[dzien 1]
Niedziela, 28.01.2018 r.
Pierwsze czytanie: Pwt 18, 15-20
Bóg obiecuje zesłać proroka
W swojej wielkiej mowie, obejmującej niemal całą Księgę Powtórzonego Prawa, Mojżesz zapowiada ludowi proroka. Ów mąż będzie podobny do niego samego i będzie się wywodził z ludu Izraela. Podobny nie znaczy taki sam, ponieważ Mojżesz był jedynym prorokiem Starego Przymierza, który oglądał Boga twarzą w twarz, o czym on sam zresztą wspomina, pytając: „Czy jacyś ludzie słyszeli kiedyś, tak jak my, głos żywego Boga przemawiającego z ognia, i żyją nadal?” (Pwt 5,26).
Egzegeci twierdzą, że Bóg w czytanych dziś słowach Księgi Powtórzonego Prawa ustanowił sukcesję prorocką, której ciągłość można zaobserwować w Izraelu przez wiele wieków historii. W czasach Jezusa interpretacja owego proroctwa miała jednak ulec przeobrażeniu i skłonić się ku zapowiedziom mesjańskim. Dowodzi tego choćby mowa Piotra, w której utożsamia on wspomnianego proroka z Mesjaszem. Tak postrzegał Jezusa lud, gdy, wedle przekazu Janowego, dokonał On rozmnożenia pięciu chlebów i dwóch ryb. Najedzeni do syta słuchacze mówili wówczas: „Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat” (J 6,14). Co zaskakujące, Prorok – Mesjasz nie został rozpoznany przez naród wybrany. Zaskakujące tym bardziej, że wedle słów dzisiejszej Ewangelii publicznie manifestował swoją boską moc, wypędzając złe duchy, które zaświadczały o Jego boskiej tożsamości. Słowa Mojżesza pozostają więc bez wielkiego odzewu, ponieważ zapowiedziany Prorok wymknął się z ram wyobraźni człowieka, który oczekiwał i wciąż oczekuje „królestwa z tego świata”.
Psalm responsoryjny: Ps 95, 1-2. 6-7ab. 7c-9
Słuchając Psalmu 95, odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z pełnym radości hymnem, listą różnych tytułów, podkreślających wielkość Boga – Opoki, Boga – Stwórcy, Boga – Pasterza. Tymczasem wielkość Boga nie jest gwarantem wierności człowieka – nawet tego, który jest świadom potęgi Najwyższego. Izraelici bowiem, niedługo po tym, jak Bóg w cudowny sposób rozdzielił przed nimi morskie głębiny, by mogli umknąć przed faraonem, odwrócili się od Boga, oskarżając Go, że wystawił ich na pewną śmierć z pragnienia (Wj 17,1-7; Lb 20,2-13). Tak szybko zapomnieli o manifestacjach boskiej mocy! Podobnego powątpiewania doświadcza Jezus wedle słów dzisiejszej Ewangelii: choć publicznie wyrzuca złego ducha, spotyka się co najwyżej z ogólnym zdziwieniem, a może nawet podziwem, ale nie z wiarą.
Drugie czytanie: 1 Kor 7, 32-35
Małżeństwo i celibat
Apostoł w Liście do Filipian wypowiedział słowa, które nazwać można mottem każdego wielkiego apostolatu: „dla mnie żyć, to Chrystus, a umrzeć, to zysk” (Flp 1,21). Nic więc dziwnego, że zdecydowanie bliższa była apostołowi bezżenna forma życia. Ci, którzy w słowach Pawła dostrzegają deprecjonowanie małżeństwa, powinni z jednej strony zastanowić się, czy nie ma prawdy w tym surowym apostolskim osądzie, a z drugiej, czy z perspektywy Apostoła Narodów nie są to słowa uzasadnione? Na próżno bibliści odwołują się w podobnych, kłopotliwych fragmentach na silne przeświadczenie Pawła o rychłej paruzji, jeszcze bardziej mylą się ci, którzy dostrzegają w jego słowach wpływy gnostyckie czy stoickie. Są to bowiem słowa człowieka bezgranicznie oddanego sprawie, dla którego nie ma miejsca na kompromisy, skoro serce spala się w miłości, a przed oczami stoi Osoba ukochanego Pana.
