Komentarze do czytań liturgicznych – XXXIV tydzień zwykły | 25.11 – 1.11.2018 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

[dzien 1]

Niedziela, 25.11.2018 r. Uroczystość Chrystusa Króla

Pierwsze czytanie: Dn 7,13-14

Bóg sądzi świat i tylko Jemu możemy przypisać taką powszechną władzę sądowniczą. Księga Daniela dokonała bardzo istotnego przełomu w tej kwestii, bowiem przedstawia scenę sądu powszechnego, nad wszystkimi narodami i kulturami, przeprowadzonego przez postać różną od Boga-Przedwiecznego. Ten tajemniczy Ktoś podobny jest do człowieka, ale tylko podobny, ponieważ konieczne jest przypisanie Mu cech i kompetencji przekraczające znacznie ludzkie kompetencje. Potrzeba jednak mieć ludzką formę, nie tylko zewnętrzną, ale ludzką kondycję, sposób bycia, by sądzić ludzkość z miłosierdziem. Bóg ją przyjmuje, więc Wcielenie dokonane w Synu jest czymś, co nie zdarzyło się Bogu przypadkiem, ale dlatego, że jest „bogaty w miłosierdzie” (Ef 2,4).

Psalm responsoryjny: Ps 93(92),1.2.5

„Bóg jest miłosierny, a fortuna zmienna” – mówili Rzymianie. Niewzruszoność Bożego tronu to sytuacja dziwna na tle ciągle zmieniającego się świata. Czy potrafimy odnieść się do niej jako do wartości pozytywnej? Przecież coraz szybciej się nudzimy, chcemy mieć jak największą wolność zmiany. Ale w końcu się męczymy ciągłym gonieniem świata. Pragniemy chwili spokoju, poczucia, że nasza czujność nie musi się napinać do granic. Wtedy rodzi się pragnienie, by przysiąść u tronu Niezmiennego Boga i wielbić Go.

Drugie czytanie: Ap 1,5-8

Jesteśmy królami i kapłanami. Nie jedni tymi, a drudzy tymi, ale wszyscy nosimy obydwa te tytuły. Jesteśmy bowiem namaszczeni, jak królowie i kapłani, ale nie olejem, lecz Chrystusową krwią. To namaszczenie jest najważniejsze na drodze sakramentów i na nim wszystko się opiera. W wodzie chrztu, oleju bierzmowania, sakramentu chorych czy święceń kapłańskich, w znaku krzyża uwalniającym od grzechów, w uścisku dłoni związanych stułą i wymianie przysiąg między małżonkami jest krew naszego Zbawiciela. Przychodząc na obłokach, pyta nas, co uczyniliśmy z Jego krwią.

Ewangelia: J 18,33b-37

Czym jest królestwo nie z tego świata? Gdzie jeszcze istnieją władcy i poddani, ich wzajemne zależności, nie zawsze czysta gra między nimi? A może królować da się inaczej? Dobro jest zawsze dobre, to je powinniśmy zawsze wybierać. Prawda jest zawsze prawdziwa, jej tylko warto słuchać i ją tylko wypowiadać. Piękno jest zawsze piękne, tylko jemu powinniśmy dać się pociągnąć. Dobro, prawda i piękno to jedyne królestwo warte, by poświęcić mu życie. Kierowanie się nimi to prawdziwe królowanie w całkowitej wolności. Jezus nas tego uczy i nie sięga w tym celu po atrybuty doczesnej potęgi i dominacji. Biedny, bezbronny Żyd stoi wobec rzymskiego urzędnika wysokiego szczebla, mającego na swe rozkazy tysiące żołnierzy. Ale to Jezus jest królem, ponieważ kieruje się w życiu tym, co prawdziwie ludzkie, co jest ostatecznym powołaniem człowieka. Pokazując prawdziwą naturę królowania, Bóg uczy człowieka, jak wielka jest jego godność, którą został obdarzony przez swego Stwórcę i Zbawiciela.

