Komentarze do czytań V Tydzień Wielkanocny
(03-09 maja 2015 r.)
Niedziela, 03.05.2015 r. – V Niedziela Wielkanocna
Pierwsze czytanie: Dz 9,26-31
W której osobie, w której postawie spośród tych ukazanych w dzisiejszym czytaniu z Dziejów Apostolskich odnajdujesz siebie? Czy wciąż jesteś Szawłem ślepym na Bożą obecność w Twoim życiu, czekającym na swój Damaszek, by wreszcie ujrzeć Pana przemawiającego do Ciebie od tylu lat? A może bliżej Ci już do Pawła, który odkrywa, jak bardzo potrzebny jest mu Kościół, szuka wspólnoty bliskich sobie braci, by umacniać swą wiarę? Czy widzisz siebie jako Apostoła pełnego zapału i mocy, by rozpocząć nowe życie, ale też by pociągać innych ku Bogu? A może znajdujesz siebie wśród tych, którzy boją się wchodzić w relacje, nie dowierzają wszystkim wokół, nie potrafią nikomu zawierzyć – nierzadko nie ze swojej winy, tylko na skutek wcześniejszych zranień i bolesnych doświadczeń? Czy nieraz nie stajesz się, jak ci usiłujący zgładzić dobro, bo jest zainicjowane przez innych, bo burzy Twój święty spokój, więc nie pomożesz, nie włączysz się, a wręcz zabijasz krytykanctwem, obmawiasz? A może jesteś jak Barnaba, który potrafi zauważyć i przygarnąć potrzebujących, przyprowadzić do wspólnoty, rozpoznać w bliźnim jego wartość i stać się dla niego przewodnikiem?
Gdziekolwiek wśród wymienionych postaw znajdujesz siebie, pamiętaj: w Chrystusowym Kościele możesz odkryć swoją drogę, powołanie, które jest zawsze wyjątkowe, bo to zamiar i plan samego Boga. A owocem będzie wypełniający Cię pokój i pociechy Ducha Świętego.
Psalm responsoryjny: Ps 22,26-27.28;30-32
Śpiewany dziś Psalm 22 jest dokładnie tym samym psalmem, który słyszymy w Niedzielę Palmową. Wtedy pojawia się on jako skarga cierpiącego, który już od pierwszych wersetów kieruje do Stwórcy pełne bólu wołanie: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Słowami tego psalmu modlił się na krzyżu sam Chrystus: „Elí, Elí lemá sabachtháni?” I oto w przeżywanym przez nas właśnie okresie wielkanocnej radości powraca ten sam psalm – tym razem słowami ostatnich wersetów, w których pobrzmiewa dziękczynny hymn uwielbienia. To dla nas znak i nauka, że droga do chwały, do prawdziwej, niegasnącej radości wiedzie często przez krzyż; że trzeba obumrzeć, by żyć; że – jak mówi dzisiejsza Ewangelia – musimy poddać się oczyszczeniu, by przynosić coraz obfitsze, nieprzemijające owoce.
Drugie czytanie: 1 J 3,18-24
List św. Jana pokazuje dzisiaj, co jest gwarancją spokojnego serca, poczucia sensu i spełnienia – to harmonia między wiarą a czynami; między słowami i deklaracjami a działaniem i świadectwem życia. Możemy siebie realizować wyłącznie w miłości, ale nie miłości własnej, szukającej swoich przyjemności i korzyści, lecz w bezwarunkowej i bezinteresownej miłości braterskiej. Tak pojęta miłość daje pełnię szczęścia, bo zapewnia życiową łączność już nie tylko z Chrystusem, ale całą Trójcą Świętą – sam Bóg w nas trwa, a Duch Święty jest nam udzielany.
