Niedziela 13 marca 2016 r.
Pierwsze czytanie: Iz 43,16-21
Prorok Izajasz zwraca się do Izraela, który przebywa na wygnaniu, zapowiadając zbawcze działanie Boga. Najpierw Izajasz przywołuje wyjście z Egiptu, wyprowadzenie z niewoli. Posługuje się pamiętnymi obrazami suchej drogi wiodącej Izraelitów przez morze i upadku potężnego wojska egipskiego. Pojawia się tu znamienne przeciwstawienie losów pogan postępowaniu Sługi Bożego, który pod pewnymi względami przypomina Izraela, a którego postawa opisana została przez Izajasza rozdział wcześniej w Pieśni Sługi Pańskiego. Ci pierwsi bowiem – jak dziś czytamy – upadli i „już nie powstaną, zgaśli, jak knotek zostali zdmuchnięci”; natomiast Sługa Pański „Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku”.
Izajasz obrazowo opisuje nie tylko przeszłe działanie Pana wobec swego Ludu, ale też zapowiada dzieła Boga, które mają okazać się o wiele większe niż podczas poprzedniego wyjścia. Bo nawet grzeszna niewierność Izraela nie zdołała zniszczyć Bożej miłości. On znów otwiera swe serce dla narodu wybranego. Jego zbawcze czyny staną się radością całej natury, która wraz z człowiekiem będzie uwielbiać Boga. To, co minione i bolesne – przemija. Bóg nieustannie dokonuje dla nas rzeczy nowych. Czy je rozpoznajemy?
Psalm responsoryjny: Ps 126,1-2ab.2cd i 4.5.6
„Odmiana losu Syjonu” wspomniana na początku psalmu jest interpretowana w odniesieniu do zakończenia okresu wygnania na obcej ziemi. Przy czym ten powrót z wygnania można odebrać jako symbol każdego zbawczego działania Boga. Upadek Jerozolimy i zburzenie Świątyni lud Przymierza mógł odczytywać jako zaprzeczenie Bożych obietnic i opuszczenie przez Pana. Dlatego koniec wygnania i powrót do ojczyzny to jakby cudowny nawrót do wiary, do ufności, do jedności z Panem. Oto „odmiana losu” staje się synonimem przebaczenia, odnowienia przyjaźni z Bogiem i nową możliwością oddawania Mu chwały. Jest to doświadczenie wszechogarniającego śmiechu i radosnych okrzyków, tak piękne, że wydaje się, „jak we śnie”. Ileż to razy Boże interwencje w naszym życiu przybierają formę nieoczekiwaną, przekraczającą wyobrażenie człowieka? Właściwą odpowiedzią „na odmianę naszego losu” jest postawa uwielbienia.
Drugie czytanie: Flp 3, 8-14
Fragment z Listu do Filipian to przejmujące świadectwo św. Pawła. Apostoł mówi, że najwyższą wartością jest dla niego poznanie Chrystusa. Przy czym nie chodzi tu o akt intelektualny. Pawłowe „poznanie” wykracza poza wiedzę, obejmuje takie doświadczenie i głębokie zaangażowanie całej osobowości, które przekształca podmiot poznający na podobieństwo do Tego, który został poznany – „bylebym (…) znalazł się w Nim”. Ponadto św. Paweł łączy poznanie Chrystusa z udziałem w Jego cierpieniu i chwale. To właśnie w słabościach, które niesie ze sobą cierpienie, człowiek najpełniej doświadcza mocy działającej w zmartwychwstaniu.
Ewangelia: J 8,1-11
Znamienne, że opowiadanie, w którym Jezus uwalnia od grzechu bezimienną jawnogrzesznicę, rozpoczyna się od wzmianki o Górze Oliwnej – miejsca, gdzie rozpocznie się Jego męka, przez którą Syn pojedna z Ojcem całą grzeszną ludzkość.
Dwa razy Jezus podnosi się, by spojrzeć w oczy i przemówić: najpierw do uczonych w Piśmie i faryzeuszów, a potem do jawnogrzesznicy. I w pierwszym, i w drugim przypadku zaprasza swych rozmówców do stanięcia w prawdzie wobec siebie samych. Ten moment mógł być dla nich chwilą przełomu, gdyż spojrzenie we własne serce staje się początkiem wyzwolenia. Z tej szansy osobistego doświadczenia spotkania Jezusa ze świadomym swej małości grzesznikiem skorzystała cudzołożna kobieta. Nie wiemy, czy zmieniły się serca uczonych w Piśmie i faryzeuszów… Wydaje się jednak, że nie. Inaczej bowiem pozostaliby na miejscu i uznali przed Jezusem własną słabość.
