Niedziela, 20.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: Mi 5, 1-4a
Prorok Micheasz podaje bardzo konkretnie miejsce i okoliczności pojawienia się na świecie Mesjasza. Przyjdzie On w określonych realiach geograficznych i historycznych, narodzi się w Betlejem, w mieście, z którego pochodził król Dawid. Jemu to Bóg zapowiedział, że z jego potomstwa narodzi się wyczekiwany Zbawiciel. Panowanie Chrystusa nie będzie miało nic wspólnego z panowaniem władców ziemskich. Nie będzie otaczał się bogactwem, nie rozpęta wojen, nie będzie kierował się swoimi interesami, ani nikogo uciskał. „On paść będzie mocą Pańską”, a podstawą rządów w Jego Królestwie będzie pokój. On sam jest Pokojem.
Psalm responsoryjny: Ps 80, 2ac.3b.15-16.18-19
Czy my naprawdę oczekujemy Pana, czy rzeczywiście nasze serce raduje się na Jego przyjście? Czy jest On powodem naszej nadziei i radości? A może czekamy tylko na niezwykłą atmosferę wigilijnego wieczoru, na spotkanie z rodziną, świąteczne podarunki, czy wreszcie odrobinę wolnego czasu od pracy. To wszystko jest potrzebne i ważne, lecz zarazem niewystarczające do prawdziwego przeżycia świąt Bożego Narodzenia. Dzisiejszy psalm jasno mówi, kto powinien być w centrum naszej uwagi w tym czasie, komu należy się nasza pieśń uwielbienia. „Błogosławiony lud, któremu Pan jest Bogiem”.
Drugie czytanie: Hbr 10, 5-10
Od momentu przyjścia Mesjasza na świat, całopalenia i ofiary za grzechy przestały mieć sens, choć przez wieki były składane Bogu na podstawie Prawa. Jezus, który narodził się na ziemi po to, aby wypełnić wolę Ojca, sam stał się doskonałą ofiarą przebłagalną za grzechy całej ludzkości. Nie zbawią nas nasze dobre uczynki, ani żadne – nawet najpiękniejsze – modlitwy, choć z pewnością służą naszemu duchowemu rozwojowi. My już zostaliśmy zbawieni, co dokonało się w osobie Jezusa Chrystusa, który poniósł nasze słabości i całe zło na swoich barkach, oddając za nas życie na krzyżu. Możemy więc w pełni wolności ów dar przyjąć, bądź odrzucić, pamiętając jednak o wszystkich konsekwencjach swojego świadomego wyboru. Wyboru, który zaważy na całej naszej wieczności.
Ewangelia: Łk 1,39-45
Maryja została nazwana przez Elżbietę błogosławioną, czyli szczęśliwą. Rozmowa tych dwóch świętych kobiet wskazuje, że szczęście Maryi związane jest z jej aktem zawierzenia. Zawierzenie oznacza przyjęcie i wypełnianie woli Boga, a także posłuszeństwo Jego wizji ludzkiego życia, z wewnętrznym przekonaniem, że ten projekt jest najlepszym z możliwych. Tak często buntujemy się, nie chcemy być posłuszni, ponieważ nie dowierzamy Bogu oraz nie potrafimy zaakceptować różnych trudnych sytuacji i doświadczeń w naszym życiu. Uważamy wówczas, że On się myli i że nie wie, czego naprawdę potrzebujemy. Chcielibyśmy zmieniać Boga w taki sposób, aby wypełniał naszą wolę i realizował nie swój boski, ale nasz pomysł na życie. Maryja zaufała, zawierzyła Stwórcy całą duszą, dlatego jest dla nas wzorem poddania się Jego planom, jako najlepszej drodze do bycia szczęśliwym, to znaczy błogosławionym. Jeżeli nie uwierzę Bogu, to jak On może działać w moim życiu? Jeżeli nie przyznam Bogu racji, wówczas zamykam swoją duszę na Jego miłość, która jest jedyną drogą do zbawienia.
