Komentarze do czytań – V TYDZIEŃ WIELKANOCNY | od 18 do 24 maja 2025r. – Teresa Kołodziej

Dzisiejsza Liturgia Słowa

 

 

V Niedziela Wielkanocna, 18.05.2025 r.

Pierwsze czytanie: Dz 14, 21b-27

W czytanym dzisiaj podczas liturgii fragmencie z Dziejów Apostolskich spotykamy Pawła i Barnabę, będących w trakcie pierwszej wyprawy misyjnej. Głosili Ewangelię w Ikonium i w Antiochii Pizydyjskiej wśród pogan i Żydów. Wielu tam uwierzyło, jednak ci, którzy nie uwierzyli byli wrogo nastawieni do Pawła i Barnaby do tego stopnia, że groziło im ukamienowanie. Uciekli więc na pewien czas do miast Likaonii i tam również pozyskali wielu uczniów. Nie porzucili jednak uczniów, których wcześniej pozyskali w Ikonium i w Antiochii. Mimo grożącego im niebezpieczeństwa wrócili do nich, aby ich umacniać i zachęcać do wytrwania w wierze. Mówili im, że „przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego”. Dobrze wiedzieli z własnego doświadczenia, o czym mówili. Byli po niedawnych wydarzeniach w Listrze. Tam Żydzi podburzyli tłum, ukamienowali Pawła i wywlekli go za miasto, sądząc, że nie żyje. To doświadczenie jednak nie zniechęciło ich do kontynuowania dzieła ewangelizacji. Wprost przeciwnie, doświadczywszy ucisku, byli wiarygodnymi świadkami słów, które głosili i mogli cieszyć się wraz z innymi członkami Kościoła tym, „co Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary”. Poznawszy swoją kruchość, mieli głębokie przeświadczenie, że owoce ich działania pochodzą od Boga.

Niech naszym codziennym wysiłkom również towarzyszy ufność, że owoce naszych zaangażowań są darem Boga.

Psalm responsoryjny: Ps 145, 8-13

Obraz Boga, jaki wyłania się z początku śpiewanego dzisiaj na Eucharystii psalmu, warto zestawić z Jego obrazem noszonym w sobie. Łatwym może być uwierzenie, że Bóg jest łagodny dla mnie, miłosierny w stosunku do mnie, ale czy wierzę, że On jest dobry dla wszystkich, w tym dla tych, którzy mnie źle traktują? Może się też zdarzyć druga skrajność: innym Bóg przebacza, ale mnie nie. Psalmista zapewnia: „Pan jest dobry dla wszystkich, a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.” Gdy ta treść wniknie głęboko do serca, budzi się wielkie pragnienie wyrażone w refrenie psalmu: „Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu.” Niech to uwielbienie będzie obecne w każdym dzisiejszym czynie, „aby synom ludzkim oznajmić Twoją potęgę”. Alleluja!

Drugie czytanie: Ap 21, 1-5a

Zechciejmy z czytanego dzisiaj fragmentu Apokalipsy św. Jana usłyszeć zapewnienie Zasiadającego na tronie: „Oto czynię wszystko nowe”. To nie jest promocja optymizmu lub pozytywnego myślenia. To jest zachęta do przyjęcia obietnicy wszechmogącego Boga skierowanej do każdego, kto zechce ją przyjąć. Zbawienie już dokonało się. Jezus zmartwychwstał, pokonał wszelkie zło i śmierć. Gdy podejmujemy decyzję, że chcemy być „Jego ludem”, On jest „Bogiem z nami”. Już teraz możemy doświadczać Jego działania. Zwłaszcza, gdy przyjdzie nam przechodzić przez wiele ucisków, o których Paweł mówił w pierwszym czytaniu, pamięć o tym, że jesteśmy ludem Boga pozwoli nam pokonać wszelkie przeciwności. Pielęgnujmy świadomość Jego przemieniającej Obecności wśród nas. Odwołujmy się do tej Prawdy, która ma moc czynić wszystko nowe.

