Komentarze do czytań – V TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU | od 17 do 23 marca 2024r. – s. Maria Agnieszka od Wcielenia i Paschy Jezusa OCD

 

 

V Niedziela Wielkiego Postu, 17.03.2024 r.

Pierwsze czytanie: Jr 31,31-34

Piąta niedziela Wielkiego Postu rozpoczyna czas bezpośredniego przygotowania do wydarzeń paschalnych. Po czterech tygodniach ukierunkowanych na nasze nawrócenie i pokutę za grzechy, od dziś liturgia będzie nas prowadzić ku Osobie Jezusa cierpiącego, a potem Zmartwychwstałego. Chodzić będzie o rozpoznanie, kim jest Jezus, a następnie o osobisty wybór: za lub przeciw Niemu.

Pierwszy zadany nam tekst rozpoczyna się słowami: „Pan mówi: Oto nadchodzą dni, kiedy zawrę z domem Izraela i z domem Judy nowe przymierze”. Wobec niewierności narodu wybranego w obu królestwach (północnym – Izrael i południowym – Juda), niewierności przymierzu zawartemu na Synaju po wyjściu z Egiptu, prorok Jeremiasz zapowiada nowe przymierze, oparte już nie na literze prawa, ale na miłości, na rozpoznaniu obecności Pana we własnym sercu. Przymierze to dotyczy każdego Izraelity osobiście.

Znakiem rozpoznawczym obecności Pana będzie odpuszczenie grzechów. Tych właśnie, za które pokutowaliśmy w pierwszej części Wielkiego Postu. Czyli własne sumienie każdego człowieka powie mu: to jest Pan! Sumienie – to właśnie miejsce, w którym dziś, po czterech tygodniach poświęconych refleksji nad sobą i pokucie, możemy odnaleźć Pana.

Dziś trzeba nam usłyszeć te słowa: oto nadchodzą dni Świąt Paschalnych. Oto Jezus w naszym imieniu będzie pił kielich nowego i wiecznego przymierza, a my będziemy świętować Jego Paschę.

Psalm responsoryjny: Ps 51,3-4.12-13.14-15

Psalm 51, odczytany w świetle zapowiedzi nowego przymierza, prowadzi nas ku jasnej, nowej rzeczywistości, niejako wychyla się ku niej. Zwróćmy uwagę na nagromadzenie próśb: obmyj mnie, oczyść mnie, stwórz we mnie czyste serce, odnów we mnie moc ducha, przywróć mi radość ze zbawienia, wzmocnij mnie. Są to słowa pełne nadziei, wyrażające pragnienie nowego życia, życia w wolności dziecka Bożego. Dopóki jest w nas takie wołanie, możemy być pewni, że prowadzi nas Duch Święty. Żaden grzech nie ma nad nami większej władzy niż Duch Jezusa.

Jeżeli trudno nam się modlić, prośmy o dar samej modlitwy, czyli właśnie o Ducha Świętego, Ducha Stworzyciela. To On jest Stwórcą czystych serc. On nas uświęca.

Drugie czytanie: Hbr 5,7-9

Głośne wołanie i płacz Chrystusa, wyrażające Jego ludzki lęk przed cierpieniem i śmiercią, widzimy w Ewangeliach synoptycznych w Ogrodzie Oliwnym, a w Ewangelii świętego Jana w dialogu z uczniami, gdy Jezus mówi: „Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław imię Twoje!” (J 12, 27-28a).

Jezus w swym cierpieniu prawdziwie uczył się posłuszeństwa. Nie w tym sensie, jakoby wcześniej nie potrafił go pełnić, ale w tym, że nigdy jeszcze nie pełnił go w tak skrajnych przeciwnościach, tak bardzo wbrew zarówno swej ludzkiej, jak i Boskiej naturze. Bóg jest samym życiem, człowiek został stworzony do życia i ma udział w życiu Boga. Zarówno jako Bóg, jak i jako Człowiek, pragnienie i pełnię życia Jezus nosił w sobie, natomiast w swym posłuszeństwie odwrócił się niejako od tej pełni, od tego, kim z natury jest, by uwielbić i wypełnić wolę Ojca. Tylko takie posłuszeństwo mogło odkupić pychę człowieka, czyli radykalny zwrot w przeciwnym kierunku: od woli Ojca ku sobie.

