Komentarze do czytań – VI TYDZIEŃ ZWYKŁY | od 13 do 19 lutego 2022 r. – S. Maria Agnieszka od Wcielenia i Paschy Jezusa OCD

 

VI Niedziela Zwykła, 13.02.2022 r.

Pierwsze czytanie: Jr 17, 5-8

Dzisiejsze czytanie przedstawia nam dwie osoby: jedną, która nadzieję pokłada w człowieku, drugą, która ufa Panu. Prorok mówi, że tylko druga będzie szczęśliwa, a pierwsza szczęścia nie dostrzeże. Dlaczego? Czy dlatego, że człowiek, w którym złożyła nadzieję, jest zły? Nie, raczej dlatego, że ten człowiek nie jest w stanie zaspokoić i wypełnić jej serca. Jest zbyt mały. Tylko Pan może wypełnić serce człowieka. Prorok nie mówi przy tym, że szczęścia nie ma, tylko że go nie dostrzeże. Istotny problem pojawia się więc wtedy, gdy wybór człowieka pociąga za sobą odrzucenie Boga. O takiej właśnie sytuacji mówi dzisiejszy tekst. Odrzucenie Boga czyni człowieka ślepcem, niejako blokuje możliwość przeżywania szczęścia. Każdy z nas ma doświadczenie wielu chwil szczęścia, pięknych chwil na bazie kontaktu z ludźmi, przychodzi jednak moment, kiedy każdy zostaje sam na sam ze swoim głębokim sercem, i wtedy wiemy, że ono może należeć tylko do Pana. Bez serca wolnego, oddanego Panu trudno dostrzec szczęście, które dają nam ludzie wokół nas. Jeżeli nawet je dostrzeżemy, zawsze w końcu padnie na nie cień. Czy to cień niezrozumienia, czy też na końcu cień śmierci. Jeśli jednak serce należy do Pana, wtedy nie oczekujemy od człowieka tego, czego on nie ma, ale cieszymy się tymi okruchami dobra, które są nam dane.

Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2. 3. 4 i 6

Dzisiejszy psalm powtarza myśl pierwszego czytania z Księgi Jeremiasza. Mamy więc dwie osoby: jedną kierującą się w życiu Prawem Pańskim (czy szerzej: Słowem Bożym, wszystkim, co Bóg nam powiedział w Starym i Nowym Testamencie), drugą nazwaną tu wprost grzesznikiem. Jedną, której życie przynosi owoc (nawet jeśli nie od razu, a dopiero „w swoim czasie”), drugą, której życie jest jak rozmiecione przez wiatr i ginie. Stają więc naprzeciw siebie dwie perspektywy: przetrwania i zaginięcia. Okazuje się jednak, że przetrwanie przybiera imię owoców. Rzeczywiście, tylko to, co dobrego uczynimy, przyniesie życie w sercach ludzi i pozostanie w Sercu Boga.

Psalmista mówi nam, że znana jest Panu droga sprawiedliwych. Znana, bo widzi On nas, widzi ludzkie życie. W tym sensie znana jest Mu także droga grzeszników, którymi ostatecznie wszyscy jesteśmy. Pan zna całą prawdę o ludzkim sercu. Nowy Testament otwiera jednak jeszcze jedno znaczenie tych słów. Droga sprawiedliwych jest Panu znana, bo stał się człowiekiem i także nią szedł. Sam dzielił ludzki los i kierował się w życiu Prawem Pańskim. Znana więc z doświadczenia. Jezus rozumie realia naszego życia bardziej, niż możemy to sobie wyobrazić.

Drugie czytanie: 1 Kor 15, 12. 16-20

Tekst, który mamy przed sobą, dotyczy najważniejszego punktu misji Apostołów. Gdy w Dziejach Apostolskich św. Piotr inicjował wybór dwunastego Apostoła na miejsce Judasza, podał cel; „aby był razem z nami świadkiem zmartwychwstania” (Dz 1, 22). Maciej, na którego wskazał Duch Święty, podjął więc tę właśnie misję.

