Komentarze do czytań – IX Tydzień Zwykły | od 30 maja do 5 czerwca 2021 r. – Elżbieta Marek

 

Niedziela, 30.05.2021 r.- Uroczystość Najświętszej Trójcy

Pierwsze czytanie: Pwt 4, 32-34.39-40

W tym fragmencie Księgi Powtórzonego Prawa Mojżesz, chcąc umocnić Izraelitów w drodze do Ziemi Obiecanej, przypomina jak wielkie rzeczy Bóg uczynił dla nich. Ukazuje Pana Boga troszczącego się o swój lud, Boga bliskiego, przemawiającego osobiście, ochraniającego przed niebezpieczeństwem, ratującego przed zagładą w Egipcie i podczas ucieczki z kraju niewoli i wreszcie Boga wiernego swoim obietnicom.

Historia Izraelitów nie jest tylko opisem jakichś odległych, być może nawet dla kogoś bardzo ciekawych, wydarzeń. Jeśli odczytamy jej symboliczną treść, okaże się, że może być obrazem historii życia każdego chrześcijanina – obrazem mojego życia, a właściwie historią ingerencji Boga w moim życiu. Nie znam tak naprawdę dobrze historii życia innych ludzi, ale mogę spojrzeć na swoją i wtedy okazuje się, że jest to historia zbawienia – moja historia zbawienia.

Pan Bóg wybrał sobie spośród mnóstwa narodów jeden. Umiłował go bardzo. Podobnie wybrał mnie i przygarnął do serca w momencie Chrztu Świętego. Jestem Jego umiłowaną córką / umiłowanym synem. Dzień po dniu był ze mną. Prowadził mnie przez rodziców, bliskich, nauczycieli i innych ludzi, których stawiał na mojej drodze. Spotkanie trudnych ludzi też nie było przypadkowe. Wciąż uczył mnie pokory, miłości, tej bezinteresownej, do innych. Nie zawsze jestem pojętnym uczniem Pana. Czy to dostrzegam?

Zdarzało mi się popadać w niebezpieczeństwo nie z własnej winy – On tam był, zdarzało się popadać w niewolę grzechu – On mnie ratował.

Czy dziękuję Mu za to, że właśnie mnie tak bardzo ukochał?

Psalm responsoryjny: Ps 33, 4-5.6 i 9.18-19. 20 i 22

Pan Bóg spogląda na świat z zupełnie innej perspektywy niż my. Bardzo często pytamy, dlaczego tyle zła dzieje się na świecie, skąd tyle cierpienia. Wielu nie może uwierzyć w Bożą Opatrzność czuwającą nad ludzkością. Dzisiejszy psalm wysławia Boga Stwórcę i Tego, który swoją łaską wciąż wszystko podtrzymuje w istnieniu. Pan widzi każdego z nas indywidualnie. Nie jesteśmy dla Niego tylko „masą ludzką”. Zadziwiające jest to, że kieruje zarówno całymi narodami, jak i angażuje się w los każdego z nas. On to wszystko „ogarnia”. Szczególnie szczęśliwi są jednak ci, którzy Mu ufają bezgranicznie. Oni nie muszą się lękać ani w czasie głodu, ani zarazy, wojny czy innych niebezpieczeństw.

Drugie czytanie: Rz 8, 14-17

Jaki jest mój obraz Pana Boga? Kim On jest dla mnie? Prawie każdy z nas słyszał o tylu fałszywych określeniach Boga: że jest Sędzią, który za dobro wynagradza, a za zło karze, że zbiera nasze dobre uczynki i im więcej ich nazbieramy, tym bardziej będzie nam przychylny, że i tak wszystko przewidział i nie mamy miejsca w naszym życiu na wolność i własny wybór, bo i tak będzie wszystko, jak ma być, że jest daleko i nie interesuje się nami.

List do Rzymian uświadamia nam dzisiaj, że jeśli otrzymaliśmy Chrzest Święty i świadomie otwieramy się na Bożego Ducha, jesteśmy Jego dziećmi. Możemy do potężnego Boga – Stwórcy i Pana całego kosmosu mówić „Tatusiu” – Abba. Nie musimy „zbierać” dobrych uczynków, nie musimy się bać. Jeśli to rozumiemy, to pragniemy Go wychwalać, dziękować Mu i czynić dobro czy też przyjąć cierpienie z miłości do Boga – naszego Tatusia.

Ewangelia: Mt 28, 16-20

Ostatnie prośby, polecenia przed rozstaniem z najbliższymi czy też przed śmiercią, są syntezą, kwintesencją tego, co najważniejsze. Jezus mówi uczniom: „nauczajcie wszystkich, udzielajcie Chrztu św., uczcie zachowywać w życiu wszystko, co wam przekazałem, nic nie zmieniając” i na końcu daje podnoszącą na duchu obietnicę.

