Niedziela Palmowa, 24.03.2024
Procesja i poświęcenie palm
Ewangelia: Mk 11,1-10
Perykopa rozpoczyna się informacją o celu podróży Jezusa i Dwunastu, tym celem jest Jerozolima. Ostatnie zdanie perykopy doprecyzowuje ten cel i wskazuje na świątynię. Z wcześniejszej perykopy dowiadujemy się o zachowaniu Jezusa w czasie tej podróży, wywołało ono zdziwienie Dwunastu, a zaniepokojenie tych, którzy szli za Jezusem, a chodziło tylko o to, że Jezus ciągle ich wyprzedzał (10,32). Jezus wyjaśnił Dwunastu, że w Jerozolimie umrze. Jak zauważamy, wyprzedzanie oznaczało gotowość do złożenia ofiary ze swego życia. Jezus nie spowalniał kroku, lecz go przyspieszał, a po przybyciu do Jerozolimy udał się do świątyni. Wejście do Jerozolimy odbyło się najpierw po cichu, bez tłumnego przywitania. Następnie, według chronologii Marka, Jezus poszedł do Jerycha, tam uzdrowił niewidomego Bartymeusza, z Jerycha przyszedł ponownie do Jerozolimy i wówczas został tłumnie przywitany. Ewangelista Marek podaje szczegółowo, że przybył od strony Betfage i Betanii. Kiedy zbliżali się do Jerozolimy, Jezus wysłał dwóch uczniów po osiołka. Symbolikę dwóch uczniów wyjaśnia się czasem jako reprezentantów dwóch społeczności, które utworzą Kościół: Żydów i pogan. Osiołek, którego jeszcze nikt nie dosiadał, jest w nauczaniu alegorycznym symbolem pogan, którzy nie byli zaznajomieni z Prawem żydowskim, nie byli „osiodłani” przez przepisy tego Prawa, co pierwszemu pokoleniu chrześcijan dawało do zrozumienia, że poganie zostali również wybrani przez Jezusa i zbawieni oraz że zostali wszczepieni w chrześcijaństwo. Tekst mówi nam o tym, że dwaj wysłani uczniowie przyprowadzili osiołka, co w interpretacji alegorycznej może oznaczać, że poganie zostaną przyprowadzeni do Kościoła właśnie wskutek działalności uczniów, jak wiemy z Dziejów Apostolskich, tak właśnie było. Zauważamy, że podczas uroczystego wjazdu do Jerozolimy Jezus został przywitany jako król i Bóg, o czym świadczą wypowiadane słowa: Hosanna! Chwała Temu, który przychodzi w imię Pana. Błogosławione nadchodzące królestwo naszego ojca Dawida. Hosanna na wysokościach! Po tym przywitaniu Jezus udał się do świątyni, a następnie wrócił do Betanii, by znów powrócić do świątyni i tam złożyć swoje życie w ofierze.
lub
Ewangelia: J 12,12-16
W tej perykopie mamy trzy wątki: Król/Mesjasz, przywitanie palmami oraz osiołek. W Ewangelii Jana jest wzmianka o tym, że tłum witający Jezusa, oprócz słów podanych także u innych ewangelistów: Hosanna! Chwała Temu, który przychodzi w imię Pana, nazywa Jezusa Królem Izraela. Zobaczmy, jak to koresponduje z napisem, który Piłat kazał umieścić na krzyżu Jezusa. Bierzemy pod uwagę fakt, że co roku na święto Paschy wzmagały się oczekiwania na nadejście Mesjasza, który miałby wyzwolić Żydów spod panowania Rzymian. Oddziaływało to zarówno na Żydów, jak i na Rzymian. Namiestnik Piłat musiał zmagać się z możliwością rozruchów w mieście. Tegoroczne przybycie Jezusa do Jerozolimy wywołało poruszenie wśród ludności. Przywitali oni Jezusa jak króla, co miało znaczenie także dla Rzymian, i przywitali Jezusa jako Mesjasza, co miało znaczenie dla Żydów. Mesjasz i żydowski król zostanie właśnie „pokonany” w Jerozolimie poprzez ukrzyżowanie. Rozruchów nie było, natomiast Piłat, o czym pisze właśnie Jan, kazał umieścić na krzyżu napis: Jezus Nazarejczyk, król Żydów, było to prześmiewcze i chodziło o wyśmianie nie tyle Jezusa, co właśnie całego żydowskiego narodu z ich mesjańskimi i wyzwolicielskimi oczekiwaniami. Zatem widzimy intencję ewangelisty, który pokazuje czytelnikowi, że Jezus został uznany za króla zarówno przez Żydów, jak i pogan, których reprezentuje Piłat. Jeszcze jedną rzecz warto zauważyć. Jak już powiedzieliśmy, w czasie święta Paschy Rzymianie wzmagali swoją czujność i straże, obawiając się zamieszek. Zarówno u Żydów, jak i u Rzymian temat nadejścia Mesjasza wywoływał gwałtowne emocje. Żydom Mesjasz jawił się jako wyzwoliciel, który wywoła zamieszki, rozruchy i doprowadzi do zrzucenia panowania Rzymian, a Rzymianie wyczuwali te nastroje i obawiali się pojawienia groźnego Mesjasza. Tymczasem Jan, i pozostali ewangeliści także, pokazuje, że sam Jezus nie chciał być postrzegany jako ktoś, kogo trzeba się obawiać. Przybycie na osiołku, na źrebięciu było znakiem bardzo pokojowym, pokazującym łagodność czy wręcz bezbronność Mesjasza. Dodatkowo dla Żydów osiołek był znakiem wypełnienia proroctwa zawartego w Za 9,9: Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy. Gest przywitania palmowymi gałązkami, o którym jest mowa w naszej perykopie, był praktykowany w Jerozolimie i odbywał się on w taki sposób, że mieszkający w Jerozolimie lub też ci, którzy przybyli wcześniej na święto Paschy, witali tych, którzy właśnie przybywali w kolejnych dniach. Natomiast to, co wyróżniało przybycie Jezusa, to wznoszone zawołania: Hosanna! Chwała Temu, który przychodzi w imię Pańskie. Wezwanie hosanna składa się z dwóch słów: „zbaw i modlimy się”. Było ono traktowane jako modlitwa przyzywająca Bożą pomoc, ale od czasów monarchii było okrzykiem wznoszonym na cześć króla i Boga. Dlatego zostało to odnotowane przez ewangelistów, by pokazać intuicję tłumu, który uznał w Jezusie i króla, i Boga.
Pierwsze czytanie: Iz 50,4-7
Słowa pochodzą z tzw. Trzeciej pieśni Sługi Pańskiego i pokazują drogę, którą przejdzie posłany przez Boga. Możemy spojrzeć na ten tekst z perspektywy wyboru jednej z dwóch dróg, możliwości. Pierwsza prowadzi do tego, że posłany, będzie prześladowany, poddany przemocy, znieważaniu, a nawet opluciu. Druga pozwala mu tego uniknąć i to wynika z początkowych słów rozdziału pięćdziesiątego, które pokazują kontekst dla słów pieśni Sługi Pańskiego. Pan przyszedł do swego ludu, ale nikt nie przyszedł na spotkanie z Nim, On wołał, ale nikt Mu nie odpowiadał. On przyszedł, by wyzwalać i ocalać. Tylko Sługa Pański dał Bogu pozytywną odpowiedź, nie oparł się Bogu, otworzył ucho na Jego słowa. On jeden przyjął to, czym Bóg chciał go obdarzyć, i jak czytamy, został obdarowany przez Boga wymownym językiem. Nie otrzymał tego daru dla siebie, ale dla innej osoby, by przyjść jej z pomocą, ponieważ jest to osoba strudzona. Zatem przesłanie jest takie, że nie chodziło o wyróżnienie obdarowanego, ale o tego, któremu on ma pomóc. W piątym wersecie czytamy, że obdarowany Sługa Pański nie opierał się przed przyjęciem daru i nie cofnął się przed nim, mimo że przyjęcie daru skutkowało ponoszonym przez niego cierpieniem, albowiem poddał grzbiet bijącym, policzki rwącym brodę, nie zasłonił swej twarzy przed zniewagami i opluciem. A mógł. W tekście wybrzmiewa dobrowolność ofiary obdarowanego i ciągła gotowość do słuchania tego, co Pan Bóg mu jeszcze powie. Jak wiemy z przekazu Ewangelii, taką drogę przeszedł Jezus. Jest jeszcze trzecia kwestia i dotyczy ona sprzedawania dzieci wierzycielom. Na Bliskim Wschodzie brano w zastaw lub sprzedawano wierzycielom przedmioty osobiste, a także rodzinę, w tym dzieci. Także z tej perspektywy patrzmy na czynności i dzieło Jezusa, który został sprzedany, oddany w zastaw za nas, by spłacić nasz dług. Jeśli słowa naszego tekstu odnoszą się do Jezusa, to podkreślają Jego dobrowolność: nie oparłem się, nie cofnąłem, poddałem grzbiet mój bijącym, nie zasłoniłem swojej twarzy. Dzieło zbawienia świata nie było i nie jest jakąś wypadkową różnych zdarzeń, lecz świadomą, dobrowolną ofiarą Jezusa za każdego z nas.
Psalm responsoryjny: Ps 22,8-9.17-20.23-24
Psalm rozpoczyna się od słów: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Zauważmy, że to jest pytanie, a nie stwierdzenie faktu. Jezus modlił się słowami tego psalmu, umierając na krzyżu. Jeśli odrzucimy tezę o opuszczeniu Jezusa przez Ojca, to zostaje nam przyjrzenie się tekstowi w takiej postaci, w jakiej jest on w Biblii. A jest to psalm zwycięstwa i chwały. Popatrzmy na niego w kontekście konania Jezusa. Co to znaczy, że On pyta na krzyżu, a nie stwierdza? Dla przykładu: Jesteś zawsze przy mnie? Pytam, nie stwierdzam. Jezus, konając, zadaje pytanie: Boże mój, Boże mój, czemu mnie opuściłeś? – nie we własnym imieniu, lecz psalmisty, ale także zebranego pod krzyżem tłumu. Tak zadane pytanie wynika z zewnętrznych okoliczności, które mogą sugerować opuszczenie przez Boga. Jednak autor psalmu nie przestaje ufać Bogu, nie oskarża Boga o opuszczenie, lecz nazywa Go wybawcą, chwałą Izraela, swoim Bogiem. Zapewnia o tym, że będzie głosił braciom Imię Boga, zachęca do wychwalania Boga. I taką postawę ma Jezus podczas konania. Kiedy rozpoczął modlitwę tym psalmem, pokazał, co jest w tym momencie w Jego duszy: jest ufność i pewność zwycięstwa.
