Komentarze do czytań XII Tydzień Zwykły
(21 – 27 czerwca 2015 r.)
XII Niedziela Zwykła, 21 czerwca
Pierwsze czytanie: Hi 38,1.8-11
Woda słodka była dla Izraela źródłem i potęgą życia, na co dzień doświadczali rzeczywistości jej błogosławieństwa (Ps 133,3), a jej brak charakteryzował pustynię (Hi 12,15) i ostatecznie oznaczał śmierć. Woda słona napełniała przerażeniem i była tak samo synonimem śmierci jak pustynia: kłębiące się morze wprowadzało szatański niepokój, a jego przykry smak – rozpacz szeolu. Podobnie nadmiar wody, nawet słodkiej, niósł niebezpieczeństwo. Nagle wypełniające się wodą w czasie burz wyschłe koryta unosiły ze sobą wszystko, co żyje. Ale to Bóg jest stwórcą i panem wód. To Jahwe, porządkując świat, wytycza wodom granice (Ps 104,6-9; Prz 8,27). W Księdze Hioba najpierw znajdujemy wezwanie do kontemplacji deszczu, chmur, błyskawic, piorunów, burzy, którym włada Bóg. Wobec takiej manifestacji boskiej potęgi człowiek staje zdumiony i bezsilny (Hi 36,22-37,24). W dzisiejszym fragmencie natomiast, posługując się pojęciami ówczesnej kosmologii, to Bóg sam opisuje tajemniczy porządek, jaki wprowadził nieodwołalnie (por. Rdz 1,9-10) swoim słowem: poskromił furię morza, wyznaczył pas na wybrzeżu, którym zamknął wodny chaos.
Obrazom morza towarzyszą wizje złych mocy, które miotają się na próżno, Jahwe pokonuje ich wyniosłość (Ps 65,8; 89,10; 93,3nn), gdyż On jest również Panem historii – także mojej…
Psalm responsoryjny: Ps 107(106),23-24.25-26.28-29.30-31
Bóg jest Panem spienionych fal. Gdy miotają nami wewnętrzne burze, gdy ogarnia nas trwoga, bo wiatry są nam przeciwne i tyle wokół nas gniewnych twarzy – wołajmy do Pana! Niech łagodnym powiewem Ducha uciszy nasze serca, gdyż bogaty jest w miłosierdzie.
Drugie czytanie:2 Kor 5,14-17
Do czego jesteśmy przynagleni przez miłość Bożą? Do uświadomienia sobie, że świat i historia już dwa tysiące lat temu osiągnęły swój szczyt, którym jest śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Odtąd żyjemy, jak zapewnia nas Paweł, w pełni czasów. A to zobowiązuje nas do patrzenia na siebie, na innych, na nasze małe ziemskie sprawy w perspektywie tego, co się dokonało. Nie bójmy się: On zwyciężył świat!
Ewangelia: Mk 4,35-41
Dlaczego bali się, że utoną skoro Jezusa, Pana nieba i ziemi, mieli na wyciągnięcie ręki? Brakowało im wiary, która przekracza to, co tylko naturalne. Było im trudniej, bo nie mieściło się w ich umysłach, że Bóg może być aż tak rzeczywisty. Czy to znaczy, że nam jest łatwiej, bo my już wiemy, że On jest i Bogiem i człowiekiem? W momencie zagrożenia zachowujemy się w podobny sposób: nie wierzymy, że wszechpotężny Bóg, który dla nas stał się człowiekiem i dla nas umarł i zmartwychwstał, że ten Bóg może być tak bliski, że rozumie każdy masz lęk. Wiara nie jest teorią, jest relacją.
Poniedziałek, 22 czerwca
Pierwsze czytanie: Rdz 12, 1-9
Pan rzekł do Abrama: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej […] do kraju, który ci ukażę” (Rdz 12,1) – Bóg wkracza na scenę wydarzeń bez wielu wstępów. Ale nie jest to narzucanie się człowiekowi z pozycji wszechmogącego Stwórcy. Abram odczuwa tajemniczą obecność, wyzwanie zdolne obudzić w nim ukryte energie, pragnienia. Bóg spotyka człowieka w momencie najodpowiedniejszym, wchodzi w jego pragnienia, nie tłumi ich, ale je poszerza.
