[dzien 1]
Niedziela, 26.02.2017 r.
Pierwsze czytanie: Iz 49, 14-15
Niewola babilońska zrodziła wśród Izraelitów wątpliwości co do dalszej opieki Boga nad ludem wybranym. Zdobycie Jerozolimy oraz uprowadzenie było według nich skutkiem opuszczenia narodu przez Boga. Dla Żydów świątynia, w której mieszka sam Bóg, była gwarantem ich nietykalności. Teraz będąc w niewoli i uświadamiając sobie swoją grzeszność, zwątpili w Boskie miłosierdzie. Prorok przypomina, że obietnice Boga pozostają zawsze aktualne. Bóg nigdy nie zerwie więzów przymierza. Bóg pozostaje wierny i ciągle pamięta o swoim ludzie. Przypominając wieczną miłość Boga do swego ludu, prorok porównuje ją z miłością macierzyńską. Miłość matki daje poczucie bezpieczeństwa dziecku, które czuje, że jest ona kimś, kto go nigdy nie zapomni, kto kocha bezwarunkowo. A przecież miłość matki jest zaledwie niewielką cząstką miłości Boga do nas. Bóg nie jest tylko w Jerozolimie, jest wszędzie, a w swojej miłości nie ogranicza się tylko do ludu wybranego. Prorok Izajasz daje nam na dzisiejsze czasy zapewnienie Boga o Jego wiecznej wierności i miłości, której ukoronowaniem było przysłanie nam swojego Syna, Zbawiciela.
Psalm responsoryjny: Ps 62, 2-3.6-7.8-9ab
Psalm ukazuje dwa rodzaje ufności, które są owocem wyboru jednej z dwóch postaw moralnych. Można pokładać ufność w bogactwie, przemocy, w swojej sile. Gdy pokładamy ufność w sobie samym, to zapominamy o Bogu. Gdy pamiętamy o Bogu, nie budujemy swojego życia na złudnych wartościach. Szczęście człowieka jest w Bogu, nawet gdy jego sytuacja wydaje się beznadziejna. Wszystko może człowieka zawieść, bogactwo, przyjaciele, dobra hossa, ale nie zawiedzie nigdy miłość Boga. Jedynie w Bogu jest ratunek przed beznadziejnością życia wystawionego na zło czynione przez innych ludzi. Często, wydaje się , że to zło zwycięża, zaczynamy więc wątpić w sprawiedliwość Boga. Wydaje się, że Bóg nie jest obecny w naszym życiu, co skłania nas do grzechu, który ułatwi nam życie. Często ten grzech wydaje się dla nas dobrem. Ale czy pamiętamy o tzw. ofierze Abrahama. Czy będąc w jego sytuacji, nie odmówilibyśmy Bogu? Odmawiając, bylibyśmy przekonani, że czynimy dobrze! Wykazalibyśmy Mu tym samym brak zaufania. Trzeba jednak Bogu zaufać, zwracać się do Niego nie tylko w chwilach rozczarowań czy przeżywania bólu. Bogu zawierzać trzeba zawsze, w każdej chwili dnia codziennego i nie poddać się pokusie wyboru drogi niesprawiedliwości i zła.
Drugie czytanie: 1 Kor 4, 1-5
Paweł prosi, by gmina koryncka rozpoznawała w głosicielach Ewangelii osoby powołane i całkowicie podporządkowane tylko Chrystusowi. Jako szafarz-zarządca Jego dóbr odpowiada jedynie przed Chrystusem. I on i inni głosiciele Ewangelii nie przyznali sami sobie misji, lecz dostali ją od samego Chrystusa. Wierność szafarzom, to wierność Bogu. Głosiciele Słowa, którymi i my jesteśmy, nie pracują dla oceny wystawianej przez ludzi. Obiektywnym sędzią czynów ludzkich jest tylko Bóg, to On zna ludzkie intencje, wie, z jakich pobudek się zaangażowaliśmy. Wie również, czy pracowałem na miarę moich możliwości, które mi dał. Nie oceniajmy innych, bo co nam przychodzi łatwo, innym może przychodzić trudniej. Nie można osądzać innych ani nawet samego siebie. Nawet czyste sumienie nie daje pewności słusznego postępowania. Pobożny styl życia może maskować egoistyczne pobudki, nie zawsze przez nas uświadomione. Jedynie Bóg zna ludzkie serca. W dniu sądu Chrystus wywiedzie na światło zamiary ludzkich serc i ujawni nasze intencje. Liczy się tylko pochwała, której Bóg udzieli na sądzie ostatecznym.
