Niedziela, 02.02.2025 r. – Święto Ofiarowania Pańskiego
Pierwsze czytanie: Ml 3, 1-4
Czytamy dzisiaj niezwykłe proroctwo Malachiasza, które zostało napisane aż w V w. przed Chrystusem. Odczytujemy je w kontekście odkupienia, jakie przyniósł nam Jezus Chrystus, z perspektywy czasu.
Z tego krótkiego fragmentu rozpoznajemy, że aniołem, który przygotowuje drogę przed Panem, jest Jan Chrzciciel, zaś z Aniołem Przymierza utożsamiamy samego Mesjasza przychodzącego na sąd (por. Iz 4,4; Mt 11,10; Łk 7,24). Trzeba dodać, że w Biblii pojęcie „anioł” ewoluuje i może nawet oznaczać samego Boga. Kiedy zestawimy tekst Ml 3,1-4 z proroctwem Daniela ( Dn 9,24), to otrzymujemy dokładny czas wydarzenia, które opisuje św. Łukasz (2,22-40). Do świątyni przybywa prawdziwy Pan, który wszystko zmieni (przez swoje wcielenie już zmienia). Prorok pisze: „Przybędzie do swojej świątyni Pan, którego oczekujecie…i oczyści synów Lewiego” (Ml 3,1.3).
Ewangelista Łukasz powtarza w krótkim fragmencie zdanie: „gdy nadszedł dzień” (Łk 2,21.22; 2,6; 1,57). Chodzi tu o to, że dni, które upływają, dążą ku wypełnieniu proroctw dotyczących osiągnięcia zbawienia. A czas ich wypełnienia jest określony, gdy porównamy proroctwo Ml, Dn i tekst św. Łukasza. „Ustalono 70 tygodni nad twoim narodem i twoim świętym miastem, by położyć kres nieprawości…a wprowadzić wieczną sprawiedliwość” (Dn 9,24). I proroctwo się wypełnia – Ten, który jest nazwany „świętym dla Pana” (Dn 2,23), siedemdziesiątego tygodnia przychodzi do świętego miasta i do świątyni. Policzmy: 6 miesięcy od poczęcia Jana (Łk 1,26.36) plus 3 miesiące pobytu Maryi u Elżbiety i jeszcze 6 miesięcy do urodzenia Jezusa plus 40 dni od narodzenia Jezusa do przedstawienia Go w świątyni. Mamy w sumie 490 dni, czyli 70 tygodni przepowiedzianych przez Daniela.
Jeszcze jedno spostrzeżenie: dlaczego św. Łukasz mówi o dniu „ich” oczyszczenia? Myślimy logicznie o oczyszczeniu Maryi, jednak to słówko ma tu głębszy wymiar. W świetle proroctwa Malachiasza chodzi o oczyszczenie wszystkiego, co jest w świątyni, a szczególnie synów Lewiego i oczywiście wszystkich ludzi, więc liczba mnoga „ich” nabiera sensu.
Psalm responsoryjny: Ps 24, 7-8.9-10
Psalm 24 to pełen poezji tryptyk modlitewny. Najpierw mamy wyznanie wiary w Pana wszechświata i dziejów – pojawia się tu horyzont kosmiczny.
Następnie czytamy o Syjonie – „górze Pana”. Jest to liturgia wejścia do świątyni jerozolimskiej, podczas której dokonuje się jakby akt pokutny. Do świątyni wejdzie tylko ten, kto ma dobre intencje (serce) i czyny (ręce). Ten, kto cały jest zwrócony ku Bogu, kto mówi prawdę (w kulturze przekazu ustnego słowo nie mogło być narzędziem oszustwa!), nie jest bałwochwalcą, ten kto nie krzywdzi bliźnich.
Wreszcie następuje spotkanie z Panem, który jest Królem chwały, Panem dzielnym, potężnym w boju (to określenie ma wymiar kosmiczny). W tym momencie przed oczami staje nam obraz Jezusa niesionego przez Maryję – Arkę Przymierza do świątyni. Nieskończony, Wszechmocny, Odwieczny staje się dostępny człowiekowi. Zbliża się do nas, by nas spotkać, wysłuchać i nas ze sobą zjednoczyć.
Drugie czytanie: Hbr 2, 14-18
W pierwszym rozdziale Listu do Hebrajczyków ukazana jest boskość Jezusa. W drugim – pełnia Jego człowieczeństwa, Jego podobieństwo do nas we wszystkim oprócz grzechu. Chrystus stał się realnie człowiekiem (ciało i krew to hebrajskie określenie natury człowieka). Choć o wiele przewyższa aniołów, uczynił siebie kimś niższym od nich. Jednak to nie aniołowie, lecz człowiek potrzebuje wyzwolenia od zła i śmierci. Poprzez wcielenie Jezus otrzymał udział w cierpieniu i umieraniu, byśmy mogli mieć udział w Jego Ciele i Krwi, uwielbionym dzięki zmartwychwstaniu. Chrystus przez swoją śmierć pokonał diabła, który „dzierży władzę nad śmiercią” i samą śmierć, doświadczając jej i niszcząc ją od wewnątrz. Wyzwolił też wszystkich, którzy przez lęk przed śmiercią podlegali i podlegają niewoli.
Centralnym stwierdzeniem całego Listu do Hebrajczyków jest: „Jezus jest arcykapłanem”. W odczytywanym dzisiaj fragmencie pada ono po raz pierwszy (zresztą tylko w tym liście Chrystus określany jest jako kapłan). Zadaniem Chrystusa – Arcykapłana było przebłaganie za grzechy ludu (nawiązanie do święta Jom Kippur – Dnia Przebłagania por. Kpł 16). Jego kapłaństwo jest jednak inne niż w Starym Testamencie. Nie jest oddzielony od braci, wręcz odwrotnie – upodobnił się do nich pod każdym względem. Doświadczył pokus, cierpienia i śmierci, aby stać się wiernym i miłosiernym arcykapłanem. Był wierny, choć poddany straszliwej próbie, był miłosierny bo przyszedł z pomocą ludziom, podlegającym pokusom. Jest Kimś, kto zna nasze doświadczenia od wewnątrz.
