VII Niedziela Wielkanocna, 21.05.2023 r. – Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego
Pierwsze czytanie: Dz 1,1-11
W uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego wspominamy moment triumfu Jezusa Chrystusa. Zbawcza wola Boga dokonała się w całym Jego ziemskim życiu: Wcieleniu, głoszeniu Ewangelii, Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu. Święty Marek o momencie Wniebowstąpienia mówi, że „po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga” (Mk 16,19). Jest to zatem moment radosny i podniosły. Zawiera on w sobie ważną tajemnicę odnoszącą się do każdego wierzącego: przebóstwiona i uwielbiona natura ludzka uzyskała dostęp do domu Ojca. Teraz każdy człowiek umiera z nadzieją w sercu, że również dostąpi szczęścia wiecznego.
Jednakże w dzisiejszej uroczystości skrywa się pewien smutek i nostalgia. Bo chociaż Jezus triumfuje, to jednak opuszcza uczniów. Jest to jednak wrażenie bardzo powierzchowne, bo przecież Jezus obiecuje im Ducha Świętego. Do tej obietnicy musimy wracać ciągle na nowo. Jeżeli w naszym sercu pojawia się nostalgia za obecnością Jezusa, to chyba niewiele zrozumieliśmy ze słów, które wypowiedział podczas Ostatniej Wieczerzy: „Będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam – Ducha Prawdy” (J, 14,16-17). Czy przypadkiem Duch Święty nie jest w Kościele ciągle jeszcze „Wielkim Nieobecnym”?
Psalm responsoryjny: Ps 47,2-3.6-7.8-9
Dla narodu izraelskiego tronem Boga była Arka Przymierza. Była ona zwieńczona rzeźbami dwóch cherubinów, które były zwrócone twarzami do siebie w pozycji głębokiego ukłonu. Ich skrzydła łączyły się, tworząc tron Boży, przez co Izraelici nazywali Boga „Jahwe, zasiadający na cherubinach. Psalm 47 był prawdopodobnie śpiewany, kiedy po udanej kampanii wojennej Arka Przymierza wracała do Jerozolimy i zajmowała znowu swoje poczesne miejsce w najświętszej części Przybytku. Naród cieszy się z wygranej wojny, ale również z tego, że ich Bóg znowu jest z nimi, dając im poczucie bezpieczeństwa i porządku.
Zasiadanie Boga na tronie w szczególny sposób odnosi się do tryumfu Chrystusa w Jego Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu. Jednakże nie jest to pełny tryumf, bo wolność ludzka sprawia, że panowanie Chrystusa w sercach ludzkich jest ciągle zagrożone. Dlatego właśnie doświadczamy wojen, chorób i innych nieszczęść. Niech radość tego psalmu pomoże nam przyjąć Chrystusa w sposób, na jaki On zasługuje i z mocą zdolną do przemiany naszego życia.
Drugie czytanie: Ef 1,17-23
Tekst Listu do Efezjan pomaga nam lepiej zrozumieć znaczenie dzisiejszego święta dla każdego z nas. Tryumf Chrystusa nie jest kwestią ograniczającą się do Jego osoby. Jezus nie jest budzącym podziw bohaterem, czy wzbudzającym swoim wystąpieniem emocje sportowcem, dokonaniami których interesujemy się, ale które do naszego życia niewiele wnoszą. Tryumf Jezusa na odwrót: przekłada się na historię naszego życia. Zapewnia nam on bowiem dostęp do Boga. Tyle tylko, że bardzo mało wiemy o boskiej rzeczywistości, jak bardzo jest wspaniała, i dlatego tak mało do niej tęsknimy, i tak mało staramy się ją osiągnąć. Święty Paweł, który „został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać” (2 Kor 12,4), miał bardzo żywą świadomość Bożego świata. Dlatego bardzo pragnął, żeby każdy chrześcijanin mógł doświadczyć tej rzeczywistości już tu, na ziemi, a po śmierci przebywać w niej na wieki. Dlatego właśnie modli się on, aby uczniowie Chrystusa otrzymali „ducha mądrości i objawienia” oraz „światłe oczy serca” wrażliwe na odkrywanie wszystkich Bożych tajemnic: „nadzieję powołania”, „bogactwo dziedzictwa” i ogrom mocy Boga względem wierzących. W naszych pełnych sceptycyzmu czasach coraz bardziej potrzebujemy takiego właśnie, głębokiego i rzeczywistego doświadczenia wiary.