[dzien 2]
Poniedziałek, 21.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: PnP 2, 8-14
Fragment tekstu z dzisiejszego czytania opisujący przyrodę, która wraz z nadejściem wiosny powstaje do życia, może budzić w nas pewien dysonans. Przedstawiony w nim krajobraz jest bowiem zgoła odmienny od tego, jaki w grudniu możemy obserwować za oknami. Próżno szukać w tym czasie kwitnących krzewów czy upajać się widokiem kwiatów. Głównym zamierzeniem autora Pieśni nad Pieśniami nie było opisanie naturalnie następujących po sobie pór roku. Pamiętajmy, że tę piękną księgę biblijną należy czytać w kluczu symbolicznym – opiewa ona wzajemną, idealną miłość kobiety i mężczyzny, w obrazie której ukazana jest miłość Boga do narodu wybranego. Tym, który „jak młody jeleń” biegnie na spotkanie, jest sam Bóg. Przybywa jak stęskniony Oblubieniec do swej Oblubienicy, by zbudzić ją ze snu. To właśnie On ma moc wytrącenia nas ze stanu duchowej ospałości, On może przywrócić nas do życia i stworzyć w sercu nowy, piękny świat. On jako pierwszy pragnie się z nami spotkać i nie może się doczekać momentu, w którym zechcemy z Nim porozmawiać, by nawiązać tę wyjątkową, intymną relację. Bóg przemawia do nas w czuły sposób i prosi, abyśmy ukazali swoją twarz, bo jest Mu ona miła i pełna wdzięku. Za kilka dni kończy się Adwent, Boże Narodzenie tuż tuż… wciąż warto zadać sobie pytanie: na kogo czekam i jak czekam? Czy odwzajemnię tę szaloną miłość Boga, która nawet w środku duchowej „zimy” może uczynić w moim sercu wiosnę?…
Psalm responsoryjny: Ps 33, 2-3.11-12.20-21
Bóg jest godzien uwielbienia. Nie jest On Bogiem zmiennym, jak zmienny potrafi być człowiek. Na Panu możemy zawsze polegać, gdyż Jego zamiary trwają na wieki. Lud, który ufa Panu, jest błogosławiony, to znaczy szczęśliwy, ponieważ zawsze ma w Nim swoją obronę. Tylko w Bogu odnajdziemy prawdziwą, głęboką radość. Psalmista zachęca, by wyrażać ją w śpiewie pełnym chwały i wdzięczności na cześć Pana.
Ewangelia: Łk 1, 39-45
Postawa służby wobec drugiego człowieka to jeden z ważniejszych „języków miłości”. Jednocześnie posługiwanie się tym „językiem” w wypełnianiu przykazania miłości bliźniego przynosi duchowy pożytek samej osobie świadczącej pomoc drugiemu. Trudna sztuka bycia sługą wobec brata pozwala oczyszczać się z egoizmu, który stanowi jedną z przeszkód na drodze do świętości. Maryja nie wahała się wybrać do swojej krewnej Elżbiety, aby być dla niej wsparciem i pomocą, chociaż sama była w stanie błogosławionym. Chcąc naśladować Maryję w jej postawie miłości służebnej, trzeba przełamywać skupianie się jedynie na własnych problemach i zadaniach, które absorbują nas tak, że w naszym mniemaniu nie mamy już czasu dla innych. W dzisiejszej rzeczywistości tak bardzo jesteśmy pochłonięci zadaniami, pracą, samorealizacją, że gdzieś gubi nam się człowiek czekający na niewielki chociażby gest miłości, ot, chociażby poświęcenie czasu, szczere zainteresowanie się czyimś światem przeżyć, niewielka pomoc komuś, może nawet kosztem naszych ważnych zadań do wykonania. Jeśli wykonam idealnie wszystkie swoje obowiązki, ale nie będę miał miłości, wówczas wszystko na nic, zmarnowane życie, nawet pomimo osiągnięć i sukcesów.
