IX Niedziela Zwykła, 2.06.2024r.
Pierwsze czytanie: Pwt 5, 12-15
Oczywiście, że Bóg nie musiał odpoczywać. A jednak po sześciodniowym dziele stworzenia, jak je opisał autor kapłański w Rdz 1, chciał. I zechciał również nam nakazać zaprzestanie pracy w jeden dzień tygodnia. Znamy podstawy szabatu w judaizmie, a jednak zaskakuje nas zakończenie czytania z Pwt: „Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu”. Hebrajskie „al-ken” możemy przetłumaczyć przez „dlatego, przeto”. Narzuca się więc pytanie o to, jaki jest związek między szabatem a wyprowadzeniem Izraela z Egiptu.
Spójrzmy na ten tekst z prostotą, bez ważnego, ale teraz przez chwilę niekoniecznego, odniesienia do całej historii zbawienia i nadania Prawa na Synaju po wyjściu z niewoli egipskiej. Spójrzmy na naszą ludzką niemoc. To On nas wyprowadził z Egiptu grzechu, sami nie dalibyśmy rady, nawet pracując osiem dni w tygodniu. Przestańmy na chwilę pracować, bo naszą pracą się nie zbawimy. A przez wiarę w Niego już jesteśmy zbawieni.
Psalm responsoryjny: Ps 81, 3-4. 5-6b. 6c-8a. 10-11b
Dla chrześcijan dniem uroczystym nie będzie szabat. Nie ostatni, a pierwszy dzień tygodnia stał się powodem naszej nadziei. Śmiało jednak możemy powtarzać za psalmistą zachętę do radości wyrażonej w śpiewie, muzyce i tańcu. Pamięć o wyzwoleniu z Egiptu, podkreślona w pierwszym czytaniu, zostaje wyśpiewana, by uwydatnić działanie Boga, jego jedyność i prawdziwość. Przymioty te objawił Izraelitom – wyprowadzając ich z niewoli. Przymioty te objawia nam – wyprowadzając nas z niewoli.
Niczym w kanonie najpierw zabrzmi radość judaizmu w dniu szabatu, a chwilę później radość chrześcijaństwa w niedzielę – „nasz dzień uroczysty”.
Drugie czytanie: 2 Kor 4, 6-11
Jeśli pierwsze czytanie w sposób oczywisty prowokowało odniesienie do dzieła stworzenia, to nie sposób nie zauważyć go również w drugim czytaniu z Pawłowego listu. „Niechaj się stanie światłość!” – słyszymy. Ale już nie światłość stworzenia świata mamy dostrzec, a blask zmartwychwstałego Chrystusa, który oświeca nasze ciemności. I to jest stworzeniem – stworzeniem nowego człowieka.
Nie takiego jednak, jak wielu by sobie wyobrażało. Nowy człowiek nie będzie podobny do starożytnych herosów czy współczesnych superbohaterów. Nie będzie miał nadludzkiej inteligencji ani siły, która budziłaby podziw. A może będzie…? Ma przecież „przeogromną moc”, a nasze serca „jaśnieją światłem”. To jednak inne światło i inna moc – one w nas są, ale na szczęście jesteśmy bardzo słabi, byśmy przypadkiem nie pomyśleli, że to w nas jest ich źródło.
Ewangelia: Mk 2, 23–3,6
„Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie uratować czy zabić?” Pierwsze czytanie każe nam spojrzeć na historię zbawienia, na korzenie i podstawę szabatu. Widzieliśmy, że sami z siebie niewiele możemy, dlatego mamy na chwilę, na jeden dzień przestać pracować, by spojrzeć na Boga, który nas wybawił. W drugim czytaniu dostrzegamy słabego człowieka, który – raz jeszcze – sam z siebie niewiele może. Ale jest w nim moc płynąca z Chrystusa.