Ewangelia: J 13, 31-33a. 34-35

Słuchając dzisiejszego fragmentu Ewangelii wg św Jana może pojawiać się w nas zdziwienie, że słowa Jezusa wypowiedziane do apostołów w tak dramatycznym momencie są bardzo proste, pozbawione wzniosłości. Jednak gdy zastanowimy się głębiej, to one wyczerpują temat całkowicie. Starotestamentalne przykazanie miłości Boga i bliźniego Jezus w całości podtrzymuje. Dodaje jednak do niego całą istotę swojego człowieczeństwa. Zaprasza nas do tego, abyśmy kochali się nawzajem nie w sposób dowolny, lecz uściśla to: kochajmy tak, jak On kocha każdego, bez wyjątku, człowieka. Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus nie cofnął swojej miłości w stosunku do niego. Jeszcze tego samego wieczoru skierował do niego zwrot „przyjacielu” (Mt 26,50). On całym swoim życiem w ludzkim ciele pokazał nam, do jakiego poziomu miłości nas zachęca i prowadzi. Pokazuje nam swoją relację miłości z Ojcem, zaprasza nas do uczestnictwa w niej. Mówi, że miłość zanurzona w Ich miłości będzie znakiem rozpoznawczym, że jesteśmy Jego uczniami.

Nie łudźmy się, żadna podróbka miłości nie ma takiej zdolności.

 

Poniedziałek, 19.05.2025 r.

Pierwsze czytanie: Dz 14, 5-18

Zatrzymajmy się na chwilę przy osobie człowieka o bezwładnych nogach, kaleki od urodzenia, który nigdy nie chodził, mieszkającego w Listrze. Pewnie nie jeden raz zastanawiał się nad sensem swojego kalectwa. Pewnie miewał okresy buntu i braku zgody na to wszystko, co utrudniało mu życie. Ze swojej strony nie mógł nic zrobić, aby to zmienić. Mogło go to doprowadzić do rozpaczy i niechęci do życia, ale mogło też być tak, że żył akceptując ten stan i jednocześnie wierząc, że to może, choć nie musi, ulec zmianie. To tląca się w nim iskra nadziei rozpaliła się, a może dopiero zrodziła, pod wpływem przemówienia Pawła, który „spojrzał na niego uważnie” i zobaczył „wiarę potrzebną do uzdrowienia”. Na wezwanie Pawła: „Stań prosto na nogach”, zareagował bez zdziwienia i wahania: „zerwał się i zaczął chodzić.”

Cudu bez wątpienia dokonał Bóg. Jednak dokonał tego zarówno przez działanie i wiarę Pawła, jak też przez postawę kaleki. Paweł, mając przed sobą wielu słuchających go ludzi, spojrzał uważnie właśnie na tego kalekę. Dostrzegł w nim to, co autor Dziejów Apostolskich określił jako wiarę potrzebną do uzdrowienia.

Po uzdrowieniu przyszła pora na test wiary Pawła i Barnaby, których wyznawcy Zeusa chcieli obwołać bogami. Oni jednak ostro zaprotestowali i wykorzystali tę sytuację do kontynuowania głoszenia Ewangelii kapłanom obcych bóstw. Przekierowali ich uwagę z siebie na żywego, działającego Boga.

Ta postawa apostołów niech będzie pomocna każdemu z nas w sytuacjach, kiedy po naszych pełnych wiary modlitwach w intencji innych osób, a nawet we własnych intencjach, dopada nas pokusa przypisania sobie efektów Bożej interwencji w trudnych sytuacjach. Niech jednak możliwość takiej pokusy nie wstrzymuje nas przed podejmowaniem ufnej modlitwy w sprawach nawet, po ludzku patrząc, beznadziejnych.

Psalm responsoryjny: Ps 115, 1-4.15-16

„Nie nam daj chwałę, lecz Twemu imieniu”- taki werset Psalmu 115 śpiewa Kościół w dzisiejszej liturgii słowa. Niech te słowa wypłyną z głębi naszego serca, niech będą przepełnione uwielbieniem dobrego Boga, który, choć mieszka w niebie, działa również na ziemi. Żaden ziemski bożek nie może nam przesłaniać prawdziwego, żywego, działającego Boga. Nie próbujmy tego sprawdzać na własnej skórze, żyjmy w uwielbieniu Boga w Jego wierności i stałości.

Ewangelia: J 14, 21-26

Rozważany dzisiaj fragment Ewangelii wg św. Jana wymaga uważnego czytania, bo jest bardzo bogaty w treść. Jezus kieruje uwagę uczniów, a dzisiaj też naszą, na Tego, który Go posłał, na Ojca. Nie chce zasłaniać sobą pozostałych Osób Boskich. W ten sposób otrzymujemy skondensowany wykład o Trójcy Świętej i o relacji pomiędzy Nimi. Jednocześnie zostajemy zaproszeni do udziału w tej relacji miłości. Dowiadujemy się też, czym konkretnie ta miłość jest. To nie są wyłącznie zapewnienia i deklaracje, lecz konkretne postawy i czyny. Okazywanie miłości Bogu polega na zachowywaniu Jego nauki, na stosowaniu tego, co zostało nam objawione.

