Komentarze do czytań III Tydzień Zwykły (25-31 stycznia 2015 r.)- Jerzy Dzierżyński

Jerzy Dzierżyński

 

 

Komentarze do czytań III Tydzień Zwykły

(25-31 stycznia 2015 r.)

            Niedziela, 25.01. 2015 r.

 

            Pierwsze czytanie: Jon 3, 1- 5.10

 

Przez całą historię ludzkości Bóg na różne sposoby przemawiał do człowieka. Do Jonasza przemówił głosem, a gdy ten odmówił posłuszeństwa, posłużył się wielką rybą, która powiodła Jonasza tam, dokąd Pan go kierował. Jonasz słyszał Boga, ale z początku Go nie usłuchał. Bóg jednak przekonał Jonasza i  w końcu  poszedł  on za Bożym powołaniem.

Jest to też  dla nas, dla mnie lekcja słuchania i posłuszeństwa wobec woli Boga. Czy ja słyszę Boga? Bo Bóg do mnie też przemawia! Ale często po prostu nie słyszę Jego głosu. Jestem zbyt zajęty swymi bieżącymi, codziennymi ziemskimi sprawami, zapominam o Bogu. Zapominam dostroić się do tej częstotliwości, na której Pan Bóg do mnie nadaje. Nie potrafię wyluzować się… wyhamować… wyciszyć… i skierować moją antenkę – moją uwagę, która jest tą antenką odbioru – na Pana Boga.

A druga rzecz, jak już usłyszę Boga, czy POSŁUCHAM… Bóg stale nawołuje do nawrócenia. Od samego początku Swego przymierza z człowiekiem Bóg czeka na moje nawrócenie tak, jak czekał na nawrócenie mieszkańców Niniwy. Daje mi stale szansę. Bóg NIE CHCE śmierci grzesznika! Panu Bogu zależy na moim zbawieniu! Pan Bóg chciałby kiedyś do mnie rzec (a ja chciałbym to usłyszeć): „Wejdź do radości domu Mego”.

Panie, pomóż mi usłyszeć Twój głos… i daj mi siłę, abym usłuchał Twego wezwania.

            Psalm responsoryjny: Ps 25, 4-9

 

Dobry jest Pan i prawy,

dlatego wskazuje drogę grzesznikom.

Pomaga pokornym czynić dobrze,

uczy pokornych dróg Swoich.

Tak czytamy w dzisiejszym psalmie. Pan Bóg stale wyciąga do nas rękę, a my stale potrzebujemy Jego pomocy. Bo bez tej Jego łaski nie jesteśmy w stanie osiągnąć zbawienia. Nawet najdokładniejsze, najściślejsze przestrzeganie Prawa nie doprowadzi do zbawienia, jeżeli nie będziemy mieli tego najważniejszego, jedynego przykazania: miłości w naszym sercu.

A droga Pana jest wąska i kręta. Jakże często z niej zbaczamy! Jakże często błądzimy! I to nie tylko my, ludzie XXI wieku. Psalmista na kilkaset lat przed narodzeniem Chrystusa, już wołał:

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,

naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.

Bo ja sam nie potrafię, bo ja sam błądzę.

Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.”

Kto pokłada ufność i nadzieję w Panu, tego Pan nie zostawi. Bo Bóg jest litościwy i miłosierny. Bóg pragnie nas, pragnie naszego nawrócenia, pragnie naszego zbawienia.

Boże, nie pozwól mi odwrócić się od Ciebie; nie pozwól mi odejść od Ciebie. Prowadź mnie stale Twoją drogą, abym Ciebie spotkał na jej końcu. Amen.

 

            Drugie czytanie: 1Kor 7, 29-31

 

W drugim czytaniu dzisiejszej niedzieli św. Paweł przypomina nam, i jednocześnie nas upomina, że „czas jest krótki”. Wydaje nam się, że całe życie jeszcze przed nami, że tyle jeszcze mamy czasu, a tymczasem… Czy jesteśmy świadomi tego, że w każdej chwili może nastąpić ponowne przyjście, paruzja? Przyjście Jezusa Chrystusa w chwale? Że może nastąpić koniec tego świata, jaki my znamy? I co wtedy? Wszystkie nasze rozpoczęte projekty zostaną przerwane. Jaka wtedy z nich będzie korzyść? Wszystkie nasze plany, marzenia staną się po prostu nie istotne. Po co to wszystko było?

