Niedziela, 2.05.2021 r.
Pierwsze czytanie: Dz 9, 26-31
W czasie pobytu Szawła w Damaszku, który miał miejsce zaraz po jego nawróceniu, najpierw spotkał się on z dużym dystansem ze strony chrześcijan, następnie głosił on Ewangelię i ostatecznie musiał uciekać do Jerozolimy, ponieważ Żydzi chcieli go zamordować. Kiedy już przybył do Świętego Miasta historia z Damaszku jakby się powtarza, co widzimy w dzisiejszym czytaniu. Przyszły Apostoł Narodów zostaje przyjęty przez wspólnotę chrześcijan dopiero po interwencji Barnaby, który zwraca uwagę na autentyczność powołania Szawła oraz na siłę jego przepowiadania. Widzimy tu mocne połączenie tych dwóch aspektów. Przepowiadanie Dobrej Nowiny nie może bowiem być nigdy oderwane od wcześniejszego, autentycznego spotkania z Jezusem. Inaczej staje się ono puste i pozbawione mocy pochodzącej z nieba, a zaczyna być głoszeniem samego siebie. Każdy chrześcijanin jest zobowiązany do świadczenia swoim życiem o Chrystusie, dlatego konieczne jest pielęgnowanie żywej relacji z Bogiem. Istotne jest także zaufanie Kościołowi, który założył sam Jezus. Bowiem, jak czytamy w Liście do Galatów, Paweł z Damaszku przybył do Jerozolimy po to, aby spotkać się Apostołami, a szczególnie ze św. Piotrem. Wszczepienie w Kościół daje bowiem każdemu głoszącemu mandat prawowierności i jego samego prowadzi do zbawienia.
Psalm responsoryjny: Ps 22, 26b-27. 28 i 30ab. 30c-32
Psalm 22 zaczyna się słowami, które znamy jako wypowiedziane przez Jezusa z krzyża: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Jeżeli pójdziemy za przekazem ewangelicznym i przypiszemy Jezusowi także ostatnie wersety psalmu, które słyszymy w dzisiejszej Liturgii Słowa, to zobaczymy, jak śpiewa On pieśń już nie konającego na krzyżu, ale tryumfującego. Jesteśmy przecież w okresie wielkanocnym, cieszymy się ze zmartwychwstania i potwierdzamy to, włączając się modlitewnie w słowa dzisiejszego psalmu. Możemy utożsamić się z narodem, który się narodzi i oczekiwać tego, że nasze dusze żyć będą dla Boga i Jemu służyć wraz z Chrystusem.
Drugie czytanie: 1 J 3, 18-24
Święty Jan, podejmując sprawę prawdziwej miłości, przedstawia pewne napięcie pomiędzy słowami a czynami. Pokazuje bowiem, że jeżeli czyjaś wiara i miłość kończy się tylko na samych słownych deklaracjach, to jego własne serce będzie go oskarżało, wyrzucając pustkę tych deklaracji. Jeżeli zaś miłość chrześcijańska wyraża się poprzez czyny i prawdę, wtedy serce pełne jest prawdziwej miłości. Czyny bowiem są zawsze autentyczne w przeciwieństwie do samych tylko słów i obietnic. Prawdziwość tej miłości zasadza się w Imieniu Jezusa Chrystusa, w które według Apostoła Jana mamy wierzyć w pierwszej kolejności. Imię oznacza bowiem naturę, istotę osoby je noszącej. Dlatego miłość wyrażona czynem jest prawdziwa, bo jest na wzór Miłości, którą jest Bóg i która objawiła się w Osobie Syna, w Jego Imieniu, a więc właśnie w Jego przyjściu na świat i oddaniu życia za ludzi, za nas. Skoro więc Objawienie Bożej miłości dokonuje się poprzez czyn, to jest to najdoskonalsza forma realizacji miłości. Motywacją do chrześcijańskiej miłości nie jest więc tylko uczucie, ale przede wszystkim chęć naśladowania Jezusa i wypełniania przykazania, które nam zostawił. To zaś prowadzi nas do życia w Bogu.