Drugie czytanie: Flp 2,6-11
Tekst jest hymnem, z którego mocno czerpie teologia Kościoła. Rozpoczyna się od stwierdzenia, że Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem. Słowa te wyjaśnia się na dwa sposoby. Pierwszy jest w nawiązaniu do preegzystencji Jezusa i faktu, że odwieczny Syn zdecydował się na przyjęcie ludzkiego ciała, a drugi odwołuje się do faktu, że Jezus, przyjmując ludzką egzystencję, nie uznał za stosowne korzystać ze swojej równości z Bogiem. Jest On odwiecznym Synem, który od wieków i na wieki jest równy Bogu Ojcu, ale ogałaca samego siebie, przyjmując postać sługi, a dokładniej mówiąc – niewolnika. Dosłowne tłumaczenie wersetu 6c ma postać na tej równi z Bogiem, czyli pozostaje w postaci Bożej, ale nie korzysta z niej w takim wymiarze, jaki miał przed wcieleniem. Posłużenie się postacią niewolnika wynika u Pawła z kontekstu kulturowego. W Filippi, która była rzymską kolonią, hierarchia społeczna miała wielkie znaczenie i pokazany kontrast pomiędzy byciem w postaci Bożej a uniżeniem się do postaci niewolnika oddziaływało na ówczesnego czytelnika. Tym bardziej że określenie być w postaci bożej, odnosiło się także do statusu cesarza, ponieważ to o nim obywatele rzymscy mówili jako o bogu. Zatem przesłanie jest następujące: Jezus był najwyżej na drabinie społecznej Izraela, a dobrowolnie przyjął postać sługi/niewolnika, który zajmował najniższe miejsce w społeczeństwie. Określenie podobny do ludzi należy rozumieć w ten sposób, że chociaż był w pełni człowiekiem, to jednak był od nas odmienny, mając naturę Boga. Słowa o krzyżowej śmierci można uznać za kulminacyjne. W starożytnym świecie śródziemnomorskim śmierć na krzyżu wiązała się z największym upokorzeniem, już nie można było upokorzyć się bardziej, ale gdyby można było, Jezus by to zrobił. Bóg wywyższył Jezusa ponad wszystko – może być interpretowane jako wynagrodzenie Jezusa przez Ojca i nadanie Mu imienia Adonai, gr. Kyrios – Pan, rozumiane jako JHWH.
Ewangelia: Mk 14,1-15,39
Czas wydarzenia: dwa dni przed świętem Paschy i świętem Przaśników. Miejsce: dom Szymona Trędowatego. Przebywał w nim Jezus, do którego przyszła jakaś kobieta i namaściła Jego głowę olejkiem. Taki gest namaszczenia głowy olejkiem w tradycji żydowskiej był zarezerwowany dla króla, kapłana oraz urzędników. By mogli oni podjąć swoje funkcje i by mieli prawo do ich wykonywania, musieli być przedtem namaszczeni. Poprzez ten gest kobieta uznaje Jezusa za Króla-Mesjasza i arcykapłana. Słowo Mesjasz oznacza Pomazaniec, Namaszczony. Koszt olejku nardowego to równowartość rocznych zarobków przeciętnego robotnika, dosłownie 300 denarów, zatem w komentarzach zwraca się uwagę na to, że ta kobieta dała w ten sposób wszystko, co posiadała drogocennego, porównuje się ten gest do ofiary ubogiej wdowy, o której mówi Marek, a która wrzuciła dwie drobne monety do skarbony, co zostało ocenione przez Jezusa jako największa ofiara, gdyż wrzuciła wszystko, co miała. Z tekstu wynika, że po tych wydarzeniach w domu Szymona Judasz Iskariota poszedł do wyższych kapłanów, by wydać Jezusa i od tej pory szukał sposobności do tego. Warto zauważyć, że w Ewangelii Marka raz jest mowa o uczniach Jezusa, a raz o Dwunastu. Uczniów jest bardzo wielu i z tej grupy Jezus powołał Dwunastu, których nazwał apostołami (3,13-14). Czytając w tym kluczu opowiadanie o ostatniej wieczerzy, zauważamy, że uczniowie przygotowali Paschę, a Dwunastu wraz z Jezusem wzięło w niej udział. Zapowiedź zdrady jeszcze bardziej wybrzmiewa, gdy Jezus mówi, że to jeden z Dwunastu Go zdradzi.
Ustanowienie Eucharystii: mentalnie nie było ono łatwe do przyjęcia w społeczności żydowskiej, która była wychowana w Prawie zakazującym spożywania krwi. Być może stąd wynika oszczędny przekaz Marka na temat spożycia tej pierwszej Eucharystii. Mowa jest o tym, że uczniowie spożyli chleb, który Jezus nazywa ciałem swoim, następnie wypili wino i dopiero po jego wypiciu Jezus im oznajmił, że była to Jego krew, krew przymierza, która wylewa się za wielu. Warto zwrócić tu uwagę, że nie chodzi o jednorazowe jej przelanie, lecz o czynność ciągłą, która, gdy się rozpocznie, będzie trwała zawsze.
Podczas modlitwy w Getsemanii Jezus zwraca się do Ojca: Abba, to aramejskie słowo oznacza tata/tatuś lub też kochany ojcze i wyraża wielką zażyłość, intymność oraz uczucie szacunku. Było to słowo, które zwykle jako pierwsze wypowiadały małe dzieci uczące się mówić, było też wypowiadane później w odniesieniu do ojców, używano go wobec nauczycieli, ale Żydzi nigdy nie używali go w stosunku do Boga, mimo że nazywali Go Ojcem Niebieskim.
Milczenie Jezusa podczas procesu jest przerwane tylko w dwóch momentach, pierwszy to jest ten, kiedy Jezus odpowiada arcykapłanowi, czy jest Mesjaszem, Synem Błogosławionego, i używa Bożego Imienia JHWH: JA JESTEM, co zostało wykorzystane jako bluźnierstwo z kwalifikacją do kary śmierci, a drugi raz to odpowiedź dana Piłatowi, czy Jezus jest królem żydowskim, i Jezus odpowiedział twierdząco. Według żydowskiego prawa oskarżenie Jezusa o sprofanowanie świątyni było jedynym możliwym powodem do skazania Go na śmierć, ale kapłani liczyli się z tym, że dla Piłata nie będzie to ważna przesłanka, zatem oskarżyli Jezusa o to, że podburza lud przeciwko cezarowi i ogłasza siebie królem, zatem użyli mesjańskiego argumentu w kontekście politycznym.
Godzina śmierci Jezusa to godzina składania wieczornej ofiary w świątyni Jerozolimskiej. Ciemność, która ogarnęła świat w godzinie śmierci Jezusa, może być nawiązaniem do ciemności, jakie zapadły w Egipcie przed nocą paschalną, gdy zabito baranki, których krew ocaliła Hebrajczyków od plagi śmierci pierworodnych i przyniosła im dar wolności.
Piłat zdziwił się szybką śmiercią Jezusa, co jest zrozumiałe, gdyż konanie na krzyżu trwało zwykle kilka dni. Zwróćmy uwagę, w jaki sposób prowadzi narrację Marek. Opowiada on szczegółowo o wydarzeniach, których Piotr był uczestnikiem, pokazuje nawet słabości Piotra. Inne wydarzenia, znane tylko z opowiadań innych uczestników, są opowiadane inaczej i właśnie tak jest ze śmiercią Jezusa, której Piotr nie widział na własne oczy.
Wielki Poniedziałek, 25.03.2024
Pierwsze czytanie: Iz 42,1-7
Autor Księgi Izajasza nie precyzuje tego, kim jest ten sługa Pana, o którym pisze w czterech pieśniach. Ta jest pierwsza i wprowadza czytelnika w atmosferę wybrania i upodobania tego konkretnego sługi przez Boga. Czytając te słowa w odniesieniu do Jezusa, zauważamy, że wypełniają się właśnie w Nim. To na Nim spoczął Duch Pański podczas chrztu w Jordanie, to Jezus nadał nowe Prawo i nadał je narodom, o czym jest tu mowa, a nie tylko Żydom, jak to ma miejsce w Starym Testamencie. On jest Tym, Który z delikatnością podchodzi do słabego, pozwalając mu się podnieść, jest wytrwały w znoszeniu trudności i do końca realizuje swoją misję, która wypełni się w zbawczej śmierci na krzyżu. W dzisiejszej perykopie zwracamy uwagę na słuszność powołania sługi przez Boga, czytamy także, że został powołany do trudnego zadania, ale nie jest sam w jego realizacji, ponieważ Pan ujmuje jego rękę, czyli trzyma ją, wspiera powołanego. Zadanie sługi, o którym mowa, polega na tym, by przyjąć na siebie rolę ustanowienia przymierza dla ludzi, być światłością dla narodów, otworzyć oczy niewidomym, wypuścić jeńców i uwolnić z ciemności tych, którzy są w niej uwięzieni. Czy Jezus podołał tym zadaniom? Wielki Tydzień oraz wydarzenia Triduum Paschalnego są dla nas odpowiedzią i pokazują nam, że to wypełnienie było pełne zaangażowania i podjęte z największą z możliwych konsekwentną miłością.
Psalm responsoryjny: Ps 27,1bcde.2.3.13-14
Tekst tego psalmu koresponduje z cierpieniem, męką i śmiercią Jezusa. Kiedy my czytamy ten tekst, to mamy doświadczenie tego, że to Jezus jest dla nas światłem, zbawieniem i obrońcą. To Jego obecność sprawia, że radzimy sobie z trudnościami, z doświadczeniem trwogi, która wynika z osaczenia przez wrogów, jak mówi o tym tekst. A czy ten psalm nie jest też o Nim? To On osaczony przez wrogów nie uległ strachowi, mimo że go odczuwał, zachował ufność, gdy został napadnięty. Przeszedł zwycięsko i nas na drogę zwycięstwa prowadzi. Z naszej strony potrzebne jest nabranie odwagi, wybór męstwa i chęć wytrwałego oczekiwania, które daje szansę, czas Jezusowi, by mógł okazać swą moc w twoim i moim życiu.
