on, że Bóg nieustannie interesuje się swoim stworzeniem. On widzi tych, którzy w Nim upatrują swego ocalenie i błagają Go o łaskę. Autor psalmu pisze też o nadziei, jaką ludzkie serca pokładają w swoim Stwórcy. To w Nim powinniśmy upatrywać naszego największego wsparcia i ochrony. Psalm kończy się modlitwą, która jest pewnego rodzaju probierzem wiary. Okazuje się bowiem, że otrzymujemy na tyle, na ile ufamy Bogu. Hojność Pana w dawaniu chce się spotkać z naszym głębokim zaufaniem. On chce zobaczyć, że na Niego liczymy. Jego łaska jest tym większa, im bardziej na Nim polegamy. To trudne, ale na naukę tej ufności mamy przecież całe życie.

Drugie czytanie : Rz 8, 14-17

Duch Święty został dany każdemu z nas. On pragnie nas prowadzić, oświecać i umacniać. On ma moc wyrywać nas z każdego lęku i strachu. To On nieustannie przekonuje nas  o tym, że jesteśmy dziećmi Boga. Jeśli wsłuchamy się w Jego natchnienia, jeśli pozwolimy, by oświecił nasze umysły i otworzył serca, zaczniemy patrzeć na wszystko z innej perspektywy. Wewnętrzne przekonanie o tym, że Bóg jest naszym Ojcem będzie objawiało się w nas nie tylko w tym, że będziemy potrafili zwracać się do Niego: „Abba”, czyli Tatusiu. Moc Ducha Świętego zmieni też nasze spojrzenie na Boga i Jego obraz w naszej duszy, co nie jest łatwe i nie dokonuje się w jednym momencie. Synowska relacja względem Ojca Niebieskiego zakłada nieustanny kontakt i więź, a także odwagę i przekonanie, że On chce naszego dobra, że możemy Go prosić o to, czego nam potrzeba. Bóg chce dzielić się sobą z nami! Dał nam przecież swego Syna Jezusa. Chrystus zaś posłał nam swego Ducha. W ten sposób zamieszkuje w nas cała Trójca Święta. Oto nasze najdrogocenniejsze dziedzictwo, którym nie wolno nam wzgardzić.

Ewangelia: Mt 28, 16-20

Jezus, rozsyłając swoich apostołów, chciał, by Ewangelia była głoszona już nie tylko w Galilei, Judei czy Samarii, ale we wszystkich stronach świata. To mogło ich zaskoczyć, bo przywykli do głoszenia Dobrej Nowiny w swojej krainie. Na górze dostali od Mistrza dwa zadania: mieli chrzcić w imię Trójcy Świętej i nauczać. Chrzest jest potwierdzeniem tego, że chcemy być dziećmi Bożymi i uczniami Jezusa, a nauczanie jest potrzebne po to, by coraz lepiej rozumieć Jego naukę i żyć nią na co dzień. Chrzest jest jednorazowym aktem i niezbywalnym znakiem, a głoszenie to proces, który ma być ciągle kontynuowany.
Jezus prosił apostołów, by szli do ludzi i pozyskiwali kolejnych uczniów. To wezwanie jest ciągle aktualne i promieniuje na nasze czasy. Podziękujmy dziś za własny chrzest i jednocześnie zastanówmy się, na ile zachowujemy naukę Jezusa w naszej codzienności. Jak wygląda nasza wiara? Czy wyrzekamy się na co dzień szatana? Czy wierzymy w obcowanie świętych? Ileś lat temu została wezwana nad nami cała Trójca Święta. Zostaliśmy włączeni do wspólnoty Kościoła, w którym żyje Chrystus. Nie zapominajmy o tym pierwszym sakramencie, który otworzył nam drogę ku kolejnym sakramentom. I nie stawiajmy oporu w słuchaniu Słowa Bożego, które jest nam głoszone. To głoszenie jest nam potrzebne i ma sens. Ta posługa służy naszemu ziemskiemu i wiecznemu życiu. W tym Słowie przychodzi do nas sam Jezus. Wiara rodzi się i wzrasta dzięki głoszeniu i słuchaniu. Mają one nieocenioną wartość!