Jezus przeżywał opór ludzkiej natury. Każdy mój wewnętrzny opór pozwala mi lepiej zrozumieć Jezusa i docenić wagę jego ofiary. Jezus nie cofnął się mimo wewnętrznego oporu. Poczujmy się zaproszeni do adoracji posłuszeństwa Jezusa. Dzięki niemu żyjemy.

Ewangelia: J 12,20-33

Grecy, czyli ówcześni poganie, osoby spoza narodu wybranego, pragną ujrzeć Jezusa. Zbliża się czas Kościoła powszechnego. Aby jednak mógł się on narodzić, potrzeba, by Jezus umarł i zmartwychwstał. Kościół rodzi się z przebitego boku Zbawiciela, to stamtąd płyną Woda i Krew, dar chrztu i Eucharystii. W pragnieniu pogan Jezus rozpoznaje swoją godzinę, godzinę chwały i czci otrzymanej od Ojca.

Wywyższenie Jezusa dokona się na krzyżu. To tutaj poganie ujrzą Jezusa i w osobie setnika uczynią wyznanie: „Prawdziwie ten był Synem Bożym” (Mk 15, 39). To Jezus ukrzyżowany będzie odtąd przyciągał wszystkich, także i nas. To stąd wypłynie nasze życie wieczne. Czy Grecy mogli przewidzieć, o co proszą, gdy zwrócili się do Filipa? A my, którzy już to wiemy, czy podtrzymamy prośbę?

Dziś w naszych kościołach zasłaniamy krzyże. Czynimy to, by zatęsknić za ukrzyżowanym Jezusem, by zapragnąć Go ujrzeć. Niech to pragnienie rozszerzy nasze serca, aby głębiej wybrzmiała w nich adoracja Ukrzyżowanego, gdy kapłan ukaże Go nam w Wielki Piątek.

 

Poniedziałek, 18.03.2024 r.

Pierwsze czytanie: Dn 13,1-9.15-17.19-30.33-62

Słowo Boże będzie nas w tym tygodniu wprowadzać w tajemnicę niewinnej śmierci Jezusa. Zbliżymy się do tej tajemnicy poprzez szereg postaci, które przed Jezusem cierpiały niewinnie. Każda z nich zapowiada dramat Kalwarii, każda ukazuje jakiś aspekt tego dramatu.

Dziś czytamy historię Zuzanny, córki Izraela, która wraz z rodziną przebywa na wygnaniu w Babilonie. Oskarżona o cudzołóstwo i skazana na śmierć, swą obronę pozostawia Bogu. Przesłanie Zuzanny zawiera się w słowach: „Boże, który znasz to, co jest ukryte, i wiesz wszystko, zanim się stanie”. Zatem: wiesz, jaka jest prawda o moich czynach i wiesz, jaki los mnie czeka. Znasz moją przeszłość i przyszłość. Po tym wyznaniu Zuzanna nie wypowiada już ani jednego słowa. Gdy młodzieniec imieniem Daniel wykazuje jej niewinność, ona milczy i pozwala innym wychwalać Boga.

W świetle tej historii spójrzmy na  Jezusa. Także On był oskarżony niewinnie, także On, zwłaszcza On, zawierzył Bogu. Także On od momentu, kiedy uznał to za stosowne, milczał wobec swoich oprawców, czemu oni nawet się dziwili (Mk 15, 5) i co stało się powodem pogardy wobec Niego (Łk 23, 11). Jego wyrok wykonano, Bóg „nie oszczędził własnego Syna” (Rz 8, 32). Jezus poszedł więc dalej, poszedł do końca w cierpieniu, w zawierzeniu i w uwielbieniu Boga. Przyjął i przeżył to wszystko w najwyższym stopniu, bardziej intensywnie niż ktokolwiek z ludzi. Dlatego właśnie rozumie każde nasze cierpienie.

Jeśli cierpisz, pomyśl, że Jezus już tam był.

Psalm responsoryjny: Ps 23, 1b-3a.3b-4.5.6

Psalm wychwalający Boga jako dobrego pasterza, towarzyszącego swym owcom w każdych okolicznościach, staje się dziś odpowiedzią na historię niesprawiedliwie oskarżonej Zuzanny, a przez to staje się także odpowiedzią Ducha Świętego na każdą naszą trudną sytuację. Psalm ten nie obiecuje nam wygodnych i bezpiecznych dróg. Przejście przez „ciemną dolinę” także może nam się przydarzyć, zwłaszcza że podążamy za Pasterzem, który sam przeszedł przez krzyż. Obiecuje natomiast, że Pasterz nigdy nas nie opuści, że „dobroć i łaska pójdą w ślad za nami przez wszystkie dni życia”, i to być może w nich, w dobroci i łasce Bożej odnajdziemy zielone pastwiska i orzeźwiające wody. Na tę obietnicę możemy odpowiedzieć wiarą, przyjmując słowa Psalmu za własną modlitwę.

