Niedziela, 14.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Kpł 13, 1-2. 45-46
Trąd, który jest ciężką chorobą, opisany w pierwszym wersecie czytania, bardzo ściśle wiązał się dla starożytnych Izraelitów z tym, co dziś nazwalibyśmy życiem grzesznym. Pokazuje to historia Miriam – siostry Mojżesza, która popełniła grzech, szemrząc przeciw Mojżeszowi w czasie wędrówki przez pustynię. Upomnieniem za ten występek była właśnie trwająca siedem dni choroba skóry.
Choroba jest zatem skutkiem złego postępowania i właśnie dlatego człowiek dotknięty chorobą nie idzie po pomoc lekarza, ale do kapłana. Tutaj widać kolejne powiązanie, a mianowicie powiązanie grzechu indywidualnego z jego wpływem na całą wspólnotę. Kapłani bowiem wysyłali takiego grzesznika poza obóz na cały czas trwania choroby właśnie z troski o świętość społeczności, za którą byli odpowiedzialni.
Ludzie odbywający taką pokutę musieli zachować odpowiedni wygląd – „włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą”, a także ubiór, czyli „rozerwane szaty”. Często żyli wśród grobowców i lamentowali nad sobą tak, jakby sami byli umierający. To wszystko pokazuje dobitnie, że stoją na progu śmierci i to nie ze względu na swoją chorobę, lecz dlatego, że wystąpili przeciwko Bogu – jedynemu dawcy życia i odrzucili Go swoim postępowaniem. Warto więc pamiętać, że skutki grzechu dotykają wielu sfer życia. Nie tylko relacji z Bogiem, ale także społeczności, w której żyjemy, a nawet życia psychicznego i biologicznego.
Psalm responsoryjny: Ps 32, 1b-2.5 i 11
Grzech nie ma ostatniego słowa. Naszą ucieczką w każdym utrapieniu jest Bóg, o ile zwrócimy się do Niego i tak jak psalmista powiemy: „wyznaję mą nieprawość Panu”. Chociaż psalm z dzisiejszej Liturgii Słowa jest jednym z psalmów pokutnych, to mimo to można dostrzec w nim radość. Autor pisze bowiem o człowieku szczęśliwym i radosnym, a takim może być każdy, kto ufa Panu i nie jest jak „koń czy muł pozbawiony rozumu”, które ujarzmi się tylko wędzidłem. Bóg nie chce nas zgnębić pokutą, bo chociaż nie jest ona przyjemna, to jednak daje radość w wolności.
Drugie czytanie: 1 Kor 10, 31-11, 1
Święty Paweł, pisząc do Kościoła w Koryncie, porusza między innymi dwa tematy: kwestię podziałów we wspólnocie oraz zgorszenia spowodowanego jedzeniem pokarmów wcześniej ofiarowanych bożkom pogańskim. Podejmuje on ponownie te tematy, nie skupiając się jednak na samym problemie, ale wychodząc dalej. Daje bowiem rady nie tylko ku temu, aby nie być powodem zgorszenia albo żeby nie tworzyć burzących wspólnotę podziałów, lecz wskazuje na Chrystusa jako wzór i daje pozytywny wykład – mówi o celu dalszym, jakim jest zbawienie. Zachęta Apostoła polega na tym, żebyśmy troszczyli się o zbawienie siebie nawzajem, a wtedy nie będziemy powodowali zgorszenia ani podziałów.
