Komentarze do czytań – VI TYDZIEŃ WIELKANOCY | od 14 do 20 maja 2023r. – s. Ewa Maria od Męki Pańskiej OCD

 

VI Niedziela Wielkanocna, 14.05.2023 r.

Pierwsze czytanie: Dz 8,5-8.14-17

Oto stajemy się świadkami pierwszych kroków uczniów Chrystusa, którzy zgodnie z nakazem Pana, by głosić Dobrą Nowinę w Judei, Samarii i aż po krańce ziemi (por. Dz 1,8), opuszczają terytorium Ziemi Świętej, niosąc Ewangelię wszystkim bez wyjątku.

Warto zwrócić uwagę, że Filip – jeden z siedmiu diakonów, rozpoczął swe dzieło ewangelizatora, „przymuszony” prześladowaniami, jakie wybuchły po zabiciu św. Szczepana. Płynie stąd dla nas nauka, że nawet najtrudniejsze okoliczności życiowe nie mogą nas pozbawić entuzjazmu, zapału w realizowaniu poleceń naszego Mistrza. A jednak często dzieje się przeciwnie. Dlaczego? Czy utraciliśmy wiarę, że moc Boga nam towarzyszy, że miłość Pana nas nie opuszcza?

Oczywiście nie możemy zaprzeczać pojawiającym się w nas uczuciom, gdy doświadczamy trudności, cierpień. Chodzi jednak o to, byśmy, nawet w takich sytuacjach, czuwali nad wiarą, nadzieją, miłością, które Bóg zaszczepił w naszych sercach. Troska o pielęgnowanie ich, stosowanie się do nich w naszym życiu jest niezbędna do tego, byśmy przynosili obfite owoce. To pragnienie zbierania wielkich plonów wyraził Chrystus już podczas Ostatniej Wieczerzy (por. J 15,8). Ważne jest jednak, byśmy nie zbierali tych owoców dla siebie, ale po to, żeby przynieść chwałę Bogu. Będzie to możliwe jedynie wtedy, gdy zapominając o sobie, troszczyć się będziemy o dobro innych tak doczesne (to było pierwszym zadaniem diakonów) jak i duchowe.

Czy jesteśmy gotowi z takim zapomnieniem o sobie przekazywać innym moc i dobroć Ojca niebieskiego?

Psalm responsoryjny: Ps 66,1b-3a.4-5.6-7a.16 i 20

Dzisiejszy psalm responsoryjny jest wspaniałym przykładem bezinteresownego głoszenia chwały Bożej. Przyjrzyjmy się zawartym w nim elementom takiego szerzenia wspaniałości Boga. W ich świetle poznamy, jak możemy odpowiedzieć na oczekiwania naszego Pana. Psalmista przepełniony jest radosnym uniesieniem, które nie pozwala mu na bezczynność. Wzywa wszystkie ziemie, by czynnie przyłączyły się do jego chwalby. I poucza, że pierwszą powinnością człowieka jest zwrócenie się z uwielbieniem i dziękczynieniem bezpośrednio do Boga. To przed samym Stwórcą mamy objawić swą radość, swój zachwyt nad Jego dziełem. Ta bezpośredniość w kontakcie z Panem jest porywająca. I to ona może najlepiej pociągnąć do naśladowania. Dzięki niej stajemy się prawdziwymi świadkami zarówno wielkości Boga jak i naszego zachwytu nad Jego dziełem.

Tu od razu możemy zadać sobie pytanie czy dostrzegając wspaniałości Pana, których doświadczamy w życiu, nie zapominamy o tym, by podziękować właśnie Jemu od razu, na gorąco, z entuzjazmem. Jak zadziwiające są Twe dzieła! Potem, widząc niezwykły kontrast między własną słabością a wielkością zadania, które przed nami, wyrażamy nasze pragnienie, by urzeczywistnił się nasz zamiar, aby cała ziemia przyłączyła się do naszej pieśni pochwalnej.

Dopiero teraz po poufnej rozmowie z Bogiem psalmista zabiera się do dzieła. Czy w naszym życiu czynimy podobnie? Czy doświadczane emocje nie przysłaniają nam Pana? A przecież tylko jeśli będziemy blisko Niego, jeśli z nim będziemy podejmować naszą działalność, ustrzeżemy się próżnej chwały – stawiania siebie ponad Bogiem. Z Panem i przed Nim możemy wspominać dary, które nam ofiarował i uczyć innych tak czynić. Taka modlitwa i takie działanie, oparte o Bożą moc i wielkość, będzie mogło przemienić nasze życie. I uwielbimy Pana teraz i w wieczności.

