III Niedziela Zwykła, 26.01.2025
Pierwsze czytanie: Ne 8, 2-4a. 5-6. 8-10
Zapis tego wydarzenia jest bardzo dokładny, to znaczy, że miało ono wielką wagę dla biblijnego Izraela. Jak przebiegało to wydarzenie, co możemy o nim powiedzieć? Czas wydarzenia: miesiąc Tiszri (wrzesień-październik) po powrocie Judejczyków z niewoli babilońskiej. Gdzie to miało miejsce: lud zgromadził się w Jerozolimie na placu przed Bramą Wodną, był to plac graniczący w swej północnej części z terenem świątynnym. Okoliczności tego wydarzenia były takie, że Ezdrasz na prośbę zgromadzonego ludu czytał ludowi księgę Prawa. W tym wydarzeniu brali udział mężczyźni, kobiety i dzieci. Tekst czytano długo, z przerwami od rana do południa. Ezdrasz stał na podwyższeniu, a obok niego stało trzynastu mężczyzn, których obecność podkreślała wagę czytanego Prawa. Ezdrasz rozwinął zwój księgi, a cały lud powstał na znak szacunku dla Słowa Bożego. Gest powstania może też oznaczać wolę i gotowość do realizacji Słowa Bożego. Ezdrasz odmówił modlitwę uwielbienia Boga, błogosławił Pana, wielkiego Boga. Odpowiedź ludu to dwukrotna aklamacja słowa Amen. Temat wiodący to czytanie i objaśnianie Prawa. Owocem tego wydarzenia jest radosne obchodzenie Święta Namiotów.
W tym fragmencie występują elementy liturgiczne, które przypuszczalnie mogły być później praktykowane w obrzędach synagogalnych: jest zgromadzenie, jest prośba o czytanie Prawa, otwarcie Księgi Prawa, powstanie ludu, błogosławieństwo wspólnoty, odpowiedź wspólnoty z podniesionymi rękoma, postawa modlitwy na kolanach twarzą do ziemi, objaśnianie tekstu, udanie się na posiłek. To brzmi dosyć znajomo. To nasza Eucharystia: gromadzimy się na czytaniu i słuchaniu Słowa Bożego, czytamy Stary i Nowy Testament, odmawiamy modlitwy, przyjmujemy różne postawy ciała: stoimy, siedzimy, klękamy, odpowiednio do części Eucharystii. I posiłek. Nasze spotkanie kończy się posiłkiem, którym jest przyjęcie Ciała Chrystusa w Komunii. Czasem zdarza się, że ktoś ma przeszkodę w przyjmowaniu Komunii Świętej, pamiętajmy, że są przeszkody do pokonania, ale chodzi o to, byśmy chcieli się tego podjąć i nawet, gdy jest to trudne, nie poddawali się. W pokonaniu tego rodzaju przeszkody nie musimy być sami. Poprośmy kogoś o pomoc, razem jest łatwiej.
Psalm responsoryjny: Ps 19, 8-9, 10 i 15
Psalm jest pochwałą Słowa Pańskiego. Wiele słów Pan skierował do swego ludu i na przestrzeni wieków lud przekonywał się o tym, że jest to słowo dające życie i napełniające ducha i Duchem. Psalmista żyje w perspektywie uznania dla Prawa Bożego. Nazywa to Prawo doskonałym i pokrzepiającym, słusznym i napełniającym radością, ale zastanawiające są słowa wersetu 10: BT bojaźń Pańska szczera, trwająca na wieki. Możemy postawić pytanie o to, czy ta bojaźń jest po stronie Boga czy człowieka? Czy to Pan ma bojaźń, czy człowiek? Bardzo ciekawy jest ten biblijny termin bojaźń Boża. W ST dominuje znaczenie bojaźni Bożej jako uznanie zwierzchności Pana i podporządkowanie się tej zwierzchności, respektowanie Bożego Prawa, jak mówi o tym autor dzisiejszego Psalmu. Tak rozumiana bojaźń Pańska jest, według autorów biblijnych, początkiem mądrości i nie chodzi tu o lęk przed Bogiem, ale o respekt, szacunek, postawę czci wobec Niego, które wynikają z naszej miłości i dbają o miłość, jaką Bóg obdarza nas. Bojaźń w sensie uważność na to, by nie utracić tego, czym Pan nas obdarza.