Dziś św. Paweł przypomina nam, że tajemnica zmartwychwstania Jezusa nadaje sens naszej wierze („Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara”). Trzeba więc nie tylko wierzyć w Chrystusa, ale wierzyć w sposób właściwy: nasza wiara jest ukierunkowana na życie przyszłe, na wieczność. Jeśli Chrystus zmartwychwstał „jako pierwszy”, to znaczy, że zmartwychwstaną też następni. My zmartwychwstaniemy.

Ewangelia: Łk 6, 17. 20-26

Dzisiejsza Ewangelia wyraźnie zaznacza, że Jezus mówi do swoich uczniów. Zatem uczniów dotyczy zarówno „błogosławieni”, jak i „biada”.

Łatwo przychodzi nam dzielić ludzi na dobrych i złych, bo czyż nie tak rozumiemy słowa „błogosławieni” i „biada”? Ewentualnie jesteśmy skłonni poszerzyć krąg „błogosławionych” o osoby ubogie, skrzywdzone, chore. Tymczasem jest to podział powierzchowny i zbyt prosty. Prawdziwa granica przebiega w sercu każdego człowieka. Każdego z nas dotyczy zarówno „błogosławieni”, jak i „biada”.

W jakiej przestrzeni, w jakich dziedzinach doświadczam dobrobytu, sytości, śmiechu i dobrej opinii? Czy to przybliża mnie do Jezusa, czy od Niego oddala? Czy są to przestrzenie, na które moje sumienie może odpowiedzieć wdzięcznością Bogu i ludziom? Czy w tych przestrzeniach mogę usłyszeć „błogosławiony…”?

Poniedziałek, 14.02.2022 r. – święto Świętych Cyryla, mnicha, i Metodego, biskupa, patronów Europy

Pierwsze czytanie: Dz 13, 46-49

Zwróćmy uwagę na pewną zależność wyrażoną w dzisiejszym czytaniu: odrzucenie Słowa Bożego jest równoznaczne z uznaniem się za niegodnego życia wiecznego. Mówiąc pozytywnie: przyjęcie Słowa to przyjęcie zbawienia. Istotnie, Słowo Boże „ma moc zbawić dusze nasze”, jak powie św. Jakub w swoim liście rozważanym w następnych dniach tego tygodnia (1, 21).

Tu rodzi się pierwsze pytanie: czy mam doświadczenie czerpania życia ze Słowa Bożego? Czy moja dusza karmi się w kontakcie ze Słowem? Aby tego doświadczyć, trzeba być hojnym, poświęcać Słowu czas i uwagę, a przy tym także prosić Pana: przymnóż mi wiary…

Drugie pytanie brzmi: czy jestem świadomy, że to ja sam uznaję się za godnego lub niegodnego życia wiecznego? Zbawienie jest Bożym darem, ale to ja je przyjmę lub odrzucę. Mogę ten dar w sobie rozwijać, a mogę go zlekceważyć, zaniedbać lub wręcz mu zaprzeczyć. Co robię z moją godnością dziecka Bożego?

Możemy dziś podziękować Panu także za powszechność daru zbawienia. Święty Piotr powie, że Bogu „w każdym narodzie miły jest ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10, 35). W naszych czasach, naznaczonych migracjami i wielokulturowością, pozwólmy, by to Słowo rozszerzało nasze serca i otwierało je dla bliźnich.

Psalm responsoryjny: Ps 117, 1b-2

Nasz Pan pragnie być chwalony przez wszystkie narody. Chce, by Jego Imię łączyło ludzi, a nie dzieliło ich. Słowo Boże stawia nam dziś wyzwanie: Bóg upomina się o swoją chwałę, oddawaną Mu przez jedność i pokój między narodami i w ogóle między ludźmi, we wszelkich kontekstach.