[dzien 3]
Wtorek, 22.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: 1 Sm 1, 24-28
Początek Pierwszej Księgi Samuela ukazuje nam krótką historię rodzinną Elkany i jego dwóch żon Peninny oraz Anny. Pierwsza z nich cieszyła się potomstwem, natomiast druga przez wiele lat przeżywała dramat braku własnych dzieci. Na domiar złego doświadczała wielu przykrości ze strony Peninny, z powodu tego, że „Pan zamknął jej łono”(1Sm 1, 6). W tamtych czasach bezpłodność była odczytywana jako znak grzechu lub braku błogosławieństwa ze strony Boga. Możemy się więc domyślać, w jak bardzo trudnej sytuacji znajdowała się Anna. Pewnego dnia podczas żarliwej modlitwy u bram przybytku Pańskiego, wylewa cały swój smutek przed Bogiem. Składa także ślub, że jeśli urodzi syna, odda go Panu „po wszystkie dni jego życia”. Bóg w szybkim czasie spełnia prośbę kobiety i rodzi się Samuel, który wkrótce – zgodnie z obietnicą – zostaje oddany do domu Pana w Szilo. Dzisiejszy fragment z Księgi Samuela ukazuje postać Anny, kobiety, która może być dla nas wzorem wiary i zaufania oraz posłuszeństwa Bogu. Pan w „niemocy” tej niewiasty ukazał swoją moc, dlatego powiła wielkiego proroka i kapłana Samuela, który potem namaścił Saula, a następnie Dawida na królów Izraela. Z pokolenia tego ostatniego rodzi się Jezus, którego Lud Boży nazwie „Synem Dawida”. Bóg ma swoje plany wobec każdego z nas, choć nie zawsze od razu je pojmujemy. Możemy być jednak pewni, że „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28).
Psalm responsoryjny: 1 Sm 2, 1.4-5.6-7.8abcd
Dziś w czasie liturgii słowa modlimy się hymnem wyśpiewanym przez Annę. Ta nieszczęśliwa z powodu bezpłodności kobieta, doświadczyła Bożego miłosierdzia w sytuacji, która po ludzku wydawała się beznadziejna. Bóg, któremu zaufała, obdarzył ją upragnionym potomkiem. Stał się on później wielkim prorokiem, mającym swój udział w przejściu Narodu Wybranego do nowej, monarchicznej formy rządów. Hymn ten przywołuje na myśl Magnificat, jaki po zwiastowaniu wyśpiewała Maryja na cześć Pana. Obydwa utwory są pochwałą Boga, który odwraca losy ludzi – wywyższa pokornych, a poniża pysznych, troszczy się o biedaka, a bezpłodną darzy potomstwem. Pan ma moc odmienić na lepsze życie tych, którzy pokładają w Nim nadzieję.
Ewangelia: Łk 1, 46-56
Niezwykłe spotkanie dwóch wybranych przez Boga kobiet przepełnione jest duchem wdzięczności za wielkie dzieła, jakich Stwórca dokonał w ich życiu. Maryja całym sercem uwielbia Pana. Jakże wielką moc posiada modlitwa uwielbienia. O tym przekonać może się tylko ten, kto odważy się wielbić Boga szczególnie w sytuacjach związanych z cierpieniem, z poczuciem bezsilności i beznadziejności. Wielbić Boga za to, że realizuje się Jego plan w naszym życiu, plan doprowadzenia nas do świętości. Maryja spoglądała na swoją sytuację z perspektywy wielkich dzieł Boga, które były wypełnieniem obietnic danych Narodowi Wybranemu. To trudna sztuka. Trzeba tak jak Maryja, pozwolić Duchowi Świętemu wypełnić nasze serca Jego mocą, aby być zdolnym do wychodzenia poza granice własnych myśli i przeżyć emocjonalnych. Takie serce, otwarte na działanie Ducha Świętego, potrafi oceniać bolesne doświadczenia osobiste w perspektywie naszego przeznaczenia do uczestnictwa w nieskończonym życiu Boga. Pragnę uwielbiać Boga, ponieważ to, co się dzieje w moim życiu, stanowi wypełnienie obietnicy otrzymanej w sakramencie chrztu świętego – obietnicy pełni szczęścia, którym jest niebo.
[dzien 4]
Środa, 23.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: Ml 3, 1-4; 4, 5-6
Księga Proroka Malachiasza z której zaczerpnięto dzisiejsze czytanie, jest –w układzie kanonicznym -ostatnią księgą Starego Testamentu. O samym autorze i jego życiu wiemy raczej niewiele. Należy do grona tzw. dwunastu proroków mniejszych, a jedną z jego najważniejszych przepowiedni (z teologicznego punktu widzenia) jest pojawienie się poprzednika Mesjasza.