Drugie czytanie:1 Kor 12,12-30
Korynt od 44 roku przed Chr. w czasach Juliusza Cezara był kolonią dla wyzwoleńców. W czasach działalności Pawła Apostoła jego społeczność tworzyli Rzymianie, Grecy i różnego rodzaju przybysze z Bliskiego Wschodu oraz liczni Żydzi. Było miastem handlowym, w którym żyła niewielka grupa zamożnych kupców, duża liczba biednych rzemieślników i wielka liczba niewolników, co było znakiem dużej zamożności miasta. Znajdowała się tam synagoga żydowska oraz liczne świątynie pogańskie. W Koryncie Paweł przebywał półtora roku i założył tam wspólnotę chrześcijan składającą się z różnorodnych członków. W utworzonej wspólnocie uaktywniły się konflikty i podziały na wielu płaszczyznach. Wspólnotę różniło na przykład pochodzenie z różnych warstw społecznych, wyższe i niższe warstwy społeczne miały konflikt o wspólne spożywanie posiłków, o spożywanie mięsa, nakrywanie głowy przez kobiety, o filozoficzne prądy, o poglądy na ciało i nieśmiertelność. Napięcia doprowadziły do tego, że niektórzy członkowie wspólnoty czuli się niepotrzebni i nic nie znaczący. Paweł podnosi na duchu właśnie tych słabszych członków wspólnoty oraz zwraca się do tych silniejszych, którzy uważają, że są samowystarczalni i dadzą sobie radę bez innych. Może warto zauważyć kilka myśli Pawła, które przekazuje wspólnocie korynckiej. Są nimi na przykład wyjaśnienia na temat tego, że wspólnota wierzących w Jezusa nie jest zbudowana na niezależności, ale jej cechą charakterystyczną jest właśnie współzależność. Nie chodzi w niej o jednolitość, ale o harmonię wynikającą ze współdziałania rozmaitych członków mających rozmaite dary. Nie chodzi w niej o współzawodnictwo członków, ale o współdziałanie. Porównuje funkcjonowanie wspólnoty do ludzkiego ciała, przypominając niezbędność wszystkich części ciała dla ogólnego sprawnego funkcjonowania organizmu. Taki obraz był już znany w starożytności. Po raz pierwszy został użyty w V wieku przed Chr., przez rzymskiego konsula Meneniusza Agrypę podczas buntu secesji plebejskiej przeciwko panowaniu rzymskich patrycjuszy. Konsul zażegnał bunt, usprawiedliwiając nieróbstwo warstwy uprzywilejowanej bajką na temat żołądka i różnych części i narządów ciała: W tym czasie, gdy w człowieku wszystko nie było tak jak teraz w harmonii, lecz poszczególne części ciała miały własną wolę i własny język, rozgniewały się raz wszystkie inne członki, że ich staraniem i przez ich czynności zbiera się wszystko dla żołądka, a on sam, leżąc sobie spokojnie w środku, nic nie robi, tylko korzysta z dostarczanych mu przysmaków. Uknuły więc między sobą spisek, by ręce nie podawały pokarmu do ust, by usta nie przyjmowały podanego pokarmu, a zęby nie gryzły; gdy w tym gniewnym postanowieniu chciały zagłodzić żołądek, same członki a wraz z nimi całe ciało doszły do ostatecznego wycieńczenia. Przeto stało się rzeczą oczywistą, że i żołądek nie próżnuje, nie tylko odbiera pokarm, ale i daje go, bo zwraca wszystkim częściom ciała przetworzoną po strawieniu pokarmu, a rozdzieloną równomiernie na żyły krew, dzięki której żyjemy i jesteśmy zdolni do życia. (…)
Konkluzja może być taka, by nie karmić zazdrości względem siebie, względem pełnionych odmiennych, ale uzupełniających się ról, doceniać dary i charyzmaty innych. I ostatnia rzecz to taka, by nie lansować własnej osoby, nie pysznić się z powodu otrzymanych darów, ale mieć świadomość tego, że są one dane dla budowania w miłości całego Ciała Chrystusowego.
Ewangelia: Łk 1,1-4; 4,14-21
Perykopa jest podzielona na dwie części: prolog z pierwszego rozdziału i z czwartego rozdziału opowiadanie o pobycie Jezusa w nazareńskiej synagodze.
Tak napisany prolog był w starożytności informacją o tym, że autor pisze o rzeczywistych wydarzeniach. Podaje adresata, podaje powody dla których pisze oraz przekazuje źródło informacji. Z prologu Ewangelii dowiadujemy się, że wiele różnych osób podejmowało wysiłek poznania ciągu wydarzeń związanych z osobą i działalnością Jezusa. Pierwsza kwestia jest taka, że w czasie, gdy powstawała Ewangelia w formie spisanej, była ona znana w przekazie ustnym i zapewne te przekazy mogły różnić się między sobą. Ale wciąż żyli naoczni świadkowie życia Jezusa, ci, którzy znali go osobiście, słyszeli i widzieli nie tylko Jego osobę, ale uczestniczyli w wydarzeniach związanych z Nim, więc weryfikacja przebiegu wydarzeń była wciąż możliwa. Przekaz ustny to jedno, ale spisanie tych wydarzeń to już inna kwestia. Opowiadać mógł każdy, spisać tylko nieliczni. Autor Ewangelii zaznacza, że wszystko dokładnie zbadał, co dotyczy nawet pierwszych chwil związanych z Jezusem i stąd zawdzięczamy mu opowiadania sięgające dzieciństwa Jezusa, okoliczności Jego narodzin i innych wydarzeń, których ani Mateusz, ani Marek czy Jan nie opowiedzieli. W prologu Łukasz zaświadcza o rzetelności swoich badań: zbadał wszystko dokładnie i opisał. Prolog zaświadcza o historyczności postaci Jezusa. Warto mieć na uwadze fakt, że Ewangelie czy inne pisma Nowego Testamentu nie skupiają się na tym, czy Jezus istniał, bo co do tego nikt nie miał wątpliwości, ponieważ Jezus był w tamtym czasie osobą powszechnie znaną i kiedy powstawały pisma Nowego Testamentu wciąż żyli naoczni świadkowie Jego słów i czynów, lecz problemem dla wielu była Jego tożsamość, KIM On był, czy był rzeczywiście Bogiem, Synem Boga? Odczytany przez Jezusa w synagodze w Nazarecie fragment proroka Izajasza był odpowiedzią na pytanie o tożsamość Jezusa, KIM ON JEST, skąd przyszedł i w jakim celu.
Poniedziałek, 27.01.2025
Pierwsze czytanie: Hbr 9,15.24-28
To, co przykuwa naszą uwagę to fakt, że śmierć Jezusa jest przez autora tekstu biblijnego postrzegana jako prawdziwe Jom Kipur, w którym przestępstwa zostały odkupione, a grzechy usunięte. Zwrot zastosowany na początku naszego tekstu w 15 wersecie mówi nam o tych, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa… Kto jest tym wezwanym? Odpowiedź znajdziemy w grece. Wezwani to greckie keklēmenoi i jest ono jednym z określeń Kościoła, gr. ekklēsia. Mają one wspólny czasownik gr. kalēo, wezwać.
W naszym fragmencie możemy wyszczególnić trzy kluczowe tematy: Chrystus jako pośrednik, Chrystus jako arcykapłan i Chrystus jako ten, który ukazał się na końcu wieków i ukaże się ponownie.
Chrystus jako pośrednik nie jest tu w roli mediatora, ale jest arcykapłanem nowego przymierza, który jest pośrednikiem między obietnicą zbawienia a jej wypełnieniem. Zbawienie jest ukazane w szczególnej perspektywie, jako szczególne wejście w posiadanie wiecznego dziedziczenia, które jest treścią obietnicy. Jak czytamy w pominiętym dzisiaj wersecie, dziedziczenie następuje wskutek śmierci i poprzez testament, i w naszym tekście jest ono dedykowane wierzącym poprzez wezwanie do wejścia do odpoczynku Boga.