Jedyną Osobą Boską widzialną dla ludzi jest Jezus, jednak On wskazał nam niewidzialnego Ojca i zapowiedział posłanie przez Niego, też niewidzialnego ludzkim wzrokiem, Ducha Świętego. Jezus mówi o Duchu Świętym, że Ojciec pośle Go w Jego, Jezusa, imieniu. Cóż za przedziwna współpraca pomiędzy Osobami Boskimi. Dostajemy też obietnicę: „przyjdziemy do niego i mieszkanie u niego uczynimy”. Czy zdajemy sobie sprawę z wielkości tej obietnicy? Pragnijmy mocno wypełnienia się jej w naszym życiu. Zachowując każdego dnia naukę Jezusa doświadczajmy zamieszkania Boga w nas.

 

Wtorek, 20.05.2025 r.

Pierwsze czytanie: Dz 14, 19-28

Wczoraj czytaliśmy w Dziejach Apostolskich o tym, jak poganie, w uniesieniu emocjonalnym po uzdrowieniu kaleki, chcieli obwołać Pawła i Barnabę bogami, dzisiaj czytamy ciąg dalszy historii ich pobytu w Listrze. Doświadczają tym razem nienawistnej reakcji Żydów, którzy podburzyli tłum przeciwko nim. Pawła ukamienowali i wywlekli za miasto, sądząc, że nie żyje. Ten jednak powstał i już następnego dnia poszedł z Barnabą do kolejnego miasta, do Derbe i tam głosili Ewangelię. Później zaś postanowili wrócić do Listry i innych miast, gdzie wcześniej byli, aby umacniać uczniów i zachęcać do wytrwania w wierze. Głosili im, że „przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego”. Uciskiem dla nich była zarówno próba składania im, jako bogom, ofiar przez pogan, jak i kamienowanie przez Żydów. Jednak żadnemu z tych ucisków nie poddali się. Przeszedłszy te próby ustanowili prezbiterów we wszystkich miastach i z poczuciem dobrze wykonanego zadania zleconego im przez Kościół, wrócili do Antiochii, gdzie „opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary”.

Autor Dziejów Apostolskich zapisuje w tym miejscu zdanie: „I dość długi czas spędzili wśród uczniów”. Po bardzo intensywnym działaniu przyszła pora na zatrzymanie się, na trwanie we wspólnocie, na przyjrzenie się temu, co Bóg przez nich uczynił, może też na zobaczenie popełnionych błędów, aby w przyszłości móc ich unikać, na spokojne umacnianie więzi i wiary. To nie było zakończenie działalności, ale nabranie sił do dalszego głoszenia.

W naszym życiu warto również, oprócz okresów intensywnego działania, planować sobie okresy odpoczynku i refleksji nad własną relacją z Bogiem i ludźmi.

Psalm responsoryjny: Ps 145, 10-13.21

Psalmista wielbi Boga w Jego dziełach, zaprasza wszystkich do włączenia się w to uwielbienie. Nie opierajmy się temu zaproszeniu. Głośmy Jego potęgę. Bogu to niczego nie dodaje, ale nas umacnia, rodzi w nas wdzięczność, uwalnia od lęku przed podejmowaniem nowych wyzwań, chroni przed przypisywaniem sobie tego, co Bóg, we współpracy z nami, czyni w naszym życiu. Uwielbianie Boga przybliża nas i nasze otoczenie do królestwa Bożego.

Ewangelia: J 14, 27-31a

Słowa Ewangelii wg św. Jana, które słuchamy dzisiaj w Kościele, Pan Jezus wypowiedział przed wyjściem z wieczernika, czyli przed rozstaniem z uczniami. Mówi im o swoim odejściu i daje niezwykły dar. Wyjaśnia im wyjątkowy charakter tego daru. Posługuje się pojęciem pokoju, które znali, ale wie, że to pojęcie nie opisuje dobrze tego, co otrzymują. Dlatego zastrzega, że pokój, który im zostawia jest inny niż ten, który znają, że to jest zdecydowanie więcej. Dodaje prośbę: „Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka”. Świat takiego pokoju dać nie może. Pokój światowy zawiera zawsze lęk przed utratą go, jest jakimś kompromisem, poprzedzony jest walką o jego osiągnięcie. Jezus daje pokój pochodzący wyłącznie z miłości. Jego pokój ma moc uzdolnić obdarowanego do przekazywania go innym czynami miłości. Uświadomienie sobie bezwarunkowej miłości Jezusa i przyjęcie jej, napełnia nas pokojem, którego przeżywanie nie będzie polegało na unikaniu trudności, ale na podejmowaniu wysiłku, prowadzącego do ich pokonania ze stanowczością i łagodnością.