Możemy także zatrzymać się przy Osobie Jezusa i od Niego uczyć się, jak pozwolić się prowadzić Ojcu, jak przyjmować otwartym sercem przeznaczone dla nas „właściwe ścieżki”.

Ewangelia: J 8,1-11

Przed spotkaniem z kobietą cudzołożną Jezus modli się na Górze Oliwnej. To tam później dokona się wewnętrzna walka Zbawiciela, doskonałe uzgodnienie Jego ludzkiej woli z wolą Ojca. Jezus wie, że od Jego posłuszeństwa zależy wieczność każdej ludzkiej osoby, wieczność kobiety cudzołożnej oraz Twoja i moja wieczność. Wewnętrzna walka Jezusa nie ogranicza się do tamtej sławnej nocy pomiędzy Ostatnią Wieczerzą a Męką. Dziś Jezus walczy o miłość. W Jego Sercu jest miejsce zarówno dla oskarżycieli, jak i dla oskarżonej. Być może jednak los tych pierwszych bardzo się ważył: przypomnijmy sobie przypowieść o nielitościwym dłużniku. W Sercu Boga bywa święty gniew wobec tych, którzy nie chcą przebaczyć, którzy łatwo oskarżają…

Jezus za obie strony prosi Ojca i obie strony pragnie przyciągnąć do siebie. Obie też strony konfrontuje z ich grzechem. Uczeni w Piśmie i faryzeusze mają za zadanie zobaczyć i uznać swój grzech, kobieta słyszy zaproszenie, by swój grzech porzucić. W tym sensie ona jest o krok dalej na drodze duchowej, drodze zbawienia. Jakże łatwo ulec pozorom i przeoczyć ten drobny szczegół. Jakże ważne jest, by dobrze usłyszeć i zrozumieć wezwanie Jezusa. On powie nam, w którym miejscu naszej drogi jesteśmy. Powie po to, by zaprosić do dalszej wędrówki, nie by potępić. Jedno jest pewne: w Słowie Jezusa będzie zawarta obietnica życia dla nas.

 

Wtorek, 19.03.2024 r.- Uroczystość Św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny

Pierwsze czytanie: 2 Sm 7,4-5a.12-14a.16

W dzisiejszej Uroczystości czcimy św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Pierwsze czytanie wprowadza nas w historię Józefa oglądaną oczami Boga. Historia ta istniała w Sercu Boga od wieków. Czytamy więc o królu Dawidzie, któremu Bóg zapowiada potomka. Potomek ten wybuduje Bogu dom. Wiemy, że proroctwo to dotyczyło Salomona. Ten właśnie następca tronu wybudował w Jerozolimie świątynię – czyli dom Boży. Czytamy jednak, że królestwo potomka Dawidowego będzie wieczne, tymczasem królestwo Salomona po jego śmierci rozpadło się. Chodzi tu więc także o innego potomka i dobrze zrozumiał to król Dawid, który w dalszej części tekstu (nie czytanej już w dzisiejszej liturgii) wychwala Boga za tę obietnicę sięgającą daleko w przyszłość.

Dzisiaj jednak tekst ten bierze do ręki Józef i to on, także pochodzący z rodu Dawida, staje wobec obietnicy, mając jednocześnie w pamięci misję, do której został wezwany we śnie: twoja Małżonka Maryja porodzi Syna, który zbawi swój lud od jego grzechów, a ty, Józefie, nadasz Mu imię, co oznacza, że przyjmiesz Go za Syna i prawdziwie twoim Synem On będzie.

Czy Józef, prosty cieśla, mógł się spodziewać, jak mocno w jego życie wkroczy Bóg i jak trwały dom mu zbuduje? Okazuje się bowiem, że pierwszym budowniczym naszych domów jest sam Bóg. A ja – co spodziewam się otrzymać od mojego Boga? Czy wierzę, że pośród mojej szarej codzienności On buduje mi trwały dom – królestwo Boże w centrum mojego serca?