Jezus był świadomy, że Jego nauka przyniesie rozłam, że „troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu” (Łk 12, 52). Nie znaczy to jednak, że był z tego zadowolony. Podziały są skutkiem grzechu pierworodnego i osobistych grzechów ludzi. Nie wszyscy są gotowi zgodzić się na radykalizm Ewangelii, na pierwszeństwo prawa miłości. Wbrew trudnościom Bóg zaprasza jednak do wspólnego adorowania Go. Czyni to w oparciu o swoją własną wierność. Bowiem „co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga” (Łk 18, 27). Jedność jest łaską, jest potencjalną możliwością. Łaska ta jest potężna i pragnie przenikać najpierw do naszych serc. Czy zechcemy korzystać z tej mocy?

Ewangelia: Łk 10, 1-9

Każda osoba, która głosi nam Ewangelię, jest zwiastunem królestwa Bożego. Spróbujmy dziś przypomnieć sobie naszych rodziców lub może dziadków, potem pierwszych katechetów, kapłanów posługujących w naszych parafiach i tych, którzy udzielali nam kolejnych sakramentów, liderów naszych wspólnot, wreszcie autorów religijnych książek, które zdarzyło nam się czytać. Wszystkie te osoby działały z ramienia Boga, każdą posłał do nas Jezus. W poczet tych osób wpisują się także te bardziej odległe, jak dzisiejsi patronowie, święci Cyryl i Metody, którzy jako pierwsi przynieśli wiarę ludom słowiańskim. Wobec nich wszystkich mamy dług wdzięczności. Odpłaćmy modlitwą tym, którzy jeszcze jej potrzebują, a wielbieniem Boga i troską o rozwój naszej wiary tym, którzy, jak Cyryl i Metody, żyją już w jedności z Panem.

 

Wtorek, 15.02.2022 r.

Pierwsze czytanie: Jk 1, 12-18

List św. Jakuba w przeważającej mierze mówi o postawach moralnych, jakie winny cechować chrześcijanina. I tak, słyszymy dziś o źródłach naszej skłonności do złego. Nie pochodzi ona od Boga, ale z nas samych. To w sercu człowieka znajduje się zarówno pożądliwość, jak i Boże Słowo (nazwane tu „słowem prawdy”). Pożądliwością jest każde pragnienie przeciwne miłości i prawdzie. Dotyczyć ono może każdej dziedziny życia. Pożądliwość, jeśli damy jej posłuch, staje się źródłem grzechu, a grzech przynosi ze sobą doświadczenie śmierci. Nie chodzi tu tylko o śmierć ciała, która zakończy życie każdego człowieka na tej ziemi. Chodzi o liczne doświadczenia utraty jakiegoś dobra, w tym także części siebie, swoich dóbr duchowych. Od Ojca natomiast otrzymujemy tylko dobro. Jeśli słuchamy Jego Słowa, rozwija się nasza wiara i relacja z Bogiem. Jak mówi św. Paweł, „wiara rodzi się z tego, co się słyszy” (Rz 10, 17).

W naszym sercu mówi więc zarówno Pan, jak i nasze pożądliwości. Nie ma człowieka, który nie byłby kuszony do złego. Każdy jednak sam wybiera to, czemu daje posłuch. Przez własne wybory decyduje, co będzie się w nim rozwijało: pożądliwość czy Słowo Pana. Każdy wybór pożądliwości zbliża nas do ducha śmierci, każdy wybór Bożego Słowa – do życia wiecznego w Bogu.

Psalm responsoryjny: Ps 94, 12-13a. 14-15. 18-19

Psalmista uczy nas dzisiaj widzieć obecność Pana w trudnych doświadczeniach. Pan jest obecny mimo wszystko, jest na pewno, gdy doświadczamy dni nieszczęśliwych, gdy nasze nogi się chwieją, a w sercu mnożą się niepokoje. Pod tymi poetyckimi sformułowaniami mogę odnaleźć wiele sytuacji z mojego życia. W tych właśnie sytuacjach Pan mnie nie odpycha, nie porzuca, a wręcz przeciwnie: wspiera i pociesza.