Ewangelia: Mk 1, 40-45
Historia trędowatego, podobnie jak w pierwszym czytaniu, łączy chorobę ciała z chorobą duszy. Kiedy uświadomimy sobie to połączenie, możemy dostrzec głębię słów i czynów Jezusa wobec chorego na trąd. Nasz Pan bowiem „zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego <<Chcę, bądź oczyszczony>>”. Czytając te słowa w kontekście oczyszczenia z grzechu, widzimy, że są one swoistym streszczeniem historii zbawienia, gdzie Bóg zdjęty litością nad ludźmi wyciąga do nas swoją rękę z pomocą i dotyka naszej rzeczywistości we Wcieleniu i przez swoje Słowo oczyszcza nas z grzechu. To jeszcze dobitniej widać w drugiej części dzisiejszej perykopy, ponieważ samo uzdrowienie z trądu w czasach starożytnego Izraela nie pozwalało jeszcze na powrót do życia w społeczności, z której przez chorobę było się wykluczonym. Należało jeszcze pokazać się kapłanowi, który składał ofiarę dla dopełnienia oczyszczenia przed Bogiem. Dopiero wtedy człowiek mógł powrócić do swoich bliskich. Tego dopełnienia oczekiwał także Jezus od mężczyzny, którego uleczył. On jednak nie zrozumiał głębi swego oczyszczenia, ponieważ nie poszedł do Świątyni, lecz chciał oddać chwałę Bogu na swój sposób. To pokrzyżowało niejako plany samego Pana Jezusa, jednak On znalazł rozwiązanie. Nie mogąc wejść do miasta, wyszedł na pustynię, gdzie „ludzie zewsząd schodzili się do Niego”. Tam, gdzie człowiek swoimi pomysłami i nieposłuszeństwem przeszkodził Bogu, tam Bóg znalazł inną drogę dotarcia do człowieka.
Poniedziałek, 15.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 4, 1-15.25
Synowie pierwszych rodziców, którzy popełnili grzech pierworodny, budują swoją relację z Bogiem, składając Mu ofiary. Warte zauważenia jest to, że ofiara Kaina – starszego brata, ogranicza się do „płodów ziemi”, którą uprawiał, podczas gdy ofiara Abla składa się z pierwocin oraz tłustych części trzody, której był pasterzem. Ofiara składana przez młodszego brata wygląda więc bardziej okazale i wydaje się być bardziej szczodra. Czy jednak to było powodem większej przychylności Boga wobec Abla i jej braku wobec Kaina? Autor Księgi Rodzaju tego nie wyjaśnia, ale z pomocą przychodzi nam List do Hebrajczyków, w którym autor pisze, że to przez wiarę Abel złożył Bogu ofiarę lepszą niż Kain. Chociaż jego większa szczodrość w dawaniu Bogu była z pewnością wynikiem jego wiary, to nie stanowiła konkurencji dla Kaina. Bóg nie ocenia oddania i miłości człowieka na podstawie tego, kto złożył większą ofiarę. Bóg znając serca ludzi, ocenia na podstawie wiary. Hojność jest tylko jej owocem.
Kain, nie rozumiejąc tego, widział w swoim bracie konkurenta i przez to nie posłuchał ostrzeżenia Boga i pozwolił grzechowi zawładnąć sobą. Zaplanowana i popełniona zbrodnia nie dała oczekiwanego rezultatu. Zamiast przychylności Boga Kain jeszcze bardziej oddalił się od swego Stwórcy. Bóg jednak tak tego nie zostawia. Nie chce dalszego rozlewu krwi i zła, dlatego obejmuje Kaina pieczęcią swojej opieki, przez co nikt go nie zabije, a cała ludzkość na wzór Kaina jest tułaczem na Ziemi, oczekującym na wybawienie.
Psalm responsoryjny: Ps 50, 1bcd i 8.16b-17.20-21
Oczekiwanie na wybawienie nie może być biernym przyglądaniem się złu i przyzwalaniem na nie, ani tym bardziej dobrowolnym grzeszeniem. W Psalmie 50 Bóg oskarża ludzi o to, że chociaż zewnętrznie żyją poprawnie, składając przepisane w Prawie ofiary i wypowiadając ustami przykazania, to postępowaniem wobec braci i brakiem karności są daleko od Boga. Receptą na nasze słabości jest refren psalmu – działanie w dziękczynieniu, które zawsze odciąga od czynienia zła, a pociąga do czynienia dobra. Dziękczynienie nawet za obiecane w wersecie 21 skarcenie przez Boga, bo może ono okazać się dla nas zbawienne.