Ewangelia: Mt 28,16-20
Na Górze Wniebowstąpienia kończy się ziemska przygoda apostołów z Jezusem. Poszli oni za Jego wezwaniem, ale to, co widzieli i co słyszeli niejednokrotnie wychodziło daleko poza ich najśmielsze wyobrażenia, co obnażało ograniczenia ich wiary. Ta postawa nie opuściła ich nawet po zmartwychwstaniu Pana. Najbardziej znany jest przypadek „niewiernego” Tomasza. Ale w dzisiejszej Ewangelii czytamy, że wątpił nie tylko Tomasz. Ale mimo to, Jezus przed swoim odejściem do domu Ojca powierza im najważniejszą misję – głoszenia Ewangelii. Od tej chwili będą oni zmuszeni kontynuować Jego misję bez Jego fizycznej obecności. To oni będą za nią odpowiedzialni. Stają się dojrzałymi apostołami. Jezus jednak nie pozostawi ich „swojemu losowi”. Zapewnia ich o swojej obecności: „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Obecność Jezusa nie będzie już jednak fizyczna, tylko duchowa. Dokonuje się ona po dziś dzień poprzez Ducha Pocieszyciela, który uczniów Jezusa uczy wszystkiego, co niezbędne dla głoszenia Dobrej Nowiny i przypomina im wszystkie słowa Jezusa oraz pomaga je właściwie zrozumieć. Dlatego tak ważne jest, abyśmy przyzywali i czcili Ducha Świętego. Św. Arnold Janssen, założyciel Zgromadzenia Słowa Bożego (werbistów), wypowiedział co do tego następującą opinię: „Jeśli Duch Święty będzie w Kościele bardziej czczony, wtedy – jestem o tym głęboko przekonany – jeszcze bardziej uwielbi On swój Kościół i obdarzy go tymi łaskami, jakich mu potrzeba”.
Poniedziałek, 22.05.2023 r.
Pierwsze czytanie: Dz 19,1-8
Księga Dziejów Apostolskich przytacza ciekawą historię. Św. Paweł spotyka w Efezie grupę uważającą się za uczniów Chrystusa, ale nie znającą jeszcze pełni tajemnicy paschalnej, lecz opierającą swoje chrześcijańskie życie na chrzcie Janowym. Otrzymują oni chrzest w imię Jezusa i dzięki modlitwie Pawła zstępuje na nich Duch Święty.
W pewnym sensie, może to być obraz współczesnego Kościoła. Pomimo całego wysiłku katechizacyjnego i specjalnych inicjatyw duszpasterskich nie opuszcza nas wrażenie, że Duch Święty nie jest jeszcze wystarczająco obecny w pobożności ludu Bożego. O Duchu Świętym mówi się jako o Wielkim Nieobecnym. Teoretycznie wiemy o Nim dużo, ale w praktyce pobożnościowej współczesnym katolikom niekiedy bliżej jest do słów owej grupy z Efezu: „Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty” (Dz 19,2). A przecież jest On Pocieszycielem, którego dał nam Pan Jezus przed swoim odejściem, aby nie zostawić nas sierotami (zob. J 14,18). On jest nauczycielem słów Jezusa i naszym duchowym kierownikiem.
W tym czasie nowenny przed świętem Pięćdziesiątnicy módlmy się żarliwie jak Maryja z Apostołami i innymi niewiastami w Wieczerniku, aby Duch Święty przyszedł i do nas jako pierwszy dar Zmartwychwstałego Pana!
Psalm responsoryjny: Ps 68,2-3.4 i 5ac.6-7b
Psalm responsoryjny jest opisem zbawczej Bożej interwencji. Kiedy Bóg wstaje, rozpraszają się Jego wrogowie, a ludzie sprawiedliwi w końcu mogą cieszyć się bezpieczeństwem i żyć w radości. To „wstawanie” Boga jest różnie tłumaczone, ale zawsze jako działanie niedokonane (Bóg wstaje, powstaje), lub przyszłe (powstanie Bóg), lub życzeniowe (Niech powstanie Bóg – tak w Wulgacie). I właśnie ten ostatni wariant najlepiej pasuje do tego czasu nowenny przed Pięćdziesiątnicą, kiedy przywołujemy Ducha Świętego.