Ewangelia: Mt 6, 24-34
Jezus nie mówi nam, byśmy nie pracowali, lecz wskazuje, że niepotrzebny jest ciągły niepokój o życie doczesne odciągający nas od Boga i przynoszący zwątpienie w Jego opatrzność. Stawiajmy Boga na pierwszym miejscu. Bieganina za dniem codziennym bez wiary w Boską opatrzność powoduje duchowe zatracenie, utratę radości życia i wiary w jego sens. Budując swoją doczesność, prośmy Boga o pomoc. Odrzucenie udręki związanej ze sprawami doczesnymi daje człowiekowi przestrzeń umożliwiającą poznanie Boga. Bóg już przy stworzeniu świata pomyślał, co będzie ludziom potrzebne do życia na ziemi. To Bóg jest naszym dobrem a wszystkie rzeczy są darami Jego miłości. Jeśli z dóbr doczesnych czynisz główny cel życia, sam siebie wyniszczasz. Możesz służyć Bogu jako człowiek wolny lub mamonie jako jej niewolnik. Mamona jest jedynie symbolem tego, co może oderwać człowieka od Boga. Niepokój o mamonę powoduje pustkę dnia dzisiejszego, nie pozwala na pełne przeżywanie teraźniejszości. Bóg da ci siły do udźwignięcia teraźniejszości, a On jest też Panem jutra. Przeżywaj więc każdy dzień z radością, pokładając ufność w Bogu.
[dzien 2]
Poniedziałek, 27.02.2017 r.
Pierwsze czytanie: Syr 17, 24-29
Sprawiedliwość Bożą, która wiąże się z karą za uczynione zło, można powstrzymać poprzez nawrócenie. Miłosierny Bóg uwzględnia słabość człowieka i jego skłonność do grzechu. Wie, że grzech ma swoje źródło w ludzkiej słabości i podatności na pokusy szatana. Bóg nie karze więc człowieka od razu po popełnieniu przez niego grzechu, lecz daje mu czas na nawrócenie. Tym, którzy porzucą zło, pozwala na powrót do Niego. Ale nawrócenie nie może być teoretyczne, wyłącznie intelektualne. Nie ma nawrócenia bez uprzedniej skruchy. Skruchą jest odrzucenie pokusy grzeszenia, a poprzez modlitwę i dobre uczynki zwrócenie się do Boga. Wiara w miłosierdzie Boże powinna być dla nas podstawową przyczyną nawrócenia. Dlatego powinno nam zależeć na jak najszybszej komunii z Nim. Nie powinniśmy czekać z nawróceniem, bo w każdej chwili możemy umrzeć. Boga należy wielbić w tym życiu, gdyż tam, gdzie się znajdziemy po śmierci, nie możemy się już nawrócić i zmienić swojego postępowania. Myśl wyrażoną w Księdze Syracha kontynuuje Jezus Chrystus, pokazując nam w przypowieści o synu marnotrawnym szczerość nawrócenia i miłosierne przebaczenie ojca.
Psalm responsoryjny: Ps 32, 1-2.5.6.7
Psalm ma charakter osobistego świadectwa nawróconego człowieka. Nie jest szczęśliwym człowiek, który ukrywa swoje grzechy lub wyznaje przed Bogiem tylko część z nich. Wyznając grzechy, uzyskamy z pewnością ich odpuszczenie. Odpuszczenie grzechów jest łaską Bożą przywracającą zerwaną łączność człowieka z Bogiem. Jeśli uważamy się za bezgrzesznego lub uważamy, że tylko dzięki swoim uczynkom możemy się zbawić, to się oszukujemy. Dalsze szczęście człowieka zależy nie tylko od odpuszczenia grzechów, ale i od prawdziwego nawrócenia, tj. oczyszczenia duszy, w której nie byłoby już skłonności do zła. Takiemu codziennemu oczyszczaniu duszy służą modlitwy. Nie muszą być one długie, czasem wystarczą akty strzeliste, np.: „przebacz mi moje grzechy”, „Jezu ufam Tobie”, „wybacz mi Boże moją nieprawość”. Gdy płyną one z głębi sumienia, mają one wielką moc. Bóg nie skąpi swego przebaczenia. Grzechy ludzkie nie przewyższają miłości Boga. Chrystus złożył siebie w ofierze, gładząc nasze grzechy, ale też całym swoim życiem pokazywał nam drogę nawrócenia, trwałego oczyszczenia duszy.
