Komentarze do czytań liturgicznych – III tydzień zwykły | od 27 stycznia do 2 lutego 2019 r. – Jadwiga Siewko

[dzien 1]

Niedziela, 27.01.2019 r.

Pierwsze czytanie: Ne 8, 2-4a. 5-6. 8-10 

W 539 roku przed Chrystusem Cyrus Wielki podbił Babilonię, tworząc w jej miejsce Imperium Perskie. Wraz ze zmianą ludu panującego, zmieniła się także sytuacja ludów podbitych, gdyż nowy władca wydał edykt, zezwalający wszystkim zamieszkującym tereny imperium na powrót do swojej ojczystej ziemi. Z prawa tego skorzystali m.in. Izraelici, którzy na początku VI wieku zostali deportowani do Mezopotamii. Pierwsza fala repatriantów powróciła pod wodzą Zorobabela niedługo po ogłoszeniu edyktu. To właśnie oni przystąpili do odbudowy świątyni. Około sto lat później pod przywództwem Ezdrasza powrócili kolejni wygnańcy. Jednakże powrót do ziemi i sposobu życia przodków nie był łatwy. Na wygnaniu Żydzi nauczyli się koegzystencji z poganami, a biorąc za żony nie-Żydówki, przyjmowali również ich bóstwa. To właśnie z powodu odejścia Izraelitów od przymierza z Panem konieczne było przypomnienie odradzającej się wspólnocie tekstu Prawa, do którego przestrzegania zostali powołani. Odczytywaniu ksiąg towarzyszyły objaśnienia, aby lud zrozumiał treść czytanych słów i, jak możemy się domyślać, aby wiedział, jak wcielić w życie poszczególne przykazania.

Słuchajmy kazań, konferencji, wykładów, abyśmy lepiej rozumieli Słowo i potrafili według niego postępować.

 

Psalm responsoryjny: Ps 19, 8-9. 10.15 

Czasem słyszy się opinie, że słowa, które Bóg przekazał ludziom w Piśmie Świętym są trudne, a często nawet niezrozumiałe. Taki pogląd może prowadzić do zniechęcenia i porzucenia wiary w Boga. Psalm 19 przypomina nam, że „Prawo Pańskie jest doskonałe” – niczego mu nie brakuje. Zatem to, że często nie rozumiemy przesłania Biblii, nie wynika z niezdolności Boga do jasnego wyrażenia Swej woli, ale z naszej ograniczoności i niedoskonałości. Im bardziej postępujemy na drodze świętości, tym lepiej i pełniej rozumiemy Słowa Boga.

 

Drugie czytanie: 1 Kor 12, 12-30 

Obraz społeczeństwa, jako ciała, był szeroko rozpowszechniony w starożytności. Także święty Paweł wykorzystuje ten motyw, aby ukazać ścisłą łączność pomiędzy poszczególnymi członkami Kościoła. Przez chrzest każdy z nas został wszczepiony w Kościół, otrzymując konkretne dary duchowe, które uzdalniają nas do określonej posługi. Nie powinniśmy, więc zazdrościć sobie nawzajem, gdyż Bóg rozdziela swoje łaski tak jak chce, bez naszego zasługiwania na nie. Nie powinniśmy również wynosić się nad innych, pamiętając, że jesteśmy jedynie „nieużytecznymi sługami” i naszym obowiązkiem jest wykonanie powierzonego nam zadania (por. Łk 17,10). Obraz Ciała-Kościoła uczy nas konieczności rozpoznawania swoich talentów, by tym lepiej je wykorzystywać i przy ich pomocy służyć innym.

 

Ewangelia: Łk 1, 1-4; 4, 14-21

Wszystkie pisma Starego Testamentu zapowiadały przyjście Mesjasza. Liczne proroctwa mówiły o znakach, które będą towarzyszyć Jego przyjściu. Żydzi znali te proroctwa, wiedzieli, więc, po czym mają rozpoznać prawdziwego Mesjasza. Święty Łukasz umieszcza na początku publicznej działalności Jezusa scenę, która pokazuje istotę Jego posłannictwa. W synagodze w Nazarecie Jezus odczytuje fragment z proroka Izajasza, powszechnie odnoszony do Mesjasza. Następnie, wystarczyło, że Jezus powiedział: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście”. Nie musiał dodawać nic więcej. Jego słuchacze zrozumieli, że wskazuje im na siebie, jako na Mesjasza. Zobaczmy, że Jezus najpierw daje się poznać tym, którzy powinni Go rozpoznać, a tym samym przyjąć. Zostaje jednak przez nich odrzucony, gdyż nie przystaje do ich błędnych wyobrażeń.