Pragnienie Bożej interwencji w tym świecie, wyrażone w wezwaniu „niech powstanie Bóg”, przypomina nam owo wielkie wezwanie św. Jana Pawła II na Placu Zwycięstwa w Pięćdziesiątnicę 1979 roku: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!”. Wydarzenia, które nastąpiły rok później – wielki bunt narodu polskiego przeciw komunistycznemu reżimowi – sprawiły, że tamte słowa Papieża postrzegane są dzisiaj nie jako piękny element kazania, ale jako proroctwo i jako modlitwa, które miały swój konkretny skutek. Módlmy się, zatem, słowami dzisiejszego psalmu z wiarą i przekonaniem, że i w dzisiejszej rzeczywistości Bóg ma przygotowane dla swojego Kościoła wielkie dary.
Ewangelia: J 16,29-33
Słowa dzisiejszej Ewangelii są ostatnimi, jakie Jezus wypowiada podczas Ostatniej Wieczerzy do swoich uczniów. Dalej nastąpi Modlitwa Arcykapłańska i wydarzenia przeniosą się do Ogrójca. W tym kontekście słowa te brzmią niezwykle dramatycznie. Apostołowie bowiem sprawiają wrażenie, że w końcu zrozumieli, w czym uczestniczą. Zapewniają Jezusa: „teraz wiemy”, „teraz wierzymy”. Nie zdają sobie jednak sprawy, jak bardzo zaskoczy ich rzeczywistość. Jeszcze godzina, dwie i spełnią się niezrozumiałe dla nich w tej chwili słowa Jezusa: „rozproszycie się”, „zostawicie Mnie samego”. W godzinę męki Jezus wejdzie osamotniony. Uczniowie opuszczą Go, kiedy najbardziej będzie ich potrzebował.
Jak ustrzec się pułapek jak ta, w którą wpadli uczniowie? Bardzo ważne jest, aby chrześcijanin stronił od przesadnej wiary w swoje siły i od zadufanej w sobie samowystarczalności. To właśnie zgubiło uczniów. Patrzymy niekiedy na ludzi, którzy porzucili Boga i ugrzęźli w grzechach. Czy i na gorliwego wierzącego nie może przyjść coś takiego? Czy dobrze on robi, jeżeli lekceważy nawet drobne zagrożenia dla swojej wiary? Odpowiedź jest zawarta już w samym pytaniu. Powinniśmy mieć jasno określoną duchową i moralną „redutę”, od której nie będziemy odstępować. Św. Zygmunt Szczęsny Feliński, arcybiskup warszawski okresu Powstania Styczniowego, kiedy w 1863 roku jechał do będącej już na grani wybuchu Warszawy, postanowił sobie, że – co by się nie działo – będzie zawsze wierny prawdzie. Nie chciał, aby wybuchło zbrojne powstanie, przez co spotkał się z niechęcią i odrzuceniem nawet ze strony części warszawskiego kleru. Ale kiedy już powstanie wybuchło, to stanął jednoznacznie po stronie ofiar. Kosztowało go to dwudziestoletnią zsyłkę. Przeżył wiele trudnych chwil, ale jego chrześcijańska godność nie ucierpiała.
Wtorek, 23.05.2023 r.
Pierwsze czytanie: Dz 20,17-27
W dniach poprzedzających Pięćdziesiątnicę zwróćmy szczególną uwagę na Ducha Świętego i Jego działanie w Kościele. W naszym czytaniu Duch Święty pojawia się dwa razy. Najpierw Paweł informuje starszyznę efeską, że udaje się do Jerozolimy „przynaglany przez Ducha Świętego”. Chodzi o swego rodzaju wewnętrzny, nie znoszący oporu, przymus. W Jerozolimie czekają na Pawła „więzy i utrapienia”. Apostoł ma tego świadomość, bo zapewnia go o tym Duch Święty, a dosłownie: „Duch Święty zaświadcza, mówiąc”.
Jak przemawia Duch Święty? „Credo” mówi: „Wierzę w Ducha Świętego, który przemawiał przez proroków”. Dar proroctwa żywy był w pierwotnym Kościele. W swojej podróży do Jerozolimy św. Paweł spotka proroka Agabesa, który zwiąże sobie ręce i nogi pasem Apostoła i przepowie mu niewolę.
