VII Niedziela Zwykła, 23.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: 1 Sm 26, 2. 7-9. 12-13. 22-23
Dzisiejsze pierwsze czytanie przenosi nas w czasy bardzo odległe, około 10 wieków przed Chrystusem. Oto Saul, król Izraela, wyrusza w pogoń za Dawidem, którego wcześniej sam uczynił najpierw swoim giermkiem, a następnie dowódcą swoich wojsk. Teraz jednak usiłuje stracić Dawida. Powoduje nim zazdrość: Dawid stał się zbyt popularny wśród ludu, a w dodatku przepowiednie mówią, że będzie królem. Saul czuje się zagrożony.
Tymczasem sytuacja rozwija się w taki sposób, że to Dawid ma w swym ręku los Saula. Uśpiony król nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji.
Dlaczego Dawid nie zabija Saula? Powstrzymuje go szacunek dla króla oraz dla samego Boga: wszak Saul jest pomazańcem Pańskim. Powstrzymuje go też po prostu lęk przed karą Bożą, należną za taki postępek. Choć motywacje Dawida nie są i nie mogą być jeszcze ewangeliczne (nie powoduje nim miłość nieprzyjaciół), a są raczej zgodne ze starotestamentalnym systemem wartości, to jednak ukazują jego szlachetność. Dawid szanuje Boże Prawo i ludzkie życie, i w imię tych wartości potrafi zrezygnować z zemsty i własnego komfortu. Jego dalsza historia pokazuje, że Bóg docenia tę szlachetność: Dawid otrzyma królestwo oraz będzie się cieszył Bożym błogosławieństwem i uznaniem wśród poddanych.
Psalm responsoryjny: Ps 103, 1b-2.3-4.8 i 10.12-13
Dzisiejszy psalm wzywa nas do oddania czci Bogu, który jest pierwszym źródłem spotykającego nas dobra i pierwszym źródłem dobra czynionego przez nas samych. Jest też źródłem dobra, które zaowocowało w sercu Dawida, w jego odniesieniu do Saula. Dzięki temu, że Bóg jest dobry, Dawid mógł być dobry.
Jeżeli Dawid przebaczył Saulowi i nie dokonał zemsty na nim, to dlatego, że Bóg pierwszy odpuszcza wszystkie nasze winy i leczy choroby. Jeżeli ocalił życie Saula, to dlatego, że Bóg pierwszy ratuje ludzkie życie od zguby, obdarza łaską i zmiłowaniem. Jeżeli okazał Saulowi miłosierdzie, to dlatego, że Bóg jest miłosierny, łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. Jeżeli Dawid nie odpłacił Saulowi tym, co i jego spotkało, to dlatego, że Bóg nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca. Bóg jest źródłem dobra, które Dawid ma w swym sercu.
Dawid, jak każdy z nas, stworzony był na obraz i podobieństwo Boga. W nim owo podobieństwo zrealizowało się w odniesieniu do Saula. W ten sposób oddał chwałę Bogu i sam mógł ufać w Boże miłosierdzie. My także możemy oprzeć się na mocy i dobroci Boga w naszym odniesieniu do bliźnich.
Drugie czytanie: 1 Kor 15, 45-49
Święty Paweł przypomina nam o naszej ludzkiej kondycji, o naszej naturze cielesno – duchowej. Jesteśmy jak pierwszy Adam, istotami żyjącymi w ciele podlegającym śmierci, ale mamy także stawać się na wzór drugiego Adama – Chrystusa. Mamy przyjmować życie, także to duchowe, od Ojca, jak i Jezus przyjął, i mamy dawać życie. Chodzi tutaj nie tylko o fizyczne rodzicielstwo, w tym miejscu nawet nie przede wszystkim o to chodzi. Bóg daje nam samym nowe życie i perspektywę zmartwychwstania przez przebaczenie, przez nieskończone miłosierdzie. W pierwszym czytaniu Dawid ofiarował Saulowi możliwość nowego życia nie dokonując na nim zemsty. W Ewangelii Jezus zaprasza do dawania życia przez miłość nieprzyjaciół. Jezus jest „duchem ożywiającym”, a my mamy nosić Jego obraz, być do Niego podobni. Mamy dawać innym to, co sami otrzymaliśmy i wciąż na nowo otrzymujemy. To będzie początek życia wiecznego w nas samych, życia, które przetrwa śmierć.
