Komentarze do czytań – VII Tydzień Wielkanocy | od 16 do 22 maja 2021 r. – Klementyna Pawłowicz – Kot

 

Niedziela, 16.05.2021 r.- Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

Pierwsze czytanie: Dz 1, 1-11

Jakie myśli towarzyszyły Apostołom podczas tego wydarzenia? Otrzymali misję, która początkowo ich przerastała. Nie rozumieli jej, nie wiedzieli jak mają ją realizować. Mieli świadczyć o zmartwychwstałym Jezusie nie tylko w swoich rodzinnych stronach, ale także tam, gdzie nie byli przyjmowani z radością. Dopiero zesłanie Ducha Świętego i Jego moc sprawi, że sprostają zadaniu.

Misja apostolska jest aktualna dla każdego chrześcijanina przez całe życie Kościoła. Trwa już od 2000 lat, lecz my ciągle zachowujemy się jak pierwsi Apostołowie. Pytamy, czy przywrócisz królestwo Izraela? Czy zapanuje pokój, dobro, świat bez pandemii takiej czy innej? Żyjemy i działamy tak, jak rozumiemy.

Jezus przykazał nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać Ducha Świętego. Bo do apostolstwa trzeba dojrzewać. Bez względu na moment historyczny, miejsce czy sytuacje życiowe jest to zawsze droga osobistej duchowej przemiany. Od niezrozumienia do poznania naszego zadania w Bożym planie, którego nie naszą rzeczą jest znać.

Nie wystarczy spotkać Jezusa i zachwycić się Nim. Słuchać Jego nauk. Warunkiem niezbędnym do mądrego działania jest decyzja, że chcę sprostać powołaniu. I we własnej duszy szukać Ducha Świętego, którym już zostaliśmy zaszczepieni.

Psalm responsoryjny: Ps 47, 2-3. 6-7. 8-9

Ekstatyczna radość „wykrzyczana” przez psalmistę jest zrozumiała dla każdego, kogo łączy szczera więź z Bogiem. Chociaż w tym związku nie jesteśmy równi, Bóg jest potężny, jest Królem całej ziemi, zostaliśmy stworzeni, by cieszyć się z wzajemnej obecności.

Drugie czytanie: Ef 4, 1-13

Ten tekst przypomina nam coś ważnego: jesteśmy jednością, wspólnotą, która została powołana, aby każdy osiągnął dojrzałą wiarę i pełnię człowieczeństwa, której miarą jest Jezus Chrystus. Ten cel jest możliwy do osiągnięcia, jeśli będziemy nawzajem dla siebie nauczycielami, pasterzami, apostołami dzięki zasobom, jakimi dysponujemy.

Niepełnosprawność, bieda, starość wydają się być raczej przekleństwem niż darem. Ale właśnie do tworzenia wspólnoty opartej na tych brakach jesteśmy zaproszeni. Takiej, w której bogactwem jest różnorodność kulturowa, materialna, zdrowotna, intelektualna. Bo jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

Ze względu na kondycję naszego człowieczeństwa nie do uniknięcia są konflikty, problemy czy wszelkie różnice. Ale nie muszą być destrukcyjne, jeśli podejmiemy refleksję nad własnym życiem. Czy to, w jaki sposób myślę, co robię, buduje czy przeciwnie – dzieli?

Ewangelia: Mk 16, 15-20

Słowo stawia nas przed koniecznością dokonania wyboru, od którego zależy nasz los: zbawienie lub potępienie. Nie ma dróg pośrednich. Albo aktem woli podporządkowuję życie Jezusowi i dzięki Niemu odkrywam pełnię swojego życia, albo umieram w poczuciu bezsensu i zagubienia.

Moc Pana uwalnia od wszelkich „demonów”, uzależnień, strachu, poczucia winy. Pozwala nie tylko mierzyć się z trudami własnego życia, ale także wspierać innych. Tak jak Apostołowie zostajemy wezwani do podjęcia wysiłku niesienia Ewangelii całemu światu.

Poniedziałek, 17.05.2021 r.- Uroczystość św. Andrzeja Boboli

Pierwsze czytanie: Ap 12, 10-12a

Wspólnota chrześcijańska spajana miłością rozumianą jako gotowość do ofiary z samego siebie w duchu odpowiedzialności zawsze jest solą w oku świata. Ponieważ nie można wobec takiego sposobu życia przejść obojętnie, niejako wymusza naszą reakcję wymagającą wyjścia ze strefy komfortu.