I my również możemy liczyć na kierownictwo Ducha Świętego. Czy nasze sumienie nie odczuwa wezwań do podjęcia działań dobrych i powstrzymania się od tego, co Bogu niemiłe i sprzeczne z ludzką godnością? I do nas również przemawiają dziś prorocy. Czyż nie byli nimi wielcy święci XX-go wieku z Janem Pawłem II na czele? Czyż głos prorocki nie wybrzmiewa i dziś w nauczaniu Kościoła? Czy wierzymy w asystencję Ducha Świętego?
Psalm responsoryjny: Ps 68,10-11.20-21
Kontynuujemy modlitwę Psalmem 68, fragmenty którego były czytane wczoraj. Dzisiejszy urywek koncentruje się przede wszystkim na zbawczej interwencji Boga. On zsyła deszcz i wszystko ożywa, a przez to poprawia się też życie ludzi, ubodzy znajdują mieszkanie. Naród odkrywa, że Bóg jest Tym, Kto dźwiga z upadku, wyzwala, ratuje od śmierci.
Psalm 104,30 widzi w tych wszystkich wydarzeniach działanie Ducha Świętego: „Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha i odnawiasz oblicze ziemi”. Parafrazą tych słów jest wezwanie: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi”.
Dziś również potrzebujemy mocnej interwencji Ducha Świętego. Gdy patrzymy na wojnę na Ukrainie, gdy niepokoi nas kryzys życia rodzinnego i kryzys Kościoła, z tym większą wiarą i gorliwością przywołujmy Ducha Świętego Stworzyciela i Uświęciciela, bo On jest Pocieszycielem danym nam przez Jezusa, abyśmy nie czuli się porzuceni i osieroceni, ale byśmy mogli być świadkami siły i światła zmartwychwstałego Pana.
Ewangelia: J 17,1-11a
Rozdział XVII Ewangelii św. Jana nazywany jest Modlitwą Arcykapłańską. Jezus jest jeszcze ze swoimi uczniami, ale zwraca się w gorącej prośbie do Ojca. Mówi o Sobie: „Już nie jestem na świecie”. A przecież znajduje się w Wieczerniku. Ma jednak świadomość, że to ostatnie chwile, kiedy może jeszcze decydować o Sobie bez uciekania się do środków nadprzyrodzonych. Nadeszła owa „godzina”, o której mówił swojej Matce w Kanie Galilejskiej – godzina ostatniego i najważniejszego rozdziału Jego mesjańskiej misji. Już wkrótce uda się z uczniami do Ogrodu Oliwnego, gdzie rozpocznie się dramat Jego męki i śmierci. Właśnie w takim kontekście przekazuje uczniom wszystkich pokoleń, co najbardziej leży Mu na sercu, czyniąc ze swoich trosk modlitwę do Ojca Niebieskiego.
Jezus wypełnił swoją misję. Uczniowie otrzymali słowo Boże – Dobrą Nowinę, uwierzyli w to słowo, a przez to poznali Ojca i Syna. To głębokie i przemieniające przyjęcie słowa Bożego Jezus nazywa „życiem wiecznym”: „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17,3). Te słowa powinny być również i naszym programem duchowym. Tym bardziej, że nasze pokolenie ma dar Ducha, który doprowadza nas do pełnej prawdy (zob. J 16,13).
Środa, 24.05.2023 r. – wspomnienie Najświętszej Maryi Panny, Wspomożycielki Wiernych
Pierwsze czytanie: Dz 20,28-38
Św. Paweł w Milecie żegna się ze starszyzną Kościoła Efeskiego. Pożegnania zazwyczaj są smutne. I tym razem nie jest inaczej. Paweł wie, że jedzie do Jerozolimy, gdzie czeka go niewola i cierpienia. A dodatkowo wie, że choć w tym momencie pożegnania członkowie starszyzny z płaczem rzucają mu się na szyję, to po jego odjeździe niektórzy z nich zachowają się jak drapieżne wilki i „głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów”.
A przecież w pierwszych słowach św. Paweł daje im głęboko ugruntowaną nadzieję, bo są ustanowieni przez Ducha Świętego. Ale jednocześnie jak gdyby ostrzega ich, że Kościół, którym kierują, nie jest ich własnością, ale jest Kościołem Boga, przy czym nabytym za trudną do wyobrażenia cenę Bożej własnej krwi.