Ewangelia: Łk 6, 27-38
U progu 7 tygodnia zwykłego słowo Boże zaprasza nas do przemyślenia wartości, którymi żyjemy. Idąc przez życie z Jezusem, trzeba być gotowym ponieść stratę. Jaką stratę?
Po pierwsze – stratę naszego dobrego imienia, o które już nie będziemy walczyć. W obliczu nienawiści, przekleństw i oczerniania, zamiast stawiania oporu (naturalnego i uprawnionego w doczesnym porządku myślenia) będziemy błogosławić, dobrze czynić i modlić się za naszych krzywdzicieli.
Po drugie – stratę materialną. Nie będziemy dopominać się zwrotu naszej własności, co również jest uprawnione i sprawiedliwe w znanym nam systemie społecznym.
Dlaczego Jezus stawia takie wymagania? Dlatego, że „nie jest uczeń nad mistrza”. To On pierwszy tak właśnie żył. Więcej nawet, to Jego Ojciec pierwszy tak czyni wobec nas. Nie czeka, byśmy się wypłacili z naszych długów, co i tak byłoby niemożliwe, tylko daje nam to, co ma najdroższego, swojego Syna, i sam za nas płaci.
Warto dodać, że Ewangelia realizuje się najczęściej w zwykłej codzienności, a tylko z rzadka w sytuacjach ekstremalnych. Chodzi więc o tych, którzy żyją obok nas, a których nasza złość czy choćby niecierpliwość doraźnie stawia po stronie nieprzyjaciół. To oni są adresatami naszych myśli i czynów.
Jezus przeżył ludzkie życie jako pierwszy. Jeśli chcę doświadczyć przyjaźni z Nim, wejdę na Jego drogę.
Poniedziałek, 24.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: Syr 1, 1-10
Rozpoczynamy dziś lekturę księgi Mądrości Syracha. W liturgii dni powszednich będzie nam ona towarzyszyła przez najbliższe dwa tygodnie. Jest to księga wśród innych ksiąg Starego Testamentu stosunkowo młoda, bo powstała około roku 180 przed Chrystusem. Co ciekawe, Izrael nie włączył jej do kanonu swoich ksiąg biblijnych, natomiast od początku była przyjęta i bardzo ceniona przez chrześcijan. Stąd jej druga nazwa: Eklezjastyk, czyli księga kościelna.
Mądrość Syracha zawiera zbiór myśli mądrościowych narodu wybranego. Nie jest to tekst, do jakiego jesteśmy dziś przyzwyczajeni: szybka akcja lub krótka informacja… Nie. Aby czytać Mądrość Syracha, trzeba się zatrzymać, uciszyć serce, uspokoić myśli. Wtedy mądrość przemówi do nas. Bo mądrość to coś więcej niż inne Boże stworzenia. Ona jest zarówno ponad nimi, jak i wewnątrz nich. Żeby to zobaczyć, już potrzeba mądrości. Dzisiejszy fragment mówi nam właśnie, że Pan wylał mądrość na wszystkie swe dzieła. Być może dlatego są one dla nas nieogarnione i pomimo całego rozwoju nauki pozostają tajemnicą. Nie potrafimy ich zliczyć i pojąć do końca, wciąż wymykają się nam. Nic dziwnego, skoro zawierają pierwiastek Boży i są znakiem nieskończonego Boga. Ta ich cecha jest dla nas darem, bo pozwala rozpoznać Boga w Jego stworzeniu. Jest to jedna z dróg spotkania z Bogiem – Stwórcą i jako taka prowadzi do kontemplacji i uwielbienia Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 93, 1.2 i 5
Psalm 93 opiewa potęgę Boga. Bóg przywdziewa majestat i potęgę jak królewskie szaty. Owa potęga objawia się w stworzonym świecie, a objawia się między innymi przez jego stałość, niewzruszoność. Choć bowiem w naszym świecie wszystko zmienia się, to jednak sam świat się nie skończy, póki nie zechce Bóg. To On wyznaczył i zna jego kres. Nawet przed Jezusem, w czasie Jego ziemskiego życia, koniec tego świata był zakryty.
