Komentarze do czytań mszalnych – XXIII tydzień zwykły | od 9 do 15 września 2018 r. – ks. dr Adam Dynak

[dzien 1]

Niedziela, 9.09.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Iz 35, 4-7a

W bogactwie teologicznym Księgi Izajasza znajduje swoje miejsce temat odnowy stworzenia. Czytany dziś fragment daje temu wyraz: niewidomi będą widzieć; głusi usłyszą; kalecy staną się sprawnymi. Odnowienia dostąpi także przyroda: pustynia przemieni się w życiodajną krainę. Wielki prorok przepowiada dobro czasów mesjańskich. Uzdrowienie głuchoniemego, o którym czytamy dziś w Ewangelii, nawiązuje do tego tematu. A jednak, zarówno w treści prorockich przepowiedni, jak i w cudownych znakach Jezusa kryją się treści o wiele głębsze od tych, z którymi spotykamy się na poziomie narracji tekstu. Dobrodziejstwa, których doświadczają chorzy, wskazują na dobro o jeszcze większym znaczeniu, dobro, którego – być może – nawet sam prorok do końca nie potrafił zrozumieć. Zapowiadany Mesjasz, Zbawiciel świata, nie ograniczył się przecież jedynie do uzdrowicielskiej działalności, nawet jeżeli zajmowała ona ważne miejsce w Jego misji. Uzdrawianie chorych wskazywało na władzę Uzdrowiciela, gotowego uczynić o wiele więcej. To więcej, to zmartwychwstanie, odkupienie, przebaczenie. Dopiero te wartości ukazują sedno tajemnicy rzeczywistego odnowienia stworzenia. W tym odnowieniu wszyscy mamy udział, bez doświadczania na co dzień spektakularnych cudów fizycznego uzdrowienia.

Psalm responsoryjny: Ps 146 (145), 7.8-9a.9bc-10

Psalmista wychwala wielkość i dobroć Boga. Zniewoleni, przygnębieni, tułacze, głodni mają w pierwszym rzędzie przystęp do Niego. Są celem Jego miłosierdzia. Wnikając w treść wersetów psalmu, wyczuwamy zapowiedź nauki Jezusa w Kazaniu na górze: ubodzy, spragnieni, miłosierni są szczęśliwymi, bo do nich należy królestwo Boże. Żyjący jeszcze w czasach Starego Przymierza psalmista potrafił dostrzec obecność Boga w życiu cierpiących i pokrzywdzonych, o ile więc bardziej powinna być dla nas komunikatywna nauka, którą głosił nasz Pan i Mistrz. Jesteśmy ludźmi szczęśliwymi w naszej trudnej niekiedy codzienności, bo należymy do Boga, jesteśmy jego własnością, Jego dziećmi. Trzeba jedynie dostrzec tę prawdę, uwierzyć w nią i jej cudowną treścią na co dzień żyć.

Drugie czytanie: Jk 2, 1-5

Okazuje się, że List św. Jakuba ma wielu zwolenników wśród czytelników Biblii. Pismo to pociąga swoim konkretnym i bezpośrednim traktowaniem spraw wiary i moralności. Odnosi się do problemów chrześcijańskiej codzienności. Wielu ludzi przedkłada to ponad wysublimowane dywagacje na tematy duchowe czy doktrynalne. Może właśnie w tym zawiera się Boża opatrzność, która w swojej mądrości sprawiła, że kanon Pisma Świętego zawiera księgi o różnorakiej zawartości treściowej. Czytany dziś fragment tego listu traktuje o podziałach społecznych we wspólnocie chrześcijańskiej. To zagadnienie nurtowało również św. Pawła, któremu przyszło się zmagać z podobnymi trudnościami we wspólnocie Kościoła w Koryncie. Widzimy więc, że jest to temat bardzo życiowy, żywy i aktualny już od początku chrześcijaństwa, ale nie tylko. W późniejszej historii Kościoła wyostrzył się jeszcze bardziej. W swojej nauce Jakub zwraca się przede wszystkim do ludzi zamożnych, stając w obronie biednych. Poruszane zagadnienie stanowi jeden z kluczowych momentów początków chrześcijaństwa. Apostołowie i ich następcy nie starali się zburzyć ładu społecznego na poziomie socjalnym czy materialnym. Chrześcijaństwo starało się wprowadzić braterstwo pomiędzy ludźmi różnych stanów społecznych, uświadomić im jednakowy status dziecięctwa Bożego, bez specjalnego ingerowania w zajmowaną pozycję społeczną. Zadanie bardzo trudne, ale za to prawdziwe. To nie komunizm sprowadzający wszystkich do jednego mianownika za wszelką cenę. To braterstwo we wzajemnym poszanowaniu, bez lekceważenia i zazdrości zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. To formowanie do wolności, do postępowania w Duchu i w prawdzie.