Nasze czasy nie są proste dla kościelnych liderów. Mijają czasy, kiedy Kościół cieszył się ogromnym autorytetem,, a seminaria pękały w szwach. Czy jednak coraz wyraźniejsze oznaki kryzysu oznaczają, że w Kościele zakończyło się działanie Ducha Świętego? Nic bardziej mylnego. To właśnie w czasach kryzysu niejednokrotnie powstawały najczystsze i najpiękniejsze duchowe inicjatywy, pochodzące od ludzi, którzy pozostali otwarci na działanie Pocieszyciela.
Psalm responsoryjny: Ps 68 (67),29-30.33-35a.35bc i 36bc
Już kolejny dzień czytamy piękny Psalm 68, który umacnia naszą wiarę w Bożą interwencję w tym świecie. Dziś psalmista wzywa Pana Boga, żeby ukazał swoją potęgę, a narody, by tę potęgę uznały. Jego potęga ma wymiar kosmiczny, oddziaływuje nawet w obłokach, czyli w sferach dla człowieka niedostępnych. Bóg, w swoim miłosierdziu, udziela tej potęgi swojemu ludowi.
Bardzo ważna jest świadomość działania Bożej potęgi w świecie. Ale zadaniem chrześcijanina jest nie tylko zewnętrzne kontemplowanie Boskich dzieł, lecz współuczestnictwo w tym działaniu. Wiara w to, że Bóg może i powinien działać w każdym i w każdej z nas, jest fundamentalna. Czy ludzie w Nazarecie uważali się za ateistów? Z pewnością nie! A jednak Ewangelia mówi, że Jezus „nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu (Mk 6,5-6). A co do następnych pokoleń Jezus wyraził następującą obawę: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8). Starajmy się, aby łaska Boża przeznaczona dla naszego pokolenia nie okazała się daremną!
Ewangelia: J 17,11b-19
W Modlitwie Arcykapłańskiej Pan Jezus wyraża swoje zatroskanie o uczniów. Ma On świadomość, że po Jego odejściu do domu Ojca spadną na nich prześladowania, bo świat już ich znienawidził. Taka jest jednak konsekwencja przyjęcia słowa Prawdy, Ewangelii. Wierni uczniowie idą drogą Jezusa, a w wielu przypadkach staje się ona drogą krzyżową.
W modlitwie Jezusa może zaskoczyć, że choć zapowiada On trudności i prześladowania, jakie mają spotkać chrześcijan, to nie prosi Ojca o ich usunięcie. Jego modlitwa brzmi następująco: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego” (J 17,15). „Zabranie ze świata” oznacza stworzenie dla wyznawców Jezusa szczególnych warunków, określanych niekiedy jako „cieplarniane”. Często w ludziach wierzących drzemie takie marzenie, żeby cieszyć się z tytułu swojej wiary określonymi przywilejami. Na przykład: brakiem chorób, problemów finansowych i rodzinnych, itd. A jednak sam Pan Jezus nie o to prosi Ojca dla nas, nie o „taryfę ulgową”, ale o zachowanie nas od zła. Chodzi tu o zło moralne upadku w grzech, poniżenia swojej godności, odstępstwa od Boga. Pamiętajmy o tej modlitwie Pana w ciężkich chwilach, aby w nasze serce nie zakradło się niepotrzebne zwątpienie.
Czwartek, 25.05.2023 r.
Pierwsze czytanie: Dz 22,30; 23,6-11
Scena przesłuchania św. Pawła przed Sanhedrynem, pomimo swojej grozy, wywołuje u czytelnika uśmiech. Proste wyznanie przez Apostoła Narodów, kim jest i w co wierzy, spowodowało tak wielki konflikt, że obrady spełzły na niczym. Czy Paweł zrobił to celowo, wiedziony ludzkim sprytem? Pismo święte nic takiego nie mówi. W tym przypadku raczej wypełniło się proroctwo samego Pana Jezusa. Kiedy posyłał On uczniów na misję głoszenia Ewangelii, to zapowiedział im: „Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was” (Mt 10,19-20).
Jakże przenikliwe bywa to działanie Ducha Świętego, Pocieszyciela! Ten rzadko wspominany aspekt działania Bożego bardzo dobrze rozumiał autor Psalmu 18: „Ty jesteś miłościwy dla miłościwego i względem nienagannego działasz nienagannie, względem czystego okazujesz się czystym, wobec przewrotnego jesteś przebiegły” (Ps 18,26-27).
