Komentarze do czytań – IV TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU | od 30 marca do 5 kwietnia 2025r. – Mira Majdan

Dzisiejsza Liturgia Słowa

 

 

IV Niedziela Wielkiego Postu, 30.03.2025 r.

Pierwsze czytanieJoz 5, 9a. 10-12

Po czterystu latach tułaczki po obcych ziemiach i czterdziestu latach błąkania się po pustyni Izraelici mogą wreszcie poczuć się u siebie. Przekraczając w uroczystym pochodzie wody Jordanu wkroczyli do ziemi obiecanej niegdyś Abrahamowi i rozbili swój pierwszy obóz w miejscu zwanym Gilgal. Tu Jozue poleca ułożyć w obozowisku wydobytych z Jordanu dwanaście kamieni, dokonać obrzezania mężczyzn oraz zarządza obchód Paschy. Wszystko to ma uświadamiać Izraelitom, że czczą Boga jedynego, który zdjął z nich hańbę niewoli egipskiej. Nie są już niewolnikami zmuszanymi do życia na warunkach dyktowanych przez innych – mogą odtąd żyć według własnych praw, na własnej ziemi, której plony będą ich żywić.

Jednak w pismach proroków nazwa Gilgal nie budzi dobrych skojarzeń. „Nie chodźcie do Gilgal” – ostrzega prorok Ozeasz. Miejsce, które miało przypominać o wybawieniu z niewoli, stało się synonimem chorego kultu, sprawowanego wśród pijaństwa i nierządu na wzór okolicznych pogan. Wolność zewnętrzna niezwykle szybko ulega degeneracji, gdy nie towarzyszy jej przylgnięcie sercem do Boga, który wyzwala.

Psalm responsoryjny: Ps 34, 2-3. 4-5. 6-7

Bóg nie zastrasza ani nie zniewala, lecz uwalnia – od trwogi, od wstydu i od ucisku. Najjaśniej widzą to biedacy, którzy zwracają się do Niego, widząc swoją niewystarczalność, słabość i grzeszność. Świadectwo psalmisty dzielącego się z entuzjazmem doświadczeniem Bożej dobroci zachęca do zdjęcia masek poprawności i rezygnacji z prób przekonania siebie, że ze wszystkim doskonale poradzimy sobie sami. Ten, kto odważy się stanąć przed Bogiem w całej prawdzie swojej biedy, najgłębiej pojmie, jak bardzo wyzwalającym doświadczeniem jest spotkanie z Jego miłosierdziem.

Drugie czytanie: 2 Kor 5, 17-21

Każdy, bez wyjątku, może zacząć od nowa, niezależnie, jak daleko odszedł i jak wiele wyrzuca mu sumienie. Odkupienie jest dziełem Chrystusa, nie naszym. On wziął na siebie grzechy wszystkich i odtąd każdy, jeśli zechce, może pojednać się z Bogiem i doświadczyć nowości życia. Jednak także ci, którzy już zakosztowali tej nowości i przeżyli euforię pierwszego nawrócenia, odkrywają, że raz uwierzyć w Chrystusa to jedno, ale trwać w Nim na co dzień, to jeszcze coś innego, coś wymagającego trudu i wytrwałości. Św. Paweł zapewnia nas dziś, że droga pojednania jest wciąż otwarta, że Bóg nie przestaje wierzyć w nasze nawrócenie i ile razy byśmy nie upadali, zawsze daje nam kolejne szanse.

Ewangelia: Łk 15, 1-3. 11-32

Ten, kto jak syn marnotrawny przekonał się osobiście, czym różni się życie bez Boga od życia w Jego bliskości, patrzy czasem z zazdrością na tych, którzy nigdy daleko od Niego nie odeszli. Z kolei ten, kto nie odczuł na sobie tak mocno konsekwencji grzechu, czuje niekiedy ukłucie w sercu słysząc świadectwa nawróconych i widząc, z jaką miłością Ojciec przyjmuje tych, którzy wracają do Niego przytłoczeni wybranym przez samych siebie złem. Nie docenia nawet tego, że Ojciec, który czekał cierpliwie na powrót syna marnotrawnego, do niego, starszego brata, przychodzi sam, z własnej inicjatywy odnajdując Go i zapewniając o swojej miłości.