Bądźmy otwarci na działanie Boga i nie zakładajmy, że będzie postępował według naszych oczekiwań, gdyż myśli Jego nie są myślami naszymi, ani Jego drogi naszymi drogami (por. Iz 55,8).

 

Poniedziałek, 28.01. 2019 r.

Pierwsze czytanie: Hbr 9, 15. 24-28

Autor listu do Hebrajczyków ukazuje nam Chrystusa jako pośrednika Nowego Przymierza. Jednak zauważmy, że zwykle nie potrzebujemy pośrednika, by zawrzeć z kimś układ, robimy to osobiście. Problem pojawia się wtedy, gdy druga osoba ma znacznie wyższy status społeczny od nas lub gdy znajduje się bardzo daleko. Wtedy potrzebny jest pośrednik, który będzie znał i rozumiał sytuacje obydwojga i ich wymagania oraz umiał przedstawić je drugiej stronie w sposób jasny i zrozumiały. Gdy Bóg zawarł przymierze ze swoim ludem na górze Synaj, nakazał ustanowienie kapłanów, którzy w imieniu całego ludu składali Bogu ofiary. Byli oni pośrednikami pomiędzy Bogiem a ludźmi. Przelewali krew zwierząt, a mimo to dystans między Bogiem a człowiekiem się nie zmniejszał. Ich działania nie były jednak nic nieznaczące. Stanowiły zapowiedź i przygotowywały ludzkość do zawarcia Nowego Przymierza, Przymierza przypieczętowanego Krwią Chrystusa, które nie tyle zmniejszyło dystans pomiędzy Bogiem a człowiekiem, ile wręcz doprowadziło do stworzenia ścisłej więzi między nimi.

Pamiętajmy, że dzięki Jezusowi mamy bezpośredni przystęp do Ojca i od nas zależy, czy pozostaniemy tu, gdzie jesteśmy, czy przejdziemy do Boga.

Psalm responsoryjny: Ps 98, 1bcde.2-3b. 3c-4. 5-6 

Psalmista wzywa do uwielbienia Boga i radości z powodu zbawienia, jakie okazał swojemu Ludowi. Prawdopodobnie miał na myśli wyzwolenie z niewoli babilońskiej. Jednakże z perspektywy chrześcijańskiej możemy odczytywać ten psalm jako apel o oddawanie czci Bogu za to, że posłał na świat swojego Syna, który wybawił nas z niewoli grzechu. Wciąż za mało uwielbiamy Boga, a za dużo mamy w stosunku do Niego żądań. Uznajmy wagę ofiary Jezusa Chrystusa i uwielbijmy Go za nią.

 

Ewangelia: Mk 3, 22-30

Jezus uzdrawiał i wyrzucał złe duchy, a mimo to został odrzucony przez wielu Żydów. Zaskakiwać może brak logiki w oskarżeniu wysuniętym przez znawców Pism wobec Jezusa, jakoby był opętany i wyrzucał złe duchy mocą ich przywódcy. Moglibyśmy przypuszczać, że nie zastanowili się nad tym, co mówią, że nie postawili tego zarzutu w pełni świadomie. Jednak odpowiedź Jezusa, poruszająca temat grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, który nie może zostać odpuszczony, może wskazywać na świadome i dobrowolne odrzucenie Prawdy. Znawcy Pism przypisują Bogu działanie demoniczne, a tym samym zamykają się na światło łaski Bożej i na przebaczenie. Jezus powiedział, że „kto szuka, znajduje“ (Mt 7,8), a zatem znawcy Pism nie szukają Prawdy, bo gdyby Jej szukali, to bez trudu znaleźliby Ją w Jezusie.

[dzien 2]

Wtorek, 29.01.2019 r.