Św. Paweł w ten sposób uniknął kolejnej opresji, a jednocześnie otrzymał nową misję: świadczyć o Chrystusie w Rzymie. Jego życie było w rękach Bożych, nie ludzkich.
Psalm responsoryjny: Ps 16,1b-2a i 5.7-8.9-10.11
Temat oddania się pod skrzydła Bożej opieki jest często spotykany w Księdze Psalmów. Autor Psalmu 16-go również ucieka się do Boga. Przy czym jego nadzieja wychodzi nawet poza grób. W rzeczy samej, słowa „bo w krainie zmarłych duszy mej nie zostawisz i nie dopuścisz, bym pozostał w grobie” odnoszą się do śmiertelnego snu Jezusa Chrystusa, który zakończył się zmartwychwstaniem. A przecież my kroczymy śladami Pana Jezusa i Jego zwycięstwo ma stać się również naszym udziałem.
Warto zwrócić uwagę, że Boża opieka nie dokonuje się w sposób mechaniczny, ale we współdziałaniu z nami. Dlatego bez wątpienia chroni nas już samo poczucie przynależności do Boga. Psalmista mówi o tym w następujących słowach: „Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem, to On mój los zabezpiecza”. Ważne jest również, żebyśmy sami sobie nie wyrządzali krzywdy przez nasze nieprzemyślane i podjęte pod wpływem chwilowych fascynacji decyzje. Do tego odnoszą się słowa: „Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, bo serce napomina mnie nawet nocą”. To, co cytowana tu wersja Biblii Tysiąclecia tłumaczy jako „dał mi rozsądek”, należałoby tłumaczyć bardziej jako „udzielił mi rady”. Gdzieś bowiem w głębi racjonalnych ludzkich postaw powinny być dary Ducha Świętego, do których należy również dar rady. Módlmy się o bezpieczeństwo, ale również o te dary Boże, które nas chronią przed zagrożeniem, szczególnie ze strony naszych niewłaściwych czynów.
Ewangelia: 17,20-26
Jezus kończy swoją wielką Modlitwę Arcykapłańską prośbą za tych, „którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie”, czyli za wszystkie przyszłe pokolenia chrześcijan, a więc również i za nasze pokolenie. To sprawia, że czytając te słowa możemy poczuć się uczestnikami tamtych odległych w czasie wydarzeń. To bardzo ważne dla chrześcijanina, aby duchem zasiadł za stołem podczas Ostatniej Wieczerzy i poczuł się jednym z Apostołów. Bo historia zbawienia rozwija się na naszych oczach i my, dziś, jesteśmy jej protagonistami.
Bardzo zobowiązujące są słowa Jezusa o jedności i miłości. To jest właśnie kierunek, w którym nieustannie powinniśmy wzrastać, bo są one oznaką naszej przynależności do Chrystusa, a jednocześnie świadectwem o Chrystusie przed ludźmi i zachętą do wiary. Nie są to cnoty łatwe do zdobycia. Tak często blisko nas znajduje się jakiś trudny człowiek, który nas rani, i którego kochać bardzo trudno, i trudno żyć z nim w jedności. A może dla kogoś to właśnie my jesteśmy takim „trudnym człowiekiem”, który nie przebacza, nie szuka zgody. Pamiętajmy, że dla chrześcijańskiego życia bardzo potrzebny jest duch pokory, oraz że zawsze przychodzi czas stosowny dla miłości. Nie upadajmy na duchu w naszych staraniach!
Piątek, 26.05.2023 r. – wspomnienie św. Filipa Neri, prezbitera
Pierwsze czytanie: Dz 25,13-21
Św. Paweł spędził w więzieniu długie dwa lata. Prokurator Feliks „spodziewał się, że dostanie od Pawła pieniądze” (Dz 24,26). Dlatego nie chciał wydać ostatecznego wyroku, który musiałby być uniewinniający. Sytuacja Pawła uległa zmianie, kiedy nastał prokurator Festus. Usłyszał on od Żydów w Jerozolimie o Pawle. Swego czasu przysięgli oni, że go zabiją. Festus postanowił rozwiązać tę sprawę. Chciał odesłać go do Jerozolimy, wobec czego Pawłowi nie pozostało nic innego jak skorzystać z prawa odwołania się do cezara. Czekała go podróż do Rzymu.