Ale jest jeszcze trzeci syn, Syn doskonały, który opowiada nam tę przypowieść. Ten, który nie tęskni za życiem z dala od Ojca, a pełniąc Jego wolę, nie czuje się przez Niego uciemiężony ani nie zazdrości innym. Ufa Ojcu bezgranicznie, cieszy się i boleje wraz z Nim. On jest naszym wzorem. Ucząc się od Niego, jednocząc z Nim nasze serca, stopniowo wyzbywamy się pychy, rozgoryczenia i buntu, wchodząc na drogę prawdziwego Bożego synostwa.

 

Poniedziałek, 31.03.2025 r.

Pierwsze czytanie: Iz 65, 17-21

Jeśli są w nas choćby ślady pojmowania Boga jako tego, kto odbiera radość życia i znajduje przyjemność w karaniu, dzisiejsze czytanie, wyjęte ze Starego Testamentu, zadaje kłam takiemu myśleniu. Bóg przemawiający przez usta proroka Izajasza jest Bogiem nadziei, Bogiem stwarzającym nową rzeczywistość na miarę naszych tęsknot. Ukazany tu symboliczny obraz nowej ziemi, w której każdy może bez przeszkód cieszyć się długim życiem i owocami swojego trudu, mocno przemawia do wyobraźni – sugeruje, że to, czego najbardziej pragną nasze serca, jest także pragnieniem Boga. Jego plany są dobre, a gwarancją ich spełnienia jest Jego własna obietnica.

Ponieważ jednak wskutek grzechu zło narzuca się nam bardziej niż dobro, potrzeba wiary, aby dostrzec wokół siebie pierwsze oznaki tej nowej rzeczywistości. Ale już dziś, w świecie, gdzie wciąż słyszy się „odgłosy płaczu i krzyk narzekania”, możemy czerpać pociechę z faktu, że ostateczne losy ludzkości spoczywają w ręku Tego, który znajduje radość w szczęściu człowieka.

Psalm responsoryjnyPs 30, 2 i 4. 5-6. 11-12a i 13b

Chociaż drogi Boże nie zawsze są dla nas zrozumiałe, a Jego świętość budzi respekt, bywają chwile, w których w namacalny sposób doświadczamy Jego dobroci i widzimy, że On nas prowadzi – wysłuchuje modlitw, bierze w obronę, wyprowadza dobro ze zła. To właśnie w takiej konkretnej sytuacji wybawienia wychwala Boga psalmista. Doświadczenie Bożej dobroci, którą dostrzegł i, za którą potrafi być wdzięczny, rodzi w nim nadzieję i ufność, że także w przyszłości Bóg okaże mu swoją łaskę i nie pozostawi go bez pomocy.

EwangeliaJ 4, 43-54

Od czasu odparcia pokusy szatana, domagającego się od Niego spektakularnego gestu w postaci rzucenia się w dół z narożnika świątyni, Jezus konsekwentnie odmawia czynienia cudów na pokaz. Wie, że wiara oparta na wielkich przeżyciach i sensacyjnych wydarzeniach, zwykle kończy się wraz z nimi. Nie wyrusza więc do domu urzędnika królewskiego na czele uroczystej procesji, aby przez publiczne uzdrowienie dziecka dowieść swej mocy. Wchodzi natomiast w dialog z ojcem, a widząc, że jest on skłonny uwierzyć Jego słowu bez oglądania znaku, odsyła go do domu z zapewnieniem, że syn żyje.

W dzisiejszej Ewangelii urzędnik „uwierzył” dwukrotnie – najpierw sam usłyszanemu słowu Jezusa, a następnie wraz z całą rodziną, widząc, jak to słowo się wypełnia. Wiara i zaufanie do Boga są często potrzebne, by rozpoznać Jego interwencję tam, gdzie inni mogliby widzieć prosty zbieg okoliczności czy wyjątkowo pomyślny skutek zastosowanej terapii. Bóg nie przymusza do wiary znakami i cudami, ale umacnia nimi wiarę tych, którzy Go szukają i są skłonni Mu zaufać.

 

Wtorek, 1.04.2025 r.