Pierwsze czytanie: Hbr 10, 1-10

Ofiary nie podobały się Bogu, bo były czysto zewnętrzne i nie miały mocy gładzenia grzechów. Konieczna była ofiara Chrystusa, wypływająca z pragnienia, by wypełnić wolę Ojca. A wolą Ojca jest nasze uświęcenie (1 Tes 4,3), czyli uwolnienie od wszystkich grzechów, byśmy bez przeszkód mogli wejść we wspólnotę z Bogiem. Jedną z postaw, oddalających nas od Boga jest nieposłuszeństwo. Chęć posiadania wszystkiego pod kontrolą prowadzi do tego, że chcemy mieć wpływ także na Boga. Mówimy Mu, co powinien zrobić, nie zastanowiwszy się, że w ten sposób stawiamy siebie w miejscu Stwórcy. Tymczasem, powinniśmy uznać, że jesteśmy stworzeniami i że Ten, który nas stworzył najlepiej wie, co mamy robić, aby być szczęśliwymi. Posłuszeństwo nie jest proste, wymaga zrezygnowania z własnej woli,ale Pan Bóg dużo bardziej ceni wszystko, co wynika z posłuszeństwa niż wszelkie ofiary złożone wbrew Jego woli, a więc także wbrew tym, którzy są Jego przedstawicielami na ziemi. Zatem ofiara Chrystusa jest tym doskonalsza, gdyż wypływająca z posłuszeństwa. Tak więc, nie bójmy się pytać Boga, czego od nas oczekuje i pamiętajmy, że każdy czyn jest dobry wyłącznie wtedy, gdy jest zgodny z Jego wolą.

 

Psalm responsoryjny: Ps 40, 2ab. 4ab. 7-8a. 10. 11

Fragment z tego psalmu przytoczył autor listu do Hebrajczyków w dzisiejszym czytaniu. Jednakże w zacytowanym urywku zabrakło sformułowania „otwarłeś mi uszy“. Ten idiom nie oznacza nic innego, jak uzdolnienie do słyszenia głosu Boga i bycia posłusznym Jego woli. Mimo że to Bóg „otwiera uszy“, nie możemy twierdzić, że On jest winny temu, że wielu nie słyszy Jego głosu. Winni są oni sami, gdyż nie chcą i nie stwarzają odpowiednich warunków, by usłyszeć delikatny szept Boga.

 

Ewangelia: Mk 3, 31-35

Wielu z nas oburza zachowanie Jezusa w stosunku do Maryi. Patrząc powierzchownie, może się wydawać, jakoby Syn Boży wypierał się własnej Matki. Jednak całościowe spojrzenie na ewangelie może radykalnie zmienić nasz pogląd. Maryja jest przedstawiana jako ta, która doskonale wypełniła wolę Boga – przyjęła od Boga wszystko: od radości Zwiastowania aż po cierpienie z powodu Śmierci swego Syna. Jezus po prostu pragnie przekazać nam, że dużo ważniejsze od macierzyństwa cielesnego Maryi jest Jej macierzyństwo duchowe, objawiające się w całkowitym posłuszeństwie Bogu.

[dzien 3]

Środa, 30.01.2019 r.

 

Pierwsze czytanie: Hbr 10, 11-18

„Jedną ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani“. Dziwić nas może, że jedna ofiara wystarczyłą, by wykupić z niewoli ludzi wszystkich czasów i miejsc. Zdumiewa także fakt, że to wykupienie jest wieczne, a więc już nigdy nie będzie musiało być powtarzane. Na podstawie tych obserwacji ktoś mógłby wyciągnąć błędny wniosek, że skoro wszyscy zostali wykupieni, a wykup ten będzie aktualny przez całą wieczność, to znaczy, że wszyscy będą cieszyć się nieskończonym przebywaniem w Niebie. Musimy jednak pamiętać, że Bóg dał nam wolną wolę i nigdy do niczego nas nie zmusi. Złożył za nas w ofierze samego siebie, ale tylko od nas zależy, czy będziemy czerpać z tej ofiary. A możemy korzystać z niej w sposób bardzo dosłowny i namacalny – podczas Mszy świętej.  Wprawdzie ofiara Chrystusa dokonała się raz, ale jest wciąż na nowo uobecniana na wszystkich ołtarzach świata. Ponadto, Jezus wykupując nas, dał nam siebie za pożywienie, abyśmy mogli żyć wiecznie.

Pamiętajmy, że godnie przyjęta Komunia święta pogłębia naszą więź z Chrystusem, gładzi grzechy powszednie i umacnia nas, byśmy nie popełniali grzechów w przyszłości. Korzystajmy więc jak najczęściej z tej ofiary, dającej życie wieczne.