[dzien 2]

Poniedziałek, 26.11.2018 r.

Pierwsze czytanie: Ap 14,1-3.4b-5

Wizja Baranka na Syjonie w niebie nawiązuje do dwóch innych wielkich wizji Baranka w Apokalipsie zasiadającego na tronie Boga w niebie (Ap 5 i 7). Ten powracający motyw rozwija się w kolejnych odsłonach. Zbawienie w pierwszej z nich jest dopiero zapowiadane, w drugiej już uczestniczą w nim ci, którzy przeszli przez wielki ucisk na ziemi. W Ap 14,1-5 kładzie się nacisk na motyw obecny w każdej z nich, ale wcześniej nie pierwszoplanowy. Zbawieni to wykupieni przez Baranka, przy czym zakłada się, że znana jest już cena tego wykupu: krew, czyli życie Baranka. Zbawienie jest przedstawione jako przygotowanie ofiary z pierwszych plonów. Obrazu tego używał chętnie św. Paweł Apostoł (Rz 8,23; 11,16; 16,5; 1 Kor 15,20.23; 16,15; 2 Tes 2,13), ale znajdujemy ten techniczny termin także w Jk 1,18. Tylko ograniczona grupa ludzi nadaje się do tego celu, co zgadza się z praktyką starannego doboru darów ofiarnych. Musiała to być najczystsza mąka, najlepsza oliwa, zwierzęta nie mające fizycznych skaz i takie, których mięso nie zmieniło smaku na skutek zmian związanych z osiągnięciem fazy rozrodczej (to tworzy różnicę między jagnięciną a baraniną). Grupa zbawionych ma być czysta jako ofiara dla Boga, dlatego musi być idealnie czysta, co wyraża dziewiczość jej członków (pominięta w perykopie liturgicznej) oraz wolność od kłamstwa.

Psalm responsoryjny: Ps 24(23),1-2.3-4ab.5-6

Czy nasze pokolenie szuka Boga? Czy jestem godny wejść na górę Pana i do miejsca świętego? W Ps 24 są to oczywistości. W naszym życiu – jakże często nieosiągalny ideał. Nie możemy jednak odrzucić tej miary, jaką przedstawia nam ta modlitwa Izraela, modlitwa Kościoła. Jeśli nie będziemy spoglądać w górę, zawsze będziemy trzymać się tego, co niskie, przyziemne.

Ewangelia: Łk 21,1-4

Oddać całe swoje życie, nie zostawić sobie niczego – to bardzo trudne. Wdowa, której przypatrywał się Jezus w świątyni, miała odwagę, której zabrakło Ananiaszowi i Safirze, małżonkom udającym, że oddali wszystko do wspólnej kasy Kościoła w Jerozolimie zarządzanej przez Apostołów (Dz 5,1-11). Miała bardzo niewiele, dwie miedziane monety zwane lepton. Na jedną drachmę potrzeba było 128 takich pieniążków. W srebrze jej wartość była równoważna 0,034 g. Niewiele można było za tę kwotę kupić, ale na tyle tylko było ją stać. Oddając tę nędzną kwotę, stała się kompletnie zależna od cudzej łaski. Te dwa małe pieniążki wyznaczały granice jej samodzielności, niezależności. Łatwiej oddać duże nawet kwoty, niż władzę nad własnym życiem.

[dzien 3]

Wtorek, 27.11.2018 r.