Jest to zadanie dla kapłanów.

Zadanie dla osób konsekrowanych.

Zadanie dla wszystkich ochrzczonych.

Zadanie dla mnie.

Najpierw sama muszę wypełniać polecenia Jezusa. Potem mogę głosić je innym.

Czy o własnych siłach mogę je wypełniać i głosić? Pan powiedział przecież, że bez Niego nic nie mogę uczynić. Nic, co miałoby prawdziwą wartość. To Jezusowi dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Jestem przedłużeniem Jego Serca, Jego ust, Jego dłoni i mam obietnicę, że nigdy mnie nie opuści, będzie ze mną przez wszystkie dni aż do końca mojego życia.

Poniedziałek, 31.05.2021 r. – święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny

Pierwsze czytanie Rz 12, 9-16b

Jakże mocno musi być w sercu chrześcijanina odciśnięta miłość Chrystusa, jak głęboko przeżywana w każdej chwili życia, aby zdolny był wypełniać wskazania św. Pawła zawarte w dzisiejszym czytaniu.

Żaden człowiek tak naprawdę nie jest zdolny do miłości bez obłudy – zawsze chce dobrze wypaść, choć trochę skorygować rzeczywistość, nieco nagiąć prawdę. Jak mamy wyprzedzać innych w okazywaniu czci, kiedy sami czujemy się nieuszanowani? Skąd mieć siłę, aby zawsze być życzliwym, a nie po prostu naiwnym? Jak być gościnnym, kiedy to się po prostu nie opłaca? Kiedy jest ciężko i wszystko nam nie sprzyja, kiedy bardzo cierpimy, jak być cierpliwym? Skąd wziąć w sobie tyle empatii, by weselić się z tymi, którzy się radują, a nie zazdrościć i smucić się ze smutnymi, nie wynosić się ponad nich z tego powodu, że jesteśmy opanowani i umiemy sobie radzić? A wreszcie, tak po ludzku, niemożliwe jest błogosławienie prześladowców. To jakieś szaleństwo. Raczej rodzi się w sercu wobec nich chęć zemsty, odwetu lub skryta radość z ich nieszczęść.

Taka miłość, o jakiej pisał św. Paweł, jest możliwa tylko wówczas, jeśli fundamentem, skałą naszego życia jest Jezus Chrystus. Jest możliwa, gdy nie jesteśmy uzależnieni od innych bogów – ludzi, rzeczy czy nas samych, a jedynie od Niego. Apostoł zachęca nas do wytrwałej modlitwy, gorliwości w służbie Panu, do nadziei rodzącej radość, którą dają Boże obietnice, po to, abyśmy byli zdolni prawdziwie kochać.

Psalm responsoryjny: Iz 12,2.3 i 4bcd. 5-6

Bardzo potrzebujemy doświadczyć pełnego mocy działania Pana Boga. Chociaż On jest z nami, choć tęsknimy za Nim, nie zauważamy Go w naszej codzienności. Kiedy jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji i zwrócimy się do Boga, a On nas przez tę naszą „ciemną dolinę” przeprowadzi, spontanicznie rodzi się radość, wdzięczność i gotowi jesteśmy śpiewać hymny dziękczynne podobnie jak śpiewali ocaleni przez Pana Izraelici.

Ewangelia: Łk 1, 39-56

Czytany w dzisiejszym dniu fragment Ewangelii według św. Łukasza dość często interpretowany jest następująco: Maryja dowiedziawszy się, że jej krewna spodziewa się dziecka i jest już w szóstym miesiącu stanu błogosławionego, wyruszyła z pośpiechem w góry, do miasteczka Ain-Karim, by pomóc Elżbiecie. Na pewno jest w tym wiele prawdy. Maryja nie siedziała przez trzy miesiące z założonymi rękami. Starsza od niej Elżbieta miała wielką pomoc i czułe, kobiece serce obok siebie.

Jest jednak jeszcze inny, bardzo ważny aspekt tego wydarzenia. Kiedy przeżywamy coś bardzo głębokiego, duchowego pragniemy znaleźć powiernika naszej tajemnicy. Po prostu szukamy duchowej przyjaźni, potwierdzenia tego, co się w nas dzieje przez drugą osobę. W tym spotkaniu Maryi z Elżbietą, spotkaniu dwóch matek, po pierwszych słowach powitania padają znamienne słowa: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”. Maryja spotyka bliską duchowo osobę, która potwierdza to, co Bóg w Niej uczynił. Wtedy wyśpiewuje wspaniały hymn uwielbienia Boga. Tak ważne i przełomowe było to wydarzenie, że do dziś modlimy się słowami MagnificatZdrowaś Maryjo.