 

Psalm responsoryjny: Ps 110, 1b-2.3-4 

W swoim pierwszym znaczeniu psalm został skomponowany jako proroctwo dla jednego z królów dynastii Dawidowej. Z czasem, upatrywano w nim zapowiedzi władcy-Mesjasza czasów ostatecznych. Proroctwo to wypełniło się w Jezusie Chrystusie. Jezus wstąpił do Nieba i króluje wraz ze swym Ojcem. Porównanie do kapłana Melchizedeka, którego rodowodu nie znamy, wskazuje na wieczne istnienie Syna Bożego (zob. Hbr 7,3) i ukazuje wyższość kapłaństwa Jezusa nad kapłaństwem Starego Testamentu (por. Hbr 7,4-11).

Ewangelia: Mk 4, 1-20

W Nowym Testamencie przypowieści występują tylko w Ewangeliach, a ich autorem jest Jezus. Przypowieść (po grecku parabolē) możemy tłumaczyć jako „umieszczać obok“. Jest to opowieść przedstawiająca sytuacje z życia codziennego, które służą zobrazowaniu rzeczywistości duchowej. Dobrze to widać w przypowieści o siewcy, której sens Jezus wyjaśnia, ucząc nas, że nie możemy zatrzymywać się na warstwie dosłownej, ale musimy odkryć znaczenie alegoryczne.

Jednak dlaczego Jezus tak wiele nauczał w przypowieściach? Powodów może być kilka. Jezus wiedział, że obraz łatwo zapamiętać i nawet jeśli nie zrozumie się go od razu, to pozostaje w pamięci, a zrozumienie może przyjść po pewnym czasie. Po drugie, o rzeczywistości nieznanej można mówić tylko poprzez odniesienie do rzeczywistości znanej. Nie doświadczywszy jeszcze w pełni Nieba, możemy jedynie wyobrażać sobie, że będzie nam tam lepiej niż na ziemi. Tak jak święty Paweł napisał w 1 Kor (2,9): „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują“. Inną przyczyną, dla której Jezus używał tej zagadkowej formy nauczania, może być to, że nie wszyscy są w stanie pojąć ich przesłanie. Jezus chroni skarby swego Królestwa przed tymi, którzy z uporem trwają w grzechu, a odsłania je tym, którzy szczerym i czystym sercem szukają Boga.

Pamiętajmy, że tylko Bóg może nam wyjaśnić swoje słowo, dlatego prośmy Ducha Świętego, aby uzdolnił nas do usłyszenia, zrozumienia, przyjęcia i wypełnienia  słowa Bożego.

[dzien 4]

Czwartek, 31.01.2019 r.

 

Pierwsze czytanie: Hbr 10, 19-25

„Mamy pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa“. W czasach, gdy istniała świątynia w Jerozolimie, Miejscem Świętym, a wręcz „Najświętszym“ było pomieszczenie, w którym przebywała chwała Boga, czyli po prostu Bóg. Do tego miejsca raz w roku wchodził arcykapłan, aby złożyć ofiarę. Ale od momentu wcielenia i ofiary Syna Bożego wszystko się zmieniło. Jezus, jako Arcykapłan Nowego Przymierza, wprowadza nas do Miejsca Świętego i pozwala nam uczestniczyć w swojej kapłańskiej funkcji. Co prawda, tylko niektórzy z nas, ochrzczonych, są kapłanami z urzędu, ale właśnie przez chrzest wszyscy uczestniczymy w powszechnym kapłaństwie Chrystusa. Jako kapłani jesteśmy wezwani do tego, abyśmy składali Bogu duchowe ofiary, abyśmy całe nasze życie uczynili ofiarą miłą Bogu. Funkcja kapłańska uzdalnia nas także do czynnego, pełnego i świadomego udziału w liturgii. Nie zapominajmy, że nie jesteśmy tylko obserwatorami, ale uczestnikami wszelkich liturgii, czy to modlitwy brewiarzowej, czy Mszy Świętej, dlatego powinniśmy włączać się w ich tworzenie, np. poprzez czytanie lub śpiew. Ponadto, rodzice są w swoich domach kapłanami Kościoła domowego, gdyż, poprzez wspólną modlitwę, sprawują domową liturgię.

 

Psalm responsoryjny: Ps 24, 1b-2.3-4b. 5-6 

Z dzisiejszego psalmu możemy zaczerpnąć wskazówki do naszego życia duchowego. Aby wejść na górę Pana, a nie zatrzymać się u jej stóp, nasze czyny muszą być dobre nie tylko zewnętrznie, ale także wewnętrznie – wypływając z czystych intencji i czystych pragnień. Ponadto, musimy uważać na nasze przywiązania, gdyż każde przywiązanie do stworzeń przeszkadza nam w przywiązaniu się do Boga. Psalmista nazywa taką postawę, która pozwala nam spotkać Boga – szukaniem Boga. Przypomnijmy sobie, że Jezus powiedział: „Szukajcie, a znajdziecie“ (Mt 7,7). Najważniejsze w naszym życiu jest nieustanne szukanie Boga, abyśmy nigdy nie stwierdzili, że jesteśmy już na szczycie życia duchowego, bo to będzie oznaczało, że musimy zacząć wszystko od początku.                    