Ewangelia: J 15, 1-8
Trwanie w Jezusie, o którym mówi dziś Ewangelia, jest łaską, ponieważ jest udzieleniem się nam Boga i zaproszeniem do relacji. Dobrze jest zrozumieć, czym jest owo trwanie w Nim. Istnieje bowiem pokusa zrozumienia trwania jako biernego oczekiwania, utrzymywania niezmiennego stanu swojego życia. Jest to szczególnie niebezpieczne obecnie, kiedy widzimy często brak decyzyjności. Szczególnie u młodych osób, które rozeznają swoje życiowe powołanie, ale także u starszych, którzy potrzebują podjęcia konkretnej decyzji do nawrócenia. Nasze życie duchowe potrzebuje bowiem odświeżania, regularnego przycinania tego, co stało się jałowe i nie przynosi owocu, a jest tylko przyzwyczajeniem, opieszałością, a może czymś, w czym trwamy przez strach przed nieznanym.
Trwanie w Jezusie jak gałązka w krzewie winnym jest więc relacją dynamiczną. W niej nie ma miejsca na bierne oczekiwanie i liczenie na to, że Pan będzie działał za mnie, że mnie nawróci. Taka postawa nie przynosi owocu i może doprowadzić do odcięcia, którego skutkiem jest wrzucenie do ognia. Pan zaprasza nas dziś do przyjęcia łaski wiary, którą nas obdarował i życia w zgodzie z jej natchnieniami.
Poniedziałek, 3.05.2021 r. – Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, głównej patronki Polski
Pierwsze czytanie: Ap 11, 19a; 12, 1. 3-6a. 10ab
Historia interpretacji Apokalipsy świętego Jana Apostoła łączy postać opisywanej Niewiasty z Maryją. Tą, która była Matką Boga-Mesjasza. Jego historię opisuje dzisiejsze pierwsze czytanie, które pomijając fragment o rodzeniu w bólu, koncentruje naszą uwagę na tryumfie narodzonego Dziecka, które jest Synem Boga. Smok chce działać przeciw Niemu, jednak zawsze interwencja Boga i Jego aniołów sprawia, że zamiary złego są udaremniane. Podsumowanie fragmentu nie pozostawia już żadnych złudzeń: „Bóg króluje i włada wraz ze swoim Pomazańcem”. Jednak my na co dzień wokół nas tego tryumfu nie widzimy. Odczuwamy mocno działanie kusiciela w naszym życiu.
Całościowe przesłanie tego fragmentu Apokalipsy pokazuje, jak się w tej sytuacji zachować, jaką taktykę walki przeciw Smokowi przyjąć. Wzorem do naśladowania staje się Najświętsza Maryja Panna, która jest ukazana jako przeciwieństwo Smoka. On posiada siedem głów i dziesięć rogów będących symbolem ziemskiej siły i mocarstw, które uciskają ludzi. Diademy zaś są symbolem uzurpacji władzy. Kiedy spojrzymy na Niewiastę, widzimy Kogoś zupełnie innego. Ona całkowicie oddaje się Bogu, co jest zobrazowane przez Jej obleczenie w słońce, które jest symbolem Boga. W pełnej harmonii życia nie uciska ludzi, których przedstawieniem są gwiazdy, lecz przyozdabia się nimi jak wieńcem. W tym oddaniu jest stale pod opieką Boga, który nie da Smokowi skrzywdzić Jej samej ani Jej potomstwa. Oddanie się Bogu na wzór Maryi jest najlepszą walką z oskarżycielem.
Psalm responsoryjny: Jdt 13, 18bcde. 19-20a
Dziś słowami zaczerpniętymi z Księgi Judyty możemy wychwalać Tę, którą przez Boże wybranie błogosławić będą wszystkie pokolenia. Tekst psalmu responsoryjnego zwraca uwagę na podobne aspekty co i pierwsze czytanie. Mianowicie na ufność Wybranej przez Boga. Ufność tak wielką, że będzie ona na wieki wspominana w sercach ludzkich oraz na to, że to Bóg jest tym, który działa w Jej życiu i to On sprawia, że jest Ona wywyższona i tak naprawdę to my Jego dzieła i Jego samego wychwalamy, chwaląc Ją.