 

Poniedziałek, 27.05.2024.

Pierwsze  czytanie: 1 P 1, 3-9

Święty Piotr przypomina swoim słuchaczom, że przez zmartwychwstanie Jezusa otrzymaliśmy zbawienie i życie wieczne. Gdyby nie śmierć Chrystusa, nie mielibyśmy szansy na niebo. Jego zwycięstwo przyniosło nam odrodzenie i nowe życie. To wszystko dokonało się dzięki miłości i miłosierdziu Boga Ojca, który posłał na ziemię swego Jedynego Syna. Święty Piotr podkreśla, że owa prawda powinna być dla ludzi powodem do radości. Jednocześnie wspomina o prześladowaniach, które przyrównuje do próby złota w ogniu. Dla nas takimi doświadczeniami mogą być pokusy, przeciwności życiowe, choroby czy np. trudności związane z naszym powołaniem. One mają sens! Są bowiem probierzem autentyczności naszej wiary i zaufania Bogu. Nie da się ich wypracować w momentach względnego spokoju, gdy wszystko dobrze się układa i toczy po naszej myśli. Jak zachowujemy się w chwilach próby? Czy przyjmujemy je z zaufaniem i w duchu zawierzenia się Bożej Opatrzności, czy raczej uciekamy wtedy od Boga i oskarżamy Go o to, że skazuje nas na cierpienie? Każda trudność zawsze nas w jakiś sposób kształtuje, obnaża niedoskonałości, pokazuje miejsca, w których jest ciągle sporo niedojrzałości, wskazuje na nasze braki i zbyteczne przywiązania. To jest dla nas bardzo wychowawcze.

Psalm responsoryjny: Ps 111,1b – 2.5-6.9 i 10c

Psalmista wychwala Boga za Jego mądrość, moc i potęgę. Przypomina, że On jest wieczny, że nigdy nie zapomina o swoim stworzeniu. Ten psalm skłania nas ku refleksji nad naszym dziękczynieniem i uwielbieniem Boga. Jak często pamiętamy o tym w naszej modlitwie? Nieustannie myślimy o tym, co światowe, czasowe i nietrwałe, a tak mało zagłębiamy się w to, co uczynił nam Bóg. On wszedł z nami w przymierze, które ostatecznie wypełniło się w śmierci Jezusa. Pomyślmy dziś o Jego obecności i znakach w naszym życiu, o Jego imieniu, które wypowiadamy, czyniąc na sobie znak krzyża. Jego obecność i moc powinna napełniać nas otuchą i nadzieją. On o nas nie zapomina, więc i my pamiętajmy o Nim każdego dnia. Niech pamięć o Jego istnieniu i dziełach zmienia nasze myślenie i patrzenie na ten świat.