Jezus potępia grzech, ale nie grzesznika – to oczywiście wszyscy zauważają w dzisiejszej Ewangelii. A czy umiemy tę samą postawę pielęgnować w swoim życiu i np. tak zareagować na zranienie przez bliską osobę: „To, co zrobiłaś (-łeś), kochanie, jest złe. Ale ciągle cię kocham.”?
[dzien 2]
Poniedziałek, 14 marca 2016 r.
Pierwsze czytanie: Dn 13,41-62
Historia uwolnienia Zuzanny – pięknej i cnotliwej małżonki bogatego rządcy Joakima, córki Chilkiasza – przez niektórych teologów jest uważana za symbol chrztu. Opowiadanie o kobiecie, która oparła się nagabywaniu dwóch starców, choć przez to została fałszywie oskarżona o cudzołóstwo i niesprawiedliwie skazana na śmierć, stanowiło fragment dawnej katechezy głoszonej katechumenom. Ci, którzy przygotowywali się do chrztu, mieli czerpać przykład czystości sumienia oraz wierności Bogu od mężnej Zuzanny. Chrześcijanin wybawiony przez Chrystusa od śmierci wiecznej tym bardziej jest wezwany do ufności Panu – tak przez nienaruszoną wiarę w Jego Opatrzność, jak i przez godne postępowanie. Wobec pożądliwości i zagrożeń ze strony innych ludzi powinien mieć odwagę powtórzyć za Zuzanną: „Wolę niewinna wpaść w wasze ręce, niż zgrzeszyć wobec Pana” (Dn 13, 23).
Poza tym żona Joakima – uwolniona dzięki orędownictwu proroka Daniela od grożących śmiertelnymi skutkami intryg – ma przedstawiać ochrzczonego, który przez pośrednictwo Chrystusa został uwolniony z więzów szatana. „W dniu tym ocalono krew niewinną.” – tak kończy się opowieść o uratowaniu Zuzanny i tak można podsumować każdy chrzest święty, który jest Sakramentem Odrodzenia w Chrystusie.
W roku Jubileuszu Chrztu Polski wspominajmy także jak najczęściej nasz chrzest, wielbiąc za niego Boga i rozpoznając wyzwania z niego płynące…
Psalm responsoryjny: Ps 23, 1-2ab.2c-3.4.5.6
Psalmista już od pierwszego wersetu opisuje swoje szczęście i wyraźnie wskazuje jego przyczynę: właśnie dlatego, że Bóg jest jego pasterzem, niczego mu nie brakuje. Pasterzowanie Boga jest gwarantem szczęścia. Jak wielu dzisiaj myśli dokładnie na odwrót – albo że Bóg jest przeszkodą do spełnienia siebie, albo że najpierw muszę się zatroszczyć o … (wstaw w wykropkowane miejsce swoje ambicje, plany życiowe), albo że wpierw powinienem zasłużyć na Jego miłość, osiągnąć jakiś poziom duchowej doskonałości, by zechciał być moim Pasterzem.
Ewangelia: J 8,12-20
Jezus jest światłością świata. Zauważmy, że nie mówi jedynie: światłością, ale: światłością świata. Czy jest jakiekolwiek inne źródło światła, o którym można by tak powiedzieć? Świeca oświetla tylko jakiś fragment pomieszczenia, żarówka – tylko jeden pokój, lampa – tylko fragment ulicy, słońce – tylko część ziemi. Nic nie jest w stanie oświetlić całego świata. Jezus jest w stanie to uczynić. On już to czyni. Jego światło może rozjaśnić każdy twój mrok. Nie musisz chodzić w ciemności – grzechu, cierpienia, zranienia, samotności, zdrady, śmierci… Nie zbawisz siebie czy innych o własnych siłach, własnym światłem. Módl się, byś potrafił przyjąć Światłość świata, byś zajaśniał Jego światłem.
[dzien 3]
Wtorek, 15 marca 2016 r.