Drugie czytanie: 1 P 3,15-18

Słowa św. Piotra, jakich przed chwilą wysłuchaliśmy, stawiają nas wobec tematu nadziei, która jest w nas. Pierwsze pytanie, jakie się tu rodzi, odnosi się do samego faktu posiadania nadziei. Czy ją mamy? Czy nie zagubiliśmy jej pośród trosk życia? A jeśli gości ona w naszych sercach, umysłach, to czego dotyczy? Czy jest „w nas”, czy „na zewnątrz”? To znaczy: czy wiążemy ją z najgłębszą istotą naszego życia, czy z zewnętrznymi potrzebami bytowania tu w doczesności? A św. Piotr mówi o takiej nadziei, która trwa nieporuszona wobec cierpień, oszczerczych oskarżeń, zarzutów. Nie jest więc nadzieją zdobywania zaszczytów, ziemskich bogactw, nadzieją luksusu, oddawania się wypoczynkowi, przyjemnościom. Taka forma nadziei nie jest trudna do uzasadnienia wobec ludzi tego świata, wobec tych, których wzrok zatrzymuje się na zewnętrznych przejawach ziemskiego życia. Apostoł wzywa nas do złożenia swej ufności w Chrystusie – Cierpiącym Słudze Jahwe, który w najgłębszy sposób objawił swą nadzieję, gdy wisząc na krzyżu w śmiertelnym boju o naszą wieczną szczęśliwość, złożył siebie (a w sobie i nas) w ręce Ojca. Czy taka bezwarunkowa nadzieja zadomowiła się w naszych sercach? Czy o taką nadzieję walczymy w codzienności? Czy rozwijamy ją do tego stopnia, by umocniła nas na trudy życia, by zaświadczyła wymownie o naszej przynależności do Boga, naszej czystej, nie szukającej własnych korzyści miłości do Niego?

Ewangelia: J 14,15-21

Tekst dzisiejszego fragmentu Ewangelii objawia prawdę o miłości i prawdę miłości. Rozważane słowa Chrystusa spięte są, jakby klamrą, myślą o wzajemnym związku miłości i zachowania przykazań. Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. (…) Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Niezmiernie ważną rzeczą jest, byśmy pamiętali o kolejności postaw, do których wzywa nasz Mistrz. Otóż Jezus rozpoczyna swój wywód od miłości i kończy na niej. Ma to ogromne znaczenie dla naszego postępowania. Wskazuje bowiem, że prawdziwym źródłem wypełniania poleceń Boga jest miłość. Zakorzenienie w naszych sercach i umysłach tej prawdy, uwolni nas od niewolniczego spojrzenia na wymagania Pana. Podporządkowanie się Jedynemu Prawodawcy, będzie wtedy wypływać spontanicznie z umiłowania Tego, który nas miłuje. Wypowiedź Zbawiciela wyraźnie wskazuje, że jesteśmy przygarnięci w miłującym sercu Ojca Niebieskiego. To właśnie to ukrycie w głębi istoty Boga, który cały jest miłością (por. 1 J 4,7-21, szczególnie werset 8), uzdalnia nas do wypełniania Jego poleceń. Gdy pamiętamy o tym, doświadczamy jak dobrą, piękną rzeczą jest okazać Bogu miłość przez nasze posłuszeństwo wobec Niego. Dlatego usłyszany przed chwilą fragment Dobrej Nowiny niech stanie się dla nas wezwaniem do pielęgnowania, rozwijania, umacniania postawy miłości względem Pana oraz wielkiej wdzięczności wobec Niego za Jego miłość, którą otoczył nas w swoim wiecznym „teraz”.

 

Poniedziałek, 15.05.2023 r.

Pierwsze czytanie: Dz 16,11-15

Dzisiejszy fragment Dziejów Apostolskich pozwala nam towarzyszyć św. Pawłowi i Łukaszowi w ich ewangelizacyjnych trudach. Głosiciele Dobrej Nowiny rozpoczynają swą pracę na nowym terenie, w miejscu, które dla tamtejszych Żydów i „bojących się Boga” pogan było miejscem modlitwy. Zatem podejmują swoje dzieło pośród tych, którzy nastawieni są na głębsze, duchowe życie. Ale i pośród takich ludzi zachodzą pewne różnice. Tekst podany nam dziś przez Kościół do rozważenia zwraca naszą uwagę na temat słuchania. Spośród kobiet wciągniętych przez Pawła i Łukasza w rozmowę tylko postawa Lidii została opisana dla naszego pożytku. Dlaczego? Jej przysłuchiwanie się mowie Apostoła było na tyle pełne zaangażowania, że jak pisze św. Łukasz: Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła. Końcowym efektem tego wsłuchiwania się w głoszoną naukę był chrzest – całkowita wewnętrzna przemiana jej życia.

My również słuchamy słów Pana, jakie codziennie przedkłada nam Kościół. W jaki sposób słuchamy? Czy przystępując do słuchania słowa Bożego czy to podczas mszy św., czy osobistej lektury Pisma Świętego prosimy Pana, by otworzył nasze serca? Czy nasze zaangażowanie w przyswajanie sobie świętych tekstów przemienia nasze życie? Może się tak stać, jeśli słuchać będziemy przede wszystkim w głębi naszych serc. Za sercem pójdą i uszy tak ciała jak i umysłu.

Psalm responsoryjny: Ps 149,1b-2.3-4.5-6a i 9b

Psalm responsoryjny, wyznaczony jako odpowiedź na pierwsze czytanie mszalne, jest pełnym emocji wylaniem radości przed Bogiem. Śpiew, taniec, gra na instrumentach – to wszystko ukazuje wyraźnie, jak bardzo serce psalmisty przepełnione jest weselem. Przyczyną tego wybuchu radości jest fakt, że Pan swój lud miłuje, pokornych wieńczy zwycięstwem. Psalmista umie więc zauważyć działanie Boga w życiu swoim i swojego narodu. Nie zatrzymuje się jednak na samych darach Stwórcy i Króla. Jest to piękna postawa człowieka, który bardziej niż na dary, zwraca uwagę na Dawcę. Nie więżą go podarunki, ale przyciąga nieskończona miłość, która jest ich źródłem. Dlatego chwalca tylko krótko wspomina o otrzymanym dobru. Za to rozkoszuje się uwielbianiem samego Boga.