Ewangelia: Mk 1, 21-28
Jezus naucza jako mający władzę
Po powrocie z pustyni i powołaniu Dwunastu (1,12-20), Jezus udaje się swoim zwyczajem do synagogi w Kafarnaum w Galilei. Jako pobożny Żyd oraz mężczyzna ponad trzydziestoletni, a więc gotowy, by rozpocząć publiczną działalność, miał prawo czytać i komentować fragmenty Tory. Sposób, w jaki Jezus przemawia, zdumiewa obecnych w synagodze wiernych do tego stopnia, że porównują Jego nauczanie z metodami, jakimi posługują się uczeni w Piśmie. Ewangelista Marek chętnie sięga po podobne do tych przeciwieństwa i kontrasty. Zauważmy, że w tym samym fragmencie pozwala sobie na dość zaskakujące zestawienie – gdy w synagodze ujawnił się zły duch, którego Jezus ostatecznie wyrzuca egzorcyzmem (w. 26), to właśnie ów demon jest tym, który rozpoznaje i wyznaje Bóstwo Jezusa, w przeciwieństwie do zgromadzonych żydów, których oczy pozostają zaślepione. Zły duch nazywa Jezusa „Świętym Boga”. Tytuł ten obecny jest również w Łk 4,34, również w konfrontacji ze złem. Świętość jest bowiem tym, co w naturze Jezusa najgwałtowniej oddziałuje na zło, ponieważ jako Święty jest absolutnym wrogiem wszelkich jego przejawów.
[dzien 2]
Poniedziałek, 29.01.2018 r.
Pierwsze czytanie: 2 Sm 15, 13-14. 30; 16, 5-13a
Dawid ucieka przed Absalomem
„Jak się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją” (Ps 103,13). Słowa te miały paść z ust Dawida, który wiedział, czym są ojcowskie litość, miłosierdzie, miłość – takie jest bowiem znaczenie rdzenia rhm. Król przebaczył najpierw Amnonowi, który zadał gwałt królewskiej córce, później mścicielowi Tamar – Absalomowi, który zgładził Amnona i innych synów królewskich. Pozwolił nawet Absalomowi powrócić na dwór królewski! Często jednak wielkie miłosierdzie zamiast budzić pragnienie pojednania, w złym sercu potęguje zapalczywość, podsyca nienawiść. Zło rośnie, jakby chciało pochłonąć wszystkie przejawy dobroci. Absalomowi nie wystarczyła zemsta, zapragnął całego królestwa. Dawid uszedł przed mieczem syna, widząc w swoim tragicznym położeniu wolę Boga. Jego niezwykły heroizm autor księgi potęguje za sprawą jeszcze jednej sceny. Gdy Dawid przechodził przez ziemię Beniaminitów, jeden z krewnych króla Saula, Szimei, syn Gery, lżył go i obrzucał kamieniami. Dawid postępuje wbrew wszelkim konwenansom, puszczając Szimei wolno. Sytuacja nie do pomyślenia nawet dziś.
Nic dziwnego, że Dawid uchodził za króla doskonałego. Każdego grzechu żałował i z pokorą przyjmował Bożą karę. Ostatecznie Bóg tak ukształtował serce swojego pomazańca, że stało się ono nie tylko bezgranicznie szlachetne, ale i mocne, gotowe znieść wszystko, co wpisywało się w przygotowany mu przez Boga plan. Choć potęga polityczna Dawida bywa dziś często kwestionowana, siła jego ducha wciąż każe widzieć w nim wielkiego władcę.