Pierwsze czytanie: Lb 21,4-9
„I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi” – użyte w tym zdaniu hebrajskie „laszon hara” oznacza dosłownie „zły język, zła mowa”. „Laszon hara” to bardzo poważny grzech, którego dopuścili się Izraelici, oskarżając Mojżesza i Boga, że celowo wyprowadził ich z Egiptu, po to, by ich zgubić. To grzech, który popełniamy także i my, ale nie przywiązujemy do niego zbyt dużej wagi. To są wszystkie złe słowa, które mówimy o innych, przypisując im złe intencje; to jest „zła mowa”, którą kierujemy przeciwko Bogu, w Nim lokalizując źródło naszego cierpienia, niespełniania się naszych oczekiwań, życiowych planów.
W judaizmie wielką wagę przywiązywało się do potęgi mowy oraz krzywdy, jaką słowa mogą wyrządzić innym. Rabini podkreślają, że świat powstał poprzez słowo. Z czterdziestu trzech grzechów wymienionych w wyznaniu recytowanym w święto Jom Kippur, aż jedenaście grzechów jest popełnianych przez mowę. Z kolei św. Paweł Apostoł w katalogach występków, które wymienia w swych listach używa aż pięć odmiennych określeń dotyczących grzechów języka (zob. 2 Kor 12, 20; 2 Tm 3,1-5). Jak czytamy w Księdze Przysłów: „Życie i śmierć są w mocy języka, [jak] kto go lubi [używać], tak i spożyje zeń owoc.” (Prz 18, 21).
Każda „zła mowa” sprowadzi wcześniej czy później na nas węże, które zaczną nas samych kąsać. Człowiek, który oskarża innych, sam zostaje ukąszony przez te oskarżenia. Można się z tego wybawić tylko w jeden sposób. Trzeba spojrzeć na siebie, odnaleźć w sobie ten grzech i ufnie stanąć w prawdzie przed Miłosiernym – byśmy nie zginęli pokąsani przez węża…
Psalm responsoryjny: Ps 102,2-3.16-18.19-21
Ileż razy wołamy do Boga i wydaje nam się, że nas nie słyszy, że nie jesteśmy wysłuchani?! Dzisiejszy psalm wyraźnie wskazuje, że On zawsze „słyszy jęki” swoich ukochanych dzieci. Pamiętajmy tylko, że nie musi odpowiadać zgodnie z naszymi oczekiwaniami. W końcu w czytanej dziś historii z Księgi Liczb Pan wcale nie wysłuchał Izraelitów i nie „oddalił węży”, ale przecież według własnego planu „skazanych na śmierć uwolnił”.
Ewangelia: J 8,21-30
„Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka.” – można by te słowa odebrać jako poniżające, pokazujące człowiekowi jego miejsce w szeregu w porównaniu ze Stwórcą. Ale nie o takie przeciwstawienie Stwórcy i stworzenia tu chodzi. Tym wywyższeniem Jezusa jest przecież tron Jego krzyża. „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem”, tzn. na krzyżu, po „szaleństwie” krzyża poznacie, że jestem Bogiem. W końcowym etapie Wielkiego Postu Kościół chce nas zaprosić do kontemplacji Jezusa ukrzyżowanego jako najwyższego objawienia miłości Boga do człowieka – miłości, która jako jedyna ma moc uzdrowienia nas ze wszystkich naszych zranień.
[dzien 4]
Środa, 16 marca 2016 r.
Pierwsze czytanie: Dn 3,14-20.91-92.95
Czytana dziś historia cudownego ocalenia młodzieńców z ognistego pieca zawiera wiele cennych wskazówek dla naszego życia duchowego. Przy trzech z nich chwilę się zatrzymajmy.
W reakcji na wezwanie króla Nabuchodonozora do oddania czci pogańskiemu posągowi bracia mówią: „Nie musimy tobie, królu, odpowiadać w tej sprawie.” Pamiętamy, że grzech Adama i Ewy rozpoczął się od nieroztropnego wejścia w – z pozoru niewinny – dialog z diabłem. Czy mamy w sobie umiejętność tak radykalnego rozeznania i odrzucenia nie tylko zła, ale już samej drogi do niego prowadzącej, okoliczności jemu sprzyjających? Czy dla pokoju serca i dobra duchowego jestem gotów zrezygnować z „niewinnych”: ćwiczeń jogi, zajęć kinezjologii edukacyjnej, czytania wróżb, korzystania z homeopatii…?
Zachwyca pełne ufności zawierzenie młodzieńców: „Jeżeli nasz Bóg (…) zechce nas wybawić (…), może nas wyratować (…). Jeśli zaś nie…”. Cokolwiek Pan by zrobił w ich tragicznej sytuacji, zdają się w pełni na Jego wolę. Jakie to trudne, bo my przecież zawsze lepiej wiemy, co dla nas lepsze i jak Bóg powinien się zachować w danej sytuacji.