Czy mam tak silną wiarę, by trwać w tym przekonaniu, gdy doświadczam cierpienia? Oprócz rzeczywistości, która się narzuca, oprócz odczuć duszy i ciała, jest także inna rzeczywistość, jest sam Bóg, którego obecności często ani nie widzę, ani nie czuję. Ale On jest. Mogę nawiązać z Nim kontakt tylko przez wiarę. Mogę uczynić dla siebie wiarygodnym Jego Słowo.

Ewangelia: Mk 8, 14-21

Łatwo możemy dziś wczuć się w gniew Jezusa. Jego cuda miały na celu wzbudzenie i pomnożenie wiary uczniów i szerokich tłumów. Ogłaszały też początek Królestwa Bożego na tej ziemi: Jezus jest Panem natury, „życie objawiło się” (1J 1, 2). Dziś widzimy wyraźnie, że uczniowie z tych cudów nie skorzystali. W jaki sposób mają rozeznawać kondycję ludzkich serc (kwas faryzeuszów i Heroda), jeśli ich uwaga skupiona jest na braku chleba? Jezus wymaga przewartościowań koniecznych, by być Jego uczniem i potem uczyć innych: pierwsze są sprawy Królestwa, reszta będzie dodana.

Środa, 16.02.2022 r.

Pierwsze czytanie: Jk 1, 19-27

Zwróćmy uwagę na potrójne zaproszenie, które mocno wybrzmiewa w dzisiejszym czytaniu:

– „każdy człowiek winien być chętny do słuchania”,

– „przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo”,

– „wprowadzajcie słowo w czyn”.

Pan oczekuje od nas pewnej konsekwencji w obcowaniu ze Słowem: nie tylko słuchania, ale też usłyszenia; nie tylko usłyszenia, ale wprowadzenia w życie.

Dopiero Słowo wypełnione „ma moc zbawić dusze nasze”. Dlaczego? Czy czegoś brakuje samemu Słowu, czy samo w sobie nie ma ono mocy? Oczywiście ma, jednak Bóg nie chce czynić z tej mocy użytku bez ludzkiej współpracy. On uczynił nas wolnymi i pragnie, byśmy byli Jego partnerami w dziele zbawienia. Bóg traktuje poważnie nasz wkład w nasze uświęcenie.

Święty Jakub daje nam dziś także kilka innych wskazówek. Słyszymy więc, że człowiek powinien być „nieskory do mówienia, nieskory do gniewu”, natomiast jego przyjmowanie Słowa ma się dokonywać w duchu łagodności. Milczenie i słuchanie nie jest proste, gdy w człowieku mieszka gniew. Nawet jeśli milczą usta, to krzyczą myśli. A jednak to właśnie Słowo Boże może nam powiedzieć, skąd w nas ten gniew. Dlatego decyzja słuchania, i to długotrwałego wiernego słuchania, jest tu kluczowa. Spokojne serce, otwarte na głos Boga, jest żyzną ziemią, która może przynieść obfity plon.

Psalm responsoryjny: Ps 15, 1b-2. 3 i 4b. 4c-5

Życie nienaganne, sprawiedliwe przejawia się w dzisiejszym psalmie w postawach wewnętrznych i zewnętrznych człowieka. Człowiek ma być prawy, czyli mówić i czynić prawdę zarówno w swoim sercu, jak i na zewnątrz. Ma więc być spójny, taki sam wobec innych, jak wobec samego siebie. I rzeczywiście, wtedy „nigdy się nie zachwieje”. Jego stabilność wynika zarówno z samej Bożej łaski, jak i ze współpracy z tą łaską.

