Komentarze do czytań – NARODZENIE PAŃSKIE | od 25 do 31 grudnia 2022r. – dr Mateusz Krawczyk

 

Niedziela, 25.12.2022 r. – Pasterka

Pierwsze czytanie: Iz 9,1–3.5–6

By dobrze poznać historię starożytnego Izraela, potrzeba uważnej lektury Biblii, odwołania do tekstów z epoki, wielu książek naukowych, przynajmniej kilku dobrych wykładów, a nade wszystko czasu. Jednak już pierwszy kontakt z ziemskimi dziejami Narodu Wybranego opisanymi w Pierwszym Testamencie przekonuje, że są to dzieje nieustannych podbojów i walk.

Dobrze zdaje sobie z tego sprawę prorok Izajasz, który wielokrotnie odwołuje się do metaforyki militarnej. Czytamy w jednym z częściej przywoływanych fragmentów księgi: „Przywdział sprawiedliwość jak pancerz i hełm zbawienia włożył na swą głowę. Przyoblókł się w odzienie pomsty, jakby w suknię, i jakby płaszczem okrył się zazdrosną miłością. Stosownie do zasług odpłaci każdemu: swoim przeciwnikom – gniewem, swym wrogom – odwetem. Wyspom też odpłaci odwetem” (Iz 59,17–18).

Pierwsze czytanie Mszy w nocy Uroczystości Narodzenia Pańskiego daje nam jasny obraz tego, co dokonuje się we Wcieleniu i co dokona się we wszystkich konsekwencjach Wcielenia – zwycięstwo. Otoczony kontekstem poprzedzającym – dzieleniem łupu, radością i światłem – oraz kontekstem następującym – życiem w pokoju wokół tronu niepodzielonej i idealizowanej monarchii Dawida – pojawia się Dziecko, Syn. Postać ta staje w centrum czytania z Księgi Izajasza. Ma stanąć również w centrum całego okresu Narodzenia Pańskiego.

Psalm responsoryjny: Ps 96,1–2a.2b–3.11–12.13

Szeroko rozumiana kultura przyzwyczaiła nas do lęku przed rzeczami ostatecznymi. Większość ludzi zapytana, z czym kojarzy im się Apokalipsa św. Jana, odpowie obrazami czterech jeźdźców, wojen, groźby cierpienia. Jedynie ci, którzy Objawienie Jana przeczytali dokładnie, powiedzą o słowach otuchy i radości ze zbliżającej się i pożądanej bliskości Pana.

Na radość z przyjścia Pana, który „będzie sądził świat sprawiedliwie, a ludy według swej prawdy”, dobrze przygotowuje nas Psalm 96. Punktem wyjścia czterech strof, ułożonych na potrzeby liturgii z zaledwie kilku wersetów tego psalmu, jest bowiem śpiew i radość, chwała i rozgłaszanie zbawienia. Po takim wstępie nie sposób zobaczyć w czwartej strofie groźbę boskiej sprawiedliwości. I słusznie, bo sprawiedliwość, która w myśleniu starotestamentowym bardzo często łączy się z łaską i miłosierdziem Boga, nie ma nas przerażać.

I mamy tę prawdę głosić. Wszędzie i każdemu. Uniwersalizm, który przypisujemy częściej chrześcijaństwu, które dało nam nową definicję Narodu Wybranego, jest obecny już tutaj. Odbija się tym samym echem również w innych tekstach Pierwszego Testamentu, jak choćby w 1 Krn 16,24–30, choć tam może z subtelną dominacją lęku nad radością: „Rozgłaszajcie Jego chwałę wśród pogan, Jego cuda – wśród wszystkich narodów, bo wielki jest Pan, godzien wielkiej chwały: wzbudza On większy lęk niż wszyscy bogowie. […] Oddajcie Panu, rodziny narodów, oddajcie Panu chwałę i potęgę […]. W obliczu Jego zadrżyj, ziemio cała! Umocnił On świat, by się nie poruszył”.

Drugie czytanie: Tt 2,11–14

Myli się ten, kto myśli, że w listach św. Pawła, a więc najstarszych tekstach Nowego Testamentu, nie znajdziemy jeszcze pogłębionej refleksji o wcieleniu Boga. Myli się również ten, kto będzie starał się rozumieć listy jako wyraz teologii spekulatywnej. Teksty pisane przez Apostoła Narodów zawsze lub niemal zawsze stanowią odpowiedź na obecne we wspólnotach trudności i kryzysy, służą konkretnym celom pastoralnym, co nie odbiera im jednak głębi teologicznej dotyczącej najważniejszych dla wiary kwestii.

Podobnie rzecz się ma z Listem do Tytusa. Czytany w liturgii fragment jest poprzedzony bezpośrednimi pouczeniami dotyczącymi życia i postępowania członków wspólnoty Kościoła – starców, kobiet, młodzieńców, niewolników.

W takim kontekście czytamy: „Ukazała się bowiem łaska Boga…” Wymowne greckie gar – „bowiem” – wskazuje na podstawę życia cnotami chrześcijańskimi. To nie spekulacja o wcieleniu, zawsze połączonym w myśli Pawła z całością dzieła odkupienia. To argument, który przynagla nas do życia w trzeźwości, umiarkowaniu, dobrych uczynkach, szacunku, posłuszeństwie i miłości.