Ewangelia: Mk 10, 17-27

Młodzieniec z dzisiejszej ewangelii przybiegł do Jezusa rozpromieniony i pełen dobrych intencji, a odchodził od Niego zasmucony i pozbawiony entuzjazmu. Zazwyczaj w Ewangelii bywało odwrotnie. Ludzie przychodzili do Mistrza smutni, ze swoimi brakami, obciążeni problemami, a odchodzili z radością, jakby otrzymali skrzydła. Młody bohater, którego pokazuje nam ewangelista, nie zdecydował się na to, by odpowiedzieć na zaproszenie Nauczyciela z Nazaretu. Przestraszył się, gdy Jezus podniósł mu poprzeczkę, proponując wyrzeczenie się bogactwa. Dlaczego nie chciał przejść z poziomu „dobre” na „lepsze”, z „minimum” na „więcej”? Bycie człowiekiem zamożnym nie jest grzechem. Żydzi widzieli w tym nawet znak Bożego błogosławieństwa. Chrystus starał się jednak pokazać, że majętności mogą nas ograniczać w wierze i w relacjach z innymi. Ten, kto się nimi zachłyśnie (a jest to wielka i trudna pokusa), zaczyna je przeceniać i pokładać w nich zbyt wielką ufność. Zapomina, że za złoto i pieniądze nie kupi miłości, ani zdrowia, ani tym bardziej życia wiecznego.
Jezus znał młodzieńca, który do Niego przybiegł. Wiedział, że ten chłopak postępuje po Bożemu, ale jednocześnie dostrzegał grożące mu niebezpieczeństwa, płynące z zatracenia się w tym, co ziemskie, co być może zamknie mu drogę do życia wiecznego w niebie. Dlatego złożył mu tak radykalną propozycję. Niestety, zaproszenie do wyrzeczenia się swoich dóbr i wybrania tego, co nieznane, przerosło doskonałego młodzieńca. Odszedł od Chrystusa, bo nie umiał Mu zaufać. Jezus z taka samą miłością patrzy dziś na każdego z nas. Zapytajmy Go dzisiaj na osobności, czego nam brakuje do tego, by osiągnąć życie wieczne. Wsłuchajmy się w Jego odpowiedź i nie uciekajmy przed tym, co nam zaproponuje.

 

Wtorek, 28.05.2024 r.

Pierwsze  czytanie: 1 P 1, 10-16

Święty Piotr przypomina o tym, że Chrystus był przepowiadany przez proroków, którzy w swoich pismach wspominali o Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. To, o czym mówili, było dla nich niezgłębioną tajemnicą i spełniło się dopiero setki lat później. Oni nie prorokowali sami z siebie, ale z natchnienia Ducha Świętego. Potem Jezusa umęczonego, zabitego i zmartwychwstałego głosili apostołowie, którzy byli już naocznymi świadkami Jego zbawczej misji. Piotr Apostoł w swojej nauce wskazuje więc na odwieczne pochodzenie swego Mistrza. Przypomina, że był On przewidziany od początku świata. Zapowiadali Go patriarchowie i prorocy. Przyjmując tą prawdę, Piotr zachęca swoich słuchaczy do przylgnięcia do Jezusa i do wierności Jego nauce. Zaprasza  ich do wpatrywania się w świętość Chrystusa i do naśladowania Go. Poleca, by byli posłuszni Bogu, jak dzieci. Tym porównaniem przypomina, że po przyjęciu chrztu odrodzili się do innego, nowego życia i że powinni zapomnieć o tym, jakie wiedli przed przyjęciem tego sakramentu.
Krocząc drogami wiary, wpisujemy się więc w ten wielki korowód proroków, apostołów i wyznawców naszego Zbawiciela. Niech codzienne powtarzanie „Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego Jednorodzonego…” będzie dla nas nie tylko wyznaniem naszej wiary, ale i miłości względem Zbawiciela.

Psalm responsoryjny: Ps 98,1 bcde. 2-3b. 3c-4

Echo Bożych cudów rozchodzi się po całej ziemi. Można do nich zaliczyć nie tylko stworzenie świata, czy historię Izraela, ale przede wszystkim dzieło zbawienia. Psalmista zdaje się zapowiadać to, czego sam nie zobaczy i do końca nie rozumie. Dodaje, że Boża dobroć i wierność towarzyszą nieustannie wszystkim wierzącym w Pana. To dla nas powód do radości i uwielbienia.
Pomyślmy dziś o tym, jakim Bożym dziełem ucieszyliśmy się ostatnio? Który z Bożych znaków i cudów napełnił nas weselem i odnowił wewnętrznie? Radość w Panu zawsze nas umacnia i pociesza.