Ewangelia: Mk 7, 31-37

Wydarzenie z głuchoniemym opisuje tylko św. Marek. Fakt ten stanowi zagadkę, dlaczego pozostali ewangeliści milczą na temat tego uzdrowienia, jeżeli dosyć powszechnie przyjmuje się, że przynajmniej dwóch z nich znało Ewangelię Marka i obficie z niej korzystało, redagując swoją ewangeliczną relację? Nie to jest jednak najważniejsze. O wiele bardziej interesującym jest podejście Jezusa, podejście niezwykle personalistyczne. Jezus bierze chorego chłopca na bok, z dala od tłumu, aby stworzyć właściwą atmosferę dla dokonania znaku. Tego rodzaju choroby przysparzają ludziom wiele upokorzeń. Jezus wie o tym i dlatego uzdrowienia dokonuje na osobności. Samo uzdrowienie wyraża również wielką empatię Pana. Z wielką uwagą i czułością dotyka chorych narządów chłopca, jakby chciał zabrać na siebie jego kalectwo. Przy tym wszystkim nie szuka dla siebie rozgłosu i popularności. Przywraca chłopcu zdrowie, radość, inny niż dotąd udział w życiu społecznym. Nas także pragnie uzdrawiać w ten sam sposób: osobiście, cicho i skutecznie.

 

[dzien 2]

Poniedziałek, 10.09.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: 1 Kor 5, 1-8

Trudny i dosyć nieprzyjemny w treści jest ten fragment Pisma Świętego. Jednak z drugiej strony wyzwala czytelnika od myślenia, iż tekst natchniony jest pełen egzaltacji i że taki powinien być. Biblia dotyka spraw egzystencjalnych w ich niemal wszystkich przejawach. Została napisana w kontekście codziennego, realnego życia i do spraw życiowych odnosi się w swoim przesłaniu. Dodatkowo, interesujący nas fragment, ukazuje realność życia wspólnot chrześcijańskich w początkowym stadium ich rozwoju. Jak widać, nie zawsze było: „jak oni się miłują”… Paradoksalnie, tekst o zepsuciu moralnym należących do Chrystusa nie musi nas przygnębiać. Warto spojrzeć na niego w innym aspekcie. Słabości ludzkie, niewierność, grzechy różnego gatunku, które towarzyszyły Kościołowi od samego początku, od czasów apostolskich, nie były w stanie przeszkodzić rozwojowi, który wszczepił w niego Założyciel. Ostatnie słowo zawsze należało do Wszechmocnego i Miłosiernego Boga. Ostatecznie zwyciężało miłosierdzie, przebaczenie, nawrócenie… Dobry Pasterz ciągle posyła do swojej owczarni takich ludzi, jak św. Paweł ze słowami skarcenia, napomnienia, ale też pociechy, nadziei, podtrzymania na duchu. Tak było zawsze i tak będzie aż do skończenia świata. Bramy piekielne go nie przemogą …

Psalm responsoryjny: Ps 5, 5-6.7.12

Responsorium wyraźnie nawiązuje do treści pierwszego czytania, gdzie jest mowa o niegodziwościach chrześcijan we wspólnocie korynckiej. Psalmista głosi świętość i doskonałość Boga. Nie ma On nic wspólnego z grzesznym postępowaniem i brzydzi się złymi uczynkami. Ludzie należący do Niego powinni o tym wiedzieć. Świadomość świętości Boga i jednocześnie własnej grzeszności, nie powinna nas przygnębiać. Jego świętość oznacza równocześnie miłosierdzie. Świętość emanująca miłosierdziem nie tylko napawa nas pokojem i nadzieją, ale również stanowi wyzwanie i pragnienie dziecka, by być podobnym do Ojca, w myśl słów Jezusa: Bądźcie więc tak doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski (Mt 5, 48).