Człowiek taki otrzymuje od Pana obietnicę: będzie mu dane życie w bliskości Boga, wyrażone tu znakami charakterystycznymi dla duchowości Izraela: przybytek Pana (czyli świątynia) i góra święta (Jeruzalem). My dziś możemy pójść dalej w rozumieniu tych znaków: Przybytkiem Najwyższego jest dla nas Serce Jezusa, a Jeruzalem Niebieskim – Królestwo Boże obiecane nam przez Zbawiciela. Życie prawe już samo dla siebie jest nagrodą, bo przynosi owoc spokojnego sumienia, ale prócz tego owocuje jeszcze o wiele większym dobrem i tu, i na wieczność: życiem w Sercu Boga.

Ewangelia: Mk 8, 22-26

Uderza nas realizm dzisiejszej Ewangelii: Jezus dotyka, a nawet zwilża śliną oczy ślepca. Jego moc objawia się poprzez Jego ciało. Ma to swój cel. Św. Marek pisał Ewangelię pod wpływem św. Piotra, pierwszego z Apostołów, żyjącego blisko Jezusa przez trzy lata, dzień po dniu, z całą rzeczywistością ludzkiego ciała i z całym trudem wspólnej misji („nawet na posiłek nie mieli czasu” Mk 6, 31). Potem, gdy Jezus zmartwychwstał, to właśnie tajemnica powstania z martwych stała się centrum przepowiadania Apostołów. Żeby więc tajemnica ta wybrzmiała mocno i jednoznacznie, trzeba było podkreślić człowieczeństwo Chrystusa. Stąd w Ewangelii Jezus jest bardzo ludzki: dotyka, bywa smutny lub zmęczony, śpi… Takiego Jezusa znał Piotr i inni Apostołowie, takiego przedstawiają nam Ewangeliści.

Zobaczmy też, że dzisiejsze uzdrowienie jest dwuetapowe. Być może niewidomy człowiek nie był gotów od razu przyjąć pełni łaski. Jest to wskazówka dla nas: także leczenie serca, uzdrowienie grzesznej natury ludzkiej, jest procesem. Człowiek żyje w czasie i potrzebuje czasu, by przyjąć łaskę. Bóg o tym wie. Wie także, że człowiek potrzebuje dyskrecji, więc trudny proces leczenia przeprowadza poza ludzką społecznością.

Dzięki fragmentom Ewangelii takim jak dzisiejszy, dwie wielkie prawdy: o Bożej miłości i o zmartwychwstaniu, dla nas już katechizmowe, mogą na nowo ożyć, możemy w głębi serca wyznać na nowo naszą wiarę.

Czwartek, 17.02.2022 r.

Pierwsze czytanie: Jk 2, 1-9

Posiadanie lub nie posiadanie majętności od zawsze wyznaczało miejsce człowieka w społeczeństwie. Możemy oczywiście wskazać też inne kryteria różnicujące role społeczne: wykształcenie, inteligencja, narodowość, sprawność fizyczna, poglądy i wiele innych dziedzin życia. Często ulegamy tu schematom myślenia, które każą nam wartościować: więcej to lepiej, mniej to gorzej. Bardzo łatwo pociągnąć tę myśl dalej: ten, kto ma więcej, jest lepszy, ten, kto ma mniej, jest gorszy… Święty Jakub nie piętnuje bogactwa ani bogaczy, piętnuje natomiast owe schematy myślenia i wynikające z nich postawy, czyli różne traktowanie ludzi w zależności od ich stanu posiadania. Nie w bogatych i ubogich zatem jest problem, tylko w tych, którzy stoją obok i wartościują ludzi na podstawie ich dóbr.

Święty Jakub przypomina nam dzisiaj, że gdy gromadzimy się w imię Jezusa, to różnice między nami schodzą na drugi plan. Najważniejsze jest to, co nas łączy: uwielbiony, zmartwychwstały Jezus, Jego Słowo, a także Jego Ciało i Krew. Łączy nas też wzajemna miłość jako najwyższe prawo.

Główne przesłanie dzisiejszego fragmentu brzmi: prawdziwym bogactwem jest wiara. W tej dziedzinie każdy jest zaproszony do pełni życia, do bycia dzieckiem Królestwa niebieskiego. Otwarcie się na łaskę wiary wyznacza nasz status na wieczność.