Psalm responsoryjny: Ps 89,2-3.4-5.27 i 29

Dzisiejszy Psalm jest odpowiedzią na Bożą obietnicę. Człowiek wychwala w nim „przez wszystkie pokolenia” Bożą wierność i łaskę. Człowiek prześciga się z Bogiem w tym dialogu miłości: Boża łaska i ludzka wdzięczność przeplatają się poprzez dzieje, w całej historii zbawienia. Czy przeplatają się w mojej historii?

Ludzka miłość wyraża się także w wyznaniu: Ty jesteś moim Ojcem. Jeżeli uznaję Cię za Ojca, znaczy to, że mam do Ciebie osobisty stosunek, bardzo bliski, pełen szacunku i właśnie miłości. Wiemy, że najpełniej słowa te wybrzmiały w ustach Jezusa. Ale pamiętamy także i to, że Jezus nauczył nas zwracać się do Boga „Ojcze”. Dzisiejszy Psalm jest w pełni modlitwą Jezusa i naszą.

Drugie czytanie: Rz 4,13.16-18.2

Dzisiejsze czytania mszalne mocno osadzone są w Starym Testamencie, w tradycji Izraela. Jak w pierwszym czytaniu wspominaliśmy króla Dawida, tak teraz święty Paweł przypomina nam patriarchę Abrahama. Obaj ci patriarchowie otrzymali od Boga obietnicę potomstwa: Dawid potomka, którego królestwo będzie wieczne, Abraham potomstwa licznego jak gwiazdy na niebie, obejmującego wiele narodów. Zarówno Abraham, jak i Dawid, odpowiedzieli wiarą.

Dzisiejsza uroczystość prowadzi nas jednak krok dalej. Nie chodzi już tylko o wiarę tych dwóch osób, chociaż od nich historia się zaczyna. Józef, Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny, staje dziś przed nami jako kolejne i kluczowe ogniwo w łańcuchu tych, którzy uwierzyli Bogu. Jego wiara była konieczna, aby mógł dopełnić się dialog Boga z Abrahamem oraz Dawidem. To w Jezusie, Synu Józefa z Nazaretu, wypełniają się Boże obietnice dane patriarchom. To Jezus utworzy królestwo trwające wiecznie oraz Kościół obejmujący wiele narodów. Józef, który zarówno z pochodzenia, jak i przez swą wiarę, w sposób szczególny ma prawo do tytułu syna Abrahama i syna Dawida, daje możliwość zakorzenić się w tradycji Izraela także Jezusowi. Co więcej, daje Mu możliwość wypełnić, zrealizować tę tradycję do końca.

W świetle historii Józefa pomyślmy o naszej wierze. Wiara głęboka, traktowana poważnie, prędzej czy później stanie się zobowiązaniem. Bóg może poprosić nas o konkretne czyny, konkretne postawy. Wiara pozwoli nam odkryć, że za tą prośbą kryje się obietnica życia.

Ewangelia: Mt 1,16.18-21.24a

Kim jest Józef? Jak przedstawia nam go dzisiejsza Ewangelia?

Pierwsze zdanie jest zdaniem kończącym rodowód Jezusa. Dowiadujemy się, że ojcem Józefa był Jakub. Gdybyśmy przeczytali cały ten rodowód, zobaczylibyśmy, że Józef pochodzi z królewskiego rodu Dawida. Tę królewską tożsamość przypomina mu anioł we śnie. Mamy więc cieślę z królewskiego rodu. Józef jest człowiekiem, który godzi w sobie godność syna królewskiego ze skromną, zwyczajną codziennością. Oprócz tego jest człowiekiem szlachetnym: pragnie ocalić w swojej Małżonce to, co ma moc ocalić, mianowicie Jej dobre imię.

Wszystko to jest dyskretną zapowiedzią Osoby Jezusa, Syna Józefa. Jezus jest Królem i jest zwyczajnym Człowiekiem. Jezus najpełniej ocala w nas to, co dobre. Jest to także dyskretna podpowiedź dotycząca każdego z nas. Każdy człowiek nosi w sobie królewską godność dziecka Bożego, ukrytą za zasłoną prozy życia. Każdy też najgłębiej w sercu pragnie dobra dla tych, których kocha. Bóg mówi nam dzisiaj: nie bój się Twojej codzienności, przyjmij ją dokładnie taką, jaka jest. Pod nią kryje się tajemnica, której znaczenie trudno przecenić.

 

Środa, 20.03.2024 r.