Psalm responsoryjny: Ps 3, 2-3. 4-5. 6-7
Psalm 3 jest pierwszym z psalmów przypisywanych bezpośrednio Dawidowi. Być może nawiązywał on do ucieczki Dawida przed Saulem, a może do wydarzeń relacjonowanych w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Wskazuje na to obecna w psalmie lamentacja ww. 2-3. Jakkolwiek wielkie nieszczęścia dotykają podmiot, to jego wiara płonie prawdziwie wielkim ogniem. Jawi się on przed nami jako człowiek wielkiego ducha, który pomimo nieszczęść ma nadzieję na szczęśliwy finał. Psalm niesie ze sobą prostą w przekazie, choć trudną w zastosowaniu naukę: niech zaufania Bogu nigdy nie przyćmią strach i rozpacz, wówczas Bóg wyciągnie człowieka z najgłębszych otchłani mroku.
Ewangelia: Mk 5, 1-20
Uwolnienie opętanego w Gerazie
Tym, co powinno dziwić w dzisiejszej Ewangelii, jest obecność świń. Zwierzęta te na pewno nie były hodowane przez Żydów, skoro wedle Prawa uchodziły za nieczyste. Dokąd zatem zawędrował Jezus? Choć nazwy miejscowości różnią się w zależności od relacji ewangelisty, to z pewnością Jezus znalazł się w kraju pogan. Wędrował zatem pośród nieczystych, gdy na swojej drodze spotkał opętanego – nie dość, że w człowieku tym zamieszkiwał legion, to jeszcze, jak czytamy, tłukł się on kamieniami w grobach, czyli znów miejscach wedle Żydów nieczystych. Jak wielki jest to kontrast – oto świętość i czystość Jezusa ściera się z nieczystością we wszystkich jej przejawach. Egzorcyzm, którego dokonuje Jezus, wypędzając Legion, poświadcza Jego potężną Boską moc.
[dzien 3]
Wtorek, 30.01.2018 r.
Pierwsze czytanie: 2 Sm 18, 9-10. 14b. 24-25a. 31 – 19, 3
Śmierć Absaloma
Gdy słyszymy, że Bóg jest naszym Ojcem, zwykle nasze myśli kierują się ku wyobrażeniom naszych ziemskich ojców lub tych, którzy w naszym przeświadczeniu są bliscy ideałowi ojcostwa. O ileż większa jest miłość Boga od naszych wyobrażeń! „Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie” (Ps 27,10) – wyśpiewuje psalmista. Bóg wychodzi jednak naprzeciw niedoskonałemu ludzkiemu postrzeganiu, podając nam biblijne przykłady ojców, których reakcje kłócą się z logiką. Tak jest właśnie w wypadku króla Dawida. Dawid doznał od Absaloma niewyobrażalnych wręcz krzywd – nie dość, że ów gniewny syn wytracił niemal całe królewskie potomstwo, to jeszcze usilnie próbował zdetronizować ojca, prześladował go i zamierzał zabić. Jakiej reakcji można się spodziewać na wieść o śmierci prześladowcy? Tryumfu! Ulgi! Ale nie w wypadku Dawida. Jego miłość do syna była tak wielka, a serce kryło tak wielkie zasoby przebaczenia, że Dawid popadł w rozpacz z powodu utraty dziecka. Dzień zwycięstwa stał się dla Dawida dniem żałoby. Podobnie, ale o ileż mocniej, jest z Bogiem Ojcem, który rozpacza nad duchowym umieraniem każdego ludzkiego dziecka, nawet wówczas, gdy to pragnie się od Niego odwrócić. Bóg, litując się nad swoimi dziećmi, zesłał swojego Syna, który, zarówno podczas swej ziemskiej wędrówki, jak i teraz, wychodzi na spotkanie grzesznego człowieka, licząc, że ten powróci ze słowami skruchy: „Ojcze, zgrzeszyłem […], już nie jestem godzien nazywać się twoim synem” (Łk 15,21). Wówczas czyni to, czego nie był w stanie zrobić Dawid przez wzgląd na zło, które opanowało Absaloma – przywróci swoje dziecko do nowego, królewskiego życia.