Abram wyrusza – jako koczownik czynił to już wiele razy w życiu, przecież przeszedł z Ur do Charanu (Rdz 11,32-33), ale teraz jego życie nabiera nowej treści, nowego sensu, bo wypełnione jest nową obecnością Boga prowadzącego go do ziemi obiecanej mu na własność. Wezwanie nie przemienia go automatycznie. Obietnica błogosławieństwa (Rdz 12,2-3) zaprasza go do przekraczania siebie, swojej kruchości i swojej małej historii.
Czy nie jestem koczownikiem współczesnym: bez korzeni, bez miejsca, które mogę nazywać moim domem, bez ideału i celu? Czy nie rozdrabniam swego życia na tysiące sytuacji, epizodów oderwanych od siebie, pozbawionych sensu?
Może czas na radykalną decyzję, na otwarcie uszu na głos: „umiłowałem cię odwieczną miłością” (Jr 31,3)…
Psalm responsoryjny: Ps 33(32), 12-13.18-19.20.22
Potęga Boga nie zagłusza jego dobroci. Ten, który zamieszkuje niebiosa nie przestaje jednocześnie pochylać się nad nami, zna każde drgnienie naszego serca, słabość i pragnienia. Jego miłość ocala tych, którzy Mu ufają w każdej sytuacji swojego życia. Radujmy się w Panu!
Ewangelia: Mt 7,1-5
Jesteśmy pełni sądów o innych, potrafimy je godzinami przekazywać stawiając hipotezy o intencjach, jakie „z pewnością” kierowały tym czy innym człowiekiem. Radykalizm Jezusa wyrażony w słowach „Nie sądźcie…” powinien nami wstrząsnąć. Krytykujemy w innych to, co nas drażni, a przecież bliźni stanowi jakby lustro i zwykle drażni nas to, z czym sami nie potrafimy sobie poradzić…
Nikt, oprócz Boga, nie zna naszego serca, naszych myśli, a przede wszystkim naszych intencji, „nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16,7). Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam, że osoba ludzka to więcej niż tylko jej czyny czy słowa. Może powinniśmy zmienić nasze patrzenie? „Chciałbym wznieść się bardzo wysoko, Panie, […], chciałbym oczyścić swój wzrok i od Ciebie pożyczyć Twych oczu” (M. Quoist).
Wtorek, 23 czerwca
Pierwsze czytanie: Rdz 13,2.5-18
Tło historyczne opowiadań o Abrahamie sięga początków drugiego tysiąclecia przed Chrystusem. Naukowcy są w stanie wyznaczyć przypuszczalną trasę wędrówki pasterskiego szczepu Abrama w kierunku Kanaanu. Ale historia Abrahama jest równocześnie świadectwem jego duchowej pielgrzymki, dojrzewania w wierze. Bóg obietnicy, który jeszcze ciągle pozostaje tajemniczy i anonimowy, jest dobrym wychowawcą – znawca ludzkiego serca. Zaprasza do wyjścia na pole, do spojrzenia w przód „na północ i na południe, na wschód i ku morzu” (Rdz 13,14), do wyjścia nocą przed namiot i spojrzenia w górę na niebo (Rdz 15,5). Bóg rozmawia z człowiekiem nie w ciasnych ramach praw i obowiązków, ale w szerokiej przestrzeni miłości i piękna wyrażonego w symbolicznych, sugestywnych i bardzo poetyckich słowach: „ziarnka pyłu ziemi”, „gwiazdy na niebie”. To jest dialog przyjaźni i zaufania, który doprowadza do postawy ufności: Abram uwierzył (czy inaczej: uznał [słowo Boże] za niezawodne) i Bóg poczytał mu to zawierzenie za sprawiedliwość (por. Rdz 15,6).
Postępowanie wobec Abrama jest przykładem pedagogii Boga skierowanej także do mnie: czy jako obywatel Jego ziemi mam spojrzenie szerokie i zwrócone w górę? Czy potrafię z prostotą i czystością dziecka próbującego policzyć gwiazdy, dotykać nieskończoności? A może jak Lot koncentruję się na wyborze tego, co na zewnątrz wydaje się lepszą częścią?
Psalm responsoryjny: Ps 15(14),1-2.3-4ab.4c-5
Prawość kosztuje, stawianie bliźniego wyżej od siebie wymaga prawdziwej pokory, a kierowanie się dobrem innych często pociąga za sobą rezygnację z własnych korzyści. Ale ten, kto tak postępuje odpocznie w Twoim namiocie, jaki rozbiłeś pośród swego ludu. Warto!
