IV Niedziela Wielkanocna, 11.05.2025 r.
Pierwsze czytanie: Dz 13, 14.43-52
Popatrzmy na przedstawiony w słowie Bożym epizod z działalności świętych Pawła i Barnaby w kontekście osobistego życia duchowego.
W szabat zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego. Szabat, niedziela – dzień święty uświęcony decyzją Boga, dzień odpoczynku w ramionach miłującego Ojca. Żydzi przychodzili do synagogi, my – do kościoła. Pierwszym pytaniem, jakie rodzi się w kontekście przeczytanego fragmentu Dziejów Apostolskich, jest: po co przychodzę do Domu Boga? Czy przychodzę słuchać Jego słów? Jak to czynię? Tak często pojawiają się we mnie myśli niepotrzebne, myśli porównujące z innymi, myśli, powodujące zazdrość, niechęć w stosunku do ludzi znanych i nieznanych. Czy pozwalam tym myślom, by zdominowały mój umysł, by sprzeciwiały się temu, co Bóg mówi do mnie przez odczytywane fragmenty Pisma Świętego?
Co zrobili Apostołowie? Odważnie przeciwstawili się sprzeciwom innych. Czy potrafię stanowczo wystąpić przeciw myślom, ideom płynącym z mego wnętrza lub z zewnątrz i tak powrócić do Bożego słowa, które poucza mnie, oświeca mą drogę, wskazuje na jedynego Zbawcę? A wreszcie jak zachowuję się wobec przeciwności, które pojawiają się na mojej drodze tak duchowej, jak i zewnętrznej Czy potrafię otrząsnąć się z nich, by z radością pełnić to, co podpowiada mi Duch Święty?
Psalm responsoryjny: Ps 100,2-3.4-5
Dzisiejszy psalm responsoryjny, hymn radości i wdzięczności, jest jakby kontynuacją pierwszego czytania. Tam pozostawiliśmy uczniów weselących się pośród utrapień prześladowania. Tu słyszymy wezwanie do radosnej służby Panu. Skąd pochodzi ta radość? Skąd płynie ten optymizm? Źródłem ich jest świadomość przynależności do Boga. Jesteśmy Jego własnością, ale nie jako „przedmioty”. Jesteśmy Jego ludem – tymi, którzy w Nim złożyli całą swą nadzieję. Z psalmistą wykonujemy pieśń chwalby i błogosławieństwa, bo wiemy, doświadczamy, nawet pośród udręczeń, jak dobry jest Bóg, obdarzający nas łaską. W tej Jego łasce możemy bezpiecznie zakotwiczyć naszą nadzieję, naszą radość. One są odpowiedzią na Bożą bliskość. A wierność Pana jest pieczęcią gwarantującą nasze bezpieczeństwo i gruntem, na którym rozkwita nasza pełna ufności radość.
Drugie czytanie: Ap 7, 9.14b-17
Drugie czytanie ukazuje obraz wiecznego szczęścia u stóp tronu Boga. Oglądamy wraz z Apostołem tłum odzianych w białe szaty czystości wewnętrznej, tłum trzymający palmy zwycięstwa nad złem, wdzierającym się do ludzkich serc. I trzeba było, by jeden z mieszkańców nieba tłumaczył Janowi ich sekret. Ten sekret, który jest sekretem również naszego zwycięstwa. Wielkie „wody” ucisku obmyły szaty zebranych. Oni je opłukali świadomie podejmując trud oczyszczeń. I zanurzyli się we krwi Baranka, która dokończyła dzieła oczyszczenia. Wybielili swe szaty w tej oczyszczającej krwi. Odtąd mogą przystąpić do tronu Boga i oddawać Mu cześć nieskażoną żadną niedoskonałością. Obraz uzupełnia nowe zapewnienie Bożej opieki. Pan czuwa i ochrania przed najmniejszą niedogodnością. Co więcej ociera wszelką łzę, On sam. Co za radość! Jaki powód do nieustannego uwielbienia!
Ale jeśli ten obraz ma się stać naszą rzeczywistością, czyż nie warto już teraz ćwiczyć się w tym, czego doświadczać będziemy na wieki?! Czy chcemy w doczesności wśród małych i wielkich utrapień śpiewać pieśń chwały Temu, który może i chce nas oczyścić?