Jesteśmy tymi, którzy przez całe życie przez bojaźń śmierci podlegamy niewoli. Pozostajemy w kleszczach pierwotnego lęku nie tylko przed fizyczną śmiercią ale też przed „mniejszymi śmierciami”: chorobami, rozczarowaniami, porażkami, upokorzeniami, niesprawiedliwym traktowaniem, odrzuceniem. By uniknąć tych „śmierci” uciekamy się do różnego rodzaju niszczącego postępowania, które prowadzi do „niewoli”. Radosna Nowina mówi nam, że Chrystus zwyciężył wszystkie te „śmierci”. Śmierć utraciła swój „oścień” (! Kor 15,55) i stała się bramą do Nieba. Módlmy się o prawdziwą wolność i dzięki Temu, który zwyciężył i z Jego pomocą wyzwalajmy się spod władzy tego głęboko zakorzenionego lęku.
Ewangelia: Łk 2, 22-40 (Łk 2, 22-32)
Maryja i Józef ukazani są przez ewangelistę jako członkowie ludu – mają takie same prawa, obrzędy religijne, zwyczaje jak inni. Wypełniają prawo Mojżesza i prawo Pana. Jezus zostaje ofiarowany jako pierworodny i rozpoznany w świątyni jako objawienie obecności Boga w Izraelu (Łk 2,31) (św. Łukasz nie mówi o Jego odkupieniu). Ten, którego przynoszą do świątyni, jest wypełnieniem wszystkich proroctw dotyczących osiągnięcia zbawienia przez ludzi. To Dziecię wnoszone do świątyni przychodzi jako Pan, który oczyści lud.
Maryja jest „Arką Przymierza”(por. Łk 1,39-45). W czasach Dawida transport Arki Przymierza miał się zakończyć w Jerozolimie. W 587 r. przed Chrystusem została ukryta przez proroka Jeremiasza i nigdy potem nie odnaleziona. Maryja (Arka) wchodzi do świątyni wnosząc do niej Boga. Uświęcone zostaje to co najświętsze (por. Dn 9,24). Wejście do świątyni Maryi (Arki) oznacza, że rozpoczęły się czasy, kiedy Bóg jednoczy swój lud i okazuje mu łaskę.
Jezus jest objawieniem Boga dla Izraela i wszystkich narodów. Symeon, pod wpływem Ducha Świętego rozpoznał w Jezusie Mesjasza, a znając proroctwa Starego Testamentu powiedział, że będzie On powodem zniszczenia albo pewności zbawienia (zmartwychwstania) dla wielu, a Maryja będzie cierpiała (miecz to symbol podziału, jaki Jezus spowoduje wśród ludzi). Tak jak w czasach św. Łukasza, tak i dzisiaj ludzie dzielą się wobec Jezusa i na jaw wychodzą ich zamysły. Dla prorokini Anny Jezus – Bóg jest już obecny i to ona jest jedną z pierwszych osób, które ogłaszają to innym.
Nas, którzy chcemy być uczniami Jezusa, pociągają bohaterowie Ewangelii wg św. Łukasza, a szczególnie ich wiara (Maryja, Symeon, Anna), słuchanie i rozważanie w sercu (Maryja), głoszenie dobrej nowiny (Anna, pasterze, Elżbieta, Zachariasz, krewni), wytrwała modlitwa (Anna). Dawne oczekiwanie jest skończone. Dla uczniów Jezusa trwa nowe oczekiwanie – Ten, który odszedł do Ojca, powróci.
Tymczasem Jezus rozwija się jak każde dziecko, choć słowo „mądrość” użyte przez św. Łukasza, wskazuje na całkowite skierowanie Jezusa ku Bogu Ojcu i znak spoczywającej na Nim Bożej dobroci.
Poniedziałek, 03.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: Hbr 11, 32-40
Na początku tzw. „apelu herosów wiary” (por. Hbr 11,1-3) autor listu podaje definicję tej cnoty. Właśnie wiara łączy wszystkich biblijnych świętych. Jest ona sposobem poznawania przekraczającym, ale nie przekreślającym rozum. Opiera się na solidnej podstawie – na prawdomówności Boga. Działanie pod wpływem wiary jest „dowodem” na to co niewidzialne. Ludzie żyjący według niej są świadkami dla innych, że istnienie Królestwa Bożego, królowanie Jezusa w chwale są realne. W dalszej części listu wymienione są postacie, będące wzorami wiary jak Abel, Henoch, Noe, Abraham, Izaak, Jakub, Józef, Mojżesz, Rachab… Bez wiary nie można podobać się Bogu. On pragnie relacji z Nim, a nie tylko naszego cnotliwego życia. Właśnie wiara jest punktem wyjścia do rozwoju relacji z Bogiem. Dzięki niej ufamy Mu i mamy świadomość zależności od Niego.
Pod koniec 11 rozdziału „apel” osiąga wzmocnienie przez szybkie wymienienie kolejnych herosów jak Gedeon, Barak, Samson, Jefte, Dawid, Samuel oraz ogromnej rzeszy sprawiedliwych (świętych), którzy dzięki wierze czynili wielkie rzeczy, lecz również znosili prześladowania, cierpienia, tortury i śmierć. Jest tu ukazana w wielkim skrócie historia wielkich wiarą Izraelitów w historii narodu wybranego. Trzej młodzieńcy „przygasili żar ognia”, Eliasz i Elizeusz, Dawid, Jeremiasz, mieszkańcy Jerozolimy – uniknęli ostrzy miecza. Młody Dawid, Samson, Judyta, Estera, Jael okazali moc nad słabością, pokonując wrogów ludu. Nadzwyczajną zapowiedzią przyszłego triumfu Chrystusa są niewiasty, które otrzymały swoich zmarłych, dzięki dokonanym wskrzeszeniom (np. wdowa z Sarepty Sydońskiej). Ci, co ponieśli katusze nie przyjąwszy uwolnienia, to Izraelici z czasów Machabeuszy. Kajdan i więzienia doznał prorok Jeremiasz. Kapłan Zachariasz i Nabot byli ukamienowani, a sięgając dalej również św. Szczepan, Paweł… Prorok Izajasz był przecięty piłą, Eliasz tułał się „w skórach owczych lub kozich”. Wiele osób z ludu Bożego żyło „w nędzy, utrapieniu, w ucisku”. A jednak „świat nie był ich wart”. To oni byli „źródłem światła w świecie”.