Gdy faryzeusze myślą o szabacie, zajmują się bardziej kazuistyką niż Bogiem. A Jezus uczy ich swoim czynem, że szabat nie ma sensu, jeśli w jego centrum nie ma Boga dającego się człowiekowi i człowieka patrzącego z ufnością na Boga.
Gdy faryzeusze patrzą na Jezusa, widzą w nim tylko człowieka. A Jezus pokazuje im siebie zarówno jako człowieka, ale również jako Boga. Jako „Syna Człowieczego”, który jest „Panem”. Gdy faryzeusz słyszy w tym kontekście słowo „Pan”, greckie κύριος, nie powinien mieć wątpliwości – Jezus utożsamia się z Bogiem wyrażanym w tekście starotestamentowym tetragramem. On jest kimś więcej niż tylko człowiekiem.
Poniedziałek, 3.06.2024r.
Pierwsze czytanie: 2P 1, 2-7
Droga siedmiu kroków – tak moglibyśmy nazwać Piotrową receptę na miłość: „[…] dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość”.
Na czym polega chrześcijańska miłość? Na czym polega dążenie do niej? Na czym polega chrześcijańska doskonałość? Na jednym i tym samym – na naśladowaniu Chrystusa. Inaczej nie będziemy mogli dostąpić tego, co teologia prawosławna nie waha się nazwać przebóstwieniem, a o czym św. Paweł pisał w Liście do Rzymian jako o „przyoblekaniu się w Chrystusa” (por. Rz 13,14).
To nie dzieje się, to nie może stać się dzięki naszym własnym siłom. „Żadną miarą!”. Tak, potrzeba nam „całej pilności”, jak napomina nas pierwszy z Apostołów, jednak wszystko zaczyna się w Chrystusie i do Niego zmierza. On umożliwia nam pierwszy z siedmiu kroków ku miłości – wiarę. Być może tak należałoby interpretować „Jego Boską moc”, która „udzieliła nam tego wszystkiego…”. W końcu wiara jest łaską. Łaską przynoszącą pokój.
Psalm responsoryjny: Ps 91, 1-2. 14-15a. 15b-16
Psalm 91 bez wahania można określić jako psalm ufności. Wskazuje na to zagęszczenie pola semantycznego dotyczącego opieki, obrony, ucieczki, wyzwolenia z przeciwności. Psalmista wprost stwierdzi we fragmencie śpiewanym w liturgii: „Boże mój, któremu ufam”.
Jednak w kontekście czytań dnia inny wątek wydaje się wysuwać na plan pierwszy – poznanie Boga. „Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie, / osłonię go, bo poznał moje imię”. Powodem, dla którego Bóg otacza opieką podmiot liryczny Psalmu 91 – a zatem i każdego, kto z wiarą wypowie jego słowa – jest przylgnięcie do Pana oraz poznanie Jego imienia. Jedno jest wynikiem drugiego, drugie jest w jakiś sposób warunkiem pierwszego. Nie poznamy Go, jeśli do Niego nie przylgniemy. Nie uda nam się w pełni przylgnąć do Niego, jeśli Go nie poznamy.
Wyjście z tej pozornej sprzeczności teologia może wytłumaczyć uprzedniością wybrania Bożego – On nas pokochał, dał się poznać, gdy jeszcze byliśmy nieprzyjaciółmi (por. Rz 5,6-11).
Ewangelia: Mk 12, 1-12
Fragment ewangelii, który czytamy w liturgii, należy do drugiej części Markowego dzieła. Czytelnik już wie, że Jezus jest Mesjaszem, na co autor wskazuje dobitnie wypowiedzią Piotra pod Cezareą Filipową w Mk 8,29. Poznawanie Jezusa było przedmiotem wszystkich poprzednich rozdziałów. Odtąd Jezus rozpoznany przez apostołów jako Chrystus będzie ukazywany w kontekście nadchodzącego cierpienia i męki.