Pierwsze czytanie: Ez 47, 1-9. 12

Mówiąc o rzece, prorok Ezechiel użył słowa oznaczającego rzeki okresowe, tak zwane „wadi”, których wyschnięte, spękane słońcem koryta w porze deszczowej w mgnieniu oka zamieniają się w rwące potoki. Jednak wody tej rzeki, spływające ze świątyni jerozolimskiej przez Pustynię Judzką do Morza Martwego, są wyjątkowe przez to, że wnoszą życie w martwe obszary już nie chwilowo, ale na trwałe i z jeszcze większym impetem. Sprawiają one, że pustynia nie tylko zazielenia się i kwitnie, ale wyrastają na niej drzewa owocowe, a ekstremalnie słone morze traci swe trujące właściwości, stając się mieszkaniem mnóstwa ryb.

Wizja Ezechiela pokazuje, że Boga nie da się zamknąć w świątyni. Sprawowany tam kult to nie zwyczajna dewocja, oderwana od codziennego życia wierzących. Bóg nie przyjmuje biernie naszego uwielbienia, lecz wylewa obficie swą łaskę na tych, którzy szczerze oddają Mu chwałę. Oni przekonują się, że gdy On działa, to z niepowstrzymaną mocą, a Jego obecność potrafi wnieść życie w największą martwotę i nadzieję w sytuacje, które wydają się absolutnie beznadziejne.

Psalm responsoryjnyPs 46, 2-3. 5-6. 8-9

W obliczu realnych niebezpieczeństw, w świecie pełnym niepokoju i zamętu, psalmista ma odwagę głosić, że ci, którzy należą do Boga, nie muszą bać się nikogo ani niczego. Zachęca też gorąco, by przyjść i przekonać się o tym samemu, by zobaczyć zdumiewające dzieła Boga, którego On jest świadkiem. Świadectwo kogoś, kto nie jest jedynie obserwatorem czy sympatykiem, ale rzeczywiście ufa Bogu, pociąga do Niego innych. Powtarzając dziś refren psalmu: „Pan Bóg Zastępów jest naszą obroną”, chciejmy wyznać, że i my pragniemy dorastać do takiego zaufania i takiego świadectwa.

EwangeliaJ 5, 1-16

To zastanawiające, że spośród mnóstwa chorych leżących przy sadzawce Siloe Jezus wybrał właśnie tego człowieka. Nie prosił on o uzdrowienie, nawet nie odpowiedział twierdząco na zadane wprost pytanie, czy chce wyzdrowieć, a jedynie narzekał na brak pomocy od ludzi. Nie wyznał wiary, nie miał zresztą pojęcia, kim jest Jezus, i nie wygląda na to, żeby go to szczególnie ciekawiło. A kiedy Jezus odszukał go w świątyni, zachęcając do nawrócenia, doniósł o Nim tym, którzy skrytykowali go za noszenie łoża w szabat.

Można więc otrzymać wspaniały, niespodziewany i niezasłużony dar, i nawet nie zainteresować się osobą dawcy. Można oglądać wielkie dzieła Boże i dalej pozostać w swoich utartych schematach, w swoim zgorzknieniu i w swoich grzechach. Można wybrać religijność polegającą na przestrzeganiu przepisów, odmawiając nawrócenia serca. Można nie dać się znaleźć Bogu, który szuka. On jednak nie przestanie szukać tych, którzy pogrążeni w smutku i zniechęceniu nie śmią nawet marzyć o tym, że mogliby zostać przez Niego wybrani.

 

Środa, 2.04.2025 r.

Pierwsze czytanie: Iz 49, 8-15

Żarliwe słowa o czułej, matczynej miłości Boga do swego ludu, padają w sytuacji, która wydaje się całkowicie im zaprzeczać. Kraj jest spustoszony przez najeźdźców, świątynia Boga leży w gruzach, a znaczna część Izraelitów przebywa na wygnaniu w Babilonie nie widząc perspektyw na rychły powrót do ojczyzny. Tymczasem prorok kreśli im porywający obraz Boga, który jak pasterz prowadzi swój lud do „tryskających zdrojów” – obraz, który nam może skojarzyć się z tekstem Apokalipsy św. Jana mówiącym o losie zbawionych: „Paść ich będzie Baranek… i poprowadzi ich do źródeł wód życia” (Ap 7,17).

Bóg widzi pełen obraz rzeczywistości, zna już pomyślne zakończenie całej naszej historii i prorockie wezwania do radości są jak najbardziej uzasadnione. Ale proroctwo Izajasza wypełni się również w sposób dosłowny. Babilon upadnie, nastanie imperium perskie, którego władca, Cyrus, nie tylko zezwoli Izraelitom na powrót do kraju, ale nawet wesprze odbudowę świątyni. Bóg nie tylko zbawi nas kiedyś, w przyszłości. On już teraz ingeruje w historię swego ludu, aby pocieszać, prowadzić i budzić nadzieję.