Jezus tłumaczy uczniom swoje odejście od nich do Ojca: aby świat dowiedział się o Ich, Ojca i Syna, wzajemnej miłości. Jego miłość do Ojca przejawia się całkowitym poddaniem się woli Ojca. On jest nieustannie wsłuchany w wolę Ojca. Pokój jest owocem tej miłości.

My jesteśmy obdarowywani tym samym pokojem z ołtarza, podczas każdej Eucharystii. Przyjmujmy ten dar z wdzięcznością i nieśmy go do świata, w którym aktualnie przychodzi nam żyć.

 

Środa, 21.05.2025 r.

Pierwsze czytanie: Dz 15, 1-6

Czytaliśmy wczoraj w Dziejach Apostolskich, że Paweł i Barnaba dość długi czas spędzili wśród uczniów w Antiochii. Dzisiaj czytamy dalszy ciąg tej perykopy. We wspólnocie w Antiochii pojawił się spór dotyczący chrześcijan pochodzenia pogańskiego. Niektórzy przybysze z Judei nauczali, że poganie, aby mogli być zbawieni, muszą poddać się obrzezaniu wg zwyczaju Mojżeszowego. Paweł i Barnaba, choć obaj byli Żydami, byli przeciwnego zdania.

Przyjrzyjmy się uważnie, jaką drogę obrali dla rozwiązania tego sporu. Wspólnota postanowiła, że Paweł i Barnaba oraz kilku innych ze wspólnoty udadzą się w tej sprawie do Jerozolimy, do apostołów. Tak też zrobili. W Jerozolimie zostali przyjęci przez Kościół i wysłuchani zarówno o tym, czego Bóg przez nich dokonał, jak też o treści ich sporu. Następnie zebrali się apostołowie i starsi, aby tę sprawę rozpatrzeć. W jutrzejszym czytaniu zobaczymy, jak przebiegało to rozpatrywanie w Jerozolimie, jakich argumentów używano przed podjęciem decyzji. Zwróćmy jeszcze uwagę na to, że podczas drogi delegacji z Antiochii Bóg działał przez nich w Fenicji i Samarii, którą musieli przejść idąc do Jerozolimy. Opowiadali tam o nawróceniu pogan, co było przyjmowane z radością.

Różnice zdań w Kościele były obecne od początku jego istnienia. Samo wystąpienie sporu nie jest niczym złym. Wiele dobra może wydarzyć się w trakcie jego rozwiązywania. Ważne jest, aby sytuacja została jasno opisana, aby każda ze stron mogła spokojnie wypowiedzieć się i równie spokojnie wysłuchać argumentów drugiej strony. Czy jest to łatwe? Wiemy z historii Kościoła, że nie. Jednak nieustannie podejmujmy próby, czerpiąc wzorce z pierwszych wspólnot i używając do tego najnowszych osiągnięć nauki i technologii.

Psalm responsoryjny: Ps 122, 1b-2.4-5

Śpiewając dzisiaj psalm responsoryjny warto sobie uświadomić, że Jezus, który wielokrotnie był w Jerozolimie, modlił się tym psalmem, wchodząc wraz z pielgrzymami do Jerozolimy. Psalmista już na początku wyraża radość, która pojawia się w sercu pielgrzyma na samą zapowiedź pielgrzymki: „Uradowałem się, gdy mi powiedziano: Pójdziemy do domu Pańskiego!” Ten psalm może nam towarzyszyć w drodze do parafialnego kościoła na Eucharystię. Już sama decyzja pójścia może rozpoczynać radość spotkania Pana i tych, którzy też tam się pojawią, aby Go spotkać. Podczas liturgii zaśpiewajmy z głębi serca refren psalmu: „Idźmy z radością na spotkanie Pana”.