Ewangelia: Mk 4, 21-25

Jezus przyszedł głosić Królestwo Boże, a mówi w sposób nie do końca jasny – w przypowieściach. Można by Go posądzić o to, że tak naprawdę nie chce, aby ludzie poznali Jego naukę, nawrócili się i zostali zbawieni. Jezus broni się przed tym zarzutem, używając kolejnych obrazów. Wskazuje, że Jego słowo jest jak światło. I tak jak światło jest dobrze widoczne, a jego celem jest wydobywanie z mroku tego, co jest wokół, tak samo nauka Chrystusa jest dostępna dla wszystkich i pozwala zobaczyć nasze czyny takimi, jakimi są naprawdę. Jezus wzywa nas, abyśmy Go słuchali (wszak po to dał nam uszy), a im bardziej będziemy szczerzy w słuchaniu i gotowi przyjąć Jego naukę bez względu na wszystko, tym więcej od Niego otrzymamy.

[dzien 5]

Piątek, 1.02.2019 r.

 

Pierwsze czytanie: Hbr 10, 32-39

W dzisiejszym czytaniu autor kieruje napomnienia do osób, które są już dłuższy czas po nawróceniu. Możemy ich nazwać chrześcijanami z długim stażem. Pewnie większość z nas może się z nimi utożsamić. Zauważmy pewien paradoks. Zwykle osoby tuż po nawróceniu są pełne entuzjazmu, nadziei, są w stanie wytrzymać wszelkie trudności i cierpienia. Natomiast ci, którzy wierzą już od lat, są pesymistycznie nastawieni do tego, że coś może ulec poprawie  i raczej świadczą przeciw wielkości i dobroci Boga niż na Jego korzyść. Autor listu do Hebrajczyków wie, że z czasem można popaść w rutynę i zapomnieć o istocie swej wiary, o tym, że obecne życie jest jedynie wstępem i przygotowaniem do prawdziwego życia, dlatego wzywa chrześcijan z długim stażem, aby przypomnieli sobie i odnowili gorliwość z pierwszych lat po nawróceniu. Autor zwraca naszą uwagę, że jeśli ktoś przez całe życie jest dobry i pobożny, ale przed śmiercią wyrzeknie się wiary, wyrzeknie się Boga, to Pan Bóg nie będzie już pamiętał jego dobrych czynów, „nie znajdzie w nim upodobania“.

Przyjrzyjmy się, zatem, naszemu życiu. Czy, może, nie popadliśmy w rutynę w jakimś aspekcie naszej wiary i nie powinniśmy wrócić do pierwotnej gorliwości? (por. Ap 2,5)

           

Psalm responsoryjny: Ps 37, 3-4. 5-6. 23-24. 39-40

Psalm, podobnie jak pierwsze czytanie, zachęca nas do ufności i wytrwałości w czynieniu dobra. Psalmista przypomina nam, że wszystko, co dobre – także nasze uczynki – pochodzi od Boga. Dlatego niemożliwym jest kroczenie drogą cnoty, jeśli polega się na własnych siłach. Z drugiej strony, błędem jest również poleganie wyłącznie na Bogu bez własnego zaangażowania. Sposób, w jaki powinniśmy postępować, bardzo dobrze ujął święty Ignacy Loyola: „Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie“.

Ewangelia: Mk 4, 26-34

Często Królestwo Boże utożsamia się z Niebem. Jednak, patrząc na Jezusowe przypowieści, można dostrzec, że Królestwo, a właściwie królowanie, panowanie Boga ma wiele wymiarów. (Sformułowanie „Królestwo Boże” i „królowanie/panowanie Boga” będzie stosowane zamiennie.) Określenie to może odnosić się m.in. do panowania Boga nad wszelkim stworzeniem, do stanu wiecznej szczęśliwości z Nim, królowania w życiu pojedynczego człowieka czy w całych społecznościach. Toteż, musimy być bardzo uważni, by dobrze rozpoznać rzeczywistość, która w danym przypadku kryje się pod słowami „Królestwo Boże”. W dzisiejszej Ewangelii Jezus zwraca naszą uwagę na wzrost, jako ważną cechę panowania Boga. Początkowo Ewangelia była jak małe, niepozorne ziarenko rzucone w glebę krain Judei, Galilei i Samarii, które rosło powoli i niepostrzeżenie, kształtując kolejnych uczniów, a z czasem wypuściło gałęzie we wszystkie strony ziemi. Także nasz wzrost duchowy dokonuje się powoli i niepostrzeżenie.