Ewangelia: J 15,1-8
Jacy jesteśmy niecierpliwi! Tak często skłonni do chodzenia na skróty. Zaczynania wszystkiego od końca. Zatracania właściwej kolei rzeczy. Gubienia ciągu przyczynowo – skutkowego. Zapominamy, że owoc jest zawsze wtórny: najpierw musi być winna latorośl, która zakorzenia się, jest pielęgnowana, okopywana, nawożona i podlewana, a dopiero potem pojawiają się na niej grona. A my żądamy owoców od razu – w tym czasie, który sami wybierzemy i w takiej skali, która nas zadowoli! I jeszcze mamy pretensje do Boga, jeśli sprawy nie toczą się po naszej myśli.
Pamiętajmy, że nie możemy „przynosić owocu sami z siebie” – nie pomoże tu jakiekolwiek „napinanie mięśni”, np. w postaci ilości odmówionych „zdrowasiek” czy nadmiernego aktywizmu. Jezus mówi wyraźnie: „Beze Mnie nic uczynić nie możecie”, a już na pewno nie potraficie tego, co najważniejsze – zbawić się o własnych siłach. I dlatego najpierw powinniśmy patrzeć i troszczyć się, żeby być z Bogiem, żeby żyć w Bogu, żeby być z Nim zjednoczonym.
Poniedziałek, 04.05.2015 r.
Pierwsze czytanie: Dz 14,5-18
Każdego z nas niejednokrotnie spotyka w życiu podobna pokusa, jak ta opisana w dzisiejszym czytaniu, by kogoś lub coś uznać za swojego „boga”. Czasami będzie można tak nazwać jakąś nieuporządkowaną relację z inną osobą, która osłabia moją więź z Bogiem. Innym razem może to być takie przywiązanie do jakiegoś nałogu, stylu życia lub pasji, tak bez reszty pochłaniające mnie zaangażowanie w pracę zawodową czy jakikolwiek rodzaj aktywizmu, że zacznie mnie to oddalać od Boga.
Pokusa opisana w Dziejach Apostolskich może też dotyczyć sytuacji, gdy to ja staję się w jakiejś mierze „bogiem” dla kogoś innego. Tak dobrze ktoś się czuje ze mną, tak ciepłą i wrażliwą jestem osobą, umiejącą kogoś wysłuchać czy docenić, że staję się dla czyjegoś męża, żony najważniejszą osobą w życiu, przez co zaniedbują oni związki ze swoimi najbliższymi.
Te nieuporządkowane relacje powstają także w rodzinach – np. gdy syn nie umie „odciąć pępowiny” i będąc w małżeństwie przedkłada kontakt z rodzicami nad budowanie jedności małżeńskiej, gdy dziecko staje się „oczkiem w głowie” mamusi, która pozwala mu na wszystko, itd.
Jak zatem sobie radzić z tymi wyżej opisanymi i im podobnymi nieprawidłowościami? Muszę nieustanie rozeznawać te różne impulsy, pragnienia, natchnienia wewnętrzne, uczucia, które mnie dotykają i nauczyć się wybierać prawdziwe dobro. Pokora, pokora i jeszcze raz pokora też się tutaj przyda…
Psalm responsoryjny: Ps 115,1-2.3-4.15-16
Bóg żywy i martwy bożek przeciwstawieni są sobie w czytanym dzisiaj Psalmie 115. Czyim poddanym chciałbyś być? Czy wolisz oddać się w ręce wszechmocnego Stwórcy, którego władza nad tobą jest też ojcowskim towarzyszeniem pełnym miłości i dającym zbawienie? Czy też podwładnym zimnego posągu pozbawionego życia, którego Psalmista opisuje w kolejnych wersach jako bóstwo o: niemych ustach, ślepych oczach, głuchych uszach, bezwładnych rękach, sparaliżowanych nogach oraz gardle pozbawionym głosu? Niby odpowiedź wydaje się oczywista… To dlaczego wciąż i wciąż wybieramy to drugie?