„Jeżeli bowiem – napisze Apostoł na innym miejscu – przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa” (Rz 5,15).

Ewangelia: Łk 2,1–14

„W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta…” Chyba nie ma bardziej znanego fragmentu Ewangelii wg św. Łukasza, a jedno z pierwszych skojarzeń wędruje – jakoś paradoksalnie – nie ku tajemnicy Wcielenia, a prosto do stołu. Może i w tym jest jakaś mądrość, że słysząc słowa tej ewangelii, widzimy opłatek na białym obrusie. Ten opłatek pozostanie opłatkiem, ale inny opłatek na innym stole zmieni swoją substancję.

Tekst Łukaszowy skupia raz jeszcze myśli z wcześniejszych czytań liturgicznych – szczególnie z pierwszego czytania i z psalmu. W centrum fragmentu – po części dotyczącej historii, a przed pojawieniem się na scenie pasterzy i trzody – znowu, tak jak u Izajasza, widzimy Dziecko. Znowu odzywają się apokaliptyczne cliché strach, światłość, wielka radość, przyjście Mesjasza, chóry niebieskie… „Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej” (1 Tes 4,16) – pisał św. Paweł o paruzji, drugim przyjściu Pana.

We fragmencie silnie kontrastują cichość żłóbka oraz samotność młodej Matki i Jej Męża z mocą znaków, jakich doświadczają pasterze. Kontrast łączy przesłanie potrzebne zarówno Matce, jak i pasterzom – „nie bójcie się!”

 

Niedziela, 25.12.2022 r. – Uroczystość Narodzenia Pańskiego

Pierwsze czytanie: Iz 52,7–10

Uważny czytelnik niniejszych komentarzy do czytań dostrzeże w nich przynajmniej tę jedną prawidłowość – jeden tekst ewokuje inny. Można w ten intertekstualny, jak ktoś mógłby powiedzieć, sposób podejść do czytania Pisma Świętego, by starać się lepiej je zrozumieć.

Prorok Izajasz w pierwszym czytaniu podaje nam do rozważenia przynajmniej dwie myśli – radość zbawienia oraz uniwersalizm ewangelii. Tak – rzeczywiście chodzi o ewangelię. Czytamy w tłumaczeniu Septuaginty – πόδες εὐαγγελιζομένου (Iz 52,7) – co dosłownie można przetłumaczyć jako „stopy głoszącego ewangelię”.

W dzień Narodzenia Pańskiego ewangelią będzie dla nas przede wszystkim Wcielenie Jezusa Chrystusa. Ale chrześcijanin nie może nie widzieć zawsze szerszego kontekstu dzieła zbawienia. Świętując Wcielenie, już widzimy horyzont krzyża i pustego grobu. A zgodnie z duchem ewangelii jesteśmy wezwani do stania się „zwiastunami radosnej nowiny” albo po prostu „głoszącymi ewangelię”, jeśli chcielibyśmy dosłowniej przetłumaczyć nie za tekstem hebrajskim, a za greckim tłumaczeniem Septuaginty. Widzi to doskonale św. Paweł, który cytuje fragment Izajasza w swoim Liście do Rzymian: „Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!” (Rz 10, 13–15).

Psalm responsoryjny: Ps 98,1bcde.2–3b.3c–4.5–6

„Wspomniał na dobroć i na wierność swoją dla domu Izraela”… a może: „Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje – jak przyobiecał naszym ojcom – na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki” (Łk 1,54–55). To niemal ten sam tekst, a na pewno synonimiczna myśl.

Dla Narodu Wybranego być może jeszcze jakoś zaskakujące, gdy Psalmista poszerza kontekst zbawienia na całą ziemię. Dla nas, dla których definicja Narodu Wybranego uległa zmianie, już nie. Każdy człowiek stanowi bowiem część nowego Izraela, kryterium urodzenia z potomstwa Abrahama już nie obowiązuje. Albo inaczej – obowiązuje na sposób duchowy, co niejednokrotnie podkreślał w swoich listach św. Paweł.

Ale mimo że nie zaskakuje nas zbawienie jako obejmujące cały świat i „wszystkie krańce ziemi”, to nie możemy zapominać o tym, że Bóg wcielił się w konkretnym czasie i w konkretnym ludzie. Zbawienie przyszło do nas przez naród Izraela.

Drugie czytanie: Hbr 1,1–6

Intertekstualne, czy może intratekstualne – poruszamy się przecież nie tylko między różnymi tekstami, ale też wewnątrz Tekstu, jakim jest Biblia – czytanie Listu do Hebrajczyków to warunek konieczny dla zrozumienia jego przesłania. Argumenty konstruowane przez anonimowego autora (choć przez wieki w tradycji przypisywano ten list św. Pawłowi) opierają się na znajomości pism Izraela. Tak jest nie tylko z jedną z najważniejszych myśli listu – przedstawieniem Jezusa jako nowego i najdoskonalszego Arcykapłana – ale też z niezwykle gęstym i bogatym w treść początkiem listu.