Ewangelia: Mt 7,6.12-14
Nie jesteśmy w stanie właściwie wycenić darów, w jakich mamy udział poprzez przyjęcie chrztu świętego (prowadzeni do zbawienia przez Słowo, karmieni Ciałem Chrystusa, zaproszeni do udziału w życiu Trójjedynego Boga). Nie docenimy ich patrząc tylko i wyłącznie naturalnym wzrokiem, gdyż one przekraczają materię. Potrzebujemy odpowiedniej perspektywy: wieczności. I zaufania Chrystusowi, który już za nas zapłacił cenę najwyższą. Droga wprawdzie wąska i stroma, ale wyjątkowa i pewna: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem“. (J 14,6)
Środa, 24 czerwca – Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela
Pierwsze czytanie: Iz 49,1-6
Liturgia Wielkiego Wtorku odnosi drugą pieśń Sługi Jahwe do Jezusa – zresztą wszystkie trzy pozostałe Izajaszowe pieśni czytamy w kolejnych dniach Wielkiego Tygodnia. Ten sam fragment przytacza nam dzisiaj i bez trudu odnajdujemy w nim zapowiedź, która zrealizowała się w osobie Jana Chrzciciela: wybranie już w łonie matki, misja bezkompromisowego głoszenia Słowa Bożego celem nawrócenia Izraela, trudności i zwątpienie, jakie niosło jej gorliwe wypełnianie. Echem są słowa jego ojca, Zachariasza: „ty, dziecię, zwać się będziesz prorokiem Najwyższego, gdyż pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi”. Ostre słowa, które głosił nie tylko trafiały do najdalszych ludów, kształtowały także jego samego. Aż do oddania swojego życia. Od chrztu uczestniczymy w tej samej misji Jezusa Chrystusa, zostaliśmy namaszczeni. Św. Paweł powie przecież o każdym z nas: „w Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem” (Ef 1,4). I to do nas Jezus mówi: „idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19). Wybranie i misja – dar i zadanie do wypełnienia. Czy tak jak dla Jana Chrzciciela Bóg mój staje się moją siłą?
Psalm responsoryjny: Ps 139
Znasz mnie, Panie, bardziej niż ja siebie, bo to Ty mnie tak cudownie stworzyłeś, bądź uwielbiony na wszystkich drogach, po których mnie prowadzisz. Czasem lękam się tej Twojej wiedzy o mnie, ale Ty, Panie, przenikasz moje ciemności nie po to, by mnie oskarżać, ale po to, by mnie odnaleźć tam, gdzie się gubię, gdzie bezradny czekam na Wybawiciela, bo sam nie mam siły wrócić.
Drugie czytanie: Dz 13,22-26
Dziś musimy mieć wszystko „natychmiast” i denerwujemy się, gdy to „już i teraz” się odwleka, zmieniamy wtedy na szybko plany dnia, bo nie potrafimy czekać. A Bóg jest długomyślny: jego plan zbawienia realizował się przez tysiące lat. Te same słowa, jakie Paweł przytacza odnośnie Dawida, pasują także do Jana Chrzciciela: „człowiek po mojej myśli, który we wszystkim wypełni moją wolę”. Posłany, aby wypełnić tajemniczy plan przygotowania serc na przyjście Zbawiciela.
Trudno dziś nie postawić Bogu pytania: Panie, jakie jest moje miejsce w Twoim planie? Co chcesz, abym czynił?
Ewangelia: Łk 1,57-66.80
Powtarza się historia Abrahama i Sary, o których czytamy w tym tygodniu. I rację mieli sąsiedzi i krewni Zachariasza i Elżbiety, gdy rozpowiadali o niezwykłych narodzinach po całej okolicy, jednocześnie wielbiąc i lękając się. Jan nie był jednak nagrodą za sprawiedliwe życie swoich rodziców. Doświadczani przez całe długie życie, posłuszni Bogu dostąpili łaski potomstwa, choć z pewnością nie doczekali się odpowiedzi na pytanie: Kimże będzie to dziecię? Tak jak oni został powołany, by wypełnić wolę Boga. Uwielbiajmy Boga za każde poczęte dziecko, módlmy się, abyśmy potrafili przyjąć życie w naszych rodzinach.