Drugie czytanie: Kol 1, 12-16
W Liście do Kolosan święty Paweł nauczał, że Jezus nie jest tylko jednym z aniołów lecz jest Pierworodnym wobec stworzenia Synem Bożym. Widzialnym objawieniem się Boga niewidzialnego. I nie jest to pusta teologia, ponieważ ma to znaczące odniesienie do naszego życia. Skoro bowiem Bóg przez swojego Syna uwolnił nas od uzurpowanej władzy ciemności i tak jak wybraną sobie Niewiastę przeniósł do swego królestwa, to naprawdę możemy, tak jak mówi Apostoł, radować się! Nie zagraża nam już Smok, o którym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. Jezus jest większy od niego i wyrwał nas spod jego władzy. Oto jest dobra nowina okresu wielkanocnego, w którym nadal trwamy.
Ewangelia: J 19, 25-27
Są w teologii takie pytania, na które najwybitniejsi teologowie nie znają odpowiedzi. Są w historii ziemskiego życia Jezusa momenty zakryte przed spojrzeniem najwnikliwszych biblistów. A Maryja wszystkie te chwile widziała na własne oczy, odpowiedzi na te pytania mogłaby uzyskać, po prostu pytając swego Syna. On także wiedział o tym, a jednak na krzyżu nie powiedział do ucznia, żeby pytał Ją o wszystko, czego nie wie, ale dał mu Ją jako Matkę. To synowskie przyjęcie Maryi jako matki jest w naszym życiu naśladowaniem Jezusa, który przecież sam też to zrobił. Przyjęcie Maryi jako matki jest stawaniem się synem – przyjmowaniem powołania do dziedzictwa Bożego.
Wtorek, 4.05.2021 r. – wspomnienie św. Floriana, męczennika
Pierwsze czytanie: Dz 14, 19-28
Pierwsza mowa Pawła w mieście Listrze odnosi porażkę. Owszem, powstrzymał on mieszkańców Listry przed złożeniem mu ofiary, ale zaraz po tekście kończącym wypowiedź Pawła pojawia się tekst o kamienowaniu i wypędzeniu go z miasta. Jednak jest to pozorne fiasko, ponieważ okazało się to być kolejnym prześladowaniem, które umacnia swoim przykładem uczniów. Paweł z Barnabą wykorzystują tę szansę. Mogli bowiem z Derbe wracać krótką drogą do Antiochii, od której rozpoczęli swoją misję, ale Paweł postanawia wrócić jakby po swoich śladach, odwiedzając założone wspólnoty i umacniając wiernych.
Słyszymy dziś bowiem w czytaniu słowa samego redaktora Dziejów Apostolskich. Daje on jakby swój komentarz do wydarzeń, pisząc: bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Jak jednak możemy się do tego odnieść? Ucisk i prześladowanie rodzą w nas lęk, sprzeciw, chęć ucieczki. To jest dla nas naturalne. Jednak łaska uzdalnia do przekraczania tych uczuć czy zachowań. Ona potrafi w takich chwilach przynieść Boży pokój i pozwala wykorzystać to, co wcześniej nas przytłaczało. Tak zrobili święci Paweł i Barnaba. Warto więc zadać sobie pytanie o to, jak ja odnoszę się do cierpienia, ucisku czy niesprawiedliwości w moim życiu. Czy potrafię na wzór Apostołów szukać tam Boga i Jego łaski?
Psalm responsoryjny: Ps 145, 10-11. 12-13. 21
Święty Paweł określał członków Kościoła mianem „świętych”. Dlatego w odpowiedzi na usłyszany w pierwszym czytaniu opis poświęcenia się Apostołów dla królestwa Bożego możemy w pierwszej zwrotce psalmu responsoryjnego zobaczyć zachętę skierowaną do nas – „świętych”. Jest to zachęta do głoszenia chwały i potęgi tego królestwa. Można to robić właśnie poprzez przekraczanie tego, co ziemskie i pokazywanie tym samym wyższości królestwa Bożego nad ludzkimi ograniczeniami, strachem itp. Cel takiego głoszenia pokazuje kolejna zwrotka. Jest to pokazanie potęgi Boga ludziom. Zaś ostatnia zwrotka wskazuje, że sam Pan Bóg jest powodem, dla którego warto głosić prawdę o królestwie.
Ewangelia: J 14, 27-31a
Zwornikiem przesłania dzisiejszych czytań jest pokój. Na czym on polega? Czym dokładnie jest?