Czy potrafimy z taką bezinteresownością zwracać się do Pana? A dla psalmisty jest to tak naturalne! On nie widzi w swym śpiewie trudu, obowiązku. On dostrzega, że jego wychwalanie Boga jest również jego chwałą, a nie tylko jego, ale i wszystkich, którzy idą w jego ślady. Czy chcemy do nich należeć? Czy chcemy przyjąć taki rodzaj chwały? Czy umiemy rozpoznać w takim uwielbieniu również własne wywyższenie? A psalmista zapewnia: to jest chwałą wszystkich Jego świętych. A zatem śpiewajmy Panu, a Jego chwała niech każdego dnia będzie w naszych ustach i sercach.

Ewangelia: J 15,26-16,4a

Tematem rozważanego fragmentu Dobrej Nowiny jest postawa świadectwa. Jezus czyni swoich uczniów, a więc i nas, swoimi świadkami. Zaznacza przy tym, że pierwszym świadczącym jest Duch Święty – Paraklet, który przychodzi, by kontynuować dzieło Jezusa w nas i w świecie. Musimy dostrzec, jakim wielkim wyróżnieniem jest fakt, że sam Bóg, który zstąpił do naszych serc i uczynił z nas swoją świątynię (por. 1 Kor 6,19; Rz 8,9-13), w nas i przez nas chce świadczyć o Sobie. Chrystus przepowiada jednak, że świadek – martyr musi liczyć się z możliwością prześladowań. Jego zadaniem jest trwać mimo cierpienia tak fizycznego jak i psychicznego, duchowego. Jednocześnie słowa Pana zwracają naszą uwagę na to, jak mamy patrzeć na postępowanie nawet prześladowców. Jezus jednoznacznie określa fakty. Nie milczy na temat zła, trudu, cierpienia, jakiego doświadczymy, jeśli będziemy wierni Jego nauce. Niemniej Jego słowa nie wzbudzają w nas nienawiści, niechęci wobec przeciwników. Tak jak usprawiedliwiał swoich zabójców przed Ojcem, tak teraz uczy nas spoglądać z miłością i zrozumieniem na czyny innych.

Dostrzeganie okoliczności łagodzących, jakie wpływają na zachowanie innych wobec nas, jest ważnym elementem świadczenia o prawdzie i miłości. A przecież do tego zostaliśmy powołani. Niech wspiera nas w tym zadaniu świadomość, że Ukrzyżowany i Zmartwychwstały Mistrz zna nasze cierpienia, jest z nami i umacnia swoim Duchem.

 

Wtorek, 16.05.2023 r.- święto Św. Andrzeja Boboli, prezbitera i męczennika, patrona Polski

Pierwsze czytanie: Ap 12,10-12a

Już pierwsze słowa wypowiedziane przez głos mówiący z nieba wskazują na chwałę, w jakiej w Królestwie Niebieskim zanurzeni są ci, którzy poszli śladami Chrystusa – Bożego Pomazańca, a naszego Zbawcy. On to, jeszcze za swego ziemskiego życia, wskazywał na nią, gdy w obliczu nadchodzącej swej Męki, mówił o chwale, jaką otoczy Go Ojciec (por J 12,27n;17,1.5.22.24). Dalsza treść pierwszego czytania mszalnego dzisiejszej uroczystości przywołuje drogę, jaką można dotrzeć tam, gdzie królowanie Boga naszego jest wiecznym szczęściem zbawionych. I tak, to zwycięstwo zapewnia nam nie własna moc i siła, ale krew Baranka, który w każdej sytuacji ofiarowuje nam swą pomoc. Jeśli ją przyjmujemy, stajemy się uczestnikami Jego zwycięstwa. Tak więc wiara w potęgę Jezusa Zbawiciela i przyjęcie Jego daru jest pierwszym krokiem w kierunku Niebieskiej Ojczyzny.

Kolejny zaproponowany nam czyn to „słowo naszego świadectwa”. W wypadku św. Andrzeja – patrona dnia dzisiejszego – było to świadectwo słowa i krwi – męczeństwa za wiarę. Czy tak musi być również w naszym przypadku? My możemy stać się białymi męczennikami, to znaczy głosić naszą przynależność do Jezusa swoją wiernością Bogu w zwykłej, szarej codzienności. Do tego jesteśmy wezwani i jakość naszej odpowiedzi na Bożą wolę względem nas może uczynić naszą wieczność bardziej lub mniej szczęśliwą. Jednak walcząc o tę wierność mamy nieustannie pamiętać, że nie pochodzi ona z nas, ale jest darem, zwycięstwem dokonanym w nas przez Boga – Baranka zabitego, który żyje (por. Ap 5,6) i nas obdarza życiem i zwycięstwem.

W końcu ostatnie wskazanie: nasza wierność Bogu – czyli miłość ku Niemu ma przewyższać umiłowanie siebie, to jest swych ziemskich, doczesnych pragnień. Zapatrzeni bowiem wyłącznie w to co tu, obojętniejemy na dobra wieczne i utrudniamy sobie drogę do Królestwa Ojca, w którym władza Bożego Pomazańca jest radością niebios i ich mieszkańców.