Poprzez ten psalm jesteśmy zaproszeni do rozmowy z Bogiem. To, nad czym rozmyślaliśmy w czytaniu z Mądrości Syracha, teraz możemy przekuć na dialog z samym Stwórcą. To jakby drugi, głębszy etap modlitwy. Powiedzmy Bogu, że Jego stworzenia są dla nas wiarygodnymi świadkami Jego istnienia, Jego potęgi i majestatu, a Jego istnienie, potęga i majestat nie są nam obojętne. Podziękujmy Bogu za nasz dom, którym jest cały świat, a w tym świecie Kościół, w nim zaś tabernakulum z Jezusem ukrytym w środku. Nie byłoby Go tam, gdyby nie dzieło stworzenia. Po wszystkie dni należy się Bogu nasza cześć i wdzięczność.
Ewangelia: Mk 9, 14-29
W 7 tygodniu zwykłym będziemy kontynuować lekturę Ewangelii według św. Marka. Dziś spotykamy Jezusa uzdrawiającego młodego człowieka, który jest jednocześnie chory i opętany. Być może to zły duch spowodował i podtrzymuje jego chorobę.
Na początek zwróćmy uwagę, że na widok Jezusa tłumy ogarnia podziw. Co takiego zobaczyli ci ludzie, że w ten sposób zareagowali? Jezus po prostu idzie, zbliża się w towarzystwie swoich uczniów. Ta reakcja tłumu pozwala nam przypuszczać, że był piękny, spokojny, spójny wewnętrznie i zewnętrznie. Już wtedy był punktem odniesienia, oparciem dla innych. Na drugim biegunie mamy chłopca w zupełnym rozbiciu duchowym, psychicznym i fizycznym. Dotyka nas troskliwe pytanie Jezusa: „Od jak dawna to mu się zdarza?” Jezus sonduje stan chłopca, głębię jego cierpienia. Czy ta wiedza potrzebna jest Jezusowi do uzdrowienia? Z pewnością nie. Jezus jednak delikatnie daje nam znać, że nasze sprawy Go obchodzą, i zaprasza nas samych do rozeznania tych spraw: od jak dawna?… Dla Jezusa wszystko, co nas dotyczy, jest ważne. A dla nas?
Mamy więc dwa bieguny ludzkiej kondycji i samych siebie gdzieś pośrodku. W którą stronę zmierzamy?
Ta Ewangelia wskazuje nam środki leczące człowieka: wiara, modlitwa i post. Kościół od początku swojego istnienia włączył do nich także jałmużnę, czego liczne świadectwa mamy w Dziejach Apostolskich i Listach św. Pawła. Wszystkie one wymagają decyzji i zaangażowania człowieka. Potrzebne są, by otworzyć drzwi mocy samego Jezusa. To dlatego reaguje On tak szorstko na ich brak. Jezus wie, że przyjmując i podejmując je, człowiek może zdziałać Jego mocą niejeden cud.
Wtorek, 25.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: Syr 2, 1-11
Dzisiejszy fragment Mądrości Syracha pozwala nam zrozumieć popularność tej księgi w pierwotnym Kościele. W dobie prześladowań, gdy wybór chrześcijaństwa wiązał się z realnym zagrożeniem utraty życia, jakże wymownie musiały brzmieć słowa: „jeśli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenia”. Równie silną wymowę miało zapewnienie: „zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata”. Odroczenie owej nagrody nie umniejszało jej totalnego charakteru: chodziło wszak o życie wieczne, trwałe szczęście w niebie.
A dziś? Co Duch Święty może nam powiedzieć przez ten fragment dzisiaj? Niekoniecznie pomijając kontekst takich czy innych prześladowań, zwróćmy się ku rzeczywistości naszej wewnętrznej walki duchowej, nie mniej realnej i aktualnej niż ta zewnętrzna. Gdy podejmiemy jakiekolwiek wyrzeczenie lub dzieło miłosierdzia, prawdopodobnie wcześniej czy później pojawią się w nas wątpliwości, zniechęcenie, niecierpliwość, a może i złość na kogoś obok, że nic takiego nie robi, albo właśnie zazdrość, że jemu tak dobrze idzie… I tak owo dobrowolnie podjęte „utrapienie” objawi prawdę naszego serca: ile w nim zaufania Jezusowi, ile męstwa, ile wierności, ile wolności? W ten sposób staniemy się współtwórcami „doświadczenia” naszej duszy. To będzie miejsce naszego zbawienia, ponieważ tutaj Bóg przyjdzie z darem miłosierdzia. Tutaj możemy spodziewać się dobra i tu Bóg objawi swoją chwałę.