Cała dzisiejsza perykopa ewangeliczna o tym mówi, a pierwsza część jest ilustracją tej nauki. Otóż, po pierwsze, hebrajskie słowo szalom – „pokój” jest używane jako powitanie i pożegnanie. Może więc być nim przeniknięte całe życie człowieka. Tym bardziej, że użycie dwóch czasowników: „zostawiam” – co można także tłumaczyć jako „odrzucam”, „oddaję” oraz czasownika „daję” może sugerować, że Jezus daje cały pokój, który „ma”. Po drugie, mówi, że daje On nie tak, jak świat daje. Pokój Jezusa jest przeciwieństwem tych ludzkich form pokoju. A jaki pokój daje świat?
Może być to pax romana – „pokój rzymski”, polegający na lęku, kiedy to każdy boi się wszcząć wojnę, ponieważ wie, że ciąży nad nim potężne wojsko tych, którzy rządzą światem. Pokój Jezusa wychodzi z miłości silniejszej nawet od śmierci, nie z groźby.
Może to być także „pokój stoicki”, polegający na tym, że człowiek nie przywiązuje wagi do niczego na tym świecie po to, żeby nic nie mogło go poruszyć, żeby mógł pozostać obojętny na wszystko i niczym się nie przejmować. A przecież obojętność jest przeciwieństwem miłości, dlatego pokój, który daje Pan, nie może być obojętnością.
Może to być też taki rodzaj spokoju, w którym jest się niewolnikiem tego, co posiada. Mianowicie, człowiek w nim sam siebie oszukuje, że to, co zgromadził, daje mu poczucie bezpieczeństwa i że niczego więcej nie potrzebuje. Jednak tak naprawdę, opierając się na tym co przemijające, zawsze musi ponawiać starania o to, żeby mu to nie uciekło i przytłacza go świadomość przemijania.
Te rodzaje „pokoju” są przeciwieństwem pokoju Jezusowego. Jest to bowiem przede wszystkim pokój wynikający z tego, że wiemy, że Pan nas zbawił i jeżeli zdecydujemy się iść Jego drogą, to dojdziemy do nieba. Dlatego mówi, że radowalibyście się, że idę do Ojca, bo w końcu tam jest nasza nadzieja. Ten pokój oddziałuje też na życie, ponieważ Pan Jezus mówi: powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Innymi słowy, bez względu na to, co się stanie, nie traćcie nadziei, bo On wszystko przewidział, dopuścił i dał nam ten pokój, który daje nadzieję.
Środa, 5.05.2021 r.
Pierwsze czytanie: Dz 15, 1-6
Żądanie od pogan obrzezania i przestrzegania wszystkich zaleceń Prawa Mojżeszowego dalece wybiega poza to, czego judaizm wymagał od nawracających się pogan. Przepis prawny wymagał jedynie zachowania siedmiu praw Noego, co wobec pogan nawracających się na chrześcijaństwo podtrzymuje św. Piotr. Rodzi się więc tu pytanie, dlaczego Żydzi, którzy przyszli z Judei do Antiochii, chcieli wymagać tego od chrześcijan.
Wydaje się, że problemem mogło być tu podejście do Prawa Starego Testamentu oraz nowego Prawa. Jeżeli postrzegali oni Prawo Boże jako uciemiężenie i ograniczenie ich wolności i tak samo przyjmowali oni naukę Jezusa – to mogli w imię sprawiedliwości próbować narzucić to także braciom nie-Żydom. Będąc wychowanymi w przeświadczeniu o konieczności wypełniania przepisów, nawet jeżeli nie rozumie się ich znaczenia i przede wszystkim nie wchodzi się w ducha tych przykazań, chcieli wymagać tego od innych. Jednak wiemy, że sam Pan Jezus piętnował takie podejście do przykazań Bożych i w tym był zgodny ze Starym Testamentem.
Tutaj rodzi się poważne pytanie: czym dla mnie jest Prawo Pana? Czy radością, która nadaje sens mojemu życiu i chcę za nią iść z radością na spotkanie Pana? Czy też uciemiężeniem, przykrym obowiązkiem, w którym zostałem wychowany i które spełniam, chociaż nie próbowałem ich nawet nigdy pojąć?
