Komentarze do czytań IV Tydzień Wielkiego Postu | od 6 do 12 marca 2016 r. – Ks. dr Adam Dynak

[dzien 1]

Niedziela, 6 .03.2016 r.

Pierwsze czytanie: Joz 5, 9a.10-12

Ten mało znany fragment biblijny opisuje punkt zwrotny w historii Izraela. Czterdzieści lat wędrowania do ziemi obiecanej odcisnęło się niezatartą pieczęcią na świadomości narodowej i religijnej Izraelitów. Ta wędrówka wreszcie osiągnęła swój koniec i to, co było od dawna  przedmiotem obietnic, stało się faktem. Naród wybrany przeżywa pierwszą Paschę na ziemi obiecanej i podarowanej mu przez Boga. Uformowany doświadczeniami długiej wędrówki po pustyni lud, rozpoczyna nową epokę swojej historii od spotkania się z Bogiem, od przeżywania dnia Jemu poświęconego. Jednocześnie autor natchniony informuje o tym, że Bóg przestał posyłać im mannę, ponieważ mogli już żywić się płodami ziemi Kanaan. Ta informacja jest wymowna. Lud Boży otrzymał dar, ale jego posiadanie wzywa do odpowiedzialności, a ta z kolei wymaga trudu. Dotychczas Bóg interweniował w trudnych sytuacjach, jak chociażby karmiąc lud manną na pustyni, ale jednocześnie przygotowywał go do samodzielności. Taktyka Boga nie zmieniła się pod tym względem. Dając łaskę, okazując miłosierdzie, Ojciec uzdalnia swoje dzieci do rzeczy coraz większych, bardziej wzniosłych, liczy na dojrzałość i odpowiedzialność. Wypełnia się jedno dobro, otwierając drogę dla jeszcze większych darów. Nie trzeba się lękać, należy zaufać.

 

Psalm responsoryjny: Ps 34(33), 2-3.4-5.6-7

Radosny nastrój psalmu koresponduje z radością narodu Izraela, opisaną w pierwszym czytaniu. Uczestnicy liturgii postrzegają i oceniają swoje życie przez pryzmat dobrodziejstw, które otrzymał od Boga naród wybrany. Historia Izraela ukazuje Boga jako troskliwego opiekuna, obrońcę i Kogoś wiernego udzielonym obietnicom. Z epoki Starego Przymierza przenosimy wzrok na czasy Kościoła, również na naszą teraźniejszość, aby przekonać się, że dobroć i miłosierdzie Stwórcy nie wyczerpały się. W centrum Bożej uwagi ciągle znajduje się człowiek, Jego stworzenie, Jego dziecko. Jak więc nie chlubić się Panem, jak nie błogosławić Go po wieczne czasy?

 

Drugie czytanie: 2 Kor 5, 17-21

Drugie czytanie podejmuje temat darowania ludzkich grzechów, temat Bożego miłosierdzia, jakże aktualny w czasie Wielkiego Postu i podczas przeżywania Nadzwyczajnego Jubileuszu Roku Miłosierdzia. Darowanie win ze strony Boga jest całkowite i nieodwołalne. To, co było kiedyś, już nie istnieje, Pan Bóg nie wraca już do tego, zapomniał, nie pamięta. Boga interesuje nowe życie, nowa przyszłość Jego dzieci. Cechą Bożego miłosierdzia jest potrzeba ciągłego odnawiania, ciągłego przywracania utraconej harmonii. Ale też miłosierny Ojciec zaprasza swoje dzieci do współpracy
w rozprzestrzenianiu łaski przebaczenia. Jesteśmy posłani w zastępstwie Chrystusa! Jesteśmy przedstawicielami Boga! On czeka z łaską przebaczenia, pojednania, ale zadaniem wierzących jest przyprowadzić zabłąkanych do źródła miłosierdzia. Sami mogą nigdy nie przyjść. Zaproszenie ze strony Boga jest wyrazem wielkiego zaufania, ale też spada na nas ogromna odpowiedzialność. Wszechmogący Bóg pozwala na to, ryzykuje, aby Jego miłosierna łaska była zależna od naszego chcenia albo niechcenia, od naszej gorliwości, albo od naszego lenistwa, od naszej odwagi, albo naszego lęku. Mamy być misjonarzami Bożego miłosierdzia. Od nas słabych, grzesznych i potrzebujących miłosierdzia tak wiele zależy.