Ewangelia: J 15, 1-8

Pełne nadziei są słowa czytanego dzisiaj fragmentu Ewangelii według św. Jana. Obraz krzewu winnego, którego latoroślami my jesteśmy, daje ogromne poczucie bezpieczeństwa. Skoro krzewem jest sam Bóg, to zasilanie w potrzebne do życia latorośli składniki odżywcze ma wieczną gwarancję. To zasilanie nigdy się nie skończy. Jedynym zagrożeniem dla życia latorośli jest ona sama. Pan Jezus mówi do każdego z nas: „Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać”. Do nas należy decyzja, czy chcemy trwać w Nim. On jest stały. Nie jest jednak bierny. Jego działanie w nas przynosi konkretny owoc, który wydajemy, jeśli pozwalamy Mu trwać w nas. Jeśli jednak podejmujemy decyzję stania się samowystarczalnymi, będziemy zmuszeni do podzielenia losu uschniętej latorośli i żadnego owocu nie wydamy. Usłyszmy też słowa Jezusa: „beze mnie nic nie możecie uczynić”. To nie jest groźba, to jest jasny przekaz Prawdy.

Przyjmijmy zapewnienie Jezusa skierowane do nas, którzy otwieramy się na Jego słowo: proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. Karmiąc się każdego dnia Jego słowem stajemy się zdolni do jednoczenia naszych pragnień z wolą Boga. Syn Boży, przyjmując ludzkie ciało i żyjąc jak każdy z nas (oprócz grzechu), pokazał nam swoją relację z Ojcem i jednocześnie do tej relacji każdego z nas zaprosił. Wiele godzin ziemskiego życia Jezus trwał na modlitwie, wsłuchując się w serce Ojca w postawie posłuszeństwa. Przeznaczmy każdego dnia konkretny czas, niekoniecznie długi, na wsłuchiwanie się w słowo Boga. Bądźmy Jego uczniami.

 

Czwartek, 22.05.2025 r.

Pierwsze czytanie: Dz 15, 7-21

Czytany dzisiaj w liturgii słowa fragment Dziejów Apostolskich czyni nas świadkami tak zwanego soboru jerozolimskiego, zwanego też apostolskim. Pamiętamy z wczorajszego pierwszego czytania, że w celu rozwiązania zaistniałego sporu we wspólnocie chrześcijańskiej w Antiochii tamtejszy Kościół podjął decyzję, aby przedstawiciele obu stron sporu udali się do Jerozolimy do apostołów, aby tam rozstrzygnąć ten spór. Gdy delegacja przybyła do Jerozolimy, zebrali się apostołowie i starsi wspólnoty Jerozolimskiej i nastąpiła wymiana zdań w sprawie dotyczącej tego, czy chrześcijanie pochodzenia pogańskiego powinni przestrzegać prawa Mojżeszowego. Pierwszy zabrał głos Piotr jako ten, który został posłany do głoszenia Ewangelii poganom. Powołał się na własne doświadczenie tego, że Duch Święty zstępował również na pogan, na podstawie ich wiary. Miał tu zapewne na myśli między innymi doświadczenie nawrócenia Korneliusza opisanego w dziesiątym rozdziale Dziejów Apostolskich. Argumentował on: „Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę Pana Jezusa tak samo jak oni”. Po Piotrze przemówili Barnaba i Paweł o tym, „jak wielkich cudów i znaków dokonał Bóg przez nich wśród pogan”. Następnie głos zabrał Jakub, zwany młodszym, który był odpowiedzialny za wspólnotę chrześcijan w Jerozolimie. Ten na poparcie słów Pawła przytoczył słowa proroka Amosa i wysunął wniosek, aby nie stosować utrudnień w stosunku do osób nie będących Żydami. Jednak tu możemy być zdziwieni, bo zaproponował, aby niektóre zwyczaje żydowskie zachować ze względu na to, że w każdym mieście mieszkają Żydzi i dla nich na przykład spożywanie pokarmów składanych bożkom byłoby zgorszeniem. Dla chrześcijanina nie ma to znaczenia, bo wiadomo, że bożki nie istnieją. Te cztery zaproponowane zakazy stosowane były już wcześniej w stosunku do cudzoziemców.

Tu widzimy wielką wartość jedności w Kościele. Szanujemy to, że osoby z innych kultur mogą mieć inną wrażliwość i z miłości do nich rezygnujemy z tego, do czego mamy prawo. Podobne problemy mogą występować w wielu środowiskach w dzisiejszym Kościele. Warto wtedy mieć na względzie to, że ludzie mają różne wrażliwości i coś, co samo w sobie złe nie jest, może stanowić dla kogoś zgorszenie. Byłoby więc dla niego dodatkową trudnością w przeżywaniu wiary. Takiego zachowania, w różnych nietypowych sytuacjach, może wymagać miłość bliźniego.