W Liście do Hebrajczyków zauważa się ideę Nowego Przymierza, w którym wprowadzony jest nowy system kapłański i ofiarniczy, w którym Jezus ofiarował sam siebie raz na zawsze, aby otworzyć każdemu wierzącemu drogę do Świętego Świętych i co najważniejsze, ten nowy jest ukazany jako lepszy od tego obowiązującego w Starym Testamencie i jako skutecznie go zastępujący.
Przez autorów pism Nowego Testamentu temat zbawienia jest zwykle postrzegany w odniesieniu do wyjścia z niewoli egipskiej, a kluczowe terminy to wybawienie, wykup, wyzwolenie z niewoli i obdarzenie wolnością, Baranek Boży. Inaczej jest u autora Listu do Hebrajczyków, który zbawienie pokazuje z perspektywy żydowskich uroczystości, takich jak wspomniany już Jom Kipur (Dzień Przebłagania), kiedy to arcykapłan wkraczał do miejsca Świętego Świętych dokonując zadośćuczynienia za grzechy poprzez wylanie krwi złożonego w ofierze byka lub kozła. Jezus jest przez niego sportretowany właśnie w tej funkcji, jako arcykapłan składający ofiarę Bogu dla odpokutowania grzechów swojego ludu.
I trzecia kwestia to ta dotycząca Jezusa, jako tego, który ukazał się na końcu wieków i jeszcze się ukaże. Pierwsze przyjście jest postrzegane jako wypełnienie przepowiedni proroka Izajasza, w której prorok zapowiada śmierć Mesjasza jako przebłaganie za ludzki grzech oraz zapowiada zmartwychwstanie Mesjasza (Iz 52,13-53,12), drugie przyjście jest dopiero oczekiwane i będzie miało związek już nie z grzechem, lecz z wykonaniem testamentu, czyli obdarowaniem zbawieniem tych, którzy będą oczekiwać tego przyjścia.
Psalm responsoryjny: Ps 98, 1.2-3ab. 3cd-4. 5-6
Słowa tego Psalmu odnoszą się do zwycięstwa dokonanego przez Jezusa, do radości zbawionych. Szczególną uwagę możemy skoncentrować na słowa: Zwycięstwo Mu zgotowała Jego prawica. Tekst rodzi w nas pytania o to: kto komu zgotował zwycięstwo? Ktoś Jezusowi, czy Jezus Komuś? Czyja prawica brała w tym udział? Kto kogo ma po prawicy? A może Oni są jednym? Psalm 98 mówi o siedmiu cechach Boga: cuda, świętość, zbawienie, sprawiedliwość, łaska, wierność i prawość. Siedem razy wymienia imię Boga, mówi o siedmiu czynnościach Boga w działaniu: dokonał, sprawiła Jego prawa ręka, ukazał, objawił, przypomniał, przychodzi, będzie sądził i wylicza siedem sposobów oddawania chwały Bogu: wzywaj radośnie, śpiewajcie, cieszcie się, grajcie, chwalcie, zagrzmi, klaszczą.
Ewangelia: Mk 3,22-30
Uczeni w Piśmie z Jerozolimy – byli ekspertami od Prawa Mojżesza, cieszyli się większym autorytetem od faryzeuszy i właśnie oni oskarżyli Jezusa o to, że ma Belzebuba, czyli władcę złych duchów i dzięki niemu wyrzuca złe duchy. Został oskarżony o dwie rzeczy: jest opętany przez szatana i posługuje się jego mocą. Wiemy, jak łatwo działa oskarżenie, zwłaszcza przez autorytety. Jezus wobec tych oskarżeń zachowuje spokój i przykłada wiele starań, by wyjaśnić im sprzeczność, w którą zabrnęli. Perykopę kończą dwie wiadomości: jedna dobra, druga zła. Dobra jest taka, że wszystkie grzechy i bluźnierstwa będą ludziom odpuszczone, a zła jest taka, że nie będzie odpuszczone bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu. Warto zwrócić uwagę na to, że ta zła wiadomość jest trwała, na zawsze, to znaczy, bluźniący przeciwko Duchowi Świętemu jest pozbawiony odpuszczenia na wieki, winien jest grzechu wiecznego. Natomiast odpuszczenie grzechów, o którym mowa, jest niepodzielne,, całkowite, bezwarunkowe. Pozbawionym uczestnictwa w nim jest tylko ten, kto bluźni przeciwko Duchowi Świętemu. Warto podkreślić, że to nie Bóg wyklucza tę osobę, ale czyni to ona sama poprzez konkretną czynność. Termin bluźnierstwo w Biblii nie oznacza tylko mowy, lecz odnosi się także do czynów. W Starym Testamencie bluźnierstwem jest nazywana na przykład butna mowa, w której nie traktuje się Boga poważnie, wyparcie się Boga, umyślne grzeszenie oraz brak zaufania do Boga. W Nowym Testamencie bluźnierstwem jest także postawa roszczeniowa, w której ktoś uzurpuje sobie władzę, przypisuje sobie kompetencje do praw i przymiotów, które przysługują tylko Bogu. W tej grupie jest na przykład prawo do odpuszczania grzechów (czym innym jest przebaczanie grzechów). Właśnie w takich okolicznościach, gdy Jezus odpuszczał grzechy, mówiono o Nim, że bluźni. Bluźniercami są także nazywani ci, którzy przestali wierzyć w Jezusa. W dzisiejszej wypowiedzi Jezus broni czci osoby Ducha Świętego. Nie pozwala na Jego obrażanie, czy dyskwalifikację. Zwróćmy uwagę, jak ważne to było w czasach nauki Jezusa, gdy osobę Ducha Świętego dopiero poznawano. Mówiąc tak surowe słowa, Jezus zaznacza boską pozycję Ducha Świętego, tak, by słuchacze i pierwsi chrześcijanie mieli pewność tego, kim Duch Święty jest i jak należy Go traktować – na równi z Bogiem.