Ewangelia: Mk 8, 11-13
Pod koniec dzisiejszej perykopy Ewangelista pisze, że Jezus odpłynął na drugą stronę jeziora. Tym samym opuścił On bezpowrotnie Galileę, bowiem w relacji św. Marka już ma tam nie powrócić. Pobyt w rodzinnych stronach kończy więc mocnymi słowami o tym, że „żaden znak nie będzie dany temu plemieniu”. Trzeba jednak pamiętać, że wcześniej Jezus westchnął głęboko tak, jakby rozumiejąc swoich słuchaczy, w tym więc także i faryzeuszy, nie chciał ich ganić, lecz dalej nauczać i jest raczej smutny i zdziwiony ich pytaniem niż zły. Smutny przez zatwardziałość ich serc.
Pierwsze czytanie opisuje dziś śmierć sprawiedliwego Abla, a ewangelia – sprawiedliwość Boga, który nie daje więcej znaków tylko dlatego, że ktoś tego oczekuje. To my – ludzie – musimy podporządkować się Bogu, nie odwrotnie. On dał nam tak wiele, poczynając od samego życia, a kończąc na odkupieńczym dziele Jezusa. Jakich jeszcze znaków potrzebujemy do podjęcia drogi nawrócenia?
Wtorek, 16.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 6, 5-8; 7, 1-5. 10
Skutki grzechu pierworodnego trwają nadal w czasach, kiedy żyje Noe. Autor Księgi Rodzaju, opisując upadek moralny ludzi, pisze o ich rozmnożeniu się, braniu za żony tych kobiet, które się podobały i rodzeniu olbrzymów, którzy cieszyli się sławą. Widać w tym opisie mocne dążenie człowieka do brania i przywłaszczania sobie tego, co Bóg dla niego stworzył oraz chełpienie się z siły własnych dzieci. Jest to opis pysznego życia ludzi, którzy wierzą we własne siły zamiast ufać Bogu. Ludzie byli całkowicie pochłonięci dążeniem do stawania się bogami, a więc tym, co było przyczyną i istotą grzechu pierworodnego.
Bóg patrząc na piękny świat, który stworzył i który siedmiokrotnie nazwał dobrym, widzi jak ludzie marnują ten bezcenny dar. Nie są za niego wdzięczni, lecz skupiają się na sobie i swojej sile. Dlatego Bóg pełen smutku chce wymazać stworzenie, które odrzucając Boga, samo pozbawia się racji bytu.
Inaczej jest z Noem, który znajduje upodobanie w oczach Boga właśnie dlatego, że jest prawy wobec Niego. Wyrazem jego ufności jest to, że wykonuje „wszystko tak, jak mu Pan polecił”. Ani mniej ani więcej. Przyjmuje on wszelkie stworzenie nie jako coś do wykorzystania, ale zgodnie z wolą i poleceniem Stwórcy opiekuje się i bierze za nie odpowiedzialność. Życie Noego pokazuje drogę dobrego życia, w którym dar Boży jest wystarczający i nie trzeba w niego ingerować ludzką siłą, technologią czy zamysłem.
Psalm responsoryjny: Ps 29, 1b-2.3ac-4.3b i 9b-10
Psalmista zachęca nas dzisiaj do oddania chwały Bogu jako wszechmocnemu Stwórcy. On bowiem jest ponad wodami, których my nawet nie ogarniemy wzrokiem, on zgina wielkie dęby i ogałaca lasy samym swoim głosem. On, jako władca, zasiada ponad czasem.
Te ludzkie wyobrażenia, chociaż i tak nie oddają majestatu Boga, same skłaniają do przyjęcia postawy pokory wobec Stwórcy i dostrzeżenia tego, jak wielkim darem jest stworzenie nas i świata dla nas. Pokora jest postawą przeciwną postawie ludzi żyjących w czasach Noego i tym samym drogą do zasiadania z Bogiem „nad potopem” zamiast bycia pochłoniętym przez jego wody.