W takim kontekście Apostoł Narodów pojawia się w dzisiejszym czytaniu. Festus, który chciał odesłać Pawła do Jerozolimy, aby przypodobać się Żydom, musi jednak odesłać go do Rzymu. Ostatecznie stwierdza, że w zasadzie spór nie dotyczy prawa rzymskiego i Paweł mógłby być uwolniony. Cała ta historia jest pełna małostkowości, niesprawiedliwości i chciwości rzymskich urzędników oraz fanatyzmu jerozolimskich elit. Paweł ostatecznie nie zginie ani nie zostanie uwolniony, za to zostanie odprawiony do stolicy cesarstwa, aby spełniło się słowo Pana: „żebyś i w Rzymie świadczył o mnie” (Dz 23,11). Tak właśnie Bóg pisze prosto po krzywych liniach ludzkiej historii.
Psalm responsoryjny: Ps 103,1b-2.11-12.19-20b
„Liturgia Godzin” jest po Mszy świętej najważniejszą modlitwą Kościoła. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że Psalmy, z których ta modlitwa się składa, ciągle jeszcze pozostają w dużym stopniu niedocenione. Nie weszły one wystarczająco mocno do codziennej pobożności ludu Bożego. A przecież to przede wszystkim na tych starożytnych tekstach uczymy się, czym jest prawdziwy duch modlitwy.
Dzisiejszy psalm zaczyna się od słów: „Błogosław duszo moja Pana i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego”. Te słowa są modlitewnym echem podstawowej modlitwy judaizmu „Słuchaj Izraelu”. Mowa jest tam o tym, że Boga należy miłować „z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6,5). O ile jednak w modlitwie „Szema” mamy do czynienia z wezwaniem, z poleceniem, to w dzisiejszym psalmie mamy już realizację tego wezwania.
A jaka jest ta modlitwa, która ma objąć całego człowieka, owo „wszystko, co jest we mnie”? Niestety, bardzo wielu ludzi jeszcze takiej modlitwy nie doświadczyło. Dlatego właśnie bardzo cenne są wszelkie inicjatywy duszpasterskie, które odpowiadają na tę potrzebę.
Ewangelia: J 21,15-19
Objawienia Chrystusa Zmartwychwstałego są dla uczniów radosne i umacniające. Choć Apostołowie często mają problem z rozpoznaniem Go, to w końcu dochodzi do tego pięknego spotkania. Z drugiej strony, uczniowie mają możliwość popatrzenia na wszystko, co się wydarzyło przed śmiercią i zmartwychwstaniem Mistrza, z perspektywy Jego triumfu. Wszystkie Jego słowa i wszystkie Jego czyny nabierają nowego, pełnego znaczenia. Stają się dla nich zrozumiałe i absolutnie prawdziwe. Nie pozostaje w nich miejsca na niewiarę. W nowej perspektywie widzą jednak nie tylko słowa i czyny Mistrza, ale również i swoje, i nie zawsze jest to retrospekcja przynosząca radość.
Mistrz jednak nie przychodzi do uczniów z wymówkami i pretensjami, ale z darem Ducha Świętego i ze słowami otuchy posyła ich na głoszenie Ewangelii. W dzisiejszej Ewangelii główną postacią jest św. Piotr, który ma możliwość trzykrotnego wyznania swojej miłości Mistrzowi, podobnie jak trzykrotnie się Go wyparł. W tekście pojawiają się zamiennie słowa „miłować” i „kochać”. Ten fakt ma swoje znaczenie. W języku greckim Pan Jezus pyta Piotra o najwyższą miłość, co oddane zostało po polsku przez „miłujesz mnie?”. Ale Piotr odpowiada słowem oznaczającym miłość nieco słabszą – „kocham Cię”. Gdzieś po drodze paschalnego dramatu zaginął ów zadufany w sobie Piotr, który z tak wielką pewnością zapewniał, że pójdzie za Jezusem do więzienia i na śmierć (por. Łk 22,33). Pojawia się za to Piotr skromny, ale przekonany, Kim Jezus jest dla niego, ale również o tym, kim on jest dla Jezusa: „Panie, ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham!”.
Sobota, 27.05.2023 r.