Paradoksalnie nie otrzymali oni przyrzeczonej obietnicy, bo zamysłem Boga było, żeby wszyscy – oni i my „osiągnęli doskonałość” przez jedną ofiarę Chrystusa, chociaż trzeba przyznać, że i my, żyjąc według wiary, wciąż oczekujemy na całkowite spełnienie się obietnicy.
Herosi wiary nie zniknęli wraz z końcem czasów starotestamentalnych. Możemy ich znaleźć na przestrzeni wielu stuleci, również i dzisiaj. Kościół jest świadkiem niezliczonych cudów dokonanych dzięki wierze oraz zwycięstw polegających na zachowaniu wiary pomimo pozornej klęski.
Psalm responsoryjny: Ps 31, 20.21-22.23.24
Psalm 31 to modlitwa człowieka w ucisku, doświadczonego ogromnym cierpieniem ponad ludzkie siły. To może być modlitwa osoby udręczonej fizycznie i duchowo. Znajdujemy w tekście przejmujący opis osamotnienia cierpiącego człowieka, który traktowany jest i czuje się jak wyrzucony przedmiot (w.12-13). Wielu ludzi na świecie znajduje się w takich sytuacjach: prześladowani za wiarę, skrzywdzeni przez ludzi, ofiary wojen, głodu, umierający w straszliwym bólu, porzuceni przez bliskich… Słowa tego psalmu mogą być ich modlitwą.
Umierający na krzyżu Jezus wypowiedział fragment Psalmu 31, oddając się z ufnością w ręce Ojca.. On dzisiaj utożsamia się z każdym realnie cierpiącym człowiekiem. Realnie, ponieważ nie każde udręki uznaje Bóg (w.8). Są takie cierpienia, które są zawinione przez nas samych, są takie, które w naszych oczach nabierają monstrualnych rozmiarów, ale gdyby im się przyjrzeć to są znikome. Bóg pochyla się nad prawdziwymi nieszczęściami. Nigdy nie opuszcza cierpiącego. Zawsze przychodzi z pomocą.
Ewangelia: Mk 5, 1-20
Celem opowiadania (Mk 5,1-20) i jego konstrukcji jest ukazanie prawdy, że żaden człowiek nie może poskromić demona (por. Mk 5,3). Jedynie Jezus może to uczynić, ponieważ jest Zbawicielem. Jezus ukazany jest we wspaniałej walce z demonem. Zły (wiele demonów) stawia Mu opór, nie chce być wyrzucony, ale tam gdzie jest Jezus nie może pozostać władca zła.
Obraz świń ma teologiczny sens. Ogromna ich ilość jest zabiegiem literackim zsynchronizowanym z „legionem demonów”. Symbol świń oznacza nieczystość (nie tylko w sensie brudu). Chodzi o nieczystość wykluczającą ze wspólnoty Izraela. Demon również nazywany jest nieczystym. Wydaje mu się, że może zamieszkiwać w świniach. Jezus na pozór zgadza się na to, ale faktycznie zrzuca demony w przepaść – do piekła (morze w Biblii jest przedstawieniem otchłani). Jezus jest silniejszy, jest zwycięzcą. Dzięki Niemu znękany człowiek jest wolny.
Co ten tekst oznacza dla mnie? Pan objawia się w moim życiu i chce, żeby opowiadać o tym, co mi uczynił. A inni? Jakże często słysząc głoszenie Ewangelii, które wymaga podjęcia decyzji, zachowują się jak ludzie z Gerazy, którzy mówili, żeby Jezus poszedł gdzie indziej.
Jezus nakazał głosić Ewangelię. Nie bójmy się przeszkód, ponieważ Jego słowo jest mocniejsze. W naszym świecie wielu ludzi czyni wysiłki, by wyzwolić ludzkość od zła, głodu, wojen, chorób itd. Żeby jednak człowiek naprawdę był wolny, konieczne jest uwolnienie go od grzechu, od szatana. A to może uczynić jedynie Jezus Chrystus, nasz Pan.
Wtorek, 04.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: Hbr 12, 1-4
Najważniejszym przesłaniem czytanego dzisiaj fragmentu listu jest wskazówka i zachęta, byśmy szli przez życie wytrwale, patrząc na Jezusa, który jest naszym Przewodnikiem.
Autor pomaga czytelnikom ujrzeć życie chrześcijanina z właściwej perspektywy. Najpierw porównuje je do biegu na wytrzymałość do mety, kibicami są ci, którzy wcześniej do niej dobiegli. Ci kibice nie są jedynie widzami sportowego spektaklu, ale są świadkami Bożej wierności żywo zainteresowanymi naszym losem i owocami naszego życia. Dla starożytnych bardzo ekscytujące było bycie sportowcem olimpijskim, biegnącym przy dopingu rozentuzjazmowanych tłumów, stąd autor porównuje życie chrześcijanina do biegu.