Psalm responsoryjny: Ps 34, 2-3. 4-5. 6-7

Skierowanie wzroku duszy (wewnętrznej uwagi) na Pana owocuje radością. Na co więc patrzę, czyli: co zaprząta moją uwagę, czemu poświęcam moje myśli i uczucia? W co inwestuję wewnętrznie?

Pierwsza zwrotka psalmu jest radosnym wyznaniem: po wieczne czasy, zawsze będę chwalił Pana. Czy mógłbym się podpisać pod tymi słowami? Czy jestem gotów uwielbiać Boga w każdej sytuacji i w każdym czasie? Taka postawa wymaga pokory i zawierzenia Bogu swojego życia. Wymaga decyzji, by pozostać wiernym Panu, cokolwiek się stanie. Decyzji wspartej łaską, o którą też trzeba prosić.

Możemy także spojrzeć na ten psalm jako na modlitwę Jezusa do Ojca. Jezus rzeczywiście chlubił się swoim Ojcem i w Nim szukał pomocy. Czy relacja Jezusa z Ojcem angażuje mnie wewnętrznie, czy jest źródłem mojej radości? Wtedy wypełniłyby się na mnie te słowa Jezusa: „niech słyszą to pokorni i niech się weselą”.

Ewangelia: Mk 8, 27-33

W dzisiejszej Ewangelii widać wyraźnie, że Piotr jeszcze nie rozumie misji Jezusa. Wie już, że Jezus jest Mesjaszem, ale nie wie, co to oznacza. Na jeszcze wcześniejszym etapie wiary są ludzie spoza grona Dwunastu. Wiedzą, że Ktoś niezwykły pojawił się wśród nich, ale nie rozpoznają Jego tożsamości. Także nasze poznawanie Jezusa następuje stopniowo. Znamy prawdy wiary, wiemy, że jest Bogiem Wcielonym, że cierpiał, umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia. Czy jednak te prawdy mają wpływ na naszą codzienność, na nasze zwyczajne życie z jego radościami i smutkami? Na nasze decyzje, na opinie, poglądy, myśli i uczucia? Jak ważny jest dla nas Jezus?

Jezus jest realną Osobą, zamieszkującą Twoją duszę. Możesz nawiązać z Nim kontakt, na przykład słuchając Jego Słowa lub głosu Twojego sumienia, lub jeszcze odpowiadając na pragnienie modlitwy. Możesz czerpać z tego siły, radość, życie. Możesz jednak upominać Go, by nie naruszał Twojego status quo. Twoja postawa w konkretach życia mówi Ci, Kim dla Ciebie jest Jezus.

Piątek, 18.02.2022 r.

Pierwsze czytanie: Jk 2, 14-24. 26

List świętego Jakuba jest bardzo wymagający i nie pozostawia złudzeń: wiara, za którą nie idą konkretne postawy życiowe, jest nieautentyczna. Czego więc potrzeba, aby stała się przekonującym świadectwem dla innych?

Pierwszą konsekwencją wiary jest miłość bliźniego. Jezus, który sam jest Miłością i który „do końca nas umiłował” (J 13, 1), wymaga czynów miłości od swoich uczniów. Najważniejsze jest przy tym zadbanie o podstawowe ludzkie potrzeby: żywność, odzienie, dach nad głową. Czy bez tego ktoś z nas potrafiłby słuchać Dobrej Nowiny?

Cechą miłości jest ofiarność i bezinteresowność. To z kolei zakłada zaufanie Bogu, który „widzi w ukryciu” i „odda tobie” (Mt 6, 4). Nie zawsze odda Twój czas i wkład materialny w dobro bliźniego, ale odda w pokoju serca, a może w ludzkiej życzliwości lub zawartych przyjaźniach. Czy Abraham, idący z Izaakiem na górę Moria, obnosił się ze swym bólem i swoją ogromną ofiarą? Wręcz przeciwnie, kazał towarzyszącym mu sługom zostać w dolinie i sam poszedł z synem na miejsce, które wskazał mu Bóg (Rdz 22, 5). Ciekawe jest przy tym, że powiedział do sług: „pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was”. Wrócimy, a nie: wrócę. Jak daleko sięgało zawierzenie Abrahama? Zawierzenie, które nie przekreśla wielkości i autentyczności jego ofiary.