 

Ewangelia: Łk 15, 1-3.11-32

Czytamy jeden z najbardziej znanych fragmentów Pisma Świętego, najczęściej nazywany przypowieścią o marnotrawnym synu. Jest to jednak zupełnie niewłaściwa nazwa tego opowiadania. Wbrew pozorom, młodszy, lekkomyślny syn wcale nie jest głównym bohaterem przypowieści. Jego starszy brat zasługuje na nie mniejszą uwagę. Chociaż obydwaj bracia przedstawieni są na różne sposoby, to jednak popełniony przez nich grzech jest taki sam. Jeden i drugi traktował dom jak więzienie, jak ograniczenie osobistej wolności. Jeden i drugi nie potrafili należycie docenić osoby ojca i jego troskliwej miłości. Historia obydwu braci pomaga nam uczynić wniosek, że nawrócenie to zmiana mentalności, to przekonanie się, że w domu, że z Ojcem życie jest lepszym, piękniejszym, a daleko od Ojca spotyka człowieka nieszczęście. Nawrócenie nie jest ceną, którą z konieczności należy zapłacić. Nawrócić się, to odkryć się na przyjęcie miłości ze strony Ojca, miłości, która wszystko wybacza. W treści przypowieści zawiera się niezwykły paradoks: z jednej strony nawrócenie okazuje się czymś bardzo prostym, a z drugiej strony, tak ciężko człowiekowi zdobyć się na tę prostotę… Wracając jeszcze do nazwy przypowieści, wydaje się, że najbardziej odpowiednim będzie nazywać to opowiadanie przypowieścią o miłosiernym ojcu. Ojciec jednakowo kocha obydwu swoich synów, nie zatrzymuje się na ich pomyłkach i niewłaściwych postawach. Każdego gotów zrozumieć, usprawiedliwić, stworzyć nowe perspektywy na przyszłość. W tej historii jedynie ojciec zasługuje na to, aby we wszystkim i do końca go naśladować.

 

[dzien 2]

Poniedziałek , 7.03.2016

Pierwsze czytanie: Iz 65, 17-21

Długie życie było rozumiane w Starym Testamencie jako wyraz Bożego błogosławieństwa. Na wczesnym etapie historii zbawienia człowiek nie znał jeszcze prawdy o życiu po śmierci. Do tej radosnej nowiny Bóg przygotowywał ludzkość stopniowo. Już przy końcu epoki Starego Przymierza pojawiają się pierwsze promienie wiary w zmartwychwstanie i życie wieczne, jednak w całości prawdę tę objawi dopiero Jezus Chrystus, a rozpropaguje apostoł Paweł. Autor najmłodszej części Księgi Izajasza tworzył kilka wieków przed Chrystusem. Najprawdopodobniej nie posiadał jeszcze wiary w życie po śmierci, jednak Boże natchnienie pozwoliło mu przekazać treści wyrażające obraz czasów ostatecznych, chociaż sam z pewnością nie był do końca świadomy, o czym tak naprawdę przepowiada. Bóg pragnie szczęścia człowieka, pragnie jego zbawienia. Długą drogą prowadził ludzi do tego celu, ale jest wierny raz podjętemu postanowieniu. Można powiedzieć, że Bóg jest pasjonatem własnej idei, idei na rzecz dobra stworzenia, wiecznego, nieprzemijalnego szczęścia człowieka. Droga jest długa, trudna, często niezrozumiała, ale On, najlepszy Ojciec prowadzi dziecko za rękę, cierpliwie znosi jego grymasy i regularnie szepcze cichym, ale pewnym głosem na temat celu tej wędrówki. Czyni to od zawsze i na zawsze.

 

Psalm responsoryjny: Ps 30(29), 2.4. 5-6.11-12a.13b

Psalm stanowi przykład bardzo osobistej modlitwy zanoszonej do Boga. Przenikają się tutaj wzajemnie błaganie i uwielbienie, medytacja i świadectwo, postanowienia i apostolat. Tego rodzaju modlitwa wyraża odczucia kogoś, kto w swojej ludzkiej ograniczoności staje w obliczu wszechmocnego Boga i jednocześnie jest to postawa prostodusznego dziecka wobec pełnego miłości i troski Ojca. Jeden z wielu przykładów modlitwy w Piśmie Świętym, który można podpatrzeć i naśladować, zawsze jednak ze świadomością, że wszelka modlitwa stanowi coś oryginalnego i niepowtarzalnego, ponieważ wyrasta z konkretnego podłoża osobistego życia każdego z nas.