Ewangelia: Mk 10, 17-27
Dzisiejsza perykopa pokazuje ograniczenia człowieka bogatego, który ma dobre intencje, by wejść do królestwa niebieskiego. Czuje on, że wypełnianie przykazań dotyczących stosunków międzyludzkich nie jest wystarczające, że czegoś jeszcze potrzeba, aby osiągnąć życie wieczne. Najbardziej znamienne w tej opowieści jest nie to, że pobożny Żyd nie chciał zrezygnować ze swoich bogactw, lecz to, że nawet apostołowie uznali, że jest to cena tak wysoka, że nikt nie może się zbawić. Młodzieniec oczekiwał konkretnego przepisu, tymczasem Jezus zaproponował całkowitą zmianę życia. Pragnąc pójść za Jezusem musimy wcześniej rozeznać, do czego nasze serce jest przywiązane, a następnie uwolnić się od tego. Może to być rezygnacja z sukcesu, kariery, odrzucenie toksycznych znajomości, zmiana światopoglądu i rezygnacja ze wszystkiego, co nas uzależnia, a co może być przyczyną grzechu. Odsłonięcie tych słabości przybliża nas do Jezusa. Nie bogactwo jest godne potępienia, lecz stawianie go na pierwszym miejscu, wyżej niż Boga. Młodzieniec odszedł zasmucony, ale może po jakimś czasie wrócił? To spotkanie z Jezusem mogło stać się początkiem jego drogi.
[dzien 3]
Wtorek, 28.02.2017 r.
Pierwsze czytanie: Syr 35, 1-12
Składane ofiary i inne pobożne praktyki kultu religijnego były ważnym elementem życia ludu wybranego. Prorok porównuje dobre uczynki wobec ubogich z różnymi przejawami kultu świątynnego. Nie zastępują się one wzajemnie i obie formy religijności podobają się Bogu. Ich wartość zależy jednak od intencji człowieka. Prawdziwą ofiarą jest porzucenie nieprawości, unikanie grzechu i zwrócenie się do Boga. Tylko ofiary składane przez takich wyznawców Bóg błogosławi. Sprawiedliwego Boga nie można przekupić nieuczciwymi ofiarami. Przestrzeganie różnych form kultu świadczy o miłości do Boga. Trzeba jednak uważać, by przejawy kultu nie zastępowały miłości do ludzi. Z kolei dobre uczynki i miłość do ludzi nie mogą zastąpić miłości do Boga. Nie są to sprawy przeciwstawne, lecz się uzupełniające . „Chwal Pana, ale nie pomniejszaj dziesięciny” mówi prorok. Dzisiejszy świat twierdzi zgodnie z nauką o etyce, że dobrym i sprawiedliwym jest człowiek, który szanuje innych ludzi. Miłość bliźniego nie zastąpi jednak miłości do Boga, a bez miłości do Boga nie można prawdziwie kochać innego człowieka prawdziwą Boską miłością.