Wtorek, 28.01.2025
Pierwsze czytanie: Hbr 10,1-10
Autor odnosi się do święta Jom Kipur (hebr. jom hakkippurim), nazywany Dniem Przebłagania. Był to wielki dzień pokuty, zadośćuczynienia i pojednania. Z czasem otrzymał nazwę Wielkiego Dnia i stał się w judaizmie najświętszym dniem roku. Przebieg tego święta był dokładnie określony i autor Listu do Hebrajczyków doskonale jest z nim zaznajomiony i na bazie znaczenia tego święta ukazuje rolę i osobę Jezusa Najwyższego Arcykapłana. Zastosowane słownictwo i obrazy wyjaśniały Żydom, na czym polegała zbawcza ofiara Jezusa i jakie zmiany wniosła ona do tego, co było do tej pory. Składane corocznie ofiary z krwi kozłów i cielców nie usuwały grzechów, jak mylnie myślano. Autor odwołuje się do tekstów Starego Testamentu, takich jak Ps 40,7-8 oraz do Ps 50, 8-15, tłumacząc, jak Bóg postrzegał składane Mu ofiary ze zwierząt, a jaką wartość ma ofiara złożona przez Jezusa. Warto przeczytać te dwa Psalmy właśnie w takiej perspektywie, jak mówi o nich autor Listu do Hebrajczyków. Kolejna kwestia to usunięcie ofiar składanych w Starym Przymierzu i ustanowienie innej, trwałej, jednej, doskonałej, tej, złożonej przez Chrystusa. Ofiary ze zwierząt były zastępcze, były składane w zastępstwie za ludzkie grzechy, a Bóg nie miał w nich upodobania i nie były one skuteczne. Inaczej jest z ofiarą Chrystusa. Sednem tej ofiary jest pełnienie woli Ojca, Jezus po to przyszedł na świat, aby pełnić wolę Ojca, także wtedy, gdy jest nią ofiara krzyżowa. Ostatnie zdanie mówi o tym, że wolą Ojca jest nasze uświęcenie i dokonuje się ono właśnie przez złożoną przez Jezusa ofiarę Jego ciała. Grecki termin uświęceni hagiazō, oznacza konsekrować, czyli oddzielić dla Boga. Ofiara Jezusa nas konsekrowała, to znaczy oddała Bogu, przeznaczyła dla Niego.
Psalm responsoryjny: Ps 40, 2 i 4ab. 7-8a. 10. 11
Jest to Psalm, który cytuje autor Listu do Hebrajczyków, wyjaśniając zbawcze dzieło Jezusa. Mamy tutaj taką ciekawostkę w wersecie 7. Autor Listu do Hebrajczyków cytuje ten fragment jako Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało. Natomiast w tekście Starego Testamentu w Psalmie jest trochę inaczej: Nie chciałeś ofiary krwawej lecz otwarłeś mi uszy. Jak zauważamy, w Liście do Hebrajczyków mamy ciało a w Psalmie uszy. Jeszcze ciekawiej jest w wersji hebrajskiej Psalmu: przekopałeś mi uszy, co interpretuje się jako dyspozycję do umiejętnego słuchania Bożego głosu, do posłuszeństwa temu głosowi. Te dwie translacje uzupełniają się wzajemnie. Utworzenie ciała, przekopanie uszu sprowadzają się do wspólnego mianownika: uszy Starego Testamentu usłyszały o potrzebie złożenia doskonałej ofiary i Jezus to uczynił przyjmując ciało, które zostało złożone w doskonałej ofierze jako wyraz całkowitego posłuszeństwa Ojcu, słuchania Ojca. Utworzyłeś Mi ciało jest odniesieniem do wcielenia Jezusa, do nadania Mu ludzkiej egzystencji w ciele i krwi, i ta egzystencja stała się ofiarą złożoną z miłości do Ojca i do nas, ludzi. Jest w pełni doskonała, żadna inna jej nie dorównuje i nie jest potrzebna.
Ewangelia: Mk 3,31-35
Kontekst wydarzenia jest taki, że jest to początek działalności Jezusa i na Jego temat są rozpowszechniane negatywne opinie, o czym jest mowa wcześniej, że odszedł od zmysłów. Taka opinia była także szkodliwa dla członków rodziny Jezusa. W związku z tym jego bliscy wybrali się i przyszli do Niego, by Go powstrzymać od dalszej działalności. W tej grupie, jak czytamy była Jego Matka i bracia. W rozdziale 6, wersecie 3 mieszkańcy Nazaretu wymieniają imiennie braci Jezusa: Jakuba, Józefa, Judę i Szymona oraz wspominają o siostrach, ale bez podania ich imion. Jak wiemy, terminy bracia, siostry nie zawsze oznaczają rodzeństwo, ale odnoszą się także do dalszych krewnych. Dla przykładu, bratanek Abrahama, Lot, jest nazywany jego bratem. Inny przykład, także z Księgi Rodzaju, Lot nazywa braćmi mieszkańców Sodomy (Rdz 19,7); Jakub w drodze do Labana, gdy jest już w Charanie, pyta pasterzy, zupełnie obcych dla niego osób: bracia moi, skąd jesteście? (Rdz 29,4). Określenie brat, siostra ma w Biblii szersze zastosowanie i odnosi się także na przykład do członków narodu, do mieszkańców tej samej miejscowości. Warto o tym pamiętać, by zbyt pochopnie, na podstawie dzisiejszego fragmentu nie wyciągać wniosku, że Jezus miał rodzeństwo. Owszem, miał kuzynów, kuzynki, krewnych, należał do rodziny Maryi i Józefa. O tym czytamy w kontekście pozostania dwunastoletniego Jezusa w świątyni, Maryja i Józef szukali go najpierw wśród krewnych i znajomych. Wracając do perykopy. Marek opowiada ją tak, że bliscy chcą powstrzymać Jezusa przed dalszą działalnością. Nie wymienia w tej grupie Maryi. Czyli, możemy odczytać to tak, że owszem, Maryja poszła razem z nimi, ale w innym celu. Nie ma jej wymienionej w tej grupie, która chciała powstrzymać Jezusa. Ona jest wymieniona dopiero w wersecie 31, gdzie jest mowa o tym, że nadeszła i stała na dworze. Nie znamy jej motywacji przyjścia. Chodzi o to, że autor nie przyłączył jej do motywacji, którymi kierowali się krewni. Odpowiedź Jezusa mówiąca o tym, że Jego rodziną są ci, którzy pełnią wolę Bożą, nie wyklucza Maryi z tej grupy. Może nawet wzmacnia jej pozycję. Ona jest nie tylko rodziną poprzez więzy krwi, ale może właśnie przede wszystkim poprzez to, że zna i wypełnia wolę Boga, można nawet powiedzieć, że jest pierwszą uczennicą swego Syna. Jak wiemy z relacji Łk 2,41-49, ze wspomnianego już wydarzenia dwunastoletniego Jezusa, Maryja i Józef już wówczas byli pouczani przez Jezusa: dlaczego szukaliście Mnie, czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mojego Ojca? On już wtedy ich nauczał.