Psalm responsoryjny: Ps 37, 3-4.18-19.27-28b.39-40
„Pan zna dni postępujących uczciwie.” Czy czerpię radość z tego, że Bóg mnie zna? Czy rozumiem zależność między czynionym przeze mnie dobrem a moim życiem wiecznym?
Dobro, które czynię, nie zbawi mnie. Tylko Jezus zbawia. „Zbawienie sprawiedliwych pochodzi od Pana”. Natomiast dobro to uczyni mnie podobnym do Jezusa. Ojciec, patrząc na mnie, rozpozna czyny swojego Syna. Moje dobre czyny, pełnione w zjednoczeniu z Jezusem, nabierają wartości zbawczej. On pierwszy je pełnił na ziemi, a teraz może je pełnić przeze mnie, moimi rękami. Kluczem do takiego owocnego życia jest natomiast ufność. Dopiero to daje nam całą układankę: „Miej ufność w Panu i czyń to, co dobre”.
„Nikt nie zna Syna, tylko Ojciec” (Mt 11, 27). Również „postępujących uczciwie” tylko Ojciec zna. Na tym świecie mogą oni pozostać nierozpoznani, ale to nie przekreśli wartości ich życia. „Ich dziedzictwo trwać będzie na wieki”.
Ewangelia: Mk 9, 30-37
Spójrzmy dziś, co wypełnia serca uczniów na tych początkowych etapach formacji, na których się znajdują w tej części Ewangelii. Św. Marek mówi nam, że uczniowie nie rozumieją słów Jezusa. To jeszcze nie jest największy problem. Większym jest to, że nie pytają o ich znaczenie, bo się boją. Z powodu lęku rezygnują z uwewnętrznienia słów Mistrza. Jakże inna jest postawa Maryi. Przypomnijmy sobie słowa zanotowane dwukrotnie przez św. Łukasza: „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19; por. Łk 2, 51). W obydwu przypadkach św. Łukasz poprzedza te słowa stwierdzeniem, że Maryja wraz z Józefem „nie zrozumieli” wydarzeń czy słów Syna. To im jednak nie przeszkodziło rozważać je. Nie przestraszyli się swojego nierozumienia.
Ponieważ uczniowie nie mają w sercach słów Jezusa, mają w nich coś innego. Niepokoją się o funkcje i pierwszeństwo w grupie. Ludzkie serce zawsze wypełnia jakaś wartość. Człowiek sam decyduje, jaka.
Ważne jest to, że Jezus nie zraża się ich kondycją. Spokojnie pokazuje im prawdziwe wartości, które zbliżą ich do Niego i do braci. Jezus wie, że człowiek ma możliwość i zdolność przewartościować swoje życie, swoje myślenie i postępowanie.
Jezus pragnie, by człowiek Go przyjął, Jego i Ojca. Pragnie tego bardziej niż sam człowiek, bo wie, że w tym jest największe dobro człowieka.
Środa, 26.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: Syr 4, 11-19
Rozważmy słowa: „Którzy służą mądrości, oddają cześć Świętemu”. Zatem: ten, kto służy mądrości i kocha mądrość, kocha samego Boga i Jemu służy. Takiego człowieka również Bóg miłuje. Na przeciwległym biegunie możemy postawić słowa Jezusa: „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd…” – i tu Jezus wymienia wiele grzechów, a na końcu pychę i głupotę. I Jezus dodaje: „Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym” (Mk 7, 21-23). Łatwo przeoczyć fakt, że głupota jest grzechem, a jeżeli grzechem, to znaczy, że jest wyborem człowieka i człowiek jest za nią odpowiedzialny.