I wreszcie Szadrak, Meszak i Abed-Nego owoce swej wierności Bogu ujrzeli od razu. Ale to jest rzadkość. Zwykle trzeba czekać. Nie umiemy być cierpliwi, zawsze chcemy wszystko mieć od razu. Dajmy czas Bogu, by działał.
Psalm responsoryjny: Dn 3,52.53-54.55-56
W funkcji psalmu responsoryjnego pojawia się dziś Kantyk Trzech Młodzieńców zaczerpnięty z Księgi Daniela. Ten kantyk jest jednym z wielu hymnów wielbiących Boga za ocalenie z opresji, jakie znaleźć można w Starym Testamencie. Jest jednak coś, co wyróżnia go spośród innych tekstów o podobnej tematyce . Ta piękna modlitwa o charakterze litanijnym ukazuje Boga jako Stwórcę wszechświata i Pana dziejów, można powiedzieć, że tętni życiem całego kosmosu. W Nim, który jest alfą i omegą, początkiem i końcem historii, zyskuje pełny sens każde stworzenie.
Ewangelia: J 8,31-42
Jan Paweł II zapytany kiedyś o najważniejsze zdanie w Biblii odpowiedział: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Im więcej jesteśmy zakorzenieni w prawdzie, tym więcej jesteśmy panami samych siebie, tym mniej jesteśmy niewolnikami grzechu. Im więcej w nas prawdy Bożej, tym mniej rządzą nami namiętności, pożądliwości i lęki, które pozbawiają nas naszej wolności. Nie dajmy się zniewolić!
[dzien 5]
Czwartek, 17 marca 2016 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 17,3-9
Często z zazdrością słuchamy o relacjach wielu świętych z Bogiem: o ich mistycznych stanach, objawieniach, niezwykłych darach, jakie otrzymywali, a zwłaszcza możliwości rozmawiania ze Stwórcą. Dziś czytamy o takiej zażyłej więzi Abrahama z Panem, którzy nie tylko ze sobą rozmawiali, ale nawet zawarli przymierze. Gdybym to ja mógł zadać choć jedno pytanie Bogu, gdyby On kiedyś do mnie przemówił, gdybym Go słyszał, widział… – marzymy sobie. No, to przypatrzmy się bliżej słowom Pana skierowanym do Abrahama.
Bóg dał ojcu narodu wierzących trzy obietnice. Obiecał mu potomka, obiecał też, że jego potomstwo będzie wielkim narodem i że otrzyma konkretną ziemię obiecaną. A więc po kolei: Jak zareagowalibyśmy na obietnicę narodzin syna w wieku około stu lat? Czy łatwo uwierzylibyśmy, że nasze potomstwo będzie liczne, jak gwiazdy na niebie, gdybyśmy jednocześnie usłyszeli wezwanie do złożenia w ofierze swego jedynego syna? Czy ucieszylibyśmy się z zapowiedzi ziemi obiecanej, Kanaanu, która była przecież krainą zamieszkałą przez potomków syna Noego – Chama, wyklętego przez swego ojca; a więc ziemią przeklętą, trudną, o którą trzeba było walczyć?
Dostrzegamy zatem, że Obietnice Boga stanowią równocześnie wielkie wyzwanie dla wiary Abrama – nie bez powodu zwanego „ojcem wszystkich wierzących”. I tego się trzymajmy – posłuszeństwa woli Boga i pełnego zawierzenia Jemu. Nie potrzeba nic więcej, To wystarczy…
Psalm responsoryjny: Ps 105,4-5.6-7.8-9
„Na wieki On pamięta o swoim przymierzu.” By Izraelici na zawsze pamiętali o przymierzu, byli poddawani obrzezaniu. Ten znak przynależności do narodu wybranego był nieusuwalny. My także jesteśmy wezwani do obrzezania, tak – to nie pomyłka. Wystarczy zajrzeć do 10 rozdziału Księgi Powtórzonego Prawa, którego druga część (ww. 12-22) zatytułowana jest „obrzezanie serca” – „Dokonajcie więc obrzezania waszego serca, nie bądźcie nadal [ludem] o twardym karku, albowiem Pan, Bóg wasz, jest Bogiem nad bogami i Panem nad panami”. Jakie to aktualne wezwanie na czas Wielkiego Postu!