Ewangelia: J 12,1-11
Miejsce wydarzenia to Betania, hebr. dom nędzy. Jezus na sześć dni przed Paschą przybył to do domu Łazarza. Jest też mowa o tym, że Marta, siostra Łazarza, posługiwała podczas uczty, a Maria namaściła nogi Jezusa drogocennym olejkiem. O tym, że jest to rodzeństwo, autor informuje czytelnika we wcześniejszej perykopie, gdy opowiada o wskrzeszeniu Łazarza. Ewangelista Marek także opowiada o tym, że zanim Jezus poniósł śmierć na krzyżu, jakaś kobieta podczas uczty namaściła Go drogocennym olejkiem, ale te opowiadania różnią się od siebie. To wydarzenie ma miejsce w Betanii, w domu Łazarza i są podane imiona jego sióstr, które wykonują konkretne czynności. Marta posługuje, a Maria namaściła Jezusowi nogi i wytarła je swoimi włosami. W Ewangelii Marka jest to inaczej opowiedziane i wygląda na inne wydarzenie. Miejsce to owszem Betania, ale dom Szymona Trędowatego, kobieta nie jest znana z imienia i nic nie wiemy o jej krewnych. Namaściła nie nogi Jezusa, lecz głowę. To, co się zgadza, to reakcja uczniów, którzy wyrażają niezadowolenie z marnowania olejku, przecież można było go sprzedać i pieniądze przeznaczyć na pomoc ubogim. Ewangelista Jan przypisuje takie zachowanie Judaszowi, a Marek ogólnie uczniom, bez podania imienia konkretnej osoby. Dodatkowo Jan wyraża złość wobec Judasza, widać ją w tym, że zaznajamia czytelnika z faktem, że Judaszem nie kierowała troska, lecz chęć zysku, ponieważ był złodziejem i kradł to, co składano do trzosa, za który Judasz odpowiadał. I Jezus zwraca się tylko do Judasza: zostaw ją. Natomiast w Ewangelii Marka zwraca się w liczbie mnogiej: zostawcie ją; czemu sprawiacie jej przykrość? Czy jest możliwe, że przez te sześć dni przed świętem Paschy Jezus, będąc w Betanii, był jednego dnia u Łazarza, a innego dnia u Szymona, czy też w odwrotnej kolejności. Mógł. W naszej Ewangelii czytamy, że do domu Łazarza przyszedł wielki tłum Żydów. Przyszli zobaczyć nie tylko Jezusa, ale przede wszystkim Łazarza, gdyż dowiedzieli się, że został wskrzeszony. Jak czytamy, arcykapłani postanowili zabić także Łazarza, gdyż z jego powodu wielu ludzi odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa. Łazarz dzieli los Jezusa w tym wymiarze, że ma przeciwko sobie arcykapłanów, którzy chcą go zabić. Nie wiemy, jak jego historia potoczyła się dalej. Wiemy natomiast, jak skuteczna była wrogość arcykapłanów wobec Jezusa.
Wielki Wtorek, 26.03.2024
Pierwsze czytanie: Iz 49,1-6
Druga pieśń sługi Pańskiego pokazuje, że jest on wybrany i powołany od poczęcia, już w łonie matki został przeznaczony do konkretnego życiowego zadania. W oczach Bożych, w planach Bożych tak jest z każdym z nas. Żyjemy, gdyż On chciał naszego życia i nas. Zna nasze imię, tak jak zna imię sługi, o którym jest mowa w dzisiejszym tekście. W języku Biblii znać czyjeś imię, to wiedzieć o tej osobie wszystko, znać ją wewnętrznie, znać jej stan ducha, jej pragnienia, zamiary, historię życia. Tak zna nas Bóg. Sługa w drugiej pieśni, którą dziś czytamy, nie jest łagodny. Łagodny był w pierwszej pieśni. Teraz jego usta to ostry miecz, a on sam jest jak zaostrzona strzała. Ma działać, więc musi być skuteczny. Będzie się narażał innym, ale Pan będzie go ochraniał, w cieniu swej ręki ukryje go. Jak zauważamy, Pan nadaje mu tożsamość: Tyś sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię. Zastanawiające jest to, kto w tym tekście kryje się za nazwą Izrael? Czasy, w których działał prorok Izajasz, to czasy podziału narodu wybranego na dwa królestwa: Królestwo północne o nazwie Izrael, które miało stolicę w Samarii, i Królestwo południowe o nazwie Juda, które miało stolicę w Jerozolimie. Izajasz działał w Królestwie północnym i warto mieć na uwadze poszczególne partie tekstu, zwracając uwagę na to, do kogo się one odnoszą, czy do całego narodu wybranego, czy tylko do jednego z jego królestw. Podobnie jest z Księgą Jeremiasza i Barucha. Zadanie Izajasza, o którym jest mowa w tej perykopie, polega na tym, że ma zgromadzić i podźwignąć pokolenia Jakuba. Przez Izajasza Pan daje zapowiedź, że rozsławi się w Izraelu i że Izajasz ma nawrócić Jakuba, czyli chodzi tu o wszystkie pokolenia Izraela, zarówno te, które należały do Królestwa północnego, jak i należące do południowego. Tekst pokazuje poczucie porażki, prorok widzi, że jego trud był daremny, a siły, mimo że zostały zużyte, nie przyniosły spodziewanego efektu. Jednak tę sytuację inaczej ocenia prorok, a inaczej Bóg, ponieważ Bóg jest ponad aktualną sytuacją porażki. Prorok, który we własnych oczach poniósł porażkę, w oczach Bożych jest człowiekiem rokującym zwycięstwo. Pan zapowiada, że sługa (może się to odnosić zarówno do proroka, jak i do narodu) zostanie ustanowiony światłością dla pogan i zaniesie zbawienie całemu światu.
Psalm responsoryjny: Ps 71,1-2.3-4a.5-6b.15.17
Psalm jest pełen ufności w Bożą, przychylną obecność. Warto zauważyć, ile ciepłych słów autor wypowiada wobec Boga: Bóg jest Tym, u którego można się schronić, który nigdy nie zawiedzie, jest sprawiedliwy, daje ocalenie, jest skałą schronienia, zamkiem warownym, opoką, twierdzą, nadzieją i podporą. Autor jest absolutnie przekonany o dobroci Boga i o tym, że Bóg jest wobec autora przychylny. Jak wiemy, z treści całego psalmu wynika, że autor zbliża się do kresu swojego życia, jest mowa o siwiźnie, która pobieliła mu włosy, a także o tym, że autor zbliża się do starości i doświadcza wielu trudności z tego powodu, że wychwala Pana, że jest Mu wierny. Wierny jest zarówno Bóg wobec autora, jak i autor wobec Boga. Kiedy modlimy się słowami tego psalmu w Wielkim Tygodniu, odnosimy tekst do Jezusa poddanego cierpieniu, On się nie poddaje, wie, że poniżenie, odrzucenie, fałszywe oskarżenia, wrogość są przejściowe. Ostateczne jest zwycięstwo, które daje Bóg, i to zwycięstwo Jezusa celebrujemy każdego dnia na nowo.
Ewangelia J 13,21-33.36-38
Czytając ewangelie, zwracamy uwagę na zastosowane przez konkretnych autorów określenia odnoszące się do apostołów. Jedni używają określenia apostołowie, inni Dwunastu, a jeszcze inni mówią po prostu o uczniach Jezusa. Do tej ostatniej grupy należy Jan, którego Ewangelię dzisiaj czytamy. Głównym tematem tej perykopy jest zapowiedź zdrady i głębokie wzruszenie Jezusa, gdy mówi, że zostanie zdradzony przez jednego z uczniów (BP ma: wstrząśnięty), oraz niepokój uczniów wywołany tą wiadomością. Inne wątki to: wydanie polecenia przez Piotra, by Jan zapytał Jezusa, o kim mówi, osoba Jana, który spoczywa na piersi Jezusa i jest Jego umiłowanym uczniem, wskazanie na Judasza jako zdrajcę, gotowość Piotra do oddania życia za Jezusa i odpowiedź Jezusa skierowana do Piotra. Większość przekładów mówi o głębokim wzruszeniu Jezusa, gdy zapowiadał zdradę, ale BP używa określenia: wstrząśnięty, a przekład ekumeniczny mówi o tym, że Jezus wzruszył się w duchu, z tym, że to wzruszenie jest bardziej powiązane z wypowiedzianą wcześniej treścią niż ze słowami, które dopiero mają być wypowiedziane i dotyczą właśnie zdrady Judasza. Dla Jana zdrada Judasza jest bardzo bolesnym faktem. Jan użył w stosunku do Judasza frazy, że wszedł w niego szatan. Nigdzie więcej Jan nie używa takiego określenia, w innych miejscach stosuje diabeł. We wcześniejszym rozdziale 6,70-71 czytamy: Na to rzekł do nich Jezus: «Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem». Mówił zaś o Judaszu, synu Szymona Iskarioty. Ten bowiem – jeden z Dwunastu – miał Go wydać. To, co dominuje w przekazie Jana, jest to ból, że zdrady dokonał jeden z Dwunastu. Jan tylko trzy razy używa określenia Dwunastu, pierwszy raz, gdy Jezus pyta Dwunastu, czy i oni chcą odejść (6,67), drugi raz w kontekście zdrady Judasza, który należał do grona Dwunastu (6,70-71) i trzeci raz, gdy jest mowa o Tomaszu zwanym Bliźniakiem, którego nie było, gdy Zmartwychwstały przyszedł do uczniów (20,24), określenia apostołowie nie stosuje w ogóle. U Jana apostołowie/Dwunastu to po prostu uczniowie Jezusa. Wypowiedziane przez Jezusa do Judasza słowa: co chcesz czynić, czyń prędzej – pokazują gotowość Jezusa do przyjęcia tego, co musi nastąpić. Jezus nie ucieka od męki i nie odwleka jej. Kolejne słowa wypowiedziane przez Jezusa mogą sugerować łagodną ocenę zdrady Judasza, ponieważ po jego wyjściu Jezus mówi o tym, że Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Tak jakby zdrada musiała się dokonać, by dokonała się chwała. Tak jednak nie jest, gdyż jak już zauważyliśmy wcześniej, w rozdziale szóstym Jezus surowo ocenił postępowanie Judasza, nazywając go diabłem. Warto zauważyć jeszcze jedną rzecz, gdy Jezus zwraca się do uczniów określeniem dzieci i mówi, że jeszcze krótko jest z nimi, oni będą Go szukać, ale jak to już powiedział Żydom, teraz im mówi. Chodzi o to, że apostołowie/Dwunastu czy pierwsi uczniowie to też Żydzi, a jednak Jezus rozróżnia te grupy, odłączając uczniów od Żydów. Ostatnia kwestia to słowa Jezusa skierowane do Piotra, który chce wiedzieć, dokąd odchodzi Jezus, i wyraża gotowość pójścia za Nim, zapewnia, że nawet odda życie za Jezusa. Odpowiedź Jezusa jest różnie oddana w przekładach biblijnych. Na ogół brzmi ona tak, że Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz, ale spotykamy też ze Mną pójść nie możesz. Chodzi o słowa za Mną czy ze Mną. Czy jest różnica? Za Mną, a nie ze Mną, bardziej pokazuje, że mowa jest o własnej drodze Piotra, o jego samodzielności w pójściu za Jezusem, nie zaś obok Niego. Wskazuje na dokonywanie wyborów na tej drodze, na wzorowanie się na Jezusie, nie zaś pasywnym towarzyszeniu Mu. Chodzi o taką sytuację, w której Jezus idzie pierwszy i prowadzi, a ktoś, w tym przypadku Piotr, idzie za Nim, jest w tym autonomia. Pójdziesz za Mną, to znaczy, postąpisz tak jak Ja, dokonasz takich samych wyborów, a iść ze Mną, to znaczy być towarzyszem, ale kimś, kto idzie z boku, nie musi być czynnym uczestnikiem wydarzeń. Sytuacja wygląda wówczas tak, że Jezus idzie i ciebie zabiera, zostajesz zabrany, ale nie masz inicjatywy, idziesz z boku. On ma coś do wykonania, a ty temu towarzyszysz, ale nie partycypujesz w tym. Jeśli tak można interpretować wezwanie Jezusa, to przemyślmy naszą sytuację: czy idziemy za Jezusem, czy z Nim? Nie chodzi tutaj tylko o grę słów, ale o zauważenie tego, że są sytuacje, w których idziemy za Jezusem, a są i takie, kiedy idziemy z Nim.