Dlatego nie dziwi przypowieść, w której syn właściciela winnicy zostaje zabity. Opierając się na klasycznym Izajaszowym porównaniu Izraela do winnicy Pańskiej, Jezus proroczo zapowiada swoje odrzucenie i śmierć.
„Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej?” – pyta ustami Przyjaciela, tj. Boga, Izajasz w piątym rozdziale. Co jeszcze miał uczynić Jezus, by go ludzie poznali? To retoryczne pytanie.
Mniej retorycznym będzie to, o powody niewiary ludzi, którzy chcieliby uwierzyć, a nie potrafią.
Wtorek, 4.06.2024r.
Pierwsze czytanie: 2P 3, 12-15a. 17-18
Nasza wiara jest i zawsze była wiarą eschatologiczną – patrzącą na rzeczy ostateczne, rzeczy końca. Pierwsi chrześcijanie oczekiwali końca świata jeszcze za swojego życia, to dlatego św. Paweł musiał ganić Tesaloniczan za zaprzestanie pracy i bezczynne trwanie w nadziei szybkiego przyjścia Pana. My z kolei, w XXI w., czasami zapominamy o tym, że koniec może nastąpić w każdej chwili i niekiedy zanadto troszczymy się o doczesne planowanie życia.
To dlatego napomnienie Piotra pozostaje równie aktualne, jak dwa tysiące lat temu, choć być może powód należałoby odwrócić – nie oczekiwanie końca, a jego brak; nie przyspieszanie, a pozorne spowalnianie dnia Paruzji. „Umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby On was znalazł bez plamy i skazy”. Szukanie z wypiekami na twarzy znaków końca – płonącego nieba, spadających gwiazd czy wojen, trzęsień ziemi, które przywoła Apokalipsa św. Jana – mija się z naszym powołaniem. Tak, zawsze powinniśmy czekać, ale w pokoju, z nadzieją, bo – pisze św. Piotr – „cierpliwość Pana” jest dla nas zbawienna. Któż jest gotowy na ostatni dzień swojego życia?
Psalm responsoryjny: Ps 90, 2 i 4. 10. 14 i 16
Piotrowe „Jemu chwała zarówno teraz, jak i do dnia wieczności!” znajduje swoje odbicie w Psalmie 90. Słowa pieśni Izraela i naszej kontrastują wieczność Boga z naszą przemijalnością i kruchością. Czymże jest osiemdziesiąt lat wobec wieczności?
„Trud i marność” kolejnych wersetów rozbrzmiewa w tej mądrościowej części Ps 90. W odpowiedzi na Koheletowe vanitas vanitatum znajdujemy dalej wyraz wiary Izraela, dla którego radowanie się i cieszenie ograniczało się do tu i teraz. Wiara w życie po śmierci, wiara w wieczność z Bogiem była na końcu długiej drogi, do której nieliczne, bo nie wszystkie, gałęzie judaizmu musiały jeszcze dojść.
W centrum myśli śpiewanego w liturgii psalmu pozostaje wieczność Boga i Jego opieka nad człowiekiem, jakkolwiek marny by czasami był i jakkolwiek marnie by się niekiedy zachowywał.
Ewangelia: Mk 12, 13-17
Co należy do Boga? Retoryka faryzeuszów, podstępna i przebiegła, nie wystarcza, by pochwycić Jezusa na błędnej odpowiedzi. Pan zręcznie jej unika – bowiem na pytanie faryzeuszów nie mógł odpowiedzieć „tak”, nie mógł też powiedzieć „nie”.
Co należy do Boga? Na to pytanie każdy z uczonych żydowskich odpowie z łatwością – wszystko. Również życie człowieka. W ten sposób wszechwładza Boga wobec naszych ludzkich małości – oczekiwania rychłego końca świata, chęci odsunięcia dnia Paruzji jak najdalej, krótkości życia itd. – jawi się w swoim prawdziwym majestacie.