Ewangelia: J 14,21-26
Wczoraj w Ewangelii według św. Jana czytaliśmy, że Jezus jest winnym krzewem, a my latoroślami: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Dzisiaj dowiadujemy się, na czym polega owo „trwanie w Nim”: na zachowywaniu Jego nauki. Przy czym musimy pamiętać, że nasz Bóg, nie jest Panem zasad, praw, idei…, ale Bogiem żywym, Bogiem żywych osób. Nie chodzi więc o formalizm, wywiązywanie się ze swoich obowiązków, powstrzymywanie się od łamania przykazań, lecz o budowanie osobistej więzi z Ojcem. Pomocą w tym trudnym dziele jest z pewnością Duch Św., który może uczyć nas takiej relacji. Bo sam Duch Św. jest wzajemną miłością Ojca i Syna, jest komunią między Nimi i taką komunię, żywą więź z Bogiem może w nas kształtować, jeśli tylko będziemy Go o to prosić.
Wtorek, 05.05.2015 r.
Pierwsze czytanie: Dz 14,19-28
W dzisiejszym czytaniu z Dziejów Apostolskich słyszymy o Żydach przybyłych z Antiochii i Ikonium, którzy w Listrze próbowali ukamienować św. Pawła. Ta próba musiała przebiegać dość brutalnie i krwawo, skoro oprawcy odeszli w przekonaniu, iż zostawiają Apostoła martwego. Paweł przeżył jednak ten atak na swoją osobę i – jak informują Dzieje Apostolskie zaraz w następnym zdaniu czytanej dziś lekcji – wspólnie z innymi uczniami „wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii”. Czyli wraca dokładnie w te same trzy miejsca, o których wie, że ma tam swych wrogów i że znów może spotkać go z ich strony odrzucenie, a może nawet próba zabicia.
Po co to robi? Czy wraca, by się zemścić lub rzucić na swych prześladowców klątwę? Czy też Paweł stracił instynkt samozachowawczy i niepotrzebnie się naraża? Wszystko staje się jasne, gdy jego postawę ocenimy w świetle dzisiejszej Ewangelii: „Pokój mój daję wam (…). Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.” Tylko wyposażeni w moc Bożego pokoju, tylko w pełni otwarci na to, by Jego pokój zapanował w naszych sercach, jesteśmy w stanie każdego kolejnego dnia stawać z miłością, bez gniewu czy chęci odwetu wobec: męża alkoholika; żony, która nas zraniła; pogubionego dziecka niszczącego swoją postawą relację z nami czy wobec rodzica, z którym nasza więź przeżywa kryzys.
Psalm responsoryjny: Ps 145,10-11.12-13ab.13cd i 2
Psalm 145, którego słowami modlimy się dzisiaj, stanowi pełne radości oddanie chwały Panu, który wysławiany jest jako pełen miłości i czuły władca, troszczący się o wszystkie swoje stworzenia. Wspominane tu „królestwo” nie opiera się na potędze i panowaniu, na triumfie i ucisku, jak niestety często bywa w relacjach ludzkich, ale jest ono przestrzenią miłosierdzia, dobroci, łaskawości… To ważne spostrzeżenie m.in. w kontekście dzisiejszej Ewangelii. Nie zaniedbujmy zatem tej w istocie najwznioślejszej z form modlitwy ukazanych w Biblii, jaką jest uwielbianie Boga i nie zaprzestawajmy nigdy sławienia Jego dzieł zbawczych, które objawiają miłość Pana do swych stworzeń.
Ewangelia: J 14,27-31a
Dzisiejszą Ewangelię kończą zaskakujące dla przeciętnego człowieka słowa: „niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”. Kto z nas bowiem stawia znak równości między relacją miłości a postawą posłuszeństwa czy podporządkowania swoich pragnień szczęściu drugiej osoby? Oczywiście, można się tłumaczyć, że w kontakcie z Bogiem nie muszę się obawiać Jego tyranii, złej woli, egoizmu i temu podobnych postaw nieobcych ludziom. Nie chodzi też o to, byś łatwowiernie dał się zdominować przez władczego partnera, wyrzekł się pragnienia samorealizacji czy szukania zadowolenia w relacjach z bliskimi. Ale spójrz dzisiaj trochę inaczej na te zagadnienia – gdzie jest pole do pracy nad większą pokorą, empatią, otwartością na oczekiwania twojego małżonka, dziecka, rodzica, przyjaciela?