Psalm responsoryjnyPs 145, 8-9. 13-14. 17-18

Bóg panujący nad wiekami, a jednocześnie bliski; potężny, a zarazem łagodny; sprawiedliwy, a zarazem łaskawy. Ogarnia cały wszechświat, a pochyla się nad pojedynczym człowiekiem, który wzywa go w swoim utrapieniu. Wszystkie te, wydawałoby się, sprzeczne ze sobą cechy w Nim tworzą doskonałą harmonię. Dziś wraz z psalmistą wielbimy Boga w Jego miłosierdziu, tym pierwszym z Jego przymiotów, który opromienia wszystkie pozostałe i sprawia, że nie musimy czcić Go z lękiem, ale możemy z całkowitą ufnością składać życie w Jego ręce.

Ewangelia: J 5, 17-30

W pogańskiej Samarii i mało pobożnej Galilei cuda Jezusa budziły podziw, respekt, a w wielu ich świadkach także i wiarę. W Jerozolimie, stanowiącej centrum kultu Boga jedynego, w tych, którzy mienią się Jego najgorliwszymi wyznawcami, budzą one podejrzliwość i złość posuniętą aż do chęci zabójstwa. Ponieważ ubóstwili prawo, będą bronić własnych interpretacji jego przepisów nawet wbrew Bogu, zapominając, że On nie da się ująć w ramki i jest absolutnie wolny w swoim działaniu.

W odpowiedzi Jezus mówi im o relacji z Ojcem i pełnieniu Jego woli. Tłumaczy, że Ojciec nie osądza bezdusznie według litery prawa, lecz złożył władzę sądu w ręce Syna, który będąc Bogiem jest również człowiekiem i rozumie ludzkie słabości. Ostrzega, że ci, którzy dziś zamykają uszy sądząc, że wiedzą lepiej, kiedyś usłyszą Jego głos i otrzymają to, co sami sobie wybrali. Ostrzega także nas, że bez miłości i otwarcia na Ducha Świętego nawet przestrzegając litery przykazań możemy dać się wyprzedzić w wierze tym, których uważamy za żyjących z dala od Boga lub niedostatecznie pobożnych.

 

Czwartek, 3.04.2025 r.

Pierwsze czytanie: Wj 32, 7-14

Jaka byłaby nasza reakcja, gdybyśmy to my usłyszeli od Boga: „Pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich”? Na tych, którzy udają, że czczą Boga, a w rzeczywistości tańczą przed złotym cielcem władzy, pieniędzy czy przyjemności. Na tych, którzy uważają się za lepszych, a tymczasem są tacy sami lub nawet gorsi od niewierzących. Na tych, którzy w imię Boga krzywdzą drugiego człowieka. Na tych, którzy swoim postępowaniem kompromitują Kościół na mniejszą lub większą skalę. Na tych wszystkich, którzy naszym zdaniem w pełni zasłużyli sobie na to, by Bóg ich skreślił, a co najmniej zdrowo nimi potrząsnął.

Wiemy, jaka była reakcja Mojżesza. Nie chciał być zbawionym bez swego ludu. Nie zgodził się sam doznać miłosierdzia, pozostawiając innych na pastwę bezwzględnej sprawiedliwości. Nie chciał cieszyć się Bogiem w pojedynkę. Odwołując się do Jego wiernej miłości, pokazał swoją postawą, że sam także ma szczery zamiar nią żyć. Ten starotestamentalny święty, nie znając Jezusa i Jego nauki wiedział, jak ująć serce Boga.

Psalm responsoryjnyPs 106, 19-20. 21-22. 23

O ileż łatwiej jest czcić bożki, które tworzymy sobie sami i które funkcjonują na naszych zasadach, niż Boga jedynego, który nieskończenie nas przerasta. Łatwiej jest zapomnieć o dowodach Jego działania w naszym życiu lub przypisać je zwyczajnym zbiegom okoliczności, niż wejść w głęboką relację z Tym, który pragnie nas przemieniać. Ale gdy nasze bożki zawodzą i zaczynamy boleśnie doświadczać konsekwencji naszych złych, choć wygodnych wyborów, jakże cenne okazuje się świadectwo i wstawiennictwo tych, którzy na przekór wszystkiemu odważyli się Mu zaufać.