Czwartek, 25 czerwca
Pierwsze czytanie: Rdz 16,1-12.15-16
Bóg obiecuje Abramowi obszary ziemi i liczne potomstwo. Nie tylko obiecuje – angażuje się osobiście, wchodzi w głębszą relację, nawiązuje więzy bliskości i zawiera przymierze z człowiekiem. Decyzja o przymierzu należy do Boga, to On, wg wschodnich zwyczajów, „przecina przymierze”, przechodząc pomiędzy połowami zwierząt (por. Rdz 15,17).
Między obietnicą a jej spełnieniem nie ma prostej i bezpośredniej drogi. Sara jest bezpłodna. I Abram bierze los w swoje ręce: wg prawa Hammurabiego otrzymuje syna od niewolnicy. Kolejna lekcja, jaką musi przerobić i zrozumieć na trasie swojej duchowej pielgrzymki wiary dotyczy doświadczenia, że „syn prawa” nie będzie nigdy „synem obietnicy”, bo to nie człowiek decyduje o przymierzu. Abram uczy się Boga, tak bardzo różnego od znanych mu bóstw, których można było przekupić ofiarami… Tajemniczy Bóg, który mu się objawia, jest Panem ludzkiego losu. Nie można nad Nim panować, bo On na to nie pozwala.
Autor Listu do Hebrajczyków pisze już o tym, czego Abraham się nauczył: „Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg” (Hbr 11,10).
Przez chrzest uczestniczę w przymierzu z Bogiem. Czy doświadczenia, jakie przeżywam, klęski i ruiny moich życiowych konstrukcji doprowadzą mnie kiedyś do refleksji, by pozwolić Bogu budować moje życie?
Psalm responsoryjny: Ps 105(104),1-2.3-4a.4b-5
Przez pokolenia będziemy chwalić Cię, Panie, za dobroć, jakiej doświadczamy. I za Twoją pełną miłości cierpliwość, gdy tyle razy w naszym życiu próbujemy chodzić na skróty, zapominając Twoich dróg. A Ty jesteś wierny, bo nie możesz się zaprzeć samego siebie!
Ewangelia: Mt 7,21-29
Pytania, które wymagają odpowiedzi: kto jest dla nas ostatecznym autorytetem? Co stanowi fundament naszego życia? Życia nie tylko tu na ziemi, ale tego trwającego na wieczność? Jaka jest nasza reakcja na słowa dzisiejszej Ewangelii? Słuchacze byli zdumieni ich jasnością i mocą. A my? Usłyszeliśmy je? Jeśli tak, to zdajemy sobie sprawę, że to tylko początek i nie możemy się na tym zatrzymać. Wiara rodzi się ze słuchania, powie nam… A tym, co się słyszy są słowa samego Jezusa. Żeby nam się to życie nie rozpadło na kawałki, trzeba je nie tylko usłyszeć, ale wypełnić, czyli na nich oprzeć dzień dzisiejszy i jutrzejszy też.
Piątek, 26 czerwca
Pierwsze czytanie: Rdz 17,1.9-10.15-22
Zmiana formy imienia z dotychczasowego „Abram” na „Abraham” (Rdz 17,5) jest historycznie uzasadniona przejściem z kręgu języka Amorytów, a więc krainy Mezopotamii, w zakres języka ludów zamieszkujących Kanaan. Autor biblijny odczytuje ją jednak w kluczu bezpośredniej interwencji Boga, realizacji Jego planów wobec Abrama, którego uczyni „ojcem mnóstwa”.
Bóg, nie zrażony negatywną odpowiedzią człowieka na Jego miłość (grzech Adama i Ewy, bratobójstwo Kaina, gwałt Lamecha, nieprawość pokolenia Noego czy pycha budowniczych wieży Babel), jest nadal miłośnikiem życia, ufa człowiekowi i dobru, jakie umieścił w jego sercu. Dlatego wzywa Abrahama: „służ Mi i bądź nieskazitelny” (Rdz 17,1b). I jeszcze coś więcej: przymierze, jakie zawiera będzie wieczne, „abym był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa” (Rdz 17,7b). Nie Bogiem jakiejś krainy – czyimś Bogiem!. Wielkość imienia Abrahama polega właśnie na tym, że sam Bóg zechciał nazwać się tym imieniem: przedstawia się Mojżeszowi jako „Bóg Abrahama”.