Środa, 29.01.2025
Pierwsze czytanie: Hbr 10,11-18
Autor Listu do Hebrajczyków podsumowuje różnice między kapłaństwem Jezusa a kapłaństwem Starego Przymierza. Przypomnijmy sobie jakie znaczenie miało kapłaństwo dla Żydów, a jakie dla pogan? W wielkich cywilizacjach starożytnego Bliskiego Wschodu kapłaństwo łączyło się z przynależnością do grupy książąt. W Izraelu przez bardzo długi okres wyłączne prawo do pełnienia funkcji kapłańskich mieli potomkowie Aarona i to oni składali w świątyni jerozolimskiej ofiary ze zwierząt zgodnie z prawem Mojżeszowym. Z czasem kapłanami zostali także potomkowie Helego (1 Sm 2,27n) oraz Sadoka (2 Sm 8,17; 15,24). Po powrocie z niewoli babilońskiej nastąpiła hierarchizacja kapłaństwa: określono zasady sprawowania funkcji arcykapłana, lewitów i kapłanów. W kontekście nieżydowskim termin ten odnosił się do pogańskich kapłanów składających ofiary bożkom. Autor Listu koncentruje się w tym fragmencie na codziennych obowiązkach wykonywanych przez kapłanów. Mowa już nie jest o Arcykapłanie w dniu Jom Kipur, ale zwykłych kapłanach, którzy dwa razy dziennie składali ofiarę na ołtarzu zewnętrznym. W ramach tej codziennej ofiary każdego ranka i wieczora zabijano baranka bez skazy. Do tej ofiary dołączano płynną ofiarę z wina oraz pokarmową z mąki zmieszanej z oliwą. Jezus jest ukazany jako ten, który nieskończenie przewyższa lewickie kapłaństwo i ofiary składane przez Arcykapłana w Dniu Przebłagania. Żydowski czytelnik Listu zwróci uwagę na przeciwieństwo: Jezus złożył ofiarę raz na zawsze i jest to ofiara doskonała, i zasiadł po prawicy Boga, co znaczy, że jest równy Bogu, a kapłani świątynni wciąż stoją przy składaniu ofiar. Jezus zasiadł raz na zawsze, już nie będzie wstawał do ponawiania swojej ofiary. W świecie starożytnym jest to ważny obraz. Postawa stojąca wyrażała podjęcie pracy, siedząca oznaczała jej zakończenie i odpoczynek. W tej optyce Jezus zasiadł, gdyż Jego dzieło zostało ukończone. Jego jedna ofiara wystarczyła dla odpuszczenia ludzkich grzechów. W ofierze złożył samego siebie, jest ofiarującym i ofiarą, kapłanem i darem. Jego ofiara nie musi być już nigdy powtarzana. Jest ona jedyną, złożoną raz na zawsze. Oczyszcza lud Boży z grzechów i obdarza nas godnością przebywania w Bożej obecności na zawsze.
Psalm responsoryjny: Ps 110, 1-2. 3-4
Jest to Psalm kwalifikowany do grupy psalmów królewskich, a jego charakter określa się jako intronizacyjny, na okoliczność intronizacji króla w Izraelu. Treść zapowiada króla – kapłana, który stanie na czele królestwa mającego początek u Pana. Oczekiwanie na nowego króla ukształtuje obraz króla Mesjasza, który będzie doskonałym władcą i przyniesie swoim poddanym wyzwolenie. Jego nadejście i panowanie jest określane czasami ostatecznymi. Znając Nowy Testament, widzimy wypełnienie tych zapowiedzi w osobie Jezusa, którego intronizacja dokonała się na krzyżu poprzez zwycięstwo nad śmiercią. Tekst psalmu mówi o starożytnym królu Szalemu (czyli Jeruzalem) o Melchizedeku, który stał się wzorem i symbolem doskonałego kapłana Starego Testamentu. Chrześcijańska interpretacja doskonałego kapłana widzi w Jezusie Chrystusie.