Psalmista przechodzi od przykładów (patrz Hbr 11) do egzorty, wskazującej jak mamy wcielać w życie wcześniej przedstawioną lekcję wiary. Żeby dobrze biec, trzeba zrzucić zbędny ciężar (zawodnicy w starożytności rozbierali się wręcz do naga) i usunąć przeszkody (grzech), o które mogliby się potknąć. Autor wymienia cechy dobrego „biegu”. Najpierw ważne jest wpatrzenie się w Tego, który pierwszy dobiegł do celu, przetarł szlak wiary, jest najdoskonalszym wzorem i doprowadzi naszą wiarę do doskonałości. Dalej konieczna jest wytrwałość. Nasza wytrwałość jest zakorzeniona w tym , co przecierpiał Jezus. Jakub Wujek tłumaczy: „mając przed sobą wesele podjął krzyż”. Tym weselem była radość z odkupienia ludzi, która przewyższała udrękę krzyża, dlatego Pan „nie baczył na jego hańbę” (ukrzyżowanie było karą zarezerwowaną dla niewolników). Następnie ważna jest świadomość celu. Jezus, który zniósł skrajne pohańbienie, „zasiadł po prawicy na tronie Boga”, ukazuje nam cel naszego biegu. My również uczestnicząc z Nim w zmaganiach wyścigu będziemy mieli z Nim udział w chwale Królestwa Ojca. Ważne jest też znoszenie wrogości od innych. Chyba najbardziej bolesna jest wrogość i obelgi od najbliższych, od tych których kochamy. Kiedy uświadomimy sobie, jaką wrogość wycierpiał Jezus, to nasze problemy widzimy w innej perspektywie.
Wielu chrześcijanom dawniej i dziś grozi zniechęcenie – odpadnięcie z „wyścigu”. Przykład Jezusa umacnia nas do walki z tą pokusą. Autor zwraca uwagę na to, że nasze cierpienia często nie są tak straszne – nie jesteśmy jeszcze męczennikami. Choć i dzisiaj są prześladowania i presja kulturowa chcąca wytrącić nas z „biegu”, to moc płynąca od Chrystusa Zwycięskiego pozwoli nam pokonać wszelkie przeciwności, jeśli będziemy Go wciąż zapraszać do naszego życia.
Psalm responsoryjny: Ps 22, 26b-27.28 i 30ab.30c-32
Psalm 22 to jeden z najważniejszych psalmów – psalm o zwycięstwie. Wiemy, że jego początek wypowiedział Jezus umierając na krzyżu.
Pierwsza część tego niezwykle głębokiego utworu jest wołaniem udręczonego, który choć długo się modli, czuje się opuszczony przez Boga. Dla człowieka kochającego Boga jest to największe, najgłębsze, bo duchowe cierpienie. Jezus stanął w tym miejscu – w czeluści, w miejscu potępionych i tam powierza się Ojcu: „W ręce Twoje oddaję ducha mego”. Tu się dokonało zbawienie.
Bóg może zbawić człowieka znajdującego się w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji. Jeśli znajdziemy się w najgłębszej ciemności, On powie: „tutaj też Jestem z tobą”.
Druga część utworu mówi o przyszłości. Bóg zawsze wysłuchuje modlitwy. Autor zapowiada, że będzie Boga chwalił przed wielkim zgromadzeniem. Zwycięzcy lud będzie oddawał hołd. Obraz ten kojarzy nam się z Chrystusem zwycięskim. Panem zmartwychwstałym.
Ewangelia: Mk 5, 21-43
Ewangelia dzisiejsza odpowiada na pytanie: Co to znaczy przyjąć Jezusa jako Zbawiciela do mojego życia? W czytanym fragmencie łączą się ludzka bezsilność, wiara i Boża dobroć. Jezus nie może się oprzeć prośbie pełnej wiary i odpowiada na błaganie Jaira i kobiety. Obydwoje stracili wszelką ludzką nadzieję. Słowa: ocalić, uzdrowić, uratować mają tutaj konkretne znaczenie. Chodzi o ratunek przed samym źródłem zła – przed grzechem i szatanem. Wyleczenie z choroby i wyzwolenie ze śmierci fizycznej są oznaką całkowitego wyzwolenia od zła, jakie Jezus oferuje ludziom. Warunkiem tego ocalenia jest świadomość swojej bezradności i przyznanie, że samemu nie da się rady. Jedynym Zbawicielem jest Jezus.
Św. Marek ułatwia refleksję nad wiarą jako wspólnotą z Jezusem, który wychodzi naprzeciw każdej ludzkiej słabości. Są różne sposoby dotykania Jezusa. Tłum po prostu ściska Go fizycznie, cierpiąca kobieta dotyka Go z wiarą. Dzięki rozmowie z Jezusem ona uświadamia sobie, że tylko w wierze jest głębszy ratunek niż zwykłe wyleczenie. Jair stoi na rozdrożu – albo ulec ludzkiej logice, albo posłuchać Jezusa i zawierzyć Mu wbrew nadziei.
Wiara to zaufanie Jezusowi i pójście za Nim i z Nim nawet wówczas, gdy ludzka logika odbiera wszelką nadzieję. I, paradoksalnie, to jest właśnie rozsądne, ponieważ nasza wiara opiera się na najważniejszym wydarzeniu: zwycięstwie Jezusa nad śmiercią, a pełne zwycięstwo Jezusa będzie wówczas, gdy zwycięży śmierć w nas (por. 1 Kor 15,20-27). Zmartwychwstanie to powrót po śmierci do życia bez konieczności ponownego umierania. Wskrzeszenie córki Jaira jest tylko znakiem i zapowiedzią tego wydarzenia.
Środa, 05.02.2025 r.- wspomnienie św. Agaty, dziewicy i męczennicy
Pierwsze czytanie: Hbr 12, 4-7. 11-15
Chociaż przyjmujemy do świadomości, że cierpienie jest w naszym życiu nieuniknione, to z reguły, kiedy się pojawia, zazwyczaj nas zaskakuje i powoduje podupadanie na duchu. Jezus wycierpiał dla nas nieludzkie cierpienia. Synowska ufność i posłuszeństwo Jezusa do końca, doprowadziła Jego ludzką naturę do doskonałości – „udoskonalił się przez cierpienia” (Hbr 2,10). Co to znaczy dla nas? Odkupienie to nie jest transakcja handlowa, polegająca na spłaceniu długu za nas. Jezus jest Pośrednikiem, który „wielu synów do chwały doprowadza” (Hbr 2,10). Dzięki Bożej – Ojcowskiej dyscyplinie, czasem bardzo bolesnej, stajemy się wiernymi i posłusznymi dziećmi (warto zwrócić uwagę na pojawiające się słowa: synowie i córki).