Psalm responsoryjny: Ps 50, 5-6.7-8.14.23
Łatwo jest usprawiedliwiać nasze upadki, a nawet im zaprzeczać. Znajdziemy zawsze różne wymówki, by usprawiedliwić swoje postępowanie. Powinniśmy jednak szczerze wyznać swoją grzeszność, powierzając swój los Bogu. Wzorem syna marnotrawnego mówmy: „zgrzeszyłem przeciw Bogu… ”, stawiając grzech przeciw Bogu na pierwszym miejscu, przed grzechem przeciwko bliźnim. Pamiętajmy o tym, że prawdziwa religijność opiera się na czci Boga. Najistotniejszym celem ofiary jest uwielbienie Boga i uznanie Go za Pana. Celem pierwotnych ofiar narodu żydowskiego było osiągnięcie wspólnoty z Bogiem. W ofierze Bóg i człowiek spotykają się ze sobą. Bóg poprzez psalmistę woła „zgromadźcie moich umiłowanych”, gdyż ofiara dziękczynna jest jeszcze milsza Panu, gdy jest odprawiana we wspólnocie. Ta wspólna liturgiczna – ofiarowane w niej uwielbienie – jest ludzką odpowiedzią na Boskie miłosierdzie. Okres wielkopostny jest czasem na poszukiwanie przebaczenia od Boga, od bliźnich, którym coś zawiniliśmy, a także jest okresem kształtowania się u nas postawy oczyszczenia duszy, odrzucania skłonności do grzechu i znajdowania we wspólnocie łączności z Bogiem.
Ewangelia: Mk 10, 28-31
Co znaczy opuścić dom i pójść za Jezusem? Oznacza to pozostawienie przez nas wszystkiego, co nas zewnętrznie wiąże. Dla nas domem powinien być Bóg i tylko w komunii z Nim będziemy się czuli szczęśliwi „jak w domu”. Kto idzie za Nim, wchodzi do królestwa Ojca i Syna. W przyszłym królestwie nie ma znaczenia, kto więcej się zasłużył na tym świecie. To w naszej ludzkiej sprawiedliwości pierwszeństwo mają ci, którzy mają mniej grzechów. Tymczasem Pan kocha i zabłąkaną owieczkę, i syna marnotrawnego, a robotnikowi, który pracował tylko jedną godzinę, płaci tyle samo, co pracującemu cały dzień. Pierwszym, który znalazł się razem z Jezusem w raju, był ukrzyżowany łotr. Dla wszystkich wierzących i czyniących dobro nagroda jest taka sama – królestwo niebieskie. Nie jest ważne, czy zasiane w nas słowo przyniosło w nas plon trzydziestokrotny czy stukrotny. Każdy ma czynić dobro według swoich zdolności, które są dane przez Boga. My nie mamy prawa klasyfikować ludzi na mniej lub bardziej zasłużonych w wierze czy w spełnianiu dobrych uczynków. Tylko Bóg jest naszym sędzią.
[dzien 4]
Środa, 1.03.2017 r., Środa Popielcowa
Pierwsze czytanie: Jl 2, 12-18
W obliczu zapowiadanej kary Bożej nad całym ludem Izraela, prorok wzywa do skruchy, która zbliżający się dzień kary może odwrócić i odmienić dolę ludzi. Bóg chce, by człowiek nawrócił się całym swoim sercem. „Nawróćcie się do Mnie z całego serca waszego” woła. Nawrócenie jest jedyną odpowiedzią, jaką można udzielić Bogu na daną nam obietnicę zbawienia. Post, płacz i lament są tylko zewnętrznymi objawami zwrócenia się całym sercem do Boga. „Rozdzierajcie serca wasze, a nie szaty”. Post nie może być na pokaz, post musi być w sercu, w żalu za grzechy. Bóg jest „litościwy i miłosierny, nieskory do gniewu i bogaty w łaskę,” o ile wyrazimy skruchę. W chwilach zagrożenia dla całej wspólnoty potrzebna jest modlitwa wspólnotowa, modlitwa „od dzieci do starców”. Prorok Joel wzywa do powszechnej pokuty, do postu i do modlitwy, na którą zaproszeni są wszyscy. Jest to modlitwa o dobro dla całej wspólnoty w chwilach dla niej niebezpiecznych. Gdy wierzący zbiorą się i będą się gorliwie modlić, Bóg zmiłuje się nad swoim ludem. Pamiętamy, że gdzie dwóch lub trzech zbierze się w imię Boga, tam On jest razem z nimi.