Ewangelia: J 10, 27-30
Jezus daje nam niezwykłe obietnice. Zapewnia bowiem życie na wieki. Daje wielkie poczucie bezpieczeństwa zapewniając, że nie zginiemy, na wieki pozostaniemy w Jego ręku. Ogłasza ponadto potęgę Ojca Niebieskiego, który włada wszystkim, którego mocy nikt nie może się sprzeciwić. Dlatego ci, którzy Jemu się poddają zawsze pozostaną pod potężną obroną Jego ręki. To wszystko jest piękne, uspokajające, pełne optymizmu. I często tak dalece ulegamy tym pomyślnym wiadomościom, że zapominamy o jednym, jedynym warunku, by to szczęście stało się naszym udziałem. Przedstawia go Chrystus w pierwszym zdaniu dzisiejszej perykopy: Moje owce słuchają mego głosu, a dalej: Idą one za Mną. I tu rodzą się podstawowe pytania: Czy jestem z owczarni Jezusa? I nie chodzi tylko o formalną przynależność. O tym czy jestem spośród owiec Pana, decyduje moja postawa zasłuchania. Czy rzeczywiście słucham głosu Jezusa? Czy słucham go od święta, czy w zwykłej szarej codzienności? Wreszcie: co wynika z mojego zasłuchania? Czy każdego dnia idę za Panem? Czy idę za Nim w chwilach euforii, w radości spełnionych pragnień, czy dochowuję Mu wierności również wtedy, gdy po ludzku nic się nie układa? Czy Jezus jest moim Pasterzem tak w czasie pomyślności jak i niepowodzeń? Taka wierność znamionuje członków Chrystusowej owczarni. Jak jest z nami?
Poniedziałek, 12.05.2025 r.
Pierwsze czytanie: Dz 11, 1-18
Przyglądając się sytuacji, w jakiej znalazł się święty Piotr i inni wyznawcy Chrystusa, stajemy się świadkami działania Boga, wychowującego swoich uczniów.
W nadprzyrodzonym widzeniu sam Bóg nakazuje Apostołowi spożywać to, czego Tora zakazuje. Bóg wprawia Piotra w zakłopotanie. Skłania go w ten sposób do refleksji nad tematem czystości i nieczystości. Powtórzyło się to trzy razy i to co „nieczyste” zostało wzięte do nieba. W swoim prowadzeniu Pan zadbał o szczegóły: trzykrotne powtórzenie całej sceny odpowiadało ilości osób posłanych przez Korneliusza. Zbieg okoliczności? A może celowe działanie, by ułatwić Apostołowi przełamanie wiekowych, nieprzekraczalnych barier! Bóg i nas niejednokrotnie wprowadza w sytuacje nieoczekiwane, niepokojące, by otworzyć nas na zmiany, jakich chce dokonać w życiu naszym i tych, których spotykamy. Czy, jak Piotr, podejmujemy refleksję nad takimi sytuacjami i pozwalamy Bogu w nas działać? Szymon był posłuszny, nawet jeśli nie do końca rozumiał to, co się dzieje, w czym z woli Pana brał udział. Dzięki tej otwartości na zaskakujące Boże działanie, otworzył poganom bramy Kościoła. Spójrzmy ile dobra niesie ze sobą umiejętność rozważania słów Pana, posłuszeństwo Jego głosowi, otwartość na niezrozumiałe wezwania Boga. Czy jesteśmy gotowi wejść na tę drogę?
Psalm responsoryjny: Ps 42,2-3; Ps 43,3.4
Dzisiejszy psalm responsoryjny jest pieśnią wielkiej tęsknoty za Bogiem. Psalmista nie ogranicza się do wypowiedzenia swego pragnienia, aby spotkać, zobaczyć Boga. Jego pieśń jest dowodem tego, jak dobrze zna własną słabość oraz dobroć Pana, do którego pragnie się zbliżyć. To poznanie prowadzi go do błagania, by sam Bóg prowadził go na pielgrzymich drogach. Ale nie tylko to. W jego słowach możemy odczytać pragnienie, żeby Jedyny Władca dał mu udział w swojej wierności, albowiem Boża wierność nie wystarczy, by człowiek mógł dotrzeć do Pana. Musi ona spotkać się z pozytywną odpowiedzią człowieka. Znając swą słabość możemy prosić słowami tego psalmu, żeby Bóg sam stał się naszą wiernością, by Jego wierność przeniknęła nasze wnętrze do tego stopnia, byśmy w każdej chwili odpowiadali na Boże wezwania ochotnym sercem. Psalmista wskazuje, że nie chodzi tu tylko o wewnętrzny duchowy wymiar jego tęsknoty. On pragnie wyrazić ją na zewnątrz. Święta góra, przybytki Pańskie, ołtarz Boży to zewnętrzne znaki obecności Pana. Nasze przystąpienie do nich jest ukojeniem naszej tęsknoty, a jednocześnie dawaniem świadectwa o niej wśród ludzi. Czy żywimy w sobie tęsknotę psalmisty? Czy chcemy świadczyć o takim umiłowaniu Boga, które popycha nas do działania, do chodzenia na co dzień w świetle Boga, Jego prawdy, Jego miłości, Jego wierności?