Psalm responsoryjny: Ps 34,2-3.4-5.6-7.8-9

Psalm responsoryjny, zgodnie z zamysłem Kościoła, podpowiada jakiej odpowiedzi możemy udzielić na treści zawarte w pierwszym czytaniu mszalnym. Błogosławić Boga, chlubić się Panem i wysławiać Go – oto postawa psalmisty. Jest on naszym wzorem, według którego winniśmy kształtować naszą wewnętrzną postawę wobec Stwórcy – potężnego Króla wszechświata. Charakterystyczną cechą piewcy chwały Pańskiej jest pragnienie wychwalania Jedynego Obrońcy zawsze, po wieczne czasy. Czyni to bynajmniej nie dlatego, że życie jego upływa w niezachwianym pokoju, szczęśliwej doczesności. Gdyby tak było, nie szukałby pomocy u Pana. A on wyznaje, że tak musiało się stać. Ten fakt przynagla do spojrzenia na własną postawę wobec trudności, na jakie napotykamy.

Po pierwsze: czy pośród trwóg tego życia pomocy szukam u Boga czy u ludzi? Po drugie: czy potrafię zauważyć pomoc Pana, który wyzwala mnie i pozwala trwać w pokoju i radości nawet wtedy, gdy po ludzku trud trwa?

To w szczególności takie chwile są czasem, w którym trzeba nam patrzeć na naszego Wyzwoliciela. Spojrzenie pełne wiary i niezachwianej ufności przywraca radość, bo świadomość Bożej opieki nie tylko uwalnia nas od wstydu poniżenia, ale i wywyższa do współuczestnictwa w chwale Ukrzyżowanego. Dobrze jest pamiętać, że nawet w takich okolicznościach, w jakich znalazł się patron dnia dzisiejszego Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych. Czy zaliczamy się do ich grona? Czy, choćby dziś, chcemy, przyjmując Ciało Pana w Komunii świętej, skosztować jak dobry jest Pan i zaznać szczęścia płynącego z życia w Jego obecności?

Drugie czytanie: 1 Kor 1,10-13.17-18

Drugie czytanie mszalne, zaczerpnięte z Pierwszego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian, przypomina nam misję, jakiej oddawał się św. Andrzej Bobola. Było nią przeciwdziałanie rozłamowi, wzywanie do jedności. Nasz męczennik rozwijał ją w szerokim wymiarze życia ogólno-kościelnego. Być może nigdy nie będziemy mogli go naśladować na takiej płaszczyźnie. Niemniej nie jesteśmy wolni od obowiązku dołożenia starań, by żyć w jedności, zgodzie z ludźmi, pośród których żyjemy. Apostoł Narodów podaje nam wskazówkę, jak ułatwić sobie taką właśnie postawę: spojrzenie na Ukrzyżowanego, pamięć o tym, że właśnie w Nim zostaliśmy zanurzeni we chrzcie (por. Rz 6,3-5nn). Warto też pamiętać, że ta nauka – nauka Krzyża Chrystusowego – nie jest wiedzą czysto ludzkiej, ziemskiej mądrości. Ciągle uaktualniana świadomość tego ochroni nas przed pokusą przeceniania doczesnego szczęścia. Ona niejednokrotnie pozbawia nas tej radości, jaką pozostawił nam Pan Jezus, a która wypływa z bliskości z Nim, z trwania w Nim. To niejednokrotnie naraża na śmiech ludzi nieznających głębokiego życia w Bogu. A przecież to On jest naszym szczęściem, naszą radością, naszą mądrością i w Nim dostępujemy zbawienia. Tylko czy my w to naprawdę wierzymy i czy na co dzień żyjemy tą prawdą?

Ewangelia: J 17,20-26

Odczytując słowa Ewangelii według św. Jana, przeznaczone na dzisiejszą liturgię, stajemy się świadkami przejmującej modlitwy Jezusa. W rozmowie z Ojcem Pan nasz prosi o jedność: jedność uczniów między sobą, jedność wierzących z Mistrzem i Zbawicielem, jedność na wzór wieczystej jedności Trójcy Przenajświętszej. Nic więc dziwnego, że właśnie ten fragment przeznaczony został na uroczystość męczennika za jedność Kościoła. Można tylko dopytywać dlaczego tej jedności, tak upragnionej przez Odkupiciela, ciągle brakuje. Jedną ze wskazówek do rozwiązania tego problemu możemy dostrzec w końcowym fragmencie dzisiejszej perykopy. Chrystus mówi: Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem, i oni poznali, że Ty Mnie posłałeś. Jedność, do której wzywa nasz Pan, jest owocem poznania Boga. W jaki jednak sposób możemy poznać Ojca i tę niepojętą więź, jaka zachodzi między Nim, Synem i Duchem Świętym? Pierwszy krok na tej drodze to poznać – uwierzyć, że Jezus Chrystus prawdziwie został posłany przez Ojca. Jeśli to poznanie jest prawdziwe, rozpala w nas pragnienie zaznajamiania się ze wszystkim, co głosił, czynił Zbawiciel. Poznanie Jego nauki pociąga za sobą przyjęcie prawdy w niej zawartej, a przez to zbliżenie się do Boskiego Nauczyciela. Bliskość z Nim coraz pełniej otwiera nas na przyjmowanie i utożsamianie się z objawianą prawdą. Jezus mówi: Objawiłem im Twoje imię (tj. prawdę o Bożej istocie) i nadal będę objawiał. Czy wsłuchujemy się w słowa tego Bożego objawienia? W konkrecie: jak często czytamy Pismo Święte i książki, które pomagają zgłębić tajemnice naszej wiary? Czy nasze czytanie jest li tylko zewnętrznym przyjmowaniem treści, czy głęboko pojętym wsłuchiwaniem się w słowa Boga i słowa o Bogu? A przecież dopiero takie wewnętrzne poznanie prowadzi do miłości i sprowadza Miłość, która jest więzią Trójcy, i która, zgodnie z pragnieniem Jezusa Mistrza, może spocząć również w nas, robiąc w naszych sercach miejsce dla Boga.