Psalm responsoryjny: Ps 51, 3-4.5-6a.12-13.14.17
Gdy w naszym sumieniu uświadomimy sobie popełnienie grzechu, to uczyniliśmy pierwszy krok do stopniowego oczyszczenia naszej duszy. Szczera modlitwa nie może płynąć z serca zadowolonego swoją bezgrzesznością. Modlitwa i skrucha wynika tylko ze świadomości grzechu. Już Izajasz pisze, że są ludzie, którzy „zło nazywają dobrem, a dobro złem” (Iz5,20). Grzech jest nie tylko zaburzeniem oddalającym nas od bliźniego, jest buntem, wyzwaniem rzuconym Bogu. Grzesznik wyznając skruchę, uchyla drzwi swego serca przed Bogiem. Wyznanie win otwiera przed nami drogę, na końcu której czeka na nas Bóg. Pamięć o własnej grzeszności, daje podstawę do właściwego widzenia samego siebie. Grzech jest ciemną stroną naszej wolności i dowodem na jej istnienie. Bóg, zdaje sobie lepiej od nas samych sprawę z tego, że z tej naszej wolności może wyniknąć grzech, i nie potępia człowieka za sam grzech, lecz za świadome trwanie w grzeszności i przyjęcie jej jako postawy na całe życie.
Drugie czytanie: 2 Kor 5, 20-6,3
Swoją działalność św. Paweł określa jako posługę pojednania z Bogiem tych, co przez grzech odeszli od Niego. Aby zmazać grzech ludzi, Jezus, choć sam był wolny od grzechu, poniósł śmierć taką, jaką ponoszą grzesznicy, byśmy dzięki Jego ofierze stali się tym, czym był On sam. Po swoim wniebowstąpieniu Jezus wysyła posłańców, by kontynuowali Jego dzieło. Paweł wyjaśnia na czym polega posługa wysłanników Chrystusa. Tak, jak Jezus poniósł śmierć jako przedstawiciel całej ludzkości, tak też apostołowie są przedstawicielami prezentowanej przez Niego ofiarności. Sakramentalnie ponawiana w Eucharystii męka i śmierć Jezusa jest „ofiarą pojednania” z Bogiem i braćmi w człowieczeństwie. Śmierć Jezusa Chrystusa i Jego zmartwychwstanie są przyczyną sprawczą pojednania człowieka w podwójnym wymiarze: komunii z Bogiem i pojednania między ludźmi. Sposób traktowania wysłanników odzwierciedla stosunek ludzi do tego, kto ich posłał. Wysłannicy Chrystusa wzywający do pojednania się z Bogiem powinni cieszyć się szacunkiem, gdyż wierni mogą poprzez ich posługę wrócić do jedności z Bogiem.
Ewangelia: Mt 6, 1-6.16-18
Mateusz ostrzega nas przed pobożnością na pokaz. Modlitwa powinna kierować się wyłącznie ku Bogu niezależnie od miejsca jej odprawiania. Przy modlitwie w ukryciu chodzi o to, by nie być zauważonym przez innych ludzi tylko przez Boga. Miejscem modlitwy jest nasze serce – ono jest tą izdebką, w której się zamykam, by się modlić. Trwając w ciszy, oczekuję na Boskie słowo, na dialog z Nim. Trzeba dać sobie czas, by usłyszeć Boga, nie mogę wymuszać, by słuchał On tylko mnie . Zwykle to my chcemy być wysłuchani przez Boga, a powinniśmy też słuchać Jego. Bóg wie lepiej od nas, co nam jest potrzebne, otwórzmy się na Jego słowo. Z kolei we wspólnocie modlitewnej zgromadzonej w imię Jezusa Chrystusa przyobiecana jest Jego obecność. Uczestnicząc we mszach świętych, przyjmujemy sakrament komunii z Bogiem, sakrament pokuty, których nie doświadczymy w warunkach domowej modlitwy. Modlitwa publiczna nie jest sama w sobie oceniana negatywnie. Wierny, czy to na modlitwie wspólnotowej czy indywidualnej, ma zwracać się wyłącznie do Boga.
[dzien 5]
Czwartek, 2.03.2017 r.