On, Jezus, staje się przedmiotem podziwu – jako doskonały rabbi, dla tych, którzy nie wierzą. Dla wierzących zaś jako Syn Ojca.
Środa, 5.06.2024
Pierwsze czytanie: 2 Tm 1, 1-3. 6-12
„Dziękuję Bogu, któremu służę jak moi przodkowie z czystym sumieniem […]” – słyszymy słowa św. Pawła w czytaniu z Drugiego Listu do Tymoteusza. „Jak moi przodkowie”? Czy to nie powinno w nas wzbudzić wątpliwości? Czyż służba żydów Bogu przed przyjściem Chrystusa nie różniła się jakościowo od służby Pawła i innych chrześcijan Bogu po Jego Wcieleniu i objawieniu Siebie?
Tak, różni się w tak wielu aspektach, że aż trudno je wszystkie wymienić. Przyjście Jezusa zmieniło świat, zburzyło wiele sposobów myślenia, dało wejrzenie i doświadczenie niedoświadczalnego. A jednak jest ciągłość historii zbawienia. Paweł służy Bogu tak, jak jego przodkowie – z czystym sumieniem dając świadectwo prawdzie. Jak wiele mocy, trzeźwego myślenia i miłości wymagało od Izraela powiedzieć na głos: „Jest jeden Bóg”, gdy świat go otaczający wznosił ołtarze licznym bogom?
On, Bóg, wezwał Pawła, tak jak wezwał jego przodków. On ustanowił Pawła, tak jak wielu proroków przed nim, głosicielem Dobrej Nowiny. Ale tym razem tej – pisanej wielką literą – o życiu i o nieśmiertelności, o tym, że śmierć poniosła porażkę. Ostatecznej Dobrej Nowiny, bo historia zbawienia się wypełniła. Innej nie będzie.
Psalm responsoryjny: Ps 123, 1b-2
Śpiewana w liturgii pierwsza część krótkiego, bo jedynie czterowersowego, Psalmu 123 zdaje się mieć zadanie, które można by określić jako kierunkowe. Każdy z czterech stychów, w których wspomniane są oczy, dopełniony jest kierunkiem, w którym powinny być one zwrócone. Psalm 123 to jeden z tzw. psalmów wstępowania lub psalmów pielgrzymów, lub jeszcze psalmów stopni, które Izraelici śpiewali w trakcie pielgrzymowania do Jerozolimy. Tym bardziej kierunkowanie oczu, a zatem i myśli, i wreszcie czynów ku Bogu jest tu w pełni zrozumiałe.
Fragment z psalmy responsoryjnego wychodzi od jednostki – „wznoszę”, przechodzi jednak szybko w liczbę mnogą „oczy nasze”. Pielgrzymka Izraela do Jerozolimy w czas świąteczny to wydarzenie całego Narodu. W dwóch paralelnie skomponowanych porównaniach z drugiego i trzeciego stychu widzimy zarówno mężczyznę, jak i kobietę – sługę i służebnicę. Nikt nie zostaje pominięty, każdy członek wspólnoty ukierunkowanej i wciąż ukierunkowującej się na Boga znajdzie dla siebie odniesienie. I choć to tylko porównanie, to jednak rysuje subtelnie, choć dobitnie naszą pozycję wobec Boga – jesteśmy Jego sługami, co wypowiedział w pierwszym czytaniu w odniesieniu do samego siebie Paweł Apostoł.
Ewangelia: Mk 12, 18-27
Nie dość jeszcze skupione są oczy uczonych w piśmie i saduceuszów na Bogu. Nie dość jeszcze dokładnie widzą kierunek, w którym powinni patrzeć. Zamiast wpatrywać się w prawdę zawartą w słowach Pisma, oni szukają w nich kazusów, którymi mogliby podchwycić Jezusa na słowie. Nie udaje się im. Ale tym razem Jezus nie uniknie odpowiedzi. Powie wprost, nawet jakby z irytacją, że są w błędzie. Ba, zapyta tych, co studiują Pisma, czy nie czytali w księdze Mojżesza fragmentu o krzewie winnym. Musimy uświadomić sobie, jak mocne i pełne nagany są te słowa Jezusa. Oni czytali, ale nie rozumieli.