EwangeliaJ 5, 31-47

Dlaczego Jezus tak mocno uderza w tych, którzy w oczach innych zasługiwaliby raczej na pochwałę – w pobożnych ludzi gorliwie zajmujących się studiowaniem Biblii Hebrajskiej? Dlaczego On, tak zwykle łagodny wobec publicznych grzeszników, tych karci ostro, zarzucając im brak wiary i miłości Boga? Dlaczego tak bardzo zależy Mu na tym, żeby wybić ich z dobrego samopoczucia, wstrząsnąć ich sumieniami i skłonić do zakwestionowania swojej religijności – do tego stopnia, że ryzykuje nawet ich wrogość?

Wiara to coś więcej niż wypełnianie obowiązków religijnych, przestrzeganie przykazań czy czysto intelektualne zgłębianie jej prawd. Jeśli zatrzymamy się na tym, nie zdołamy osiągnąć radości i pokoju, jakie płyną z głębokiego obcowania z Bogiem. Jezus wzywa nas dziś do wiary, która daje nie tylko poczucie satysfakcji z wykonanego obowiązku, chwilową pociechę czy uspokojenie, ale daje życie. On nie zadowala się naszą poprawnością, ale pragnie zaangażowania serca, gdyż wie, że jedynie to jest w stanie nas uszczęśliwić – teraz i na zawsze.

 

Piątek, 4.04.2025 r.

Pierwsze czytanie: Mdr 2, 1a. 12-22

Biblijny sprawiedliwy to ten, kto ma odwagę wziąć Boga na serio – myśleć, mówić i postępować tak, aby się Jemu podobać, nie zważając na ludzkie względy. Taki człowiek wierzy tam, gdzie inni zachowują tylko pozory wiary; śmiało wypowiada niepopularne opinie; nie ulega chorym obyczajom, nie daje się zmanipulować ani przekupić. Gdy wielu zagłusza swoje sumienie mówiąc: „Wszyscy tak robią” i „W dzisiejszych czasach to niemożliwe”, on swoim postepowaniem dowodzi, że jednak nie wszyscy i, że jednak można. W ten sposób staje się znakiem sprzeciwu, niewygodnym dla tych, którzy za wszelką cenę chcą przekonać siebie i innych, że to oni są w porządku.

Sprawiedliwi także dziś są wśród nas. Jakie budzą w nas reakcje? Czy ich postawa mobilizuje nas do nawrócenia, do zbliżenia się do Boga, do pogłębienia wiary i weryfikacji własnego postępowania? Czy też wolimy wraz z bezbożnymi dyskredytować ich i wystawiać na próbę, w nadziei, że uda się nam skłonić ich do upadku, a przez to znaleźć usprawiedliwienie dla własnej przeciętności?

Psalm responsoryjnyPs 34, 17-18. 19-20. 21 i 23

Gdyby sprawiedliwe postępowanie było po ludzku opłacalne, nikt nie wybierałby zła. Wszyscy pełniliby wolę Boga nie ze względu na Niego, ani dlatego, że jest to słuszne, ale dla związanych z tym konkretnych korzyści. Ponieważ jednak ostateczne konsekwencje naszych wyborów są odroczone w czasie, a święte życie nie chroni przed doczesnymi nieszczęściami, opowiedzenie się za Bogiem wymaga wiary i odwagi. Dzisiejszy psalm jest dziękczynieniem tych, którzy zdecydowali się powierzyć Mu swoje życie i odkryli, że zupełnie inaczej przeżywa się trudy i przeciwności, gdy ma się Go po swojej stronie.

EwangeliaJ 7, 1-2. 10. 25-30

Jezus jest jedynym, który zna Boga naprawdę, oglądał Go twarzą w twarz, zna Jego miłość i wszechmoc tak, jak nie jest to dane żadnemu człowiekowi. Jest też gotów tym poznaniem się dzielić, i to nie w ukryciu, przed ścisłym, starannie dobranym gronem wtajemniczonych, ale jawnie, z każdym, kto jest gotów Go słuchać. Kogo jednak to naprawdę interesuje? Mieszkańcy Jerozolimy wydają się bardziej zaintrygowani kontrowersjami wokół Jego Osoby niż samym Jego przesłaniem. Zwierzchnicy nastają na Jego życie. Wkrótce nadejdzie godzina, w której Jezus odrzucony przez swój lud zamknie usta i złoży świadectwo o Ojcu już nie słowami, ale męką, śmiercią i zmartwychwstaniem.