 

Ewangelia: J 4, 43-54

Dzisiejsza liturgia słowa skupia całą uwagę na wierze człowieka, na jego zaufaniu Bożej opatrzności. Tak było w pierwszym czytaniu, tak jest również w Ewangelii, gdzie spotykamy się z fragmentem, który ukazuje bardzo prostą i jednocześnie żywą, wytrwałą wiarę człowieka. Większość rzeczy w naszym życiu zdobywamy dzięki pracy, wysiłkowi, systematyczności, wierności pewnym ideałom.  Jednak bywają wypadki, kiedy należy wyjść poza te granice, kiedy trzeba zdobyć się na coś większego.  Tak jest w sytuacjach trudnych i beznadziejnych, kiedy wszystkie możliwe, dostępne środki okazują się niewystarczające: nieuleczalna choroba, uzależnienie, rozpadająca się rodzina, utrata sensu życia… Wtedy nie zostaje już nic innego, jak wiara i zaufanie Bożej woli. Takie ślepe, szalone, do końca… W krańcowych doświadczeniach Bóg objawia swoje oblicze, niekiedy o wiele wyraźniej niż wtedy, kiedy wydaje się nam, że mamy do Niego dostęp na wyciągnięcie ręki. Wiele osób doświadczyło tego w życiu. Tego typu przeżycia potrafią przekonać, że nie ma granic, nie ma końca dla naszej nadziei. Powstaje tylko pytanie, a co z tymi, którzy nie wierzą?…

 

[dzien 3]

Wtorek, 8.03.2016 r.

Pierwsze czytanie: Ez 47, 1-9.12

Prawdopodobnie Księga Ezechiela posiada tyle samo pasjonatów zachwyconych jej treścią, co i sceptyków lekceważących samo jej istnienie z powodu jej niezrozumienia. Na linii między jednymi i drugimi znaleźli swoje miejsce nawet tacy, którzy w treści tej Księgi próbują znaleźć dowody na istnienie pozaziemskiej cywilizacji, krótko mówiąc, chodzi o argumenty na istnienie UFO. Rzeczywiście, prorok Ezechiel jest postacią, która swoim postępowaniem, treścią i formą nauczania może intrygować. Jednak ten ekstrawagancki prorok wykonał zadanie w historii zbawienia, które przyniosło owoce, najpierw dla ludu Izraela pogrążonego w niewoli babilońskiej, a następnie dla całych pokoleń czasów tak Starego, jak i Nowego Testamentu, włącznie z czytającymi dziś jego proroctwa. Ezechiel to siewca nadziei, wizjoner lepszej przyszłości, konstruktor kultury otwartej na panowanie Boga. Tego rodzaju orędzie było potrzebne niewolnikom żydowskim w Babilonii, ale jeszcze bardziej potrzebują go zakładnicy wielorakiego zniewolenia, przede wszystkim moralnego czy duchowego wszystkich czasów. Człowiek powinien usłyszeć, aby mógł przemyśleć i przekonać się, że ostatnie słowo należy do Boga, że wszystko znajduje się w Jego ręku, że ostateczne zwycięstwo odniesie Jego miłosierdzie.

 

Psalm responsoryjny: Ps 46(45), 2-3.5-6.8-9

Słowa responsorium z pewnością pobudzały siły i ożywiały nadzieję Izraela w ciężkich momentach jego historii. Słowa te wyrażają też wiarę i przywiązanie do Boga narodu wybranego. Treść Psalmu wykracza jednak poza ramy historii Izraela i pozostaje wiecznie aktualna dla wszystkich narodów na ziemi i każdego człowieka z osobna. Nieustannie potrzebujemy pomocy naszego Ojca, zawsze możemy na tę pomoc liczyć, bez przerwy i bez miary ją otrzymujemy. Pan zastępów jest z nami! Nie będziemy się bali, bo Bóg jest naszą obroną.