Bestia stosuje coraz bardziej wyrafinowane, bardzo groźne metody, których efektem jest powolna zmiana znaczenia podstawowych pojęć fundamentalnych dla chrześcijaństwa w tym najważniejszego, jakim jest miłość. Chwila nieuwagi, odwrócenia oczu od Stwórcy i wartości – zamiast służyć – stają się bogiem. Stają się niezależne, przez co łatwo je zobaczyć w subiektywnym świetle przepuszczonym przez pryzmat własnych emocji, doświadczeń i rozumienia.

Pierwsi chrześcijanie oddawali swoje życie, ponieważ nie chcieli oddawać chwały cezarowi, dzisiaj nie chcą składać uwielbienia powszechnie przyjmowanym wartościom. Prześladowania także mają inną formę. Męczenników nie rzuca już się na pożarcie lwom ani nie poddaje okrutnym torturom. Dzisiaj są ośmieszani, uważani za dziwaków żyjących w ciemnogrodzie lub lekceważeni.

Przesłanie krzepiące serca, płynące z Apokalipsy jest takie, że ostatecznie to Bóg jest władcą świata i On zwycięża. Idźmy więc z radością za Barankiem!

Psalm responsoryjny: Ps 34 (33), 2-3. 4-5. 6-7. 8-9 (R.: por. 5b)

Pieśń duszy, która pragnie zawsze i wszędzie wychwalać i błogosławić Boga. Osobiste spotkanie z Nim uwalnia człowieka od strachu, wszelkiego ucisku, chroni jak w obozie warownym. Dobroć Pana Boga jest zmysłowo odczuwalna. Można jej posmakować i zobaczyć. Przeżywane szczęście rodzi pragnienie dzielenia się nim z innymi, bo pełnia radości jest wtedy, kiedy możemy ją przeżywać wspólnie.

Drugie czytanie: 1 Kor 1, 10-13. 17-18

Paweł w stanowczy sposób reaguje na przychodzące z Koryntu wieści o podziałach, z którymi zmagają się jemu współcześni. Doniesiono mu, że powstały we wspólnocie korynckiej stronnictwa, w których trzon stanowią konkretni „mistrzowie” i ich rozumienie Ewangelii.

Nauka Pawłowa jest jak najbardziej aktualna. Często słychać głosy, że nie pójdę do tego czy innego kościoła, bo słuchając kazania stracę wiarę. Jeśli mamy wybór chodzimy do ulubionego kościoła i chętniej słuchamy tego czy innego księdza. Dzisiaj z powodu pandemii możemy także przebierać w niezliczonych transmisjach online z niemal każdego zakątka świata. Czy to źle? Nie, jeśli atmosfera kościoła, erudycja i błyskotliwość kapłana nie przesłaniają prawdziwej mądrości i mocy płynącej z krzyża Jezusa.

Ewangelia: J 17, 20-26

Nie trzeba kończyć studiów z psychologii na wydziałach uniwersytetów, żeby zrozumieć, że człowiek jest istotą społeczną. Wystarczy dziesięć dni kwarantanny i brak dostępu do Internetu, by poczuć brak wspólnoty. Poczucie więzi jest niezbędnym pokarmem do życia.

Jezus chwilę przed ostatnim aktem swojej ziemskiej misji powierza nas swojemu Ojcu. Objawił imię Boga i obiecuje, że będzie to robił nadal, abyśmy byli jednością. Sensem istnienia chrześcijańskiej wspólnoty i siłą jednoczącą jest odwieczna i niezmienna miłość Ojca do Syna. Każdy, kto uwierzy w pochodzenie Jezusa, jest automatycznie włączany w Boski krwioobieg i poznaje swoją prawdziwą tożsamość. Istotą prawdy, którą mamy przekazywać światu, jest zrozumienie kierunku tej sztafety miłości. Źródłem, początkiem jest zawsze Ojciec, który kieruje swoją miłość przez Syna do nas.

 

Wtorek, 18.05.2021 r.