Pierwsze czytanie: Pwt 30, 15-20
Zawierając z Izraelitami przymierze na Synaju, Bóg dał im przepisy Prawa, które nie wymagają wyrzeczeń przekraczających możliwości człowieka. Dekalog jest dosyć prosty i nie jest niewykonalny. Mimo to ludzie nie przestrzegają praw, które obiecali wypełniać. Zaś Bóg wypełni do końca zarówno swoje obietnice, jak i przestrogi. To do ludu Izraela, znającego Prawo, należy wybór między dobrem a złem, życiem a śmiercią. Człowiek został stworzony jako istota wolna, w tej wolności może wybrać sposób życia, może wybrać nawet życie grzeszne. Mamy do wyboru dwie drogi, jedna prowadzi do Boskiego błogosławieństwa, druga do zagłady. Bóg zdaje sobie jednak sprawę z ludzkiej grzeszności. Przeżywane upadki i grzechy wynikające z ludzkiej słabości nie przekreślają szansy zbawienia, ci, którzy zboczyli z drogi życia, mogą na nią wrócić. Przeszkodą do zbawienia jest zatwardziałość serca, hipokryzja i zakłamanie świadczące o celowym i stałym odrzuceniu nauk Bożych, a nawet znajdowaniu zadowolenia z czynienia zła. Trwanie w Bogu daje zbawienie, trwanie w grzechu przynosi zagładę.
Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2.3.4.6
Szczęście ludzkie jest darem Bożym. Szczęście w Biblii jest często synonimem błogosławieństwa. Chrystus w kazaniu na górze mówi o ludziach błogosławionych, co oznacza ludzi szczęśliwych, bo mających w różnych sytuacjach postawę ducha dającego szczęście. Skąd się bierze postawa czystego serca, miłosierdzia, pokoju, pragnienia sprawiedliwości ? Tacy ludzie porównywani są do drzew, które czerpią wodę ze strumienia. Tym źródłem wody żywej jest dla nas Bóg – Jezus Chrystus. Czerpanie z Niego rodzi w nas dobre uczynki. To z Nim trzeba obcować, a nie z grzesznikami, gdyż, jak mówi przysłowie, z kim przestajesz, takim się stajesz. Człowiek wiary powinien unikać sposobu życia ludzi bezbożnych. Stając na ich drodze, zostaniemy wciągnięci, by pójść razem z nimi. By tego uniknąć, człowiek powinien często przypominać sobie prawa dane nam przez Boga. Codzienne, np. wieczorne, rozważanie swego postępowania w minionym dniu pomoże nam kształtować nasze sumienie i unikać grzechów, do których mamy szczególne zamiłowanie.
Ewangelia: Łk 9, 22-25
Pójście za Jezusem to kształtowanie swego życia na Jego wzór, to naśladowanie Jego postaw. Wyparcie się życia, to odrzucenie własnych pragnień i dążeń związanych z życiem doczesnym. Nie oznacza to, że ze wszystkiego mamy zrezygnować, lecz że zadania i cele, które zgodnie z nauką Jezusa mamy osiągnąć, są wiele ważniejsze. Największym lękiem współczesnego człowieka jest lęk przed ograniczaniem jego źle pojmowanej wolności. Postawa, że wszystko mi wolno do zdobycia przewagi nad innymi, prowadzi do stawiania siebie w miejsce samego Boga. Własne ego staje się Bogiem, a celem jest powiększanie swojej chwały na ziemi. Tymczasem wolność nie polega na robieniu wszystkiego, co się chce, tylko na akceptacji tego, co robimy. Nasza zgoda na noszenie krzyża oznacza przyjmowanie z wiarą wszelkich cierpień i trudności związanych z życiem na marginesie świata, gdy stajemy się przedmiotem kpin, a nawet prześladowań. Nawet gdy zrobimy błąd, przyznajmy się do tego, weźmy również ten krzyż swoich grzechów. To nasze codzienne dźwiganie krzyża upodabnia nas do Chrystusa.
[dzien 6]
Piątek, 3.03.2017 r.