Środa, 06.05.2015 r. – święto św. Apostołów Filipa i Jakuba
Pierwsze czytanie: 1 Kor 15,1-8
Obchodzimy święto św. Apostołów Filipa i Jakuba, stąd nie dziwi nas taki dobór czytań na ten obchód liturgiczny. W Ewangelii słyszymy dzisiaj o rozmowie Jezusa z Filipem, a w pierwszym czytaniu – m.in. o wymienionym z imienia św. Jakubie. Czemu obaj Apostołowie zawdzięczają to imienne wspomnienie na kartach Biblii? Czy dokonali czegoś niezwykłego, działali cuda podobne do Jezusa, wyróżniali się mądrością lub choćby tylko… statusem społecznym, materialnym? Spójrzmy na to zagadnienie trochę szerzej: ileż razy w Nowym Testamencie pojawiają się wymienione z imienia osoby, jak Szymon Cyrenejczyk zmuszony do niesienia z Jezusem krzyża czy Malchus, sługa arcykapłana z uchem obciętym przez św. Piotr podczas sceny pojmania w Ogrójcu, o których nikt nigdy by nie usłyszał, gdyby nie ich spotkanie z Chrystusem. Spotkanie z pozoru przypadkowe, wcale przez nich niezamierzone czy wręcz niechciane.
A co z moim imieniem? kto o mnie pamięta? czy moje jedyne imię to „poroniony płód”? Moje imię jest wyryte na Jego rękach! Tych samych, które były przybite do krzyża, które pokazywał niedowierzającym uczniom i które jaśnieją chwałą Zmartwychwstałego! Wystarczy więc tylko , że przyjdziesz do Niego, otworzysz swoje serce, zanurzysz swoją twarz w Jego dłoniach, a znajdziesz ukojenie i szczęście.
Psalm responsoryjny: Ps 19,2-3.4-5
Początek Psalmu 19 to hymn na cześć Stwórcy, którego tajemniczą wielkość objawiają nam zjawiska sfer niebieskich. Użyta tu personifikacja niebios sprawia, że stają się one wymownymi świadkami stwórczego dzieła Bożego, które: „głoszą”, „obwieszczają”, „opowiadają”, „przekazują”. Jest to niezwykłe świadectwo, jakie daje się słyszeć z mocą – niczym głos rozchodzący się po całym wszechświecie. Skoro świat nieożywiony potrafi w tak niesamowity sposób wielbić Stwórcę, to o ile bardziej do tego zadania wezwani i przynaglani jesteśmy my – Jego stworzenia uczynione na „obraz i podobieństwo” Boga.
Ewangelia: J 14,6-14
„Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” – słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Wielu kształtuje sobie obraz Boga Ojca w oparciu o doświadczenie swojego rodzonego ojca. Potwierdza to pewien eksperyment, któremu poddano grupę przedszkolaków. Poproszono najpierw, by opisały, jaki jest, kim jest dla nich ich rodzony tata. A następnie, by użyły określeń pasujących do opisu Boga. W przygniatającej większości w jednym i drugim przypadku były to te same słowa. Obraz taty był przenoszony na wyobrażenie o Bogu Ojcu. To niezwykłe – piękne, ale i nakładające ogromną odpowiedzialność – że aż tak głęboki mamy wpływ na kształtowanie wizerunku Pana w naszych dzieciach. Warto tym się przejąć! Pomyśl przez chwilę, jak ci się wydaje: co by w tej ankiecie podało twoje dziecko, jakich użyło określeń?
Czwartek, 07.05.2015 r.