 

Ewangelia: J 5, 1-3a.5-16  

Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka i jednocześnie może być czymś najgorszym, co może się mu przytrafić. Można to zauważyć w różnych sferach życia i na różnych jego poziomach, ale najwyraźniej przejawia się to w negatywnych sytuacjach, które osobiście przeżywamy i które zdarzają się wokół nas. Na pierwszym miejscu chodzi o przyzwyczajenie do zła, które może mieć miejsce nie tylko w odniesieniu do uczynków amoralnych, ale może również dotyczyć obojętności i milczącej zgody na panujące wokół ludzkie cierpienie. Tak było przy sadzawce Betesda i tak też – niestety – jest przy wielu innych „sadzawkach” codzienności. Człowiek nie znajduje człowieka, nie znajduje współczucia, pomocnej dłoni. Bardzo często nikogo to nie obchodzi, że nieszczęście, że bezsilność, że cierpienie… Równie często można spotkać się z cynicznym komentarzem, że skoro zawsze tak było, to niech już tak zostanie, co ja mogę zrobić, co w ogóle mnie to wszystko obchodzi. Tymczasem Jezus przyniósł na ziemię inną wizję życia, inny światopogląd i ocenę rzeczywistości. Uzdrawiając chorego człowieka przy Owczej Bramie i wielu jemu podobnych, Zbawiciel nie tylko daje przykład czułości i współczucia, ale też pokazuje ludziom nieszczęśliwym, przeżywającym cierpienie, na kogo mogą, na kogo powinni liczyć w swojej życiowej sytuacji. Zarówno w biedzie dotyczącej tego, co ziemskie, jak i tego, co duchowe.

 

[dzien 4]

Środa , 9.03.2016 r.

Pierwsze czytanie: Iz 49, 8-15

Pochylamy się nad tą częścią Księgi Izajasza, w której zostały zapisane proroctwa wygłoszone w okresie przebywania Izraela w niewoli babilońskiej. Przeżywając wielkopostną pokutę, Kościół bardzo wiele uwagi poświęca słowu natchnionemu, wygłoszonemu właśnie w okresie zniewolenia narodu wybranego. Izrael był figurą nowego ludu Bożego, natomiast jakakolwiek przeżywana przez niego niewola symbolizowała niewolę głębszego poziomu, nie tylko w przypadku Żydów, ale w odniesieniu do całej ludzkości. Idąc dalej, należy zauważyć, że również wyzwolenie Izraela z niewoli stanowiło zapowiedź o wiele większego zwycięstwa i wolności. Dla zmagających się z niewolą własnej słabości w okresie Wielkiego Postu, wszystkie te skojarzenia powinny okazać się pomocnymi na drodze do zwycięstwa. Na pewno takim będzie jedno z najpiękniejszych stwierdzeń w Biblii, że miłość Boga odnośnie do człowieka wielokrotnie przewyższa miłość matki do dziecka. Nadzieja wypływająca z takiej deklaracji Boga może podnieść z największego dna moralnego, duchowego, czy jakiegokolwiek innego. Przede wszystkim z tego faktu rodzi się wielka radość, którą przepojone jest ordzie prorockie, a będzie ona jeszcze większa u każdego, kto nie tylko przeczyta te słowa, ale ich prawdziwości osobiście doświadczy w życiu.

 

Psalm responsoryjny: Ps 145(144), 8-9.13cd-14.17-18

Responsorium stanowi hymn pochwalny na cześć łaskawości i miłosierdzia Boga. Nie ma takich słów, takich sformułowań, które byłyby w stanie wyrazić stan duszy człowieka doświadczającego miłości Bożej większej niż miłość rodzonej matki. Pan nieba i ziemi, stwórca kosmosu kocha nas bez granic, kocha nas bez końca! Psalmista wyraził to bardzo pięknie, wzniośle, emocjonalnie, ale zapewne i on odczuwał wtedy niewystarczalność środków wyrazu. Tego rodzaju ubóstwo posiada jednak swoje dobre strony. Stawia człowieka w niekończącym się zachwycie i usposabia do kontemplacji Boga Stwórcy, Boga Ojca. Aż tyle i tylko tyle, a jednak aż tyle, bo jedynie On jest godzien nieustannego podziwu i adoracji.