Pierwsze czytanie: Dn 3,14-20.91-92.95

Dziś Słowo Boże ukazuje nam kolejne osoby będące w niebezpieczeństwie śmierci, kolejny też raz widzimy postawę zawierzenia, na którą odpowiada Bóg. Jak w przypadku Zuzanny z poniedziałkowego czytania Bóg zainterweniował za pośrednictwem człowieka, tak trzem młodzieńcom posyła na ratunek anioła. Dla Boga nie ma granic, by ratować człowieka. Przyjdzie czas, że zainterweniuje przez własnego Syna.

Tymczasem widzimy trzech młodych Izraelitów, gotowych oddać życie za wierność swemu Bogu. Co ważne, nie stawiają Bogu warunków: deklarują wierność bez względu na to, czy Bóg wybawi ich z ręki pogańskiego króla, czy też nie. Mamy tu bardzo ważną wskazówkę: wierność nie jest transakcją handlową z Bogiem. Jest ona natomiast osobistą decyzją, osobistą odpowiedzią na łaskę wiary. Jest prostą konsekwencją rozpoznania obecności Boga w nas i wokół nas. On zobaczy tę wierność i doceni ją. W jaki sposób to wyrazi – pozostaje Jego wyborem. Bóg jest wolny. Zawsze jednak Jego odpowiedzią będzie dar pełni życia – czy to tutaj, czy dopiero po śmierci. Pełnia życia: czy potrafię ją sobie zdefiniować, opierając się na najgłębszych i najczystszych pragnieniach mojego serca? Czy wystarczy mi wiary, by na nią czekać i jej pragnąć tak długo, jak zechce Bóg, pośród takich niedogodności życia, jakie mi się przydarzają?

Psalm responsoryjny: Dn 3,52.53-54.55-56

Kantyk trzech młodzieńców to modlitwa uwielbienia w tyglu doświadczeń. Trzeba mieć ogromny dystans do siebie i swoich spraw, aby będąc w rozpalonym piecu, śpiewać o chwale Boga.

Co jest moim rozpalonym piecem? W jakim stylu przez niego przechodzę? Bóg jest godzien czci i chwały bez względu na moją osobistą sytuację. Póki żyję dla siebie, takie słowa budzą opór i złość. Gdy żyję dla Boga, wyrażają one moją wewnętrzną prawdę i są oczywistością. Więcej nawet, są radością serca, bo przecież jeżeli Bóg żyje „w chwale i świętości”, to tym lepiej dla mnie, który kiedyś do Niego dołączę. A również i teraz nie jestem sam, skoro On „spogląda w otchłanie”.

Ewangelia: J 8,31-42

Jesteśmy świadkami trudnego dialogu między Jezusem a „Żydami”, którzy w Ewangelii św. Jana oznaczają przeciwną Jezusowi część narodu wybranego. Dialog rozgrywa się w świetle słów „prawda was wyzwoli”. Źródłem prawdy jest nauka Chrystusa. Jaka więc to nauka?

Po pierwsze: przyczyną niewoli człowieka jest grzech. Tej niewoli podlega każdy człowiek, bez względu na pochodzenie. Po drugie: wolność, czyli synostwo Boże, zyskuje się przez uznanie grzechu w sobie i przyjęcie zbawienia od Jezusa. To On z tego grzechu wyzwala, a przez to objawia nam Miłosiernego Ojca, tego jedynego Ojca, którego warto wybrać. Inni ojcowie (np. Abraham) bywają potrzebni jako etap drogi, ale ostatecznie chodzi o jedynego Ojca w niebie.

Dzisiejsza Ewangelia pozwala nam dostrzec pewien paradoks: grzech izoluje człowieka nie tylko od Jezusa, ale nawet od jego dotychczasowych wartości, skądinąd dobrych, choć fragmentarycznych i nie ostatecznych: „Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to dokonywalibyście czynów Abrahama”. Jezus nie neguje wartości, którymi żyją Jego rozmówcy, ustawia je tylko we właściwej hierarchii.

Podważenie samego siebie (uznanie swojego grzechu), jak i poddanie Bogu swoich wartości, to trudne wymagania Jezusa. Niezbędne jednak, by człowieka doprowadzić do wolności.

 

Czwartek, 21.03.2024 r.