Pierwsze czytanie: Dz 15,7-21
Przewidziany w dzisiejszej liturgii fragment z Dziejów Apostolskich ukazuje sceny z tzw. soboru jerozolimskiego, który odbył się około 49 r. Omawiano na nim kwestię konieczności zachowania wymogów Prawa przez nawróconych pogan. Starli się wtedy na argumenty skupieni wokół Jakuba zwolennicy tezy zobowiązującej do przestrzegania Prawa przez chrześcijan pochodzenia nieżydowskiego, ze zwolennikami tezy przeciwnej – skupieni wokół Barnaby. Ostatecznie zapadła decyzja, by nie nakładać na pogan obciążeń Prawa żydowskiego, z wyjątkiem czterech starotestamentowych przepisów o czystości. Propozycja spotkała się z powszechną akceptacją. Zniesienie obowiązku obrzezania można uznać za pierwszy krok prowadzący do rozdziału chrześcijaństwa od judaizmu. Decyzje podjęte podczas soboru jerozolimskiego istotnie wpłynęły też na rozwój chrześcijaństwa w środowisku pogańskim. Chrześcijaństwo nie jest religią jednego narodu, lecz wszystkich ludzi. Stare Przymierze zostaje zastąpione Nowym – przypieczętowane na krzyżu krwią Syna Bożego.
Jak wiele spornych i trudnych kwestii musiał rozstrzygać Kościół od samego początku swego istnienia. Ale i dziś staje on przed dylematami naszych czasów. Dlatego módlmy się o jego jedność i otwartość na światło Ducha Św., zwłaszcza przed zbliżającą się drugą turą nadzwyczajnego Synodu o rodzinie.
Psalm responsoryjny: Ps 96,1-2.3 i 10
Psalm 96 należy do tak zwanych „Psalmów na cześć Pana – Króla”, stąd za jego myśl przewodnią można by uznać słowa: „Głoście wśród ludów, że Pan jest królem”. W dzisiejszym psalmie wysławiana jest majestatyczna postać Boga, który panuje nad całym światem i rządzi ludzkimi dziejami, uwielbiany jest Pan zarówno jako Stwórca świata, jak i Zbawiciel narodów: Bóg „tak utwierdził świat, że się nie zachwieje, będzie sprawiedliwie sądził ludy”. Nie jesteśmy więc zdani na Fatum, ślepy los, tajemnicze siły chaosu lub przypadku, lecz od początku jesteśmy w rękach Władcy sprawiedliwego i miłosiernego.
Najlepszą odpowiedzią (w obliczu Pana – Króla, który objawia swą chwałę w dziejach zbawienia) wydaje się być z naszej strony pieśń adoracji i chwały. Taka postawa powinna być widoczna w naszej codziennej modlitwie. Warto też pamiętać, że pełnię uwielbienia i dziękczynienia osiągamy, uczestnicząc w Eucharystii.
Ewangelia: J 15,9-11
Radość jest szczególnym znakiem rozpoznawczym ucznia Pana Jezusa. Wypływa ona z przyjęcia Bożej miłości i trwania w niej. Przy czym Jezusowi nie chodzi o jałowe samozadowolenie, poczucie satysfakcji z przeżytych chwil czy korzyści z wykonanych zadań. Tu chodzi o coś więcej – o głęboką radość płynącą z relacji, czyli o radość, jako głęboką postawę serca, które czerpie z miłości Ojca i Syna. Ta radość wypływa z zanurzenia w Bogu, z głębokiego wewnętrznego zapatrzenia się w Niego.
Piątek, 08.05.2015 r. – uroczystość Św. Stanisława biskupa i męczennika, głównego patrona Polski
Pierwsze czytanie: Dz 20, 17-18a. 28-32. 36
Przeżywamy dziś uroczystość Św. Stanisława biskupa i męczennika, jednego z głównych patronów Polski. Wspomnienia męczenników powinny przypominać nam tę zasadniczą prawdę, że na ziemi rozgrywa się nieustannie walka duchowa. Niestety, często o tym zapominamy albo wydaje nam się, że to nas nie dotyczy, bo przecież nie mieszkamy w żadnym z krajów, w których – jak słyszymy lub czytamy niemal codziennie w wiadomościach – są mordowani chrześcijanie. Tymczasem tkwimy w centrum walki pomiędzy siłami zła i dobra. Świadomość tej prawdy jest niezmiernie ważna. W jej świetle możemy dopiero zrozumieć niektóre wydarzenia w naszym życiu i właściwie wobec nich się zachować.