Jak zatem rozumieć Pisma? Jak rozumieć, jeśli nasz umysł jest tak ograniczony, że czasem nawet nie wiemy, w którym kierunku zwrócić swoje oczy? Jezus daje odpowiedź – dzięki Niemu samemu. Choć grecki termin δύναμις (czyt. dynamis) posiada szeroki kontekst zarówno w świecie judaistycznym, jak i hellenistycznym, a także wreszcie na zazębiającej granicy tych dwóch, to po raz pierwszy pada u Marka podczas uzdrowienia kobiety chorującej na krwotok (por. Mk 5,30). „Moc Boga” działająca w Chrystusie sprawia cuda. Niezrozumienie Pisma zostaje zatem zestawione z niezrozumieniem „mocy Boga”, która działa w Chrystusie, która wreszcie będzie Jego mocą (por. Mk 13,26).
Jak zatem rozumieć Pisma? Jest to możliwe w Chrystusie. Akt hermeneutyczny dotyczący Pisma Świętego będzie dziełem Chrystusa, który sprawia cud wobec naszego umysłu pozostającego dotąd w błędzie. Jeśli tylko wzniesiemy nasze oczy w dobrym kierunku.
Czwartek, 6.06.2024r.
Pierwsze czytanie: 2 Tm 2, 8-15
Czytanie z Drugiego Listu do Tymoteusza zawiera, zdaniem wielu egzegetów, starochrześcijański hymn pochodzenia liturgicznego. Chodzi o słowa wprowadzone charakterystyczną formułą: „Nauka to godna wiary”. Następujące po nim cztery zdania – każde z nich wprowadzone tym samym spójnikiem „jeśli” (gr. εἰ, czyt. ej) – stanowią niejako syntezę wiary, jej wyznanie. Każde z czterech zdań jest zbudowane na zasadzie paralelizmu (antytetycznego lub synonimicznego), co jeszcze bardziej zdaje się potwierdzać hymniczność. Mamy tu do czynienia z niezwykłą syntetycznością wypowiedzi – to, co my wyrażamy w tłumaczeniu kilkoma słowami, np. „wespół z Nim żyć będziemy”, greka potrafi wyrazić jednym czasownikiem złożonym – i jednocześnie niesamowitą głębią myśli wiary.
W kilku słowach tego krótkiego hymnu wyrażona jest wiara w chrzest zanurzający w śmierci Chrystusa i w życie, którym nas obdarza; trwanie przy wierze mimo przeciwności i przyszłe życie z Nim w królestwie niebieskim. Ale może nade wszystko w to, że On nigdy nie może przestać nas kochać – „On wiary dochowuje” albo „On pozostaje wierny”, jak możemy oddać te słowa w innym przekładzie, albo jeszcze jak tłumaczy Nowy Przekład Dynamiczny: „A jeśli ktoś – myśląc światowymi kategoriami – przypuszcza, że będzie inaczej, bo jest przyzwyczajony do tego, że ludzie często nie dotrzymują swoich obietnic, to musi zrozumieć, że z Bogiem tak nie jest. On zawsze jest wierny swemu Słowu. Jakże bowiem mógłby się wyprzeć samego siebie?!”.
A przecież powiedział, że nas kocha.
Psalm responsoryjny: Ps 25, 4-5. 8-9. 10 i 14
Psalm responsoryjny stanowi dla nas otuchę w świecie, w którym niekiedy niełatwo się odnaleźć, w którym tak łatwo się czasami zgubić. I młodzi, i starsi nie raz słyszą, że każdy ma swoją drogę, każdy musi ją odnaleźć. Ale może nazbyt często odczytujemy te słowa w duchu postmodernistycznego relatywizmu? Jeśli każdy ma swoją drogę, to każda z dróg może być równie dobra. Albo jeszcze inaczej: każda droga po prostu jest – ani dobra, ani zła. Nierzadko głęboki relatywizm unika przecież wartościowania.