Pierwsze czytanie: Dz 20, 17-27

Paweł, przynaglany przez Ducha Świętego, zmierza do Jerozolimy. Wezwał starszych Kościoła, by rozliczyć się przed nimi ze swojej działalności. Nie ma złudzeń, że czeka go więzienie, a jego życie dobiega końca. Życie Pawła po nawróceniu uległo zasadniczej zmianie. Z odwagą nauczał o Jezusie Chrystusie, choć dobrze wiedział, czym to grozi. Doświadczał prześladowań, których wcześniej sam był sprawcą. Pragnie dokończyć biegu i zadanie, które otrzymał od Pana. Jego życie jest spełnione. Wie, dla Kogo i po co żył.

Każdy z nas, czy tego chce czy nie, stanie kiedyś w bramach Jeruzalem, gdzie zakończy swoją ziemską wędrówkę. Przygotujmy się na tę chwilę. Odpowiedzmy sobie dzisiaj na kilka fundamentalnych pytań. W jakich zawodach biorę udział? Komu służę? Czy akceptuję cierpienie i śmierć jako element życia? Co sprawia mi radość?

Doświadczenie Pawła pokazuje, że sens życia każdego chrześcijanina można odnaleźć jedynie podejmując świadomą konsekwencji, osobistą decyzję służenia Bogu i ludziom. Żyć pełnią, to odczuwać wszelkie smaki, a słodycz jest bardziej wyrazista, dopełniona nutą goryczy.

Psalm responsoryjny: Ps 68, 10-11. 20-21

Nie trudno wyobrazić sobie ziemię wysuszoną brakiem wody. Jest twardą, spękaną skorupą. Ziemia to częsta metafora duszy człowieka. Bóg swoją miłością ożywia udręczonego troskami człowieka. Jeśli tylko odważymy się oddać Mu swoje ciężary, stajemy się pełni życiodajnej energii.

Ewangelia: J 17, 1-11a

Piękna, przenikająca spokojem i ufnością, modlitwa Syna do Ojca. Te kilkanaście zdań to wielki traktat o Bogu i człowieku. O miłości, „Boskim genie” wszczepionym w nasze serca, której pełnia rozwinęła się w Jezusie Chrystusie. Życie wieczne – to znać Boga. Poznawanie – to bycie w drodze, słuchając i asymilując Słowo. Poznawać transcendentnego Boga, to żyć w sobie właściwy i niepowtarzalny sposób. Odnajdywać swoją własną drogę, która jest bardziej „schodzeniem w górę” lub „wchodzeniem w głąb”, jak ją określają mistycy, niż ślizganiem się po powierzchni.

Znać Boga, to przyjmować ludzi i wydarzenia ze spokojem i ufnością Jezusa modlącego się w ogrodzie Getsemani.

Środa, 19.05.2021 r.

Pierwsze czytanie: Dz 20, 28-38

Urząd biskupa zajmuje szczególne miejsce w Kościele, ale jak dobrze wiemy, nie jest z automatu gwarantem świętości hierarchów. Słowa Pawła nie były czczym proroctwem.

Rola Pawła jako osoby nie związanej z kapłanami wskazuje na ważną rolę świeckich w Kościele. Szczególnie dobrze widoczną w prawosławiu, gdzie jest jedna duchowość dla wszystkich ochrzczonych, nie różnicuje się i nie wartościuje życia zakonnego i życia świeckiego. Każdy jest zaproszony do ascezy i modlitwy kontemplacyjnej. W tradycji zachodniej w ramach miejskiego monastycyzmu franciszkanów i dominikanów od XIII wieku powstawały Trzecie Zakony gromadzące osoby żyjące w świecie duchowością mnichów.

„Monastycyzm uwewnętrzniony” – tak Paul Evdokimov określił propozycję dla osób, które, nie odchodząc ze świata, podejmują trud bezkompromisowego, chrześcijańskiego życia. Współczesne miasta, podobnie jak za życia Pawła, są źródłem wszelkiego rodzaju pokus. Nie musimy wychodzić na pustynię, by realnie doświadczyć walki toczonej we własnym wnętrzu z lękiem, poczuciem własnej wartości, zagubieniem.

Módlmy się wspólnie i bierzmy każdy na swój sposób odpowiedzialność za stan Kościelnego stada, przyjmując zasadę, że „więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu”, i nie zapominajmy, że jesteśmy jedynie współpracownikami Boga.