Dziś słyszymy jak Malachiasz mówi o przyjściu Anioła, który przygotuje drogę Panu. Możemy odczytać w tych słowach zapowiedź misji Jana Chrzciciela lub pojawienia się bożego posłańca czyli Anioła Gabriela. Malachiasz mówi też o przyjściu Anioła Przymierza, który jest jak „ogień złotnika” i „ług farbiarzy”, przyjdzie on, by „przetapiać”, „oczyszczać”, „przecedzać” ludzi tak, jak się to robi ze srebrem lub złotem. Dla Boga jesteśmy jak szlachetny kruszec, wymagający jednak oczyszczenia z wszystkiego, co czyni nas nieszlachetnymi, czyli z wszelkiego brudu grzechu, braku wiary, miłości, nieprzebaczenia. Owe narzędzia i metody oczyszczania wydają się być dość drastyczne, ale jedynie takie są w stanie wydobyć prawdziwą wartość kruszcu. Nie dziwmy się więc, gdy spadają na nas różnego rodzaju doświadczenia. Przez nie Bóg przemienia nas, hartuje, byśmy stali się świętymi i gotowymi na spotkanie z Nim. „Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu” (1 P 1, 6-7).
Psalm responsoryjny: Ps 25, 4-5.8-9.10.14.
Król Dawid prosi Pana Boga o mądrość, aby móc chodzić Jego ścieżkami. Całą ufność składa w ręce Boga, pamiętając jak wiele Mu zawdzięcza. Bóg zawsze troszczył się o Dawida i o naród, nad którym sprawował on władzę. Tylko ludzie pokorni mogą zrozumieć, że jedynie Boże drogi – choć nie pozbawione trudu i cierpienia – są w życiu pewne. Warto prosić Pana, aby strzegł nas od zejścia na duchowe manowce i prowadził według swoich pouczeń, abyśmy, dzięki Jego łasce, dotarli do celu, jakim jest niebo.
Ewangelia: Łk 1, 57-66
Z ust osób starszych można niekiedy usłyszeć pełne żalu stwierdzenie, że wszystko, co najpiękniejsze jest już za nimi, a teraz pozostaje jedynie starość, która „nie udała się Panu Bogu”. Historia Elżbiety i Zachariasza przekonuje, że człowiek w każdej chwili i na każdym etapie swojego życia może być mile zaskoczony niespodziewanym darem od Boga. Dlatego nigdy nie wolno poddawać się zwątpieniu, ale zawsze patrzeć w przyszłość z optymizmem. Każdy dzień naszego życia jest wspaniałym darem od Boga, ponieważ jest kolejną szansą na zbliżenie się do swojego Stwórcy. Oczywiście najcudowniejszym darem od Boga jest On sam – Bóg daje nam siebie samego, abyśmy nigdy nie mówili, że to, co najpiękniejsze jest już za nami. Człowiek obdarowany Bogiem wie, że to, co najwspanialsze jest jeszcze przed nim. I taka perspektywa pozwala przezwyciężać różne frustracje i tworzyć nadzieję, która oznacza wewnętrzne przekonanie, że wszystko, co dzieje się w naszym życiu jest „po coś”, że ma sens. Tak rozumiana nadzieja jest potrzebna do powstawania, kiedy życie „rzuca nas na deski”, jak nokaut pięściarza, i jedyne, czego wówczas pragniemy to poddać się. Nadzieja podpowiada: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?!
[dzien 5]
Czwartek, 24.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: 2 Sm 7, 1-5. 8b-12. 14a.
Powyższy fragment tekstu biblijnego nazywany jest fundamentem królewskiego mesjanizmu, to znaczy wiary ludzi w pojawienie się zapowiadanego od dawna Mesjasza. Król Dawid, z pokolenia którego wywodzi się Jezus, należy do grona postaci bardzo znaczących w historii Żydów. Biblia szczegółowo opowiada o jego rządach, podkreślając tym samym ich znaczenie i długość. Dawid po ogłoszeniu go królem Judy i Izraela sprowadził do Jerozolimy Arkę Przymierza oraz położył fundamenty pod instytucje religijne wspierające kult Jahwe. Dzisiejszy tekst ukazuje Dawida w momencie, w którym zamierza wznieść dla Boga świątynię. Wydaje się, że zamiar jej budowy jest ideą godną najwyższej pochwały, w plany te jednak bardzo mocno wkracza sam Bóg. Logika Bożego myślenia jest inna niż człowieka, co uwidacznia się w słowach proroka Natana: „tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom” (1 Sm 7,11). Bóg uświadamia królowi, że to Jego wola i plany powinny być realizowane, a nie królewskie. Dawid nie może polegać tylko na swej mądrości i sile, ale nade wszystko na Bogu, bo to On jest gwarantem ciągłości i stabilności sprawowanej przez niego władzy. Pan ma na względzie także dobro całego ludu, którego – jak zapowiada – „ludzie nikczemni nie będą już uciskać jak dawniej”.(1Sm 7, 10). Obiecuje też błogosławieństwo i trwałość po wszystkie czasy nowemu „domowi”, jakim jest dynastia Dawida. Uświadamia, że zbawienia nie można osiągnąć ludzkimi siłami, ale mocą Bożą.