Ewangelia: J 10, 1-10
Zatrzymajmy się nad końcowym fragmentem dzisiejszej perykopy ewangelicznej. Ja jestem bramą owiec – mówi Pan – Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko. I dalej: Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie, i miały je w obfitości.
Brama jawi się w tym ujęciu jako gwarancja bezpieczeństwa. I trzeba to mocno podkreślić: bezpieczeństwa a nie ograniczenia. Wchodząc przez bramę, jaką jest sam Jezus, otrzymujemy możliwość wchodzenia i wychodzenia – a więc bezpiecznej swobody. Jakiż dar! Jakie szczęście! Co więcej ta swoboda zapewnia nam odnajdywanie odpowiedniego pokarmu. W tym pokarmie znowu widzimy Jezusa i Jego słowo. On przyszedł, ale i nieustannie przychodzi w swoim słowie i w swoim Ciele Eucharystycznym, by zapewnić nam życie. Nawet więcej, by zapewnić nam obfitość życia!
Te obietnice są wspaniałe! Wymóg jest tylko jeden: wejść przez Jezusa. Cóż to oznacza? Stosować się do Jezusowej nauki. Być wiernym wezwaniom, jakie na co dzień nam daje. To tak niewiele, ale i tak dużo. Czy podejmiemy ten trud wierności we wszystkim i pomimo wszystko?
Wtorek, 13.05.2025 r.
Pierwsze czytanie: Dz 11, 19-26
Dzisiejsze pierwsze czytanie mszalne ukazuje dwa ważne elementy, które pomagają w rozwoju wiary, Kościoła. Są nimi prześladowanie i pustynia to jest oddalenie, może nawet osamotnienie. To właśnie prześladowanie stało się przyczyną, dla której Kościół wyszedł poza granice Izraela. Przyglądając się tej prawdzie w kontekście osobistego życia, możemy zauważyć, że wszelkie trudy, cierpienia, jakie możemy przyrównać do prześladowań, mogą stać się dla nas błogosławieństwem otworzenia się na nieznane płaszczyzny życia z Bogiem i w Nim, tak jak pierwszym wyznawcom Chrystusa pomogły otworzyć się na pogan.
Pustynia św. Pawła była dla niego przygotowaniem do owocnej pracy apostolskiej. Odesłany z Jerozolimy, z Damaszku mógł się czuć odepchnięty, zapomniany, niechciany. Ale ten czas pustki był potrzebny, by ugruntowała się w nim wiara, by wszedł w głęboką zażyłość z Chrystusem, by nauczył się tak żyć, aby w nim żył sam Pan. Tu widzimy, że ludzkie spojrzenie na dziejące się wokół nas zdarzenia może nas mylić, może nas zwodzić. Próbujmy w tym, co trudne, bolesne odkrywać Boże działanie dające nam tę pełnię, której nie moglibyśmy przyjąć pochłonięci ziemskim zadowoleniem, rozkoszą. To dzięki tej pustce, w której przebywamy z konieczności sam na sam z Bogiem, uczymy się prawdziwego życia, uczymy się owocnego dawania świadectwa.
Psalm responsoryjny: Ps 87,1b-3.4-5.6-7
Syjon – miejsce obecności Boga. Jest on umiłowany przez Pana, jak to opiewa psalm responsoryjny. Znamiennym jest fakt, że psalmista pośród ziem, które, według jego słów, narodziły się na Syjonie, wymienia kraje wrogie Izraelowi. To daje do myślenia. Naszym Syjonem jest Kościół – ten pisany wielką literą. Jeśli pragniemy pójść śladem autora dzisiejszej pieśni, możemy zadać sobie pytanie, czy jak on chcemy zgodzić się na to, że osoby pozornie oddalone od Boga, mogą znaleźć się, a nawet znajdują się pośród członków Kościoła. Czy chcemy zobaczyć w nich nie tylko tych, którzy są naszymi braćmi? O Syjonie powiedzą: „Każdy człowiek urodził się na nim…” Czy świadomość tej prawdy przemienia nasze serca, czyni je otwartymi na innych, na tych, których możemy się po ludzku nawet lękać? O Syjonie powiedzą: „Najwyższy sam go umacnia”. Czy wiara w to, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła (por. Mt 16, 18), wlewa w nasze serca pokój oparty na wiarygodności słów Chrystusa? Jeśli tak, to zaiste możemy tańcząc, śpiewać, że wszystkie źródła naszego bezpieczeństwa, radości, głębokiego, bo nie ziemskiego szczęścia są w Kościele Pana. Wtedy ze spokojem możemy wtórować psalmiście obwieszczającemu wspaniałe rzeczy, jakie głoszą po świecie o Kościele często prześladowanym, ale mocnym potęgą samego Boga.