Pierwsze czytanie: Iz 58, 1-9
Po powrocie z niewoli babilońskiej post odgrywa coraz większą rolę w pobożności Żydów – jako wyraz ich przywiązania do Boga. Skarżą się jednak, że Bóg jest obojętny wobec ich praktyk religijnych. Tymczasem Bóg nie ma upodobania w poście będącym czysto zewnętrznym rytuałem. Post nie jest celem samym w sobie, lecz przygotowaniem człowieka do modlitwy. Akt postu jest procesem oczyszczającym, by mieć prawo zanosić swoje prośby do Boga. Praktyki religijne powinny wynikać z chęci poznania Jego nakazów i zakazów, z chęci kształtowania swojego życia zgodnie z Jego wolą. Dzień postu powinien być wolny od zajęć codziennych a poświęcony modlitwie i pokucie. W ten dzień nie wolno zajmować się interesami. Post wśród sporów i kłótni wyklucza autentyczną modlitwę. Izajasz nie krytykuje samych praktyk postnych, dąży jedynie do podkreślenia duchowej wartości samego postu. Prawdziwy post należy łączyć również z postawą miłości wobec bliźniego, w szczególności czynów charytatywnych wobec ubogich. Bóg utożsamia się z biednym i uciśnionym, wskazując, że w ubogim można zobaczyć Jego samego.
Psalm responsoryjny: Ps 51, 3-4.5-6.18-19
„Oczyść mnie z mojego grzechu albowiem znam swoją nieprawość”. To piękne wyznanie psalmisty o własnej grzeszności niech będzie dla nas wzorem. Psalmista nie usprawiedliwia się, nie zrzuca winy na innych. Mając ducha skruszonego, zdającego sobie sprawę z popełnionego grzechu, jestem w stanie ofiarować siebie Boskiej miłości. Nieszczęśni są ci, których serce i sumienie nie mają sobie nic do zarzucenia, którzy grzech widzą u innych, a nie w sobie. Człowiek w swojej wolności jest jedynym stworzeniem, które potrafi przeciwstawić się Bogu. Bóg oczekuje od człowieka wyznania swego grzechu. Prawdziwy kult nie polega na zewnętrznych gestach, prawdziwą ofiarą jest skruszone serce. Godne uwagi jest to, że psalmista prosi nie tylko o przebaczenie, ale o przemianę swego serca i ducha. W mocy Boga jest nie tylko uwolnienie od skutków popełnionego grzechu. W duchu skruszonym tkwi siła potrzebna do rozpoczęcia nowego życia. Tylko Bóg może stworzyć w nas czyste serca. Naszą ofiarą jest gotowość do przemiany, do przyjęcia nowej postawy wolnej od skłonności do grzechu.
Ewangelia: Mt 9, 14-15
Prawo Mojżeszowe nakazywało post tylko w Dniu Pojednania. Posty w poniedziałki i czwartki wprowadzili faryzeusze i stało się to zwyczajem, ale nie prawem. Ascetyzm uczniów Jana kontrastował z zachowaniem uczniów Jezusa. Życie uczniów Jana i faryzeuszy było oczekiwaniem. Tymczasem wraz z przyjściem Chrystusa skończył się post związany z oczekiwaniem Mesjasza, a zaczęła się uczta weselna z Oblubieńcem. Życie chrześcijanina to radosne ucztowanie w pełni Bożej miłości. Poza wyznaczonymi przez Kościół terminami postu wspólnotowego, post łączony z modlitwą i pokutą ma wymiar indywidualny. Post służy odnowieniu radosnej więzi z Chrystusem. Post nie jest umartwieniem. Post wprowadza równowagę w życie wewnętrzne, porządkuje nasze zachowania wobec innych ludzi. Post jest skutecznym środkiem w walce z pokusami. Nie można odkładać na później swojego spotkania z Bogiem. Im częściej pościmy, tym częściej jesteśmy z Bogiem. Ale nie powinniśmy też zarzucać innym, że rzadziej poszczą od nas. O moim poście i modlitwie powinien wiedzieć tylko Bóg.