 

Ewangelia: J 5, 17-30

Czy istnieje Bóg? Kim jest? Jak wygląda? Są to jedne z najważniejszych pytań, jakie kiedykolwiek postawiła ludzkość i jakie nieustannie pozostają aktualnymi. Filozofia, literatura, sztuka, muzyka nieustannie wysilają się nad udzieleniem odpowiedzi na te pytania, ale proponowane odpowiedzi są jedynie cząstkowe i ciągle niewystarczające. Bóg jest wielki, niepojęty, tajemniczy. A jednak można poznać osobę Boga. Jezus Chrystus, przyjmując ludzką naturę, przybliżył nam Boga: „Wszystko bowiem, co On czyni, czyni również Syn” (J 5, 19), „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca” (J 14, 9), „Ja i Ojciec jesteśmy jedno” (J 10, 30). Bóg przychodzi do nas w osobie człowieka, aby w zrozumiały dla nas sposób odkryć tajemnicę samego siebie. To Jezus objawił nam prawdę, że Bóg jest miłosierny, że nie przebywa gdzieś daleko, w kosmosie, ale znajduje się blisko człowieka, jest w jego sercu. To On jest Drogą, która prowadzi do Ojca. Jezus oznajmia nam także, że jedyna właściwa relacja z Bogiem, to oddawać „taką samą cześć Synowi, jaką oddają Ojcu” (J 5, 23), a ma to być cześć „w duchu i w prawdzie” (J 4, 23).

 

[dzien 5]

Czwartek, 10.03.2016 r.

Pierwsze czytanie: Wj 32, 7-14

Liturgia słowa okresu Wielkiego Postu wędruje po różnych epokach historii zbawienia i z różnych miejsc Biblii czerpie duchowy pokarm dla ludu Bożego, przeżywającego pokutę i proces nawracania się. Pouczeni przez proroków okresu babilońskiego wygnania, przenosimy się na pustynię, by medytować postawę narodu pokonującego drogę od niewoli egipskiej do wolności ziemi obiecanej. Czytany dziś fragment Księgi Wyjścia pokazuje, jak trudno osiągnąć prawdziwe wyzwolenie. Okazuje się, że naród, wspólnota, konkretna osoba, mogą doświadczać wielorakiego zniewolona, i że zniewolenie pojmowane jako najbardziej tragiczne, wcale takim nie jest. Izrael opuścił Egipt, kraj niewoli, ale ciągle jeszcze nie wyzwolił się wewnętrznie, nie odczuwał wolności dzieci Bożych. Dlatego epizod z cielcem na pustyni, dlatego czterdzieści lat wędrówki, dlatego całe pasmo doświadczeń, dlatego konieczność wymiany pokoleń. Ta historia posiada swoją kontynuację w życiu każdego człowieka. Musi umrzeć stary człowiek, aby mógł narodzić się nowy. Ten proces dokonuje się, powinien dokonywać się w nas bez przerwy. Dokonuje się jednak ruchem spiralnym: każde kolejne obumarcie, każde nowe narodziny przynoszą coś więcej w naszym życiu, czynią nas bardziej dojrzałymi, bogatszymi duchowo, bliższymi Boga.

 

Psalm responsoryjny: Ps 106(105), 19-20.21-22.23

Obok modlitwy radosnej i wielbiącej Boga, w Psalmach znajduje miejsce także dla poczucia żalu i wstydu przed Bogiem. Człowiek zdolny do adoracji i chwalenia Boga potrafi również być Jemu nieposłusznym, a nawet wzgardzić swoim Panem. Takie, niestety, jest życie, a prawdziwa modlitwa wyraża przed Bogiem jego stan i kondycję. Najlepiej widać to na przykładzie Psałterza. Ojciec pragnie mieć czcicieli, którzy będą Mu oddawali cześć w duchu i w prawdzie. Prawda o nas samych nie zawsze bywa słodka, bywa również i gorzka… Bóg jednak pragnie mieć czcicieli uznających prawdę o swoim życiu, o swoim postępowaniu. I na taką prawdę powinno być zawsze miejsce w modlitwie, również na prawdę, za którą przychodzi się wstydzić. Być może, modlitwa traci przez to na swojej wzniosłości, egzaltacji, ale za to ma szansę być szczerą. A czyż nie o szczerość chodzi w rozmowie dziecka ze swoim Ojcem?