Ewangelia: Mk 8, 14-21
Uczniowie martwią się, że mają w łodzi tylko jeden chleb. Jezus właśnie w tym momencie, co nie może być przypadkiem w redakcji św. Marka, mówi uczniom o kwasie faryzeuszów i kwasie Heroda. Na pierwszy rzut oka wypowiedź Pana wydaje się nie mieć powiązania z problemem uczniów, jednak jeżeli spojrzymy na to w kontekście całej perykopy, widzimy że uczniowie martwią się o swój doczesny byt – o to, co będą jedli i jak będą żyli. Zdecydowali się iść za rabbim – Jezusem z Nazaretu i próbują jakoś zabezpieczyć się w tej drodze.
Słowa Jezusa o kwasie odnoszą się do zakwasu, do zaczynu, z którego robi się chleb. Mogą więc odnosić się do tego, gdzie i skąd uczniowie będą brali środki na utrzymanie. Jest to więc przestroga przed wpływowymi faryzeuszami i bogatym Herodem, aby uczniowie, którzy mają stać się głosicielami Dobrej Nowiny, nie uzależniali się od nich, ani im podobnych. Wtedy ich głoszenie będzie nieskrępowane i tym samym autentyczne. Pan nie pozostawia jednak uczniów w potrzebie. Przypominając dwukrotne rozmnożenie chleba, pokazuje im dobitnie, że pamięta o wszystkich ich potrzebach. Ich zadaniem jest postawienie Jezusa w centrum swoich trosk i zabiegań i głoszenie Jego nauki. Wszystko inne będzie im dodane tak, że już nie będą martwić się tym, że mają tylko jeden chleb w łodzi, ale będą spokojni o swój los, bo będą wiedzieli, że mają w łodzi jeden jedyny prawdziwy chleb – Jezusa.
Środa, 17.02.2021 r. – Środa Popielcowa
Pierwsze czytanie: Jl 2, 12-18
Dla pełniejszego zrozumienia treści dzisiejszego pierwszego czytania dobrze jest wiedzieć, że proroctwo wygłaszane przez proroka Joela, wiąże się z plagą szarańczy, która nawiedziła Judeę. Przyniosła ona wielkie szkody, jednak w tej sytuacji nie słyszymy wezwania do pracy na rzecz odbudowy materialnej państwa. Słyszymy za to wezwanie do nawrócenia, ponieważ plaga rozumiana jest jednoznacznie jako napomnienie Boże. Jak jednak dokonać tego nawrócenia?
Na początku prorok pokazuje istotę, a następnie sposób. Do istoty należy bowiem rozdzieranie serc, a nie szat. Czyli spojrzenie wewnątrz siebie i rozpoczęcie właśnie od zwrócenia swojego serca do Boga. Serca, które w Starym Testamencie rozumiane jest jako siedlisko myśli i uczuć.
Sposobem nawrócenia jest pokuta. Do niej zobowiązani są wszyscy. Pokazuje to wyliczenie, którego dokonuje prorok. Na Syjonie ma się stawić cały lud, nawet młodzi małżonkowie, chociaż w tradycji starożytnego Izraela nowo zaślubiony mężczyzna był zwolniony nawet ze służby wojskowej. Pokuta ta wyraża się w publicznym błaganiu Boga o wybaczenie.
Ostatni werset szybko przechodzi do zmiłowania się Boga nad ludźmi, co może być i dla nas nadzieją na to, że nasze nawrócenie, które na początku tego Wielkiego Postu chcemy podejmować, nie okaże się bezowocne i Pan szybko zmiłuje się także nad nami.
Psalm responsoryjny: Ps 51, 3-4.5-6b.12-13.14 i 17
Psalm 51 należy do grupy psalmów pokutnych, co wyraźnie widać w pierwszych zwrotkach dzisiejszego psalmu responsoryjnego. W tym kontekście bardzo ciekawa jest prośba psalmisty w zwrotce trzeciej i czwartej, gdzie używa on słowa bara, a więc tego samego, które użyte było przy opisie stwarzania świata z początku Księgi Rodzaju. Słowo to oznacza stworzenie czegoś z nicości i tutaj w miejsce starego człowieka, który sam jest wręcz nicością, Pan Bóg proszony jest o stworzenie nowego człowieka o sercu czystym i w mocy ducha. Bez tego ducha, który ożywił także pierwszego człowieka – Adama, żadna istota ludzka nie różni się od nicości i marnego prochu.