Wielka Środa, 27.03.2024
Pierwsze czytanie: Iz 50,4-9a
Ponownie w tym tygodniu wracamy do tekstu trzeciej pieśni sługi Pańskiego. Zwracamy uwagę na jego postawę, która cechuje się otwarciem na Boga, na to, że obdarza On sługę językiem wymownym, czyli uzdalnia sługę do zadań, które otrzyma do wykonania. Wobec Boga sługa przyjmuje postawę ucznia, który słucha, ma otwarte ucho na Boga. Te słowa ładnie brzmią i taka postawa wobec Boga ładnie się prezentuje, ale pamiętamy, co z tego wynikało dla sługi. W jego przypadku posłuszeństwo Bogu polegało na tym, że przyjął cierpienie w postaci biczowania, poddał się mu, chociaż nie musiał. Także przyjął bicie po twarzy, rwanie brody, zniewagi i oplucie. Zauważmy, że te wydarzenia zaistniały w życiu Jezusa. On poszedł drogą odrzucenia, pobicia, znieważenia. Przyjął ją i nie cofnął się przed żadnymi konsekwencjami, które z tej decyzji wynikały. Jest to droga wielu z nas, droga małżonków, rodziców, kapłanów, osób konsekrowanych, samotnych, chorych, którzy doświadczają odrzucenia, znieważenia czy nawet oplucia. Potrzebujemy twarzy jak głaz, która jest odporna na wstyd z powodu przynależności do Boga, która wytrzymuje oskarżenia i ma pewność, że zostanie uniewinniona przez Boga. Wobec naszego osobistego cierpienia warto zadać pytanie o to, czy jest ono zawinione przez nas, czy nie. Czasem bywa tak, że cierpimy z własnej winy. Na drodze niezawinionego cierpienia nie mamy wątpliwości co do tego, że Pan nas wspomaga, a jeśli stoimy w obliczu cierpienia zawinionego możemy za przykładem sługi podać grzbiet bijącym, nie zasłaniać twarzy, nie cofać się przed poniesieniem konsekwencji i zaprosić Boga do bliskości na tej drodze. On nam nie odmówi swojej pomocy.
Psalm responsoryjny: Ps 69,8-10.21-22.31.33-34
We fragmencie psalmu, którym się modlimy dzisiaj, spotykamy osobę, która doświadcza ogromnego cierpienia. Ze względu na Boga została odrzucona przez bliskich, doświadcza dokuczania, czy nawet lżenia, a w innych tłumaczeniach przeczytamy pohańbienia. Przeżywa wstyd i wykluczenie, ponieważ jest gorliwa w trosce o dom Boży i Boże sprawy. To nie podoba się tym, którzy złorzeczą, lżą Bogu. Orant jest u kresu wytrzymałości, ma złamane serce i opowiada o tym Bogu. Nie zgłasza zastrzeżeń do tego, co go spotyka, przyjmuje cierpienie, ale żali się, że pozostaje osamotniony. Pragnie współczucia, chciałby, żeby ktoś zauważył jego cierpienie, jednak nie zostaje mu to dane. Bardzo potrzebuje pocieszenia, ale ze strony ludzi go nie otrzymuje. Chciał się posilić współczuciem i pocieszeniem, a zamiast empatii otrzymuje truciznę dosypaną do pokarmu i ocet zamiast napoju, który ugasiłby jego pragnienie. Czy taka sytuacja osłabia oranta? Nie. On bez cienia wątpliwości ogłasza, że chce chwalić Pana pieśnią dziękczynienia. Zwraca się do innych cierpiących, np. ubogich oraz tych, którzy są na drodze poszukiwania Boga, że Bóg na pewno ich widzi, zna ich sytuację i wysłucha ich wołań. Bóg interweniuje w ludzkie cierpienia dlatego, że jest dobry, nie gardzi nikim, nawet więźniami, których nazywa swoimi. To, na co zwracamy uwagę, to na bezwarunkowość Bożej pomocy, nie trzeba spełniać żadnych warunków, by otrzymać pomoc od Niego, potrzebna jest tylko ufność w Jego dobroć i chęć pomocy.
Ewangelia Mt 26,14-25
Wydarzenie, o którym mowa, jest usytuowane w dwóch żydowskich świętach: w święcie Przaśników i Paschy. Są to święta z bardzo długą historią, a ich korzenie sięgają jeszcze czasów, gdy Izraelici przebywali w niewoli egipskiej i już tam zapoznali się z praktyką składania baranka w ofierze, to zostało włączone do święta Paschy, oraz spożywaniem niekwaszonego chleba, z którym było związane święto Przaśników. Składanie baranka w ofierze było praktykowane przez pasterzy i odbywało się podczas zmiany pastwisk z zimowych na letnie. Zimowe były dobrze nawodnione, więc nie generowały lęku o to, że zabraknie pożywienia dla owiec, natomiast letnie pastwiska były jałowe, trudno wówczas było o dobre pożywienie dla owiec. Zatem w okresie przejścia z zimowych pastwisk na letnie, pasterze składali bogom ofiarę z baranka, by wybłagać ich przychylność na czas letniego wypasu. Z tego święta pochodzi żydowska idea baranka paschalnego. Święto Przaśników natomiast było obchodzone przez rolników i ma ono dwa odniesienia. W okresie wiosennym oczyszczano stary zakwas pochodzący z zeszłego roku. Z tego zwyczaju pochodzi żydowskie święto Przaśników. Kwestię kwasu w kulturze żydowskiej wyjaśnia literatura rabinacka, w której kwas jest uważany za składnik powodujący zepsucie i dlatego stał się symbolem zła i zepsucia natury ludzkiej. W NT w wypowiedziach Jezusa kwas ma dwojaki wydźwięk, negatywny, np. kwas faryzeuszów, saduceuszów i Heroda (Mk 8,15 par), a pozytywny jest obecny w nauczaniu Jezusa o wzrastaniu królestwa Bożego (Mt 13,33; Łk 13,20-21). Rolnicze święto Przaśników łączyło się także z pierwszymi żniwami, co oznaczało NOWY POCZĄTEK i takie ujęcie mocno korespondowało z EXODUSEM Izraela, który opuszczając Egipt, wyszedł z niewoli do wolności i dał NOWY POCZĄTEK narodowi żydowskiemu. Tak samo paschalne czynności i wydarzenia związane z Jezusem zainicjowały absolutnie nowy i wieczny początek wyjścia całej ludzkości z niewoli grzechu do wolności dzieci Bożych. Te dwa osobne święta: pasterskie związane z barankiem i rolnicze związane z zakwasem, czy też z nowymi żniwami, zostały przez Izraelitów połączone w jedno i z czasem zaczęto obchodzić je wspólnie jako święto Paschy i święto Przaśników. Właśnie podczas tych obchodów następuje męka, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.
Wielki Czwartek, 28.03.204
Msza z poświęceniem krzyżma
Pierwsze czytanie: Iz 61,13a-6a.8b-9
Namaszczenie o charakterze kultycznym i rytualnym było szczególnym aktem, który poświęcał osobę lub sanktuarium na zawsze Bogu. Człowiek stawał się wówczas uczestnikiem szczególnego posłannictwa i mocy. Przekazywana była „nowa jakość”, na przykład obrzęd namaszczenia króla skutkował tym, że król stawał się pomazańcem JHWH. Namaszczony/pomazaniec był też określany mesjaszem, co rozumiano jako człowieka gotowego na przyjęcie ducha Bożego. Namaszczony był nietykalny, przekonują nas o tym słowa Dawida wypowiadane do Saula: oszczędziłem cię, mówiąc: Nie podniosę ręki na mego pana, bo jest pomazańcem pańskim (1 Sm 24,11). Po śmierci Salomona królestwo Izraela rozpadło się na dwa królestwa: północne o nazwie Izrael, które miało stolicę w Samarii, i południowe o nazwie Juda, które miało stolicę w Jerozolimie. Podział nastąpił w latach 931-930, a w roku 722 północne królestwo Izrael przestało istnieć w wyniku najazdu asyryjskiego, natomiast w roku 587/586 zostało pokonane królestwo Judy. Wówczas świątynia i Jerozolima zostały zniszczone, a mieszkańcy deportowani do Babilonii. Od tej chwili namaszczenie wraz z innymi królewskimi obrzędami zostało przeniesione najpierw na arcykapłana, a z czasem na cały stan kapłański. W wyjątkowych przypadkach Biblia mówi także o namaszczaniu proroków. Mowa jest o tym w 1 Krl 19,16 oraz w naszym dzisiejszym fragmencie u Izajasza. W języku greckim słowo Chrystus oznacza namaszczony. W Księdze Izajasza czytamy, że skutkiem namaszczenia jest szczególna asystencja Ducha Pana Boga, posłanie przez Niego i konkretne zadania wynikające z tego posłania. Są nimi: opatrywanie zranionych serc, głoszenie ubogim (chodzi tu o ubogiego ptochois jako wykluczonego ze społeczności) dobrej nowiny, zapowiadanie wyzwolenia jeńcom i swobodę więźniom, pocieszanie zasmuconych. Ogłaszanie roku łaski u Pana. Nastąpi wówczas zamiana smutku w radość, ustąpi przygnębienie, a ci, do których skierowane jest to słowo, będą nazywani kapłanami Boga i Jego sługami. Pan daje słowo, że na mocy Jego wierności Jego słudzy zostaną nagrodzeni i On dokona zawarcia z nimi wieczystego przymierza. Skutki tego przymierza będą zauważalne w postaci Bożego błogosławieństwa. Do tych wszystkich zapowiedzi odwołał się Jezus na początku swojej publicznej działalności i wskazał na siebie jako ich wykonawcę.
Psalm responsoryjny: Ps 89,21-22.25.27
Psalm nawiązuje do tematu namaszczenia, o którym jest mowa w pierwszym czytaniu. Z tekstu wynika, że namaszczenie znajduje człowieka, nigdy odwrotnie. Dawid, jak wynika z Psalmu 89, został znaleziony przez Boga i wybrany. Namaszczenie, którego Bóg mu udzielił, skutkowało Bożą obecnością i była to obecność przy Dawidzie na zawsze. Z tej obecności płynęła siła, jaką Bóg obdarzał Dawida. Czyli namaszczony zostawał uzdolniony do zadań, które Bóg mu przeznaczał. Namaszczony Dawid miał zapewnienie o Bożej wierności i łasce. Moc namaszczonego wynikała z imienia tego, który go namaścił. Namaszczony będzie nazywał Boga swoim Ojcem, swoim Bogiem i Opoką, na której otrzyma zbawienie. W świecie starożytnym ważną kwestią religijną była identyfikacja Boga/boga, którego się uznaje i któremu oddaje się cześć. Im liczniejsza grupa bogów, tym silniejsza religijność i pewność pomocy ze strony któregoś z bogów. Pogańscy bogowie odpoczywali, byli zajęci swoimi sprawami, nie zawsze mieli czas na zajmowanie się sprawami człowieka, który akurat prosił o pomoc. Na tym tle wiara w jednego Boga była niezrozumiała i niepewna. Psalmista jednak nie ulega społecznej presji politeizmu i wyznaje, że Bóg JHWH jest jego Bogiem i nie szuka on innych, ten konkretny jest jego zbawieniem.