„Wielokrotnie i na różne sposoby…” ma wywołać z naszej pamięci każdą starotestamentową teofanię tylko po to, by zestawić ją z ostatecznością i pełnią objawienia, jakie dokonuje się w Chrystusie. Tylko w ten sposób dostrzeżemy, że rzeczywiście żyjemy w dniach ostatecznych i – mówiąc językiem Listu do Hebrajczyków – nie potrzeba kolejnych ofiar, nie potrzeba więcej wylewać krwi na nasze oczyszczenie, nie potrzeba kolejnego objawienia. Wszystko się już spełniło w Tym, który jest Synem i który – zacytujmy dalej przywołany fragmentarycznie przez autora Psalm 2 – otrzymał „narody w dziedzictwo i w posiadanie […] krańce ziemi” (Ps 2,8).

Ewangelia: J 1,1–18

To chyba jeden z najczęściej komentowanych tekstów biblijnych. I słusznie, bo i jeden z najpiękniejszych. A skoro znany niemal na pamięć, to spójrzmy na niego tylko z jednej pespektywy, która rezonuje doniośle w liturgii Uroczystości Narodzenia Pańskiego – z perspektywy Wcielenia.

W Księdze Wyjścia czytamy: „Mojżesz zaś wziął namiot i rozbił go za obozem, i nazwał go Namiotem Spotkania. A ktokolwiek chciał się zwrócić do Pana, szedł do Namiotu Spotkania, który był poza obozem” (Wj 33,7). Powiązanie tekstu Księgi Wyjścia z naszym prologiem Janowym może się wydać niejasne. Wystarczy jednak, że dotkniemy tekstu greckiego ewangelii, by sprawę wytłumaczyć.

Polskie „zamieszkało wśród nas” to tłumaczenie greckiego ἐσκήνωσεν ἐν ἡμῖν, gdzie wykorzystano czasownik σκηνόω, czyli dosłownie „rozbijać namiot”. To nie przypadek, że mamy tu do czynienia z odwołaniem do namiotu, który w historii Izraela idącego przez pustynię odgrywał kluczową rolę. Namiot Spotkania, a później najświętsze miejsce w Świątyni Jerozolimskiej stanowiły miejsce przebywania Boga na ziemi. Namiotem okrywał obłok, chwała Pana go napełniała.

Jan mówi nam tą aluzją, że zmieniło się miejsce przebywania Boga na ziemi – przybytek. Nie jest nim już Namiot Spotkania, ale wcielone Słowo. A ktokolwiek chciałby zwrócić się dzisiaj do Pana, nie musi już iść do Namiotu Spotkania. To Namiot przyszedł do nas i stał się nam tak bliski, że już „ani na tej górze, ani w Jerozolimie”, ale w Duchu możemy się do Niego zwracać.

 

Poniedziałek, 26.12.2022 r. – święto Św. Szczepana, pierwszego męczennika

Pierwsze czytanie: Dz 6,8–10; 7,54–60

Chrześcijanin nie może patrzeć na wcielenie Boga, nie widząc jednocześnie Jego życia, śmierci i zmartwychwstania. Jest niesamowitą mądrością Kościoła, choć wciąż może nas to zaskakiwać, że dzień po tym, gdy świętujemy Narodzenie Pańskie, czytamy o pierwszym męczenniku.

Jest to kolejny fragment Pisma Świętego, który przekonuje o konieczności intertekstualnej lektury. Nie będą w pełni zrozumiałe słowa konającego Szczepana, jeśli nie dostrzeżemy w nich odbicia słów Jezusa wypowiedzianych z krzyża.

Pozostajemy w ścisłym kontekście i nawiązaniu do czytań z 25 grudnia, które echem odbijają się również i w dzisiejszym fragmencie Dziejów Apostolskich. „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy” (J 1,14). Na czym w Ewangelii według św. Jana polega chwała Jednorodzonego? Ewangelista będzie nas przekonywał, że na Jego wywyższeniu i ukoronowaniu na krzyżu, a wykorzysta ku temu doskonałą konstrukcję i retorykę opisu męki i śmierci. Na czym polega chwała chrześcijanina? Na przyobleczeniu się w Chrystusa – do takiego stopnia, jak tylko potrafimy. I dlatego Kościół pokazuje nam dziś św. Szczepana, który zdaje się niemal cytować w swoim konaniu samego Jezusa.

Psalm responsoryjny: Ps 31,3cd–4.6.8ab.16–17

„[Łaska u]kazana zaś została […] teraz przez pojawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który przezwyciężył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię, której głosicielem, apostołem i nauczycielem ja zostałem ustanowiony. Z tej właśnie przyczyny znoszę i to obecne cierpienie […]” (2 Tt 1,10–12). To dlatego św. Szczepan może z wiarą i ufnością cytować Psalm 31. Dlatego może oddać swojego ducha w ręce Boga, że wierzy w Jego odkupienie, które dokonało się przez „pojawienie się naszego Zbawiciela”.

Nie tylko życie, ale i śmierć muszą być odtąd postrzegane inaczej, a wyrwanie z rąk prześladowców dokonało się raz na zawsze, skoro Jezus sam nam powiedział: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą” (Mt 10,28).