Ewangelia: Łk 6, 6-11

Obrońcy tradycji tracili rozum ze złości i od razu planowali zemstę na Jezusie. Tego rodzaju treści w Ewangelii Łukasza, pełnej delikatności i subtelnego piękna, wydają się szczególnie rażące. Czy taka postawa może mieć coś wspólnego ze świątynią, z Bożym kultem, z religią, z obroną Bożego prawa? Tworzenie przepisów nazywanych świętymi dla własnej ideologii, dla dobrego samopoczucia stróżów ortodoksji nie ma nic wspólnego z Bożą wolą na świecie. W tym kontekście o wiele bardziej zrozumiała staje się wypowiedź Jezusa zanotowana przez innego z ewangelistów: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Przyszedłem nie po to, aby je znieść, ale wypełnić (Mt 5, 17). Wypełnić, to znaczy pokazać prawdziwą treść, poprawić to, co dotychczas, bardziej lub mniej świadomie, było zaniedbane czy zniekształcone. Dobro, współczucie, miłosierdzie to wartości, które przyniósł Jezus na świat i zadaniem Kościoła jest te wartości cenić, praktykować, rozpowszechniać. W przeciwnym razie następuje cofanie się do faryzeizmu w jego najgorszym wydaniu.

[dzien 3]

 

Wtorek, 11.09.2018 r.

Pierwsze czytanie: 1 Kor 6, 1-11

Czytany fragment, podobnie jak miało to miejsce wczoraj, ukazuje nam problemy codziennego życia w początkach Kościoła, konkretnie we wspólnocie korynckiej. Nawróceni na wiarę chrześcijańską poganie, nie od razu i nie do końca potrafili przyjąć nowy styl życia. Ciągle kierowali się starymi, światowymi zasadami postępowania. Paweł odnosi się do sporów między nimi, które znajdowały swój finał w świeckich sądach. Apostoł – bynajmniej – nie podważa autorytetu tych ostatnich. Pragnie jedynie, aby relacje uczniów Chrystusa zmierzały w kierunku wzajemnej miłości i przebaczenia. Wspólnota wierzących w Chrystusa powinna ze wszystkich sił starać się o to, aby nie dochodziło do sporów pomiędzy bliźnimi, a jeżeli już takie pojawiają się, to powinny być rozwiązywane wewnątrz wspólnoty, w duchu dobrej woli i wzajemnej miłości. Dostrzegamy tutaj echo Jezusowej nauki: jeżeli brat zgrzeszy przeciw tobie, upomnij go w cztery oczy, potem wezwij świadków, wreszcie zaangażuj w to autorytet samego Kościoła (por. Mt 18, 15-17). I na tym koniec, ani kroku dalej w kierunku innych instytucji. Wynoszenie podobnych spraw na zewnątrz świadczy o złej kondycji duchowej wspólnoty i ostatecznie stanowi antyświadectwo. Innymi słowy, Paweł głosi naukę o królestwie Bożym, które ciągle czeka na swoją realizację w świecie.

Psalm responsoryjny: Ps 149 (148), 1-2.3-4.5-6a i 9b

Pierwsze skojarzenie rodzi pewien dysonans pomiędzy treścią pierwszego czytania o niedoskonałości życia chrześcijan w Koryncie i radosną treścią psalmu. W związku z tym, może powstać pytanie: w jakim znaczeniu responsorium jest odpowiedzią ludu Bożego na treść usłyszanego słowa? Treść psalmu pełni w tym wypadku rolę podniesienia na duchu, wzniesienia na wyższy poziom. Wspólnota słysząc o problemach swoich braci z początków chrześcijaństwa, automatycznie wyciąga konieczne wnioski. Następuje niejako cud nawrócenia. Uczniowie Jezusa jednoznacznie odcinają się od błędów Koryntian i w radości serca wszystko chcą złożyć w Bogu, z Nim i w Nim przeżywać swoje życia, swoje chrześcijaństwo, swoje radości i niepowodzenia. W Nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28).