Ewangelia: J 10, 22-30
Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie! Czyż takie pytania nie rodzą się w naszych umysłach? A o czym mogą one świadczyć? Jezus stawia jednoznaczną diagnozę. Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czy my wierzymy? Wiemy, że On jest Mesjaszem. Ale czy na takiego Mesjasza czekamy pośród naszych dni? Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Czy dostrzegamy działanie Jezusa we własnym życiu? Największy czyn, którego Pan nasz dokonał to wyzwolenie ze śmierci i grzechu. Czy on nam wystarcza? A jeśli nie, to czego więcej się spodziewamy? Konfrontujmy nasze pragnienia ze słowami Chrystusa, by nie spotkał nas zarzut, że nie należymy do owiec Pana. A te słuchają Jego głosu. Jak często i z jakim nastawieniem go słuchamy? A przecież obietnice dla słuchających są zarówno zdumiewające jak i zachwycające. Daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Czy te obietnice nas pociągają? Czy potrafimy wznieść swój wzrok ponad to, co doczesne, by radować się zwycięstwem nam ofiarowanym?
Środa, 14.05.2025 r.- święto św. Macieja, apostoła
Pierwsze czytanie: Dz 1, 15-17. 20-26
Dzisiejsze święto ukazuje jak wielkim darem jest powołanie każdego człowieka i jak wielka jest odpowiedzialność za jego realizację. Żadnego powołania nie możemy sobie przywłaszczyć. To Bóg znając nasze serca wyznacza nam konkretne zadania. Możemy się jednak temu sprzeniewierzyć jak Judasz. Wtedy dom naszego powołania pozostanie niezamieszkany na wieki. Oczywiście Bóg i po naszych krzywych liniach potrafi pisać prosto. To jednak nie zwalnia nas z osobistej troski o wypełnienie woli Bożej w naszym życiu. Święty Piotr wyjaśnia, co jest ważne, by wywiązać się z zadania świadka. To znajomość życia Jezusa. W wypowiedzi swojej Apostoł przywołuje krańcowe zdarzenia z życia Mistrza: chrzest i wniebowstąpienie. A zatem chodzi o uniżenie Chrystusa zarówno w rozpoczynającym Jego publiczną działalność zanurzeniu się w wodach Jordanu, jak i w krwawym chrzcie Jego Męki. Nie można jednak zatrzymać się tylko na tych wydarzeniach. Należy stać się świadkiem zmartwychwstania Pana i Jego powrotu na łono Ojca. Bo nasze świadectwo dotyczy całej drogi, którą Jezus przeszedł przed nami, by wprowadzić nas do swego Królestwa. Nasze życie ma zatem stać się świadectwem trwania przy Panu w cierpieniu i chwale. Jest to niewątpliwie odpowiedzialne zadanie. O Panie, umocnij nas, byśmy nie zniweczyli Twego planu wobec nas.
Psalm responsoryjny: Ps 113,1b-2.3-4.5-6.7-8
Dzisiejszy psalm responsoryjny nazwałabym psalmem uwielbienia. Jakże wzniosłym doświadczeniem musiał być obdarowany psalmista, skoro jego pieśń w całości poświęcona jest wysławianiu wielkiego, chwalebnego Boga. Nasz piewca przedstawia Pana, który sam wywyższony podnosi, dźwiga jednym słowem wywyższa ubogiego nędzarza. Jakże wspaniałą rzeczą jest zobaczyć w Bogu tego, który wyprowadza nas z nizin do wysokości swego majestatu. Stwórca, choć zwie się Bogiem Zazdrosnym, nie strzeże zazdrośnie swej wielkości. Dzieli się nią wspaniałomyślnie, wzywając nas do uczestniczenia w swojej chwale. Cóż więc dziwnego, że psalmista przepełniony wielkością, hojnością Bożego daru wzywa wszystkich do wychwalania wzniosłego Dobroczyńcy. Ten, który mieszka w górze, który otacza swym władczym a zarazem opiekuńczym spojrzeniem niebo i ziemię zaiste jest godzien, by błogosławić Go teraz i na wieki. I tylko rodzi się pytanie: czy ja widzę w Bogu mego Dobroczyńcę. Czy patrząc na swoje życie umiem zauważyć Jego dary, jakimi obsypuje mnie każdego dnia? Czy rozwijam w sobie wdzięczność, wrażliwość w dostrzeganiu Jego zatroskania o mnie, moich bliskich, znajomych, w końcu o cały świat?