Ewangelia: Mk 10, 28-31

Ten, kto wyrzekł się wszystkiego ze względu na Jezusa i poszedł za Nim, nigdy nie będzie stratny. W miejsce tego, co zostawił, pojawi się coś innego: nowi ludzie, miejsca i zadania. Mogą to potwierdzić np. kapłani, osoby konsekrowane, czy misjonarze. W obietnicy Jezusa, która brzmi bardzo pozytywnie, czai się jednak coś, co rzuca cień na to wszystko. Chrystus zapowiada, że te zapowiadane dary otrzymają wśród prześladowań. Czasem faktycznie będzie to realne zagrożenie życia z powodu tego, kim są, ale zdecydowanie częściej owe prześladowania będą innej natury. Trudności będą wynikać z niezrozumienia, osamotnienia, ciężaru przyjętej odpowiedzialności, nawału obowiązków czy mniejszych lub większych pokus. Na czyją korzyść wypadnie ten bilans? Czy warto tak się poświęcać? Ostateczną nagrodą stanie się życie wieczne z Chrystusem, które nie będzie już naznaczone cierpieniem i wewnętrzną walką.
Kalkulacje Piotra są nam bliskie, bo chyba każdy z nas nie raz zastanawiał się, na ile opłaca się nam iść za Jezusem. Ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii wybija nas jednak z pewnych schematów. Oto pierwsi będą ostatnimi. Te słowa być może odnoszą się do tych, którzy na początku byli pełni entuzjazmu i chętnie poszli za Jezusem, ale z czasem zrezygnowali z Niego i powrócili do starego życia. Najpierw byli pierwszymi w działaniu i posługiwaniu, a potem gdzieś spadli, czy zagubili się. Z kolei w gronie ostatnich być może znajdą się ludzie tacy, jak młodzieniec, o którym czytaliśmy wczoraj – ten, który w początkach rozeznawania wystraszył się i zrezygnował. Kto wie, czy za jakiś czas nie powrócił na nowo do Nauczyciela i nie zaczął za Nim chodzić, wpierw wyrzekając się swojej majętności. Może ktoś, kogo uznano za ostatniego, za tego, który się nadaje do posługi, kiedyś stanie się pierwszym w działaniu? Ludzkie losy bywają nieprzewidywalne i tylko Bóg zna je najpełniej.

 

Środa, 29.05.2024 r.

Pierwsze  czytanie: 1 P 1, 18-25

Święty Piotr przypomina, że z niewoli grzechu nie zostaliśmy wykupieni pieniędzmi czy kosztownościami, ale krwią samego Chrystusa, który oddał za nas życie. On – niewinny i święty – umarł za nas, którzy jesteśmy grzeszni i obciążeni winami. Jego śmierć przyniosła nam życie i wzywa nas do przemiany. Apostoł apeluje, by ci, którzy przyjęli Ewangelię, także według niej żyli. Wzywa wszystkich do miłości bliźniego, która jest odpowiedzią na dar zbawienia. Mówi też o Słowie Bożym, które trwa i jest wiecznie żywe. Nazywa je Dobrą Nowiną. Święty Piotr mówi o tym wszystkim z wielkim przekonaniem. Wskazuje tym samym na ogromną wartość Krwi Chrystusa, na ofiarniczy charakter Jego śmierci i na moc Słowa Bożego, które jest zdolne stwarzać nas na nowo i prowadzić każdego dnia. Apostoł widzi w tym wielkie dary Boże i pragnie przekonać do nich swoich słuchaczy. Poucza, że w nowym życiu, naznaczonym obecnością i ofiarą Jezusa, nie ma już miejsca na stare przyzwyczajenia, na złe postępowanie, na powielanie swoich grzechów. Chrystus chce, byśmy byli nowi, inni i święci. Ta duchowa odnowa ma wynikać z posłuszeństwa Ewangelii oraz przemiany myślenia i postępowania. Przyjęcie Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela pociąga za sobą wiele konsekwencji. Jeśli ich nie respektujemy, to znaczy, że ciągle jesteśmy daleko od Chrystusa.