Ewangelia: Łk 6, 12-19

Jezus wybiera apostołów, Dwunastu. Tworzy Kościół. Zapewne tylko On jeden wiedział wtedy, jaką przyszłość będzie miał ten wybór. Już wtedy widział Kościół w jego blaskach i cieniach. Mimo tego, iż znał całą prawdę, uczynił ten krok, dał początek wspólnocie eklezjalnej. Początek był nadzwyczaj skromny, ale Jego mocą, mocą Ducha Świętego, który będzie posłany, ziarno gorczycy z czasem przeobrazi się w ogromne drzewo. Relacja Łukasza dotycząca sytuacji bezpośrednio po wyborze Dwunastu stanowi swoiste proroctwo na przyszłość: wielki tłum Jego uczniów oraz mnóstwo ludzi (…), którzy przybyli, aby Go słuchać. Przed tym wyborem Jezus spędził całą noc na modlitwie. Rozmawiał z Ojcem, Jemu powierzał to dzieło. Może cała Trójca miała naradę? Przykład całonocnej modlitwy Jezusa jest tutaj wielce pouczający. Może właśnie mocą tamtej modlitwy Kościół ciągle jeszcze istnieje…?

 

[dzien 4]

Środa, 12.09.2018 r.

Pierwsze czytanie: 1 Kor 7, 25-31

Obecny fragment stanowi niejako przeciwwagę dla tych z dwóch ostatnich dni i jest swego rodzaju rehabilitacją Kościoła w Koryncie. Okazuje się, że nie tylko rozwiązłość moralna i wzajemne spory stanowiły codzienność młodej wspólnoty kościelnej, ale dochodziły do głosu także wysokie motywy, takie jak całkowicie poświęcone życie dla Pana ze względu na królestwo Boże. Z tego faktu wynikają konkretne konsekwencje. Jeżeli do tego rodzaju ofiary byli zdolni młodzi chrześcijanie, pochodzący z pogańskiego, zepsutego Koryntu, to rzeczą jawną jest, że nie było to owocem wypracowanej przez nich tradycji czy szczególnej dojrzałości duchowej każdego z nich. Był to raczej swego rodzaju depozyt, ziarno zdolne wydawać niezwykłe plony, rzucone przez Siewcę od samego początku. Czas w Kościele pozostaje rzeczą wtórną. Od początku jest on Boży, jest Chrystusowy, podobnie jak do samego końca, niezależnie od swojego stażu, pozostaje wspólnotą grzeszników. Zwraca uwagę także podejście Pawła do poruszanych przez niego kwestii: wyrozumiałość i szukanie dobra osoby. Ważne skądinąd zagadnienia, wyzwolone są od pryncypialności, od wierności wytworzonej idei, od trzymania się „linii partii”. Tym, co się naprawdę liczy, to autentyczna relacja człowieka z Bogiem przeżywana w Duchu i w prawdzie.

Psalm responsoryjny: Ps 45 (44), 11-12.14-15.16-17

Psalm doskonale nawiązuje do treści pierwszego czytania. Apostoł Paweł głosi naukę na temat całkowitego poświęcenia życia dla Boga, a wspólnota wierzących podejmuje niejako radosną refleksję nad tymi treściami. Tradycja katolicka dostrzega w oblubienicy z psalmu osobę Maryi. Ona stanowi doskonały wzór życia całkowicie oddanego Bogu. Jej śladem podąża wielu chrześcijan, którzy usłyszeli i przyjęli wyjątkowy głos Bożego powołania. Król pragnie ich pięknego, ofiarnego życia, tak jak zapragnął go od Maryi. Pokorny Król rzuca ziarno, ziarno powołania, cierpliwie czeka i jakże pragnie, aby gleba go przyjęła, aby następnie radowało Go swoim wzrostem, aby wdawało plon na miarę ulokowanej w nim miłości.

Ewangelia: Łk 6, 20-26

Jezus schodzi z wybranymi apostołami na równinę. Mają przed sobą wielki tłum Jego uczniów. Uczeń to ktoś na etapie formacji. Na równinie byli przyszli ewangelizatorzy, świadkowie, męczennicy. Byli też pewnie odstępcy… Wybrani o świcie apostołowie mają przed sobą obraz tego, co ich czeka. Pole ewangelizacji jest ogromne, nie ma końca. Do tych tłumów Jezus kieruje swoje błogosławieństwo i swoje biada. To ostatnie nie jest przekleństwem, jest szczególnym napomnieniem, swoistą i niekiedy bardzo potrzebną szokową terapią. Nie pierwszy raz w historii zbawienia Bóg używa takiego sposobu formowania. Chodzi przecież o uczniów, którzy mogą być jeszcze daleko. Jezusowa formacja chce uczynić ich błogosławionymi, szczęśliwymi i nie ma podstaw, aby myśleć, że będzie inaczej. Przyszedł przecież nie po to, aby świat sądzić, potępiać, ale żeby go zbawić.