Ewangelia: J 8,51-59
Gdy słuchamy Ewangelii podobnych do dzisiejszej, w których Jezus spiera się z Żydami, łatwo przychodzi nam oburzać się na postawę faryzeuszy, uczonych w Piśmie. A przecież w rozmowie, którą dziś czytamy, Jezus jednoznacznie mówi o sobie: JESTEM, KTÓRY JESTEM, co oznaczało: jestem JAHWE. Tak przemawiać mógł jedynie Bóg, a nie człowiek. Jak człowiek mógł uważać się za Boga? Wiara, jakiej domagał się Jezus, przerastała Żydów całkowicie. A czy ja wierzę – żarliwie i tak do końca – że Jezus JEST obecny pod postacią chleba i wina? Czy każdy udział w Eucharystii przeżywam jako misterium Bożego JESTEM?
[dzien 6]
Piątek, 18 marca 2016 r.
Pierwsze czytanie: Jr 20,10-13
Lament prześladowanego Jeremiasza uświadamia nam, że wierność Bogu bywa przyczyną cierpień i prześladowań. Tak było za czasów Jeremiasza, za czasów Apostołów, tak jest też i dzisiaj, o czym codziennie słyszymy w mediach. Jak się zachować, gdy docierają do nas wieści o takich sytuacjach lub gdy sami ich doświadczamy?
„Tobie powierzyłem swą sprawę”. To jest właściwa postawa – postawa ufności wobec Boga. Ona powinna podtrzymywać chrześcijanina w godzinie cierpień i prześladowań. Właściwie to każdy, kto postanawia na serio żyć Ewangelią, bronić prawdy, czynić dobrze, winien być przygotowany, że spotka się ze sprzeciwem tego świata, niezrozumieniem bliskich, odrzuceniem. Wszak „Sługa nie jest większy od swego Pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15, 20)… Nie ulegajmy więc zgorszeniu z powodu cierpienia. Krzyż jest nierozerwalnie związany z podążaniem za Jezusem. I jak Chrystus zbawił człowieka przez krzyż, tak również człowiek wchodzi na drogę zbawienia i przyczynia się do zbawienia świata niosąc swój krzyż.
Prorok Jeremiasz oprócz postawy ufności poucza nas także w kwestii uwielbiania Boga: „Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana”. To zachowanie właściwe nie tylko wtedy, gdy dzieje nam się dobrze i wdzięczność Bogu wypływa z nas niemal naturalnie. Jesteśmy wezwani do czegoś więcej – jak to ujął św. Paweł w Liście do Tesaloniczan: „W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.” (1 Tes 5, 18).
Psalm responsoryjny: Ps 18, 2a-3.4-6a.7
Wzywałem Pana w moim utrapieniu, wołałem do mego Boga (…) dotarł mój krzyk do jego uszu”. Dzisiejszy psalm uczy nas modlitwy wołania. Kiedy czujemy wokół lub wewnątrz nas „otchłań” i „zagładę”, gdy życie sypie się jak domek z kart, a serce pęka z bólu, mamy wołać do Tego, który jest skałą ocalenia, mocą we wszelkich przeciwnościach, tarczą obronną przed każdym złem. Szturmujmy niebo. W Nim nasza nadzieja!
Ewangelia: J 10,31-42
Coraz częściej pod koniec Wielkiego Postu czytamy w Ewangeliach o próbach zabicia Jezusa. W dzisiejszej perykopie Żydzi usiłują ukamienować Go za to, że powiedział „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Atmosfera nienawiści i odrzucenia narasta.
W tych okolicznościach Jezus udaje się nad Jordan. Tam, gdzie wszystko się zaczęło, gdzie rozpoczął swoją publiczną działalność, gdzie zstąpił na Niego Duch Święty, a od Ojca usłyszał, że jest Jego umiłowanym Synem. Gdy Twoje życie wali się w gruzy – idź nad swój Jordan, zanurz się w sercu swego Abba-Tatusia i usłysz: jesteś moim ukochanym dzieckiem, wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki (por. Jr 1,5)…
[dzien 7]
Sobota, 19 marca 2016 r.