Psalm responsoryjny: Ps 147B, 12-13.14-15. 19-20

Dzisiejszy psalm możemy odnieść nie tylko do Jerozolimy czy Kościoła, ale także do samego siebie. My nieustannie potrzebujemy zachęty do modlitwy, a szczególnie do uwielbienia i dziękczynienia Bogu za to, co nam uczynił i czyni. Dziękujmy Mu nieustannie za to, że zapewnia nam bezpieczeństwo, obdarza pokarmem ziemskim i duchowym, że do nas ciągle przemawia i pragnie mieć z nami żywą relację. On otacza nas swoją obecnością, tak jak mury otaczają Jerozolimę. On strzeże granic naszego serca i podtrzymuje nasze życie. Doceniajmy, że jest tak blisko!

Ewangelia: Mk 10, 32-45

Święty Marek zwraca uwagę na pewien szczegół; wskazuje, że Jezus wyprzedzał uczniów w drodze do Jerozolimy. Szedł tam z pośpiechem, może nawet trochę denerwował się na swoich towarzyszy, którzy opóźniali marsz. Pośród nich byli tacy, którzy zauważyli zaskakujące zachowanie Mistrza. Jedni się temu dziwili, a inni wręcz odczuwali trwogę, jakby przeczuwali, że już niedługo wydarzy się coś wielkiego i niezwykłego. Zniecierpliwiony Jezus dodatkowo przypomina uczniom cel ich wędrówki i zapowiada swoją mękę. Zdaje się jednak, że wszystkie Jego słowa przechodzą bez echa. Na dodatek synowie gromu zaczynają dopominać się o honory.  W odpowiedzi na zamieszanie, jakie potem zapanowało, Chrystus zaczyna mówić o władzy i służbie. Wzywa do bycia sługą i niewolnikiem wszystkich. Dobrze wiemy, że najpierw sam pokazał, jak to polecenie wykonać, kiedy poszedł na mękę i śmierć krzyżową. Dla nas stał się sługą i niewolnikiem. Jeśli ta prawda rzeczywiście do nas dotrze, to będziemy zupełnie inaczej patrzeć na Jezusa i na człowieka, który jest obok nas. Jeśli On – święty, potężny i niewinny – zniżył się do poziomu sługi, to czy my – grzeszni, słabi i podatni na pokusy – mamy prawo do wywyższania się? Stańmy dziś przed Jezusem, który za nas cierpiał i umarł, i poprośmy Go, by uzdolnił nas do autentycznej służby dla Niego, dla Kościoła i dla drugiego człowieka. Pierwszeństwo zawsze należy się Chrystusowi, a nie nam. Jeśli uznamy Go za najważniejszą osobę w naszym życiu, wtedy perspektywa naszych myśli, decyzji i czynów zawsze będzie prawidłowa.

 

Czwartek, 30.05.2024 r. – Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa

Pierwsze  czytanie: Wj 24,3-8

Przymierze zawarte między Bogiem a ludem z udziałem Mojżesza jest zapowiedzią wiecznego i ostatecznego przymierza, które zostanie zawarte na Golgocie. Krew wylana na ołtarz i użyta do pokropienia ludzi przywołuje na myśl krew Chrystusa, spływającą po krzyżu i tryskającą z Jego boku. Lud przyjął Słowo Boga i obiecał, że będzie Mu posłuszny, że wypełni Jego polecenia. Tak się jednak nie stało i potrzebne było kolejne przymierze. To ostatnie, zawarte w Chrystusie, było najdoskonalsze i najpełniejsze.
A jak my traktujemy słowa Pana? Jak wypełniamy Jego wolę? Co sprawia nam największe trudności w byciu posłusznym Jego nauce? Lud zgromadzony pod Synajem jednogłośnie opowiedział się za Bogiem. A jak wygląda to w naszym życiu? Czy nasza pamięć, wola, rozum i uczucia są jednogłośne? Przyjrzyjmy się dziś naszym deklaracjom i obietnicom, które kiedykolwiek składaliśmy Bogu. On zawsze dotrzymuje swego słowa, a my? Odpowiedzmy wiernością na Jego wierność i łaskę.