 

Wtorek, 1.06.2021 r.- wspomnienie św. Justyna, męczennika

Pierwsze czytanie: Tb 2, 9-14

Rozpoczynamy lekturę Księgi Tobiasza, która została napisana około II wieku przed Chrystusem. Przedstawia ona dzieje rodziny izraelskiej z pokolenia Neftalego deportowanej do Asyrii, a ostatecznie na stałe mieszkającej w Niniwie. Tobiasz – ojciec rodziny, w przeciwieństwie do wielu członków jego rodu był wierny Bogu, wypełniał Boże przykazania i przepisy Prawa dane synom Izraela. Będąc w niewoli, popadł w konflikt z królem Sennacherybem z powodu grzebania zmarłych porzucanych poza murami Niniwy. Musiał na pewien czas uciec, by uniknąć kary śmierci. Stracił wtedy cały swój majątek. Kiedy zły król zmarł, nowy król mianował na wysokie stanowisko Achikara, który był krewnym Tobiasza. Dzięki Achikarowi Tobiasz mógł powrócić do swojej żony Anny i synka Tobiasza. Wydawało się, że będzie mógł spokojnie żyć ze swoją rodziną.

Dzisiejsze czytanie z tej ciekawej Księgi mówi o kolejnym poważnym cierpieniu starego Tobiasza: stracił wzrok i nie jest w stanie zadbać o swoją rodzinę. Przez dwa lata pomagał mu bogaty krewny, a żona zarabiała na życie, przędąc wełnę i wykonując różne kobiece prace. Otrzymała nawet w prezencie od swojego pracodawcy, zapewne za dobrze wykonaną pracę, koziołka.

Można odczytać ten fragment w dwojaki sposób. Z jednej strony widzimy Tobiasza, człowieka uczciwego, brzydzącego się kradzieżą, z drugiej jednak kogoś, kto nie ufa swojej żonie, która przecież troszczy się o niego, ciężko pracując. Tobiasz podejrzewa swoją żonę o kradzież koziołka. Być może trudna sytuacja nadszarpnęła mocno wzajemną relację Tobiasza i Anny. Rozgoryczona podejrzeniami męża Anna uderza w najczulszy punkt Tobiasza – podważa sens jego wierności Bogu, sens jego ofiar i dobrych czynów. Chce mu przez to pokazać, że Bóg o nim zapomniał, że o niego nie dba.

Jakże ważne jest, żebyśmy w małżeństwie w trudnych sytuacjach wspierali się nawzajem, zwracali się o pomoc do Boga, budowali zaufanie do Niego, ponieważ w takich sytuacjach bardzo łatwo przychodzi rozpacz, zwątpienie i oskarżanie siebie nawzajem.

Psalm responsoryjny: Ps 112, 1b-2. 7-8. 9

Psalm 112 opisuje szczęście ludzi kochających Boga, czego konkretnym wyrazem jest realizowanie Bożych przykazań w życiu. I chociaż przychodzą na nich trudne doświadczenia i cierpienia, to Bóg i ludzie nigdy nie zapomną ich sprawiedliwości, dobra, które uczynili w życiu. Takie bogobojne postępowanie przynosi błogosławieństwo Boże dla potomków. Dobry przykład ojców, ich świadectwo życia, ma ogromny wpływ na dzieci, stwarzając im warunki, by również stawały się ludźmi prawymi.

Ilustracją losu ludzi bogobojnych jest życie Tobiasza – ojca, o którym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. Będąc na wygnaniu, w dalekim, obcym mu kraju, żyjąc wśród pogan, pozostał sobą. Modlił się, wypełniał Boże przykazania, był gotowy narazić swoje życie, spełniając dobre czyny wbrew woli króla. Dalsza historia Tobiasza pokazuje jego trudności i cierpienie, lecz ostatecznie, czytając do końca Księgę Tobiasza, widzimy, że spełniają się na nim i jego synu słowa psalmu: „Potomstwo jego będzie potężne na ziemi: pokolenie prawych dozna błogosławieństwa”. Szczęściem dla człowieka jest łaska wiary i takie otwarcie na działanie Ducha Świętego, że może i chce zawsze wybierać dobro, które Bóg przygotowuje do spełnienia.

Ewangelia: Mk 12,13-17

Ewangelia według św. Marka ukazuje Jezusa osaczonego przez faryzeuszów – ludzi nieprawego serca, obłudnych i cwanych. Ich umysły były zamknięte na prawdę i dobro, a otwarte tylko na siebie i swoją własną wolę. Gotowi byli świadomie kłamać i manipulować innymi, by osiągać swoje marne cele, choć znali Pisma i przykazania. Niemożliwy jest dialog z takimi ludźmi. Praktycznie chyba niemożliwe jest ich nawrócenie, bo przeszkodą jest wyrosła w ich duszach niebotyczna góra, jaką jest pycha.