Natomiast to, co istotne – czy zadbaliśmy o to? Czy ja, przypadkiem, za bardzo nie przywiązuję się do tego, co mam? Lub kim jestem? A nie zapominam o tym czym, czy kim mam być? Mianowicie – zbawionym. Bo to jest przecież moim głównym powołaniem: być zbawionym! I to jest największym pragnieniem Boga. Boga, który mnie kocha, abym ja został zbawiony.

Panie Jezu, pomóż mi! Pomóż mi być stale gotowym na Twoje przybycie; na przybycie Pana Młodego, abym nie stanął przed zamkniętą bramą, gdzie tylko płacz i zgrzytanie zębów… Przyjdź, Panie Jezu!

            Ewangelia: Mk 1, 14-20

 

W dzisiejszej ewangelii słyszeliśmy o uwięzieniu Jana. Jan Chrzciciel jeszcze za życia Jezusa cierpiał dla Niego. On, który nawoływał do przygotowania drogi Panu – Mesjaszowi, do prostowania Jego ścieżek, poniósł śmierć męczeńską dla Jezusa. I tak się też złożyło, że wszyscy inni, którzy poszli za Jezusem, również cierpieli prześladowania i, z wyjątkiem Jana – umiłowanego ucznia, ponieśli śmierć męczeńską. Otrzymali oni wszyscy wspaniały wieniec zwycięstwa.

Tak to jest również i w dzisiejszym świecie, że wiele cierpimy z powodu imienia Jezusa. W różnych krajach chrześcijanie są prześladowani w sposób fizyczny, są eliminowani, są zabijani, są męczennikami dzisiejszego czasu. Ale w innych krajach również cierpią, chociaż niekoniecznie w tak drastyczny sposób. Są poniżani, dyskryminowani. Ale ci, którzy trwają przy Jezusie, otrzymają ten wieniec zwycięstwa. Wszak w Liście do Filipian św. Paweł pisał „dla mnie bowiem życie to Chrystus, a śmierć to zysk” (Flp 1,21). A ja – czy będąc na miejscu któregokolwiek z tych uczniów których Pan Jezus nad Jeziorem Galilejskim przywoływał do Siebie słowami „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”, czy ja, tak jak oni, byłbym gotów porzucić wszystko, wszystko co mam, wszystkie dobra które posiadam, wszystko czym jestem, całe moje życie, i pójść w nieznane? Nie jest to niemożliwe, wszak tak uczynił Abraham wychodząc z Charanu za głosem Boga posyłającego go do Ziemi Kanaan. Ale czy ja bym tak potrafił?

 

Poniedziałek, 26.01. 2015 r

 

            Pierwsze czytanie: 2Tm 1, 1-8

 

Święty Paweł nazywa Tymoteusza „swym umiłowanym dzieckiem”, wymieniając główne rysy jego sytuacji religijnej. Tymoteusz pochodził z bardzo bogobojnej rodziny, jego babka i matka były osobami głęboko wierzącymi i tę samą wiarę przekazały  również  jemu. .

My także, najczęściej, pochodzimy z rodzin wierzących, katolickich z pokolenia na pokolenie. I w nas też ta wiara została ugruntowana – tak, jak w Tymoteuszu poprzez włożenie rąk, tak w nas poprzez sakramenty chrztu i bierzmowania. A więc to wezwanie  do Tymoteusza, aby rozpalił na nowo charyzmat Boży, jest również wezwaniem skierowanym do nas. Bo my też możemy, i powinniśmy, na nowo rozpalać w sobie Boży charyzmat, który został nam dany.

Te słowa, że „…nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia” są wciąż aktualne w życiu chrześcijan. . Bo one również nas dotyczą. Bo nam również Bóg dał ducha mocy i miłości, i trzeźwego myślenia.

A czy ja, umocniony tymże właśnie duchem, potrafię dać świadectwo? Czy ja nie wycofuję się ze wstydem z sytuacji, w której mój Pan jest wyśmiewany czy poniżany? Czy ja mam tę odwagę, aby wystąpić przed szereg i dać świadectwo Prawdzie?