 

[dzien 5]

Czwartek, 13.09.2018 r.

Pierwsze czytanie: 1 Kor 8, 1b-7.10-13

Temat, który porusza św. Paweł, stanowi ważne zagadnienie, szeroko aspektowe i bogate w różnorakie niuanse, z pewnością daleko wykraczające poza ramy naszego krótkiego rozważania. Można jedynie powiedzieć, że ogólnie chodzi o bałwochwalstwo, temat wyraźnie obecny w całym Piśmie Świętym. Narody sąsiadujące z biblijnym Izraelem kłaniały się wielu bogom „ręką ludzką uczynionym”. Taki kult stanowił realne zagrożenie dla monoteistycznej religii Izraela. Dzisiaj można wyrażać zdziwienie odnośnie do prymitywnych form politeistycznego kultu starożytnego świata. Czy jednak takie zabarwione kpiną zdziwienie jest czymś upoważnionym? Czy współczesny, oświecony i wyedukowany człowiek naprawdę wolny jest od form bałwochwalstwa. Spokojna, krytyczna obserwacja codzienności nakazuje w to wątpić. W naszej epoce wielobóstwo ma się zupełnie dobrze. Owszem, bogowie zmienili image, udoskonalili makijaż i prezentują się zupełnie inaczej niż wtedy, ale przez to stali się jeszcze bardziej powabni, nęcący i niebezpieczni. Przede wszystkim zaś jest ich nieporównanie więcej niż w „zacofanej” starożytności. Nauka Apostoła Narodów nie traci na aktualności. Stanowi dla nas przypomnienie, iż jeden jest Pan, Jezus Chrystus, sprawca zbawienia wiecznego dla wszystkich.

Psalm responsoryjny: Ps 139 (138), 1-3.13-14ab.23-24

Responsorium stanowi odpowiedź na usłyszane słowo poprzez przywołanie prawdy o Wszechwiedzącym Bogu. Psalm jest wyznaniem wiary, jest modlitwą zaufania i powierzenia siebie Bogu. Tylko On zna do głębi człowieka. Nie ma innych „bogów”. Są jedynie idole biorące nas w swoje posiadanie, niewolę, oszuści przynoszący krzywdę Bożemu stworzeniu. Jeden jest i poza Nim nie ma innego. Miłować Go całym sercem, całym rozumem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego o wiele więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary (Mk 12, 32-33).

Ewangelia: Łk 6, 27-38

Nauka wyrażona w tym fragmencie stanowi sedno chrześcijańskiej etyki. Jezus stawia wysokie wymagania, które wielu ludzi szokują, a niektórych zniechęcają. Ale inaczej być nie może. Jego nauka ma być fermentem, który wszystko przemienia, ożywia. Postawa, do której wzywa, to znak sprzeciwu wobec mentalności świata. Żyjąc tak, jak naucza Jezus, chrześcijanie wnoszą coś nowego w codzienność naznaczoną grzechem egoizmu. Bóg jest miłością i Jego dzieci powinny być jak ich Ojciec. Jezus przyszedł na świat objawić Ojca, pojednać nas z Ojcem i wezwać do naśladowania Ojca. Zwłaszcza w Jego miłosierdziu.

 

[dzien 6]

Piątek, 14.09.2018 r., święto Podwyższenia Krzyża Świętego

Pierwsze czytanie: Lb 21, 4b-9

Opisane wydarzenie jest bardzo tajemnicze i trudno wyjaśnić je jedynie na poziomie narracji tekstu. Zawiera jednak ważne prawdy teologiczne, do których odniósł się sam Jezus w rozmowie z Nikodemem. Zaistniała na pustyni sytuacja, najpierw obrazuje odwieczną prawdę o grzesznych i buntowniczych skłonnościach człowieka. Odnosi się to nie tylko do Izraelitów wędrujących wtedy po pustyni, ale do wszystkich ludzi, wszystkich czasów. Z tej smutnej prawdy wynika kolejna, już bardziej przyjemna, że człowiek, że wspólnota ludzka potrzebuje przewodnika i orędownik u miłosiernego Boga. Izraelici znaleźli go w osobie Mojżesza. My posiadamy o wiele większego Przewodnika i Orędownika niż Mojżesz. Jest nim Jezus Chrystus, Syn Boży, nasz Pan i Zbawiciel świata, który osobiście oręduje za nami u Boga (Hbr 9, 24).