Ewangelia: Mt 10,17–22

Czytany w liturgii fragment Ewangelii według św. Mateusza stanowi część jednej z pięciu mów Jezusa w pierwszej ewangelii kanonicznej – mowy misyjnej zawartej w rozdziale 10. Jezus zwraca się w niej bezpośrednio do Dwunastu i daje im konkretne wskazania przed rozesłaniem w celu głoszenia Jego nauki owcom, „które poginęły z domu Izraela” (Mt 10,6). Ani Szczepan, ani my sami nie należymy do bezpośredniego grona Dwunastu, jednak polecenia, przestrogi i otucha Pana z Mt 10 są skierowane również do nas.

Ludzie często mają tendencję do idealizowania przeszłości przy jednoczesnym przekonaniu, że jeszcze nigdy nie było tak źle i trudno, jak dzisiaj. Pod względem samego stanu naszego świata, czasu, w jakim żyjemy, nic się jednak nie zmieniło – to wciąż czas eschatologiczny, ten sam, który trwa od Wniebowstąpienia aż do ponownego przyjścia Pana na końcu czasów, paruzji. I dlatego wciąż będą nas biczować i wydawać sądom, choć na inny sposób – to areopag się zmienił.

I wciąż, jako chrześcijanie, jesteśmy wezwani tym samym nakazem misyjnym. I wciąż mamy te same wątpliwości, które miał już Mojżesz, gdy rozmawiał z Bogiem. I wciąż słyszymy tę samą odpowiedź: „Kto dał człowiekowi usta? Kto czyni go niemym albo głuchym, widzącym albo niewidomym, czyż nie Ja, Pan? Przeto idź, a Ja będę przy ustach twoich i pouczę cię, co masz mówić” (Wj 4,11–12).

Nauka przeszłych wieków to dla nas otucha. Jeszcze większą, a zarazem przynagleniem misyjnym, są słowa Jezusa: „kto wytrwa, ten będzie zbawiony”.

 

Wtorek, 27.12.2022 r. – święto Św. Jana, Apostoła i Ewangelisty

Pierwsze czytanie: 1 J 1,1–4

Gdy wciąż jeszcze słyszymy odbijające się echem wczorajsze wezwanie Jezusa do odwagi w głoszeniu Ewangelii i widzimy postać św. Szczepana, Kościół pokazuje nam kolejny wzór do naśladowania. Jedynego spośród grona Dwunastu, który nie umarł śmiercią męczeńską, jak przekazuje nam tradycja – św. Jana. Wraz z czytaniem z Pierwszego Listu św. Jana widzimy poszerzenie rozumienia horyzontu misyjnego i jego celu.

Co znaczy ewangelizować? Ewangelizować to świadczyć i głosić. Jedno musi iść z drugim w parze. Co ciekawe, sam termin „świadczyć” to greckie μαρτυρέω (czyt. martyreō), a zatem to samo słowo, które później zostanie utożsamione ze świadectwem męczeństwa (por. np. ang. martyr). Chodzi o świadectwo dawane życiem – czy to w męczeńskiej śmierci, czy w życiu.

Świadectwo życia jednego ma stać się źródłem życia dla innych. To piękna prawda, która uzasadnia i tłumaczy wagę nakazu misyjnego dla chrześcijan. Łączność z osobą głoszącą – ojcem lub matką w wierze – to łączność „z Ojcem i z Jego Synem”. Tak rozumiany Kościół stanowi jedność, o którą modlimy się w każdej Mszy świętej.

Św. Jan doda do tego jeszcze jedną myśl: o tym, że jedność w miłości ma być dla nas źródłem pełni radości.

Psalm responsoryjny: Ps 97,1–2.5–6.11–12

Dwa tematy – stworzenia i sprawiedliwości – łączą się Psalmie 97 w sposób ścisły, by ukazać królowanie Boga jako powód nieprzebranej radości. Należy jednak zadać pytanie, kto może się cieszyć z królowania Boga? Po pierwsze widzimy dzieło stworzenia, które wychwala i oddaje cześć swemu Panu. Gdy chodzi natomiast o ludzi – jedynie ten, kto jest sprawiedliwy i prawego serca może – lub lepiej: chce – mieć udział w tej radości. Dla każdego, komu zarówno pierwsze, jak i drugie pozostaje obce, wywyższenie Boga jako Króla będzie jedynie powodem udręki.

Perspektywa królowania Pana dla psalmisty i dla chrześcijan jest jednak różna. Wyznawcy Chrystusa mogą patrzeć na zasiadającego na tronie Jezusa z o wiele głębszą radością. W okresie Narodzenia Pańskiego tronem pozostaje wciąż żłóbek, ale deski, z których jest zbity zwiastują również tron krzyża, a wiara wskazuje jeszcze dalej – na tron w niebie. Królowanie Jezusa od żłóbka aż po niebo jest dla nas najwyższym motywem radości i dlatego możemy za św. Pawłem powiedzieć dzisiaj: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko!” (Flp 4, 4–5).

Ewangelia: J 20,2–8

Nasz umysł zdaje się głośniej niż kiedykolwiek krzyczeć, że zbyt szybko biegnie czas linearny życia Jezusa w okresie Narodzenia Pańskiego. Jeszcze człowiek nie zdążył ochłonąć po misterium Wcielenia, jeszcze staramy się kontemplować żłóbek – jak wół i osioł wiernie rozpoznając w Nim naszego Pana, choć może i z podobnym tym dwu Izajaszowym zwierzętom zrozumieniem – a Ewangelia rzuca nas w objęcia innego niezrozumienia. Niezrozumienia pustego grobu.