Zna kruchość człowieka, a jednak wiąże się dobrowolnie z konkretnym imieniem, obliczem, życiem, historią tych, których stworzył „dla siebie”, jak stwierdzi św. Augustyn albo jak wywnioskował Autor Listu do Hebrajczyków: „Bóg nie wstydzi się nazywać ich Bogiem” (Hbr 11,16).
Ten sam Bóg, który nie przestaje mówić i słuchać, jest moim Bogiem…
Psalm responsoryjny: 128(127),1-2.3.4-5
Jak nieskore są nasze serca do wierzenia Bożemu Słowu! Ten, który „powiedział i się stało” nie pragnie niczego innego, jak dzielenia z nami swojej miłości, która objawia się także w szczęściu tu na ziemi. Bóg zsyła na nas obfitość swojego błogosławieństwa. Oddajmy Mu cześć!
Ewangelia: Mt 8,1-4
Góra, z której schodzi Jezus (jak Mojżesz prawodawca z Synaju), była świadkiem wysokich wymagań, jakie stawia On swoim wyznawcom. Nie jest jednak gołosłownym mówcą: czytając kolejne rozdziały Mateuszowej Ewangelii jesteśmy świadkami czynów Jezusa, autentycznej realizacji tego, czego wcześniej nauczał. Serdeczny dialog z odrzuconym przez społeczeństwo trędowatym człowiekiem jest zaproszeniem do odważnego nazwania naszej nieczystości, którą Jezus ma moc oczyścić.
Sobota, 27 czerwca
Pierwsze czytanie: Rdz 18,1-15
Bóg nie zmienia zdania. Wybranym nie usuwa przeszkód spod nóg i pozwala na upadek, gdy koniecznie chcemy coś przeprowadzać na swój sposób. Abraham, przyjaciel Boga, nie przestaje szukać, wędrować, ufać, walczyć i cierpieć starając się dostosować do woli swojego Boga, pełnego miłości choć wciąż okrytego tajemnicą. Bóg prowadzi go trudną drogą zawierzenia, coraz większego zawierzenia w miarę upływających lat, gdy po ludzku realizacja obietnicy, jaką złożył, nie mieści się nawet w wyobraźni człowieka („byli w bardzo podeszłym wieku. Toteż Sara nie miewała przypadłości właściwej kobietom” Rdz 18,11).
Wchodzi w naszą codzienność, gdy jesteśmy nieprzygotowani („w najgorętszej porze dnia” Rdz 18,1b), zaskakuje nas jak Abrahama i Sarę i uśmiecha się wobec naszego sceptycyzmu („teraz, gdy przekwitłam, mam doznawać rozkoszy, i mój mąż starzec?” Rdz 18,12b). „Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana?” (Rdz 18,14). Zdecydowanie powinniśmy sobie wyryć to stwierdzenie i postawić na biurku.
Wiara, jakiej wymaga także od nas, potomków obietnicy danej Abrahamowi, to gotowość na ciągłe wykorzenianie się z „miejsc”, gdzieśmy się zagnieździli – jak włóczędzy, gubiąc czy rezygnując z „patrzenia w górę”, tam, gdzie wypełnienie przewyższa obietnicę.
Psalm responsoryjny: Łk 146b-48.49-50.53-54
Miłosierdzie Pana będziemy wychwalać przez wszystkie pokolenia. Bo pochyla się nad małymi i sam ich wywyższa. Bo nie da się prześcignąć w łaskawości. Radujmy się!
Ewangelia: Mt 8,5-17
Minęły dwa tysiące lat, zmieniły się warunki społeczne, a postawa setnika wciąż nas zawstydza. W społeczeństwie nastawionym na osiąganie sukcesów, traktującym zmową milczenia prawdę o jakiejkolwiek słabości, odsuwającym myśl o śmierci, bardzo trudno nam przyznać się do tego, że sobie nie radzimy, że potrzebujemy pomocy. Wiara i pokora tego, który na co dzień rozkazywał, przez Jezusa zostały postawione jako wzór dla Jego uczniów, czyli dla nas. Pełne miłości oczy Jezusa dostrzegają nasze potrzeby zanim wypowiemy: „nie jestem godzien, ale powiedz tylko słowo” a będę uzdrowiony.
s. Joanna Koszałka FMA