Nauka Jezusa nigdy nie jest głoszona w idealnych warunkach. Nie jest łatwo otwierać się na nią w ciągłym pośpiechu, wśród emocji narosłych wokół bieżących sporów. Bywa, że Bóg w naszym życiu nie wytrzymuje konkurencji z natłokiem codziennych spraw i informacji. Ale przecież to od nas zależy, czy zechcemy poznawać Tego, który panuje nad wszelkim chaosem i potrafi wyprowadzić dobro nawet z dramatu krzyża.

 

Sobota, 5.04.2025 r.

Pierwsze czytanie: Jr 11, 18-20

Cierpienie tego, kto ściągnął je na siebie przez swoje złe wybory, wydaje się poniekąd zrozumiałe, natomiast cierpienie niezasłużone zwykle budzi nasz głęboki sprzeciw. Tak cierpi prorok Jeremiasz, którego słowa upomnienia, przekazywane w imieniu Boga, spotkały się z ostrą reakcją mieszkańców jego rodzinnego miasta – z intrygami, agresją a nawet spiskiem na jego życie. Jeremiasz skarży się Bogu i prosi Go o interwencję, wiemy jednak z jego dalszych dziejów, że wierność Bogu przysporzyła mu jeszcze wiele cierpienia i, jak chce tradycja, zginął męczeńską śmiercią.

Znamienne jest jednak to, że imię Jeremiasza, które usiłowano wymazać z ludzkiej pamięci, przeszło do historii, a Jego zapisane w Biblii słowa rozważane są po dziś dzień, podczas gdy nikt nie pamięta imion jego prześladowców. Bóg uczy nas dziś patrzeć dalej, na ostateczne rozstrzygnięcia, które sięgają głębiej niż doraźne sukcesy i porażki. Uczy nie poprzestawać na tym, co opłacalne w danej chwili, ale wybierać to, co liczy się na wieczność.

Psalm responsoryjnyPs 7, 2-3. 9b-10. 11-12

Być wierzącym nie znaczy być herosem czy cierpiętnikiem. Człowiek, którego dotyka niesprawiedliwość, ma prawo wyrażać przed Bogiem rodzące się w nim uczucia buntu i gniewu oraz pozostawiając Mu zemstę, prosić o poskromienie ludzi złych. W dalszej części psalmu uczucia te wyrażone są w ostry sposób, który może wręcz ranić naszą wrażliwość. W dzisiejszej liturgii zatrzymujemy się natomiast na obrazie Boga, sprawiedliwego sędziego, który przenikając serca i sumienia potrafi odróżnić zwykłą słabość od przewrotności i który pała gniewem patrząc na krzywdę ludzi szczerze Mu wiernych.

EwangeliaJ 7, 40-53

W każdym środowisku mogą znaleźć się ludzie skłonni bardziej kierować się własnym sumieniem i rozeznaniem niż narzucanymi im odgórnie opiniami. W tłumie prostych słuchaczy Jezusa wielu wbrew zdaniu zwierzchników dostrzegło w Nim Mesjasza i proroka. Strażnicy odpowiedzialni za bezpieczeństwo w świątyni poruszeni Jego słowami nie odważyli się Go ująć pomimo otrzymanego rozkazu. Faryzeusz Nikodem, który wcześniej miał z Nim osobisty kontakt, dzielnie stanął w Jego obronie, wykazując, że ci, którzy zarzucają tłumom nieznajomość Prawa, sami zapominają o Jego zasadach, gdy są im nie na rękę.

Nie odrzucili Jezusa ci, którzy zdecydowali się posłuchać uważnie Jego samego, a nie tylko Jego nieprzyjaciół. Prawda Jego słów przemówiła do nich mocniej niż szyderstwa zwierzchników, dyskredytujących z góry argumenty ludzi ośmielających się mieć inne niż oni zdanie. Przemawia też po dziś dzień do tych, którzy przychodzą do Jezusa ze swymi pytaniami i wątpliwościami szczerze szukając odpowiedzi, a nie pretekstu do pójścia swoją drogą.