 

Ewangelia: J 5, 31-47

Stosunkowo długi fragment Ewangelii, jaki Kościół czyta dziś w liturgii słowa, zawiera w sobie niezwykle ważne wskazówki dotyczące duchowej postawy chrześcijan, w tym również ich stosunku do Pisma Świętego, a jeszcze ściślej, pokazuje właściwe podejście do lektury świętego tekstu. „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa” – powie Święty Hieronim. Jest to święta prawda! Należy jednak zauważyć, że wiedza wiedzy nierówna. Można bowiem znać na pamięć całą Biblie i jednocześnie nie mieć o słowie Boga większego pojęcia. Okazuje się, że nie naukowa analiza i nie cytowanie z pamięci biblijnych fragmentów, ale postawa życia motywowana nauką Pisma Świętego, świadczy o znajomości słowa Bożego, o jego umiłowaniu, choć w rzeczywistości te różniące się podejścia do Biblii nie powinny wykluczać się wzajemnie, a jedynie uzupełniać i wzmacniać. To drugie podejście pozostaje jednak ważniejsze, docelowe. Cała literatura biblijna jawi się jedynie próbą wyjaśnienia tajemnicy zawartej w tekście Biblii, natomiast jeden uczynek, jedna właściwie podjęta decyzja w życiu, może okazać się świadectwem pełnego zrozumienia nauki Bożej.

 

[dzien 6]

Piątek 11.03.2016 r.

Pierwsze czytanie: Mdr 2, 1a. 12-22

Fragment z Księgi Mądrości stanowi wyraźną aluzję do prześladowania, jakie spotka Jezusa Chrystusa, jest zapowiedzią takiego, a nie innego losu Zbawiciela. Mędrzec głoszący to proroctwo, nie jest jedynym spośród autorów Starego Testamentu, który przepowiedział drogę cierpienia przyszłego Mesjasza. Zatem, męka i śmierć krzyżowa Jezusa wchodziła w odwieczne plany Boga. Taki wniosek prowadzi do kontemplacji ogromnej, niezmiernej miłości Boga względem stworzenia, prowadzi do podziwu nad takim, a nie innym sposobem wyrażenia tej miłości. Ale jest również druga strona medalu, której nie wolno przeoczyć, to zdolność do zła ze strony człowieka. Autor natchniony podaje przykład złości perfidnej, cynicznej, trzeźwo zaplanowanej i konsekwentnie realizowanej. Człowiek, będący obrazem Boga jest zdolny do takiego zła! Misterium iniquitatis – powie Jan Paweł II. I rzeczywiście, do końca świata pozostanie tajemnicą, dlaczego tak jest, że Boże dzieci przeżywają radość z uczynków, które całkowicie sprzeciwiają się ich Ojcu, sprzeciwiają się Jego naturze. Ale paradoksalnie tajemnica ta toruje drogę dla innego, nieskończenie większego misterium, misterium miłości miłosiernej Boga Ojca: „Gdzie rozpowszechnił się grzech, tam pojawiła się jeszcze obfitsza łaska” (Rz 5, 20).

 

Psalm responsoryjny: Ps 34(33), 17-18.19-20.21i23

Człowiek nieszczęśliwy, pokrzywdzony, medytuje nad swoją sytuacją życiową, ale czyni to z pozycji kogoś, kto uwierzył w Boga i Jemu całkowicie zaufał. Nie szuka zemsty na swoich przeciwnikach, nawet nie myśli o stosowaniu środków obrony. Jego oporą jest Bóg. Jemu zawierza swoje życie i wszystkie sprawy, zdając się całkowicie na Jego sąd względem swoich krzywdzicieli i na miłosierdzie wobec siebie. Wyznania psalmisty, pomimo iż pochodzą jeszcze ze Starego Testamentu, eksponują jednak ducha postawy i nauczania Jezusa Chrystusa. O ileż bardziej chrześcijanie powinni kierować się takimi pryncypiami w życiu.

 

Ewangelia: J 7,1-2.10.25-30

Bóg jest władcą historii, zarówno tej powszechnej, jak i losu życia każdego człowieka. To nie ludzie wyznaczają bieg wydarzeń. Tym bardziej nie mają na to wpływu wrogowie Boga i Jego przyjaciół. Ich plany i zamierzenia nie dojdą do skutku, dopóki nie staną się zgodne z wolą Najwyższego, dopóki nie nadejdzie właściwy „czas”. Stąd też można sformułować dwa wnioski: wszystko znajduje się w rękach naszego Ojca Niebieskiego, wszystko jest pod Jego troskliwą opieką, a to oznacza, że nie ma w życiu sytuacji bez wyjścia. Wszystko będzie tak, jak On tego zechce, a On zawsze pragnie dobra i szczęścia człowieka, nawet, jeśli temu ostatniemu wydaje się, że jest inaczej. Czymś najważniejszym pozostaje zaufanie Ojcu. Drugi wniosek: Bóg może wyprowadzić dobro ze zła, które zamierza i czyni człowiek. Z pewnością nie wystarczyłoby już miejsca dla zła we wszechświecie, jeżeliby Bóg tak nie czynił, nawet, jeżeli tego zła wciąż jest tak wiele. Niestety, bardzo często człowiek upiera się i wysila, aby za wszelką cenę przyprawić dno miłosierdziu Bożemu…

 

[dzien 7]

Sobota 12.03.2016 r.