Pierwsze czytanie: Rdz 17,3-9

Dzisiejsze pierwsze czytanie ma nas wprowadzić w treść Ewangelii, która po nim nastąpi. Tutaj rozpoczyna się historia Abrahama jako ojca Izraela. To Bóg czyni Abrahama ojcem, zarówno w sensie biologicznym, jak i w znaczeniu ponadczasowej misji. Abraham będzie ojcem „mnóstwa narodów”, a więc wcale nie tylko Żydów. Także my dzisiaj nazywamy go ojcem naszej wiary. Bóg obiecuje Abrahamowi także ziemię – kraj Kanaan – oraz trwałą relację – przymierze z Nim samym. To tutaj właśnie, w przymierzu z Bogiem, należy upatrywać źródła i celu wszystkich innych darów: ojcostwa i ziemi. Wszelkie dary i talenty, jakich nam Bóg udziela, mają nas prowadzić do Niego. Jeżeli przysłaniają lub zastępują nam Boga, nie osiągają swojego celu.

Spośród wszystkich obietnic, jakich Bóg udzielił Abrahamowi, tylko obietnica przymierza zrealizowała się od razu i całe życie patriarchy przebiegało w jej świetle. Na pozostałe dary musiał on bardzo długo czekać: potomka otrzymał w późnej starości, a ziemię dopiero w następnych pokoleniach. Co prawda żył on w Kanaanie, ale na własność nabył jedynie grób dla swej żony Sary.

Również sama osoba Abrahama była i jest darem Bożym, darem ofiarowanym narodowi wybranemu, a potem nam wszystkim. Większa od daru jest jednak Osoba Dawcy. Jezus powie: „Zanim Abraham stał się, Ja jestem” (J 8. 58). Bóg rzeczywiście jest większy od wszelkich osób, rzeczy i spraw.

Psalm responsoryjny: Ps 105,4-5.6-7.8-9

Potomkowie Abrahama, Izaaka i Jakuba, słudzy jedynego Boga, zwykli byli wspominać wielkie cuda, których Pan dokonał dla ich narodu. Przyznawali też, że Bóg ojców jest nadal ich Bogiem, a Jego wyroki nadal dokonują się na tym świecie. Są to prawdy, które możemy rozważać w oparciu o lekturę Słowa Bożego, czując się w naszej wierze bezpiecznie i stabilnie.

Potrzeba jednak więcej. Potrzeba zawsze szukać oblicza Pana. Szukać to znaczy być otwartym na niewiadomą, pozwolić się zaskoczyć. Szukać to nie zakładać gotowych odpowiedzi. Słowo Boże zaprasza na nieznane drogi.

Wezwanie do szukania powinno było przygotować serca Izraelitów na rozpoznanie Jezusa, i niektórych rzeczywiście przygotowało. Pierwsi uczniowie Jezusa wywodzą się z Izraela, ze wszystkich sfer społecznych. Są tam prości ludzie, są i uczeni, chociaż czasem ukryci, „z obawy przed Żydami” (J 19, 38). Wezwanie, które Słowo Boże skierowało do wszystkich, uczyniło czujnymi i otwartymi serca niektórych. Wezwanie to jednak nie zamilkło i nadal wybrzmiewa na kartach Biblii.

Zawsze szukajmy Jego oblicza. Szukajmy w realiach naszego życia. Zawsze, dzisiaj także.

Ewangelia: J 8,51-59

W Ewangelii mamy dziś kolejny fragment dyskusji między Jezusem a Jego przeciwnikami. Jezus pragnie przekazać im prawdę o mocy swojej nauki, swojego Słowa. To Słowo jest życiodajne, ponieważ sam Jezus jest życiem i Dawcą życia. Tylko słuchając Jego Słowa i zachowując je, można Go poznać. Ową zależność między słuchaniem a poznaniem Jezus potwierdza także kilka zdań dalej, gdy mówi o swoim odniesieniu do Ojca: „Ja Go znam i słowo Jego zachowuję”.

Ta trudna rozmowa nieuchronnie prowadzi do odrzucenia Jezusa. Radykalny wybór Jego Osoby wymaga bowiem uznania Jego wyższości od Abrahama, ojca wiary Izraela. To, czego wymaga Jezus, naprawdę nie jest proste, bowiem dla Żydów większym od Abrahama mógł być tylko sam Bóg. Tymczasem przed sobą mieli Człowieka, zwyczajnego jak oni. To prawda, Jezus uzdrawiał i czynił cuda, ale nie był jedynym takim prorokiem w historii Izraela, a jednak żaden przed Nim nie czynił siebie Bogiem. Tutaj było miejsce na czystą wiarę, postawienie całej swojej doczesności i wieczności na jedną kartę. Żydzi zdawali sobie bowiem sprawę, że wybór Jezusa pociąga za sobą daleko idące konsekwencje: przyjęcie takich na przykład następstw, jak odłączenie od synagogi, czyli wykluczenie społeczne.