Jezus zna ich zamysły, do głębi zna ich serca. Nie wchodzi w dialog i nie daje się złapać w pułapkę. Wydawało się, że na tak postawione przez faryzeuszów pytanie: „Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie”, nie ma dobrej odpowiedzi – każda prowadziłaby do oskarżenia Jezusa. Odpowiedź Jezusa: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” jest po prostu genialna i znaleźć w niej można również tę prawdę, że przecież wszystko należy do Boga.

Środa, 2.06.2021 r.

Pierwsze czytanie: Tb 3, 1-11a. 16-17a

Czytamy dzisiaj bardzo dramatyczny fragment Księgi Tobiasza, w którym stary Tobiasz i młoda Sara, przygnieceni swoimi cierpieniami, modlą się do Boga o wybawienie lub o śmierć.

Bywają w życiu takie chwile lub nawet długie okresy czasu, kiedy człowiek przeżywa bardzo bolesne cierpienia duszy i ciała, że ogarnia go rozpacz. Nie cieszy go już w żaden sposób życie, bliscy są jakoś odlegli i w niczym nie mogą pomóc. Bóg jest jedyną i ostatnią deską ratunku.

Przygnębiony swoją niedolą, niezdolnością do pracy, szyderstwami osób z jego otoczenia i brakiem szacunku żony Tobiasz zwraca się do Boga w głębokiej modlitwie, pełnej uwielbienia Boga za całe dobro, które otrzymał. W sytuacji kryzysowej człowiek spogląda w prawdzie na swoje życie. Tobiasz przeprasza Boga za swoje grzechy i zaniedbania, ale również za grzechy swoich przodków z pokolenia Neftalego, którzy nie byli Mu wierni. Tobiasz utożsamia się ze swoim narodem i kocha go. Jest w nim porządek miłowania: najpierw najbliżsi, potem krewni, ojczyzna i wreszcie cały świat. Nie jest tzw. obywatelem całego świata, kosmopolitą. Nie buntuje się przeciw Bogu, który dopuścił na niego trudną sytuację, ale oddaje Jemu swoje życie, ufając Bożemu miłosierdziu. Bóg wysłuchuje takiej modlitwy.

Sara, młoda kobieta, traci siedmiu mężów przez złego ducha u progu wspólnego życia. Jest przygnębiona oskarżeniami, szyderstwami. W przypływie rozpaczy chce odebrać sobie życie, ale powstrzymuje ją od tego miłość do ojca. Modli się więc całą swoją istotą do Boga. Przedstawia swoje serce, które zachowało czystość i oddaje Mu swoje życie. Pan Bóg wysłuchuje również tej autentycznej modlitwy Sary.

Psalm responsoryjny: Ps 25, 2-3.4-5. 6 i 7bc. 8-9

Słowa Psalmu 25 można by włożyć w usta każdego człowieka przeżywającego trudności czy znajdującego się w jakimkolwiek niebezpieczeństwie. To mogła być modlitwa starego Tobiasza i Sary, o których słyszeliśmy w pierwszym czytaniu.

Jakże ważne jest zaufanie do Boga i zdanie się całkowicie na Niego, cokolwiek postanowi. To wcale nie jest łatwe, ponieważ zazwyczaj bardzo pragniemy, aby Bóg spełnił nasze plany. Trzeba Go coraz bardziej poznawać i kochać, by w naszych ustach i w sercu zabrzmiała autentycznie modlitwa psalmisty: „Prowadź mnie według Twojej prawdy i pouczaj, bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca i w Tobie mam zawsze nadzieję”.

Ewangelia: Mk 12, 18-27

Wielu ludzi dzisiaj, podobnie jak saduceusze wśród Żydów, nie wierzy w zmartwychwstanie. Według nich wszystko do końca i ostatecznie rozgrywa się podczas życia na tej ziemi. Każdy bóg, czy raczej bożek, jest dla nich dobry, byleby tylko przyczyniał się do ich doczesnego dobrostanu. Jest to pogański sposób myślenia, który prowadzi donikąd. Trudno dzisiaj zrozumieć niekonsekwencję saduceuszy, którzy przecież znali Pisma. Odpowiedź Jezusa na ich pytanie o to, jak będzie wyglądała rzeczywistość po zmartwychwstaniu, jest jednoznaczna, prosta: Bóg „nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych”.