Psalm responsoryjny: Ps 86, 1-2. 3-4. 5-6
W słowach Psalmu 86 każdy znajdzie lustrzane odbicie własnej modlitwy, w której prośby i skargi (ww.1-4) przeplatają się z pełnymi ufności wyznaniami wiary (ww. 5 i 8). Nietrudno wyobrazić sobie, że to kobieta cierpiąca na krwotok i udręczony Jair modlili się słowami tej pieśni. I Pan – „pełen łaski dla wszystkich wzywających” Go – okazał im ufność wedle jej słów. A wszystko to za sprawą ojcowskiej miłości Boga do Jego ludzkich dzieci – na kształt tej miłości, jaką Dawid darzył Absaloma, pomimo wielu jego zdrad i przestępstw. Ale niewyobrażalnie większej.
Ewangelia: Mk 5, 21-43
Wskrzeszenie córki Jaira i uzdrowienie kobiety
Być może kogoś zadziwi informacja, że dzisiejsza ewangelia jest de facto opisem nie jednego, ale dwóch wskrzeszeń: córki Jaira oraz kobiety cierpiącej na krwotok. Dziewczynka, której imienia nie znamy, jest już w wieku, gdy rodzice mogliby myśleć o wydaniu jej za mąż – zamiast nowej rodziny przychodzi jednak śmierć. Kobieta cierpiąca na upławy krwi jest natomiast nie tylko uboga, ponieważ cały majątek wydała na lekarzy (Mk 5,26), ale i martwa dla kultu oraz martwa społecznie, ponieważ jako nieczysta (Kpł 15,25-27) mogła narażać na nieczystość zarówno członków własnej rodziny, jak i przedmioty wokół siebie. Jezus wskrzeszając dziewczynkę i uzdrawiając kobietę łamie zarówno konwenanse, jak i Prawo. Z ich punktu widzenia staje się nieczysty (dla religijnego Żyda rzecz nie do pomyślenia!), by przynieść życie i odpowiedzieć na głęboką ludzką wiarę.
[dzien 4]
Środa, 31.01.2018 r.
Pierwsze czytanie: 2 Sm 24, 2. 9-17
Pycha Dawida i kara
Dawid policzył Izraela, ściągając na lud zarazę, która pochłonęła siedemdziesiąt tysięcy ludzi. Ów obraz Boga – mściciela rodzi w nas w pełni uzasadnione wątpliwości, z których dwie niepokoją najbardziej. Pierwsza, na czym polegała wina Dawida? Przecież policzenie narodu wydaje się nie tylko uzasadnione, ale wręcz konieczne! Druga, czy Bóg rzeczywiście mógł zesłać cierpienie na niewinny lud, który nawet nie wiedział, co leży u podstaw jego niedoli? Czy zsyła cierpienie i śmierć na niewinnych?
Dzisiejsze pierwsze czytanie przenosi nas w X w. przed Chr., gdy na tronie królestwa izraelskiego zasiadł Dawid. To jednak nie syn Jessego był właściwym królem narodu wybranego, ale Bóg – jak to ma miejsce w teokracji. A skoro to Bóg był władcą, znał liczbę swoich poddanych. Czyn Dawida był wejściem w Boże kompetencje, sprowadzając króla na „drogę przekleństwa”. A co ze złem przypisywanym Bogu? Przecież On sam pobudził Dawida – o czym dowiadujemy się z wersu nieujętego w czytaniu – by ten policzył Izraela! Zauważmy, że pisząc o tym samym wydarzeniu, Kronikarz powie: „Powstał szatan przeciwko Izraelowi i pobudził Dawida, żeby policzył Izraela” (1 Krn 21,1). Dlaczego przekaz ksiąg się różni? Ponieważ różni się czas ich powstania. Izrael ostatecznie opowiedział się za wiarą w jednego Boga w czasie niewoli babilońskiej w VI w. przed Chr. Księga Samuela powstała przed niewolą, Księga Kronik po niewoli. Przed niewolą Izraelici nie byli gotowi na poznanie osobowego Zła – gdyby tak się stało, zaczęliby je bowiem czcić. Bóg w swej mądrości chroni człowieka, objawiając mu prawdę stopniowo – jak Rodzic wprowadzający swoje dziecko w meandry życia i świata.