Psalm responsoryjny: Ps 116B,12-13. 15 i 16bc. 17-18

Psalmista dziękuje Bogu za otrzymane dobra. W jego pytaniu widać świadomość przeogromnego obradowania, za które nie da się odpłacić inaczej, niż ofiarą pochwalną. Jest ona zapowiedzią Eucharystii. Wzniesiony kielich i ofiara z życia przywołują nam na myśl to wszystko, czego Jezus dokonał w Wieczerniku i na Golgocie. Korzystajmy z tego daru, który nam pozostawił, jak najczęściej.

Drugie  czytanie : Hbr 9, 11-15 

Autor listu zaznacza, że Chrystus przez to, co uczynił, sam stał się kapłanem, ofiarą i przybytkiem. On jest pośrednikiem Nowego Przymierza, nowym Mojżeszem, który złożył Bogu najdoskonalszą ofiarę. Jego Przenajdroższa Krew ma moc nas oczyścić, uświęcić, uzdrowić i umocnić. On swoją śmiercią zwyciężył naszą śmierć i dał nam życie wieczne. To, czego dokonał dla odkupienia ludzi, zawsze pozostanie dla nas tajemnicą, której nigdy do końca nie zgłębimy. Ona nas przerasta, jest zbyt trudna do pojęcia; oto śmierć przyniosła życie, cierpienie zaowocowało uzdrowieniem, a męka przyczyniła się do ocalenia. Dzieło zbawienia wymagało przelania Krwi Jezusa Chrystusa i wydania Jego Ciała. Dokonało się w wielkim cierpieniu, bólu, ale też w miłości i poświęceniu Zbawiciela.
Dziękujmy Mu za to, że ofiarował za nas samego siebie. Składajmy dziękczynienie za Jego Ciało i Krew, którymi nas posila, za tajemnicę Eucharystii, w której chce przemieniać nas w siebie. Uklęknijmy dziś z wiarą i w skupieniu oddajmy cześć Jezusowi, jako kapłanowi i barankowi. Niech widok białej i kruchej Hostii dotknie naszego twardego i grzesznego serca, niech je nawróci ku Chrystusowi i pobudzi do życia.

Ewangelia: Mk 14, 12-16. 22-26

Dzisiejsza Ewangelia mówi nam o ustanowieniu Eucharystii. Uroczystą wieczerzę poprzedziło przygotowanie sali. Czekała na Jezusa gotowa i usłana. Czy to nie jest wskazówka dla nas? Wieczernikiem powinna być dusza każdego z nas. Ma być duża, czyli szeroka i otwarta na przychodzącego Chrystusa. Gotowa, czyli czysta i uporządkowana. Usłana, czyli przygotowana na tego najważniejszego jej Gościa.
Chleb i wino były stałym elementem wieczerzy paschalnej. Podobnie rzecz miała się z odmówieniem błogosławieństwa na tymi darami. Nowością były słowa ustanowienia Eucharystii. Od tamtego wieczoru konsekrowany chleb stawał się Ciałem Chrystusa a konsekrowane wino Jego Krwią. Oto prawdziwa i wielka tajemnica naszej wiary, którą trudno pojąć i nam i aniołom. Oto Boże Ciało, wydane za nas. Oto Boska Krew za nas przelana. Oto dary, dane nam za darmo, z miłości i miłosierdzia. Otrzymaliśmy je w dwóch celach – do spożywania i adoracji. One karmią nasze serca i oczy. Są bezcenne, ale też ciągle przez nas niedoceniane. Podziękujmy dziś Jezusowi za to, że chce przychodzić do naszej duszy, że czeka na nas w tabernakulach wszystkich kościołów świata, że swoim Ciałem i Krwią pragnie zaspokoić wszystkie nasze głody i pragnienia. Niech dzisiejsza uroczystość natchnie nas do uwielbienia i hołdu Chrystusowi, który ukochał nas do końca i obdarował samym sobą.