Zazwyczaj intepretujemy ostatnie słowa – „Ujrzał i uwierzył” – jako wyznanie wiary umiłowanego ucznia Pana. Jednak już Ojcowie Kościoła wskazywali, że wcale tak nie musi być. Czytając tekst opisu pustego grobu z uwagą skupioną na narracji i następstwie faktów, św. Augustyn pyta retorycznie, w co uwierzył? I odpowiada – w słowa Marii Magdaleny, która powiedziała: „Zabrano Pana”. O wierze w zmartwychwstanie Jezusa będą przekonywać uczniów, w tym Marię Magdalenę, nie puste kamienie i płótna bez Ciała, ale sam Pan i Jego ukazywanie się. Po raz pierwszy już w ogrodzie grobu – gdy Maria wzięła Go za ogrodnika.

To jedna z możliwych interpretacji narracji o pustym grobie. Narracja wskazująca na niezrozumienie. Na to, że treści wiary przerastają nasz umysł – zarówno w żłóbku, jak przy grobie.

 

Środa, 28.12.2022 r. – święto Świętych Młodzianków, męczenników

Pierwsze czytanie: 1 J 1,5–2,2

Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? Pan obroną mojego życia: przed kim mam się trwożyć?” (Ps 27,1). Odpowiedź na pytanie psalmisty jest jasna – przed nikim. Gdy jednak wnikamy w metaforykę światła i ciemności, którą spośród autorów nowotestamentowych bodaj najpełniej rozwija właśnie św. Jan w swojej ewangelii i w listach, możemy zadrżeć przed jednym – przed naszym własnym kłamstwem.

Kłamstwo, które od pierwszych kart Księgi Rodzaju sprawia, że doskonały porządek ustanowiony przez Boga w stworzeniu zostaje zachwiany, powraca nieustannie i oddala nas od światła, prowadząc ku mrokowi. Grzech jest i będzie naszym udziałem – wciąż trwamy w naturze, w której doświadczamy skutków grzechu pierworodnego. Kłamstwem jest zatem stwierdzenie, że nie mamy grzechu.

Jeśli jednak mamy drżeć, to nie przed grzechem, który przecież – jeśli wyznany – zostanie oczyszczony. Mamy Rzecznika wobec Ojca. Jeśli mamy drżeć, to przed uporczywym trwaniem w kłamstwie, że grzechu nie mamy, że będąc w grzechu, mamy współuczestnictwo z Panem. To realny powód do trwogi, bo stanowi jednocześnie odrzucenie światła i zbawienia.

Psalm responsoryjny: Ps 124,2–3.4–5.7b–8

Psalm 124 może być odczytany zarówno jako wyraz prośby o pomoc i ratunek, jak i ufności Panu. Nie ma tutaj już metaforyki światła i ciemności, jaką widzieliśmy w Pierwszym Liście św. Jana w pierwszym czytaniu. Ustępuje ona odniesieniom do wojny i metaforom związanym z przyrodą (potop/zalanie wodą, ptak w sidłach). Treść jednak może być odczytana analogicznie – „Pan jest światłem i zbawieniem”. To znaczy, że bez Niego nasze trwogi, zobrazowane tutaj w trzech porównaniach jako grożąca śmierć, ziszczą się.

Podobnie jak pierwsze czytanie, tak i tutaj nie dominuje strach i ciemność, a raczej światło i ufność. Psalmista dobrze wie, jak wiele mu zagraża, ale wie też, że Pan go od tego wszystkiego wybawi. Kluczowy jest zatem zwrot ku Panu i powierzenie mu każdej trwogi i każdego zagrożenia.

Ewangelia: Mt 2,13–18

Tak, jak Mojżesz z Izraelem przyszli z Egiptu, tak i Jezus stamtąd przyjdzie po dramatycznej ucieczce przed budzącą trwogę decyzją Heroda o zabiciu wszystkich dzieci płci męskiej do lat dwóch.

Staramy się trwać w radości Wcielenia, wciąż patrzymy na żłóbek, a liturgia jakby chciała zrobić wszystko, żeby nas z tej kontemplacji wybić – każe nam patrzeć na niewinnie mordowane dzieci. Jak wielu chłopców zabito? Czy dekret rzeczywiście został wydany? A może Mateusz zmyśla wszystko tylko po to, żeby Jezus rzeczywiście przyszedł, jak zapowiedziano, z Egiptu? Na te pytania nie znajdziemy odpowiedzi pochodzącej z innych źródeł niż czytana przez nas ewangelia.

Nie to jest jednak w tym najważniejsze. Dość, że ewangelia stawia kropkę nad i pierwszego czytania i psalmu, gdzie światło i ciemność łączyły się z ludzkim grzechem, a jedynym powodem odczuwania trwogi było odrzucenie ufności w Panu jako Zbawicielu. Postępowanie Heroda staje się przykładem negatywnym tego, co się dzieje, gdy nie uznajemy wielkiej Światłości, która stała się udziałem narodów. Odrzucenie zbawienia prowadzi do lęku o własne życie i do pogrążenia się w ciemności grzechu.