Psalm responsoryjny: Ps 32, 1-2. 5. 6. 7
Psalmista wciela się dziś w rolę pokutnika – Psalm 32 zaliczany jest bowiem do grupy psalmów pokutnych. Temat winy i grzechu przeplata się z zagadnieniem miłosierdzia i przebaczenia. Słowa tego psalmu wydają się wprost nawiązywać do sakramentu pokuty i pojednania, w którym dopiero szczere wyznanie winy i żal prowadzi do przebaczenia i wyzwolenia. Ujawniają jeszcze jedną prawdę – iż zło nie pochodzi od Boga, ale bierze swój początek z fatalnych ludzkich wyborów dokonywanych w pełnej wolności, których najdobitniejszym przykładem jest rajski grzech pierwszych rodziców.
Ewangelia: Mk 6, 1-6
Jezus nieprzyjęty w Nazarecie
Powrót do rodzinnego miasta okazuje się dla Jezusa dużym rozczarowaniem, które kończy słowami: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. Wniosek dziwić może, gdy przypomnimy sobie proroka Eliasza, który cieszył się poważaniem w swojej rodzinnej Tiszbe czy Elizeusza, który miał posłuch Abel-Mechola. Jedynie los Jeremiasza może być świadectwem tego przypuszczalnie sparafrazowanego przez Jezusa przysłowia (Jr 11,21; 12,6). Przypuszczalnie słowa Jezusa i fakt, że nie mógł zdziałać żadnego niemal znaku, ilustrują ogólną prawdę, która była doświadczeniem również greckich filozofów – że wśród swoich, którym spowszedniała czyjaś wyjątkowość, trudno odnaleźć wiarę w człowieka. Tym samym Pan Jezus staje się jeszcze bliższy człowiekowi z całym bagażem ludzkich doświadczeń.
[dzien 5]
Czwartek, 1.02.2018 r.
Pierwsze czytanie: 1 Krl 2, 1-4. 10-12
Śmierć Dawida
Każda władza dobiega końca, a władca współdzieli los wszystkich ludzi. Dawid za naleganiem Batszeby ustanowił swoim następcą młodego Salomona, drugie dziecko z tego małżeństwa. Tuż przed śmiercią król przekazuje synowi swój testament. Zamiast poświęcić czas na uregulowanie sytuacji królestwa, wydanie ostatnich rozporządzeń, w celu zapewnienia stabilności podatkowej, Dawid swoje ostatnie myśli i słowa kieruje na inne tory – z jego punktu widzenia najważniejsze. Oprócz typowo ojcowskiego „bądź mocny i okaż się mężem!” (1 Krl 2,2), czyli sprostaj powierzonemu ci zadaniu – choć owo „okaż się mężem” można zrozumieć jeszcze inaczej: „pozostań człowiekiem”, czyli bądź blisko ludu – nakazuje synowi przestrzeganie Prawa.
Dalsza część Dawidowego testamentu jest odzwierciedleniem nauczania Tory, które streścić można w słowach z Księgi Powtórzonego Prawa: „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami […], a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz […] – oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie” (Pwt 30,15-18). Sukces rządów Salomona i jego następców zależy od osobistych wyborów kolejnych władców pomiędzy jedną z dwóch dróg. Choć Dawid upadał, wybrał tę najwłaściwszą, czego wyrazem są również symboliczne lata jego rządów – ogółem czterdzieści lat (czterdziestka jest symbolem ziemskiego życia), siedem lat w Hebronie (siedem jest liczbą świętą) i trzydzieści trzy w Jerozolimie (zmultiplikowana trójka symbolizuje Boga i być może nawiązuje tu do planów wzniesienia Mu mieszkania w Jerozolimie).