Psalm responsoryjny: Ps 89, 2-3.4-5.27.29.
Psalmista chwali Stwórcę za Jego łaskę i wierność. Słowo dane przez Boga jest niezmienne i niezawodne, dlatego można na Nim polegać jak na opoce. Przymierze zawarte z Dawidem jest przymierzem trwającym na wieki, ugruntowanym na niebiosach. Człowiek tyle razy poprzez grzech zrywa więź z Bogiem, jest wobec Niego niewierny, łamie składane Mu przysięgi. Bóg zaś nie wycofuje się ze swych obietnic, aby słaby człowiek mógł w każdej chwili do Niego powrócić.
Ewangelia: Łk 1, 67-79
Przyjście Chrystusa stanowi początek wielkiego dzieła wyprowadzenia człowieka z „mroku i cienia śmierci”. Dlatego Zachariasz nazywa Zbawiciela „Wschodzącym Słońcem”. Tym samym każdy człowiek, który zbliża się do Światła, jakim jest Bóg, ma możliwość być dzieckiem światłości. Jednakże wciąż tak wiele dusz ludzkich pozostaje z własnej woli zamkniętych na światło Chrystusa. Tym bardziej trzeba, abyśmy byli kontynuatorami misji Jana Chrzciciela i „torowali” drogę dla Zbawiciela. Na mocy chrztu świętego jesteśmy powołani do realizowania misji prorockiej w dzisiejszym świecie. Nie możemy tego zobowiązania zaniedbywać. Rozwijająca się cywilizacja śmierci, której przejawem jest niszczenie kultury zbudowanej na fundamencie chrześcijańskich wartości i biblijnej wizji człowieka, stanowi wyzwanie dla dzieci światłości, aby miłością otwierać pogrążone w ciemności dusze na łaskę Odkupiciela. Dlatego wypełnianie misji prorockiej wymaga od nas wytrwałego ukazywania prawdy, że wartość i godność każdego człowieka odnajdujemy jedynie w miłości Boga, który nas stworzył i odkupił.
[dzien 6]
Piątek, 25.12.2015 r.
Pasterka
Pierwsze czytanie: Iz 9, 1-3.5-6
Prorok Izajasz, odwołując się do naturalnej symboliki przeciwieństw światła i ciemności, ukazuje zwycięską potęgę Boga. W życiu człowieka mogą pojawić się czasy mroku, którego źródłem może być opanowanie przez grzech, poddanie się smutkowi i pesymizmowi, utrata sensu życia i poczucie beznadziejności. Jeśli człowiek wpuści Boga w te ciemności, wówczas doświadczy, że tylko On jest światłem, które przezwycięża wszelki grzech, smutek i lęk. Bóg stał się człowiekiem w Jezusie Chrystusie, aby wejść we wszelkie rodzaje mroków wypełniające ludzkie serca, i rozproszyć je światłem przywracającym radość i pokój. Nie lękajmy się zaprosić Zbawiciela, Boga mocnego i Księcia Pokoju, do tych miejsc naszej duszy, gdzie jeszcze panuje jakiś mrok, czy chociażby cień, który nie pozwala cieszyć się pełnią Bożej miłości.