 

Piątek, 31.05.2024 r. – Święto Nawiedzenia NMP

Pierwsze  czytanie: Rz 12, 9-16b

Święty Paweł poucza Rzymian o zasadach życia chrześcijańskiego. Każde jego zdanie może być punktem do dobrego rachunku sumienia, albo konkretną pomocą do przewartościowania swego życia. Lakoniczne, proste i bardzo trafne sformułowania Apostoła Narodów, są wezwaniem do gorliwości, przemiany myślenia i wręcz do prześcigania się w czynieniu dobrych uczynków. Nie są łatwe do wykonania i wymagają wewnętrznej walki z naszymi wadami i pokusami, bo któż z nas nie doświadcza pychy, egoizmu, gniewu, lenistwa, czy szemrania przeciw Bogu? Czy był na ziemi ktoś, kto potrafił tak żyć? Owszem! Tą osobą była Matka Najświętsza. Wiedząc o tym, nie powtarzajmy jednak, że w naszym życiu jest to nierealne. Z Bożą pomocą wszystko jest możliwe. Jesteśmy przecież wezwani do świętości a nie do bylejakości. Wskazówki św. Pawła są wymagające, ale też bardzo potrzebne i wskazane. Świat ma już dość ludzi pysznych, złych, niezdolnych do miłości, odrzucających Boga i gardzących modlitwą. Świat czeka na ludzi błogosławionych, jednomyślnych w czynieniu dobra, pokornych i czułych na potrzeby bliźnich. Oni są prawdziwym światłem w jego coraz większych ciemnościach. Pamiętajmy jednak, że świat trzeba zacząć zmieniać najpierw od siebie.

Psalm responsoryjny: Iz 12,2.3 i 4 bc. 5-6

Psalmista widzi w Bogu swego zbawcę, Jemu zawierza swoje życie. Zachęca innych do uwielbiania Go, do wzywania w każdej sytuacji życia, do opowiadania o Jego potędze. Zaznacza, że Pan jest obecny pośród swego ludu, co jest dla nas powodem do radości i pociechy. Świadomość, że Bóg jest blisko, że na nas patrzy i nieustannie nas wspiera, powinna napełniać nas pokojem i nadzieją. Nie jesteśmy sami z naszymi trudnościami i przeciwnościami. Bóg jest po naszej stronie.

Ewangelia: Łk 1, 39-56

Podczas tamtego spotkania Elżbieta dostrzegła w Maryi kogoś więcej, niż krewną. Dzięki Duchowi Świętemu, zobaczyła w Niej Matkę swojego Pana. Nazwała ją tytułami, które musiały narodzić się z natchnienia Bożego. Maryja, oczekująca narodzin Jezusa, stała się dla niej przyczyną radości. Jej przyjście do domu Zachariasza przerwało ciszę i napięcie, które potęgowały się z dnia na dzień. Widok Matki Najświętszej i jej delikatne pozdrowienie poruszyły nie tylko serce Elżbiety, ale też nienarodzonego jeszcze Jana. Nie bez znaczenia była także sama obecność nienarodzonego Jezusa, ukrytego w łonie swojej Matki.
Osoby napełnione Duchem Świętym, poddane woli Bożej i posłuszne słowu Pana, rozumieją się bez słów. Nie muszą się tłumaczyć przed sobą, ani ukrywać, że doświadczyły szczególnej łaski Bożej. To spotkanie było potrzebne zarówno dla Elżbiety, jak i dla Maryi, ponieważ obie w swoim niecodziennym doświadczeniu Boga pozostały w jakimś sensie osamotnione i niezrozumiane. Obie doskonale czuły, że nie z każdym człowiekiem da się porozmawiać o osobistym spotkaniu z Panem i o tym, czym ono zaowocowało w ich życiu.
Niech nawiedzenie Elżbiety przez Matkę Bożą przypomina nam, że w osobie Maryi mamy najwierniejszą i najczulszą powierniczkę w naszych sprawach duchowych a także w naszych radościach, które nieraz trudno dzielić z innymi. Ona wszystko rozumie i niczemu się nie dziwi.

 

Sobota, 1.06.2024 r.