Drugie czytanie: Ap 1,4b.5-8
Autor Apokalipsy, Jan Apostoł, jako jedyny z Dwunastu był świadkiem śmierci Jezusa na krzyżu. Pozostałych apostołów nie było przy tym wydarzeniu. I właśnie to spojrzenie bezpośredniego świadka wyróżnia jego opowiadanie o dziele zbawienia. Jest to obecne zarówno w jego Ewangelii, jak i Listach, ale szczególnie właśnie w księdze Apokalipsy, nazywaną także Księgą Objawienia lub Księgą Prorocką. Jest to księga pokazująca ogrom miłości, jaką Bóg obdarza ludzi, którą wyraził w ofierze Jezusa. Jezus jest dla niego kimś, kogo określa jako wiernego świadka, pierworodnego umarłych i władcę królów ziemi. Nazwanie Jezusa wiernym świadkiem zostało określone terminami greckimi martys ho pistos, które w sąsiedztwie kolejnego słowa prototokos (pierworodny) wskazują na mesjańską godność, jak to ma miejsce w Ps 89,28. Prototokos w naszej perykopie występuje jako określenie pierworodny umarłych – gr. prototokos ton nekron. Jak pamiętamy, w Biblii pierworodny ma umocowanie w idei, że to, co pierworodne, należy do Boga. Słowo pierworodny nie oznaczało, że ktoś miał jeszcze rodzeństwo. Termin pierworodny umarłych ma tutaj zastosowanie jako pierwszy, który zmartwychwstał i który udzieli tej łaski innym umarłym, którzy powstaną z martwych dzięki Niemu. Termin prototokos, pierworodny, odnosi się w naszym tekście także do władcy królów ziemi rozumianego jako króla mesjańskiego. Chodzi o postrzeganie Jezusa jako Tego, Który jest przed wszystkimi królami. Tekst Apokalipsy zapewnia, że Jezus jest Tym, Który miłuje, mimo że nasze grzechy przyczyniły się do Jego męki i śmierci. Jezusowi chodzi o nas, o tych, którzy uwierzyli w Niego, i Jezus czyni nas królestwem i kapłanami dla Boga. To oznacza, że Bóg chce przebywać w nas i chce nas. Uczestniczymy w kapłaństwie Jezusa i składamy każdego dnia ofiarę z tego, o co On sam prosi, a co nam daje przez wydarzenia, z którymi się mierzymy każdego dnia. Raz są to ofiary dziękczynienia, a innym razem przeproszenia lub cierpienia. Określenie Ja jestem Alfa i Omega to tzw. metryzm, czyli figura retoryczna, która odwołuje się do skrajności, tutaj jest to pierwsza i ostatnia litera alfabetu hebrajskiego, by wskazać całe spektrum działania Boga, który jest Panem czasu i włada od stworzenia świata do końcowego wybawienia, odnowienia, jest początkiem i kresem wszystkiego.
Ewangelia: Łk 4,16-21
Jezus przyszedł w szabat do synagogi w Nazarecie. W judaizmie szabat jest nazwą dnia odpoczynku przypadającego w ostatnim dniu tygodnia. Znamy to z tekstów biblijnych. Jednak w najdawniejszych czasach nie zawsze był to siódmy dzień tygodnia, lecz np. dzień dziesiąty siódmego miesiąca i taki dzień był wówczas także dniem wstrzemięźliwości oraz pojednania, o czym jest mowa w Kpł 16,29-34; 23,26-32. Kiedy już ukształtował się siedmiodniowy tydzień w Izraelu, zaczęto wymagać powstrzymania się od pracy w szabat, ten dzień odpoczynku przysługiwał także niewolnikom i zwierzętom (Wj 20,10; Pwt 5,14). Z upływem czasu szabat przybrał radosny charakter świąteczny, w którym odwiedzano miejsca kultu, takie jak synagogi czy świątynię. Świętowanie szabatu odróżniało Izraela od innych narodów. Stopniowo jednak podejście do szabatu uległo zmianie i zaczęto w szabat zabraniać wykonywania prac domowych czy też prawa do obrony w przypadku zaatakowania przez wrogów. W ostatnich wiekach przed Chr. i w czasach NT szabat został obwarowany surowymi restrykcjami i przybrał formę czysto zewnętrzną, np. jako złamanie szabatu było traktowane współżycie małżeńskie lub załatwienie potrzeb fizjologicznych. Przeciwko takiemu traktowaniu szabatu, który skupiał się na marginaliach, a pomijał to, co najważniejsze, wystąpił Jezus, Pan szabatu. Jako Pan szabatu, Jezus ustanowił nowy sposób oddawania czci Bogu. Jego zmartwychwstanie w pierwszy dzień tygodnia sprawiło, że chrześcijanie zbierali się w niedzielę, w dzień Pański, na łamanie chleba i na czynienie dziękczynienia, co w języku greckim nosi nazwę Eucharystia. Odczytana przez Jezusa w synagodze nazaretańskiej zapowiedź z Księgi Proroka Izajasza mówiąca o uwolnieniu i wypuszczeniu na wolność dobrze koresponduje z tymi przepisami religijnymi, które doprowadzały do skrajności i oddalały ludzi od Boga. Jezus przyniósł przejrzenie niewidomym, tzn. tym, którzy byli zaślepieni w przepisach prawa, uwolnił uciśnionych, których przytłaczały narzucane restrykcje, i odsyłał ich wolnymi, to znaczy przywracał ich do życia w wolności.
Msza Wieczerzy Pańskiej
Pierwsze czytanie: Wj 12,1-8.11-14
Wydarzenie nocy paschalnej zostało utrwalone jako najważniejsze święto w kalendarzu izraelskim i miesiąc Abib stał się dla Izraela pierwszym miesiącem w kalendarzu. Później przyjął on nazwę Nisan. Kalendarz izraelski był kalendarzem księżycowym, który co pewien czas dostosowywano do kalendarza słonecznego. Abib rozpoczynał się w dzień pierwszego nowiu po wiosennym zrównaniu dnia z nocą, co zwykle ma miejsce w połowie marca i trwa do połowy kwietnia. Święto Paschy koncentrowało się na ofierze z baranka, którego przelana krew ocaliła życie Izraelitom w Egipcie. Jak wiemy, można było złożyć w ofierze koźlę lub jagnię. Naszą uwagę zwraca rodzinny wymiar tego święta. Baranka należało spożyć w gronie rodzinnym, a nawet wraz z sąsiadami, jeśli rodzina była zbyt mało liczna. Zabity baranek nie mógł się zmarnować, co jest ważnym akcentem tego święta. Kolejny akcent wynikający z Księgi Wyjścia to fakt, że zabija go całe zgromadzenie. Te szczegóły paschalne znalazły swoje zastosowanie przy śmierci Jezusa – Baranka Bożego. Izrael znał historię, w której baranek już raz umarł za kogoś. Pierwsza taka ofiara dokonała się w historii Abrahama i jego syna Izaaka, gdzie zamiast Izaaka został złożony w ofierze właśnie baranek. Była to proporcja jeden do jednego: jeden baranek umarł za jednego człowieka. W noc paschalną proporcje uległy zmianie, nastąpiła gradacja. Śmierć jednego baranka niosła ocalenie większej grupie, którą była cała rodzina, wszyscy jej członkowie, a nawet krąg ocalonych powiększał się o sąsiadów. Na tym tle ofiara Jezusa, jednego Baranka, która objęła zasięgiem wszystkich ludzi, jest bardzo wymowna i w tym znaczeniu jest On prawdziwym Barankiem, który prawdziwie uwalnia od śmierci wszystkich, którzy w Niego uwierzą. Ten dzień zapoczątkowany w Egipcie miał być na zawsze obchodzony jako święto i to się stało poprzez śmierć Jezusa, i jest kontynuowane w nowy sposób w Eucharystii, o czym jest mowa w dzisiejszym drugim czytaniu.
Psalm responsoryjny: Ps 116B,12-13.15-16bc.17-18
Komentatorzy widzą w tej części psalmu dziękczynienie liturgiczne. Psalmista składa tu trzy deklaracje: doświadczył Bożej pomocy, głosi, że śmierć ma sens w oczach Bożych, Bóg jest działającym na jego korzyść, następnie deklaruje złożenie pochwalnej ofiary na cześć Boga i będzie to ofiara połączona z wypełnieniem złożonych ślubów. W świecie starożytnym praktykowaną formą dziękczynienia było składanie płynnych ofiar. Izraelici składali je Bogu JHWH, a w religiach pogańskich składano je bóstwom. Słowa: podniosę kielich zbawienia odnosiły się do czynności składania ofiary płynnej i w Izraelu były wyrazem wdzięczności za Bożą dobroć i opiekę. W Izraelu taka ofiara symbolizowała wybawienie, zbawienie udzielone przez Boga, zatem wobec śmierci Jezusa takie odniesienie ma właściwe zastosowanie.
Drugie czytanie: 1 Kor 11,23-26
Mowa jest o ostatniej wieczerzy Pana Jezusa i o ustanowieniu Eucharystii. Dwa słowa są tu kluczowe: przekazałem wam i został wydany. Autor tego listu, Paweł, nie był obecny podczas tych wydarzeń, a konstrukcja zdania, które dziś czytamy: Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazuję – wskazuje na to, że stało się to nie przez bezpośrednie objawienie, lecz poprzez tradycję sięgającą Pana. W języku greckim termin paradidōmi (przekazałem) tworzy grę słów trudną do oddania w naszym języku, ale odnosi się to do ustnego lub pisemnego przekazywania nauki lub tradycji. Odnosi się także do czynności oddawania, przekazywania, wręczania, do podawania do sądu, wydawania w ręce sprawiedliwości, oddawania (kogoś). Zdanie, w którym czytamy, że Jezus został wydany, w tekście greckim zawiera słowo wydany, które pochodzi od paradidōmi. Inny wariant słowa wydany to złamany, dany. Gest połamania chleba odpowiada całej rzeczywistości odkupienia, które dokona się poprzez ofiarę Jezusa, który zostanie paradidōmi, czyli i wydany, i złamany.