Pierwsze czytanie: Ap 14,14-20

Wizja sądu oparta na obrazie z Dn 7 nie jest czymś nowym lub zaskakującym w Nowym Testamencie. Obrazu tego używał sam Jezus i to właśnie Jego utożsamienie się z eschatologicznym sędzią zasiadającym na obłokach stało się powodem uznania Go przez Sanhedryn za winnego bluźnierstwa, a św. Szczepan rozgniewał swych prześladowców na dobre dopiero wtedy, gdy powiedział, iż widzi Jezusa zasiadającego na obłokach. Także wizja Chrystusa Zmartwychwstałego na początku Apokalipsy nawiązuje do Dn 7. Postać kogoś podobnego do Syna Człowieczego jest jedną z najpopularniejszych (obok Sługi Jahwe) konstrukcji teologicznych wywodzących się ze Starego Testamentu, dzięki której można było „nauczać o Jezusie z Pism”, jak czynili to pierwsi ewangelizatorzy. W Ap 14,14-20 obraz ten został nie tylko wykorzystany, ale też i twórczo rozwinięty. Poprzez aniołów Jezus Chrystus dokonuje żniw i winobrania, które są obrazem sądu. Kim jesteśmy w tej scenie? Łanem zboża i winnymi gronami, plonem ziemi, który ma być zebrany do Bożego spichlerza i przetworzony na ofiarne dary: chleb i wino. Żniwo nie jest zabiciem zboża, ale początkiem jego duchowego życia na ołtarzu Boga.

Psalm responsoryjny: Ps 96(95),10.11-12.13

Uwielbienie Boga jako króla, wielkie święto zachwytu nad Jego potęgą i sędziowską władzą, to oznaka wolnego serca. Człowiek zniewolony złem, lękiem przed prawdą ucieka od Jego panowania, cieszy się z wyłomów w Jego wszechmocy. Śpiewać ten psalm szczerze mogą tylko ludzie czystego serca.

Ewangelia: Łk 21,5-11

Zachwyca nas piękno natury, bogactwo kultur: ich rozmaitość i obfitość skarbów, jakie zawiera każda z nich. Chcemy więc chronić środowisko, uczynić zabytki wiecznymi, utrwalać niematerialne dziedzictwo narodów, regionów, plemion. Zapominamy bardzo chętnie, że nic nie jest wieczne. Konflikty militarne ostatnich dziesięcioleci przypomniały nam, że piękno ziemskie przemija. Stary Most w Mostarze, zbiory Muzeum w Bagdadzie, zabytki Aleppo to tylko przykłady dziedzictwa, które utraciliśmy w ostatnich wojnach. Ale nie ich mamy bronić, tylko obrazu Boga w człowieku. Za to dzieło odpowiadać będziemy na sądzie Bożym.

 

[dzien 4]

Środa, 28.11.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Ap 15,1-4

Przejście Izraelitów przez Morze Czerwone to stały i ważny element pamięci religijnej wyznawców judaizmu. W obrzędzie wieczerzy paschalnej, w opowieści o wydarzeniach pamiętnej nocy wyzwolenia, czytamy: „Dlatego winniśmy dziękować, głosić chwałę, sławić, wychwalać, wynosić, wysławiać, błogosławić, wywyższać i wielbić Tego, który uczynił naszym ojcom i nam cuda: zaprowadził nas z niewoli do wolności, ze smutku do radości, z żałoby na święto, z ciemności do wielkiego światła, z poddaństwa do wybawienia. Zaśpiewajmy Mu nową pieśń: Hal e lūyāh!” (Rab. SACHA PECARIC [red.], Haggada na Pesach i Pieśń nad Pieśniami. Kraków: Edycja Pardes Lauder 2002, s. 160). Wolność, radość, święto, światło, jakie daje nam Jezus, są nieporównywalnie większe od tego, czego doświadczyli Izraelici w dniu Paschy. Nie dziwi nas więc, że w Księdze Apokalipsy znajdujemy propozycję „nowej pieśni”, w której Bóg jest wychwalany nie za jedno dzieło zbawcze, ale za całą Jego zbawczą miłość. To gotowy scenariusz liturgiczny dla naszej wdzięczności wobec Boga Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Chodzi tylko o to, by sięgnąć po te słowa pełne radości, a jednocześnie pokory wobec wielkości Boga. To Magnificat Kościoła, który powinien brzmieć w nim nieustannie. Spytajmy o nasze serce: czy słychać w nim choć czasem tę nową melodię wdzięczności?