Psalm responsoryjny: Ps 96, 1-2.3.10ac.11-12.13
Dziś najważniejszą modlitwą jest pełna radości modlitwa chwały i uwielbienia. Dotyczy ona całego stworzenia, począwszy od ziemi i morza wraz z tym, co je napełnia, aż po same niebiosa. Oto wypełniły się zapowiedzi proroków, narodził się Król, by sprawiedliwie osądzić świat, ale nie według sprawiedliwość ludzkiej, lecz według prawdy Bożej. Odpowiedzią człowieka powinna być postawa adoracji oraz gotowość do głoszenia zbawienia, które pochodzi od Pana.
Drugie czytanie: Tt 2, 11-14
Słyszymy dziś, że „ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom.” Czym jest łaska? Istnieje potoczne powiedzenie, że ktoś komuś „robi łaskę”, czyli, że wykonuje wobec niego określoną czynność z niechęcią, dając odczuć swoją przewagę lub wyższość. Można również definiować pojęcie łaski jako okazanie komuś litości, zmiłowanie się, albo jako przysługę wyświadczaną w sposób zupełnie bezinteresowny. Zaś poprzez łaskę pochodzącą od Boga rozumiemy nadprzyrodzony, niezasłużony dar, udzielany przez Stwórcę człowiekowi. Jest ona wyrazem Jego boskiej interwencji, aktem miłosierdzia, przekraczającym ludzkie pojmowanie i rozumowanie. Łaska, będąca wolnym darem Boga, wymaga odpowiedzi ze strony człowieka, który także jest wolny w swych czynach. A zatem możemy ów dar przyjąć bądź odrzucić, współpracować z łaską, lub pozostać zamkniętymi na jej działanie. Dziś Bóg w swej dobroci przychodzi do każdego z nas bez wyjątku z łaską zbawienia, która wyraziła się w osobie Jezusa Chrystusa. On wydał samego siebie, aby odkupić całą ludzkość od wszelkiego zniewalającego ją zła, od bezbożności i światowych żądz. Jednak to po naszej stronie leży decyzja, czy zechcemy Go przyjąć z otwartym sercem, by żyć rozumnie, sprawiedliwie, pobożnie, z wielką nadzieją oczekując objawienia się chwały naszego Boga i Zbawiciela.
Ewangelia: Łk 2, 1-14
Czy to naprawdę Bóg?! Nie dość, że niemowlę, to jeszcze narodzone w tak nieludzkich i upokarzających okolicznościach! Posłaniec Boży nie pozostawia wątpliwości: Tak, to nasz Bóg! Wchodzi w naznaczony ciemnością grzechu i zła los człowieka, aby pokazać nam, udowodnić, jak bardzo nas kocha, jak bardzo jesteśmy ważni dla Niego, jak bardzo pragnie odnowić swoje stworzenie. I czyni to w tak niesłychanie prosty i pokorny sposób, aby nas przekonać do swojej miłości, która chce zamieszkać w bardzo mizernych ludzkich sercach, takich, jak uboga była betlejemska grota narodzenia Pańskiego. Nasza małość, grzeszność, duchowa i moralna nędza nie stanowią dla przychodzącego Zbawiciela przeszkody, aby wejść do naszego życia, o ile Go zaprosimy. Tak jak betlejemscy pasterze, trzeba nam ruszyć w drogę i szukać Jezusa, aby doświadczyć radości spotkania z Nim i otworzyć dla Niego drzwi własnego życia. Z pewnością pozwoli nam się znaleźć, jeśli nasze serce będzie chciało Go poznać, przyjąć i pokochać. A wówczas Jego obecność w naszej duszy będzie nas przemieniać tak, abyśmy promieniowali Jego miłością na innych i w ten sposób objawiali Boga, który pragnie być „Bogiem z nami”, bardzo bliskim, współczującym, miłosiernym i uszczęśliwiającym swoje dzieci Ojcem!
Msza Święta w dzień Narodzenia Pańskiego
Pierwsze czytanie: Iz 52, 7-10
Prorok Izajasz ogłasza czas panowania Boga. Wzywa do radości, bo oto przychodzi Pan, który pociesza swój lud i wybawia go od zła. Zapewne jest w nas dziś radość wynikająca ze spotkania się z bliskimi osobami lub z faktu bycia obdarowanym wymarzonym prezentem. Jeśli jednak zatrzymamy się tylko na warstwie zewnętrznej tych pięknych skądinąd świąt, to ominie nas najpiękniejsze spotkanie, jakie dziś powinno się dokonać. Spotkanie z naszym Bogiem, który objawił na oczach wszystkich narodów swoje zbawienie, a w którym my mamy przecież udział.