Psalm responsoryjny: 1 Krn 29, 10b-11ab. 11cd-12
Dawidowa modlitwa, z którą konfrontuje nas dziś Kronikarz, jest poniekąd jego teologicznym manifestem. Śpiewane dziś uwielbienie składa się z dwóch części: błogosławieństwa (10b) oraz podkreśleniem niezrównanej potęgi JHWH (11-12). Kronikarz uświadamia nam, że wszystko należy do Boga – dlatego tak często powtarza „Ty” i „Twoje”, On dzierży w swym ręku wszelką moc i potęgę. On ustanawiał królów nad Izraelem w Starym Testamencie, a w Nowym ustanowił apostołów nad Kościołem. Wyjątkowym przejawem tej mocy jest obecnie sukcesja apostolska.
Ewangelia: Mk 6, 7-13
Rozesłanie Apostołów
Jezus rozsyła Dwunastu. Ich liczba nawiązuje do dwunastu pokoleń Izraela. Rozesłanie ma zatem wymiar symboliczny – oto Dwunastu, tym razem apostołów, wzbudzi nowy Lud Boży, który od nich weźmie swój początek. Rozesłał ich po dwóch, by ich słowa były wiarygodnym świadectwem dla Żydów (Pwt 19,15). Posłanie to ma wymiar radykalny – Jezus nakazuje zostawić uczniom wszystko, co spowalniałoby ich w drodze, m.in. zapasowe odzienie. Nie było to łatwe polecenie – strój bowiem był dla Żydów bardzo cennym elementem ich dobytku. Świadczyć o tym może choćby wzmianka o sukni Jezusa, o którą żołnierze rzucili losy (J 19,24), aby nie pozbawiać jej wartości oraz brak sandałów u syna marnotrawnego (zob. Łk 15,22) – symbol skrajnego ubóstwa.
[dzien 6]
Piątek, 2.02.2018 r., święto Ofiarowania Pańskiego
Pierwsze czytanie: Ml 3, 1-4
Przybędzie do swojej świątyni Pan, którego oczekujecie
Dzisiejsza liturgia przedkłada nam do rozważenia słowa jednego z dwunastu proroków mniejszych działających po powrocie Żydów z niewoli babilońskiej. Jego tajemnicze imię nie pozostaje bez znaczenia, ponieważ Malachiasz, z hebr. Mal’achi, oznacza „mój posłaniec”. A skoro Malchiasz był jako prorok posłańcem, również wspomniany w słowach „Oto Ja wyślę anioła mego – mal’achi” (Ml 3,1) również może być utożsamiony z prorokiem. I w rzeczy samej tak właśnie się stało. Ewangeliści przywołują ów fragment Malachiasza, odnosząc go do ostatniego z proroków poprzedzających przyjście Pana – do Jana Chrzciciela. Marek czyni to już na początku swej ewangelii, splatając zapowiedź Malachiasza z Izajaszową. Mateusz i Łukasz uczynią to później, w kontekście uwięzienia Chrzciciela (Mt 11,10; Łk 7,27).
Skoro Jan jest posłańcem Boga, jasne się staje, kim jest wspomniany w czytaniu „Anioł Przymierza” i „Pan Zastępów” – to objawiający się Mesjasz. W kontekście Malachiasza trudno oprzeć się wrażeniu, że nie bez przyczyny oczekiwania Żydów powędrowały w innych kierunkach. Marzyli o Mesjaszu politycznym, Boskim, który objawi swą potęgę w spektakularnych czynach. Z uwagi na społeczne położenie Jezusa, pomimo przejawów Jego mocy, nie zdołali dostrzec Mesjasza w Synu cieśli. Gdy mowa o oczyszczeniu świątyni, egzegeci twierdzą, że najwyraźniejszym znakiem oczyszczenia jest scena wyrzucenia kupców z jerozolimskiego sanktuarium (Mk 11,15-19; J 2,13-22). W dalszej perspektywie świątynia doczekała się jeszcze radykalniejszej odnowy, a kapłani oczyszczenia – nie tak, jak pragnęli tego Żydzi, ponieważ obietnica wypełniła się i wypełnia w Kościele.