Prośba o stworzenie czystego serca koreluje z pierwszym czytaniem, gdzie prorok Joel nawoływał do rozdzierania serca, a nie samych tylko szat, a prośba o stworzenie z nicości nowego człowieka pełnego ducha jest prośbą o odnowienie aktu stwórczego z początku czasu, o odnowienie nas na wzór tego pierwszego, nieskalanego jeszcze człowieka. To jest właśnie kierunek nawrócenia, do którego liturgia zaprasza nas w tym Wielkim Poście.
Drugie czytanie: 2 Kor 5, 20 – 6, 3
Te rozdziały Drugiego Listu do Koryntian, z których pochodzi dzisiejszy fragment są bardzo osobiste dla św. Pawła. Broni on bowiem w nich autentyczności swojego posłannictwa apostolskiego, opowiadając o swojej działalności i wskazując na Chrystusa jako na Tego, który jest pierwszym źródłem działania Apostoła Narodów. Już od samego początku życia chrześcijańskiego, od nawrócenia pod Damaszkiem, Jezus towarzyszy św. Pawłowi. Chce on przekazać to doświadczenie wspólnocie z Koryntu, której z trudem przychodziło pogłębianie wiary i zgodne z nią życie, na co na pewno miał wpływ kosmopolityczny charakter tego portowego i kupieckiego miasta.
Pisząc do nich, Apostoł powołuje się na słowa z Księgi Izajasza, którego doświadczenie także bliskie jest św. Pawłowi, ponieważ zacytowane tu słowa Bóg wypowiedział do proroka, kiedy ten chciał zrezygnować z powierzonej mu misji z powodu zatwardziałości serc Izraelitów. W odpowiedzi Pan Bóg nie tylko nie odwołał misji proroka, ale nawet rozszerzył ją na wszystkie narody i pokrzepia Izajasza słowami, które słyszymy w dzisiejszym czytaniu.
Św. Paweł pokazuje więc doświadczeniem swoim i starotestamentalnego proroka, że te trudności, których doświadczają Koryntianie, to jeszcze nie koniec, ponieważ Bóg jest silniejszy i Jego moc działania jest większa. On wziął na siebie wszelkie trudności, a nawet sam stał się grzechem, żeby spalić go w ofierze, którą złożył z siebie. Dzięki temu my możemy w Nim być wolni od grzechu, a skoro dzięki Niemu, to nie my sami jesteśmy sprawiedliwi, ale jesteśmy wtedy w Nim sprawiedliwością.
Ewangelia: Mt 6, 1-6. 16-18
Kiedy prorok Joel zachęcał do rozdzierania serc, a nie szat, nie precyzował jak dokładnie tego dokonać, bowiem zrozumienie tego przyszło dopiero wraz z Osobą Jezusa Chrystusa, który wypełniając zapowiedzi starotestamentalne, objawił nam Boga, jako Kogoś, z Kim możemy osobiście budować bliską relację. Wraz z przyjściem Pana Jezusa nastąpiło rozszerzenie od wspólnotowej, przeżywanej w narodzie relacji z Bogiem, do zarówno wspólnotowej – realizowanej w Kościele jak i indywidualnej.
Ten klucz budowania więzi z Bogiem, który otrzymaliśmy wraz z Ewangelią, dziś pokazuje nam to, czego prorok Joel jeszcze nie mógł przekazać, a mianowicie, że Bóg, który jest Ojcem każdego z nas, widzi także to, co robimy w ukryciu. Relacja, którą dzięki temu budujemy z Nim, jest pierwsza i najważniejsza. Już nie jest ważne to, jak spojrzą na mnie inni ludzie, bo wiem, że Pan Bóg patrzy na mnie.
Słowa Jezusa w dzisiejszej ewangelii są przestrogą przed obłudą, ale zarazem pokazaniem drogi ucieczki przed nią. Drogi pokory, która w relacji z Bogiem upatruje swojej nagrody i która prowadzi nie do ulotnego szczęścia, jakim jest podziw ludzi, ale do szczęścia wiecznego w relacji miłości na wzór Trójcy Świętej.