Natomiast upodobanie i praktykowanie mądrości przynosi człowiekowi radość życia, Boże błogosławieństwo, poczucie bezpieczeństwa. To wszystko są owoce mądrego życia, mądrego myślenia i postępowania. Zanim jednak zbierze się owoce, trzeba podjąć wysiłek pracy – jak w każdej dziedzinie życia, tak i tu. Mądrość bowiem „z początku powiedzie człowieka trudnymi drogami, bojaźnią i strachem go przejmie, zada mu ból swoją nauką”. Co tak bardzo boli po drodze? Boli uczenie się na błędach i dźwiganie konsekwencji tych błędów. Boli niepewność sumienia, brak kryteriów i jasności przy podejmowanych decyzjach. Boli czasem samotność wśród ludzi i milczenie Boga. To wszystko jednak nie jest w życiu ostatnim słowem. Na końcu sam Bóg, któremu przez poszukiwanie mądrości człowiek służy, „powróci do niego po drodze gładkiej, i rozraduje go, i odkryje mu swe tajemnice.”
Psalm responsoryjny: Ps 119,165 i 168.171-172.174-175
W czasach biblijnych dla Izraelity Prawo było radością serca, źródłem pokoju, miejscem spotkania z Bogiem. Człowiek traktował je poważnie. Ono pobudzało go do hymnów uwielbienia, w nim znajdował pomoc i wsparcie w swoich sprawach. Mało kto dziś w taki sposób traktuje prawo, nawet to Boże. A przecież chodzi tu o te same przykazania: nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie, nie będziesz używał imienia Bożego do czczych rzeczy, pamiętaj, abyś święcił dzień święty, czcij ojca i matkę, nie cudzołóż, nie kradnij, nie kłam, nie pożądaj żony twojego bliźniego ani żadnej jego rzeczy. Nade wszystko zaś: kochaj twojego Boga i twojego bliźniego. Czy je znamy? Czy pogłębiamy rozumienie ich treści i zakresu? Czy rozumiemy, że życie w zgodzie z nimi naprawdę obfituje w pokój serca? Źródło naszej wewnętrznej spójności jest tak blisko…
Ewangelia: Mk 9, 38-40
W Ewangelii widzimy dziś uczniów, którzy znów ujawniają małostkowość swojego myślenia, oraz Jezusa, który cierpliwie ich koryguje.
Źródłem tej małostkowości, jak widzieliśmy wczoraj, jest brak kontaktu ze słowem Jezusa. Z własnego wyboru, z postawienia swojego lęku ponad prostotę pytania, uczniowie oddalili się od źródła światła. Jako owoc zebrali podziały: wczoraj w łonie samej wspólnoty, a dzisiaj w odniesieniu do osób spoza swego grona. Okazuje się jednak, że postawa opozycyjna wobec kogoś, kto „nie chodzi z nami”, nie jest wartością, na której można budować, ponieważ nie pozwala ocalić tego dobra, które kryje się pomiędzy plewami. Fakt, że ktoś „nie chodzi z nami”, nie jest więc argumentem wystarczającym, by go odrzucić czy potępić. Jezus mówi raczej: „pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza” (Mt 13, 30). Można by dodać: o ile w ogóle w tym przypadku będzie jakiś chwast… Czyli: nie bójcie się na zapas, że ktoś mógłby źle mówić o Mnie, raczej cieszcie się, że czyni cuda w imię moje.
Ziarna prawdy są cenne także wtedy, gdy widzimy je rozsiane w mniej sprzyjających okolicznościach, niż byśmy sobie tego życzyli. Postawa opozycyjna nie sprzyja ich wydobyciu i ocaleniu.
Czwartek, 27.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: Syr 5, 1-8
Dziś Mądrość Syracha podpowiada nam, w jaki sposób należy odnosić do Boga nasze dobra materialne i moralne. Zwróćmy uwagę, że słowo Boże nie neguje wartości bogactwa i siły, nie mówi, że źle jest je posiadać. Mówi natomiast, że one nie powinny zastąpić nam Boga. Tylko Bóg jest Tym, który „wystarcza”, w żadnym razie nie bogactwa. Trzeba natomiast uważać, by one nie stały się żądzą i by nie oddać im swego serca. Tylko Bóg panuje nad człowiekiem i to o wiele bardziej, niż człowiek sam nad sobą.