Psalm responsoryjny: Ps 24, 7-8. 9-10
Świątynia stoi w centrum dzisiejszej liturgii słowa. Czytana/śpiewana dziś część Psalmu 24 zwana jest „Liturgią wejścia JHWH do świątyni”. Obrazy starotestamentowe, wizja nagłego przybycia Anioła Przymierza – Mesjasza oraz wkroczenia Króla chwały, znajduje swoją realizację podczas szokująco zwykłego, nakazanego przez Prawo, wydarzenia – ofiarowania pierworodnego w świątyni. Oto opisywany przez psalmistów i proroków Boży majestat, Król chwały ukrył się w kruchym ciałku bezbronnego Dziecka – czyż to nie najprawdziwsze misterium fidei?
Drugie czytanie: Hbr 2, 14-18
Jezus, przyjmując postać dziecka, wypełnił zapowiedzi prorockie, których List do Hebrajczyków – pełen żydowskich symboli i aluzji – przywołuje całe mnóstwo. Wcielenie nie tylko było konieczne do wyzwolenia ludzkości z niewoli śmierci – mówiąc o nim, mówimy o najwyższym akcie solidarności Boga z człowiekiem! (2,18). Bóg mógł przecież przyjść na świat pod postacią anioła, jak to czynił w minionych wiekach – wciąż nie spektakularnie, ale jakże dla ludzi przekonywająco. Wybrał jednak postać człowieka – ciało i krew oraz ludzkie obawy przed śmiercią (zob. Mt 26,39). Zwyciężając tę ponurą antagonistkę życia, zerwał również pęta naszych obaw – dlaczego więc tak chętnie je pielęgnujemy? Zauważmy, jak reaguje na spotkanie z Bożym Dzieckiem starzec Symeon. Jego kantyk rozpoczyna się pobożną prośbą o śmierć: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa” (Łk 22,29). Czyżby Symeon zgorzkniał podczas długich lat oczekiwania na Mesjasza i dlatego pragnął śmierci? Raczej nie. Jego słowa są zarówno proroctwem, jak i wyrazem największej ufności, że bramy raju wkrótce zostaną dla ludzkości uchylone, gdy wierny Arcykapłan złoży najwyższą ofiarę przebłagalną z własnego życia.
Ewangelia: Łk 2, 22-40
Ofiarowanie Jezusa w świątyni
Dzisiejszy fragment Ewangelii Dzieciństwa można by nazwać Dobrą Nowiną w pigułce. Nie tylko bowiem streszcza ona losy Józefa i Maryi, ale zapowiada również misję Jezusa wśród pogan. Odmalowuje przed nami obraz świętej Rodziny, która z pełną pobożnością i wiernością Prawu Mojżeszowemu, po czterdziestodniowym okresie nieczystości Maryi, składa ofiarę przebłagalną dla Jahwe (Kpł 12, 6.8) i przedstawia pierworodnego w świątyni (Wj 13,2. 12-15; 34, 19‑20). W przybytku czekają na nich dwie niezwykłe postaci – Symeon i Anna, żywe dowody, że duch proroczy wciąż działał w Izraelu. Symeon i Anna jako starsi ludzie, którzy bez reszty poświęcili się Bogu, cieszyli się zapewne wielkim poważaniem wśród ludu. Jednak ich wielkie słowa wobec bezbronności Niemowlęcia wydać się musiały nielicznym świadkom ofiarowania absurdalne. Czy to wypada, by Mesjasz objawił się w tak nieprzyzwoicie bezbronnej postaci?
[dzien 7]
Sobota, 3.02.2018 r.