To nieprawda! – zdaje się krzyczeć psalmista w Ps 25. Nie mamy chodzić własnymi ścieżkami. Jesteśmy ludźmi, nie kotami. Mamy chodzić drogami Pana. Tymi samymi, które Izajasz kazał Izraelowi – i nam również – przygotować: „Przygotujcie drogę Pana, wyprostujcie Jego ścieżki” (por. Iz 40,3; por. Mk 1,3 i par.). On nam w tym pomoże. Wskaże drogę grzesznikowi, którym jestem.
Ewangelia: Mk 12, 28b-34
Jeśli pierwsze czytanie wskazywało nam subtelnie tę prawdę zawartą w starochrześcijańskim hymnicznym wyznaniu wiary, to Ewangelia będzie o wiele bardziej bezpośrednia. Kolejne spotkanie Jezusa z uczonymi w Piśmie, kolejna konfrontacja. Ale tym razem uczony – jak się wydaje, a co dzieje się nieczęsto – pyta szczerze. I otrzymuje odpowiedź-cytat z Pwt 6,4-5 – słynne, powtarzane przez Żydów dwa razy dziennie „Szema Israel”. Jednak to dopiero komentarz uczonego w Piśmie do odpowiedzi Jezusa sprawia, że Pan powie mu, że jest blisko królestwa Bożego. Cóż takiego powiedział uczony? Powiedział, na czym słuchanie Boga polega, powiedział to, co dobrze znał z Księgi Ozeasza, a o czym wielu współczesnych mu Izraelitów już zapomniało: „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” (Oz 6,6). Bo miłość Boga i bliźniego to nie przestrzeganie przepisów.
Piątek, 7.06.2024r. – uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa
Pierwsze czytanie: Oz 11, 1. 3-4. 8c-9
Ozeasz pokazuje nam Boga jako Ojca, Ozeasz pokazuje nam Boga jako Matkę. Ozeasz pokazuje nam wreszcie Boga jako Boga, który z ludźmi nie ma nic wspólnego.
On jest tym, który bierze na ręce, który uczy chodzić. Jest tym, który karmi i przytula bezbronne dziecko. To nasze, ludzkie, sposoby mówienia o Bogu, którego nie potrafimy pojąć, który zawsze nas przerasta i którego nie potrafimy sobie wyobrazić. Dlatego używamy najprostszego obrazu rodziców, by uciec na chwilę od dojmującej apofatyki. Ale my wiemy razem z Ozeaszem, że On nie jest człowiekiem, że On nie ma z nami nic wspólnego. Tam, gdzie człowiek byłby zawistny, On przecież wiary dochowuje, On nas nie zniszczy. On nie ma z nami nic wspólnego, powie Ozeasz w Starym Testamencie. Ozeasz jeszcze nie wie o Wcieleniu.
Psalm responsoryjny: Iz 12, 2. 3 i 4bcd. 5-6
Psalmy to nie jedyne teksty poetyckie Starego Testamentu. Jest wiele innych pieśni, które możemy zaśpiewać jako psalm responsoryjny. Dzisiejszy psalm–nie-psalm, bo hymn z Księgi Izajasza, jest głośny chwałą Boga wyśpiewywaną przez ludzi. Czym jest zbawienie, o którym pisze Izajasz? Dla Izraelity, który śpiewa tę pieśń, to wspomnienie każdego wyzwolenia Narodu Wybranego z ręki oprawców – w ostatnim wersecie poprzedniego rozdziału Izajasz wspomina wyjście Izraela z Egiptu. To również zapowiedź przyszłego wyzwolenia rozumianego w kategoriach ziemskich – szeroko pojętym tłem pierwszej części Iz jest imperium Asyryjskie z jego podbojami. Wreszcie to zapowiedź Mesjasza i Jego zbawienia, jakkolwiek różnie było ono pojmowane.