Psalm responsoryjny: Ps 96, 1-3.10

Dzisiejszy psalm responsoryjny wypowiada wiele treści zawartych w pierwszym czytaniu. Psalmista zachęca do głoszenia chwały Pana pośród wszystkich narodów. To właśnie robili apostołowie i starsi opisani w Dziejach Apostolskich. Do tego czujmy się wezwani również my. Głośmy w naszych środowiskach, „że Pan jest Królem. On tak świat utwierdził, że się nie zachwieje, będzie sprawiedliwie sądził ludy.” Czyńmy to swoją postawą w każdej sytuacji.

Ewangelia: J 15, 9-11

Czytamy dzisiaj w Kościele chyba najkrótszy fragment Ewangelii w całym roku liturgicznym. Treść zapisana przez św. Jana jest tak szczególna, że powinna wybrzmieć w naszych sercach mocno i wyraźnie. Jest esencją wczorajszego fragmentu Ewangelii o winnym krzewie. Pan Jezus porównuje swoją miłość do każdego z nas, do Miłości, jaką On jest kochany przez Ojca. Miłość Ojca i Syna Jezus pokazał nam swoim całym ziemskim życiem. Nie da się jej opisać ludzkim językiem, dlatego konieczne było przyjęcie przez Boga ludzkiego ciała, aby nam tę Miłość objawić. Nawet po tych wydarzeniach zbawczych mamy trudność z przyjęciem tego do naszej świadomości. Rozum nie potrafi tego objąć. To jest zadanie dla serca. Relacja człowieka z Bogiem to: „Serce mówi do serca”. Papież Franciszek poświęcił temu całą encyklikę „Dilexit nos”. W 27 punkcie czytamy: „Stojąc przed Sercem żywego i obecnego Jezusa, nasz umysł, oświecony przez Ducha, rozumie słowa Jezusa. W ten sposób nasza wola pobudza się do ich praktykowania. Jednak mogłoby to pozostać formą samowystarczalnego moralizmu. Słuchanie i smakowanie Pana oraz oddawanie Mu czci jest sprawą serca. Tylko serce jest zdolne doprowadzić inne władze i namiętności oraz całą naszą osobę do postawy czci i pełnego miłości posłuszeństwa Panu.

Jezus mówi nam o swojej miłości do Ojca i do nas oraz zaprasza każdego z nas do trwania w niej, aby Jego radość była w nas i aby nasza radość była pełna. Pełne miłości posłuszeństwo Bogu przynosi radość w każdej, nawet trudnej sytuacji. Nikt i nic nie jest w stanie tej radości umniejszyć. Stawajmy często przed Sercem żywego i obecnego Jezusa.

 

Piątek, 23.05.2025 r.

Pierwsze czytanie: Dz 15, 22-31

Czytany dzisiaj fragment Dziejów Apostolskich można określić jako dokument końcowy tak zwanego soboru jerozolimskiego. Wszystkie postanowienia, które podjęli apostołowie i starsi w sprawie zaleceń Kościoła dla chrześcijan pochodzenia pogańskiego zostały spisane, a oprócz tego zostali wybrani „przodujący wśród braci” Juda i Sylas, którzy wybrali się wraz z Pawłem i Barnabą do Antiochii, aby ten list tam przekazać, zapewne z odpowiednim objaśnieniem. W liście tym pada stwierdzenie: postanowiliśmy, Duch Święty i my. To bardzo ważne wyrażenie. Świadczy ono o tym, że cały proces rozważania sporu odbywał się w Duchu Świętym. Pierwotny Kościół bardzo wsłuchiwał się w to, co Duch Święty mówi do Kościoła. Jutro rozważać będziemy dalszy fragment Dziejów Apostolskich, w którym będzie to jeszcze mocniej podkreślone. Działając w Duchu Świętym apostołowie i starsi Kościoła kierowali się przede wszystkim miłością. Szukali takiego rozwiązania, które nikogo od Boga nie oddali, a wszystkich będzie do Niego zbliżało. Tym rozwiązaniem okazało się, nie nakładać na pogan żadnego ciężaru, oprócz tego, co konieczne. Te wymagania, to: powstrzymać się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone i od nierządu. Łagodny sposób przekazania tych wymagań wskazuje też na miłość: „Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego”. Sugeruje to, że wymagania mają być przez adresatów przyjęte z miłości. Kiedy list został odczytany w Antiochii, wszyscy ucieszyli się jego pocieszającą treścią. To potwierdza działanie Ducha Pocieszyciela.