Czwartek, 18.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Pwt 30, 15-20
Czytamy dziś ostatnie rozdziały Księgi Powtórzonego Prawa. Widzimy Izraelitów stojących nad wodami Jordanu, którzy za sobą mają wieloletnią wędrówkę przez pustynię. Tam Pan Bóg próbował ich, sprawdzał ich wierność i posłuszeństwo. Jednak cały czas mieli przy sobie Mojżesza, proroka, który prowadził ich i wspomagał. Teraz wygłasza do nich swoją ostatnią mowę, widząc już Ziemię Obiecaną, do której sam nie wejdzie. Po przejściu Jordanu to Jozue będzie ich przewodnikiem, tam też czekają na nich nowe wyzwania, ponieważ jest to z jednej strony ziemia obiecana i długo wyczekiwana, ale także miejsce długiego pobytu na ziemi. Ten długi czas przyniesie nowe trudności, a mianowicie wystawi mocno na próbę ich wierność Jedynemu Bogu.
Pokonanie tych trudności jest w zasięgu każdego z Izraelitów i każdego z nas. To ma na myśli sam Mojżesz, kiedy mówi „kładę dziś przed tobą”. Skoro przede mną, to w zasięgu mojej ręki, w zasięgu moich możliwości. Co kładzie? Wybór pomiędzy życiem i szczęściem, a śmiercią i nieszczęściem. Ode mnie zależy, czy wybiorę życie i błogosławieństwo, które są skutkiem ukochania Boga i Jego nakazów, poleceń i przykazań, które świat chce ośmieszyć, pokazać jako niewarte zachodu, przestarzałe. Czy też zdecyduję się zwrócić do innych bogów, tych, którzy obiecują szybkie rozwiązanie problemów, łatwe i obfitujące w przyjemności życie, ale którzy nie dadzą ostatecznie nic więcej niż zagładę.
Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2.3.4 i 6
Prawo Pana nie jest czymś, co da się przestudiować i poznać na wskroś. Dlatego psalmista mówi, że błogosławiony, czyli szczęśliwy nie jest ten, kto poznał Prawo Pana, ale ten, kto „rozmyśla nad nim dniem i nocą”. Pan Bóg nie chce, żebyśmy go całościowo poznali i umieścili na półce z przeczytanymi książkami. Chce być ciągłą inspiracją naszych rozważań, chce być blisko naszych spraw i myśli, żeby tak jak potok, który jest życiodajnym źródłem dla drzewa zasadzonego nad płynącą wodą, On był dla nas źródłem życia pełnego owoców.
Ewangelia: Łk 9, 22-25
Misja Syna Człowieczego nie jest łatwa i przyjemna. Podobnie jak misja proroka Ezechiela, który także nazwany był przez Pana synem człowieczym, kiedy miał prorokować kościom zebranym na równinie. Gdyby ktoś widział go wtedy, na pewno uznałby go za niespełna rozumu. Podobnie przebiegała misja Pana Jezusa. Został On odtrącony przez mądrych tego świata. Lecz czy ktoś mógł przypuszczać, że prorokowanie Ezechiela skończy się ożywieniem wszystkich kości? I czy ci mądrzy tego świata przewidzieli tę logikę Bożą, w której umieranie staje się wyborem życia?
Misja Syna Człowieczego nie jest łatwa, bo oderwanie się od świata jest trudne, ale jest konieczne, ponieważ w nim nie znajdzie się życia wiecznego. Ten świat przemija i ludzie wiedzieli o tym od zawsze. Szukali przed tą prawdą ucieczki i nadal szukają. Za to Pan Jezus pokazuje dziś, że On wypełni lukę powstałą po wyrugowaniu tego świata ze swojego życia.