Ewangelia: Mk 4,1-20
Miejsce wydarzenia: autor mówi, że Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem. Wcześniejsza taka sytuacja miała miejsce w 3,7-9. W obu przypadkach z powodu mnóstwa ludzi musiał wejść do łodzi, by nie tłoczono się na Niego. W pierwszym przypadku zainteresowanie Jezusem wynikało z tego, że uzdrowił wiele osób, a tym razem wsiadł do łodzi, by nauczać. Opowiedział przypowieść o siewcy i o ziarnach. Jak wiemy, każde z ziaren miało inny los. Jedne zostały wydziobane przez ptaki, inne uschły, inne zostały zagłuszone przez ciernie, a były i takie, które wzrosły i wydały wielki plon. Jezus opowiedział tę przypowieść w bardzo ciekawy sposób, mianowicie nie oskarżał siewcy, że niewłaściwie rzucał ziarno. Siewca nie odpowiadał za los ziarna, odpowiadał teren, grunt, na który ziarno upadło. Warto tu zauważyć analogię i ten brak oskarżenia siewcy przetransportować na Kościół. Może to nie chodzi o metodę siania, o jego atrakcyjność, ale o kondycję gleby, którą jest ludzkie serce. To znaczy, że może warto zmienić perspektywę i przestać oczekiwać zmiany postępowania siewcy, a w zamian za to zmienić swoje własne nastawienie? Zrobić coś z otwartością swojego serca i gotowością do przyjmowania Bożego Słowa, nie z uwagi na siejącego, ale z uwagi na własne życie, które potrzebuje Bożego Słowa. Siewca, ten pisany przez wielkie „S” wciąż sieje w twoją i moją stronę co z moją glebą, jaki teren mam dla Niego?
Czwartek, 30.01.2025
Pierwsze czytanie: Hbr 10,19-25
We wcześniejszej partii autor wyjaśnił arcykapłańską rolę Jezusa i skutki złożonej przez Niego ofiary, a teraz w obecnej części przechodzi do wniosków. W całym Nowym Testamencie jest widoczna zasada taka, że najpierw jest nauczanie o tym, Kim jest Bóg, czego dokonał dla człowieka, a na drugim miejscu jest egzorta, napomnienie, wezwanie do dobrego postępowania. Na pierwszym miejscu jest Boży dar, a na drugim wynikające z tego daru zasady postępowania. Rozpoczyna od słów: mamy pewność, że wejdziemy do Miejsca Świętego. Słówko pewność, to greckie parrēsia, oznacza postawę śmiałości, postawę wolną od lęku, wolności wobec lęku. Chodzi o synowską ufność wynikającą z pewności tego, że jest się kochanym przez Boga. Jak możemy rozumieć Miejsce Święte? Czy należy odróżnić je od Miejsca Najświętszego? Tak. W starożytności Miejsce Święte to miejscowość lub miejsca, w których Bóg lub bóstwo ukazało się i na tym miejscu wybudowano miejsce kultu. Prawie każda religia ma takie miejsca. W biblijnym Izraelu Miejsca Święte przypominały wydarzenia związane z objawianiem się Boga (Betel, Szilo, Arad, Elefantyna, Garizim), natomiast Miejsce Najświętsze znajdowało się w świątyni, w Przybytku i było oddzielone, zasłonięte, mógł wchodzić do niego tylko arcykapłan raz w roku. W Izraelu charakteryzowano różne ofiary, sprzęty kultyczne dla podkreślenia, że ich wyłącznym właścicielem jest JHWH. W świątyni jerozolimskiej dostęp do Bożej świątyni, do Miejsca Najświętszego, do Boga był mocno ograniczony. Zmiana, którą przyniósł Jezus, jest w dużym kontraście do tego, co było w Starym Przymierzu. Teraz odkupiony człowiek może wejść do prawdziwej obecności Boga i to nie tylko raz w roku, jak czynił to arcykapłan, ale ten przystęp do Boga jest stały. W tej drodze mamy przewodnika, Jezusa, który jest Kapłanem wielkim i godnym zaufania, dlatego możemy ufać w to, że jeśli dał nam obietnicę udziału w odpoczynku Boga, to dotrzyma danego słowa. To jest jedna część, ona jest po stronie Jezusa. Druga część należy do nas i są to wskazania do wzajemnej troski, zachęty do miłości i do dobrych uczynków oraz do uczestnictwa we wspólnych zebraniach, przez co rozumie się realny udział w Eucharystii w realnej wspólnocie Kościoła.
Psalm responsoryjny: Ps 24, 1-2. 3-4ab. 5-6
Autor tego psalmu zadaje pytanie o to, kto może wstąpić na górę Pana, kto wstąpi do Jego świętego miejsca i odpowiada, że będzie to człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, który nie skłonił swej duszy ku marnościom. Z tekstu wynika, że kiedy autor żył i działał, takiej osoby jeszcze nie było. Dopiero kiedyś, ktoś taki otrzyma błogosławieństwo od Pana i zapłatę od Boga, swego Zbawcy. My żyjemy właśnie w takiej perspektywie ludzi zbawionych dzięki doskonałej ofierze Jezusa Chrystusa.
Ewangelia: Mk 4,21-25
Światło ma być postawione na świeczniku. Jak rozumiano te słowa w starożytności? Być może w nawiązaniu do wnętrza palestyńskich domów, które zazwyczaj tworzyła duża izba oświetlana przez jedną lampę oliwną, którą umieszczano na stojaku w środku pomieszczenia. Światło ma swoją konkretną rolę: ma oświecać. Nie ma sensu chowanie go. Mówiąc te słowa, Jezus daje wskazówkę jak mamy postępować wobec Niego i Jego nauki. Możemy to zobaczyć na dwóch płaszczyznach. Pierwsza dotyczy nauczania Jezusa, które nie ma być tajemnicą, skrywanym sekretem zarezerwowanych tylko dla ściśle wtajemniczonej uprzywilejowanej grupy. Druga perspektywa do nasza własna odwaga do dawania świadectwa tego, że wierzymy w Jezusa, wyznajemy Jego zasady. Nie chowamy się ze swoją wiarą, nie ukrywamy jej przed innymi, co wcale nie jest dzisiaj łatwą rzeczą i wymaga bardzo dużej odwagi z naszej strony.