Psalm responsoryjny: Ps 98(97),1.2-3ab.7-8.9

„Pan przychodzi, by osądzić ziemię” – śpiewamy w psalmie responsoryjnym. Jakże często zapominamy, że przyjście Pana ma taki właśnie cel. Przyjdzie w swej chwale, objawi się w całym swym majestacie. Nie przyjdzie, by zaspokoić nasze potrzeby i rozwiązać nasze problemy, ale by Jego chwała ogarnęła ziemię, abyśmy Go poznali takim, jakim jest.

Ewangelia: Łk 21,12-19

Zapowiedzi prześladowań budzą nasz niepokój czy wręcz przerażenie, ponieważ chcemy żyć normalnie, a nie zmagać się z nieustającymi i przerastającymi nas problemami. Naszym marzeniem jest świat, w którym każdemu można ufać i widzieć w nim przyjaciela. Gdy słyszymy ostrzeżenie, że nawet ze strony najbliższych może spotkać nas zdrada, nasz świat chwieje się w posadach. Jak wierzyć wtedy, że jesteśmy bezpieczni, że możemy na kogoś liczyć? Jak łatwo przenosimy nasze uczucia z ludzi na Pana Boga… Przychodzi nam to prawie bez trudu i refleksji, na zasadzie odruchu. Próbą naszej wiary i wierności wobec Boga jest wiara w dobro i sprawiedliwość w świecie przewrotności, w miłość – gdy doświadczamy wrogości i nielojalności.

 

[dzien 5]

Czwartek, 29.11.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Ap 18,1-2.21-23; 19,1-3.9a

Klęski spadające na różne społeczności, nawet jeśli dotyczą wrogów i nakładają się na konflikty, budzą współczucie. Solidarność z tym, kogo dotyka nieszczęście, zwycięża nad wrogością. Przynajmniej teoretycznie się tak dzieje, ponieważ w życiu bywa różnie. Nie brak sytuacji, w których ludzkie serce napełnia się satysfakcją z powodu nieszczęścia spadającego na kogoś, w kim widzimy naszego krzywdziciela. „Powracająca fala” zła, o której pisał Bolesław Prus, wydaje się nam formą sprawiedliwości wymierzanej przez jakąś siłę wyższą. Radość z powodu upadku Niniwy, którą wyraził prorok Nahum, czy pełen satysfakcji okrzyk Izajasza (Iz 21,9), Jeremiasza (Jr 51,8), czy radość z powodu upadku Tyru w Ez 26,17 to przykłady, że uczucie to obecne jest także w Biblii.

Nie chodzi jednak o radość z cudzego nieszczęścia, bo ta zawsze jest małoduszna i nie da się pogodzić z przykazaniem miłości. Bóg nie pozwala nie tylko na zemstę (działanie), ale i na mściwość (świadomie podtrzymywane nastawienie emocjonalne). Zło jednak nie jest dobre nawet dla tego, kto je popełnia, więc zagłada zła to wyzwolenie jego sprawcy. Upadek Babilonu to obraz świata, który uwalniany jest przez Boga od zła, a więc także obraz zbawienia.

Psalm responsoryjny: Ps 100(99),1-2.3.4-5

Jesteśmy własnością Boga. Trudno zaakceptować to stwierdzenie, bo nie chcemy należeć do kogoś, zbytnio cenimy sobie wolność. Pobudowaliśmy wokół siebie mnóstwo płotów strzegących naszej autonomii. Nie dziwmy się jednak, że jesteśmy samotni, ponieważ nie należeć do osoby ukochanej, do rodziny, do społeczności czy narodu to pozrywać więzi społeczne. Nie należeć do Boga – to najdrastyczniejsza forma samotności: niewiara, ateizm.