Autor pokazuje dwie niewłaściwe postawy wobec „karcenia”: lekceważenie lub przygnębienie i zniechęcenie. Przyjęcie jednej z tych dwóch postaw powoduje zamknięcie się na rozwojową wartość doznawanego „karcenia”.
Bogu zależy na dojrzałości swoich dzieci, dlatego dopuszcza cierpienie. W starożytności doniosłym obowiązkiem ojców było wychowanie synów i przygotowanie ich do udziału w życiu społecznym. Jeśli młody człowiek dorastał bez rodzicielskiej dyscypliny, uważano go za dziecko nieprawe, które nie mogło dziedziczyć. Bóg – mądry Ojciec (autor określa ziemskich ojców jako ojców według ciała, a Boga nazywa Ojcem dusz) nie pozostawia żadnego ze swych dzieci bez wychowania. Czyni to dla naszego dobra i zawsze przynosi nam wielkie dobro, ponieważ chce, byśmy byli uczestnikami boskiej natury – świętymi (w Piśmie św. świętość jest synonimiczna z samym Bogiem). Sprawia, że wszystkie bolesne i radosne wydarzenia w naszym życiu obracają się na nasze dobro. Tylko nie trzeba poddawać się pokusie rozgoryczenia czy litowania się nad sobą. A jeśli trudności są konsekwencją naszego złego postępowania to, jeśli zaufamy Bogu, zostaną wykorzystane jako lecząca kara, ostatecznie dająca nam świętość. Doświadczenie Bożej dyscypliny przynosi błogosławione owoce: uporządkowanie swojego życia – wewnętrzny spokój umysłu i zewnętrzną harmonię w relacjach z innymi.
Autor posługuje się symboliką sportową. Chrześcijanie to jakby sportowcy przygotowujący się poprzez treningi do życia wiecznego, zaś autor jest jakby trenerem dopingującym swoją drużynę kończącą trudny bieg. Zaleca, byśmy nie byli chwiejni i niezdecydowani, bo możemy przynieść jeszcze większą szkodę. Mamy się starać o pokój ze wszystkimi, czyli nie tylko z braćmi w wierze, ale nawet z niesprawiedliwymi ludźmi, starać się o uświęcenie – pozwalać łasce Bożej przenikać wszystkie aspekty naszego życia, troszczyć się o słabszych i być ostrożnymi, by serce zgorzkniałe nie zatruło całej wspólnoty oraz odpowiedzialnymi.
Psalm responsoryjny: Ps 103, 1b-2.13-14.17-18a
Psalm 103 powinien nosić tytuł: „Łagodność Boga”. Poznajemy z jego tekstu niezwykłą dobroć Boga, który nie wiedzie sporu do końca, odpuszcza człowiekowi, daje mu szansę przemyślenia, nie dowodzi swojej racji na siłę. Dobry Pan tak bardzo zapomina nasze występki, jak odległy jest wschód od zachodu (w starożytności pojmowano tę odległość jako nieskończoną). On wie kim – my ludzie jesteśmy. Delikatnie się z nami obchodzi znając naszą kruchość. Boże, Ojcze, daj nam doświadczyć Twojej czułości.
Ewangelia: Mk 6, 1-6
Wszystko, co opisuje św. Marek w czytanym dzisiaj fragmencie, zdarzyło się w rodzinnym mieście Jezusa – w Nazarecie, ale kontekst tej relacji pozwala sformułować opinię o całej działalności Jezusa wśród tłumów.
Nauczanie Jezusa wzbudzało ogromny entuzjazm. Stwierdzano, że to nowa nauka wykładana z mocą (por. Mk 1,27). Faktycznie, to co nowe zyskuje rozgłos wśród mas, budzi ciekawość. Dlatego też przychodzono do Niego, tym bardziej, że uzyskiwano też konkretne korzyści – uzdrowienia. Kiedy jednak Jezus zwiastujący Dobrą Nowinę wymaga opowiedzenia się po Jego stronie, ludzie odchodzą, dystansują się, robią „wywiad społeczny” kim jest. Nie przekonuje ich nauczanie z mocą, znaki – cuda, lecz oceniają pozycję społeczną Tego, który naucza: jest cieślą, znają Jego ubogą rodzinę. Nic nie zrozumieli, „powątpiewali o Nim” (Mk 6,3), nie uwierzyli i Go porzucili. Ich początkowy entuzjazm szybko wygasł. Tak zrobili mieszkańcy Nazaretu, tak też robią „tłumy” dziś.
Jezus skonstatował, że lud Izraela nie przyjmuje Go, więc dziwi się ich niedowiarstwu i nie może czynić tu zbyt wiele dobra. Można by włożyć w Jego usta gorzkie słowa Izajasza: „Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły” (Iż 49,4). Ci, którzy ewangelizują, nie mają łatwo, ale mają za sobą Kogoś, kto również przez to przechodził tu na Ziemi i mimo przeszkód dalej nauczał.
Czwartek, 06.02.2025 r.- wspomnienie Świętych męczenników Pawła Miki i Towarzyszy
Pierwsze czytanie: Hbr 12, 18-19. 21-24
W czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Hebrajczyków wyraźnie ukazany jest kontrast między Starym i Nowym Przymierzem (ich symbolami są góry Synaj i Syjon).
Kulminacyjnym wydarzeniem Starego Przymierza było nadanie prawa na Synaju. Siedem opisanych zjawisk na Górze Synaj wyraża nieprzystępność Boga dla ludzi, którzy nie zostali jeszcze odkupieni przez Chrystusa: były one namacalne na poziomie doczesnym i materialnym, widziano płonący ogień, panowała ciemność, wszystko okrywała mgła, rozszalał się huragan, słyszano grzmiące trąby, nawet Mojżesz był „przerażony i drżał”.