 

Środa, 17.05.2023 r.

Pierwsze czytanie: Dz 17,15.22–18,1

Mowa Św. Pawła na Areopagu, jako że Słowo Boże jest żywe (por. Hbr 4,12), nie jest tylko zapisem relacji o historycznych zdarzeniach, ale zawiera konkretny przekaz również dla nas. Proponuję dziś zatrzymać swą myśl na zdaniu: znalazłem ołtarz z napisem: „Nieznanemu Bogu”. Pozwólmy, by ono stało się w nas pytaniem: czy znam Boga. Kim On dla mnie jest? Jakim jest w moim sercu, umyśle? Jakie prawdy o Nim przyjmuję, od jakich uciekam? Spójrzmy na Boga, którego przedstawia nam Paweł. Jest Stworzycielem wszystkiego, co istnieje. Jest Panem. Nie potrzebuje ludzkich usług, bo sam służy człowiekowi, dając mu wszystko: byt, tchnienie i to, co potrzebne do życia w tym i przyszłym świecie. Pan jest Bogiem w pełni wystarczającym sobie i tylko nadobfitość miłości, którą posiada, powołuje nas do istnienia i je zabezpiecza. Ten Bóg żywy i prawdziwy wzywa teraz wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia. Dlaczego? Bo wyznaczył dzień sądu. On – Odwieczna Miłość szuka nie tyle naszych darów, ile naszej miłości. Człowiek chętnie wylicza swoje czyny. Ale jak często pyta siebie czy ich motywem jest miłość? Czy wykonywane przez nas dzieła nie stają się dla nas osobistymi bożkami, od których uzależniamy nasze życie? A Paweł zwraca nasz wzrok na Jezusa. On przeszedł przez świat czyniąc miłość. Ostatnim, wskazanym tu przez Apostoła, aktem Jezusowej miłości jest Zmartwychwstanie, przez które wprowadza wszystkich do życia miłością. Wszystkich? Tak, pod warunkiem, że przyjmą Jego miłość i odpowiedzą na nią swoją: czystą, bezwarunkową, miłosierną – taką, jaką zostali obdarzeni. Do takiej miłości musimy się nawracać każdego dnia, bo przeciwstawia się naszemu egoizmowi. Czy przyjmiemy to wezwanie jak Dionizy Areopagita i kobieta imieniem Damaris? Czy z tłumem mądrych tego świata powiemy: posłuchamy cię innym razem. To znaczy kiedy?

Psalm responsoryjny: Ps 148,1b-2.11-12.13-14c

Psalm responsoryjny jawi się dziś jako pieśń tych, którzy uwierzyli, którzy nawrócili się do Boga miłości. Dlatego jej elementem dominującym jest chwalba, uwielbienie Pana niebios. Psalmista wśród wychwalających widzi wszystkich ludzi: na każdym stanowisku, w każdym wieku. Jest to piękny obraz odnowionej ludzkiej społeczności. Odnowionej świadomością wielkości Boga, Jego wspaniałości. Czy staramy się rozwijać w sobie taki obraz Boga? Czy chcemy widzieć Go wielkim Jego troskliwością o swój lud? Czy Jego Imię uznajemy za wzniosłe? Czy dostrzegamy, że to On obdarza nas mocą i pomnaża naszą potęgę w obliczu prób i doświadczeń, jakie spotykają nas na tej ziemi? Jeśli tak, to dziękujmy Mu i wychwalajmy Go. Bowiem, jak mówi psalmista, taka jest pieśń pochwalna wszystkich Jego świętych, synów Izraela (również nowego Izraela – Kościoła) ludu, który jest Mu bliski. W tej Jego bliskości pozostańmy dziś i na zawsze.

A jeśli nie potrafimy jeszcze tak patrzeć na Boga, błagajmy Go, by otworzył nasze oczy, żeby w otaczającym nas świecie widziały wspaniałość wielkiego Stwórcy. Prośmy, by otworzył nasze umysły, abyśmy uznali majestat Pana godnego chwały i zechcieli otworzyć nasze usta na wysławianie Boga niebios.

Ewangelia: J 16,12-15

Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Oto słowa naszego Pana z wieczernikowej mowy pożegnalnej. Wtedy uczniowie, nie znając przyszłości, nie doświadczając mocy Paschy Mistrza, tj. Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa, a potem Zesłania Ducha Świętego, nie byli uzdolnieni do zrozumienia pełnego znaczenia dokonujących się zdarzeń, przyjęcia całej nauki Chrystusa. Jest to zrozumiałe, gdyż nie byli jeszcze umocnieni łaską z wysoka. Łaską wyprowadzającą poza ludzkie lęki, wątpliwości. A jak jest z nami? Czy jako ludzie Kościoła obmyci wodą chrztu św., napełnieni Duchem Pana w sakramencie bierzmowania, jesteśmy gotowi wsłuchiwać się ze zrozumieniem w naukę Bożego Syna? Czy godzimy się na wszystkie konsekwencje wypływające z przyjęcia Jego słów?

Chrystus powiedział, że gdy przyjdzie Duch Prawdy, doprowadzi nas do całej prawdy. Poznanie jedynej, autentycznej Bożej prawdy jest ogromną łaską. Jednak zachowanie jej wymaga od nas współpracy. Jak często przyzywamy tegoż Ducha, który broni nas od wpływu światowych półprawd, odwodzących nas od życia z Bogiem? Czy chcemy podjąć refleksję nad tym tematem, by móc usłyszeć, zrozumieć i przyjąć pełnię Bożej – jedynej prawdy o Bogu, o nas, o świecie i wiecznym szczęściu, które Pan dla nas przygotował?