Dzisiejsza Ewangelia prowokuje do egzystencjalnych pytań o przyszły los małżonków. Pismo Święte w wielu miejscach zapewnia nas o takim sposobie istnienia w przyszłym życiu, który przekracza wszelkie, nawet najlepsze doświadczenia człowieka na ziemi. Jaki związek ma życie małżeńskie i rodzinne z życiem w Niebie? Pełną prawdę o powołaniu do małżeństwa można zrozumieć dopiero wtedy, gdy spojrzymy na nie z perspektywy wieczności. Jan Paweł II w Liście do rodzin zdefiniował człowieka jako osobę, która urzeczywistnia się przez bezinteresowny dar z siebie samej. Człowiek więc ma wymiar społeczny, w naturze swej otwarty na innych. Dalej napisał, że rodzicielstwo ludzkie, choć biologicznie jest podobne do innych istot żyjących, to znajduje prawzór w Bogu – w Jego Trynitarnej istocie, wreszcie, że „rodzina jest drogą Kościoła” i ta droga prowadzi do Królestwa niebieskiego. Chodzi o to, żeby komunia osób w małżeństwie i rodzinie stawała się przygotowaniem do Świętych Obcowania w Niebie.

To, co istotne w człowieku, trwa na zawsze. To, co dojrzało podczas życia ziemskiego, istnieje nadal w inny sposób. Żyć będzie cały człowiek, a nie tylko sama dusza, dlatego będzie on we wspólnocie miłości z innymi. Można wyciągnąć wniosek, że wszelkie autentyczne więzi miłości sięgają poza śmierć, do Nieba. Celem każdego z nas nie jest tylko prywatna szczęśliwość. Wierząc w Chrystusa, wierzymy również w przyszłość naszych najbliższych i wszystkich ludzi.

Czwartek, 3.06.2021 r. – Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa

Pierwsze czytanie: Wj 24, 3-8

Rozdział 24 Księgi Wyjścia opisuje zawarcie Przymierza między Bogiem a Izraelitami. Mojżesz obwieszcza ludowi wszystko, co Pan Bóg mu przekazał. Lud wie już bardzo konkretnie, co powinien czynić, by trwać w przyjaźni z Bogiem. Wśród wielu Bożych zleceń dla Izraelitów najważniejszy jest Dekalog stanowiący podstawę i syntezę moralności Starego Testamentu i podstawę postępowania każdego człowieka. Cały lud, wysłuchawszy odczytywanej przez Mojżesza Księgi Przymierza, jednogłośnie zgodził się wypełniać słowa Pana. Wszystkie przymierza w Starym Testamencie zawierane były w obecności krwi. Mojżesz złożył więc ofiarę z cielców, a na znak zawartego przymierza krwią ze zwierząt pokropił lud. Przymierze zawarte było miedzy dwoma stronami: Izraelitami i Bogiem, za pośrednictwem Mojżesza. Warunkiem trwania przymierza była wierność i posłuszeństwo ludu wobec Bożych słów. Dopóki więc Izraelici będą wypełniali słowa Pana, On będzie im błogosławił i ich strzegł. Kiedy czytamy całą Księgę Wyjścia, łatwo zauważyć, że lud bardzo szybko zapomina o przymierzu, postępuje po swojemu i ponosi za to karę. Pomimo kar Izraelici wiele razy są niewierni Bogu. Jasnym się staje, że są zbyt słabi duchowo, aby być konsekwentnymi w wierze i służbie Panu. Nie wystarcza ofiara ze zwierząt i ich krew, aby dać siłę do moralnego życia i wytrwania w służbie Bogu. Potrzeba innej Ofiary, która dokona się w przyszłości, a której zapowiedzią jest ta starotestamentalna.

Psalm responsoryjny: Ps 116B, 12-13. 15 i 16bc. 17-18

Psalm 116 jest niezwykłą modlitwą wdzięczności za ocalenie. Bóg rozrywa swoją mocą kajdany niewoli. Tą niewolą człowieka jest przede wszystkim grzech – największe poniżenie, utrata ludzkiej godności. W odpowiedzi na Boże działanie pełne miłości miłosiernej, podnoszącej z dna nędzy, autor psalmu jest gotów wypełnić wolę Boga do końca, nawet, jeśli będzie trzeba oddać swoje życie. „Drogocenną jest w oczach Pana śmierć Jego czcicieli”.

Drugie czytanie: Hbr 9, 11-15

W pierwszym czytaniu słyszeliśmy o ofiarach z cielców, które były przypieczętowaniem Przymierza Boga z Jego ludem. Nie miały one mocy zbawczej. Bóg zawsze był wierny Przymierzu, ale lud nie miał mocy go wypełnić, ponieważ nie był zdolny wytrwać w wierności. Liczne starotestamentalne ofiary były zapowiedzią doskonałej Ofiary, którą Syn Boży złoży z samego siebie za nasze grzechy. To Jego Ciało stało się Miejscem Świętym zamiast przybytku w Świątyni Jerozolimskiej zbudowanego ludzkimi rękami. On sam jest jedynym Kapłanem, jedynym pośrednikiem między Bogiem a nami, a zarazem On sam jest Ofiarą dobrowolnie złożoną z miłości do nas. Dokonała się niepojęta, poruszająca, wstrząsająca Tajemnica. Bóg przyszedł na świat po to, aby nas uratować, oddając samego siebie na straszną śmierć. Jego Krew wylana do ostatniej kropli przynosi nam prawdziwe uzdrowienie, bo jest to Krew Boga – Człowieka. Tylko Ofiara Jezusa Chrystusa ma moc przemiany naszych serc tak, aby ożyły z duchowej śmierci. Przedziwne Przymierze Bóg zawiera z nami w swojej Krwi. Przymierze jakby jednostronne – On daje wszystko do końca, On wypełnia wszystko za nas. A my? A ja? Mogę przyjąć Jego Dar. Jeśli przyjmę, zapragnę „podnieść kielich zbawienia” i całą moją przemienioną istotą służyć Mu do końca moich dni.