Chrześcijanie przyszli przez wiarę i chrzest do radosnej i przystępnej rzeczywistości. Autor przedstawia tu niebiańską liturgię, w którą wpisana jest liturgia sprawowana na Ziemi. Góra Syjon to jedno ze wzgórz, na których zbudowano Jerozolimę i jest synonimem samego świętego miasta. Symbolizuje doczesną Jerozolimę, jej przeciwieństwem jest „górne Jeruzalem”. Czym ono się charakteryzuje? Otóż prawdziwymi obywatelami „górnego Jeruzalem” są chrześcijanie, odbywa się tam uroczyste zgromadzenie z niezliczoną liczbą aniołów, które oddają cześć Bogu, Aniołom towarzyszą święci – kościół pierworodnych (w Hbr 1,6 Jezusowi przyznane jest miano pierworodnego Syna Bożego. Teraz ten przywilej dotyczy wszystkich chrześcijan), jest tam Bóg, „który sądzi wszystkich” (brzmi to groźnie, ale ten Bóg jest tym samym, który zadośćuczynił za nasze grzechy i daje udział we własnej świętości), znajdują się tu „duchy ludzi sprawiedliwych, którzy już doszli do celu” (chodzi tu nie tylko o świętych Starego Przymierza, ale również o wszystkich wiernych zmarłych; duchy czekają na zmartwychwstanie, co będzie ostatecznym urzeczywistnieniem Bożych zamysłów), Jezus – Pośrednik lepszego, trwałego Przymierza – świeżego jak źródło wody przez swoją ofiarę doprowadza wielu do chwały, krew Jezusa woła o miłosierdzie i przebaczenie, sprowadza szczęście odkupienia i zwycięstwo nad śmiercią.
Pośrednikiem Starego Przymierza był Mojżesz, a zostało ono ustanowione przez pokropienie zwierzęcą krwią ołtarza – reprezentującego Boga oraz ludu. Krucha to była więź. Podstawą Nowego Przymierza jest Osoba Jezusa, mającego udział w ludzkiej naturze, który dobrowolnie przelał swą krew z miłości do nas.
Podczas liturgii eucharystycznej najpełniej na ziemi uczestniczymy w celebracji Chrystusowego triumfu, który wiecznie trwa w niebie – „Ten Kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22,20).
Psalm responsoryjny: Ps 48, 2-3b.3c-4.9.10-11
Wszystkie porównania występujące w Psalmie 48 ukazują moc Boga (miasto wielkiego Króla, Bóg w zamkach swoich okazał się obroną, wrogowie drżą przed Nim jak rodząca kobieta, On jest wiatrem od wschodu, co druzgocze okręty z Tarszisz). Arogancja wrogów/wroga zamienia się w lęk i ucieczkę. Ich potęga w klęskę. Ten, kto ucieka się pod opiekę Boga, może być pewien, że zwycięży ostatecznie dobro, a zło zostanie pokonane. Bóg triumfuje nad wrogimi mocami nawet wtedy, gdy wydają się niezwyciężone.
Psalm ukazuje lud, który składa w świątyni dziękczynienie miłosiernej miłości Boga (hesed). Po pieśni pochwalnej na cześć wiernego, zbawiającego Boga lud idzie w procesji wokół świątyni i świętego miasta, których mury pamiętają ważne i wielkie wydarzenia. Przyszłe pokolenia powinny poznać te wydarzenia poprzez przekaz ojców. Dzięki pamięci minionych zdarzeń zawsze będzie trwała nadzieja na zbawczą interwencję Boga. W końcowej antyfonie autor zawarł określenie Pana jako pasterza swego ludu, bliskiego i obdarzającego wolnością.
Słowa psalmu pobudzają do kontemplacji Chrystusa, który jest nową i żywą świątynią Boga. Módlmy się o to, abyśmy byli żywymi kamieniami niebieskiego i wolnego Jeruzalem, którego fundamentem, bramą i wieżą jest Chrystus.
Ewangelia: Mk 6, 7-13
Jezus mimo niedowiarstwa tłumu nadal głosił Dobrą Nowinę. W tę misję włączył również swoich uczniów. To już trzeci raz w Ewangelii wg św. Marka jest mowa o wezwaniu uczniów. Najpierw, by stali się rybakami ludzi (por. Mk 1,16-20), potem „by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki, i by mieli władzę wypędzania złych duchów”(Mk 3,13-19). I wreszcie teraz realizuje to, po co ich wezwał. Zaczął ich rozsyłać po dwóch.
Dla tych, którzy chcą być uczniami Jezusa, czy też już nimi są, bardzo konkretny i zobowiązujący jest dalszy fragment Ewangelii. Św. Marek znowu powraca do obrazu Jezusa wzywającego uczniów i przekazującego im swą władzę. Tym razem jednak uczniowie już prowadzą dzieło i, jak Jezus, domagają się od ludzi nawrócenia koniecznego do przyjęcia Dobrej Nowiny. Namaszczają chorych, co w Kościele stanie się znakiem sakramentu, dającego chorym siły od Ducha Świętego na czas cierpienia.
Dalsze słowa Jezusa są twardą regułą postępowania dla wszystkich uczniów, również i tych dzisiejszych. Chodzi o odrzucenie bogactwa, a przyjęcie życia ubogiego i skromnego. W ciągu wieków wielu uczniów nie stosowało się do tej reguły, stąd słabe były owoce ich pracy. Wiemy, że ten kto wybiera się w podróż, potrzebuje pieniędzy, ubrań, jedzenia itd. A jednak uczniowie Jezusa mają tego nie brać. Mają być jak potrzebujący, ponieważ wiary nie narzuca się siłą i nie można też jej kupić. W ten sposób Mistrz uczy swoich uczniów wolności wobec dóbr materialnych i zaufania Bożej Opatrzności. Taka postawa będzie aktualna nawet wówczas, gdy będą mieli potrzebne rzeczy. Choć dzisiaj zmieniły się warunki bytowe, słowa Jezusa są wciąż aktualne.
Piątek, 07.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: Hbr 13, 1-8
W Hbr 13 autor udziela praktycznych wskazówek dotyczących życia chrześcijańskich wspólnot. Te napomnienia moralne wypływają z wezwania do „służenia Bogu z czcią i bojaźnią” (Hbr 12,28). Staliśmy się bowiem ludem kapłańskim dzięki ofierze Chrystusa. Służbą jest całe nasze życie; są nią nasze konkretne uczynki miłości.