Ewangelia: Łk 21,20-28

Przepowiadając wojny, klęski żywiołowe, zniszczenie i katastrofy Jezus zaniepokoił swych uczniów. Gdy na ludzkie głowy sypią się nieszczęścia, większość ludzi szaleje ze strachu. Dlaczego uczniowie Jezusa mieliby postępować inaczej? Może ich zachowanie przypomina postawę wariatów w płonącym szpitalu psychiatrycznym z piosenki Jacka Kaczmarskiego „A my nie chcemy uciekać stąd”. Nasza postawa byłaby irracjonalna, gdyby punktem odniesienia dla niej były istniejące zagrożenia, jednak chrześcijanin nie żyje strachem (choć nieraz się boi), nie żyje przerażeniem (choć wie, że dzieją się wokół niego niejednokrotnie rzeczy straszne), ale wiarą, nadzieją i miłością skierowanymi ku Chrystusowi. Podnosi głowę nie z głupiej pychy, ale z tęsknoty za swym Zbawicielem.

 

[dzien 6]

Piątek, 30.11.2018 r., święto św. Andrzeja Apostoła

 

Pierwsze czytanie: Rz 10,9-18

Apostołowie nie byli przygotowani do publicznych wystąpień, do prowadzenia działalności w różnych kontekstach kulturowych, brakowało im więc często elementarnych wiadomości i kompetencji. Jedyną formą ich przygotowania do wypełnienia powierzonej im misji była więź z Jezusem Chrystusem, którego głosili. Nie była to jednak więź oparta na znajomości człowieka. Nie jeździli przecież po świecie z wystąpieniami o fajnym facecie czy wielkim nauczycielu. W swej działalności koncentrowali się na śmierci i zmartwychwstaniu, a więc na dwóch sprawach, których nie znali z bardzo bezpośredniego doświadczenia. Męki nie widzieli z bliska, bo „stali z daleka” (Łk 23,49), ponieważ „opuścili Go i uciekli” już w Getsemani (Mt 26,56). Jeśli chodzi zaś o zmartwychwstanie, to byli wszyscy daleko od grobu Jezusa, natomiast tylko niektórzy z nich widzieli pusty grób. Ich przepowiadanie oparte było więc wyłącznie na wierze: w to, że rzeczywiście umarł, zmartwychwstał i że ten, którego potem widzieli to Jezus. Apostołowie byli ludźmi wiary w Jezusa Chrystusa. To ich wyróżnia i łączy, to także zmieniło całe ich życie. Apostołowie to ludzie, których życie wiara zmieniła nie tylko dlatego, że ze spokojnych rybaków, czy kim tak wcześniej byli, stali się apostołami i głosicielami Dobrej Nowiny. Byli ludźmi głęboko żyjącymi wiarą, iż zostali zbawieni przez wiarę, że Jezus Chrystus umarł za nich i zmartwychwstał, aby mogli otrzymać życie wieczne.

Psalm responsoryjny: Ps 19(18),2-3.4-5ab

Apostołowie nie obeszli całej ziemi. Całe kontynenty musiały czekać na głos Ewangelii jeszcze kilkanaście wieków. Dziś tam, gdzie już głoszono kiedyś Dobrą Nowinę, powstają wielkie obszary zdechrystianizowane. Ciągle trzeba wysiłku głosicieli, nie można przerwać sztafety słowa o zbawieniu, w której biorą udział dnie i noce, wysokie niebo i okrąg horyzontu. Niemożliwość zakończenia dzieła ewangelizacji całej Ziemi nie jest stanem przejściowym, wynikiem błędu czy skutkiem niedoskonałej techniki głoszenia. Zawsze musi nam zależeć na głoszeniu chwały Boga oraz na dzieleniu się z innymi ludźmi tym, co dla nas najcenniejsze.