Umieszczenie zapalonej lampy w miejscu, gdzie jej światło nie dochodzi do nikogo, nikomu nie służy, jest niedorzeczne. To może być obraz naszej wiary, gdy sprowadzamy ją do naszej prywatnej sprawy. Bycie chrześcijaninem obliguje nas do tego, że najpierw poznajemy naukę Jezusa, Jego życie, znamy wydarzenia z Nim związane, ale nie poprzestajemy na tym. To wszystko jest po to, byśmy wyznawali naszą wiarę we wspólnocie i dzielili się nią z innymi, głosili innym, zwłaszcza tym zagubionym i poszukującym. Rodzi się też taka refleksja, co z moją lampą wiary? Gdzie ją trzymam? Jeśli pod łóżkiem, to może już czas, by ją wystawić na bardziej widoczne miejsce. I ostatnia myśl związana z dzisiejszym tekstem Ewangelii to kwestia tajemnicy, coś ukrytego, co ma być wyjawione. Jeśli chodzi o wiarę, to warto mieć na uwadze, że tajemnica wiary to nie jest zastrzeżony sekret, lecz niezgłębiona do końca treść. Ewangelia to ciągle tajemnica, Biblia to ciągle tajemnica, prawdy wiary to wciąż tajemnice do zgłębiania. Bóg to wielka Tajemnica, która nas zaprasza do jej odkrywania.
Piątek, 31.01.2025
Pierwsze czytanie: Hbr 10,32-39
Autor odwołuje się do doświadczeń adresatów Listu, którzy przyjęli chrześcijaństwo i wytrzymali konsekwencje w postaci prześladowań, wyśmiewania, szyderstw, a także konfiskaty mienia oraz uwięzienia. Dlaczego to ich spotkało? Bardzo dużą cenę płacili za przynależność do Chrystusa. Wyłamywali się z utartych sposobów funkcjonowania pogańskiego religijnego świata. Nie chcieli składać ofiar bóstwom opiekuńczym miast, co interpretowano jako obraza bóstwa i jeśli wydarzyła się jakaś katastrofa, obciążano winą chrześcijan, jako tych, którzy obrazili lokalne bóstwo. Nie chcieli czcić cesarzy jako bogów. Izolowali się od wspólnego lokalnego świętowania czy uczt. Rodziło to napięcia i podejrzenia wobec wyznawców Jezusa. Na ogół ludzie nie lubią, gdy ktoś się wyłamuje, gdy nie chce ulec presji, gdy jest odporny na zastraszanie czy inne środki przymusu. Pomyślmy o starożytnej rodzinie o wysokiej pozycji społecznej. Przykładna rodzina pogańska czci cezara, oddaje cześć bóstwom miasta, uczestniczy w świętach. Jest taka sama jak wiele innych. Nagle członek tej rodziny przestaje czcić cezara jako boga, przestaje chodzić do lokalnych świątyń i nie składa ofiar bogom. Mówi, że one nie istnieją. W miejsce dotychczasowej wiary przyjmuje wiarę w jednego Boga, przyjmuje naukę Jezusa, chrzest. Nie chce pogańskiego męża czy żony. Co zwykle robi rodzina wobec takiej osoby? Stara się ją nakłonić do powrotu do tego, co sami znają i praktykują. Jeśli nie pomaga perswazja, to rozpoczyna się walka ekonomiczna, odcięcie od utrzymania aż po wyrzucenie ze struktur rodzinnych. Jeśli chrześcijaństwo przyjęła cała rodzina: głowa domu, żona, dzieci, niewolnicy, służba i jeśli to nie podobało się mieszkańcom miasta, pozbawiano taką rodzinę majątku, domu. O tym pisze autor w dzisiejszym fragmencie, przypomina chrześcijanom, jak dużą cenę płacili za swoją wiarę i jak bardzo byli wytrwali wobec tych represji. Uważani za odstępców, bo rzeczywiście liczniejszy świat pogański traktował chrześcijan jako odstępców, w rzeczywistości należeli do wiernych i wytrwałych, którzy życie wieczne postawili na pierwszym miejscu.
Psalm responsoryjny: Ps 37, 3-4.5-6.23-24. 39-40
To piękny psalm ufności. Jego słowa są umocnieniem dla tych, którzy znajdują się w trudnej sytuacji. Przeżywają lęk, doświadczają bezradności. Autor zachęca: Powierz Panu swą drogę, zaufaj Mu, a On sam będzie działał. To dobry wybór, gdy oddajemy stery naszego życia Bogu. Pozwalamy na Jego prowadzenie. Nawet, jeśli On nam coś zburzy, odbierze, to zrobi to tylko po to, by w to miejsce dać coś lepszego, ale, by o tym się przekonać, konieczna jest ufność w to, że Jego plany są dla nas najlepsze: Jezu, ufam Tobie.
Ewangelia: Mk 4,26-34
Czwarty rozdział w Ewangelii Marka zwykle jest tytułowany jako nauczanie w przypowieściach. Jest to forma merytorycznego nauczania na temat tego, czym jest królestwo Boże. To nowy termin dla Żydów i nowa rzeczywistość. Jezus wyjaśnianie zaczął do światła lampy, dając do zrozumienia, że tajemnica królestwa Bożego ma być objawiona. Kiedy mówił o odmierzaniu, dał do zrozumienia, że królestwo Boże jest darem, człowiek jest nim obdarowany przez Boga i ma obdarowywać innych. Dziś mamy dwie przypowieści – jedna jest o tym, co dzieje się z zasianym ziarnem, druga o najmniejszym wówczas znanym ziarnie, ziarnku gorczycy. Podobno najmniejszym ziarnkiem jest mak, ale nie był on znany Żydom, więc Jezus posłużył się najmniejszym ziarnkiem, jakie było znane jego słuchaczom. Pierwsza przypowieść akcentuje naturalny proces wzrostu, który nie jest zależny od siejącego. On sam nie wie, jak przebiega proces kiełkowania, nie jest widoczny, gdy odbywa się w ziemi. Dopiero na późniejszym etapie był możliwy do obserwacji. Siejący nie ma wpływu na tempo wzrostu, cierpliwie czeka na czas żniw. To obraz tego, co dzieje się z ziarnem Słowa Bożego zasianego w ludzkim sercu. Gdy zostanie przyjęte, potrzebuje czasu na zakorzenienie się i wzrost. Nie należy niczego przyspieszać. Warto pogodzić się z tym, że nasza wiara jest procesem, w którym potrzebujemy czasu na dojrzewanie, by wydać plon oczekiwany przez Tego, który zasiał. Jest czas między słuchaniem Słowa Bożego, a jego wzrastaniem w nas. I nie trzeba się spinać, czy zamartwiać, gdy czegoś nie wiemy, nie rozumiemy, dajmy sobie czas na wzrost w spokoju i w dobrych warunkach dla Ziarna. Tym bardziej, że jest to ziarenko bardzo małe, malutkie na początku, najmniejsze, ale ma w sobie ogromny potencjał, który w odpowiednim czasie się ujawni. Pan o to dba.