Piątek, 19.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Iz 58, 1-9a
Tritoizajasz, jak nazywany jest autor trzeciej części Księgi proroka Izajasza, pisze już po powrocie z wygnania babilońskiego, a więc w sytuacji zwycięstwa, tryumfu Narodu Wybranego. Izraelici mogli już wrócić do swoich domów i przede wszystkim odbudować Świątynię, gdzie mogli sprawować kult. Doświadczenie niewoli odcisnęło na nich niezatarte piętno i teraz żyją już bliżej Pana, co zauważa także prorok mówiąc, że szukają oni Boga, pragną poznać Jego drogi i doznać Jego bliskości. Czegoś im jednak brakuje, ponieważ ich posty nie dają upragnionych efektów. Powodem tego jest formalizm, czysto zewnętrzne traktowanie praktyk pokutnych. Takie podejście, co gorsza, utrudnia prawdziwe wypełnianie woli Boga, ponieważ człowiek koncentruje się na sobie i swoim pokutowaniu i zaczyna źle traktować swoich bliźnich.
Prorok mówi więc dziś do tych, którzy szukają Boga i pragną być blisko Niego. Przestrzega ich przed pokusą skoncentrowania się na sobie, a pokazuje, że wolą Pana jest, aby pokuta była walką ze złem, które objawia się w dyskryminowaniu, ośmieszaniu, wytykaniu błędów tym, którzy są nam dani jako bracia. Dani nam do wspólnej troski o siebie, a szczególnie wobec tych, którzy w tym świecie są jakoś zagubieni czy to przez swoje grzechy, czy też przez namowy innych ludzi. Pan Bóg mówi przez proroka, że tych właśnie biednych trzeba nakarmić, przyjąć do domu, przyodziać, innymi słowy – odzyskać dla nich godność. Wtedy Pan i Jego chwała będą blisko nas i na naszą prośbę w sprawie biednych Pan powie „Oto jestem!”
Psalm responsoryjny: Ps 51, 3-4.5-6b.18-19
Co człowiek może dać Bogu? Wszystko, co stworzone, i tak należy do Niego. Przez Niego jest także podtrzymywane w istnieniu i jest to działanie wypływające z nieskończonej miłości Boga do stworzenia. Dlatego właśnie do tego „ogromu litości” może odwołać się grzesznik, skoro sam nic Bogu dać nie może. A odwołać się może przez odpowiedzenie miłością na miłość. Tak można zrozumieć skruszenie ducha i pokorę skruszonego serca, którym Bóg nie pogardzi, bo skoro sam tę miłość zainicjował, to On tylko czeka na wolną odpowiedź człowieka.
Ewangelia: Mt 9, 14-15
Uczniowie Jezusa nie zaniedbywali postów nakazywanych przez Prawo. Nie stosowali jednak tak wielu wyrzeczeń dobrowolnych jak na przykład faryzeusze czy uczniowie Jana Chrzciciela. Ci drudzy pytają Nauczyciela, który jest odpowiedzialny za formację swoich uczniów, dlaczego tak jest. Wydaje się, że w ich pytaniu zawarta jest sugestia, że przez to są oni mniej pobożni. Jednak odpowiedź Pana Jezusa jest jak zawsze zaskakująca. Nie tłumaczy się On przed pytającymi, ale naucza ich, pokazując im prawdziwy sens postu. Umartwienie nie jest nigdy celem samym w sobie, ale częścią modlitwy czy pokuty, które mają przybliżyć nas do Boga i stąd właśnie alegoria do przyjęcia weselnego, na którym jest oblubieniec. Tym oblubieńcem jest Chrystus, który jest pośród uczniów. Jest tak blisko, że nie muszą Go szukać w modlitwie czy pokucie. Jednak ten błogosławiony czas się skończy i wtedy będą pościć, żeby odnaleźć Oblubieńca, którego im zabrano. W tym czasie żyjemy także i my, więc warto pamiętać o tym, że post nie jest celem. Celem wszystkiego, a więc i naszych umartwień, jest Pan Bóg.