Po pierwsze autor wzywa do braterskiej miłości (philadelphia), czyli do realizacji „nowego przykazania”(J 13,34), która staje się możliwa dzięki miłości jaką pokochał nas Jezus. Kochanie naszych braci i sióstr jest oddawaniem czci Bogu – ofiara złożona przez Jezusa nie była aktem rytualnym, lecz aktem ofiarnej miłości dokonanym w solidarności z nami. Ta miłość została nazwana „braterską”, ponieważ w Chrystusie staliśmy się synami i córkami Boga – jedną rodziną, którą łączą głębsze więzi niż interes czy nawet przyjaźń. W tej miłości adresaci listu mają nie tyle „trwać”, ile „pozostać”, bo ona już jest między nimi. Taka żarliwa miłość pozostanie nawet wówczas, gdy wszystko inne zostanie zniszczone.
Następnie, za pomocą paraleli autor nawiązuje do gościnności, czyli miłości wobec obcych (philoxenia). Bardzo ceniono tę cnotę w starożytności i wśród chrześcijan. Dla chrześcijan jest ona aktem dobroci i zarazem sposobem przyjmowania samego Pana.
Następne zalecenie dotyczy pamięci o uwięzionych – tych, którzy sami nie mogą do nas przyjść. Często byli to prześladowani chrześcijanie.
Kolejne dotyczy troski o tych, którzy cierpią (lub są torturowani), która ma być tak silna jakby oni sami byli tak źle traktowani, ponieważ wszyscy mamy taką samą, kruchą, naturę.
Następne zalecenie dotyczy sfery seksualności. Zjednoczenie małżonków jest z natury święte i trzeba je pielęgnować. Autor dotyka tu dwóch rozpowszechnionych błędów. W niektórych herezjach np. w gnostycyzmie potępiano małżeństwo – uważano, że wszystko co cielesne jest złe i niegodne ludzi duchowych. Drugi błąd to przyzwolenie na różne formy aktywności seksualnej poza małżeństwem i nie ma znaczenia co czyni się z własnym ciałem.
I wreszcie ostatnie zalecenie dotyczy dóbr materialnych. Pieniądze zdają się być gwarantem szczęścia. Gdy jednak idziemy za ich „syrenim śpiewem”, czynią nas zniewolonymi, nieszczęśliwymi i prowadzą do kolejnych grzechów. Lekarstwem na pożądanie pieniędzy jest zadowalanie się tym, co się ma, ponieważ prawdziwe poczucie bezpieczeństwa opiera się na Bogu, który obiecał, że nigdy nas nie opuści. A więc bądźmy odważni wobec wszelkich niebezpieczeństw.
Autor Listu zachęca do rozpamiętywania przykładu tych, którzy głosili nam Słowo Boże, co pomaga w rozpalaniu własnej żarliwej miłości do Boga. Na tym opiera się kult apostołów, świętych i męczenników wszystkich epok. Ten Jezus, którego głosili nasi poprzednicy, jest Tym samym wszechmocnym Panem i Odkupicielem, który wciąż żyje w Kościele.
Psalm responsoryjny: Ps 27,1bcde.3.5.8b-9c
Tłem Psalmu 27 jest świątynia – schronienie (można tłumaczyć też jako: „tabernakulum”, „namiot”, centrum świata”), gdzie objawia się Pan przez słowo i obecność. Cały utwór przeniknięty jest ufnością pokładaną w Bogu i Jego uwielbieniem. W pierwszej części psalmu wyłania się z tej ufności niewzruszona pogoda ducha autora. On wie, że Bóg będzie Jego obroną przed wszelkimi niebezpieczeństwami (czas przyszły występuje w pierwszej części utworu).
Druga część psalmu ukazuje autora przeżywającego konkretne trudności (czas teraźniejszy). W takich sytuacjach każdy czuje się niepewnie i zadaje sobie pytanie: „Czy Bóg o mnie pamięta?”. Wielkość autora psalmu polega na tym, że on nadal ufa Bogu, nawet bardziej niż swoim ukochanym rodzicom i gorąco błaga o Jego pomoc. Prosi o Boże prowadzenie, zdaje się na Niego, bo sam w swojej pokorze wie, że może pójść „krzywą ścieżką” i źle rozwiązywać swoje trudności. Na akt wiary, pokorę, męstwo, odwagę i cierpliwość Bóg odpowiada obietnicą swojego rychłego przyjścia. Widzimy obraz Pana czułego, współczującego, ojcowskiego i zarazem macierzyńskiego.
W Psalmie 27 w istocie chodzi o odnalezienie Pana: „Będę szukał oblicza Twego, Panie”. Autor na modlitwie pragnie zaznać bliskości Boga. Każdy z nas w czasie modlitwy otrzymuje łaskę zbliżenia się do „Oblicza Boga”, którego w wieczności ujrzymy „twarzą w twarz” (1Kor 13,12).
Ewangelia: Mk 6, 14-29
Czytany dzisiaj fragment Ewangelii brzmi jak nagłówki artykułów w prasie zredagowane przez dziennikarzy o różnych poglądach. Mieszkańcy Nazaretu już Jezusa zaklasyfikowali. Wielu ludzi uważało Jezusa za proroka równego Mojżeszowi. Inni utożsamiali Go z Eliaszem (por. Ml 3,23). Tetrarcha Herod uważał Jezusa za zmartwychwstałego Jana Chrzciciela – słyszał o tym, że zmartwychwstali będą mieli niezwykłe moce.
Z narracji św. Marka można wyczytać, o kim myśleli pierwsi chrześcijanie, kiedy była mowa o zmartwychwstaniu. Myśleli o Jezusie! Aby zrozumieć Jezusa, trzeba wyjść od Jego zmartwychwstania.