Jezus został uratowany z rzezi niewiniątek. Ale ostatecznie również zabite dzieci, wszystkie niewinnie zabite dzieci – doda Kościół – mogą być uratowane i zaliczone w poczet świętych, bo wprawdzie nieświadomie, przelały krew za Jezusa. Ten dzień nie ma być powodem do rozpaczy, ale do jeszcze większej nadziei.

 

Czwartek, 29.12.2022 r.

Pierwsze czytanie: 1 J 2,3–11

Czy św. Jan Apostoł był związany z esseńczykami – ugrupowaniem żydowskim, które odłączyło się od kultu świątynnego? Czy sam był esseńczykiem, co stosunkowo często mówi się dzisiaj np. o św. Janie Chrzcicielu? Niektórzy twierdzą, że zarówno sam Jan Apostoł, jak i cała tzw. szkoła janowa wywodzili się z kręgów, na które żydowska myśl esseńska miała niemały wpływ – wraz z silnie akcentowaną w niej dychotomią synów światła i synów ciemności.

Jeśli tak rzeczywiście było, to jednak nie możemy zapominać o tym, że całe nauczanie wspólnoty, która zamieszkiwała m.in. Qumran, jak się dzisiaj przypuszcza, jest odczytane w świetle (sic!) wydarzenia i nauki Jezusa Chrystusa.

Qumrański „Zwój Wojny” jest tekstem, który przedstawia walkę synów światła z synami ciemności – niekiedy niemal na zasadzie podręcznika wojennego. A oto Jan pisze do nas, że walka ta jest już wygrana – „jaśnieje już prawdziwa światłość”. A jeśli jakąś walkę wciąż prowadzimy, to nie z użyciem miecza i tarczy, ale wolnej woli i oświeconego światłem zmartwychwstałego Pana sumienia – o zachowanie nowego przykazania, „które prawdziwe jest w Nim”, tj. w Chrystusie.

„Noc się posunęła, a przybliżył się dzień – doda św. Paweł. – Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła!” (Rz 13,12). Walka trwa, a jednocześnie jest już wygrana – w takim paradoksie przyszło nam dzisiaj wybierać między światłem a ciemnością.

Psalm responsoryjny: Ps 96(95),1–2.3.5b.6

Gdy czytamy w Pierwszej Księdze Kronik o tym, jak Dawid wprowadza Arkę Przymierza do Jerozolimy, słyszymy cytat z Psalmu 96 – tego samego, który podaje nam do radosnego wyśpiewania dzisiejsza liturgia słowa. Dawid wraz z kapłanami i całym ludem cieszy się z wniesienia Arki na Syjon, odtąd będzie ona przebywała w Jerozolimie.

W Nowym Przymierzu Arką jest nazywana Maryja, która nosiła w sobie Jezusa. Przy próbie lektury intertekstualnej Psalm 96 zbiera te odniesienia i pozwala nam zobaczyć tajemnicę Wcielenia, jako zamieszkanie Boga wśród swojego ludu. Już nie w Namiocie Spotkania, a później w Świątyni, ale w Osobie Jezusa Chrystusa między nami i jako jeden z nas – Człowiek.

„Nasze hymny pochwalne niczego [Bogu] nie dodają” – dobrze to wiemy, znając tekst czwartej prefacji zwykłej, – „ale się przyczyniają do naszego zbawienia”. I są prostym wyrazem naszej radości, dlatego jesteśmy w tym radosnym czasie oktawy Narodzenia Pańskiego zachęceni, a nawet przynagleni, by śpiewać Panu!

Ewangelia: Łk 2,22–35

Ewangelia według św. Łukasza jest najdłuższą z czterech kanonicznych ewangelii, a jednocześnie najpiękniejszą pod względem języka. Wielu egzegetów przyznaje, że jej autor – obok autora Listu do Hebrajczyków i Listu św. Jakuba – nie ma sobie równych wśród pisarzy nowotestamentowych.

Dość wspomnieć, że i Liturgia Godzin czerpie z jej bogactwa i piękna literackiego oraz teologicznego, bowiem zarówno Kantyk Zachariasza, Magnificat, jak i Kantyk Symeona, który słyszymy w dzisiejszej ewangelii, a które na stałe wpisały się w modlitwę Kościoła, pochodzą właśnie z tekstu Łukaszowego dzieła.

Dzisiejszy tekst jest tak gęsto przetykany odniesieniami do Pierwszego Testamentu – zarówno w postaci bezpośrednich cytatów, odniesień historycznych i kulturowych, jak i aluzji oraz jeszcze subtelniejszych ech – że trudno wymienić je wszystkie. A na plan pierwszy wysuwa się myśl o wypełnieniu obietnic i nadziei starotestamentowych – przyjściu Mesjasza. Przyszło zbawienie! – zdaje się wyśpiewywać stary Symeon – „jaśnieje już prawdziwa światłość” (1 J 2,8). Choć jeszcze nie widzi pełni dzieła odkupienia, to przepowiada ją w postaci Izajaszowego „kamienia obrazy” (por. Iz 8,14) i cierpienia Matki pod krzyżem.

Symeon oczyma proroctwa przepowiada to, czego my nigdy nie możemy stracić z pola widzenia – że wcielenie Boga od początku miało jeden cel i sens, a jest nim odkupienie człowieka. Co w cudownej syntezie oddaje św. Paweł w Liście do Galatów: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Gal 4, 4–5).