Dalej Słowo przestrzega nas, że liczenie na Boże przebaczenie z butą i pewnością siebie oraz stawianie czegokolwiek ponad Boga, jest grzechem, za który trudno uzyskać przebaczenie. Dlaczego? Dlatego, że człowiek w takim wypadku nie traktuje Boga poważnie. Bóg może przebaczać tylko jako Bóg. Nawrócenie polegałoby tutaj na tym, by przestać nadużywać Bożego Miłosierdzia. Boże Miłosierdzie nie podlega ludzkim kaprysom i zachciankom. Ono jest łaską.
Chodzi o zachowanie zdrowego rozsądku w ocenie swoich spraw. Bóg jest większy od wszelkich ludzkich zabezpieczeń. One wszystkie prędzej czy później zawiodą i człowiek, który złożył w nich swą ufność, pozostanie wtedy bez żadnego oparcia. Jeżeli nawet nie doświadczy tego w trakcie życia, to na pewno w momencie śmierci jedynym realnym oparciem okaże się Bóg. Żeby jednak był nim w tej decydującej chwili, dobrze byłoby zaprosić Go do tej roli już wcześniej.
Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2.3.4 i 6
Psalm 1, podobnie jak dzisiejszy fragment z Mądrości Syracha, przypomina nam, że człowiek sam kształtuje swój los, sam wybiera swoją przyszłość. Głównie chodzi tu o ową przyszłość najważniejszą – życie wieczne. W doczesności życie nie zawsze układa się w ten sposób, by nagrodą za prawość było powodzenie i szczęście. Nawet jednak wśród niepowodzeń serce ufające Bogu w najtajniejszej swej głębi pozostanie spokojne: Bóg jest większy od tego, co się nam przydarza, i panuje nad wszystkim, a „droga sprawiedliwych jest Panu znana”. Ten wewnętrzny pokój jest największą doczesną, odczuwalną nagrodą za prawe życie i ufność złożoną w Bogu. Oczywiście nie dla tej nagrody chcemy żyć w przyjaźni z Panem, tylko po prostu z miłości do Niego i z powodu wewnętrznego przekonania, że to jest dobre i właściwe. Niemniej jednak ta nagroda przychodzi. Jest ona darem Ducha Świętego, potwierdzającym nam, że jesteśmy na właściwej drodze.
Ewangelia: Mk 9, 41-43. 45. 47-50
W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi bardzo wyraźnie, jak drogie i znaczące jest dla Niego odniesienie ludzi do Jego uczniów. Tych, którzy przyznają się do Niego, nazywa ciepło „należącymi do Chrystusa” oraz „małymi, którzy wierzą”. Żaden czyn wobec „należących do Chrystusa” nie pozostanie niezauważony. Każdy czyn dobry zostanie nagrodzony. Każdy zły i osłabiający sumienie wierzących – zdefiniowany jako taki i bardzo źle oceniony, a to już samo w sobie jest karą.
Jeśli więc coś, co myślisz, mówisz lub czynisz, osłabia sumienie twoje lub twoich braci, odrzuć to. Odrzuć nawet wtedy, gdy jest ci to bardzo bliskie, tak bliskie, jak ręka, noga czy oko. W kontekście rozważań ostatnich dni taką „bliską” myślą może być pragnienie pierwszeństwa we wspólnocie oraz jakaś forma odrzucenia tych, którzy do wspólnoty nie należą albo po prostu czymś się różnią. Mogą się przecież różnić, a mimo to należeć do wspólnoty.
Trzeba mieć w sobie ogień. Trzeba być jak sól. Oznacza to wyostrzenie uwagi i wrażliwości sumienia, by nie mylić dobra ze złem, a zła z dobrem. Kryterium prawdziwości myślenia i działania jest pokój, głęboki pokój serca. Jezus ku niemu prowadzi.
Piątek, 28.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: Syr 6, 5-17
Prawdziwa przyjaźń jest Bożym darem o ogromnej wartości. Wiedział o tym autor Mądrości Syracha, wiemy o tym i my. Co więcej, wiedział o tym także sam Jezus.