Pierwsze czytanie: 1 Krl 3, 4-13
Bóg wysłuchuje prośby Salomona
Bezsprzecznie Salomon był Bożym pomazańcem, skoro Najwyższy zechciał do niego przemawiać osobiście, choć za pośrednictwem snu. Sny na starożytnym Bliskim Wschodzie były traktowane niezwykle poważnie, należały do sfery sacrum, w której bóstwo nawiązywało kontakt ze światem ludzkim (Rdz 37,5nn; 40,8nn). Sen Salomona nie jest więc w kategoriach świata Biblii imaginacją, ale prawdą.
Wydarzenie, o którym dzisiaj słyszymy/czytamy jest dowodem na to, że Bóg odpowiada na potrzeby i pragnienia człowieka, o ile zgodne są one z Jego wolą. Tak dzieje się w wypadku naszego króla, który wobec Bożej obietnicy spełnienia dowolnego życzenia wybiera dar nie dla siebie. Jest nim serce odznaczające się szome’a – umiejętnością słuchania i rozsądzania, takie jest bowiem znaczenie owego hebrajskiego imiesłowu. Jak więc interpretować ową scenę? Czy ze względu na Dawida, Bóg zaspokoiłby również ludzką próżność, gdyby Salomon poprosił o bogactwa, długowieczność oraz wytracenie wrogów (1 Krl 3,11)? Przypuszczalnie mamy do czynienia z próbą, na którą zostaje wystawiony młody król. Być może w ten właśnie sposób, nieco mniej radykalny niż w wypadku Abrahama, Bóg sprawdza, jakie są priorytety młodego króla. Salomon przechodzi próbę, nie prosi bowiem o dar dla siebie, ale de facto o dar dla tych, nad którym sprawować miał władzę i za których powziął odpowiedzialność. Rezygnacja z własnych interesów stoi u podstaw jeszcze większego obdarowania, które zasłynęło w historii tak bardzo, że stało się przysłowiowe, a nawet upragnione – tak wielka była ta salomonowa dana przez Boga mądrość.
Psalm responsoryjny: Ps 119, 9-10. 11-12. 13-14
Dzisiejszy psalm otwiera pytanie, które z perspektywy całego tekstu wydaje się retoryczne. Psalmista zastanawia się, w jaki sposób „zachowa młodzieniec swoją drogę w czystości?” i natychmiast przystępuje do opisywania jedynej słusznej recepty, dając odpowiedź na własne zapytanie. Kluczem do prawego życia jest mocne trzymanie się przykazań i ich zachowywanie oraz stawianie tego, co Boże, na pierwszym miejscu.
Pytanie o możliwość czy nawet konieczność zachowania czystości moralnej silnie pracowało w psalmiście – zastanawia się nad nią również w innych miejscach (Ps 51,6; 73,13, podpowiadając jednak, że czystość jest de facto przymiotem Boga (Ps 51,6), udzielanym i nakazanym człowiekowi, ale bez Bożego wsparcia niemożliwym do zaaplikowania (Prz 20,9).
Ewangelia: Mk 6, 30-34
Jezus lituje się nad tłumem
Treść dzisiejszej Ewangelii nie pozostawia żadnych wątpliwości, że misja Dwunastu zakończyła się owocnie. Ich trud domaga się nagrody w postaci posiłku i wypoczynku. Pan Jezus wskazuje tym samym na to, co niekiedy umyka w codziennym pędzie. Nawet sługa Słowa zasługuje na wytchnienie! Z drugiej strony powinien wychodzić naprzeciw ludzkim potrzebom w sytuacjach nieoczekiwanych i „zlitować się” – jak Jezus nad tłumem (6,34).
Z perspektywy egzegetycznej fragment ów stanowi rodzaj łącznika (transitus) pomiędzy treściami wcześniejszymi – apostołowie powrócili z misji, w którą wyruszyli wcześniej za poleceniem Jezusa (6,7-14) – oraz późniejszymi – apostołowie udają się z Jezusem na miejsce pustynne oraz od dawna pozostają bez posiłku, co stanowi zapowiedź nakarmienia wielkiego tłumu (6,34-42).
[dzien end]