Ewangelia: J 13,1-15
Rozdział trzynasty rozpoczyna tzw. drugą część Ewangelii Jana, którą tworzą rozdziały 13-21. Ta część jest przez komentatorów nazywana Księgą Chwały. Nazwa nawiązuje do objawienia Bożej chwały, które dokonało się poprzez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. W naszej perykopie rozpoczyna się najbardziej osobista rozmowa Jezusa z uczniami, otwiera ją czynność obmycia nóg. Reakcja Piotra potwierdza niezręczność sytuacji. Piotr wyraża sprzeciw, by Jezus jak niewolnik, sługa czy osoba niskiego pochodzenia umywał mu nogi. Czynność Jezusa i jego uniżenie wywołują sprzeciw Piotra skierowany wprost w Jezusa. Ale ten sprzeciw może też mieć jeszcze inne odniesienie wynikające z kontekstu kulturowego: w ówczesnej kulturze spodnia część stopy była uważana za wstydliwą część ciała i może właśnie to wywoływało zażenowanie i opór Piotra. Wstydliwa część ciała może być tutaj symbolem grzechu i wówczas słowa Jezusa o tym, że musi go umyć, by miał udział z Jezusem, mogą sugerować potrzebę odpuszczenia grzechów. Idąc dalej w interpretacji, możemy być pewni, że Jezus nam też ofiarowuje obmycie z tego, co nas zawstydza i upokarza. To ewangeliczne wydarzenie może być dla nas zaproszeniem do tego, by oddać Jezusowi to, co w kulturze starożytnej oznaczały spodnie części stopy. Nawiązując do ich obmycia przez Jezusa, możemy dokonać refleksji nad tym, jaki rodzaj służby drugiemu człowiekowi my możemy podjąć. Być może żona może uniżyć się wobec męża lub mąż wobec żony, okazując przebaczenie, wypowiadając słowa uznania i podziękowania. Przełożony może się uniżyć wobec podwładnego, chodzi o taką sytuację, która będzie wiązała się z tym, że okazanie komuś szacunku czy przyznanie racji, uznanie własnej winy będzie wiązało się z poczuciem wstydu i zażenowania. Jezus wie, jakie to jest trudne i dlatego pierwszy poszedł drogą pokory.
Wielki Piątek, 29.03.2024
Pierwsze czytanie: Iz 52,13-53,12
Jest to czwarta pieśń o słudze Pańskim i ma ona bardzo ważny wymiar teologiczny dotyczący zadośćuczynienia zastępczego. Ofiara z życia, którą złoży sługa Pański, będzie wynagrodzeniem za grzechy ludzi. Ekspiacja będzie brutalna aż do tego stopnia, że ludzie widzący jej skutki osłupieją na widok sługi. Zostanie potraktowany tak, że jego wygląd będzie nieludzko oszpecony, postać tak zdeformowana, że niepodobna do człowieka. Wygląd i to, co wydarzy się ze sługą Pańskim, wprawi narody w zdumienie, będzie się o tym opowiadało pod wszystkimi szerokościami geograficznymi. Królowie zamilkną w zdumieniu, że w taki sposób i w tej osobie objawia się ramię Pańskie, ramię, które jest symbolem siły i pomocy, a tutaj objawi się ono wobec kogoś, kto będzie pozbawiony wdzięku i blasku. Będzie odrzucony, wzgardzony, będzie budził odrazę i będzie niczym w oczach ludzi, nie będzie poważany ani szanowany. Sługa nie musiał się poddawać takim torturom, ale zrobił to nie tylko dla nas, ale też i za nas. Obarczył się naszym cierpieniem, wziął na siebie coś, co było naszym przeznaczeniem, dźwigał boleści przeznaczone dla nas, by one nas ominęły. W zamian otrzymuje od nas oskarżenia, w których uznaliśmy go za skazańca i zgadzaliśmy się co do tego, że to Bóg go karze i że ta kara jest słuszna. Bardzo pobłądziliśmy w tych ocenach, zgubiliśmy to, co jest tu istotne, czyli akt ofiarniczy w naszym zastępstwie. On, sługa, dał się gnębić, nie protestował, nie narzekał. Doświadczył samotności, niezrozumienia i odrzucenia, mimo że nikomu nie uczynił nic złego, nikomu nie wyrządził krzywdy i nikogo nie wprowadził w błąd. Powstaje pytanie: czy autor pisze o kimś, kto już przeszedł tę drogę, czy o kimś, kto dopiero nią pójdzie? Czy takie wydarzenie miało miejsce w historii, czy tak niesprawiedliwe i tak okrutne cierpienia już ktoś przeżył, czy autor o tym wie, czy może proroczo przepowiada, że to ma się dopiero wydarzyć? Słowa: Jeśli wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo (…), a wola Pańska spełni się przez niego – wskazują na przyszłość, że to się jeszcze nie dokonało. Oprócz bardzo przejmujących obrazów męki, jakiej został czy też zostanie poddany sługa Pański, warto widzieć przede wszystkim jego motywację i nastawienie: on sam siebie ofiarował i pozwolił na to, że zaliczono go do przestępców, chociaż przestępcą nie był. Przestępca, w sensie dosłownym grzesznik. Umarł za grzeszników i oręduje za nimi. Nie ma do nich pretensji o ich grzechy i o to, że za nie poniósł śmierć. Jeśli rzeczywiście słowa pieśni czwartej odnoszą się do Jezusa, a Jego osoba jest dla nas przykładem do naśladowania, to bardzo pokorniejemy wobec naszych deklaracji mówiących o tym, że chcemy Go naśladować lub że już Go naśladujemy. I nie o to chodzi, byśmy byli do takiej drogi gotowi, na razie zróbmy to, co rzeczywiście jest w naszym zasięgu i w naszych możliwościach: bądźmy Mu wdzięczni i kochajmy Go, przyjmując owoce zbawienia, które On nam daje, żeby Jego śmierć nie była w naszym przypadku „na darmo”.
Psalm responsoryjny: Ps 31,2.6.12ab-13.15-16.17.25
Sytuacja psalmisty wskazuje na potrzebę Bożej interwencji w sytuacji doświadczenia cierpienia. Ufa on Bogu bezgranicznie, jest pewien otrzymania pomocy od Niego. Okoliczności jego modlitwy to: hańba, której stał się znakiem, odraza, którą budzi jego osoba, wygląd, który odstrasza innych, samotność i opuszczenie, ludzie uciekają na jego widok. Wersety 12-13 to charakterystyczna cecha poezji hebrajskiej, którą jest gradacja klimaktyczna. Chodzi o stopniowanie, a więc: początkowo jest mowa o hańbie, następnie o odrazie, o tym, że psalmista jest postrachem i w końcu o tym, że ludzie uciekają na widok sytuacji, w jakiej się znalazł. Psalm 31 towarzyszył Jezusowi podczas konania. To właśnie jego słowami Jezus się modlił mówiąc: Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mego. Te słowa zostały wypowiedziane słyszalnie, natomiast możemy przypuszczać, że myśli Jezusa obejmowały także dalszą jego treść, że pokłada ufność w Panu, wyznaje to, że On jest Bogiem, czyli oddaje Mu cześć, nie mając pretensji o sytuację, z którą się aktualnie mierzy. Psalmista prosi o ratunek, o wyrwanie z rąk wrogów i prześladowców, zachęca do dzielności i męstwa, ufa Bożemu miłosierdziu.
Drugie czytanie: Hbr 4,14-16; 5,7-9
W centrum tekstu jest temat arcykapłana, którym jest Jezus. W Izraelu instytucja kapłańska ma swój początek w czasach Mojżesza i w pokoleniu Lewiego; kapłaństwo było dziedziczne. Z tego pokolenia tylko Aaron i jego potomkowie mogli być namaszczani olejem i mieli prawo do sprawowania kultu oraz do noszenia specjalnego stroju kapłańskiego. Z czasem z rodu Aarona został wyłoniony urząd arcykapłana. Pod koniec VI wieku przed Chr., po odbudowie świątyni jerozolimskiej, czynności kultyczne sprawowali tylko potomkowie Aarona, a Lewici wykonywali czynności pomocnicze. Dominującą rolę kapłaństwo odgrywało w okresie hellenistycznym, tj. między 333 r. przed Chr. a 70 r. po Chr., gdy została zburzona świątynia jerozolimska. Arcykapłan był nie tylko głową świątyni, ale był de facto głową rządu Judei, reprezentował Judeę w oficjalnych rozmowach z władcami, zbierał podatki i był odpowiedzialny za duchową sferę narodu. W latach 175-163 przed Chr. arcykapłan pełnił swoją funkcję dożywotnio. Gdy Herod został królem w 37 roku przed Chr., władza arcykapłanów i kapłanów została ograniczona i przeszła z ich rąk w ręce świeckiego władcy. Odtąd to monarcha wyznaczał arcykapłana i niekoniecznie trzymał się zasady wybierania do tej funkcji potomków z rodu Aarona. Herod ograniczył władzę arcykapłanów do czynności kultowych i pozbawił ich uprawnień politycznych. Autor Listu do Hebrajczyków polaryzuje urząd arcykapłana, dla niego jedynym prawdziwym arcykapłanem jest Jezus. Ta polaryzacja dotyczy przede wszystkim faktu, że arcykapłan świątynny był tak samo grzeszny, jak inni ludzie i składał najpierw ofiary za swoje grzechy, a dopiero potem mógł składać ofiary za grzechy innych ludzi. Na tym tle pokazuje różnicę, z której wynika, że Jezus jest arcykapłanem, który nie miał i nie ma grzechu, obdarza miłosierdziem i łaską. Arcykapłan świątynny nie miał takiej mocy, nie mógł nikogo obdarować zbawieniem czy miłosierdziem, gdyż sam ich potrzebował od kogoś większego od niego.
Ewangelia: J 18,1-19,42
Miejscem wydarzeń paschalnych jest Jerozolima. Jan mówi o ogrodzie za potokiem Cedron, gdzie często przebywał Jezus wraz z uczniami. Także Judasz znał to miejsce i przyprowadził na nie tych, którzy pojmali Jezusa. Jan stwierdza, że Jezus wiedział o wszystkim, co ma Go spotkać, i wyszedł temu naprzeciw. Nie chował się, nie opóźniał męki, nie próbował jej uniknąć. Jezus wyszedł naprzeciw przybyłej kohorcie i zapytał, kogo szukają. To wskazuje na chęć ułatwienia im znalezienia tego, po którego przyszli. Na ich odpowiedź, że szukają Jezusa z Nazaretu, Jezus odpowiada Bożym Imieniem, znanym Żydom: JA JESTEM, co skutkuje tym, że oni upadli na ziemię, czyli oddali Mu pokłon. Także Judasz tak uczynił. W obliczu zagrożenia Jezus doprowadza do tego, że Jego uczniowie mogą swobodnie opuścić ogród, a zostaje pojmany tylko On sam. Podczas sądu Jezusa przed Annaszem w narracji Jana równolegle rozgrywa się dramat Piotra, jego przyznania się do bycia uczniem Jezusa. Annasz pytał Jezusa o Jego uczniów, a w tym czasie jeden z nich, Piotr, zapytany przez ludzi w tłumie o to, czy on jest uczniem Jezusa, wyrzeka się znajomości z Jezusem. Kolejny temat to kwestia bycia królem. Piłat, namiestnik sprawujący władzę z ramienia rzymskiego władcy, miał przed sobą kogoś, kogo posądzono o to, że pretenduje do zdobycia tronu. I zaskakująca jest odpowiedź Jezusa: Tak, jestem królem. Okoliczności tej deklaracji nie są sprzyjające. Jezus jest pojmany, sądzony, ma przeciwko sobie naród żydowski wraz z żydowską władzą i przyznaje, że jest królem. Jeszcze większe zdumienie wywołało w Piłacie oskarżenie podane przez arcykapłanów, że Jezus jest Synem Bożym, ten tytuł miał według nich usankcjonować wyrok śmierci. Z narracji Jana wynika, że Jezus jest nie tylko królem, nie tylko Synem Bożym, ale jest też arcykapłanem, o czym świadczyła noszona przez niego szata. Lniana tunika, cała tkana była zastrzeżona dla stroju arcykapłańskiego i to noszonego tylko wtedy, gdy składał on ofiarę w miejscu najświętszym. Jan wskazywał w ten sposób na Jezusa jako arcykapłana, który swoje życie składał właśnie teraz w ofierze. Postawę Jezusa cechuje spokój, opanowanie i panowanie nad sytuacją. Od samego początku On jest Panem tego procesu i wszystkiego, co po nim nastąpi. Zauważmy, że świadomość tożsamości, tego, kim się jest i jakie ma się życiowe zadania oraz od kogo je się otrzymuje, jest źródłem ogromnej siły do realizacji nawet najtrudniejszych życiowych zadań, nawet wtedy, a może zwłaszcza wtedy, gdy okoliczności życia nie są sprzyjające.