Psalm responsoryjny: Ps 68, 29-30. 33-35a. 35bc i 36bc

Wiara i zaufanie w moc Boga są jedyną tarczą chroniącą nas przed atakami wszelkiego rodzaju wydarzeń. Choćbyśmy nie wiadomo jak się starali i pokładali wiarę we własne możliwości, wiedzę i doświadczenie, życie zawsze nas pokona. I to jest pocieszająca wieść, ponieważ od tego momentu możemy zacząć drugi, dojrzały etap życia.

Ewangelia: J 17, 11b-19

Jezus odchodząc, powierza ludzi w ręce Boga i nas samych. Misja głoszenia prawdy płynącej ze Słowa Bożego nigdy nie była drogą usłaną różami, ponieważ jest chodzeniem po mało uczęszczanych ścieżkach. Odkrywaniem nieznanego, wychodzeniem poza schematy, łamaniem stereotypów. Jesteśmy kochani przez Boga bez względu na to czy odważymy się podjąć to wezwanie, czy nie. Jego Miłość jest cierpliwa i łagodna, nie szarpie, ale delikatnie prowadzi, wskazując „palcem wydarzeń” na możliwość dokonania wyboru.

Podobnie, samotne wędrówki z plecakiem w nieznane są bogate w rozmaite doświadczenia. Z jednej strony trudne i ryzykowne często na granicy życia i śmierci. Ale z drugiej strony dostarczają niezapomnianych, pięknych wrażeń i radości, inspirujących innych do wędrowania szlakami Jezusa – do świętości.

Czwartek, 20.05.2021 r.

Pierwsze czytanie: Dz 22, 30; 23, 6-11

Faryzeusze i saduceusze, dwa bractwa tej samej wiary, dwa różne spojrzenia i przekonania na temat religii.

O faryzeuszach Józef Flawiusz pisze, że mieli opinię dokładnie wypełniających przepisy Prawa i z tego powodu wielki autorytet u ludzi. Uchodzili za ludzi roztropnych. Dzięki swym naukom uzyskali tak wielkie zaufanie, że wszelkie akty religijne, modlitwy i ofiary odprawiane były zgodnie z ich interpretacją, kształtując całe życie ludu. W związku z tym nawet dzierżący władzę i mający za sobą ludzi bogatych saduceusze musieli liczyć się z tym, co faryzeusze mówili.

Wydaje się, że faryzeusze mieli wszelkie podstawy, by uwierzyć, że Jezus Chrystus zmartwychwstał i wziąć w obronę Pawła. Byli mądrzy, znali Prawo i Proroków, cieszyli się poważaniem władzy i ludu. W przeciwieństwie do saduceuszów wierzyli w zmartwychwstanie oraz istoty nadprzyrodzone: duchy i aniołów. Dlaczego tak się nie stało? Świadomość własnego autorytetu i przekonanie o nieomylności tak ich zaślepiły, że nie byli w stanie zobaczyć prawdziwego mesjasza, na którego czekali.

Człowiek niewidomy, jeśli chce coś zobaczyć, musi dotknąć, pokonać lęk przed nieznanym i wyciągnąć rękę. Jezus działał w nowy, nieznany sposób, dlatego faryzeusze bali się Go „dotknąć”.

Paradoksalnie to, czym dysponowali, odsunęło ich od Boga, zamiast Mu służyć.

Psalm responsoryjny: Ps 16, 1b-2a i 5. 7-8. 9-10. 11

Piękna pieśń o Bogu, który dla człowieka jest jedynym dobrem. Człowiek pokłada niezachwianą nadzieję na głęboką zażyłość z Bogiem. Dzięki otrzymanemu rozsądkowi może odkrywać w swoim sercu Bożą ścieżkę, gwarantującą radosne i spokojne życie.

Ewangelia: J 17, 20-26

Rodzimy się, aby umrzeć. Umieramy, by żyć. Żyjemy, by zrozumieć, kim jesteśmy i do Kogo wracamy.

Jezus odchodząc do Ojca, powierza nam, swoim uczniom, kontynuowanie misji, którą rozpoczął: abyśmy tworzyli wspólnotę spojoną braterską miłością, by była znakiem dla świata, że Bóg jest.