 

            Psalm responsoryjny: Ps 96, 1-2.3.7-8a.10

 

Psalmista wzywa do głoszenia chwały Pana, do śpiewania Mu nowej pieśni i głoszenia, każdego dnia, Jego zbawienia. Jakże aktualny jest to psalm, również i dziś. Wszak jedną
z podstawowych powinności chrześcijanina jest wypełnianie funkcji prorockiej, a więc głoszenie Boga, głoszenie Jego chwały, głoszenie Jego zbawienia. Bóg zesłał Swego Syna na świat, aby dał nam, wszystkim ludziom, zbawienie. I obowiązkiem każdego chrześcijanina jest głosić tę Prawdę.

Wśród wszystkich narodów „śpiewaj Panu pieśń nową, śpiewaj Panu ziemio cała! Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów, rozgłaszajcie Jego cuda pośród wszystkich ludów”. Bóg każdego z nas posyła w świat, aby głosić Jego chwałę i Jego cuda. Pan Jezus rozesłał swoich apostołów na cały świat, ale ta misja nie jest ograniczona tylko do nich. My wszyscy jesteśmy apostołami Chrystusa! Tylko… czy chcemy wywiązać się z tego powołania?

 

            Ewangelia: Łk 10, 1-9

 

Pan Jezus wybrał dwunastu, których przysposabiał na swoich uczniów i apostołów, na tych, którzy po Jego odejściu będą kontynuowali Jego dzieło na ziemi. Ale, jak sam powiedział, „żniwo wprawdzie wielkie ale robotników mało”. Więc dobrał również innych, siedemdziesięciu dwóch, a więc liczbę wielokrotnie większą niż tę apostołów, których również rozesłał aby głosili królestwo Boże.

Jest to taka nauka dla nas, że nie tylko tych dwunastu, powołanych bezpośrednio przez Pana Jezusa, ma wypełniać misję apostolską, lecz każdy z nas jest powołany do tego, żeby szedł między ludzi i mówił: „przybliżyło się do was królestwo Boże”. A jeżeli z wiarą i z mocą przyjmiemy to posłannictwo, Pan Jezus będzie poprzez nas czynił cuda: będzie uzdrawiał chorych, przywracał wzrok niewidomym czy podnosił chromych. Jesteśmy posłani.

Ale jak odpowiadamy na to powołanie?

 

 

Wtorek, 27.01. 2015 r.

 

            Pierwsze czytanie: Hbr 10, 1-10

 

W Starym Testamencie Izraelici składali Bogu ofiary ze zwierząt, z płodów rolnych, bądź kadzielne. Były to ofiary niejako „zewnętrzne”. Przynoszono zwierzę czy rzecz do Świątyni i oddawano w ręce kapłana, który reprezentując przed Bogiem ofiarodawcę wykonywał czynności obrzędowe.. Nie na darmo prorok Ozeasz wołał w imieniu Boga Jahwe: «Miłości pragnę, nie krwawej ofiary!» (Oz 6,6). Dopiero Syn Boży, przyjąwszy postać człowieka, w pełnym posłuszeństwie Ojcu złożył samego siebie w ofierze za nasze grzechy. Pokazał nam na czym polega Nowe Przymierze, że nie mamy składać ofiary ze zwierząt, ofiary z czegoś zewnętrznego, ale mamy składać ofiarę z siebie, ze swego serca. Tą ofiarą mogą być nasze dobre uczynki, o ile oddajemy je Panu Bogu, a nie wykonujemy ich  dla własnej chwały. Tą ofiarą może być nasz czas oddany Panu Bogu w modlitwie, w adoracji. Tą ofiarą mogą być nawet nasze codzienne czynności. Ofiarą jest nasze  życie, jeżeli staramy się w nim wypełniać wolę Bożą i robimy to, aby pomnażać Jego chwałę, a nie  własne zasługi.

Autor psalmu 115 woła: «Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę!» Jeżeli z taką intencją, z takim nastawieniem ducha, mając stale Pana Boga w zasięgu naszej uwagi, będziemy żyć i postępować – będzie to najmilszą Bogu ofiarą.

            Psalm responsoryjny: Ps 40, 2.4ab.7-8a.10-11

 

Psalmista składa Bogu dziękczynienie za otrzymane łaski. A dziękczynienie to wyraża się poprzez świadczenie, poprzez głoszenie wszystkim dokoła Bożej sprawiedliwości, wierności, pomocy, łaski. Autor tę dobroć Boga głosi przed wielkim zgromadzeniem, a więc świadczy o Bożym miłosierdziu.