Miłość bliźniego, bezinteresowna służba Bogu i braciom oraz zaufanie – to postawy potwierdzające głęboką wiarę.

Psalm responsoryjny: Ps 112, 1b-2. 3-4. 5-6

Refren „Radość znajduję w Bożych przykazaniach” nakierowuje nas na osobisty odbiór dzisiejszego psalmu. W podstawowym planie psalm sławi człowieka, który boi się Pana (przyjął i rozwinął w sobie dar bojaźni Bożej), czerpie radość z życia zgodnego z Bożym Prawem, jest sprawiedliwy i miłosierny dla bliźnich. Takiemu człowiekowi psalm składa liczne obietnice pomyślnego życia. Co będzie jednak, jeśli pomyślności zabraknie?

Chcielibyśmy widzieć powodzenie jako nagrodę za prawe życie. Wtedy wszystko byłoby prostsze. Najstarsze teksty biblijne rzeczywiście ukazują taką zależność. Już starożytni podważyli ją jednak, czego najlepszym dowodem jest Księga Hioba. Widać w tym zarówno rozwój ludzkiej myśli, jak i Bożą pedagogię, która wychowuje człowieka i w miarę upływu czasu więcej wymaga. Także w życiu każdego człowieka następuje taki rozwój: system kar i nagród, stosowany czasem w wychowaniu dziecka, stopniowo w jego sercu wyparty zostaje przez prawo bezinteresownej miłości.

Czy znajduję radość w Bożych przykazaniach dlatego, że coś z tego mam, czy dlatego, że kocham mojego Boga?

Ewangelia: Mk 8, 34 – 9, 1

Dziś Jezus zwraca się do wszystkich swoich słuchaczy, zarówno do uczniów, jak i do szerokiego tłumu. Wszystkich bowiem dotyczą warunki pójścia za Jezusem, dla wszystkich są one jednakowe.

Przede wszystkim więc przyjęcie swojego krzyża. To, co boli, a czego nie mam możliwości zmienić, może prowadzić mnie do buntu i zgorzknienia – i wtedy staje się przekleństwem lub może zaowocować miłością i współcierpieniem z Jezusem – wtedy staje się krzyżem. Nawet jeśli jeszcze nie rozumiem, jak w praktyce przekłada się na miłość to, co przeżywam, mogę podjąć etap pośredni – zaufanie i cierpliwość. Przez nie Bóg poprowadzi mnie dalej. Paradoks Ewangelii polega na tym, że droga umierania i tracenia kończy się pełnią życia.

Z decyzją przyjęcia mojego krzyża staję przed Bogiem, ale staję także przed ludźmi. Mimo możliwego niezrozumienia i narażenia się na śmieszność, wybór krzyża pozostaje aktualny. Lepiej utracić świat cały niż własną duszę i relację z Jezusem.

I wreszcie: nie zawsze Bóg zażąda ode mnie śmierci, nie zawsze aż do końca trwać będzie mój krzyż. Jezus już dokonał zbawienia. Miarę mojego współudziału w Jego dziele wyznacza Ojciec. Gdy królestwo Boże przyjdzie i objawi się we mnie w mocy i chwale, sam mogę być zaskoczony, że to już.

Sobota, 19.02.2022 r.