Psalm responsoryjny: Ps 98, 1.2-3ab.3cd-4.5-6.
Dzisiejszy psalm to uroczysta pieśń na cześć Pana przy towarzyszeniu instrumentów takich jak harfa, cytra czy róg. Psalmista kieruje nasze oczy na Boga i Jego majestat. Jest On godzien wszelkiej chwały, ponieważ jest Królem zwycięskim, okazującym swoje zbawienie i sprawiedliwość. Jego dobroć i wierność zostały ukazane wszystkim ludziom, by mogli Go poznać i zbliżyć się do Niego. Jeżeli fakt przyjścia Zbawiciela na świat nie wyzwala w nas dziś owej radości, o jakiej mówi psalm, to jeszcze nie zrozumieliśmy istoty tych świąt.
Drugie czytanie: Hbr 1, 1-6
Człowiekowi żyjącemu we współczesnym świecie, pełnym hałasu, natłoku informacji, wszechobecnych reklam, skrótów myślowych chyba coraz trudniej docenić znaczenie i wartość słowa, które słyszy, i które wypowiada. Jak łatwo jest zamknąć swoje uszy nawet na głos samego Boga, nieustannie pragnącego komunikować się z nami poprzez słowa zawarte w Piśmie Świętym. Dzisiejsze czytanie z Listu do Hebrajczyków rozpoczyna się zdaniem, że „wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków”. Jakże ważne jest uświadomienie sobie znaczenia faktu, że sam Bóg – Stwórca w ogóle zechciał mówić do człowieka! A mówił do niego na różne sposoby: do Narodu Wybranego przez wielu proroków, do Jakuba przez sen, do Mojżesza przez gorejący krzew, a nawet przez… oślicę, gdy upominał Balaama. Jednak najpełniej Bóg wypowiedział się przez swojego Syna. To Jezus jest odwiecznym Słowem, które stało się Ciałem, byśmy nie tylko mogli Ojca usłyszeć, ale także zobaczyć Jego czyny. Sam Chrystus mówi o sobie „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9). Jezus pochodzi od Ojca, jest odbiciem Jego majestatu i chwały, więc należy Mu się taka sama Boska cześć. To On, odkupiwszy nas od grzechów poprzez swoją śmierć, „zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach”. I my oddajmy dziś pokłon Temu, któremu kłaniają się wszyscy aniołowie Boży. On słowem swej potęgi podtrzymuje wszystko, a więc świat, w którym żyjemy i każdego z nas.
Ewangelia: J 1, 1-18
Emocjonalna warstwa świąt Bożego Narodzenia kryje w sobie wiele pięknych wzruszeń oraz pozytywnych odniesień do drugiego człowieka, ponieważ ten czas ma w sobie coś szczególnego. Niestety bywa i tak, że zatrzymujemy się tylko na płaszczyźnie świątecznego nastroju, a nie wchodzimy w duchowy wymiar tego wydarzenia. Nastrój to z definicji stan nietrwały, zmienny. Chrystus narodził się nie po to, abyśmy jedynie raz do roku zachwycali się pięknym i radosnym światłem bijącym z bożonarodzeniowej dekoracji w świątyni. Zbawiciel przychodzi do nas po to, abyśmy uczynili Jego samego prawdziwym światłem całego naszego życia. Życzmy sobie w ten radosny czas, abyśmy potrafili to światło, jakie przynosi Bóg Wcielony, wprowadzić we wszystkie bez wyjątku wymiary naszego życia osobistego, rodzinnego, zawodowego i społecznego. I abyśmy pozwolili temu światłu każdego dnia wskazywać nam drogę do nieba. Oby święta Bożego Narodzenia pozwoliły nam doświadczyć, jak bardzo jesteśmy kochani przez Boga. Poczucie bycia kochanym dzieckiem Bożym otwiera duszę człowieka na światło wiary, która przemienia, uzdrawia i prowadzi do szczęścia w Bogu.