 

Czwartek, 18.05.2023 r.

Pierwsze czytanie: Dz 18,1-8

Śledzimy dalej poczynania św. Pawła, który niestrudzenie podejmuje dzieło ewangelizacji narodów. Jesteśmy świadkami jego trudów, osiągnięć i niepowodzeń. Dostrzegamy jego apostolską gorliwość, nieugiętość, jego zaangażowanie. To wszystko dokonuje się w zwykłej codzienności, nie wyłączając podejmowania pracy zawodowej – rzemiosła, które było znane Pawłowi. To wszystko stwarza atmosferę zwyczajności, normalności tak bliskiej naszym dniom. Fragment ten ukazuje zatem dwojaki sposób oddziaływania na ludzi. Pierwszy z nich wiąże się ze spotkaniem Pawła z Akwilą i Pryscyllą. Czytany dziś tekst nic nie mówi czy to żydowskie małżeństwo przed poznaniem Apostoła było już wyznawcami Jezusa-Mesjasza. Dopiero po wyjeździe Pawła z Antiochii (Dz 18, 26) widzimy ich w roli apostołów. Podobnie listy: do Rzymian (16, 3), pierwszy do Koryntian(16, 19) i drugi do Tymoteusza (4, 19) zaświadczają o ich przynależności do członków Kościoła Chrystusowego. Możemy zatem w tym fragmencie dostrzec wpływ, jaki to spotkanie ze św. Pawłem wywarło na tych przybyszów z Rzymu. Pawłowy sposób bycia, postępowania – nawet jeśli nie przyprowadził ich do Chrystusa – wskazał Akwili i Pryscylli drogę do trwania w Kościele. Każdy powszedni dzień i każdy szabat – dzień spoczynku w rękach Pana, przeżywane przez Apostoła, były tak przekonywującym dowodem prawdy Ewangelii, że pociągnął lub tylko utwierdził jego rodaków na drodze, którą on kroczył. Spójrzmy na naszą codzienność.

Czy przykład naszego życia ma moc przyciągania ludzi do Boga? Czy nasza miłość do Chrystusa wypełnia nasze życie tak, by najzwyklejsze czynności stawały się znakiem wiary, który objawia światu piękno trwania przy Bogu? Czy nie wpadamy w pułapkę głoszenia słowem, nie mającym pokrycia w życiu?

Psalm responsoryjny: Ps 98,1bcde.2-3b.3c-4

Psalm responsoryjny, który przed chwilą usłyszeliśmy, jest objawieniem prawdy o tym, że każde nasze dzieło, dokonane zgodnie z wolą Najwyższego, jest „zanurzone” w Jego zwycięstwie. Tu możemy dostrzec sekret skuteczności cichego działania Pawła Apostoła, który w zwykłej codziennej pracy stał się głosicielem Ewangelii, piewcą triumfu Chrystusa i przez to pociągnął do Jezusa nowych wyznawców. Trzeba by jeszcze uświadomić sobie, że w naszym cichym głoszeniu zbawczego dzieła Pana, na pierwszym miejscu winniśmy stawiać Jego osobę, a nie nasze wysiłki. Do takiej właśnie postawy zachęca nas psalmista objawiając zwycięską moc Boga, Jego dobroć i wierność obietnicom, jakie złożył swemu ludowi.

Tak, Bóg jest wierny! A my czy potrafimy odpowiedzieć na Jego wierność nie tylko słowami hymnów pochwalnych, ale i pieśnią naszego życia?

Ewangelia: J 16,16-20

Dzisiejszy fragment Ewangelii uświadamia nam niedwuznacznie przemijalność doczesnego „teraz”. Ludzkie życie składa się jedynie z chwil. Z krótkich mgnień, które pozwalają nam widzieć Boga i z takich, w których Bóg, zawsze obecny, dla naszego dobra ukrywa się przed naszym wzrokiem wiary. Temat tej tymczasowości, krótkotrwałości naszych doznań wzbudza w nas i wszystkich ludziach bez wyjątku dużo niepewności, lęku, niezrozumienia. Uczniowie zgromadzeni w Wieczerniku wiedzieli, co mają zrobić ze swoimi wątpliwościami, niewiedzą. Chcieli uciec się do Mistrza. On uprzedził ich pytania. Jakże ogromną pociechę wlewa w serca ludzkie świadomość, że Jezus zna nasze problemy, że nie odstępuje od nas, mimo, że nie zawsze odczuwamy Jego obecność. On pragnie bezpiecznie przeprowadzić nas przez wszelkie zagrożenia tego życia i wprowadzić do królestwa wiecznej, nieprzemijającej radości. Niemniej nie ukrywa, że droga do niej prowadzi przez łzy i smutek. I w tych trudnych przeżyciach nie chciał pozostawić nas samym sobie. On sam przeszedł przed nami drogę cierpienia fizycznego, psychicznego i duchowego, by spocząć w radości po prawicy Ojca. Dlatego możemy Mu zaufać, gdy mówi: Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość. Przemieni się w radość! Czy wierzymy w to? Taka wiara pomoże nam przetrwać przemijające smutki, które trwać będą tylko chwilę.

 

Piątek, 19.05.2023 r.