Historia i doświadczenie osobiste pokazują, że słabo wychodzi nam realizowanie tego zadania. Królują: arogancja, pycha i nieodpowiedzialność. Nie ustają wojny, podziały, niszczenie środowiska, w którym żyjemy. Wszelkie możliwe powody cierpienia istnieją, jak istniały od wieków.

Czy tylko przez pryzmat niepowodzenia i klęski można spoglądać na współczesny świat? Warto wyjść poza obiegowy i najprostszy sposób myślenia i dostrzec grono wiernych uczniów Pana Jezusa, których życie jest przesiąknięte modlitwą. Święci – kobiety i mężczyźni różnych profesji i stanów życia; małżonkowie, samotni, zakonnicy, mnisi – zaakceptowali ziemskie piekło, całą ufność pokładając w Bogu. Dorośli, by zgłębiać i pojąć własną tożsamość. Są kanałami, przez które przelewa się Boża miłość. Wskazują kierunek i opiekują się tymi, którzy tę część drogi mają jeszcze przed sobą. Idą z radością i pokojem na spotkanie swego Pana.

Medytując Słowo Boże, szukajmy przewodników duchowych, abyśmy wszyscy cieszyli się chwałą Chrystusa.

Piątek, 21.05.2021 r.

Pierwsze czytanie: Dz 25, 13-21

Nie skazywać na śmierć, zanim oskarżony nie stanie przed oskarżycielami i nie będzie miał możności bronienia się przed zarzutami: ta zasada wykorzystana przez króla Agryppę obowiązuje także w polskim prawie i powinna być normą w powszechnym myśleniu i postępowaniu. Niestety, tak się nie dzieje. Z lęku, żeby nie posądzono nas o chronienie „przestępców”, ulegamy medialnej nagonce na cały Kościół z powodu osób, które swoim postępowaniem dają niechlubne świadectwo. Spontanicznie włączamy się w działania, które częściej wykorzystuje się do jątrzenia i nienawiści niż w trosce o dobro.

Takie postawienie sprawy nie oznacza akceptacji zła. Przeciwnie. Mamy obowiązek z odwagą i roztropnością reagować wszędzie tam, gdzie dzieje się niesprawiedliwość i zostają naruszone zasady życia społecznego. Jasno wyrażać, co dobre i złe. Czasami nawet „strzelić z bicza”, by obudzić z letargu odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację.

Przede wszystkim otaczajmy miłością nie tylko pokrzywdzonych, ale także sprawców.

Miarą i sprawdzianem sprawiedliwości jest cienka granica między oczyszczaniem i potępieniem. Drzewo, żeby obficie owocowało, musi mieć przycinane gałęzie. Trzeba to robić rozważnie, bo można wyciąć zbyt dużo i zamiast bujniej rozrosnąć się, skarleje.

Psalm responsoryjny: Ps 103, 1b-2. 11-12. 19-20

Kochać i być kochanym, dawać i przyjmować – to dwie strony miłosnego dialogu. Słowa, nie tylko czyny, są ważne i miłe Bogu.

Błogosław, duszo moja, Pana – świadomość rzeczywistego istnienia Boga, choć odległa i często zmysłowo nie odczuwalna, Jego niezmierzonej dobroci i troski, jest szczerym wyznaniem naszej miłości.

Ewangelia: J 21, 15-19

Dialog Jezusa z Piotrem jest sygnałem, że odpowiedź na pytanie o miłość nie może być udzielana jedynie pod wpływem emocji. Jezus nie rzuca tego pytania w przestrzeń, czekając, czy ktokolwiek na nie odpowie. Zwraca się do Piotra tak samo jak do każdego z nas – po imieniu. Co oznacza, że wie, kim jesteśmy, ale oczekuje przemyślanej decyzji. Czy rzeczywiście kocham na zawsze, bez względu na okoliczności?

Budowanie trwałych związków nie jest łatwe ani proste. Oparte na miłości zmysłowej, jest fascynujące, dobre i piękne, ale ulotne. Wystarczy rozejrzeć się wokół, by zobaczyć jak rozpadają się małżeństwa, przyjaźnie a nawet więź z Bogiem. Choroby, kłopoty materialne, nieporozumienia, czy zwykła codzienność, weryfikują składane obietnice.