Ewangelia: J 15, 9-17
Już w pierwszych słowach przytoczonej dziś wypowiedzi Jezusa, Mistrz wprowadza nas w temat miłości. Mówi o swojej miłości do nas. Czyli tej, jaką Ojciec umiłował Jego samego. Czy można wzgardzić taką miłością? A czy ja tego nie robię? W odpowiedzi mogą nam pomóc dalsze słowa Pana. Jezus mówi o miłości, którą my mamy Go miłować jako o miłości czynu, miłości wyrażonej, dopełnionej w zachowaniu przykazań. On sam dał tego przykład, wypełniając przykazania Ojca. To zapewnia trwałość miłości. Ta stałość niesie ze sobą radość pełną. Nie opiera się ona na rodzących się w nas uczuciach. Jezus nie utożsamia radości z uczuciami. Dlatego mówi o swojej, wypływającej z wypełnienia woli Ojca. A przecież Jego poddanie się woli Ojca wywołało w Panu nawet trwogę aż do wystąpienia krwawego potu. Jezus potrafił też powiedzieć, że Jego dusza jest smutna i to do śmierci. I dla nas nie uczucia ale zjednoczenie w działaniu z Jezusem ma być gruntem, na którym wzrasta nasza radość. Jezus dzieli się z nami swoją radością, byśmy nauczyli się prawdy o niej, a nie zadowalali się jedynie jej doczesnymi namiastkami. Pan pragnie, by podstawą naszej radości była świadomość, że uczynił nas swymi przyjaciółmi. Cóż piękniejszego, cóż radośniejszego? On nas wybrał, On nas przeznaczył, byśmy umocnieni Jego łaską, nieśli światu radość i tak przynosili owoc, którego On od nas oczekuje.
Czwartek, 15.05.2025 r.
Pierwsze czytanie: Dz 13, 13-25
Mowa Pawła z Antiochii Pizydyjskiej wskazuje na ogrom Bożej troski o człowieka. Warto właśnie tak spojrzeć na przytoczone przez Kościół słowa, bo w nich możemy odkryć wspaniałość miłości, jaką obdarza nas Pan. Pierwsza rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, to fakt, że nie jesteśmy kimś nieważnym w oczach Boga. Tak jak Pan wybrał Izraela, tak wybiera każdego z nas. Każdy z nas jest tym jedynym, wybranym, którego Bóg nie tylko powołuje, wzywa, wskazuje, ale i wywyższa, o którego walczy, by móc dać mu obiecane dziedzictwo. Wspomniana historia Saula, uświadamia nam jednak, że obietnice Boże nie spełniają się automatycznie. Bóg ceni naszą współpracę i od niej uzależnia wypełnienie swych pragnień. Niemniej nasze nieposłuszeństwo nie przekreśla Bożych zamysłów, choć dla danego człowieka może ono oznaczać odrzucenie – odebranie konkretnych łask. Pan jednak, choćby innymi drogami, potrafi dokonać tego, co zamierzył mimo naszych grzechów i niewierności. Właśnie ta świadomość daje nam poczucie bezpieczeństwa. Kształtuje się ono również, gdy zachowujemy postawę Jana Chrzciciela, który uznawał się niegodnym wykonywania najniższych posług w służbie Chrystusowi Panu.
Psalm responsoryjny: Ps 89,2-3.21-22.25 i 27
O ile wywód św. Pawła przytoczony w pierwszym czytaniu mszalnym ukazał ludzkie spojrzenie na dokonujące się zdarzenia, o tyle psalm responsoryjny wskazuje na Boży sposób widzenia spraw. Przywołany fragment Psalmu 89 niemal w całości powołuje się na słowa Boga, który potwierdzając myśli Apostoła, objawia swoją troskę o wybrańca. W miejsce Dawida możemy podstawić samych siebie. Jesteśmy przecież wybranymi przez Pana, odnalezionymi na drogach naszego życia. On nie tylko namaścił nas swoim świętym olejem podczas chrztu i bierzmowania, ale nieustannie trwa przy nas i umacnia swym ramieniem. Znając naszą słabość Bóg udziela nam swojej wierności, swojej łaski, byśmy mogli podążać drogą, jaką nam wyznaczył.