Psalm responsoryjny: Ps 122, 1b-2. 4-5
Fragment Psalmu 122, który śpiewany jest jako responsoryjny w dzisiejszej Liturgii Słowa, stawia mocne pytanie o to, czy wiem, dokąd zmierzam. Czy wiem, gdzie jest ten „dom Pana”, do którego mamy iść na spotkanie z Nim? Wiemy oczywiście, że Nowe Jeruzalem to królestwo Boże, ale przecież ono już jest między nami, ponieważ Pan założył je, przychodząc na świat, powołując uczniów, działając. Rzeczywiście, już stoją nasze stopy w bramach Jeruzalem. Czy jednak wstąpimy do niego w pełni? Czy trony sędziowskie pozwolą nam przejść do wiecznej radości z Panem? Będzie to zależało także od tego, jak przyjmujemy Jego Prawo, bo to według niego będziemy sądzeni.
Ewangelia: J 15, 1-8
Trwanie w Jezusie jest jednym z programowych haseł Ewangelii świętego Jana.
Na czym ma polegać to trwanie? Na pewno nie na biernym przyglądaniu się i czekaniu na jakąś cudowną interwencję. Trwanie w Bogu musi być i z naszej strony aktywne, bo jest ono relacją.
Dziś Pan Jezus pokazuje nam, że owo trwanie polega na przycięciu, czystości i przynoszeniu owocu. Te trzy wyrażenia są w pewien sposób ze sobą tożsame, ponieważ przycięcie polega na oczyszczeniu z tego, co jest naddatkiem w życiu i zbędne w drodze do zbawienia, człowiek wtedy staje się czysty właśnie mocą słowa, które Jezus wypowiedział do uczniów: Słowo Boże jest bowiem żywe i skuteczne, ostrzejsze od każdego obosiecznego miecza. Przenika ono aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, rozsądza myśli i zamiary serca. Do przycięcia są więc myśli i zamiary serca, a dokonuje się to w konfrontacji ze słowem – czyli na medytacji, w czasie słuchania słowa Bożego. Serce czyste przynosi owoc, ponieważ staje się ono na wzór serca Jezusa, które jest najczystsze i zarazem najpłodniejsze, najżyźniejsze.
Ostatecznie, skoro to Ojciec jest tym, który uprawia latorośl, to owocem jest to, przez co On doznaje chwały jako ogrodnik.
Czwartek, 6.05.2021 r. – święto Świętych Apostołów Filipa i Jakuba
Pierwsze czytanie: 1 Kor 15, 1-8a
Jak wiemy z Listów świętego Pawła, chrześcijanie w Koryncie mieli duże problemy z zachowaniem wymogów wiary, do których zobowiązali się przez przyjęcie chrztu. Żyli w mieście, gdzie wielokulturowość i kulty pogańskie nie ułatwiały moralnie dobrego życia. W odpowiedzi na te problemy i w takiej właśnie sytuacji święty Paweł nie daje im skomplikowanego wykładu wiary, ale przeciwnie – w kilku zdaniach streszcza to, co najważniejsze. Pisząc o śmierci Syna Bożego, Jego zmartwychwstaniu i ukazaniu się uczniom, daje do zrozumienia także i nam, że Jezus żyje pośród nas. Pokonał to, co ziemskie i jako zwycięski chce pokazać się ludziom. To ukazanie jest tematem przewodnim dzisiejszego czytania. Dlatego warto zapytać samego siebie o to, jak Nasz Zbawiciel objawia się nam dziś, a także o to, czy ja sam otwieram oczy, żeby dostrzec to Jego ukazanie się?
Święty Paweł nie podaje szczegółów ani opisu tego, jak Jezus ukazał się Kefasowi, Dwunastu, ani pozostałym. Jednak z pewnością te spotkania nie byłyby możliwe bez wiary. Ci, którzy jej nie mają, nie są w stanie dostrzec Tego, który zmartwychwstał. Czy mam więc w sobie taką wiarę, która otwiera mnie na to, że Jezus naprawdę żyje? Że nie jest zamknięty w obrębie murów kościoła, ale jest ze mną wszędzie tam, gdzie pracuję, mieszkam, kiedy śpię i kiedy wstaję, kiedy jestem wśród obcych i kiedy jestem wśród swoich? On naprawdę zmartwychwstał i żyje! I chce być z nami wszędzie i zawsze.