Solidnym fundamentem trwałości jest odwieczna Miłość Boga, ale niesienie jej światu jest wymagające. Nie wystarczy wyznać „kocham cię”: Panie, mężu, żono, przyjacielu, siostro, synu. Słowa: „ty wiesz, że cię kocham” nabierają treści dopiero, gdy świadomość bycia kochanym rodzi zaufanie i poczucie bezpieczeństwa gwarantujące trwałość.

Sobota, 22.05.2021 r.

Pierwsze czytanie: Dz 28, 16-20. 30-31

Historia uwięzienia Pawła jest bardzo intrygująca. Stał się ofiarą sporów między dwoma żydowskimi ugrupowaniami: faryzeuszami i saduceuszami, którzy różnili się przekonaniami na temat zmartwychwstania. Saduceusze mówią, że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i drugie. (Dz 23, 8). W wyniku splotu różnych zdarzeń Paweł dotarł eskortowany do Rzymu, gdzie mieszkał prywatnie, ale z żołnierzem, który go pilnował. Miał ograniczoną wolność, która bardziej go chroniła przed Żydami, niż dostarczała utrapień.

Będąc jeszcze w Jerozolimie, Paweł w nocy miał widzenie Pana, który powierzył mu zadanie udania się do Rzymu, by tam świadczyć o Zmartwychwstałym. Wykonał misję według swojego planu. Sprowokował awanturę między faryzeuszami i saduceuszami. Żeby nie zginąć i dotrzeć do Rzymu, wykorzystał wiedzę, jaką posiadał, swoje urodzenie i koneksje. Niektóre działania mogły budzić kontrowersje, ale nie uczynił nikomu nic złego. Motorem jego postępowania było zrealizowanie woli Boga, a nie ocalenie życia.

W Rzymie Paweł miał ograniczoną wolność, ale paradoksalnie głosił królestwo Boże swobodnie, bez przeszkód. Mógł przyjmować i prowadzić rozmowy z każdym, kto do niego zechciał przyjść i słuchać jego nauki. Rozmawiał z najznamienitszymi Żydami, cały czas traktując ich jak braci, bo się nie obraził i nie czuł ofiarą niesłusznych oskarżeń. Był wewnętrznie wolny mimo zewnętrznych ograniczeń.

Psalm responsoryjny: Ps 11, 4. 5 i 7

Bóg zamieszkuje niebo – miejsce w naszym wnętrzu, z którego przenikliwym wzrokiem spogląda na człowieka. Od Jego spojrzenia trudno się uwolnić. Wszelka nieprawość pali i uwiera duszę, sączy jad, który zatruwa. Trudno żyć w takiej atmosferze, więc często jedyne rozwiązanie, jakie widzimy, to tuszować przykre dolegliwości. Prawdziwym ratunkiem jest zaufanie i wiara w Boga dobrego i sprawiedliwego. Chociaż doświadczamy przykrych konsekwencji własnego postępowania, wspierani Jego miłością i mocą czujemy spokój i radość.

Ewangelia: J 21, 20-25

Piotr, Jan i Judasz, trzej bohaterowie najdłuższego serialu o miłości. O Miłości Boga i człowieka. Indywidualnych, intymnych doświadczeniach, wzlotach i upadkach. O wiernej miłości Boga do człowieka, która jako jedyna prowadzi do wolności wewnętrznej – do zmartwychwstania, do życia.

Jan czuł się miłowany. Miłość Jezusa sprawiła, że mógł „spocząć na Jego piersi”, w pełni Mu zaufać.

Może zrodzić się pytanie, czy Jezus kochał tylko Jana, a pozostałych tolerował lub co najwyżej lubił? Odpowiedzią i dowodem wiernej miłości Boga jest Jego krzyż. Bo to my mamy problem z miłością. Budujemy w swoich sercach mur, który chroni przed cierpieniem, ale jednocześnie zamyka na odczuwanie miłości. Jedynym sposobem uwolnienia jest przejść tę iluzoryczną ochronę, wykonać duchowy skok na spadochronie. Trzeba z odwagą przekroczyć próg samolotu i wyskoczyć, wierząc, że spadochron się otworzy. Judasz się nie odważył.