[dzien 7]
Sobota, 4.03.2017 r. Święto św. Kazimierza, Królewicza
Pierwsze czytanie: Flp 3, 8-14
Krzyż jest rzeczywistością oddzielającą chrześcijan od wyznawców judaizmu. Żydzi negują zbawcze działanie krzyża, widząc swoje zbawienie w obrzezaniu oznaczającym przynależność do ludu wybranego, i w przestrzeganiu Prawa. W swoim przekonaniu sami zdobywają sobie zbawienie na podstawie własnych zasług. Przyjście Chrystusa definitywnie przekreśliło tak praktykowane i rozumiane zbawienie. Sami z siebie ani nie zasługujemy na zbawienie, ani tym bardziej go nie zdobywamy własnymi uczynkami. Chodzi o to, by poprzez wiarę i miłość pojednać się z Bogiem. Paweł nie mówi, że przestrzeganie Prawa jest godne pogardy, bo przecież i Jezus je przestrzegał. Problemem jest nie Prawo, lecz wiara, że zbawienie może być owocem ludzkich starań. Z męką i zmartwychwstaniem Jezusa nadeszła nowa rzeczywistość zbawcza. Zbawienie jest dziełem Jezusa Chrystusa. Tylko wiara w to może nas zbawić. Jeśli mamy wiarę, to i nasze uczynki będą słuszne. Cześć i chwała należy się tylko Jezusowi. Poznać Jezusa, to doświadczyć Jego zbawczej mocy. Aby tego doświadczyć, musi umrzeć we mnie dawny grzesznik. Aby zwyciężyć, nie wolno odwracać się do tyłu, do swoich grzechów, lecz należy widzieć tylko metę, którą jest dla nas całkowite zjednoczenie z Chrystusem.
Psalm responsoryjny: Ps 16, 1-2a.5.7-8.11
Nasz współczesny świat czci wiele bożków. Jest bożek konsumpcjonizmu, który mówi nam, że szczęście polega na posiadaniu maksymalnie wielu dóbr, bożek indywidualizmu, mówiący nam, że szczęście polega na robieniu tego, co nam osobiście daje przyjemność bez względu na innych, bożki relatywizmu, liberalizmu światopoglądowego, tolerancji dla grzechu (szczególnie własnego), i wiele innych. Być wiernym Bogu, nie jest łatwe. Nawet gdy się staramy zachowywać Boskie przykazania, to jesteśmy często kuszeni, by ulec któremuś z tych bożków. Jesteśmy narażeni nie tylko na chwilowe upadki, ale na to, byśmy w ogóle zawrócili z drogi prawdy, którą wskazuje nam Bóg, gdyż ta droga, którą idzie współczesny świat, jest o wiele bardziej atrakcyjna. Trzeba mieć odwagę, by iść za Jezusem Jego drogą. Ale nawet gdy zgrzeszymy, nie załamujmy się, tylko powstańmy. Czasem poprzez nieszczęścia, których doświadczamy, a nawet poprzez grzech, Bóg wchodzi w nasze życie, daje nam czas na refleksję, by w końcu dać nam siebie w posiadanie. Największym bowiem darem jest dar Jego Osoby. Sam Bóg jest naszym dziedzictwem, Jego obecność przepełnia radością i uwielbieniem. On sam nam wystarczy.
Ewangelia: J 15, 9-17
Miłość Syna do ludzi jest tą samą, co miłość Ojca do Syna. Jest to miłość doskonała. Jezus umiłowawszy nas, chce mieć nas w charakterze przyjaciół, będących tak jak i On w komunii z Bogiem. Tylko ten jest przyjacielem, kto kocha z wzajemnością. Gdy człowiek pozna Jezusa, to ze sługi stanie się przyjacielem. Stajemy się Jego przyjaciółmi, jeśli odpowiadamy na Jego miłość, postępując tak, jak On postępował. Inicjatywa wyniesienia uczniów do godności przyjaciół jest darem, bo to On nas pierwszy umiłował. Jezus stopniowo zwiększa swoją propozycję wobec nas, byśmy się stali uczniami, sługami, przyjaciółmi, aż w końcu zostaniemy Jego braćmi – dziećmi Boga. Gdy miłość jest wzajemna, przeżywamy radość, którą Bóg daje jako świadectwo swojej miłości. Radość jest barwą miłości. Tylko Bóg daje człowiekowi bezgraniczną radość wynikającą z nieskończonej miłości. Nie szukajmy radości w sukcesach, karierze czy posiadaniu. Szukajmy radości będącej naszym osobistym odkryciem bezinteresownej miłości Jezusa. W Jego miłości nie ma wymuszania czegokolwiek, dlatego jest ona tak piękna.
[dzien end]