Psalm responsoryjny: Ps 19, 2-3. 4-5b
Zapewnionych w pierwszym czytaniu przez świętego Pawła o stałej i prawdziwej obecności Pana w naszym życiu, psalm responsoryjny zachęca nas do chwalenia dzieła Apostołów, którzy włączają się swoim głoszeniem chwały Boga w całe dzieło stworzenia. Wszystko bowiem co widzimy, obwieszcza wspaniałość Pana. Proces ten nie ustaje, ponieważ prawda o nieskończonej miłości Boga do nas, o tym, że dał On Swojego Syna dla naszego odkupienia, jest przekazywana z dnia na dzień, z nocy na noc. Słychać ją wszędzie, po całej ziemi aż po jej krańce.
Ewangelia: J 14, 6-14
Dzisiejsza perykopa Ewangelii pogłębia nasze zrozumienie tego, czym jest ukazywanie się Jezusa, o którym mówiło pierwsze czytanie. Na prośbę Filipa o pokazanie Ojca Jezus odpowiada mówiąc, że patrząc na Niego, widzi się Ojca. Jak to można rozumieć? Otóż, Bóg, który jest Miłością, jest sobie bardzo bliski w Trzech Osobach. Relacja łącząca wewnętrznie Trójcę jest tak silna i nierozerwalna, że patrząc na Syna, nie da się nie widzieć Ojca, bo wszystko, co On robi, wynika z tej właśnie relacji. Syn Boży wykonuje to, co Ojciec zamierzył.
Można jednak zapytać o to, jaki to ma wpływ na nasze życie? Otóż, skoro celem każdego z nas jest szczęście i to szczęście wieczne, oznacza to, że chcemy oglądać Boga twarzą w twarz. Teraz zupełnie zrozumiała staje się więc prośba Filipa o pokazanie nam Ojca. Jednak Jezus pokazuje jemu i nam, że On jest drogą i prawdą, i życiem. Stał się podobny do nas, aby nam dostęp do Ojca umożliwić. To na Nim, jako pośredniku, mamy skupiać swoją uwagę i wiarę. Wielkich dzieł będą dokonywać bowiem ci, którzy prosić będą w imię Jezusa. Tak więc każdy, kto chce osiągnąć wieczne szczęście, powinien wejść na drogę, którą jest Chrystus. Droga ta, jak każda inna, wymaga cierpliwości i pokornego podążania Jego śladami. Jest to droga rozeznawania woli Ojca i wrażliwości na Jego natchnienia.
Piątek, 7.05.2021 r.
Pierwsze czytanie: Dz 15, 22-31
Dekret wydany przez Sobór Jerozolimski podejmuje kwestię trzech regionów: Syrii, Cylicji oraz miasta Antiochii. Jest więc wybiórczy, co widać później w tym, że Paweł nie stosuje się do niego ściśle w innych miejscach, w których głosi. Ważne jest bowiem to, że rozwój poznania Boga trwa wśród Jego uczniów. Dlatego Kościół stale się rozwija. Rozeznaje, ocenia i działa.
Najważniejszym postanowieniem soboru było odciążenie uczniów od wymogów Prawa Mojżeszowego. Byłoby ono dla nich co najmniej niezrozumiałe i często nawet sprzeczne z Prawem miłości na przykład co do wrogów czy nieprzyjaciół. To postanowienie jest, co ważne, zachętą, ponieważ Apostołowie piszą: dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Z jednej strony jest oczywiste, że chyba nikt z Apostołów nie wyobrażał sobie, że któryś z uczniów mógłby tego nie stosować, ale takie sformułowanie osiągnęło swój cel – uczniowie bowiem ucieszyli się z Jego zachęcającej treści.
A skoro się ucieszyli, to mogą ten nakaz z radością wykonać. Nie są więc tylko sługami czy niewolnikami wykonującymi rozkaz większych od siebie, ale braćmi, przyjaciółmi – równymi, którzy wiedzą, dlaczego mają te nakazy wykonywać i chcą tego. Nauka płynąca z dzisiejszego czytania pokazuje, czym jest Kościół. Wspólnotą równych w godności ludzi, którzy razem pomagają sobie przybliżać się do Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 57, 8 i 10. 11-12
Psalm responsoryjny w dzisiejszej Liturgii Słowa zaprasza nas do radosnej odpowiedzi na Nowe Prawo Boże, o którym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. Tak jak Prawo Izraela było jego chlubą wobec ościennych narodów, ponieważ pokazywało potęgę i mądrość Boga Jahwe, tak Nowe Prawo, które dał nam Jezus Chrystus, pokazuje miłość Boga do nas. Jest to bowiem Prawo Miłości, które czyni nasze serca mocnymi właśnie Bożą Miłością. Jak więc nie odpowiedzieć na taki dar? Włączając się w odpowiedź, jaką jest śpiew psalmu responsoryjnego w czasie Liturgii Słowa, obudźmy także nasze dusze, których miłość jest miła Boga jak dźwięk harfy i cytry.