Wielka Sobota, 30.03.2024
Czytanie z Ciemnej Jutrzni: Oz 6,1-2
Znaczące jest imię Ozeasza, z którego księgi czytamy to słowo. Imię jego oznacza Pan ocala/ Pan zbawia. Jak pamiętamy, po śmierci Salomona królestwo Izraela rozpadło się na dwa królestwa: północne Izrael i południowe Juda. Ozeasz działał w Królestwie północnym tuż po roku 750 przed Chr. Księgę uważa się za dosyć trudną, ponieważ zawiera wiele odniesień do skomplikowanej sytuacji politycznej i społecznej, w jakiej znaleźli się mieszkańcy Królestwa północnego zagrożonego najazdem potężnych Asyryjczyków. Nasza perykopa streszcza położenie mieszkańców Izraela. Autor zachęca ich do nawrócenia, zapewniając ich o Bożej pomocy. W tej perykopie warto zauważyć charakterystyczną dla hebrajskiej poezji gradację. Polega ona na tym, że przekaz zaczyna się od czegoś małego, następnie wzrasta, by ostatecznie stać się wielkim. W naszym tekście dotyczy ona dwóch kwestii: jednej negatywnej, drugiej pozytywnej. Gradacja negatywna odnosząca się do kary jest zastosowana w małym stopniu, jest tylko podwójna i jest ona w słowach: Pan nas zranił i Pan pobił. Zaczęło się od zranienia, a skończyło na pobiciu. Natomiast gradacja pozytywna mówiąca o Bożej pomocy i interwencji jest bardzo rozbudowana: Pan nas uleczy, następnie On ranę zawiąże; przywróci nas do życia; dźwignie nas i już będziemy żyli w Jego obecności (na zawsze). Ma ona aż pięć stopni, co jest dosyć rzadkim zjawiskiem. Podsumowując, zauważamy dysproporcję sił: kara nie jest zbyt wielka i trwała, natomiast Boża pomoc jest wielka i jest ona na zawsze, jej ostatecznym celem jest zbawienie, przebywanie na zawsze w Bożej obecności, otrzymaliśmy je dzięki męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.
Wigilia Paschalna
Pierwsze czytanie: Rdz 1,1-2,2
Poemat o stworzeniu jest napisany językiem obrazowym, który przemawiał do czytelnika hebrajskiego żyjącego w starożytności. Każdy naród miał swoją narrację o początkach świata i ludzi, a w narracji biblijnej dominuje przekonanie o tym, że Bóg jest Panem świata, a w tym świecie jest harmonia i ład oraz celowość, które odzwierciedlają ich twórcę. Człowiek został stworzony na końcu, gdy wszystko jest gotowe do jego funkcjonowania. Liczba dni nie oznacza odliczania doby w takiej postaci, w jakiej my ją odliczamy, ale jest symbolem sekwencji zdarzeń. Moc Boga jest ukazana jako moc stwarzania bez udziału rąk czy narzędzi. Autor przedstawia czytelnikowi obraz, w którym cud stworzenia pozostaje całkowicie w ręku Boga i pod Jego opieką.
Psalm responsoryjny: Ps 104, 1-2a.5-6.10.12.13-14.24.35c
Stworzenie świata to przejaw wielkiej mądrości i mocy Boga, ale stała troska
o stworzenie nie wynika ani z jednej, ani z drugiej z tych cech. Jest wyłącznie dowodem Jego wielkiej miłości do tego, co stworzył. Można podziwiać rękę Boga kształtującą świat, ale do karmiącej każde, nawet najmniejsze ze stworzeń może tylko przylgnąć w dziecięcym geście.
Drugie czytanie: Rdz 22,1-18
W postawie Abrahama jest gotowość do złożenia ofiary Bogu ze swojego syna Izaaka. Współczesnego czytelnika dziwi takie wydarzenie, być może nawet oburza i wywołuje protest. Jak to możliwe, że Bóg zażądał złożenia umiłowanego syna w ofierze? W starożytności nie budziło to negatywnych emocji. Składanie bóstwom ofiar z ludzi było dosyć powszechną praktyką i nie budziło zastrzeżeń. Także widzimy to w historii Abrahama. On nie zgłasza zastrzeżeń co do czynności ofiarniczych i nie buntuje się przeciwko nim. Jest tu nawet coś więcej: spolegliwość Abrahama może być odczytana jako zgoda na to, że Bóg ma prawo zażądać najwyższej ofiary. Chodzi tu o syna, którego Abraham miłuje, więc to szczególny syn ma zostać złożony w ofierze, i jest to ofiara godna Boga. Inną kwestią jest pytanie o to, czy Bóg rzeczywiście takiej ofiary potrzebuje i jak wiemy z przebiegu tej historii, nie. Bóg, który zakazał Izraelowi składania ofiar z ludzi, nie sprzeniewierzył się swojemu poleceniu, gdy ofiarę z życia złożył Boży Syn, Jezus. Ofiary składane z ludzi nie miały żadnych zbawczych skutków, ale inaczej jest z ofiarą dokonaną przez Jezusa. Ona jako jedyna ma zbawczą moc.
Psalm responsoryjny: Ps 16, 5.8.9-10.11
W drugim psalmie responsoryjnym sytuację wyjściową stanowi bunt narodów przeciw Bogu i Jego Mesjaszowi. Ten król powołany i namszczony przez Boga zachowuje ufność nawet w momentach bardzo trudnych i raniących. Jest pewien, że idąc przez życie z Bogiem, nie przegra. Ufność tego mesjańskiego władcy łączy postawę Abrahama, gotowego poświęcić swego syna, z postawą Chrystusa w czasie męki. Mają w sobie ten sam spokój płynący z zaufania Bogu.
Trzecie czytanie: Wj 14,15-15,1a
Opowiadanie o przejściu przez Morze Czerwone jest tak ważne, że w przepisach liturgicznych, które zezwalają na opuszczenie pozostałych czytań podczas Wigilii Paschalnej, przy tym jednym jest właśnie zastrzeżenie, że nigdy nie wolno opuścić tego trzeciego czytania. Co takiego w nim jest? Z pewnością nie chodzi o spektakularność wydarzenia. Jak wiemy, to doświadczenie plag egipskich, wyjście z Egiptu, zwycięskie przejście przez Morze Czerwone może być odczytywane w perspektywie takiej, jaką żyły starożytne kultury, mianowicie walki bogów między sobą, okazywania siły, czyli tego, który bóg/Bóg jest silniejszy. Który został pokonany i przez kogo. Izraelici żyjący ponad czterysta lat w Egipcie oswoili się z bogami Egipcjan, znali ich. O swoim Bogu wiedzieli niewiele: jest to Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba. To nie jest długa i bogata historia. Na razie wiedzieli o swoim Bogu tylko tyle, że On jest, że zawarł przymierze z ich przodkami, ale nie znali jeszcze Jego działania, dopiero je poznawali. Jak czytamy w naszej perykopie właśnie to doświadczenie działania Bożego, tego KIM Bóg jest, nie CZY jest, że zwycięża bogów Egiptu, z naczelnym bogiem, jakim był dla nich faraon, to skutkowało tym, że gdy Izraelici zobaczyli to wielkie dzieło, chodzi o wybawienie Izraela z rąk ścigających ich Egipcjan, wówczas ulękli się Pana i uwierzyli Jemu. Zwróćmy uwagę na ten zwrot: uwierzyli Jemu, nie w Niego. Może jest to dobry kierunek wiary dla nas, że nie chodzi o to, by wierzyć w Boga, ale właśnie Bogu, Jego Słowu i Jego zbawczemu działaniu.
Psalm responsoryjny: Wj 15,1.2.4-5.17ab -18
Zaczerpnięta z Księgi Wyjścia pieśń wojenna wysławiająca zwycięstwo Boga nad Jego wrogami jest naturalną kontynuacją opowiadania o przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone (właściwie Morze Sitowia) oraz o zagładzie Egipcjan. Wielkość i moc Boga, która dla jednych okazała się zbawieniem, dla innych była powodem zguby. Wchodząc w świętowanie nocy paschalnej, każdy z nas wybiera sobie jedną z tych dwóch ról, każdy z nas odpowiada sobie na pytanie, czy chce pójść drogą otwartą przez Boga, czy też wyjdzie naprzeciw fal, postawionych jak mur potęgą Jego woli. Noc ta jest dla nas chwilą wyzwolenia albo wyborem unicestwienia. Pytanie z sederu paschalnego (obrzędu rodzinnej wieczerzy paschalnej), czym ta noc różni się od innych, ma dla nas prostą odpowiedź: ta noc uświadamia nam, że poza wyborem danej przez Boga wolności do wybierania dobra i życia istnieje tylko wybór grzechu i zatracenia się w nim.
Czwarte czytanie: Iz 54,4a.5-14
Obraz nakreślony przez Izajasza jest bardzo poruszający: Stworzyciel jest małżonkiem dla stworzenia, którego symbolem jest tu Jerozolima. Małżonek Bóg wchodzi w rolę Odkupiciela, który przebacza małżonce niewierność i zapewnia, że przygarnia ją z ogromną miłością. Mówi o swoim gniewie, ale ten gniew jest tylko na chwilę, natomiast to, co jest na wieczność, to ulitowanie się nad słabą kondycją małżonki i okazanie jej miłosierdzia. Bóg zapewnia, że mimo swoich przewinień małżonka nie musi się Go bać, On nie chce jej strachu, uspokaja jej lęki i przywraca do chwały.
Psalm responsoryjny: Ps 30,2.4.5-6a.11.12a.13.b
Trudno określić tożsamość oranta w Psalmie 30, ale słowa o żałobnym zawodzeniu
i o tańcu pozwalają się domyślać, że może chodzić o kobietę, która stała się przedmiotem pogardy i drwin. Przepłakała całą noc, skoro płacz nawiedził ją z wieczora, a rankiem przyszło wesele. Portret tej modlącej się postaci jest więc bliski obrazowi oblubienicy Boga – świętemu miastu Jeruzalem, któremu Małżonek przebaczył grzechy i niewierności. Czuwamy w noc paschalną i w czasie tej świętej wigilii na naszych policzkach schną łzy wyciśnięte przez konsekwencje naszych grzechów. Ranek przywitajmy radością z Bożego zbawienia.