Warto, abyśmy w dzisiejszych czasach zawsze pamiętali o tym, że Kościół prowadzony jest przez Ducha Świętego, a Ten nigdy nie nakłada na nikogo ciężarów nie do uniesienia. Gdy przychodzi nam na myśl, aby komukolwiek proponować nadmierne wymagania, warto poddać to pragnienie ponownemu rozeznaniu.

Psalm responsoryjny: Ps 57, 8.10-12

„Serce moje jest mocne, Boże, mocne jest moje serce”- tak rozpoczyna się śpiewany dzisiaj podczas liturgii fragment psalmu 57. Czy moje serce odzwierciedla serce psalmisty? Jeśli tak, to łatwo będzie włączyć się w dalszy werset psalmu. Jeśli jednak te słowa nie mówią o dzisiejszej kondycji mojego serca, to będąc tego świadomi, pomimo tego, niech zabrzmi w moim sercu: „Będę Cię chwalił wśród ludów, Panie, zaśpiewam psalm wśród narodów”. Następne wersety już przyniosą zapewnienie, że łaska, której dziś bardzo mi potrzeba, jest ogromna: „sięga aż do nieba, a wierność Twoja po chmury”. Po tych zapewnieniach moje serce już będzie inne, już będzie zdolne do uwielbienia: „Wznieś się Boże ponad niebiosa, nad całą ziemią Twoja chwała.”

Ewangelia: J 15, 12-17

Pan Jezus mówi dzisiaj do każdego z nas: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”. Tym zdaniem zaprasza każdego z nas nie tylko do relacji ze Sobą, ale również do budowania relacji miłości pomiędzy nami, ludźmi. Będąc, z Jego wyboru, przyjaciółmi Jezusa, jesteśmy zdolni do przyjaźni pomiędzy sobą. Każdą relację przyjaźni cechuje szczerość, naszą przyjaźń z Jezusem także. On pierwszy z wielką szczerością oznajmił nam wszystko, co przekazał Mu Ojciec. Takie wyznanie zachęca i jednocześnie uzdalnia nas do odwzajemnienia tej przyjaźni oraz do rozszerzenia jej na ludzi, którzy są w naszym otoczeniu. Najpierw na tych, którzy również są w przyjaźni z Bogiem, aby następnie wspólnie z nimi pomagać otworzyć się na tę przyjaźń tym, którzy z różnych powodów jeszcze nie dostrzegli w swoim życiu żadnych oznak tego daru. To oczywiście wymaga wysiłku, jest oddaniem części swego życia, ale właśnie wtedy wchodzimy w taką miłość, o której Jezus mówi: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. On oddał swoje życie za każdego z nas, a zmartwychwstając dał nam nadzieję na życie wieczne, które rozpoczyna się już tu, na ziemi.

Prośmy ufnie Ojca w imię Jezusa, naszego Przyjaciela, o wszystko, czego potrzebujemy oraz o to, czego potrzebują inni ludzie. Doświadczajmy Jego hojności.

 

Sobota, 24.05.2025 r. – wspomnienie Najświętszej Maryi Panny, Wspomożycielki Wiernych

Pierwsze czytanie: Dz 16,1-10

Po lekturze Dziejów Apostolskich, którą Kościół dał nam w tym tygodniu wiemy, że spór o to, czy chrześcijanie pochodzenia pogańskiego mają podlegać wymaganiom prawa Mojżeszowego, został rozstrzygnięty przez apostołów i starszych w Jerozolimie. Ustalono tam, aby nie nakładać na pogan żadnego ciężaru, oprócz tego, co konieczne. Te wymagania, to: powstrzymać się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone i od nierządu. W tym rozeznaniu brał czynny udział Paweł, więc znał je dobrze i stosował je w swej działalności misyjnej. W czytanym dzisiaj fragmencie Dziejów słyszymy o Pawle, który na drugą swoją podróż zabrał Tymoteusza, będącego uczniem – owocem jego wcześniejszego głoszenia Ewangelii w Listrze. Był on synem Żydówki i Greka, czyli poganina. Chociaż wychowany był w środowisku judaistycznym, to jednak nie był obrzezany i w tym miejscu możemy być zaskoczeni tym, że Paweł zdecydował się na obrzezanie go ze względu na Żydów. Paweł dobrze znał realia synagogi i wiedział, że poganina nikt nie zechce słuchać w synagodze i to zablokuje im kontynuację misji. Paweł nie działał schematycznie. Miał świadomość, że dla chrześcijanina ani obrzezanie ani jego brak nie ma znaczenia. Aby nie stracić możliwości pozyskania Żydów dla Jezusa, świadomie podjął taką decyzję.