Dalsze opowiadanie przedstawia śmierć Jana Chrzciciela. Głoszenie przez niego nauki zakończyło się więzieniem i śmiercią, co też świadczyło o tym, że Jego zapowiedź dotycząca Jezusa nie została przyjęta. Jezus idzie tą samą drogą. Ciąży już nad Nim wyrok śmierci. Ewangelista, opowiadając o śmierci Jana wskazuje, że zapowiada ona śmierć Jezusa. Św. Marek pokazał krótko, co stanowi chrześcijańskie przesłanie: głosi ono śmierć Jezusa (jej symbolem jest śmierć Jana), Jego zmartwychwstanie i konieczność nawrócenia.
Sobota, 08.02.2025 r.
Pierwsze czytanie: Hbr 13, 15-17. 20-21
Czytany dzisiaj fragment Listu do Hebrajczyków podsumowuje wszystkie omawiane dotąd moralne zalecenia. Najkrócej można je ująć tak: życie chrześcijańskie to służba miła Bogu – to wychwalanie Go nie tylko wargami (por. Ml 3,1-4) i czynienie dobra względem bliźnich.
Autor jeszcze raz pisze o konieczności wzajemnej pomocy, dzieleniu się, posłuszeństwie przełożonym, wychwalaniu Boga (liturgia), modlitwie. Jezus jest naszym Arcykapłanem, Pośrednikiem Nowego Przymierza, dlatego nasza służba dokonuje się przez Niego. Cześć, jaką oddajemy Bogu, jest udziałem w ofierze Jezusa złożonej na krzyżu. Najdoskonalszym wychwalaniem Boga i dziękczynieniem jest Eucharystia (eucharistia – dziękczynienie). Chodzi o to, żeby rozciągnąć to dziękczynienie na każdą chwilę życia, na każdą sytuację w każdym czasie i we wszystkich okolicznościach.
W Starym Przymierzu ofiara pochwalna (hebr. todah) była ofiarą ze zwierząt, odmianą ofiary biesiadnej. Składano ją w podziękowaniu za otrzymane dobro czy dla uczczenia radosnego wydarzenia. Dla Pana ważne jednak było i jest serce pełne wdzięczności, a nie tzw. „mięso cielców”.
Łatwo jest wychwalać Boga, gdy wszystko według naszej opinii idzie dobrze. W czasie trudnych doświadczeń: ciężkiej choroby, niszczących relacji, upokorzenia czy prześladowania oddawanie czci Bogu jest aktem wiary. Oznacza to, że uznajemy Go za naszego Pana i ufamy, że daną sytuację dopuścił z miłości, wpisując ją w swój najlepszy zamysł względem nas. Nasze wnętrze ulega wówczas przemianie, radość i wdzięczność stają się stałą postawą, a Bóg może jeszcze bardziej działać w naszym życiu. Przeciwną postawą, o której wielokrotnie mówi Biblia, jest szemranie. Źródłem takiej postawy jest brak wiary i podejrzewanie Boga o złe zamiary względem nas, co wynika z fałszywego obrazu Boga. Lekiem jest nawrócenie umysłu i decyzja, aby odtąd dziękować Bogu za wszystko.
Homilia skierowana do Hebrajczyków kończy się podniosłym błogosławieństwem, które rozpoczyna się od wezwania Boga pokoju. W biblijnym sensie „pokój” (shalom) oznacza pełnię dobrostanu i harmonię w relacjach, czego pewnie wszyscy byśmy pragnęli.
Psalm responsoryjny: Ps 23,1b-3a.3b-4.5.6
To chyba jeden z najbardziej znanych psalmów. Tyle pięknych pieśni powstało na kanwie jego słów. Mówi on o Bogu wspaniałym, troszczącym się, karmiącym wszelkim potrzebnym dobrem.
Autor utożsamia się z bezradną, małą owieczką. Jaka jest jej sytuacja? Ona mówi do Boga po imieniu (Adonai), czyli ma z Nim relację oblubieńczą. On ją prowadzi w coraz to nowe miejsca, daje spokój, radość, odpoczynek. Owca wie, że On jest mądrzejszy i choć niewiele rozumie, ufa Mu i idzie za Nim. Dzięki Pasterzowi staje się tożsama ze sobą. Kiedy wchodzi z własnej winy w ciemną dolinę (śmiertelne pogubienie) Pasterz ją broni (ma zaostrzony kij pasterski) i ukierunkowuje (laska pasterska). Bóg tak robi ze względu na swoje Imię (imię – istota), czyli dlatego, że jest dobry i ją kocha. Nigdy nie traktuje jej przedmiotowo!
Obyśmy mogli uczestniczyć we wspaniałej uczcie oblubieńców, którą symbolicznie przedstawiają ostatnie słowa psalmu.
Ewangelia: Mk 6, 30-34
Jezus nie miał zaufania do entuzjazmu tłumu! Wiedział, że nie jest oznaką wiary. Gdy przyjdą pierwsze trudności – zgaśnie. Uczniowie pamiętali zapewne, co zdarzyło się pewnego dnia, gdy tłum oblegał Jezusa, a nie było w nim wiary. Mówiono wówczas: „odszedł od zmysłów” (Mk 3,20-21). W czytanym dzisiaj fragmencie jest podobnie. Uczniowie opowiadają z entuzjazmem Jezusowi „wszystko, co zdziałali i czego się nauczyli” (Mk 6,30). Efekty ich działalności są widoczne (por. Mk 6,31). Wydaje się jednak, że ludzie przychodzili właśnie dla tych efektów. Poniekąd potwierdza to zdanie: „lecz widziano ich odpływających”, lub „wielu rozpoznaje ich”. Ten entuzjazm ludzi udziela się uczniom, a wtedy Jezus postanawia wyrwać ich z tłumu, dać im czas na refleksję, realną ocenę sytuacji. Jezus nie ulegał żadnym wpływom, ale uczniowie byli słabymi ludźmi, więc Mistrz oddala od nich niebezpieczeństwa i poleca: „pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne” (Mk 6,31). W tekście czytanym dzisiaj jest zawarte przesłanie również dla każdego z nas: przeciwdziałaniem do entuzjazmu i zachłyśnięcia się popularnością czy sukcesem, co jest groźne dla życia duchowego, jest samotność i modlitwa. Dopiero wtedy można zobaczyć ludzi, sprawy i siebie we właściwym świetle.