Ewangelia: Mk 14, 12-16. 22-26

Dar Eucharystii obejmuje całość Objawienia miłości Bożej przez Jezusa Chrystusa. Nowe Przymierze we Krwi Jezusa było poprzedzone i przygotowane przez Przymierze starotestamentalne we krwi baranka paschalnego. Izraelici od wieków sprawowali swoje berakah – dziękczynienie, celebrując wybawienie z niewoli egipskiej. W synagodze każdego dnia był odprawiany obrzęd nazywany „Eucharystią”(berakah).

W dzisiejszej Ewangelii czytamy o tym, że Jezus kazał przygotować uczniom Paschę – szczególnie uroczysty posiłek upamiętniający uratowanie Izraelitów przez Boga. To właśnie w ramach tego obrzędu berakah Jezus ustanowił naszą Eucharystię (nazwa „Eucharystia” pojawiła się jako tłumaczenie dla chrześcijańskich wspólnot greckich hebrajskiego słowa berakah). Obrzęd, jakim posłużył się Jezus, by ukształtować chrześcijańską Eucharystię, był celebrowany podczas wszystkich żydowskich posiłków, a szczególnie znaczący był podczas posiłków rodzinnych czy też wspólnotowych podczas szabatu i innych świąt. Kształtował on religijną świadomość Izraela przez pokolenia. Posiłek rozpoczynał się wówczas, gdy ojciec rodziny łamał chleb i rozdawał go wszystkim obecnym. Tak było również podczas Ostatniej Wieczerzy, ale po błogosławieństwie Jezus dodał kilka zmieniających sens Uczty słów: „Bierzcie, to jest Ciało moje”. Obrzęd staje się zapowiedzianą rzeczywistością! Potem podawano potrawy. Na posiłek paschalny podawano również baranka (poza tym nie różnił się zasadniczo od codziennych posiłków). Jezus chciał, by Eucharystię można było sprawować za każdym razem, kiedy się tego pragnie, a nie tylko podczas Paschy. Na zakończenie Uczty, po obmyciu przez wszystkich rąk (Jezus obmył uczniom nogi!), przewodniczący liturgii odmawiał dziękczynienie, a przed nim stał kielich wina zmieszanego z wodą. Jezus wówczas dodał: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana”. Teraz Jezus ogłasza, że Stare Przymierze zostaje na wieki zamknięte. On rozpoczyna Nowe Przymierze we Krwi swojej, którą podaje w tym kielichu! Odtąd w każdej Eucharystii spożywamy Jego Ciało i pijemy Jego Krew, podczas, gdy On ofiarowuje się za nas. To jest nowe i wieczne Przymierze w Jego Miłości.

Piątek, 4.06.2021 r.

Pierwsze czytanie: Tb 11, 5-18

W czytaniu z Księgi Tobiasza poznajemy dalszą część historii rodziny Tobiasza. Od rozdziału drugiego – modlitwy zrozpaczonej Sary i cierpiącego Tobiasza, przechodzimy szybko do pomyślnego rozwiązania ich problemów.

Z rozdziału 11 dowiadujemy się, że syn Tobiasz z pomocą anioła Rafała zdobył lekarstwo, które uratowało wzrok jego ojcu i ożenił się z Sarą, córką Raguela i Edny. W rodzinie Tobiasza panuje wielka radość i dziękczynienie Bogu za tak wspaniałe dzieła.

Przypomnijmy całą historię, ponieważ jest bardzo pouczająca. Młody Tobiasz, szukając lekarstwa dla ojca, zatrzymuje się w domu Raguela, którego córka Sara była już poślubiona siedmiu mężom, a każdy z nich umierał w noc poślubną za sprawą złego ducha, zanim małżeństwo zostało skonsumowane. Anioł Rafał, towarzyszący Tobiaszowi, zachęca go, by poprosił Raguela o rękę córki. Według prawa Mojżesza Tobiasz jest jedynym krewnym, któremu Raguel mógł oddać Sarę. Raguel uczciwie powiedział Tobiaszowi, co się stało z poprzednimi mężami Sary. Tobiasz jednak nie przestraszył się i przyspieszył zawarcie małżeńskiej umowy. Raguel po cichu rozkazuje swoim sługom, by wykopali grób dla Tobiasza, ponieważ jest pewny, że kolejny małżonek jego córki zginie najbliższej nocy.