Jest jednak coś więcej. Bóg objawia swoją tęsknotę za nami, pragnienie, byśmy uznali Go za Ojca. On pragnie być dla nas Skałą, na której prawdziwie i bezpiecznie możemy się oprzeć. Czy odpowiemy na to pragnienie, na tę tęsknotę Bożego Serca?
Ewangelia: J 13, 16-20
Można powiedzieć, że dzisiejsza perykopa ewangeliczna łączy w sobie tematy poruszone zarówno w pierwszym czytaniu jak i w psalmie responsoryjnym: tęsknotę Boga za człowiekiem i współpracę tego ostatniego z Bożą łaską. Jezus utożsamia siebie ze swoimi posłańcami. Co więcej stwierdza, że przyjęcie Jego wysłańca jest przyjęciem samego Ojca. Bóg stał się dla nas tak bliski jak drugi człowiek. To jest tajemnica Jego tęsknoty za nami, tęsknoty, która nie ogranicza się do uczuć, myśli, pragnień, ale wyraża się w konkretnych czynach Stwórcy i Zbawcy. Jednym z tych czynów przywołanych w obecnej liturgii było umycie uczniom nóg przez Jezusa. Był to czyn tak szokujący, że wywołał oburzenie Piotra. Czyn ten wstrząsnął uczniami, bo tej czynności nie mógł nawet wypełnić niewolnik-Hebrajczyk. Jakież uniżenie! Tu możemy zobaczyć, jak Pan wywraca do góry nogami ludzką hierarchię wartości. Być sługą? – to w dzisiejszych czasach nie do pojęcia. A Chrystus pokazuje, że nie ten, kto jest obsługiwany, jest panem. On jako Pan może dać wiele i dlatego daje. Czerpmy z Bożych skarbców, abyśmy mogli udzielać innym z bogactw otrzymanych od Zbawcy nie lękając się, że służba innym pozbawi nas godności, jaką obdarzył nas Pan.
Piątek, 16.05.2025 r.- święto św. Andrzeja Boboli, prezbitera i męczennika, patrona Polski
Pierwsze czytanie: Ap 12, 10-12a
Teraz nastało zbawienie… Księga Apokalipsy mówi o czasie przyszłym, o wieczystym zwycięstwie Boga. Spójrzmy jednak na dzisiejszy fragment jako na obraz naszego życia w doczesności. Zobaczmy, jak przedstawia on naszą codzienność. Oto w słowach pierwszego czytania naszej uroczystości widzimy dwie strony duchowej pielgrzymki każdego z nas. Nieustannie borykamy się z oskarżycielem czyhającym na najmniejsze nasze potknięcie, by przedstawić nas jako niegodnych udziału w Bożym Królestwie. Dniem i nocą narażeni jesteśmy na liczne pokusy, niedoskonałości, grzechy. A jednak Bóg mówi o naszym zwycięstwie. To teraz dokonuje się nasze zbawienie, teraz poddajemy się potędze i władaniu Boga. Kiedy następuje owo „teraz”? Gdy zanurzymy się we krwi Baranka. Przez tę Krew zwyciężamy. Nasze zwycięstwo dokonuje się, gdy bierzemy udział w paschalnym przejściu Pana. Jest ono walką. Jest ono śmiercią, ale śmiercią dla życia. Dziś wezwani jesteśmy do tego, byśmy słowem i czynem dali świadectwo miłości do Boga aż po śmierć. Czy odpowiemy na to wezwanie, sprawiając radość mieszkańcom niebios?
Drugie czytanie: 1 Kor 1, 10-13. 17-18
Drugie czytanie mszalne wzywa do refleksji z jednej strony nad tematem jedności, z drugiej nad naszymi motywacjami, dla których jesteśmy wyznawcami Chrystusa. Drugi temat wymaga przede wszystkim osobistej odpowiedzi na to zagadnienie. Co motywuje mnie do tego, by być, by trwać przy Chrystusie? Podział istniejący wśród wyznawców Koryntu, był obrazem przylgnięcia poszczególnych członków tamtejszego Kościoła do konkretnych osób. Jak często nasza postawa opiera się na takich ludzkich względach? To prawda, że często ludzie przyprowadzają nas do Boga. Jest również faktem, że sporo osób odchodzi od Kościoła, od Boga, bo zawiodło się na postępowaniu człowieka! Właśnie dlatego tak ważna jest motywacja, dla której pozostaję przy Chrystusie. Czy dbam o rozwijanie swojej wiary tylko ze względu na Boga? Czy umacniam w sobie świadomość, że moja przynależność do Kościoła zakorzeniona jest w zbawczym dziele Jezusa, w Jego śmierci i zmartwychwstaniu? Czy dostrzegam wartość Chrystusowego Krzyża dla mojego życia? Czy dostrzegam również wartość tego krzyża, którym w swej łaskawości i miłości Bóg obdarza mnie osobiście? A jest to dowodem Bożego zaufania do mnie. Czy potrafię to zauważyć? I z wdzięcznością, nawet pośród cierpienia, przylgnąć do Pana? Święty Paweł zapewnia nas, że właśnie w krzyżu znajdujemy moc przychodzącą z nieba i dostępujemy zbawienia. Zaufajmy tej prawdzie!