Pierwsze czytanie: 2 Sm 7,4-5a.12-14a.16
Bóg kieruje do proroka Natana obietnicę daną królowi Dawidowi, że z jego potomstwa powstanie Mesjasz. To oczywiście zapowiedź Jezusa. Jak w swej genealogii Chrystusa podaje ewangelista Mateusz, Dawida od Jezusa dzieliło 28 pokoleń izraelskich. „Bóg pisze prosto po krzywych liniach życia ludzkiego” strawestował kiedyś słowa Alberta Einsteina Roman Brandstaetter. Bo przecież, ile razy w ciągu tych 28 pokoleń zdarzyły się zdrady, odejścia od Pana, ileż w tych kolejnych generacjach było osób łamiących przymierze z Bogiem, który wszystkie te „krzywe linie” prostował i konsekwentnie realizował swój zbawczy plan.
Nieraz nie widzimy w naszym życiu celowości pewnych działań , to, co nas spotyka, wydaje się być wyłącznie bezsensownym cierpieniem, życiową komplikacją czy po prostu nieatrakcyjną szarością dnia codziennego… Podczas gdy tak naprawdę każdej godziny dokonuje się niezwykłe Boże dzieło, jesteśmy świadkami, uczestnikami, podmiotami wspaniałych zamierzeń Stwórcy względem nas i świata. Miejmy tylko oczy szeroko otwarte, umiejmy czekać…
Psalm responsoryjny: Ps 89,2-3.4-5.27 i 29
Dzisiejszy psalm stanowi pieśń pochwalną na cześć łaskawości Pana, który złożył Dawidowi niezwykłą obietnicę dotyczącą jego potomstwa. Choć Bóg znał serce króla Dawida, wiedział o jego słabościach i skłonności do grzechu (np. cudzołóstwo z Batszebą, doprowadzenie do śmierci Uriasza Hetyty), to jednak nie zawahał się przyrzec: „Na wieki zachowam dla niego łaskę”. To wielka pociecha także dla nas – bez względu na nasze grzechy, Bóg zawsze zachowuje dla nas zdroje łask, strumienie miłosierdzia.
Drugie czytanie: Rz 4,13.16-18.22
„On to wbrew nadziei uwierzył nadziei” – te słowa św. Pawła odnoszą się do wiary Abrahama, ale w dzisiejszą uroczystość świętego Józefa można je odczytać jako typ i figurę wiary Józefa. Abraham uwierzył „wbrew nadziei”, że stanie się ojcem licznego potomstwa i nie przestał w to wierzyć nawet wówczas, kiedy z Bożego polecenia miał złożyć w ofierze jedynego syna. Józef wobec niepojętej tajemnicy poczęcia Jezusa uwierzył słowu Anioła: „z Ducha Świętego jest, co się w Niej poczęło” i posłuchał jego rozkazu: „nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki” (Mt 1, 20). Józef jeszcze bardziej niż Abraham musiał wierzyć w to, co nie mieściło się w ludzkich wyobrażeniach o macierzyństwie dziewicy, o wcieleniu Syna Bożego.
Warto jeszcze w kontekście dzisiejszego czytania z Listu do Rzymian zastanowić się nad sensem ojcostwa. Słyszymy dość paradoksalne słowa, że stuletni starzec Abraham stanie się „ojcem wielu narodów”. I rzeczywiście stał się on ojcem wielu – przez swoją wiarę. Z podobnym paradoksem mamy do czynienia w przypadku św. Józefa – mężczyzna, który dla nikogo nie był naturalnym ojcem, stał się wzorem i patronem ojców. Obaj: i św. Józef, i Abraham uczą nas, że ojciec ziemski o tyle spełnia swoją funkcję, o ile sam zakorzenia się w Bogu i przekazuje dziecku to zakorzenienie; że ojciec tym bardziej staje się ojcem, im bardziej swoje dziecko powierza Bogu. A tak pojęte ojcostwo staje się bezinteresownym darem z siebie.
Ewangelia: Mt 1,16.18-21.24a
W Ewangeliach nie zanotowano żadnego słowa, które wypowiedziałby święty Józef. A z pewnością miałby wiele do powiedzenia, a może nawet do wykrzyczenia. Bo – choć szczególnie przez Boga wybrany i umiłowany – poddany został ciężkiemu doświadczeniu. Czy nie łatwiej i lepiej byłoby, gdyby Józef wspólnie z Maryją radował się nowiną o Jezusie od dnia Zwiastowania, gdyby Anioł przyszedł wcześniej i nie narażał go na tak wielkie rozterki, gdyby nie musiał przechodzić przez noc wątpliwości, cierpienia i milczenia Boga? Może byłoby łatwiej… Ale nie mielibyśmy wtedy w świętym Józefie wzoru wielkiej ufności i zawierzenia Bogu, patrona od najtrudniejszych spraw.
[dzien end]