Pierwsze czytanie: Jr 11, 18-20

Lekcja z Księgi Jeremiasza podejmuje i kontynuuje temat przedstawiony wczoraj przez autora Księgi Mądrości: prześladowanie sprawiedliwego. Dzisiejszy fragment, o wiele krótszy od wczorajszego, również stanowi aluzję do cierpień Mesjasza, tym bardziej, że dokonuje porównania cierpiącego z barankiem prowadzonym na zabicie. Tekst Jeremiasza kończy się ufnym przyzwaniem Boga i złożeniem swojego losu w Jego dłonie przez doznającego prześladowań i to zakończenie stanowi dominantę całego fragmentu. Naszą uwagę zwraca szczegół, że prześladowany – w tym wypadku chodzi o samego proroka – miał możliwość poznać intrygi swoich prześladowców. W tej sytuacji nie odpowiada jednak przemocą na przemoc, nie szuka zemsty. Taki sposób postępowania jest mu zupełnie obcy. Jego ostoją jest Bóg. Postawa Jeremiasza pomaga zrozumieć, na czym polega zaufanie Bogu. Ufność to rezygnacja z metod oferowanych przez świat doczesny, nawet, jeżeli początkowo wydaje się to nieefektywnym, bezmyślnym. Ważnym pozostaje przeżyć, wytrzymać ten punkt przełomowy, kiedy przychodzi zrezygnować z metod i sposobów realnych, sprawdzonych, dobrze już oswojonych i rzucić się w nieznane. Przeżyć ten moment! Potem już wszystko powinno być prostym. Potem przychodzi poczucie dotyku wszechmocnych ramion Ojca.

 

Psalm responsoryjny: Ps 7, 2-3.9bc-10.11-12

Psalmista z głębi serca zanosi prośbę do Boga o wybawienie z trudnych życiowych sytuacji. Słowa jego modlitwy powtarzają rzesze ludzi cichych i pokornych, doznających na co dzień niesprawiedliwości ze strony otoczenia. Jezus wzywa do bycia łagodnymi i pokornymi i siebie stawia jako wzór takiej postawy. Ale Jezus wzywa też, aby tacy ludzie przychodzili do Niego po umocnienie i pociechę. Nie wolno rezygnować z postawy człowieka cichego i pokornego, nie wolno zniechęcać się z tego powodu. Tacy ludzie są prawdziwymi naśladowcami Syna Bożego. Są oni najbardziej kochani przez Niego i zawsze mogą liczyć na Jego pomoc i opiekę.

 

Ewangelia: J 7, 40-53

Przedstawiony w Ewangelii spór jest o tyle nieprzyjemny, że powodem podziałów stała się Osoba Jezusa. Ten, który przyszedł na świat, aby wszystko pojednać z Ojcem, aby zaprowadzić królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju, zostaje potraktowany jako przyczyna konfliktu. Jeden z największych paradoksów historii, nieustannie powtarzający się na przestrzeni wieków. Spór o Jezusa dodatkowo potwierdza prawdę, że jakiekolwiek ziemskie autorytety okazują się niedoskonałe. Dobrze, jeśli one same są tego świadome, gorzej, jeżeli nie… Kapłani i faryzeusze nie dopuszczali nawet myśli na temat własnej omylności. Okazuje się jednak, że Galilea również wydała proroka. Był nim Jonasz, syn Amittaja (2 Krl 14, 25). Dodatkowo Talmud stwierdza, że nie ma ani jednego pokolenia, ani jednego miasta w Izraelu, skąd nie pochodziłby prorok. Tak już jest, że ludzie zaślepieni nienawiścią, nie są w stanie przyjąć jakichkolwiek logicznych argumentów. Tak było w życiu Jezusa i podobnie dzieje się w historii Jego Kościoła. Najbardziej zajadłe ataki na uczniów Jezusa, najczęściej okazują się najbardziej absurdalnymi. W takiej atmosferze krystalizuje się postawa Nikodema i jemu podobnych.

[dzien end]