O tym, że funkcjonujemy w stanie nieprzerwanych zmagań duchowych przestrzega nas w przewidzianym na dzisiaj fragmencie Dziejów Apostolskich św. Paweł, napominając: „uważajcie”, „czuwajcie”, bo „wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada”. Tę czujność zachował wspominany dziś św. Stanisław.
W obliczu duchowej walki liczy się przede wszystkim świadectwo życia. Kompromis ze złem – czy to w postaci kłamstwa, czy w postaci politycznej gry uzasadnianej często „mniejszym złem” czy „demokratycznym konsensusem” – staje się zdradą samej Ewangelii. Natomiast świadectwo życia aż do męczeństwa przynosi owoc w przyszłości. Tak było w przypadku Pana Jezusa i tak przez wieki było w przypadku innych męczenników, którzy oddawali swoje życie w imię wierności Jego nauce.
Psalm responsoryjny: Ps 100,1-2.3.4b-5ab
W dzisiejszym psalmie słyszymy m.in. takie słowa: „jesteśmy Jego własnością, Jego ludem, owcami Jego pastwiska”. Zaraz, zaraz – czy to nie jest aby jakaś próba uprzedmiotowienia człowieka, sprowadzenia go do bezwolnego narzędzia w rękach potężnego demiurga, zrównania go ze stadem nierozumnych istot? Niektórzy bardzo nie lubią tego obrazu Pasterza i owiec. Wywołuje on u nich bunt. Widzą w tym porównaniu wyłącznie poniżenie, pogardę. Można uniknąć tego nieporozumienia, jeśli będzie się pamiętać, że sam Syn Boży stał się Barankiem, stanął po stronie owiec, po stronie słabych, krzywdzonych i zabijanych. On więc nie jest Kimś obcym czy wręcz wrogim Tobie – jest Twoim Bratem.
Drugie czytanie: Rz 8,31b-39
Czy rozumiesz, jak wielką godnością obdarzył cię Bóg? On wybrał cię, pokochał i nawet własnego Syna wydał za ciebie, by nierozerwalnie złączyć się z tobą miłosnym węzłem. Bycie dzieckiem Bożym to wielki dar i przywilej. twoją godną odpowiedzią na ten bezcenny dar będzie otwarcie swojego serca na miłość, którą ofiarowano ci z krzyża i wewnętrzna przemiana – tak by stać się nowym człowiekiem, żyjącym czystą i bezinteresowną miłością. Nie mieszkasz wśród prześladowanych chrześcijan Azji czy Afryki, gdzie próbuje się siłą odłączyć ich od Boga, pod groźbą śmierci wykorzenić ich wiarę. Dla ciebie największym „przeciwnikiem” i „zagrożeniem” … jesteś ty sam – twoja obojętność, oziębłość, bylejakość. Zatem otwórz się na Miłość i Nią żyj!
Ewangelia: J 10,11-16
Piękny obraz Jezusa Chrystusa jako Dobrego Pasterza. Tylko czy ten obraz jeszcze przemawia do człowieka XXI wieku? Czy trafia on do twego serca, porusza cię? A przecież Pan Jezus chce ci powiedzieć, że niezależnie od wszystkiego masz w Jego oczach wielką wartość i tak Mu zależy na tobie, że gdyby miał to zrobić tylko dla ciebie, to gotów jest On – Bóg stać się człowiekiem i znieść każdą Mękę aż po krzyż. Przy czym dzieląc z tobą ludzki los i godząc się dobrowolnie na śmierć, uczynił to z miłości. Bo Jezus nie traktuje ludzi jako pewnej nieokreślonej zbiorowości. Każdy z nas jest dla niego ważny, każdy ma swoją tożsamość wobec Najwyższego. On jest twoim Pasterzem – Tym, który znał ciebie i ukochał jeszcze zanim się narodziłeś, który dba o swoje owieczki, zabiega o ich dobro, bezpieczeństwo, bo stanowią one dla Niego wielką wartość i Mu na nich zależy. I nie musisz niczym na tę miłość zasłużyć, co więcej – nie jesteś w stanie dać Mu niczego w zamian! Kiedy więc wreszcie Jego bezwarunkowa i nieskończona miłość zacznie Ci wystarczać dla poczucia własnej wartości? Kiedy przestaniesz robić różne zbędne, śmieszne, głupie czy nawet złe rzeczy dla wytworzenia fałszywego i przemijalnego poczucia własnej wartości? Przecież już ją masz, otrzymałeś ją nieodwołalnie od Boga! I tylko od Ciebie samego zależy, czy tę miłość przyjmiesz i będziesz nią żył…
Sobota, 09.05.2015 r.