 

Piątek, 30.12.2022 r. – święto Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa

Pierwsze czytanie: Syr 3,2–6.12–14

Mądrościowe księgi Pierwszego Testamentu – jak przekonują literackie badania porównawcze – w ogromnej mierze czerpią z mądrości innych, otaczających Izrael narodów, żeby wymienić tylko Egipt czy Mezopotamię. Niekiedy księgi te, a w tym Księga Syracha, zawierają bardzo ludzkie wskazania dotyczące życia społecznego i relacji międzyludzkich, w tym rodzinnych.

Również wskazania z dzisiejszego pierwszego czytania moglibyśmy odczytać tylko po ludzku – czcij ojca, byś mógł cieszyć się szacunkiem swoich dzieci; szanuj matkę, by dać jej wytchnienie; bądź miłosierny względem ojca, by złagodzić swój charakter. Ale wtedy czytalibyśmy tylko starożytny kodeks etyczny i pouczenia dla dobrych relacji w rodzinie. A tu jest coś więcej niż starożytny tekst – tu jest, jak wierzymy, tekst natchniony, który mówi przede wszystkim o Bogu i o Jego relacji do człowieka, o człowieku i jego relacji do Boga.

Dlatego, nie warto patrzeć na podobne teksty jedynie w ludzkiej optyce, a zawsze widzieć w nich odniesienie do relacji z Bogiem. Miłość okazywana rodzicom przez dzieci ma – jak całe nasze życie – ostatecznie prowadzić nas ku Bogu. Inaczej zawęzimy nasze patrzenie i perspektywę wiary uczynimy jedynie perspektywą utylitarnych relacji międzyludzkich.

Psalm responsoryjny: Ps 128,1b–2.3.4–5

Formuła wprowadzająca do Psalmu 128, jaką znajdziemy w Biblii, a która w liturgii nie jest śpiewana, stwierdzi: „pieśń stopni”. Uwaga ta, pozornie nieistotna dla treści, potrafi rzucić tym wyraźniejsze światło na czytany przez nas hymn.

Grupa psalmów, które stanowią pieśni stopni, to teksty wyśpiewywane przez pielgrzymów w drodze do Jerozolimy – do miasta położonego na wzgórzu, a zatem do którego trzeba wstępować. Pielgrzymi, a znamy to choćby z ewangelicznego opisu Łukasza, ciągnęli do miasta Świątyni całymi rodzinami oraz w towarzystwie znajomych. W tym kontekście – radosnego pielgrzymowania, które stawało się świętowaniem poprzedzającym samo święto w Jerozolimie, na które zdążano – inaczej brzmią słowa dotyczące rodziny, jakie słyszymy w Psalmie 128.

Co zrobić, by osiągnąć szczęście? By żyć w pokoju w otoczeniu małżonki i dzieci stanowiących konieczną pomoc, a ponadto – zważmy, że mówimy o świecie starożytnym – gwarantujących możliwość przeżycia na starość? To proste pytania, które każdy sobie zadawał. Również i odpowiedź jest prosta – służyć Panu. Takie jest wskazanie wyśpiewywane przez pielgrzymów zdążających do Jerozolimy, wypełniając tym samym religijny obowiązek. Takie jest wskazanie, które również my wyśpiewujemy w święto Świętej Rodziny.

Drugie czytanie: Kol 3,12–21

Czytany dzisiaj fragment Listu do Kolosan zawiera tzw. tablicę domową lub też kodeks domowy (niem. Haustafel). Koncepcja ta najprawdopodobniej została zapożyczona z grecko–rzymskiej literatury etycznej, której celem było przekazanie wskazówek dotyczących życia i relacji społecznych.

Tablica domowa z Listu do Kolosan, której fragment znajdziemy w ostatnim fragmencie dzisiejszego czytania, bywa uznawana za najstarszy podobny tekst chrześcijański, jaki został zachowany. Są to bezpośrednie polecenia i wskazania, którymi mają się kierować żony, mężowie i dzieci. I choć mogą wydać się zbyt świeckie, jak na tekst natchniony, to nie sposób nie zauważyć w nich fundamentu chrześcijańskiego. To dlatego św. Paweł rozpocznie od wskazania na powód i motyw naszego zachowania: „jako wybrańcy Boży – święci i umiłowani”. To godność, jaką otrzymaliśmy w Chrystusie nie tylko uzdalnia nas, ale i przynagla, by kierować się katalogiem cnót, jaki Apostoł Narodów przedstawia.

W tablicach domowych chodzi o dobre relacje społeczne. W chrześcijańskich tablicach domowych chodzi również, a może przede wszystkim o to, co sprawia, że możemy i chcemy przywdziać miłość zamiast złości.

Ewangelia: Mt 2,13–15.19–23

Ewangelia według św. Mateusza przybliża nam kolejny epizod z dzieciństwa Jezusa. Tylko dwaj ewangeliści – Mateusz i Łukasz – przekażą nam informacje o tym, co działo się, gdy Jezus był mały. Stąd znajdziemy w literaturze apokryficznej niemało tekstów, które odpowiedzą na naszą ciekawość o Jezusie-Dziecku.