Pierwsze  czytanie : Jud 17, 20b-25

Dzisiejsze czytanie jest zachętą do troski o budowanie swego człowieczeństwa i duchowości. Naszym fundamentem ma być wiara w Jezusa Chrystusa. Kolejnym elementem, który służy naszemu rozwojowi, jest modlitwa w Duchu Świętym. Niezbędne jest też trwanie w miłości Bożej, która wskazuje nam drogi naszego postępowania i liczenie na miłosierdzie Boże, bez którego nikt nie jest w stanie osiągnąć życia wiecznego. Wsłuchując się we wskazania św. Judy Apostoła, pomyślmy o tym, jak inwestujemy w swoją duszę. Czy troszczymy się o nią tak, jak o swoje ciało? A może nasza dusza jest już umierająca i potrzebuje reanimacji? Porzucenie tego, o czym wspomina św. Juda, skutkuje duchową śmiercią, która będzie miała konsekwencje także dla ciała i dla tego, co ziemskie.
Zabiegając o zdrowie i czystość duszy, pamiętajmy, że od upadku może nas ustrzec tylko Bóg. Pomocne będą w tym nie tylko Jego przykazania. Konieczna jest także Jego łaska, dzięki której będziemy umieli stawiać czoło wszystkim trudom i pokusom. Naszą przeszłość zawierzajmy Bożemu miłosierdziu, teraźniejszość Jego miłości i dobroci, a przyszłość Jego Opatrzności. Pozwólmy, by nas prowadził i pouczał na wszystkich naszych drogach.

Psalm responsoryjny: Ps 63,2.3-4.5-6

Psalmista opowiada o swojej tęsknocie za Bogiem. Pragnie się Nim nasycić coraz bardziej. Szuka Go i wypatruje w swoim życiu. Czy w szczerości serca moglibyśmy podpisać się pod jego słowami? Czy możemy przyjąć je za swoje? Taką modlitwę może wypowiedzieć ktoś, kto jest przekonany o istnieniu, miłości i dobroci Boga, kto spotkał Go w swoim życiu, doświadczył Jego obecności i łaski. Psalmista nie skupia się w swojej modlitwie na Bożych darach, ale na Boskiej obecności, której ciągle mu mało. Pomyślmy dziś o naszym odniesieniu do Boga; co bardziej cenimy: Jego Osobę czy dary? Kiedy ostatni raz powiedzieliśmy Mu: Kocham Cię Panie, bo jesteś w moim życiu, bo Twoja obecność jest dla mnie radością i daje mi pokój? Ucieszmy się dziś naszym Bogiem. Uwielbiajmy Jego obecność wśród nas, w naszych sercach. Niech nasze serce wyśpiewa Mu dzisiaj wielki hymn uwielbienia.

 Ewangelia: Mk 11,27-33

Członkowie Sanhedrynu nie mogli znieść tego, co robił i czego nauczał Jezus, dlatego na każdym kroku podważali Jego autorytet. W ich pytaniach dało się wyczuć wrogość i agresję. Pełne spokoju zachowanie Nauczyciela irytowało i zniecierpliwiło ich coraz bardziej. Czuli do Niego niechęć i zawzięcie trwali przy swoim stanowisku. Nie potrafili z Chrystusem otwarcie rozmawiać, ani dyskutować; stać ich było tylko na złość i krętactwo.
Rozmyślając o scenie z dzisiejszej ewangelii zapytajmy siebie o to, jakim autorytetem jest dla nas Jezus i na ile przyjmujemy to, co do nas mówi. On ma do nas prawo, ponieważ za nas cierpiał, umarł i zmartwychwstał. Dopuszczając Go do naszego życia, otwieramy się na prawdę, miłość i miłosierdzie. Pamiętajmy, że zatwardziałość względem słów i znaków Jezusa odbija się na nas bardzo boleśnie. On przychodzi do świątyni naszego serca i chce być przyjęty. Zawsze ma wobec nas dobre intencje. Nie odrzucajmy Go naszą zaciętością. Przecież został nam dany przez Boga Ojca. Od Niego otrzymał władzę na niebie i na ziemi. Do Niego wszystko należy. Także ty i ja.