Pierwsze czytanie: Dz 18,9-18

Słowa, które Pan skierował do św. Pawła, nasuwają myśl, że Apostoł – jak każdy inny człowiek – przeżywał chwile zwątpienia, załamania, niepewności. Tym łatwiej więc zobaczyć w nim wzór dla nas, którzy niejednokrotnie zmagamy się z takimi odczuciami we własnym życiu. Bóg, za pośrednictwem odczytanego tekstu z Dziejów Apostolskich, umacnia i nas. Przestań się lękać (…), bo ja jestem z tobą. Dobrze jest pamiętać w naszej codzienności, że Pan nigdy nas nie opuszcza. Żadne trudności, żadne przeciwności nie są w stanie oddalić od nas Jezusa. On, jako że doświadczał w swoim ziemskim życiu podobnych niedogodności – jak pisze autor Listu do Hebrajczyków (Hbr 4,15): był doświadczony we wszystkim na nasze podobieństwo – współczuje, współcierpi z nami w próbach, jakie nas dosięgają. Ta świadomość, jeśli będziemy ją pielęgnować, może stać się dla nas źródłem mocy. Zanurzeni w obecności Boga, nigdy nie pozostaniemy sami ze swoimi problemami. Jeśli otworzymy się na to przebywanie Pana pośrodku naszych dni, w Nim znajdziemy siły do przekraczania swej ludzkiej słabości. Warto też pamiętać, że choć Jezus objawił Pawłowi, że nie pozwoli go skrzywdzić, że wielu zwolenników ma wokół siebie, nie oznaczało to braku trudności i kłopotów.

Nie możemy zatem spodziewać się, że bliskość Boga uchroni nas przed zmartwieniami, troskami, a nawet udrękami. Jednak może się zdarzyć, jak stało się w przypadku św. Pawła, że nawet przeciwnicy zajmą stanowisko po naszej stronie. Niemniej, jeśli bezwarunkowo zaufamy Panu, te doświadczenia nas nie przemogą. Obyśmy umieli wtedy dziękować Bogu.

Psalm responsoryjny: Ps 47,2-3.4-5.6-7

Pięknym wyrazem wdzięczności za Bożą pomoc jest dzisiejszy psalm responsoryjny. Wdzięczność objawia się tu w uwielbieniu majestatu Pana, który jest Władcą ludzi i czasu. I chociaż Jego potęga wzbudza bojaźń wobec Najwyższego i straszliwego Króla, to jednak nie jest to i nie może być lęk przed Tym, który miłuje swój lud. Dlatego dominantą w naszym dziękczynnym śpiewie jest radość. Źródłem zaś tak dziękczynienia jak i doznawanej radości jest dla nas świadomość, że Bóg staje po naszej stronie. To On poddaje nam ludy. W naszej codzienności może to oznaczać, że nie stajemy się niewolnikami światowych ideałów, założeń, pojęć. Bóg daje nam władzę do tego, byśmy panowali nad naszymi myślami, postawami, żyjąc zgodnie z Bożym, a nie światowym sposobem rozumienia spraw.

Co robimy z tą władzą w naszej codzienności?

Ewangelia: J 16,20-23a

Dzisiejszy fragment Ewangelii rozpoczyna się od powtórzenia ostatnich słów wczorajszej perykopy. Możemy zobaczyć w tym fakcie, jak wielką wagę Jezus – a za Nim Kościół – przykłada do przeżywanych przez nas uczuć, emocji. Najwyraźniej nie chce, byśmy nie dopuszczali ich do własnej świadomości, ale pragnie wesprzeć nas we właściwym ich przeżywaniu. Nie wydaje się rzeczą dobrą zagłuszanie naszych lęków czy trudnych doświadczeń przez wymuszone dziękczynienie lub wielbienie Pana. W ten sposób nie pomożemy ani sobie, ani innym. Jezus – Mistrz widząc nasz smutek, strach przed przyszłością wprowadza nas w niego. Pragnie byśmy się mu przyjrzeli, bo wie, że tylko wtedy możemy prawdziwie go pokonać. Niemal każdy smutek, każde niechciane, trudne uczucie koncentruje nas na tej ziemi, na doczesności. Chrystus wyraźnie nam to uświadamia. Dzięki temu możemy dostrzec przemijalność tych doświadczeń. Pan pomaga nam nazwać je po imieniu, ale nie chce, byśmy się na nich zatrzymywali. Wskazuje na przyszłość, która niesie ze sobą zmianę sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Tam odnajdziemy radość przekraczającą to, co ziemskie, doczesne. Tylko głębokie przeżycie tej świadomości może wprowadzić nas w krąg pokoju, niezmąconej radości zakorzenionej w samym Bogu. Troszczmy się zatem o to, byśmy nie utracili pewności, że Bóg jest z nami i że jest On mocen przemienić wszystkie bolesne przeżycia w radość wiecznej przyjaźni z Nim samym. A tego doświadczenia nikt i nic nam odebrać nie może, bo nikt i nic nie ma do niego dostępu poza Panem i nami samymi.

 

Sobota, 20.05.2023 r.