Pierwsze czytanie: Dz 16, 1-10
Autor czytanego dzisiaj fragmentu Dziejów Apostolskich dużo miejsca poświęca opisom wędrówek ewangelizacyjnych Pawła i jego towarzyszy. A wśród nich słyszymy stwierdzenia typu: „Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji” albo „próbowali przejść do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im”. Co to znaczy: „zabronił”, „nie pozwolił”? Czy Duch w postaci anioła z mieczem stanął im na drodze, grożąc: „Ani kroku dalej!”? A u ciebie Boże natchnienie czy głos sumienia też się tak personifikuje? Chyba nie… To o co chodzi? Otóż Paweł z towarzyszami musieli mieć tak niezwykle wyostrzony słuch wewnętrzny, że potrafili odczytać Boże znaki mówiące im, gdzie mają się skierować z głoszeniem Dobrej Nowiny.
Niekoniecznie znaczy to, że masz oto teraz wyrzucić z auta GPS lub wychodząc z domu do pracy, pytać Boga, którą trasą tam zdążać. Ale pomyśl, jaka jest w tobie otwartość na głos Pana i umiejętność rozpoznawania woli Bożej? Paweł Apostoł odważnie przyjmował pouczenia i kierownictwo Ducha Św., dostosowując się do Jego wskazań. Gdyby upierał się przy pierwotnym zamiarze ewangelizowania Azji i Bitynii, nie dotarłby do Macedoni i Dobra Nowina nie rozlałaby się po tej części Europy… Nie zawsze nasze dylematy to wybór między czystym złem i oczywistym dobrem. Nieustanne rozpoznawanie i przyjmowanie celów, które wskazuje Ci Bóg, sprawi, że zawsze będziesz szedł najlepszą z możliwych dróg, zdobywając najcenniejsze laury…
Psalm responsoryjny: Ps 100,1-2.3.4ab-5
Psalm 100 stanowi pełne żaru wezwanie do modlitwy. Świadczą o tym czasowniki w trybie rozkazującym: „Wykrzykujcie”, „Stańcie przed obliczem Pana z okrzykami radości”, „W Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, z hymnami w Jego przedsionki, chwalcie i błogosławcie Jego imię”. Te słowa nie tylko wzywają do modlitwy, ale wskazują, jak wychwalać Boga – z radością, z pasją, całym sobą. Nasza modlitwa ma być niczym wciąż odnawiany hymn pochwalny, będący ciągłym wyznawaniem wiary i miłości. A wtedy będzie ona zarówno uwielbieniem Boga, jak i pokarmem dla duszy wierzącego.
Ewangelia: J 15,18-21
Zastanawia w dzisiejszej Ewangelii przeciwstawienie świata (który chce nas traktować jak swoją własność) Bogu (który oddał za nas życie). Oczywiście, najłatwiej zinterpretować, to tak, że „świat” równa się laicyzm, cywilizacja śmierci, doczesna ułuda chwilowego szczęścia, wrogowie chrześcijaństwa itp. itd. Ale do „świata” należy też taka religia, która szuka zbawienia we własnych uczynkach i chwale własnych dzieł. W tym znaczeniu „świat” to równie dobrze może być moja pycha, fałszywe wyobrażenia o Bogu, pseudoreligijna nadaktywność… Warto sobie zrobić rachunek sumienia także w tym kierunku.
Sławomir Komorowski