Zatem, podlewajmy zasianą w nas wiarę, słuchając Boga, mówiącego do nas poprzez ludzi i wydarzenia oraz w swoim Słowie i w ciszy, aby na końcu czasów okazało się, że królowanie Boga w nas pozwoli nam wejść do Jego wiecznego królestwa szczęśliwości.

 [dzien 6]

Sobota, 2.02.2019 r.

Pierwsze czytanie: Hbr 2, 14-18

Zastanówmy się nad pewnym paradoksem. Większość ludzi boi się śmierci. Lęk ten wydaje się uzasadniony, wszak wielu nie wie, czego powinno się spodziewać po śmierci – nicości czy nowej rzeczywistości? Jednak dlaczego boimy się śmierci, a nie boimy się tego, co z nią nierozerwalnie związane, czyli grzechu? Przecież autor listu do Hebrajczyków mówi nam wyraźnie, że do momentu ofiary Chrystusa diabeł panował nad śmiercią. A w Pierwszym Liście świętego Jana możemy przeczytać (1J 3,8): „Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła”. Widzimy zatem, że diabeł, śmierć i grzech są ze sobą ściśle związane, a Jezus przyszedł, aby wyzwolić nas z mocy tej śmiercionośnej triady. My, ludzie, byliśmy zbyt słabi i w zasadzie nie mieliśmy możliwości, by uiścić opłatę i wykupić siebie z niewoli grzechu. Dlatego Syn Boży stał się jednym z nas, aby jako słaby człowiek, a jednocześnie Ktoś nieskończenie większy, złożyć za nas ofiarę. Skutkiem tej ofiary jest odzyskanie przez nas wolności i przeprowadzenie z krainy śmierci – krainy diabła – do krainy życia, która jest pod panowaniem Boga. Jeśli, zatem, nieodłącznym towarzyszem naszej drogi jest Jezus – Pan Życia – to nie musimy bać się śmierci.

           

Psalm responsoryjny: Ps 24, 7-8. 9-10 

W psalmie 24, odczytywanym z perspektywy Święta Ofiarowania Pańskiego, możemy zobaczyć proroctwo, które wypełnia się w Jezusie. Paradoksalnie, dzielnym i potężnym Królem chwały jest dopiero co narodzone Niemowlę. Z tego paradoksu rodzi się też świętość, czyli wielkość w małości – im ktoś żyje w głębszej zażyłości z Bogiem, tym jest pokorniejszy, a jego postępowanie bardziej przejrzyste.

 

Ewangelia: Łk 2, 22-40

Przez wiele wieków Żydzi wyczekiwali Mesjasza, który wybawi ich z niewoli. Pomimo to, nie rozpoznali Go, gdy przyszedł, gdyż ich wyobrażenie Mesjasza, jako ziemskiego władcy, przywracającego świetność królestwu Izraela, nie pokrywało się z Mesjaszem realnym, posłanym przez Ojca. A jednak, byli również tacy członkowie narodu wybranego, którzy rozpoznali w Jezusie Mesjasza długo przed tym, zanim uczynił jakikolwiek znak. Wśród nich byli Symeon i Anna, którzy zostali przez Ewangelistę wprowadzeni w sam środek opowiadania o ofiarowaniu Pana Jezusa, a więc zasługują na naszą szczególną uwagę. Symeon był sprawiedliwy przed Bogiem, nie chciał wystąpić przeciwko żadnemu z Jego przykazań i z utęsknieniem oczekiwał obiecanego Mesjasza. Także Anna podporządkowała całe swoje życie Bogu, służąc Mu „w postach i modlitwach”. Sposób przedstawienia obydwojga wskazuje, że ich postępowanie było szczere, bez obłudy.   Zobaczmy jak niewiele, a zarazem dużo, potrzeba, aby doświadczyć Boga w codzienności – postępowanie w wielkodusznej miłości i otwartość na to, że Bóg przyjdzie tak, jak chce, a nie tak, jak my sobie wyobrażamy.