Psalm responsoryjny: Ps 34, 2-3.4-5.6-7.8-9
Już sam refren dzisiejszego psalmu wprowadza nas, jak możemy przypuścić, w sytuację patrona dnia, przeżywającego trwogę wobec tak okrutnych męczarni. Śpiew ten może nam pomóc we właściwym przyjmowaniu naszych trwóg, od których nikt nie jest wolny. Psalmista mówi o konkretnych postawach pomocnych w przeżywaniu sytuacji trudnych. Będę błogosławił Pana, Jego chwała będzie na moich ustach, dusza moja chlubi się Panem. Te słowa wskazują na człowieka zapatrzonego w Boga. Jego podstawowa troska to wielbić Boga, mówić o Nim, trwać przy Nim w każdej okoliczności życia. Czy w naszych kłopotach, cierpieniach umiemy odwrócić wzrok od siebie, od swoich bolączek i zatopić się w Panu, który czuwa nad nami niezależnie od tego, jakie są nasze odczucia? Taka postawa pozwoli nam rozpromienić się radością. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy rzeczywiście zapatrzymy się na Pana. Tylko Bóg jest źródłem prawdziwej radości. Tej radości, której świat, cierpienie, trudy nie będą mogły nas pozbawić. Wtedy również będziemy potrafili zauważyć, że nie jesteśmy pozostawieni sami sobie w naszym bojowaniu, ale że Ojciec Niebieski nieustannie posyła swego Anioła, by otoczył nas opieką jak szańcem. Świadomość Bożej troski pozwoli nam skosztować dobroci Pana i obdarzy prawdziwym szczęściem w ramionach miłującego Ojca.
Ewangelia: J 17, 20-26
Na uroczystość świętego Andrzeja Boboli Kościół podaje nam do rozważania fragment Ewangelii według świętego Jana, w którym stajemy się świadkami Modlitwy Arcykapłańskiej Chrystusa. Jest to prośba, jaką Jezus zanosi do Ojca o jedność swoich wyznawców.
Nic więc dziwnego, że podstawowymi słowami, jakie w niej się zawierają są te, które mówią o stanowieniu jedno oraz o byciu umiłowanym. Przyjrzyjmy się im, bo w nich zawiera się troska Jezusa o nasze poznanie Ojca, wejście w bliską relację z Tym, który jest źródłem wszelkiej jedności. Mamy stanowić jedno między sobą, ale – jak mówi Jezus zwracając się do Ojca – w Nas. To uświadamia nam, że nasze staranie się o jedność trzeba rozpocząć od troski o własne zjednoczenie z Bogiem. Tylko zbliżając się do Pana, zatapiając się w Nim, będziemy w stanie zbliżyć się do drugich, zachować z nimi jedność, w której ani ich, ani siebie nie pozbawimy różnorodności darów, jakimi zostaliśmy obdarowani przez Stwórcę. Do takiego zjednoczenia z Bogiem poprowadzi nieustanne szukanie, poznawanie Go. Ta postawa z kolei doprowadzi do poznania Jego miłości. Jezus mówi o swoim pragnieniu, by właśnie ta miłość w nas była. Wie bowiem, że jedynie mając świadomość tej miłości (niekoniecznie odczutej ale rzeczywistej) napełni nas pragnieniem pełnego zjednoczenia się z Ojcem, a przez to i z braćmi. Czy to pragnienie Jezusa jest również naszym pragnieniem?
Sobota, 17.05.2025 r.