Piąte czytanie: Iz 55,1-11
Tekst zaczyna się od wielkiej empatii Boga wobec wszystkich spragnionych. Zachęca ich, by u Niego szukali zaspokojenia pragnienia. Zapewnia o tym, że nie trzeba za to żadnej zapłaty. Ta darmowość i wrażliwość Boga są Jego cechami charakterystycznymi. To, co wybrzmiewa w tym tekście, to odsłonięcie się Boga przed człowiekiem, Bóg nie chce być sam. On nawołuje o przyjście człowieka do Boga, o podjęcie trudu szukania Boga, słuchania Go i chodzenia Jego drogami. Dlaczego? Bo Bóg chce przyozdobić człowieka i chodzi o to, by człowiek pozwolił Bogu na to, by przyjął od Niego te szaty, w które On nas chce przyozdobić. Autor daje czytelnikowi do zrozumienia, że Bóg ma plan wobec ludzkiego życia, i że jest to plan pełen miłości, która objawia się w Jego Miłosierdziu.
Psalm responsoryjny: Iz 12,2.3.4bcd.5-6
Krótki rozdział 12 Księgi Izajasza to wzorowana na Psalmach modlitwa dziękczynna za dar zbawienia przedstawiony w poetyckiej formie jako czerpanie wody. Dla nas, przyzwyczajonych do tego, że woda jest zawsze pod ręką, a jej uzyskanie wymaga niewiele więcej niż mały ruch ręki odblokowujący zawór w kranie, jest to może obraz niezbyt sugestywny. Nie wiemy bowiem, co to znaczy, gdy wody nie ma, gdy zaczerpnięcie jej staje się marzeniem trudnym do spełnienia. Duża część ludzkości ma jednak doskonałą świadomość, jak radosny widok stanowi bogate w wodę źródło, czy pełna wody studnia. Tak samo może stać się z Bożym darem zbawienia. Jeśli przywykniemy do niego, jako do czegoś, co się nam po prostu należy, to zgaśnie w nas radość z tego najpiękniejszego daru.
Szóste czytanie: Ba 3,9-15.32-4,4
Księga Barucha powstała ok. 582 roku, niedługo po przesiedleniu mieszkańców Judy do Babilonii. Prorok Baruch działał w czasach, gdy Królestwo północne (Izrael) przestało istnieć, a Królestwo południowe (Juda) właśnie się rozpada. Ból proroka jest ogromny: Cóż się to stało, Izraelu, że jesteś w kraju nieprzyjaciół, wynędzniały w ziemi obcej, uważany za nieczystego na równi z umarłymi? Sytuacja egzystencjalna, w jakiej znaleźli się mieszkańcy najpierw Izraela, a teraz Judy, jest tragiczna, i wszystko wskazuje na to, że zostali opuszczeni przez Boga, ale nie dlatego, że Bóg ich porzucił, lecz dlatego, że to oni odeszli od Boga, porzucili źródło mądrości i Bożą drogę. Jednak Pan deklaruje swoją przynależność do nich, On jest ich Bogiem i nikt inny Go nie zastąpi. Ani Bóg nie chce być zastąpiony, ani tych, których wybrał i obdarzył przywilejami, nie chce zastępować kimś innym, nawet w obliczu tego, że został przez nich odrzucony.
Psalm responsoryjny: Ps 19,8-9.10-11
Prawo zwykliśmy odbierać jako przykre jarzmo, bojaźń jako przejaw słabości, od której powinniśmy się uwolnić, sąd Boży zaś próbujemy zasłonić parawanem miłosierdzia. Psalm 19 o Prawie Bożym mówi jako źródle pokrzepienia, bojaźń Bożą ukazuje jako fundament życia, a Boże sądy jako najpiękniejszy wykład Jego mądrości. To bardzo pozytywne ujęcie spraw, których raczej staramy się uniknąć, płynie z tego wniosek, że wszystkie pochodzą od Boga i są odbiciem Jego zbawczej miłości.
Siódme czytanie: Ez 36,16-17a. 18-28
Prorok Ezechiel działa podobnie jak Baruch w okresie wygnania babilońskiego. Została zburzona świątynia w Jerozolimie, naród został w kilku falach deportowany do niewoli i tam reaguje na wydarzenia związane z tym, że Żydzi zaczęli przyjmować pogańskie zwyczaje i obcy kult, co skutkowało bezczeszczeniem imienia Pana. Wobec takiej sytuacji, gdy przestano troszczyć się o święte imię Pana, On sam je przywraca. I nie tylko to. W tekście słychać ogromny smutek z powodu tego, że Bóg został porzucony przez swój naród. Ezechiel zapowiada zmianę sytuacji. Na pierwszym planie jest to zmiana dotycząca świętego imienia Bożego, przywrócenia mu należnej czci i chwały, ale nie tylko o to chodzi. Warto zauważyć, że Bóg, zabiegając o szacunek dla swojego imienia, nie przestaje myśleć o losie człowieka i zapowiada naprawę jego sytuacji. Zapowiada oczyszczenie i obmycie w czystej wodzi. Zapowiada zabranie serc kamiennych i obdarowanie sercami z ciała oraz napełnienie życiem. Objawia swoją wolę, chce, by Jego naród żył według Jego pouczeń, by wrócił do przestrzegania przykazań, by chciał być ludem należącym do Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 42,2-3.5; Ps 43, 3.4.
Tłum ludzi wypełniający świątynię w czasie uroczystych obchodów, ciżba tłoczących się pielgrzymów skłaniają psalmistę do ucieczki we wspomnienia z własnych obserwacji czy z opowieści snutych przez innych. Opisuje bowiem siebie w zatłoczonym przybytku przy pomocy obrazu, który przywołuje krańcowo odmienną atmosferę: łani przy wodopoju. Płochliwe zwierzę nie czuje żadnego zagrożenia, spokojnie gasi swe pragnienie. Nie obchodzi go i nie niepokoi obserwator, który może być myśliwym – najgroźniejszym gatunkiem drapieżnika. Jest spragniona i dla niej istniej tylko woda, jej orzeźwiający chłód, przywracająca wigor świeżość. Skupia się na źródle, które pozwoli jej przeżyć kolejny dzień, cieszyć się życiem, wolnością. Pielgrzym nie idzie do świątyni jak na ludny i krzykliwy targ, ale cieszy się Bogiem – źródłem zbawienia. Takie przeżywanie święta pozwala czerpać z niego siłę i radość.
Epistoła: Rz 6,3-11
Kiedy jest mowa o chrzcie, warto zobaczyć jego znaczenie w religii żydowskiej. Komentatorzy zauważają, że dla Żydów chrzest był obrzędem, w wyniku którego nie-Żyd przyjmował judaizm. Oznaczało to ostateczne czy też całkowite usunięcie pogańskiej nieczystości, oczyszczenie z niej. Żydowskie prawo zakładało, że osoba, która przyjęła taki chrzest, decydowała się na całkowite porzucenie dawnego stylu życia i teraz stawała się nową osobą, otrzymywała nowe życie. Podobnie przedstawia sprawę Paweł, mówiąc, że człowiek, który otrzymał chrzest Jezusa, otrzymał od Niego nowe życie, a dla dawnego życia umarł.
Psalm responsoryjny: Ps 118,1-2.16-17.22-23
Dziękczynienie Bogu za łaskę wybawienia z ziemi Egiptu, z domu niewoli to treść Psalmu 118, który ma charakter litanijny. Powraca w nim po wielokroć wezwanie Jego łaska na wieki. Dla dzisiejszego czytelnika może być ono szokujące, gdy pojawia się w kontekście dzieł Boga owocujących zagładą, śmiercią, żałobą. Musimy sobie jednak przypominać, że celebrowanie Świąt Wielkanocnych nie jest obrzędem noszenia koszyczka ze święconką, ale udziałem w rzeczywistym zmaganiu się, którego stawką jest życie lub śmierć. Radosny okrzyk: nie umrę, ale żyć będę! – nie może wyrwać się z piersi kogoś, kto żyje złudzeniem, że życie jest jego nieutracalnym prawem. Mając przekonanie o własnej konieczności i znaczeniu, nie doświadczymy znaczenia słów o kamieniu wyrzuconym jako niepotrzebny, wręcz zawadzający, który uznano za zdatny do oparcia na nim całej konstrukcji budynku. Zbawienie to ocalenie życia, to życie dane na nowo, to zmartwychwstanie.
Ewangelia: Mk 16,1-8
W świecie starożytnego Bliskiego Wschodu namaszczenie ciała osoby zmarłej miało miejsce wówczas, gdy zmarły był kimś wybitnym, zasłużonym, przede wszystkim namaszczano ciało zmarłego władcy. Gest namaszczenia ciała Jezusa był w ostrej opozycji wobec sposobu Jego śmierci. Zginął poprzez ukrzyżowanie jak największy zbrodniarz i przestępca, a to wykluczało Go z kręgu tych, którym przysługiwało namaszczenie. A jednak Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności i chciały poprzez namaszczenie oddać cześć Jezusowi. W normalnej sytuacji namaszczenia dokonano by w trakcie pogrzebu, jednak, nie zdążono tego zrobić z uwagi na szabat, zatem odłożono czynności pogrzebowe na czas po szabacie. Zwyczaj chowania zmarłego w skale był zwykle praktykowany przez zamożnych Żydów, którzy często jeszcze za życia przygotowywali grób dla siebie. Taki grób wykuwano w skale lub adaptowano naturalne groty. Grób składał się z dwóch części: przedsionka i grobu właściwego. Dlatego autor pisze, że kobiety weszły do grobu, czyli do środka. Zamiast śmierci, której się spodziewały, spotkały Życie. Anioł oznajmił im rzecz bez precedensu, nikt wcześniej nie zmartwychwstał. Ta perykopa o zmartwychwstaniu zawiera polecenie, by kobiety powiedziały uczniom i Piotrowi o tym, że Pan żyje. Nie da się nie zauważyć tego, jakim Mistrzem i Nauczycielem jest Jezus, nie tylko wobec Piotra. Dlaczego tak ważny jest tutaj Piotr? Dlaczego tak ważne jest powiedzenie właśnie jemu, że Pan żyje? Ponieważ Piotr bardzo cierpi z tego powodu, że zawiódł Jezusa. Wyparł się Go, choć zapewniał, że jest gotowy nawet z Nim umrzeć. Jezus wiedział, co działo się z Piotrem, wiedział, jak bardzo Piotr potrzebował usłyszeć, że nadal jest uczniem, i Pan ma dla niego wiadomość. Taki jest Jezus, nie odtrąca, nie przekreśla, ale przebacza i przygarnia tak, jak czynił to Bóg na kartach Starego Testamentu.