A dla nas? Kolejność musi być odwrotna. Najpierw Mesjasz, dopiero potem wszystkie nasze małe ziemskie zbawienia. Małe, bo zawsze odniesieniem będzie dzieło zbawcze Jezusa Chrystusa, a przy nim wszystko wydaje się małe.
Drugie czytanie: Ef 3, 8-12. 14-19
Do Efezjan nie można było pisać prosto. To byli przecież mieszkańcy stolicy Azji Mniejszej, miasta, w którym przecinały się wszystkie szlaki handlowe tamtego regionu. A wraz z handlem w hellenistycznej metropolii również wszystkie szlaki myśli filozoficznej – kto nie zna Heraklita i jego słynnej sentencji „panta rei” lub nie słyszał o jego koncepcji logosu jako zasady istnienia świata – a i myśli teologicznej – to tam stała świątynia Artemidy Efeskiej uznana za jeden z siedmiu cudów świata starożytnego.
Do Efezjan nie można było pisać prosto. Dlatego im, szukającym i filozofującym, napisze Paweł o sensie istnienia objawiającym się w odwiecznym planie Boga. Im napisze o rozumieniu wszystkiego – szerokości, długości, wysokości i głębokości. Im wreszcie napisze o tym, że jakkolwiek byliby mądrzy, miłość Chrystusa przewyższa wszelką wiedzę. A „pełnia” (gr. πλήρωμα; czyt. pleroma), jak to ujmuje Paweł, jest możliwa tylko w Bogu.
Jak bardzo mądrzy i elokwentni byśmy byli, jeśli Chrystus nie zamieszka w naszych sercach przez wiarę, a nie filozofowanie, niczego nie zrozumiemy.
Ewangelia: J 19, 31-37
W swoim Dzienniczku s. Faustyna zapisała słowa Jezusa: „Otworzyłem Swe Serce jako żywe źródło miłosierdzia, niech z Niego czerpią wszystkie dusze życie, niech się zbliżą do tego morza miłosierdzia z wielką ufnością. Grzesznicy dostąpią usprawiedliwienia, a sprawiedliwi w dobrym utwierdzenia” (Dz. 1520).
O męce Pańskiej można pisać wiele. Ale czasami słuszne i najprawdziwsze jest wrażenie, że wobec przebitego – wobec otwartego dla nas – serca nic sensownego nie powiemy ani nie napiszemy. A jednak, jeśli w to wszystko wierzymy, przynagla nas imperatyw powiedzenia za Janem Ewangelistą każdemu napotkanemu na naszej drodze człowiekowi choćby tylko tego jednego: „To prawda! Zaświadcza to ten, kto uwierzył, a świadectwo jego jest prawdziwe. Ja wiem, że mówię prawdę, abyście i wy wierzyli”.
Sobota, 8.06.2024r. – wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Panny Maryi
Pierwsze czytanie: Iz 61, 9-11
Biblia Hebrajska skupia się przede wszystkim na Bogu i na człowieku – na ich relacji. Będzie tam wiele form i gatunków, stylów literackich i myśli teologicznych i filozoficznych. Ale ponad tym wszystkim, a może lepiej powiedzieć: u podstaw, jest to tekst o Bogu i o człowieku. Jednak podczas gdy chrześcijanie, czytając Stary Testament, widzą siebie jako potomstwo Abrahamowe, Izrael nigdy nie dostrzegał innych ludów jako potomstwa obietnicy i wiary. Teksty Biblii Hebrajskiej mówią, patrząc oczyma Narodu Wybranego, o Bogu Izraela i o samym tylko Izraelu.