My też przecież niejednokrotnie otrzymywaliśmy różne łaski od Pana Boga, doświadczaliśmy Jego miłosierdzia, Jego pomocy. Łaska Pana jest nieograniczona i nie ma żądnych ram czasowych. Doświadczali jej Izraelici, doświadczał jej Kościół pierwotny, doświadczali jej ludzie przez wszystkie stulecia. I nadal doświadczają. Psalmista daje nam pewien wzór zachowania, żeby świadczyć o tym Bożym miłosierdziu; żeby opowiadać wokoło, „przed wielkim zgromadzeniem”, jakich łask dostąpiłem od Pana.

Wyobraźmy sobie, że osoba śmiertelnie chora na nowotwór, dla której nie ma już nadziei, otrzyma nowy, dopiero co wynaleziony lek, dzięki któremu wyzdrowieje. Ktoś taki przecież będzie szalał z radości i wszystkim wokół opowiadał o swym cudownym uzdrowieniu. A o ileż cudowniejsza jest łaska otrzymywana od Pana! I jak tu nie szaleć z radości i nie opowiadać wszystkim wokół. Nie bójmy się! Nie wstydźmy się! Opowiadajmy o łaskach, którymi nas Pan Bóg obsypuje.

 

            Ewangelia: Mk 3, 31-35

 

Matka zawsze będzie matką, a brat zawsze będzie bratem. I tego faktu nic nie zmieni. Również i Pan Jezus nie wypiera się Swojej Matki i Swoich braci, jak to pozornie mogłoby się wydawać. Wielokrotnie czytałem i słuchałem tego fragmentu ewangelii Marka i miałem problem ze zrozumieniem: jak to jest? Czyżby Pan Jezus odwrócił się od własnej Matki? To niemożliwe!

Pan Jezus jedynie daje do zrozumienia że, kto chce pełnić wolę Bożą, musi w pewnym momencie oderwać się od kochających i opiekuńczych ramion matki, opuścić swoją rodzinę, swój dom, swoje dotychczasowe życie. Podobnie jak to zrobili wszyscy uczniowie Jezusa: też wszystko dla Niego rzucili i poszli za Nim. Ale matka zawsze pozostanie matką.

 

Środa, 28.01.2015 r.

 

            Pierwsze czytanie: Hbr 10, 11-18

 

W Judaizmie świątynia jerozolimska była jedynym, uświęconym w Izraelu miejscem, gdzie można było w sposób zgodny z prawem składać ofiary Bogu Najwyższemu. Żadne jednak ofiary starotestamentalne, tak liczne i tak różnorodne, składane przez kapłanów w świątyni nie były w stanie zgładzić czyichkolwiek grzechów. To się stało dopiero dzięki ofierze krwi Chrystusa złożonej na krzyżu. Autor listu do Hebrajczyków przytacza słowa proroka Jeremiasza: „Takie jest przymierze, które zawrę z nimi w owych dniach, mówi Pan: dając prawa moje w ich serca, także w umyśle ich wypiszę je”. I tu jest klucz do zrozumienia istoty Prawa nadanego przez Boga. Jako uczeń Jezusa muszę  Prawo mieć wypisane nie
w zwojach czy księgach, ale  w moim sercu i w moim umyśle, żebym nie stał na zewnątrz i nie patrzył na prawo niejako „z boku”, lecz żebym tkwił w nim, a ono we mnie, żebym żył Bożym Prawem i, w pełnej wolności, z własnego nieprzymuszonego wyboru, postępował według Bożych przykazań.

W jakiej szczęśliwej jesteśmy sytuacji, że nasze grzechy zostały krwią Chrystusa zmazane, a nowe, dzięki tej samej ofierze, są nam też odpuszczane w sakramencie pojednania. Jest to ogromna łaska – doceńmy ją, doświadczajmy jej i czerpmy z niej pełnymi garściami.

            Psalm responsoryjny: Ps 110, 1-2.3-4;

 

Syn Boży jest Królem, pod którego stopami leżą Jego wrogowie. Jest też „kapłanem na wieki, na wzór Melchizedeka”. Bóg dał Mu najwyższą godność: Króla i Kapłana. W Prawie Mojżeszowym i doświadczeniu historycznym Ludu Wybranego odnoszącym się do monarchii, te dwie funkcje były zawsze rozłączne. Nigdy król nie był kapłanem, nigdy żaden kapłan nie był królem. Ale Jezus Chrystus to nie pierwszy lepszy król czy kapłan. Jest Królem całego wszechświata i najwyższym kapłanem, który złożył Swemu Ojcu ofiarę najwyższą z samego Siebie. Nie było takiego króla i takiego kapłana, ani wcześniej, ani później. Tylko On był w stanie zgładzić grzech i otworzyć nam, każdemu z nas, bramy Nieba.