Sobota, 20.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Iz 58, 9b-14
Prorok Izajasz zwraca się w tym fragmencie do ludzi będących już na Bożej drodze i pokazuje im, jak można jeszcze bardziej zbliżyć się do Pana. Dziś wskazuje na dwa aspekty: relację z bliźnimi oraz relację z Bogiem. W pierwszej części zwraca uwagę słuchaczy na ubogich. Pokazuje, że nie wolno ich uciskać i wyzyskiwać. Raczej należy zatroszczyć się o posiłek dla głodnego i to zarówno w sensie duchowym jak i cielesnym. Wtedy nasze ciemności, a więc słabości i egoizm, staną się południem, czyli porą dnia najbardziej emanującą światłem i będziemy nazwani Naprawcą wyłomów, Odnowicielem rumowisk, czyli tym, kto daje szansę ludziom, których inni spisali już na straty.
Mówiąc zaś o relacji do Boga, prorok Izajasz podejmuje kwestię szabatu. Pokazuje też, jak głębokie jest znaczenie tego dnia. Nie chodzi w nim tylko o to, żeby ograniczyć swoje przemieszczanie się dla lepszego odpoczynku na wzór odpoczynku Pana przy stwarzaniu świata. Otóż uszanowanie szabatu, według Izajasza, przejawia się odłożeniem w tym czasie swoich spraw na bok. Łatwo się domyślić, że jest to czas załatwiania spraw Boga i przeprowadzania Jego woli.
Orędzie proroka Izajasza jest bardzo aktualne także dziś. O troskę o ubogich mocno apeluje papież Franciszek. Kwestia odpowiedniego świętowania Dnia Pańskiego, którym dla nas jest niedziela, stanowi także w dzisiejszych czasach nie lada zadanie. Może więc jutrzejsza Pierwsza Niedziela Wielkiego Postu będzie dla nas dniem słuchania woli Boga i kierowania naszych myśli ku ubogim, którzy zajmują specjalne miejsce w oczach Bożych?
Psalm responsoryjny: Ps 86, 1b-2.3-4.5-6
Są ubodzy, którzy żyją daleko, są ubodzy, którzy żyją w naszym otoczeniu i jest ten ubogi, którym jestem ja sam. Często dostrzeżenie własnej biedy otwiera dopiero drzwi na ubogacenie nas przez Boga. To ubogacenie, które jest miłością, chce się udzielać i otwiera nas na tych, którzy są blisko i tych, którzy są daleko. Dziś słyszymy w psalmie modlitwę biednego przed Panem i możemy razem z nim wyrazić przy pomocy słów natchnionych naszą własną prośbę o troskę, zmiłowanie i rozradowanie w Bogu.
Ewangelia: Łk 5, 27-32
Największym problemem faryzeuszów i uczonych w Piśmie, o których czytamy w dzisiejszej perykopie ewangelicznej jest to, że chociaż sami są grzesznikami, to uważają się za sprawiedliwych i to zamyka im drogę do uznania swojej grzeszności. Pan Jezus mówiąc im, że przyszedł wezwać grzeszników, a nie sprawiedliwych, nie mówi, że sprawiedliwi już są zbawieni, bo tak naprawdę nie ma ludzi, którzy mogliby powiedzieć przed Bogiem o sobie, że są sprawiedliwi. Pan Jezus mówi więc, że każdy człowiek jest grzesznikiem i musi to sobie uświadomić, żeby dostrzec konieczność ofiary odkupieńczej Pana i móc dostąpić zbawienia.
Kolejnym problemem jest też to, że faryzeusze i uczeni w Piśmie uważają za grzeszników, a więc w swojej ocenie ludzi niegodnych kontaktu z Jezusem Nauczycielem, tych, którzy dzięki uświadomieniu sobie swojej grzeszności są już blisko Jezusa. Faryzeusze przekonani o swojej sprawiedliwości nie potrafią zrobić tego, co pragnie zrobić Pan Bóg – przebaczyć.
Lewi dostąpił przebaczenia, bo „zostawił wszystko”, swoje przywiązania, grzechy, słabości i kiedy zdecydował się pójść za Jezusem, tym samym zostawił i oddał to wszystko dla Niego. Po której więc stronie chcę być? Tego, który oddaje wszystko, co swoje, żeby przyjąć to, co Bóg ofiaruje? Czy tego, który chce zachować sobie swoją własną sprawiedliwość i jeszcze przez to ograniczać innym dostęp do łaski?