Dlaczego Tobiasz uratował się od śmierci i z radością mógł przyprowadzić Sarę do domu swojego ojca? Jan Paweł II analizując tę historię wyjaśnił, że dzieje się tak za sprawą modlitwy Tobiasza i Sary w noc poślubną (ta modlitwa stanowi część lektur proponowanych podczas celebracji Mszy św. przy udzielaniu sakramentu małżeństwa). Tobiasz i Sara przywołują w swojej modlitwie stworzenie i zamysł Boga względem mężczyzny i kobiety. Tobiasz chce połączyć się z Sarą, aby Boga uwielbić i wypełnić ich powołanie, a nie dla pożądliwości. W modlitwie Tobiasza okazuje się, że miłość potężna jak śmierć, bo oparta na czystości serca, opiera się mocy śmierci. Ta modlitwa i historia Tobiasza i Sary wprowadza nas w zrozumienie, że łaska sakramentu małżeństwa może pokonać przez wewnętrzną pracę i zmaganie w sercu mężczyzny i kobiety tragiczne skutki grzechu.

I jeszcze jedna myśl. Pan Bóg błogosławi dzieciom, które kochają, szanują i opiekują się swoimi starymi rodzicami. Takimi dziećmi byli Tobiasz i Sara.

Psalm responsoryjny: Ps 146, 1b-2. 6c-7. 8-9a. 9b-10

Ileż razy człowiek myśli: „Zaufałbym, ale muszę się przekonać, że jesteś godny zaufania i że nie zawiodę się na Tobie”. Rozczarowanie byłoby straszną raną. Można też spotkać ludzi, którzy obrazili się na Pana Boga, bo, jak twierdzą, modlili się z ufnością w dobrej intencji, a Bóg ich nie wysłuchał. Czasem takie zagniewanie na Pana Boga trwa kilkadziesiąt lat! Autor Psalmu 146 zapewne poznał, Kim jest Bóg. Zrozumiał, że Jego działanie ogarnia wszystkich i w swoim czasie „załatwia” On wiele spraw jednocześnie. Psalmista jest też człowiekiem pokornym – widzi siebie, rzeczywistość i Pana Boga w prawdzie, dlatego ufa Mu bezgranicznie i pragnie wielbić Go, póki będzie istniał.

Pan Bóg otacza troskliwą opieką tych, o których ludzie zapominają i źle ich traktują. Bóg pomaga „biedakom”, którzy z ufnością zwracają się do Niego, ale wyciąga konsekwencje wobec krzywdzicieli i bezdusznych.

Ewangelia: Mk 12, 35-37

Zawsze aktualne i ważne jest dla każdego z nas pytanie: Kim jest dla mnie Jezus Chrystus? Nie chodzi tu tylko o wiedzę historyczną, teologiczną, biblijną, choć ona jest bardzo ważna. Dzięki tej wiedzy lepiej poznajemy Jezusa. Najważniejsze jest jednak to, czy osobiście Go poznaliśmy. Jeśli odpowiemy „tak”, to pójdziemy za Nim na dobre i na złe. Oddamy nawet życie za naszego Przyjaciela. Jezus, w czytanym dzisiaj fragmencie Ewangelii, wyraźnie mówi, że Mesjasz nie jest synem Dawida, ale Synem Bożym, a więc jest Bogiem. Dziwi się brakowi logiki u faryzeuszów, którzy twierdzą, że jest synem Dawida. Dzisiaj są ludzie, którzy nie odrzucają historyczności Jezusa, ale dla nich jest On tylko „synem Dawida”, nie Bogiem. Wielki tłum słuchał Jezusa bardzo chętnie, czy jednak rozumieli, o czym On mówi?

Dzisiaj słyszymy słowa Jezusa, ale czy są one dla nas radością wielką i poruszającą serca? Nawet nie tyle z powodu tego, co Jezus mówi do nas – to jest oczywiście bardzo ważne, ale dlatego, że On – Bóg naprawdę zwraca na nas uwagę, „wdziera się” w nasze życie, interweniuje w naszą osobistą historię. Warto zadawać sobie pytanie z drżeniem serca: „Jezu, Kim Ty dla mnie jesteś?”