W dalszych wersetach również widzimy, jak Paweł w swoich działaniach był poddany Duchowi Świętemu. Potrafił zmieniać swoje plany trasy ze względu na otrzymywane natchnienia. Gdy widział, że Boży plan nie pokrywa się z Jego zamierzeniami, porzucał swoje i podejmował wysiłek w kierunku wskazanym przez Boga. Działał w postawie ciągłego nasłuchiwania Bożych natchnień, które otrzymywał zarówno w sposób nadprzyrodzony jak też przez rozumne uwzględnianie realiów otaczającego świata.

Korzystajmy z doświadczeń świętego Pawła. Pozwólmy Duchowi Świętemu wskazywać nam nasze zaangażowanie w Kościele zarówno przez otrzymywane natchnienia, jak i przez okoliczności. Bądźmy pełni wiary, że Duch Święty prowadzi Kościół i chciejmy w tym procesie uczestniczyć.

Dzisiaj wspominamy w Kościele Maryję jako Wspomożycielkę Wiernych, czyli naszą Wspomożycielkę w otwieraniu się na działanie Ducha Świętego w codzienności. Bądźmy świadomi jej dyskretnego towarzyszenia nam.

Psalm responsoryjny: Ps 100, 2-5

Psalmista zaprasza dzisiaj każdego z nas do radości z pełnienia służby Bogu. Radość ta jest wyrazem wdzięczności Bogu za to, że nas stworzył, że jest dobry, wierny, że obdarza nas nieustannie swoimi łaskami, za to, że On Jest. Wydajmy dzisiaj swój okrzyk radości zwłaszcza podczas liturgii, bo refren psalmu też nas do tego zachęca: „Niech cała ziemia śpiewa swemu Panu”. Każdy z nas jest częścią tej ziemi. Włączmy się aktywnie w uwielbienie nie tylko sercem, ale i płynącymi z serca dźwiękami.

Ewangelia: J 15, 18-21

Pełne nadziei są słowa dzisiejszej Ewangelii, chociaż zapowiadają trudności. Sama myśl o trudnościach może przerażać, ale tylko wtedy, gdy zgubimy perspektywę i wyizolujemy sytuację z szerszego kontekstu. Jezus mówi nam o prześladowaniach nie po to, aby kogokolwiek zniechęcić do pójścia Jego śladami. Wprost przeciwnie, przedstawiając prawdę o następstwach naśladowania Go, sprawia, że decyzja o staniu się Jego uczniem będzie bardziej świadoma, a przez to trwała. Trudności w życiu osób podążających Jego śladami przyjdą, ale właśnie świadomość ich przyczyny sprawi, że inaczej będziemy patrzeć na tych, którzy je będą powodować. Warto też wtedy pamiętać, że należymy do grona wybranych, że nie jesteśmy sami. Świadomość trwania w obecności Tego, który nas wybrał zmienia sposób patrzenia na rzeczywistość. Fakty nie zmieniają się, ale ich interpretacja w świetle Ewangelii zmienia sposób przeżywania trudności. Prześladowcy zamiast jawić się groźnymi oprawcami zaczną wzbudzać w nas litość, bo przypomną się nam usłyszane dzisiaj słowa Jezusa: „A to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał”. Pojawi się w nas pragnienie pomocy im w otwarciu się na Prawdę.

Zanim jednak zaczniemy godzić się na trudne doświadczenie, warto szczerze rozważyć, czy to cierpienie nie jest przez nas zawinione, bo wtedy tylko skrucha i zawrócenie z drogi w złym kierunku będzie właściwym rozwiązaniem. Pogrążanie się w mentalności oblężonej twierdzy tylko pogłębi kryzys i zniechęci całe otoczenie do zwrócenia się ku Bogu. Na drodze nawrócenia też nie będziemy sami. Jezus obiecał zostać z nami aż do skończenia świata, abyśmy w żadnej sytuacji nie czuli się osamotnieni.

Otwierajmy się na Jego obecność. Najświętsza Maryja Panna, Wspomożycielka Wiernych, niech będzie nam pomocą w stawaniu się uczniami Jej Syna. Ona, towarzysząc nam, zawsze wskazuje kierunek do Jezusa.