Sobota, 1.02.2025
Pierwsze czytanie: Hbr 11,1-2. 8-9
Cały List do Hebrajczyków jest piękny i bardzo ciekawy. Jest mocno zakorzeniony w teologii żydowskiej Starego Testamentu. Dla chrześcijan pochodzenia nieżydowskiego z pewnością nie był łatwy, ponieważ oni nie znali lub słabo znali obrazy, wydarzenia, osoby starotestamentalne. Dzisiejszy fragment zaprasza czytelnika do przeniesienia się do kluczowych postaci Starego Przymierza: do Abrahama, Sary, Izaaka i Jakuba. Czyli do tych, od których wszystko się zaczęło dla biblijnego Izraela, do patriarchów, którzy otrzymali obietnice. Bardzo ważną kwestią dla biblijnego Izraela było zawarcie przymierza z Bogiem, w którym Bóg inicjuje Przymierze i On daje obietnice. Abraham, Izaak i Jakub mieli indywidualne przymierza z Bogiem, tylko oni, ponieważ kolejne, jakie zostało zawarte, miało ono miejsce na Górze Synaj i było zawarte już z całą społecznością Izraela, nie indywidualne.
Nasz dzisiejszy fragment podkreśla wiarę wspomnianych osób: Abraham i Sara czekali nie tylko na syna, ale czekali też na miasto zbudowane na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym miał być sam Bóg. Na to miasto, jak pisze autor Listu do Hebrajczyków, czekał Abraham, Izaak i Jakub, ale nie zostało im ono dane, widzieli je z daleka, to znaczy w wierze, wierzyli w jego istnienie. Natomiast doczekali tego obiecanego miasta adresaci Listu do Hebrajczyków, ci, którzy poznali Kościół, który został zaplanowany i zbudowany przez Chrystusa. W naszym tekście autor zestawia Izaaka z Jezusem, co było zrozumiałe dla Żydów: z Izaaka miało być potomstwo, z którego powstanie liczny Boży naród. Z Jezusa jeszcze bardziej. Izaak miał być złożony w ofierze i w obliczu jego śmierci Abraham pomyślał o tym, że Bóg wskrzesi Izaaka z martwych. Nie zrobił tego, ponieważ Izaak nie został w tej ofierze złożony, ale Chrystus został. To On umarł i zmartwychwstał. Warto wobec czytania tekstów żydowskich, czy w ogóle starożytnych mieć na uwadze kontekst tekstu, mentalność piszącego i czytającego, ich sytuację, wówczas tekst będzie dla nas bardziej dostępny i łatwiej nam będzie zrozumieć intencje autora piszącego.
Psalm responsoryjny: Łk 1,69-70. 71-72. 74-75
Słowa dzisiejszego psalmu to Kantyk Zachariasza wypowiedziany po narodzinach Jana. Jak pamiętamy, Zachariasz wówczas odzyskał mowę, którą utracił, ponieważ nie uwierzył (chwilowo) Bogu. Potem odzyskał i wiarę, i mowę. W jego modlitwie dominuje temat tego, że Bóg dotrzymuje danego słowa. Dawno temu obiecał Wybawiciela, mijały wieki i wyglądało na to, że te słowa były bez pokrycia. A jednak. Zachariasz został świadkiem tego, że po tak długim czasie oczekiwania Pan realizuje swój plan. Tak, bo z Bogiem tak jest, że nic nie przyspieszymy, nie wymusimy, to On ustala plan i czas realizacji. My z wiarą i ufnością czekamy na Jego działanie.
Ewangelia: Mk 4,35-41
Na koniec tygodnia, gdy liturgia nakarmiła nas przypowieściami, czas na jakieś wydarzenia. No i mamy: po pierwsze przekonujemy się, że Jezus dba o odpoczynek uczniów i my też powinniśmy o to dbać. Jak? Przeprawić się na drugi brzeg, to znaczy zostawić tłum i hałas, zostawić przysłowiowe miliony spraw do załatwienia, załatwimy je, a zaraz i tak będą kolejne. Trzeba na chwilę odejść w ciszę i spokój, by odzyskać siebie, by pobyć ze sobą. Ale, może być tak, jak w tym wydarzeniu, że gdy jesteśmy w drodze do ciszy i spokoju, rozpętuje się wielka burza na naszym jeziorze i zatapia naszą życiową łódź. Myślę, że takie doświadczenie jest nieuniknione w życiu każdego z nas. Być może już jest ono za nami, a być może przed nami. Jak czytamy, wobec zagrożenia burzą Jezus śpi. Nie dlatego, że jest obojętny, ale dlatego, że On wie o tej burzy i czuwa nad nią. Nic się Jego uczniom nie stanie. Ale co wychodzi w takiej sytuacji, gdy On śpi? Oskarżenia ze strony uczniów: nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? Oskarżenie o obojętność, o brak działania. Ta burza była właśnie po to, by wyszło to, co jest w Jego uczniach: spokój i ufność, czy lęk i oskarżenia. Zostawmy postawę tych uczniów. Pomyślmy o swojej, jak my reagujemy wobec Jezusa, czy wobec otoczenia, wobec bliskich, oskarżamy czy ufamy? To jest bardzo ważne. Jeśli oskarżamy innych, na przykład o obojętność, może jesteśmy w wielkim błędzie, bo być może ich troska o nas jest inaczej wyrażana niż byśmy chcieli, ale ona jest. Może chodzi o to, byśmy miejsce oskarżeń wymienili na zaufanie. W dzisiejszej Ewangelii Jezus pyta o przyczynę lęku. Czemu się boicie? Daj mu swoją odpowiedź.