Pierwsze czytanie: Dz 13, 44-52
W następny szabat (…) zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego. Kiedy wsłuchujemy się w te słowa, może zrodzić się w nas pytanie: po co przychodzimy do domu Bożego? Czy rzeczywiście chcemy słuchać słów Pana? Czy przygotowujemy nasze wnętrze, by nie tylko słuchać ale i usłyszeć to, co Bóg do nas mówi? Opisana reakcja Żydów nasuwa wątpliwość czy prawdziwie chcieli słów Boga. Bo dlaczegoż zrodziła się w nich zazdrość? Czyż nie ze względu na nieoczyszczone motywacje, jakie zaśmiecały ich serca i czyniły je niezdolnymi do przyjęcia tego, co Pan naprawdę chciał im przekazać? A jak jest z naszymi sercami, gdy przychodzimy do świątyni, by słuchać? Czy staramy się zawalczyć o ich czystość, otwartość na Boże przesłanie, jakie przekazuje nam Kościół? Paweł i Barnaba odważnie przeciwstawili się tym, którzy buntowali się przeciw nauce Bożej. Czy mamy odwagę stawić czoła temu, co w nas utrudnia lub wręcz uniemożliwia przyjęcie wezwania, jakie Pan kieruje do nas? Tylko taka postawa odwagi i zdecydowania prowadzi do prawdziwej radości, która ogarnia nas i tych, do których posyła nas Bóg. Czy umiemy otrząsnąć się z niepowodzeń i iść naprzód z radosną świadomością wypełniania woli Bożej? A przecież tylko taka postawa może zapewnić nam i wszystkim wokół nas prawdziwe, bo Boże, szczęście i dodać sił, by pośród przeciwności trwać w Bogu i jego nauce.
Psalm responsoryjny: Ps 98,1bcde.2-3b.3c-4
Psalm responsoryjny jest pieśnią zwycięstwa, hymnem na cześć Boga, który okazuje swoją bliskość całej ziemi. Zbawienie, które Pan objawia, ukazuje przez swoją sprawiedliwość, dobroć i wierność. Ważna jest kolejność wskazana w psalmie. Najpierw zbawienie objawia się przez sprawiedliwość. Psalm łączy ją z poganami – tymi, którzy nie wierzą, nie poznali łaski Boga, jaką pragnie zlać na wszystkich. Stajemy się tacy, ilekroć odchodzimy od Pana przez grzech. Czym zatem jest sprawiedliwość, objawiająca zbawienie zgotowane przez Boga? To wezwanie do nawrócenia, do poznania miłości Zbawiciela. To sprawiedliwość, która zbliża do Zbawcy przez oczyszczającą pokutę. Właśnie to oczyszczenie doprowadza do Pana, do poznania Jego dobroci i wierności dla wierzących. W psalmie reprezentuje ich dom Izraela. Poznanie Bożej dobroci, Jego wierności budzi pragnienie śpiewania radosnej pieśni, którą psalmista nazywa pieśnią nową. W kontekście pierwszego czytania tę nowość dostrzegamy w umiejętności śpiewania nawet pośród ucisków i prześladowań. Taka radość jest trudna do zrozumienia, jeśli żyje w nas stary człowiek, zamknięty tylko na sobie. Nowa pieśń powstaje w sercu nowego człowieka, który dostrzega cuda Pana, który dostrzega zwycięstwo świętego ramienia Pańskiego w życiu swoim i w historii świata. Dlatego może się cieszyć weselić i grać, ogłaszając na wszystkich krańcach ziemi zwycięstwo jedynego, prawdziwego Boga.
Ewangelia: J 14, 7-14
Słyszymy dziś z ust Zbawiciela trudne pytanie. Jezus zadał je wprost Filipowi, ale każdy z nas może w miejsce jego imienia wstawić swoje. I usłyszy: tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Jest to zasadnicze pytanie dla wszystkich naśladowców Chrystusa. Czy znam Go? Czy w ogóle staram się Go poznać? Jak to czynię? Jakże ważne jest to, by poznawać Pana poprzez tę jedyną prawdę, jaką pozostawił nam w swych słowach, prawdę strzeżoną przez Kościół. Prawdę może trudną, nudną, nieatrakcyjną, ale dającą autentyczne poznanie. Tu się okazuje, co dla mnie jest ważne. Zaspokojenie ciekawości, emocje związane z fantastyczną przyszłością, która może nigdy się nie ziści? Szukamy, pragniemy pewności. A przecież cóż bardziej pewnego niż słowa Jezusa? Z nich rodzi się nasza wiara. Jak bardzo zależy Chrystusowi na tym, byśmy wierzyli! Wszystko, co uczynił jako Bóg, jako Syn Człowieczy, zdziałał po to, by ułatwić nam wiarę. Czy potrafię w Bożych dziełach odnajdywać prawdę o Jego miłości, o Jego pragnieniu zjednoczenia nas ze sobą? A właśnie z tego powodu Jezus poniósł okrutną śmierć i zmartwychwstał, by zaświadczyć o niezwyciężonej potędze Ojca i w Nim wszystkich, którzy wierzą.