Zaspokojenie ciekawości i tekst natchniony to jednak dwie różne rzeczywistości. Ewangelie zawrą wszystko, co potrzebne, by w ramach każdej z nich, jako dzieła literackiego, właściwie odczytać życie Jezusa. Dla Mateusza – inaczej niż dla Łukasza – narracje dotyczące dzieciństwa będą sposobem wyrażenia, że Jezus z Nazaretu rzeczywiście jest zapowiedzianym przez Pierwszy Testament Mesjaszem. Dlatego powoła się na proroka Ozeasza, który pisał: „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu” (Oz 11,1). Ponadto ewangelista odwoła się do enigmatycznego dla nas słowa proroka: „Nazwany będzie Nazarejczykiem”. Nie wiemy, o jaki tekst dokładnie chodzi, być może o Iz 11,1 lub Iz 49,6. Mielibyśmy jednak wtedy do czynienia z niedokładnym odczytaniem tekstu hebrajskiego lub z jego specyficzną interpretacją. Jedno dla Mateusza pozostaje pewne – Jezus, narodzone Dziecko, jest Mesjaszem.

 

Sobota, 31.12.2022 r.

Pierwsze czytanie: 1 J 2,18–21

Jest bardzo Janową rzeczą pisać o „godzinie”. Cała Ewangelia według św. Jana jest przeniknięta najpierw oczekiwaniem, później nastaniem i wypełnieniem „godziny Jezusa”. W pierwszym czytaniu dzisiejszej liturgii „godzina” nie dotyczy już Pana, ale raczej nas samych – my bowiem żyjemy w ostatniej godzinie, która nastała. Możemy powiedzieć, że jest to godzina próby, tak samo jak próbą była godzina Jezusa, który mógł przecież w swojej wolności odrzucić krzyż.

Porusza się nasza wyobraźnia, gdy słyszymy słowo „antychryst”. O kogo chodzi? Kto nim jest? Patrzymy na postaci historii, które zapisały najtragiczniejsze karty XX w. Patrzymy na wiek XXI, szukamy w proroctwach. Niesłusznie. I to jest zwodzeniem nas i niepotrzebnym rozproszeniem w naszej ostatniej godzinie.

Na czym zatem polega próba i kim jest antychryst, kim są antychryści, o których pisze Jan? „Któż zaś jest kłamcą, jeśli nie ten, kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem? Ten właśnie jest Antychrystem, który nie uznaje Ojca i Syna” (1 J 2,22) – pisze tylko jeden wers dalej, poza delimitacją pierwszego czytania liturgii autor. Próba naszej godziny to próba wytrwania przy Prawdzie pisanej wielką literą. Przy Tym, który jest drogą, prawdą i życiem.

Psalm responsoryjny: Ps 96,1–2.11–12.13

Po raz trzeci powraca w tym tygodniu ten sam psalm – Psalm 96. I te same słowa mówiące o radości, śpiewie i weselu. Ale spójrzmy dzisiaj na jeden z ostatnich wersów, który współgra dobrze z pierwszym czytaniem – „Przed obliczem Pana, który już się zbliża, który już się zbliża, by osądzić ziemię”.

Gdy myślimy „ostatnia godzina”, gdy słyszymy o antychryście, mogą nam się nasuwać obrazy apokaliptyczne. I słusznie. Tak, Apokalipsa św. Jana opisuje to, co się będzie działo na końcu czasów, ale przede wszystkim przekazuje nam wskazanie, jaka powinna być nasza postawa wobec rzeczy ostatnich. Sąd nad ziemią i nad nami nie ma nas przerażać. Ma nas napełniać radością, ufnością i nadzieją. „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28) – pisze św. Łukasz.

Podobnie warto odczytać dzisiaj Psalm 96 – jako wskazanie na właściwą postawę wobec zbliżającego się na sąd Pana. Nie będzie to lęk i ucieczka, ale raczej śpiew i okrzyki radości.

Ewangelia: J 1,1–18

W tydzień po uroczystości Narodzenia Pańskiego stół Słowa znowu karmi nas tekstem prologu Janowego. Wydaje się, że wracamy do początku po tej często zaskakującej podróży przez oktawę tekstów liturgii Słowa – gdy żłóbek łączy się z pustym grobem, męczeńską śmiercią chrześcijan i niewinnych dzieci, wskazaniami miłości dla rodzin czy wreszcie postacią antychrysta.

I tak rzeczywiście jest – wracamy do początku: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1,1). Dla nas, chrześcijan, początkiem jest zarówno pierwszy werset Księgi Rodzaju, jak i pierwszy werset prologu, który według licznych egzegetów stanowi świadome nawiązanie autora do tekstu Biblii Hebrajskiej – „Na początku było Słowo…”

Historia, która rozpoczęła się w ogrodzie Eden na wschodzie, musiała mieć swój remake. Inaczej nie byłoby happy endu. „Tak też jest napisane: Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi – ziemski, drugi Człowiek – z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka], tak też nosić będziemy obraz [człowieka] niebieskiego” (1 Kor 15,45–49).

A historia człowieka już ma happy end, choć w jakiś sposób wciąż na niego czekamy. Trochę w duchu Pawłowego „już i jeszcze nie”.