Ewangelia: J 15, 12-17
Dzisiejszą perykopę Ewangelii warto przeczytać dwukrotnie tak, żeby spojrzeć na wypowiedź Jezusa z dwóch stron. Najpierw z Jego perspektywy – jak On, jako Bóg, mówi do nas ludzi, a następnie z naszej – jak my, jako ludzie, słuchamy Jezusa, jako Boga.
Sama perykopa jest podzielona na trzy części. W pierwszej Pan Jezus mówi, że nas umiłował i to tak bardzo, że oddaje swoje życie za nas i nie ma od tej miłości żadnej większej. Wzajemna miłość jest Jego przykazaniem. W drugiej części nazywa nas przyjaciółmi, bo już nam pokazał, na czym polega Jego miłość i dzięki temu wiemy, jak ją praktykować. W trzeciej oznajmia, że to On nas wybrał i przeznaczył do tej miłości.
Słuchając tych słów z naszej perspektywy, słyszymy najpierw, że dane nam jest przykazanie wzajemnej miłości i to z wysoko postawioną poprzeczką, bo aż oddania swojego życia. Następnie, że jeżeli to przykazanie miłości będziemy praktykowali, to będziemy przyjaciółmi Pana Jezusa. W trzeciej części wypowiedzi słyszymy, że zostaliśmy przeznaczeni na przyniesienie owocu, który ma trwać.
To wszystko, co my usłyszeliśmy z naszej perspektywy, jest na pewno bardzo trudne do wypełnienia, ale na szczęście jest też Ten, który nam o tym mówi i On nie wymaga miłości ponad życie od nas, ale sam ją najpierw daje i chce, żeby każdy z nas odpowiedział na nią na miarę swoich możliwości. On pierwszy pokazał, że bycie posłusznym Ojcu jest drogą do wiecznego szczęścia i że nie jest to droga ślepego posłuszeństwa, ale realizowania tego, czego chce od nas Ojciec – Przyjaciel. Jesteśmy do tego wybrani przez Pana, nie wyselekcjonowani, nie wyznaczeni, ani też nie jesteśmy wybrańcami. Jesteśmy wybrani – każdy z osobna i tak naprawdę wszyscy, za których umarł Pan. Na każdym z nas spoczęło spojrzenie Pana, miłujące spojrzenie – zaproszenie do współpracy w miłości. Współpracy we wprowadzaniu królestwa Bożego na tym świecie.
Jak ja odpowiem na to zaproszenie?
Sobota, 8.05.2021 r. – Uroczystość Św. Stanisława, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski
Pierwsze czytanie: Dz 20, 17-18a. 28-32. 36
Kończąc swoją Trzecią Wyprawę Misyjną, święty Paweł chce dać ostatnie wskazówki przewodniczącym wspólnoty z Efezu, której spośród wielu innych Apostoł Narodów poświęcił najwięcej czasu i uwagi. Jego samego po powrocie do Jerozolimy czeka uwięzienie, a biskupów z Efezu ostrzega przed ludźmi, którzy będą chcieli siać zamęt. Daje im jednocześnie dwojakie pouczenie. Po pierwsze poleca im czuwać, pamiętając o jego pobycie wśród nich i upominaniu każdego. Dlaczego jest to tak ważne? Ponieważ jako starsi mają oni czuwać nad prawowiernością nauki we wspólnocie. Dlatego będą musieli rozeznawać, skąd pochodzi nauka głoszona przez tych, którzy do nich kiedyś przybędą, lub będą od nich pochodzić. Jednak czuwanie nie polega tylko na wytężaniu zmysłów niczym strażnik na warcie. Właśnie dlatego święty Paweł dołącza także drugą cześć owego pouczenia. Jest nim polecenie się Bogu i słowu Jego łaski, które buduje więź z tymi, którzy już są w niebie oraz między żyjącymi wyznawcami. Ta jedność chroni Kościół od wieków, a wyraża się w jednomyślności biskupów i papieskim przewodnictwie.