Sobota, 5.06.2021 r.- wspomnienie św. Bonifacego, biskupa i męczennika

Pierwsze czytanie: Tb 12, 1b. 5-15.20

Wdzięczność to cecha ludzi szlachetnych, którzy nie uważają, że wszystko im się należy. To cecha ludzi pokornych, którzy dostrzegają, że nie są samowystarczalni i często potrzebują pomocy Boga i ludzi. Wdzięczność wobec Pana Boga zdaje się jakby przynaglać Go do jeszcze większego obdarowania człowieka. Postawa wdzięczności wobec daru życia i wszystkiego, co podczas jego trwania otrzymujemy, podoba się Bogu. Nie chodzi tu tylko o wypowiedzenie ustami podziękowania. Chodzi o to, żeby wdzięczność wypływała z głębi serca, które widzi, rozumie i głęboko odczuwa. Tobiasz – ojciec i Tobiasz – syn mieli serca pełne wdzięczności Bogu za cudowną interwencję w ich życie.

Sprowokowany pytaniem ojca o to, jak chce się odwdzięczyć towarzyszowi podróży, młody Tobiasz postanowił oddać Azariaszowi (aniołowi Rafałowi, który przybrał postać Azariasza, krewnego Tobiasza) połowę ogromnej sumy pieniędzy, którą odzyskał od Gabaela z Raga w Medii. Wdzięczność za wsparcie, jakiego udzielił mu Azariasz (anioł), jest ogromna. Ta postawa obu Tobiaszów spowodowała, że anioł ujawnił się i zachęcał do uwielbiania Boga i okazywania Mu wdzięczności. Przypomina też o wartości szczerej modlitwy, miłosierdzia, potrzebie udzielania jałmużny potrzebującym. Dając i dzieląc się z innymi, o wiele więcej zyskujemy, bo radosnego dawcę miłuje Bóg.

I wreszcie, anioł wyjawił, że modlitwa Tobiasza i Sary została wysłuchana – Bóg uczynił dla nich o wiele więcej, niż mogli pomyśleć, ponieważ Tobiasz – ojciec wypełniał uczynki miłosierdzia, grzebiąc ciała swoich zmarłych rodaków, porzucone poza murem miasta, pomimo świadomości, że bardzo naraża się przez to królowi. Nasuwają się w tym momencie słowa Jezusa z Kazania na Górze: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7)”.

Psalm responsoryjny: Tb 13, 2abcde. 6.7.8

Kiedy Bóg objawia swoją moc, gdy interweniuje w historię człowieczego życia, spontanicznie rodzi się w sercu hymn uwielbienia Go za Jego wielkie dzieła. Bohaterowie Biblii wielokrotnie w ważnych momentach swojego życia, do głębi poruszeni faktem, że Wszechmocny zechciał na nich spojrzeć, wyśpiewywali wspaniałe modlitwy.

Czy przeżyliśmy takie momenty w naszym życiu? Czy kiedykolwiek zauważyliśmy Bożą pomoc i zrodziła się w naszym sercu pełna radości modlitwa dziękczynienia i uwielbienia? Jeśli tak, to warto takie wydarzenia zapisać i wracać do nich pamięcią, kiedy Pan Bóg podda nas „próbie” miłości i będzie nam się zdawało, że nas opuścił, choć staramy się żyć według Jego woli.

I jeszcze jedna myśl. Tobiasz ma wielkie serce. Kocha nie tylko swoją rodzinę, ale miłuje cały naród. Pan Bóg wkłada w jego usta podczas modlitwy prorocką wizję odbudowanej, przepięknej Jerozolimy, która jest obrazem Królestwa Bożego i szczęścia zbawionych.

Ewangelia: Mk 12, 38-44

Pan Jezus patrzy na nasze intencje. Dla Niego ważne jest, czy działania, które podejmujemy, są inspirowane miłością do Niego i do bliźnich, czy też własnymi korzyściami, począwszy od tych materialnych po sławę, dobrą opinię otoczenia, status społeczny, źle rozumiany rozwój, który jest kręceniem się wokół siebie.

Zdarza się, że własne egocentryczne intencje ukrywamy pod pozorem szlachetnych czynów. Przykładem są faryzeusze z dzisiejszej Ewangelii według św. Marka. Udają oni pobożnych, starają się dobrze wyglądać, ale w rzeczywistości wykorzystują swoją pozycję, aby wykorzystywać innych i karmią swoją pychę pochlebstwami ludzi.

Przeciwieństwem postawy faryzeuszy jest postępowanie ubogiej wdowy, która oddaje Panu Bogu wszystko, co ma na swoje dzisiejsze utrzymanie. W wymiarze ludzkim dała bardzo mało. Jezus inaczej mierzy. Według Niego dała więcej niż bogacze wrzucający spore sumy. Dla Boga ważna jest intencja i wysiłek człowieka, a nie spektakularny sukces.

Jakie intencje kierują naszymi codziennymi wyborami i czynami? Warto wciąż się nad tym zastanawiać, by iść wspaniałą, choć trudną drogą miłości, ponieważ bez refleksji z reguły zbaczamy na łatwiznę wygody naszego „ja”.