Psalm responsoryjny: Ps 78 (77), 1-2.34-35.36-37.38

Psalm kontynuuje treści wyrażone w czytaniu: niewierność narodu i miłosierdzie Boga nieustannie przenikają się na drogach dziejów. I choć ta pierwsza jest nadzwyczaj nieustępliwa, to jednak ostatnie słowo należy zawsze do tego drugiego. Tak było na pustyni Synajskiej, tak było i później i tak będzie do skończenia świata. Dziś, kiedy, zamiast na miedzianego węża, wpatrujemy się w krzyż Chrystusa, jeszcze lepiej możemy zrozumieć moc miłości miłosiernej. „W krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka. Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie”. I obym nie chlubił się niczym innym, jak tylko krzyżem Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego świat jest ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata (Ga 6, 14).

Drugie czytanie: Flp 2, 6-11

Hymn o uniżeniu i wywyższeniu Jezusa Chrystusa, w całym bogactwie wzniosłych treści, kieruje naszą uwagę przede wszystkim na osobę Jezusa, przypomina te miejsca w Ewangelii, które ukazują słowa i czyny wyrażające kenotyczną postawę Syna Bożego. To nie Paweł i młody Kościół wykreowali Jezusa z Nazaretu na doskonałego w pokorze Sługę Bożego, ale to Boży Syn na tyle uniżył siebie samego, że tak bardzo zachwycił sobą dawnego prześladowcę Kościoła. Miejcie w sobie takie usposobienie, jakie było w Jezusie Chrystusie. To wezwanie, które nie występuje w dzisiejszej liturgii słowa, ale bezpośrednio poprzedza interesujący nas fragment tekstu. Jako kontekst uprzedni pełni ważną rolę w zrozumieniu treści hymnu, który, jakkolwiek, jest przede wszystkim wysławianiem Jezusa i jego zbawczej ofiary, to jednak, dzięki poprzedzającym go słowom, stanowi również wezwanie do naśladowania Mistrza. Wywyższenie Syna Człowieczego realizuje się zarówno w perspektywie globalnej, jak i w indywidualnej. Tysięczne, milionowe grupy ludzi idą za Chrystusem, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, ale też wiele indywidualnych, konkretnych historii ludzkich przemienia się w bliskości i mocą Chrystusowego krzyża. Obok św. Pawła i wielu innych nawróconych z błędu na drogę prawdy, jest miejsce dla każdego z nas.

Ewangelia: J 3, 13-17

W nocnej rozmowie z Nikodemem Pan Jezus nie tylko przepowiedział swoją śmierć krzyżową za zbawienie świata, ale również ukazał znaczenie Jego krzyża na przestrzeni całej historii. Rzeczywiście, nic tak bardzo nie kojarzy się z chrześcijaństwem, jak znak krzyża. W tym znaku wspominamy cenę naszego zbawienia, widzimy, jak wielka jest miłość Boga do nas. Krzyż to także znak naszej identyfikacji. Nie wystarczy jednak tylko nosić go na szyi czy stawiać obok drogi. Krzyż to świadectwo do przyjęcia i naśladowania. Wywyższony, wyeksponowany na róże sposoby, wręcz żąda tego od nas. Pomimo iż doniosłość nauki Jezusa spycha postać Nikodema na drugi plan, to jednak warto zwrócić uwagę na tę postać. W pierwszym spotkaniu z Jezusem wychodzi na dyletanta, człowieka o ciasnych horyzontach myślenia, ale też wykazuje wiele dobrej woli. Jest to początek jego przemiany. Nieco dalej Ewangelia ukazuje go jako obrońcę Jezusa, który ośmiela przeciwstawić się wielkiemu Sanhedrynowi (J 7, 50-51), a na końcu tej samej Ewangelii jest jednym z organizatorów pogrzebu Jezusa, skazańca, który umarł najbardziej haniebną śmiercią. Dla Nikodema Jezus nie był jednak skazańcem, ale królem, co podkreślił wystawnością urządzonego pochówku (J 19, 39-40). Autentyczne spotkanie z Jezusem, tym nauczającym, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym może dokonać niezwykłych zmian w naszym życiu.