Ewangelia: Mt 4,18-22

Zostali powołani jednego dnia, od tej samej pracy: Piotr – pierwszy z Apostołów, opoka Kościoła, Jan – umiłowany uczeń Pana, Jakub – zwierzchnik wspólnoty w Jerozolimie i Andrzej. Opuścił na słowo Jezusa tyle samo co pozostali, ale jego wyrzeczenie nie zostało zrekompensowane żadnym prestiżowym urzędem, wybijającą się rolą we wspólnocie. Był „zwykłym Apostołem”, ale nie zgłaszał pretensji czy nie czuł się niedoceniony. Nie szukał niczego innego niż to, do czego nauczyciel go wezwał. Szedł zawsze po Jego śladach, naśladował Go. I tak doszedł, jak się zdawało, do końca drogi: jak mówi tradycja – na krzyż. I po nim poszedł za swym Panem dalej.

 

[dzien 7]

Sobota, 1.12.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Ap 22,1-7

Jerozolima, czyli miasto w Judei, główny ośrodek tego regionu, który bywał państwem lub jednostką administracyjną, pojawia się w Ap tylko jako „miasto, w którym ukrzyżowano ich Pana” (Ap 11,8). Tak więc ziemska Jerozolima jest związana ze śmiercią Jezusa, tymczasem Jeruzalem Nowa, która zstąpiła „z nieba, od Boga” (Ap 21,2.10), to miasto, w którym Jezus-Baranek żyje na wieki i gromadzi wokół siebie tych, którzy dochowali Mu wierności wśród prześladowań. Jest dla nich świątynią (Ap 21,22) i światłem (Ap 21,23), tam też jest Jego tron (Ap 22,3). Nowa Jeruzalem więc to życie w komunii z Chrystusem Zmartwychwstałym. Tron Boga i Baranka jest wspólny (Ap 22,1.3), także Bóg, podobnie jak Baranek, jest światłem Jeruzalem (Ap 21,23; 22,5). Kompetencje Boga i Baranka w Jeruzalem Nowym nakładają się na siebie, co jednak nie powoduje sporów kompetencyjnych, ani też nie wymaga rozgraniczenia kompetencji. Można więc powiedzieć, że w tym mieście realizuje się też komunia, pełna jedność Ojca i Syna. Jesteśmy w drodze do Jeruzalem, do tej pełnej jedności Ojca z Synem, w której możemy uczestniczyć dzięki temu, że Syn pozwala nam mieszkać w sobie. „proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17,20b-21).

Psalm responsoryjny: Ps 95(94),1-2.3-5.6-7ab

„On jest naszym Bogiem, a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku” – piękny obraz, a jednocześnie formuła teologiczna nawiązująca do wyznania miłości między małżonkami (formuła wzajemnej przynależności). „Pan jest moim pasterzem” – modlimy się w Ps 23. Gdy szukamy poczucia bezpieczeństwa, to piękne słowa, po które sięgamy z radością. Gdy chcemy korzystać z naszej niezależności (rzekomej zresztą), stają się one niewygodne i krępujące. Wierność to związanie na zawsze, oddanie się w każdej sytuacji.

Ewangelia: Łk 21,34-36

Nadwaga w krajach rozwiniętych to już nie problem, to zabójcza epidemia. Łatwo nasze ciała i dusze stają się ociężałe, zapadają się w miękkie poduszki małych i większych przyjemności. Trudno nam przychodzi czujność, ponieważ ona wymaga oderwania się od suto zastawionego stołu życia. Gdy przyjdzie Jezus, za późno będzie starać się w desperackim porywie odrzucić to, do czego przywiązało się nasze serce. Potrzeba codziennego treningu, którym jest modlitwa. Ona odrywa nas od tego, do czego chętnie się przywiązujemy, pomaga nam wznieść się nad to, nad czym z pilnością się pochylamy. Uczy nas bycia wolnymi.