Pierwsze czytanie: Jk 3, 1-10

Któż z nas nie doświadczył skutków grzechów języka? Nieżyczliwa odpowiedź albo uparte milczenie, obmowa, kłamstwo albo złośliwość – są to grzechy tak powszechne, że wręcz nie myślimy o nich jako o grzechach. Częściej rozpatrujemy je w kategoriach traumy. A przecież wymierzone są wprost w dobro drugiego człowieka i rzadko bywają nieświadome, więc spełniają kryteria grzechu. Co więcej, mają szczególną moc rozprzestrzeniania się, pociągają za sobą następne grzechy, zarażają kolejne osoby.

Dlaczego są tak powszechne? Dlatego że są wyrazem uczuć, często nieuświadomionych, a przecież tak bogatych w sercu człowieka. Grzechy języka w szczególny sposób zdradzają więc stan serca.

Gdy dotknie Cię czyjś grzech języka, módl się o uzdrowienie serca tej osoby. Bo w rzeczywistości ona bardziej potrzebuje pomocy niż Ty, który zostałeś zraniony i cierpisz. Być może Pan dopuścił tę sytuację, bo liczy na Ciebie, na to, że w Twoim sercu miłość weźmie górę nad urazą. Niech błogosławieństwo z Twoich ust przerwie potok zła, który pojawił się między wami.

Trzeba wreszcie rozważyć i taką sytuację, w której grzech jest po naszej stronie. Święty Jakub pisze: „Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!” Rzeczywiście, tak być nie może. Ale może się zdarzyć odwrotnie: gdy z ust wyjdzie przekleństwo, można zamienić je na błogosławieństwo przez wyznanie i prośbę o przebaczenie.

Psalm responsoryjny: Ps 12, 2-3. 4-5. 7-8

Dzisiejszy psalm przeciwstawia Słowo Boże słowu ludzkiemu. Słowa Pana są szczere, wypróbowane i oczyszczone. Słowa ludzkie – kłamliwe, podstępne i zuchwałe. Niekoniecznie jednak człowiek, dlatego że jest człowiekiem, a nie Bogiem, jest skazany na słowa wątpliwej jakości. Na mocy łaski boski sposób bycia i mówienia dostępny jest nam wszystkim. To ode mnie zależy, jakim językiem mówię, językiem miłości czy nienawiści, pokoju czy sporu, pokory czy pychy.

Jezus – Słowo nauczył nas języka miłości. Mamy możliwość żyć i mówić tak, by inni mieli poprzez nas kontakt z żywą Ewangelią.

Ewangelia: Mk 9, 2-13

Zatrzymajmy się na słowach: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy”. Dobrze jest być z Jezusem, towarzyszyć Mu w każdej Jego tajemnicy. Jak bowiem uczy Katechizm, każda tajemnica z życia Jezusa ma moc zbawczą, bo każda jest naznaczona krzyżem (KKK 517-518). W relacji św. Marka czytamy, że Mojżesz i Eliasz rozmawiali z Jezusem, natomiast św. Łukasz dodaje, że rozmawiali „o Jego odejściu”, czyli o męce i śmierci (Łk 9, 31). Także po swym zmartwychwstaniu Jezus jest rozpoznawalny przez swoje rany (J 20, 20), a w Apokalipsie św. Jana czytamy, że nawet w niebie Baranek pozostaje „jakby zabity” (Ap 5, 6). To jest ogromna Boża tajemnica: od chwili Wcielenia Jeden z Wiecznej Trójcy jest naznaczony doświadczeniem śmierci. I tak już pozostanie. Mimo to Bóg jest w pełni szczęśliwy, bo owa śmierć jest zwycięstwem miłości i nie przekreśla wiecznej chwały Boga. Natomiast każdej chwale ziemskiej towarzyszy cień, ponieważ jest ona tylko tymczasowa, kiedyś się skończy i zastąpi ją cierpienie. Także i to stało się udziałem Jezusa, kiedy zszedł z uczniami w doliny.

Dziś więc dobrze nam być z Jezusem, który doświadcza miłości Ojca, i który bardzo pragnie spłonąć z miłości do Ojca i do nas (por. Łk 12, 49-50). Ten Żywy Płomień zalśni na krzyżu.