Za swego ziemskiego życia Jezus doświadczył wszystkich sytuacji, o których mówi dzisiejsze czytanie. Doświadczył, że ciepłe słowa wezwania i zaproszenia przyciągnęły ku Niemu pierwszych uczniów, z kolei trudne, ale konieczne słowa prawdy przysporzyły Mu wrogów wśród faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Doświadczył, że w dniach ucisku, czyli krzyża, liczba przyjaciół topnieje, choć wiedział również, że wrócą skruszeni, i czekał na nich. Doświadczył, że „bywa przyjaciel, który przechodzi do nieprzyjaźni”, a imię jego Judasz. Z nutą smutnej ironii mógłby tu Jezus powtórzyć: „miej się na baczności przed swymi przyjaciółmi”. Ale Jezus doświadczył i tego, że „wierny przyjaciel potężną obroną” i „lekarstwem życia”, kiedy Łazarz, Marta i Maria udzielili Mu gościny i wsparcia w przededniu Męki, a Jan przyjął do siebie Maryję.
Wreszcie Jezus patrzy także na nas i pragnie przyjaźni z nami. Jezus wie, że „jaki jest on, taki i jego przyjaciel”. Tego właśnie upodobnienia do Niego On dla nas pragnie, bo wie, że to jest nasze największe dobro.
Psalm responsoryjny: Ps 119, 12 i 16.18 i 27.34-35
Stańmy teraz w obecności Jezusa, który obdarza nas swoim Prawem. Prawo, przykazania – zwykle kojarzą nam się z czymś zimnym i trudnym. Prawo Jezusa, Prawo nowego życia, opiera się jednak na ciepłym słowie: kochaj! Kochaj Boga i bliźniego! Kochaj samego siebie!
Zwróćmy najpierw uwagę na nagromadzenie pozytywnych słów w odniesieniu do Prawa w dzisiejszym psalmie: Błogosławiony jesteś, Panie! Będę się radował z Twoich ustaw. Spraw, bym je podziwiał! Pozwól mi zrozumieć! Twoje prawo to to samo, co Twoje cuda. Ucz mnie zachowywać je całym sercem! Ono przynosi mi radość!
A teraz spójrzmy na Prawo oczami Jezusa, zobaczmy w nim zaproszenie do miłowania i módlmy się:
Błogosławiony jesteś, Panie,
naucz mnie swojej miłości.
Będę się radował z Twojej miłości
i nie zapomnę jej.
Otwórz moje oczy,
abym podziwiał miłość.
Pozwól mi ją zrozumieć,
abym rozważał Twoje cuda.
Ucz mnie, bym przestrzegał Twojej miłości
i zachowywał ją całym sercem.
Prowadź mnie ścieżką miłości,
bo radość mi przynosi.
Ewangelia: Mk 10, 1-12
Pytanie o nierozerwalność małżeństwa było jednym z pytań zadanych Jezusowi z intencją wystawienia Go na próbę. Wskazuje to na ważkość tego pytania: jeśli w jakimś temacie nie ma skrajnych stanowisk, jeśli nie wywołuje on emocji, to nie kosztuje wiele wyrazić swój pogląd. Inaczej tutaj – każda odpowiedź daje adwersarzom możliwość protestu.
Jezus przekracza jednak poziom ludzkiego zadowolenia i niezadowolenia. On pyta o wolę Ojca. Pokazuje także, że w oczekiwaniu na dojrzałość człowieka Ojciec skłonny jest przyjąć rozwiązania tymczasowe. Ważne jest jednak, by wiedzieć o ich tymczasowości i nie traktować ich jako ostateczne i doskonałe.
Jezus odwołuje się do porządku stworzenia i pierwszych przykazań danych ludziom przez Stwórcę. Bóg nakazał małżonkom być jednym ciałem i rozmnażać się. Poza jednością ciał istnieje też jedność serc, pragnień, wartości. Ta jedność jest już trudniejsza do osiągnięcia, a wypracowanie jej jest dla małżonków zadaniem całego życia. Także tej jedności towarzyszy Boża łaska oraz przykazanie: „niech człowiek nie rozdziela…” Jeśli małżonkowie zawalczą o tę głębszą jedność w swoim związku, to jedność cielesna stanie się dopełnieniem harmonii całego życia.
Sobota, 01.03.2025 r.