Jak dobrze być poddanym takiego Króla i Kapłana!

 

 

            Ewangelia: Mk 4, 1-20

 

Apostołowie są ludźmi uprzywilejowanymi względem swych pobratymców, albowiem dostąpili tej łaski, że Pan Jezus objaśnił im znaczenie przypowieści o siewcy, której bez tego by nie zrozumieli. Innym słuchaczom przypowieści Pan Jezus tego nie objaśnia. Jednakże apostołowie tej wiedzy nie zatrzymali dla siebie, tylko przekazali ją dalej i została ona zapisana w ewangelii. Dzięki temu wszyscy czytający i rozważający Słowo Boże, możemy czuć się uprzywilejowani tak, jak pierwsi apostołowie. Albowiem nam dana jest tajemnica królestwa Bożego. Natomiast co zrobimy z tą wiedzą, jak ją wykorzystamy – to już zależy tylko od nas. Bóg, który jest wierny Swemu przymierzu i szanuje wolną wolę, którą obdarzył każdego i każdą z nas, nie przymusza nas do niczego. Tylko czeka. Stąd tak wielka indywidualna odpowiedzialność spoczywa na każdym z nas. Bo to tylko ode mnie zależy, czy jestem posiany na drodze, czy na skale, czy między cierniami, czy w końcu na żyznej ziemi.

 

Czwartek, 29.01.2015 r.

 

            Pierwsze czytanie: Hbr 10, 19-25

 

Kolejny dzień rozważamy słowa z 10 rozdziału Listu do Hebrajczyków, którego autor w dzisiejszym fragmencie tak mocno podkreśla konieczność wyznawania podstawowych cnót chrześcijańskich: wiary, nadziei i miłości poprzez: oczyszczanie swej duszy od wszelkiego zła (co można dzisiaj sformułować jako regularną spowiedź), ufność obietnicy danej nam przez Jezusa, wzajemne zachęcanie się do dobrych uczynków.  Gdyż tylko wtedy „wejdziemy do Miejsca Świętego przez Krew Jezusa”.

Ale autor listu zwraca nam uwagę na jeszcze jedną powinność i przestrzega przed jej lekceważeniem, mianowicie żeby nie opuszczać wspólnych zebrań. Dziś te „wspólne zebrania” nazywamy mszą świętą. Trzecie przykazanie brzmi: „Pamiętaj abyś dzień święty święcił”. Widocznie wśród pierwszych chrześcijan już byli tacy, co „urywali się” z liturgii, zwiedzeni ówczesnymi pokusami tego świata. Czasy się zmieniły, ale niektóre zachowania, jak się okazuje, nie. Ile jest dziś pokus naokoło, by nie iść do kościoła, by „nie tracić czasu”… Supermarkety handlujące w niedzielę, piękna pogoda za miastem, wciągający od samego rana program telewizyjny… Tyle atrakcji.

Czy potrafię mądrze wybrać? Czy potrafię oprzeć się temu, który za wszelką cenę chce odciągnąć mnie od Boga?

 

            Psalm responsoryjny: Ps 24, 1-2.3-4ab.5-6;

 

Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy” – mówi psalmista. Ale jest to duże niedopowiedzenie. Bóg przecież jest Panem całego wszechświata! Wszystko to jest Jego dziełem, dziełem Jego stworzenia. W naszej ograniczoności i małości nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie wszechmocy Boga. A jednak, w całej Swej omnipotencji i nieograniczoności, Bóg tak pokochał Swój lud, że zamieszkał w Świątyni zbudowanej dla Jego Imienia, by być bliżej tych, których pokochał.