 

[dzien 7]

Sobota, 15.09.2018 r.

Pierwsze czytanie: Hbr 5, 7-9

Powierzchowna lektura tego fragmentu Listu do Hebrajczyków może rodzić niezrozumienie. Tekst wydaje się być nielogiczny: Jezus prosi Ojca z wielkim wołaniem i łzami i chociaż autor listu twierdzi, że został wysłuchany, to jednak przecież nie uniknął śmierci na krzyżu. Syn prosi ze łzami, a miłosierny Ojciec zgadza się na Jego straszliwą śmierć. Bardziej uważna lektura danego fragmentu pozwala jednak odkryć nowe, zupełnie inne treści. Owszem, Ojciec mógł ocalić Syna od śmierci, ale nie zostało w tym miejscu powiedziane, że właśnie to było przedmiotem próśb Syna. Ojciec posiada taką władzę, posiada władzę nieskończoną, ale Syn nie prosi o uwolnienie od śmierci. W tych kilku wersetach tekstu mówi się o ziemskim życiu Jezusa, co sugeruje, że wołania zanoszone ze łzami do Ojca Niebieskiego nie były czymś chwilowym, jednorazowym. Syn na przestrzeni całego swojego ziemskiego życia zanosił takie prośby do Ojca. W tym kontekście mogły one dotyczyć tylko jednego: zbawienia człowieka, odkupienia ludzkości. To było pragnienie Syna doprowadzające Go do łez. Nie prosił o prosty sposób załatwienia sprawy, choć Ojciec mógł Go ocalić od śmierci. Jego pragnienie, Jego miłość do człowieka, do każdego z nas, gotowa była na wszystko. Dla takiej miłości wszystko inne nie miało znaczenia.

Psalm responsoryjny: Ps 31 (30), 2-3a.3bc-4.5-6.15-16.20

Odpowiadając psalmem, wspólnota wierzących rozważa nad tajemnicą relacji pomiędzy Ojcem i Synem w godzinie próby, kontemplując w zachwycie doskonałą ufność i zawierzenie Syna. Tego rodzaju kontemplacja rodzi głębokie pragnienie naśladowania. Treść psalmu przywodzi na myśl słowa św. Pawła: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet swojego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? (Rz 8, 31). Tak, jak wysłuchał próśb swojego Syna dotyczących zbawienia świata, tak również wysłucha wszystkich próśb, które z ufnością zanoszą do Niego Jego przybrane, chociaż grzeszne dzieci.

Ewangelia: J 19, 25-27

Relacja św. Jana o Maryi stojącej pod krzyżem umierającego Syna wydaje się najbardziej odpowiednim tekstem ewangelicznym w dniu wspominania Maryi jako Matki Bolesnej, choć nie jest to jedyny fragment traktujący o cierpieniu Matki Najświętszej, z pewnością jednak, wypowiada się najbardziej wyraziście na ten temat. Obecność Matki Bożego Syna pod krzyżem, świadomej niewinności, świętości, bóstwa swego Syna, będzie tematem refleksji do końca świata. Jest to zagadnienie tak bardzo głębokie, jak bardzo niezrozumiałe dla człowieka. Warto jednak zwrócić uwagę, że nie przeżycia emocjonalne czy duchowe Maryi interesują ewangelistę. Zresztą możemy je przywoływać i przeżywać dzięki naszej wyobraźni i duchowej wrażliwości. Święty Jan akcentuje doniosłą rolę Maryi, do której Bóg długo Ją przygotowywał. Będąc Matką Jego Syna, staje się również Matką wierzących w Niego. Osobiste przeżycia, cierpienia ustępują miejsca wysokim motywom o uniwersalnym i zbawczym znaczeniu. Ta prawidłowość zawsze cechowała ludzi całkowicie oddanych Bogu: złożyć siebie w ofierze dla Jego sprawy, z miłości dla Niego, z miłości dla innych. Maryja jako pierwsza stoi w szeregu ludzi o tak pojmowanej świętości życia.