Pierwsze czytanie: Dz 28,16-20.30-31
Księga Dziejów Apostolskich zaczyna się od sceny Wniebowstąpienia, kiedy to Jezus przekazuje Apostołom misję głoszenia Dobrej Nowiny: „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Misja pierwotnego Kościoła rozwijała się według tego programu. Zataczała ona coraz szersze kręgi. Dzisiejsze czytanie pochodzi z ostatniego rozdziału księgi. Św. Paweł jest już w Rzymie. Jego obecność tam jest swego rodzaju symbolicznym wypełnieniem się polecenia Pana Jezusa: „będziecie mi świadkami aż po krańce ziemi”. Nie przypadkiem powstało przysłowie: „Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”. Rzym był centrum, w którym zbiegały się szlaki imperium, ale również z niego wychodziły ku najdalszym peryferiom. Jeśli, zatem, Ewangelia dotarła do Rzymu, to stamtąd miała już ułatwione zadanie, żeby dotrzeć „aż po krańce świata”, w najdalsze zakątki imperium i poza nie. Wszystko to dokonało się pod kierownictwem i w mocy Ducha Świętego, wielkiego animatora misji. Dziś mamy wigilię Zesłania Ducha Świętego. Przyzywajmy gorliwie Jego przyjścia i otwórzmy nasze serca na Jego wezwania.
Psalm responsoryjny: Ps 11,4.5 i 7
Niekiedy w katechezach i homiliach można usłyszeć, że nie powinniśmy przedstawiać sobie Pana Boga jako swego rodzaju policjanta, który tylko czeka, aby przyłapać nas na jakimś błędzie i nas ukarać. Tekst dzisiejszego psalmu zdaje się jednak potwierdzać opinię o Bożej kontroli nad światem: „Oczy Jego patrzą, a powieki śledzą synów ludzkich”. Istotnie, obraz ten mówi nie o czymś innym jak o śledzeniu sprawiedliwych i występnych. Jak więc jest naprawdę? Chyba musimy sobie uświadomić, że Duch Boży przenika wszelkie stworzenie, bo jest jego Twórcą. Nie mamy możliwości ukrycia się przed tym swoistym „promieniowaniem łaski”, która przenika wszystko, jak o tym mówi List do Hebrajczyków: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” (Hbr 4,12-13). Tyle tylko, że to „prześwietlenie” jest pełnym miłości obcowaniem dla dusz Bożych, a staje się męką dla dusz, które od Boga uciekają. Mówi o tym również św. Paweł, porównując przepowiadanie Ewangelii do aromatów: „Jesteśmy bowiem miłą Bogu wonnością Chrystusa zarówno dla tych, którzy dostępują zbawienia, jak i dla tych, którzy idą na zatracenie; dla jednych jest to zapach śmiercionośny – na śmierć, dla drugich zapach ożywiający – na życie” (2 Kor 2,15-16).
Ewangelia: J 21,20-25
Dzisiejszym urywkiem kończymy lekturę Ewangelii według św. Jana. Autor ukrywa swoją tożsamość, ale nie trudno jest zidentyfikować Umiłowanego Ucznia jako Jana, syna Zebedeusza. Orygenes powiedział o tej Ewangelii, że aby ją zrozumieć, należy – jak Umiłowany Uczeń – złożyć swoją głowę na piersi Pana oraz wziąć do siebie Maryję jako Matkę. Na koniec wydaje się, że Pan Jezus ma co do Jana szczególny zamysł. Na pytanie Piotra: „Panie, a co z tym będzie?”, Jezus odpowiada: „Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!”. Ten krótki dialog uświadamia nam, że Bóg ma osobistą historię z każdym człowiekiem. C.S. Lewis w swoich „Kronikach Narni” wkłada w usta lwa Aslana, który jest obrazem Chrystusa, słowa: „Każdemu opowiadam jego historię”. Ewangelia jest wezwaniem, kierowanym do każdego człowieka, aby taką właśnie osobistą historię z Chrystusem przeżył. W tym kontekście bardziej zrozumiałe stają się słowa kończące Ewangelię Janową, które na pierwszy rzut oka mogą się wydawać nieco przesadzone: „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać”. Jeśli weźmiemy pod uwagę, ile przez wieki było tych historii Jezusa z każdą wierną duszą, to trafniejszych słów je opisujących nie znajdziemy.