[dzien 7]
Sobota, 26.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: Dz 6, 8-10; 7, 54-60
Dzisiejsze czytanie może wywołać w nas konsternację, bo jak tu pogodzić, radosną atmosferę świąt, śpiewanie kolęd i kolorową choinkę ze śmiercią, w dodatku tak drastyczną? Święty Szczepan, którego święto obchodzimy, był – jak mówią Dzieje Apostolskie – jednym z siedmiu diakonów wybranych przez grono Apostołów do głoszenia Ewangelii i posługiwania ubogim. Podczas przesłuchania przed Sanhedrynem, oskarżony o bluźnierstwo i występowanie przeciw świątyni, heroicznie bronił chrześcijaństwa oraz udowadniał, że przyjście Jezusa było odwiecznym planem Bożym, który Żydzi niestety odrzucili. Stwierdzenie Szczepana, że widzi otwarte niebo i Jezusa stojącego po prawicy Boga, było dla jego przeciwników ostatecznym powodem do wykonania najsurowszego wyroku. Jego śmierć, modlitwa za oprawców i przebaczenie im, przywołują na myśl scenę śmierci samego Jezusa. A zatem męczeństwo Szczepana ma nam przypomnieć, że narodzenie Chrystusa, choć ze swej natury wydarzenie radosne, jest nieodłącznie związane z tajemnicą krzyża. Bóg po to posłał na świat swego Syna, aby poprzez Jego śmierć i zmartwychwstanie odkupić nas od grzechu. Przy okazji tego święta trudno nie wspomnieć znanych nam polskich męczenników, jak np. św. o. Maksymiliana Kolbe, bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, czy beatyfikowanych ostatnio ojców franciszkanów Zbigniewa Strzałkowskiego i Michała Tomaszka, którzy także oddali swoje życie w imię miłości Boga i człowieka. Nie można zapomnieć o Kościele prześladowanym w różnych krajach, o rzeszy anonimowych męczenników, którzy niemal co dnia ponoszą śmierć z powodu imienia Jezusa. Niech te święta będą dla nas okazją do refleksji, czy jesteśmy gotowi, tak jak św. Szczepan, bronić naszej wiary, a nawet poświęcić za nią życie.
Psalm responsoryjny: Ps 31, 3cd-4.6.8ab.16-17.
„W ręce Twoje powierzam ducha mego” – tak modlił się Jezus na krzyżu w obliczu śmierci. To, co możemy najlepszego zrobić ze swoim życiem, to właśnie powierzyć je Bogu. Kto bowiem kurczowo trzyma się swego życia, swego planu na nie, majątku, zdolności, czy nawet drugiego człowieka, prędzej czy później przekona się, że wszystko gdzieś umyka, jest nietrwałe i nie daje gwarancji na osiągnięcie trwałego szczęścia. Tym zaś, który daje prawdziwe oparcie, na kim możemy polegać jak na skale, jest sam Bóg. Kto Panu zawierzy, nie zawiedzie się, i nawet sama śmierć stanie się mu zyskiem.
Ewangelia: Mt 10, 17-22
Słowa Pana Jezusa, które dzisiejsza liturgia przytacza w kontekście święta Świętego Szczepana, pierwszego męczennika, wskazują na bardzo wysoką cenę, jaką niekiedy trzeba zapłacić za wybór Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Historia chrześcijaństwa zna niezliczone rzesze mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy oddali swoje życie za wierność Chrystusowi. Świadectwo tych osób jest potwierdzeniem prawdy, że chrześcijaństwo nie jest kolejną ideologią czy systemem etycznym, lecz jego istotą jest komunia człowieka z Chrystusem. To przede wszystkim miłość, a nie zachwyt nad ideami, choćby najwznioślejszymi, uzdalnia człowieka do największych poświęceń. Ze względu na skutki grzechu pierworodnego możemy mieć problem z realizowaniem Ewangelii w życiu, lecz jeśli będziemy wytrwale zabiegać o trwanie naszej duszy w pełnej jednoczącej z Panem miłości,, wówczas będziemy zdolni dawać świadectwo naszej przynależności do Niego. Czasem możemy obawiać się, że ze względu na naszą grzeszność i niewiedzę religijną zawiedziemy, gdy przyjdzie czas, aby bronić wartości chrześcijańskich. Jednakże Pan Jezus zapewnia nas, że nie musimy się lękać ani martwić, ponieważ w takich momentach Duch Święty będzie mówił przez nas.
[dzien end]