Polecenie świętego Pawła, dotyczące zachowania jedności, jest skierowane do każdego z nas. Wypełnienie go na pewno nie jest łatwe, szczególnie w dzisiejszych czasach. Jednak warto pamiętać, że Apostoł zapowiedział ataki fałszywych nauczycieli na wspólnotę. Walka o jedność jest więc tym bardziej sensowna i ważna, im bardziej te ataki są widoczne.
Psalm responsoryjny: Ps 100, 2-3. 4-5
W refrenie dzisiejszego psalmu kryje się ogromna głębia. Jako lud Pana jesteśmy całkowicie od Niego zależni. Nie przetrwalibyśmy ani chwili bez Jego nieustannie działającej Opatrzności. Co więcej, jako owce Jego stada jesteśmy, a przynajmniej dążymy do całkowitego oddania się Jemu. Zaufaniu Jego przewodnictwu jako Dobrego Pasterza. Dalej, będąc członkami tej trzody, łączą nas wszystkich więzi jedności między nami i z Nim samym.
Zły duch chce wypaczyć nasz obraz Boga. Dziś psalmista przypomina nam, że nasz Ojciec niebieski jest godzien wykrzykiwania czci, służenia mu z radością, śpiewania Mu hymnów i jeszcze wiele więcej. To wszystko z bardzo prostej, ale nie banalnej przyczyny. Po prostu dlatego, że jest dobry.
Drugie czytanie: Rz 8, 31b-39
Dzisiejsze pierwsze czytanie opisywało wierność nauce, która jest fundamentem jedności. Nie sposób nie odnieść tego do wspominanego dziś patrona Polski – świętego Stanisława, który bronił prawowierności nauki. Bronił jej wytrwale, aż do męczeństwa. O nim mówi dzisiejsze drugie czytanie. W tym fragmencie Listu do Rzymian święty Paweł ukazuje nam paradoksalne zwycięstwo męczenników. Chociaż według logiki świata tracą oni wszystko, to według logiki Bożej zyskują najwyższą nagrodę – bliskość z Bogiem na wieczność. Któż z nas nie pragnie takiej bliskości, która zaspokaja wszystkie nasze głody i potrzeby?
Dzięki Chrystusowi stała się ona dostępna dla każdego z nas. Potrzeba nam tylko wybrać i być wiernym. To jest nasze męczeństwo, w którym jesteśmy co dzień zabijani. Zabijani dla grzechu, kiedy z powodu Boga rezygnujemy z tego, co wydaje nam się dobre, a tak naprawdę nas niszczy. Zabijani dla świata, kiedy jesteśmy wytykani palcami za wiarę. Jednak to wszystko nie odłączy nas od miłości, która potrafi wypełnić naszą biedę spowodowaną cierpieniem, a ciężary zamienić w słodycz.
Ewangelia: J 10, 11-16
Święty Jan, mówiąc o Bogu jako Dobrym Pasterzu, ukazuje nam Jego troskę o nas. Troskę, o której możemy czasami nie pamiętać. Zabiegani, zapracowani zaczynamy wierzyć w to, że jeśli sami sobie czegoś nie wypracujemy, to nic darmo nie dostaniemy. Zaczynamy wtedy wierzyć w logikę tego świata, której Bóg wyszedł naprzeciw i objawił się nam nie jako najemnik pracujący za pieniądze, ale właśnie jako Dobry Pasterz, który bezinteresownie oddaje swoje życie za nas. Jak taki Bóg miałby nas pozostawić samych sobie? Co więcej On zna swoje owce, a więc każdego osobiście. Nie umarł za jakąś bezimienną masę, ale za każdego z osobna. Chce z każdym wejść w relację, aby połączyć wszystkich w sobie w jedną owczarnię. Jest to niezwykłe zaproszenie. Pokazuje, jak wielka jest godność człowieka. Z niej wypływa także odpowiedzialność za siebie, innych i świat. Chrześcijanin jest bowiem tak bardzo i bezinteresownie obdarowany, że kiedy to sobie uświadomi, nie może pozostać w tym bierny. Od razu chce dzielić się tym, co sam otrzymał, dając dar miłości bezinteresownej, dając pokrzepienie i prowadząc innych do Dobrego Pasterza, żeby mogli otrzymać jeszcze więcej.