Czytanie z proroka Izajasza ukazuje wybranych, Naród Wybrany, wśród innych narodów – binarność świata zostaje podtrzymana. My i oni. Gdy teologia chrześcijańska czyta ten i podobne mu teksty widzi wybranie, za pierwszym pisarzem chrześcijańskim – św. Pawłem, w o wiele szerszej perspektywie. Każdy wierzący staje się częścią nowego Izraela, który nie będzie już ograniczony etnicznie. I my zatem jesteśmy włączeni w „szczep błogosławiony” dzięki wierze w Chrystusa. I my, niegdyś poganie, zostajemy przyodziani w szaty zbawienia i okryci płaszczem sprawiedliwości. Każdy bowiem został wybrany. Każdy człowiek został odkupiony.
Dlaczego więc wciąż dzielimy świat na „my i oni”?
Psalm responsoryjny: 1 Sm 2,1.4-5,6-7.8abcd
Po raz kolejny czytamy w liturgii nie-psalm jako psalm responsoryjny. Pieśń z 1 Księgi Samuela można i należy odczytywać jako hymn pochwalny na cześć Boga, który zbawia, Boga, który wymierza sprawiedliwość, który panuje nad wszystkim i może jedną myślą zmienić bieg losów ludzkich.
Jeśli jednak odczytamy ten hymn w jego kontekście, jeszcze inna myśl wysunie się z tych poetyckich słów na pierwszy plan. Otóż jest to pieśń wypowiedziana przez Annę, matkę Samuela, po tym jak chłopiec pozostał u Helego, by służyć Panu. O Annie, gdy modliła się i płakała, prosząc Boga o syna, myśleli, że jest pijana. A gdy wreszcie Pan dał jej syna, ona oddaje go Panu. Jaka w tym logika? Jaki w tym sens? – zapyta dzisiejszy świat, który niekiedy tak bardzo pragnie dziecka, że już nie Boga prosi, a tylko lekarzy i ich próbówki.
Niezrozumiała logika i niezrozumiały sens radości matki oddającej ukochanego, wymodlonego i wyczekiwanego syna, jeśli nie ujrzymy Boga takim, jakim jest – Panem życia i śmierci. Do Niego należy wszystko. Wiele jeszcze musimy odkryć z bogactwa zaufania Izraelitów Bogu, jakie przekazują nam teksty biblijne. Z tego skarbca właściwego spojrzenia na nasze życie i na naszą śmierć.
Ewangelia: Łk 2,41-51
W niesamowicie piękny i subtelny sposób pieśń Anny z 1 Księgi Samuela podprowadza nas pod treść czytanego fragmentu z Ewangelii wg św. Łukasza. Jeśli Anna zrozumiała, komu zawdzięcza syna i do kogo należy jego życie – wyśpiewała to w najpiękniejszych słowach, w których nie wyczytamy żalu za oddanym na służbę Panu Samuelem. Niejedna współczesna matka powiedziałaby – stracony, zmarnowany – jak o synu, który wybrał życie zakonne lub kapłaństwo. Nie Anna.
Łukasz ukazuje nam natomiast Maryję jako Matkę, która zgubiła Syna. I Matka, i Syn – pisani wielką literą, ale dojrzyjmy w tej scenie również po prostu matkę – zdejmijmy na chwilę Maryję z obrazów i z ikon i zobaczmy kobietę, która umiera z niepokoju, bo nie wie, gdzie się podział jej dwunastoletni chłopak. I choć to prosta egzegeza tej sceny, to zobaczmy w niej otuchę dla nas – nawet Matka Boga nie rozumie wszystkiego, a co dopiero my. Ale zrozumie. Jak Anna oddała swojego syna na służbę Panu, tak Maryja zwróciła swojego Syna Ojcu w niebie na Golgocie. Być może wtedy już rozumiała, że jest to ten jeden konkretny, historyczny moment, dzięki któremu sprawiedliwość się rozpleni i chwała Boża wobec wszystkich narodów, już nie tylko Izraela.