Pierwsze czytanie: Syr 17, 1-15
Bóg umieścił oko swoje w sercu człowieka. Oko Boże to dar rozumienia czy też odkrywania wielkości Bożych dzieł: stworzenia i odkupienia. Chodzi o to, by człowiek, patrząc na świat oczami wiary, widział więcej, niż mówią mu zmysły.
Patrząc oczami samego Boga rozumiemy, że wszystko, co nas stanowi, jest dobre i niezwykle wartościowe. Wartość człowieka nie zależy od tego, co posiada i jakie role społeczne pełni, ale od tego, kim jest na mocy natury i łaski: stworzeniem Bożym i dzieckiem Bożym. Godność człowieka bierze się również stąd, że sam Bóg podzielił jego los stając się człowiekiem.
Każdy aspekt mojego człowieczeństwa jest darem. Ciało, wszystkie zmysły, zdolność do myślenia, uczucia, wolna wola – wszystko jest darem Bożym, za wszystko mogę dziękować. Wszystko to wymaga też mojej współpracy. O każdy Boży dar trzeba zadbać, by potem móc nim służyć Bogu i ludziom.
Moje człowieczeństwo ma stawać się podobne do człowieczeństwa Jezusa, czyli ma być pełne ładu i pokoju. W każdym człowieku zawarty jest potencjał, który trzeba odkrywać i który może zaskoczyć. Źródło naszych możliwości jest w Jezusie. Jeśli trudno nam to zobaczyć, to Jezus podpowiada: „Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy” (Mt 9, 23).
Psalm responsoryjny: Ps 103, 13-14.15-16.17-18a
Pomimo godności dzieci Bożych, jaką jesteśmy obdarzeni, nosimy też w sobie kruchość: jesteśmy prochem. Wystarczy, że wiatr nas muśnie, już znikamy. Metafora ta dotyczy nie tylko fizycznego przemijania, ale każdej sfery naszego życia: bardzo łatwo zachwiać człowiekiem. To, co nam daje oparcie, pochodzi od Pana i nazywa się łaską. Łaska jest wieczna, czyli większa od naszej przemijalności i kruchości. Łaska Pana jest dla nas źródłem realnej mocy, ale pod warunkiem, że ją przyjmiemy i z nią współpracujemy. To nasz wkład w nasze zbawienie, nasza praca do wykonania.
Współpraca z łaską Bożą dokonuje się zarówno w praktycznym życiu, jak i – przede wszystkim – na modlitwie, a pierwszym przejawem tej współpracy będzie uwielbienie Boga – Stwórcy i Zbawcy. Gdy staję w prawdzie o sobie, to widzę, że wszystko otrzymałem od Boga i wszystkiego od Niego potrzebuję. Wtedy w oczywisty sposób rodzi się wdzięczność i uwielbienie. To jest głęboko ludzki akt, mówiący sam w sobie o dojrzałości i wewnętrznej spójności człowieka.
Ewangelia: Mk 10, 13-16
Ludzie dorośli, prawdopodobnie rodzice, instynktownie wyczuwają, że dotyk Jezusa będzie dobry dla ich dzieci. Sam Jezus też to wie, dlatego upomina się o ten kontakt: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im”. Uczniowie natomiast po raz kolejny nie rozumieją logiki królestwa Bożego i potrzebują uczyć się jej od Mistrza. W ten sposób zamyka się klamra perykop ewangelicznych tego tygodnia. W poniedziałek ojciec epileptyka również prosił Jezusa, by uczynił dobro jego synowi, tam konkretnie – by go uzdrowił. I tam również uczniom zabrakło wiary, pokory, prostoty i ufności, dlatego nie mieli udziału w mocy Mistrza. W swoim czasie jednak przyjmą królestwo Boże jak dzieci, wtedy mianowicie, gdy sami doświadczą swojej słabości i przyjdą po moc i przebaczenie do Jezusa. Podążą w ślad za Nim drogą paschy, czyli przejścia ze śmierci do życia, od ludzkich kalkulacji do wiary, nadziei i miłości. Od samowystarczalności do zawierzenia.
Możemy prosić Jezusa o serce dziecka, serce, które będzie przyjmowało z całą prostotą wartości ewangeliczne. Możemy Go prosić, by nas błogosławił.