Czy dziś, gdy stajemy wobec Jezusa – Hostii, jesteśmy daleko od tamtego wyboru?

 

Piątek, 22.03.2024 r.

Pierwsze czytanie: Jr 20,10-13

Prorok Jeremiasz to kolejna osoba oskarżana, a mająca w tym tygodniu przybliżyć nam dramat Jezusa. Jezus odrzucony przez swój naród miał w historii Izraela swoich poprzedników. Najważniejszym zdaniem dzisiejszego fragmentu jest to: „Pan jest przy mnie”. Wobec doświadczenia prześladowań, wobec chaosu oszczerstw to jedno jest pewne: Pan jest przy mnie, dlatego wraz z prorokiem odpowiadam Mu wdzięcznym sercem, śpiewam i wysławiam. Moja wiara nie jest jednak naiwna, dlatego biorę pod uwagę, że obecność Pana nie musi przełożyć się na doczesne bezpieczeństwo. Prawdą jest zarówno to, że Bóg „ratuje życie ubogiego z ręki złoczyńców”, jak i to, że Jeremiasz zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach, prawdopodobnie w Egipcie, zaprowadzony tam wbrew własnej woli. Pełną odpowiedzią Boga na ufność człowieka będzie dopiero zmartwychwstanie Jezusa, a po nim nasze zmartwychwstanie.

Jesteśmy jednak wciąż w Starym Testamencie, dlatego prorok mówi także: „dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę na nich”. Modlitwa Jezusa idzie w innym kierunku: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34). Najczęściej jednak w zbolałym sercu jest miejsce na obie te modlitwy. Pierwszą wypowiadamy z poziomu emocji i potrzeby ludzkiej sprawiedliwości, drugą z poziomu woli nawróconej i przenikniętej miłosierdziem. Bóg przyjmuje całą naszą modlitwę i całe nasze człowieczeństwo, pragnie je całe zbawić.

Psalm responsoryjny: Ps 18,2-3a.3b-4.5-6.7

Przepiękny tekst Psalmu 18 pozwala nam uwielbić Boga w tajemnicy Jego opieki nad nami. Bóg jest naszym potężnym Obrońcą. Jest naszą Mocą, Opoką, Twierdzą i Wybawicielem. Jest dla nas Skałą, Tarczą i Obroną. W ten sposób doświadczamy jego miłości i tymi słowami wyrażamy naszą miłość. Czasem miłość wyraża się w milczeniu, tu jednak o intensywności jej przeżywania świadczą raczej słowa, ich ilość i moc. Słowo zaprasza mnie do wylania duszy przed Bogiem. Mogę dziś powiedzieć Mu, kim dla mnie jest.

Milczenie z kolei pozwoli mi wsłuchiwać się w głos Jezusa, który modli się tym Psalmem. Zbliża się Jego Pascha. Pomału ogarniają Go fale śmierci, odmęty niosące zagładę i pęta otchłani. Jezus jednak woła do Ojca i wie, że Jego krzyk dociera do celu. Bóg słyszy Jego głos. Bóg słyszy nasz głos.

Ewangelia: J 10,31-42

We wczorajszej Ewangelii ostatnie słowo Jezusa brzmiało „Ja jestem”. Jezus nazwał siebie imieniem Boga i wszyscy, którzy Go słuchali, rozpoznali to natychmiast. W ich uszach zabrzmiało to jak bluźnierstwo, stąd reakcja samosądu: próba ukamienowania Jezusa. Jezus wie jednak, że ta próba zabicia Go nie powiedzie się, gdyż zna zamiar Ojca. Wie, że Jego godzina jeszcze nie nadeszła. Jezus doprowadza do końca swoją rozmowę z Żydami. Wcześniej powoływał się na swoją naukę, teraz powołuje się na swoje czyny. Jedno i drugie pochodzi od Ojca, jedno i świadczy o jedności Ojca i Syna.