Pierwsze czytanie: Dz 18,23-28

Czytania mszalne pozwalają nam w dalszym ciągu obserwować postęp dzieła ewangelizacji świata. Dziś widzimy Pawła, który umacnia już istniejące Kościoły. Jednak głównym bohaterem usłyszanej przed chwilą perykopy jest Apollos. Człowiek, jak zapewnia św. Łukasz, uczony i świetnie znający Pisma. Jego wiedza otworzyła mu drogę do poznania Jezusa. O Nim też rozprawiał, o Nim nauczał. Jednak to, że pochodził z Aleksandrii, a więc przebywał daleko od wydarzeń, dziejących się nad Jordanem, w Galilei i Jeruzalem, uniemożliwiło mu zdobycie pełnej znajomości tego, co tam się stało. Nieświadomy tego faktu przemawiał z wielkim zapałem i nauczał. Swojej wiedzy nie chciał zatrzymać tylko dla siebie. Nie chciał pozbawiać innych skarbów, jakie sam odkrył. Jego zachowanie dla wielu z nas może być przykładem postępowania. Dostrzegamy bowiem w nim gotowość do dzielenia się z innymi dobrami, które posiadał. To skłania nas do przyjrzenia się własnej postawie wobec duchowych i materialnych dóbr, którymi dysponujemy. Czy nie strzeżemy ich zazdrośnie, stając się nieużytecznymi dla innych? Czy nie ulegamy pokusie wywyższania się, bo mamy więcej, wiemy lepiej, znamy więcej niż pozostali ludzie? Apollos uchronił się przed takim zachowaniem. Zachował pokorę przy całej swej uczoności. Wiedział dobrze, że nie musi znać wszystkiego. Dlatego był otwarty na pouczenia Pryscylli i Akwili. Jak często zamykamy się na poznanie pełnej prawdy tylko dlatego, że nie chcemy uznać własnych braków! Pozbawiamy się pełni, by zatrzymać zazdrośnie okruchy. Jak żałosna jest taka postawa. Wpatrując się w postać Apollosa, pielęgnujmy w sobie te cechy, które uczyniły z niego wielkiego wyznawcę Chrystusa i gorliwego pomocnika w Bożym dziele ukazywania miłości Pana do wszystkich i wszystkiego, co istnieje.

Psalm responsoryjny: Ps 47,2-3.8-9.10

Dzisiejszy psalm responsoryjny ukazuje Boga jako Króla całej ziemi. Świadomość Jego władztwa ma być dla nas przyczyną wielkiej radości, radości „wylewającej się” na zewnątrz w gestach ciała, w okrzykach uniesienia. Czy w obecnej sytuacji świata, gdzie panuje przemoc, nienawiść, egoizm taka postawa jest możliwa? Tak, jeśli pozwolimy, by prawda o Bożej potędze przeniknęła nas do głębi. Wtedy może zagościć w naszych sercach pełne poczucie bezpieczeństwa w ramionach potężnego Boga. On jest Królem władców narodów, On króluje nad całym stworzeniem. Z Jego rąk nie wymykają się losy świata. Wszystko, co się dzieje, jest kontrolowane przez Najwyższego. Dlatego nawet pośród trudnych doświadczeń możemy ufać, że On nas nie opuści, ale zatriumfuje swoją odwieczną miłością, którą ogarnia każdego człowieka. Psalmista ukazuje Boga zasiadającego na świętym tronie – a więc tronie sprawiedliwości, dobroci. Mając tę świadomość, możemy z nadzieją oczekiwać na wypełnienie się zapowiedzianego w psalmie połączenia się narodów u boku Pana, pod Jego świętym władaniem.

Niech nasza pełna ufności radość stanie się modlitwą, głośnym wołaniem o nastanie obiecanego, świętego czasu pokoju i miłości na naszej ziemi.

Ewangelia: J 16,23b-28

Chrystus przedstawia się nam dzisiaj jako Pośrednik wobec Ojca. Dlatego zachęca, by prosić w Jego – Jezusa Imię. Warto więc, chociaż krótko, zastanowić się nad tym, czym konkretnie dla mnie jest Imię Jezusa – naszego Pana. W jakim kontekście Mistrz poleca, byśmy powoływali się na Jego Imię? Otóż trwamy z uczniami na Ostatniej Wieczerzy. Wsłuchujemy się w pożegnalną mowę Chrystusa, w słowa Tego, który odchodzi drogą Męki, drogą cierpienia, by właśnie w ten sposób dotrzeć do Ojca, do radości – więcej – do pełni radości. Jezus mówi: całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. Uczyni to na krzyżu, wołając: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Ps 31,6). Imię Jezusa jest więc ściśle związane z Jego zbawczą misją. Pan nasz zapewnia proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. Jak rozumiemy tę obietnicę? Czy nie w kluczu triumfalizmu i szukania łatwej drogi do zaspokojenia własnych pożądań? Takiej radości nie oczekujmy od Pana. Tej, którą On obiecuje, świat, doczesność, przemijalność dać nie może. Chrystus mówi o radości w ramionach Ojca – Tego, który sam nas miłuje, o ile my umiłowaliśmy Jezusa i uwierzyliśmy w Jego przyjście, Jego przejście – Jego Paschę i Jego powrót do Ojca. Bóg jest Źródłem i Miłośnikiem prawdziwej radości, prawdziwego szczęścia, którego hojnie nam udzieli, jeśli wytrwamy do końca w wierności Jezusowi. Z Nim przejdźmy Jego Drogę Krzyżową i nasze trudne ścieżki. To na nich, w wierności naszemu Panu, doznamy pełni radości wypływającej z Jego bliskości, Jego obecności przy nas. On sam poprowadzi nas w ramiona Ojca, którym powierzył siebie w najtrudniejszej godzinie swego ziemskiego życia. Dzięki temu teraz możemy radować się Chrystusowym zwycięstwem. Cieszyć się radością nieprzemijającą w wieczystym uścisku Ojca Niebieskiego, który sam nas miłuje.