Po co Jezus prowadzi tę trudną rozmowę? Cel jest ukryty, ale bardzo wyraźny, zasygnalizowany w ostatnim zdaniu. Wobec napiętej atmosfery całej tej sceny łatwo je przeoczyć, a przecież ono jest najistotniejszym owocem Ewangelii tego tygodnia. Ono dotyczy także nas: wielu jednak w Niego uwierzyło. Ja jednak w Niego uwierzyłem. Rozpoznałem Boga w Słowie.

 

Sobota, 23.03.2024 r.

Pierwsze czytanie: Ez 37,21-28

Ezechiel, prorok z czasów wygnania babilońskiego, zapowiada powrót narodu wybranego do Ziemi Obiecanej, ziemi ojców. Ma temu towarzyszyć pojednanie narodów, panowanie jednego króla i wierność jednemu Bogu. Bóg zamieszka wśród swego ludu na zawsze. Obietnice te przerastają czasy Ezechiela i wypełniają się dopiero w Osobie Jezusa. To On jest zapowiedzianym Królem, nowym Dawidem. To On przynosi przymierze pokoju. To On jest przybytkiem – świątynią i mieszka wśród swoich na zawsze. Owo przymierze, pokój i dar trwałej obecności Jezus wysłuży nam na krzyżu. „Gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”, powie On w Ewangelii św. Jana (12, 32).

Serce Boga bardzo za nami tęskni. Za nami oraz za naszym szczęściem. Bóg pragnie naszego dobra. Mówi nam o tym dzisiejszy tekst na kilka sposobów. Zobaczmy nagromadzenie obietnic: i zbieram ich, i uczynię ich jednym ludem, i już nie będą się kalać, i zawrę z nimi przymierze pokoju, osadzę ich i rozmnożę… Zobaczmy powtarzającą się formułę przymierza: „będą moim ludem, Ja zaś będę ich Bogiem”, a dalej: „Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem”. Zauważmy wreszcie powracające słowo: na zawsze, na zawsze… Wsłuchajmy się w Boże pragnienie i pozwólmy, aby ono wybrzmiało w naszym własnym sercu. Nasza tęsknota za Bogiem, a także za pokojem, harmonią i szczęściem, jest odbiciem Bożej tęsknoty.

Psalm responsoryjny: Jr 31,10.1112b.13

Psalm zaczerpnięty z Księgi Jeremiasza powtarza myśli z dzisiejszego pierwszego czytania: Bóg zamierza na powrót zgromadzić swój lud w Ziemi Obiecanej. Akcent pada tu jednak na orędzie dla narodów, dla najdalszych wysp (które w języku biblijnym oznaczają właśnie odległe ludy, oddzielone od Izraela nie tyle morzem, co samą odległością). Im to jest głoszona dobra nowina o błogosławieństwie od Pana, nowina pełna radości i wesela. Można by jednak zadać pytanie: po co narodom taka nowina? Co im z tego, że Bóg czyni wielkie rzeczy Izraelowi?

Otóż mamy tu zwiastuny prawdy o powszechności zbawienia. Zgromadzenie Izraela wokół swego Boga to dopiero początek dzieła Bożego. Przy Jezusie zgromadzą się wszystkie narody, a także wszystkie pokolenia: młodzieńcy ze starcami.

Ewangelia: J 11,45-57

Atmosfera wokół Osoby Jezusa zagęszcza się i osiąga punkt kulminacyjny. Postawy skrajnie polaryzują się. Wielu uwierzyło w Niego, natomiast arcykapłani i faryzeusze postanawiają Go zabić. Dramat wyboru lub odrzucenia Jezusa będzie się odtąd dokonywał w każdym ludzkim sercu aż do skończenia świata. Wybór Jezusa nie jest wyborem łatwym, wymaga konsekwentnie wyboru krzyża, jakkolwiek ten krzyż miałby w konkretach życia wyglądać. Członkowie Sanhedrynu precyzyjnie nazwali swój krzyż: „przyjdą Rzymianie i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród”. Być może uznanie Jezusa za Mesjasza rzeczywiście przyspieszyłoby te wydarzenia. One jednak i tak się dokonały, tyle że później, w 70 roku naszej ery. Bez związku z Jezusem nie były już jednak krzyżem, to znaczy straciły wartość zbawczą. Wydarzeniom nieuchronnym tylko Jezus może nadać ostateczny  sens. Przeżywane w łączności z Nim stają się ofiarą za zbawienie świata.

Jezus nadal gromadzi wokół siebie rozproszone dzieci Boże. Czy pozwolę się przygarnąć? Czy zechcę Mu pomóc?