I dalej psalmista pyta: „Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu?” i zaraz sam odpowiada: „Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, który nie skłonił swej duszy ku marnościom”. W sumie niezbyt wygórowane wymagania trzeba spełnić, by człowiek mógł wstąpić na górę Pana, prawda? Dlaczego w takim razie tak trudno zachować czyste serce i ręce nieskalane? Odpowiedź znajdujemy już w Nowym Testamencie i Katechizmie Kościoła Katolickiego. Mianowicie potrzebna nam jest łaska, bez której nie osiągniemy zbawienia, nie wejdziemy na górę Pana by szukać oblicza Boga Jakuba. Na szczęście możemy dostąpić tej potrzebnej łaski w każdej chwili. Wystarczy uklęknąć w konfesjonale i uzyskać przebaczenie i pojednanie. Niby też proste, a dlaczego często takie trudne…? Czy ja dostatecznie się modlę, prosząc o łaskę dobrej spowiedzi, pragnąc naprawienia relacji
z Bogiem? Bo przecież chciałbym też kiedyś wejść na tę świętą górę i zamieszkać w domu Ojca.

            Ewangelia: Mk 4, 21-25

 

Światła nie chowa się pod korcem, lecz trzyma wysoko w górze, by świeciło i oświetlało ciemny kąt, drogę w nocy lub wskazywało bezpieczny kierunek idącym z daleka.

Światłem tym jest między innymi Słowo Boże: przewodnik i poradnik każdego chrześcijanina w jego pielgrzymce przez życie na tym świecie. A skoro mam takie wspaniałe światło, czyż mogę je zasłaniać przed innymi? Samemu tylko w nie spoglądać i nim się posługiwać? Nie! To byłby szczyt samolubstwa z mojej strony. Ono jest dla wszystkich! Ono jest nam darmo dane, mało – okupione Najświętszą Krwią dla naszego zbawienia. Nie dzielić się nim to grzech!

Naszym powołaniem jest nieść to światło do wszystkich, którzy go potrzebują i chcą je przyjąć. Głosić Słowo Boże, głosić Chrystusa jest moim pierwszym powołaniem. Jak to robić? Słowem, uczynkiem, przykładem własnego życia – na różne sposoby można świadczyć o Chrystusie. Ale róbmy to! On nas o to prosi.

 

Piątek 30 stycznia 2015 r.

 

            Pierwsze czytanie: Hbr 10, 32-39

 

Autor Listu do Hebrajczyków zwraca uwagę swym czytelnikom i przypomina im, jak byli silni swą nowo przyjętą wiarą w znoszeniu cierpienia związanego z szyderstwami i prześladowaniami, które spotykały ich bądź ich bliskich. A wiemy  z historii, że pierwsi chrześcijanie cierpieli naprawdę liczne i brutalne prześladowania, od  których i współcześni wyznawcy Jezusa w różnych miejscach świata nie są wolni. Ale pomimo tylu cierpień ileż było w nich radości! Albowiem nie pokładali swej ufności w dobrach przemijających, lecz posiadali „majętność lepszą i trwałą”, posiadali nadzieję, „która ma wielką zapłatę”, jak uczy autor.

I ta właśnie nadzieja ma nas prowadzić, a kluczem do sukcesu, na co też zwraca uwagę autor, jest wytrwałość: wytrwałość w nadziei, wytrwałość w wierności, wytrwałość w podążaniu do naszego przeznaczenia. Wytrwali dostąpią obietnicy i otrzymają wieniec zbawienia. Bo my przecież „nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę” – mówi autor. Święty – to ten,  który  wytrwał.

Jeśli jej nam brakuje (a na pewno tak jest w przypadku wielu z nas), módlmy się o tę wytrwałość, o wytrwanie w nadziei, abyśmy przypadkiem nie przyłączyli się do tych odstępców, o których mówi autor listu.

            Psalm responsoryjny: Ps 37, 3-4.5-6.23-24.39-40

 

Psalmista przedstawia nagrodę, jaką otrzymuje człowiek pokładający ufność w Panu i czyniący „to co dobre” (w. 3): będzie mieszkał na ziemi i żył bezpiecznie, Pan podtrzymuje jego rękę, gdy upadnie, Pan wspomaga i wyzwala… Wspaniale żyje człowiek ufający Panu. Bo Bóg jest wierny obietnicom Swego przymierza.

Ale są to słowa człowieka Starego Testamentu, natomiast pełnego wymiaru nabierają one dopiero w Nowym Testamencie. W Kazaniu na Górze Pan Jezus powiedział: „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” (Mt 5,5), ale nauka Jezusa nie ogranicza się tylko do szczęścia doczesnego. Jeszcze większe, jeszcze słodsze nagrody czekają w przyszłym życiu tych, którzy ufają Bogu i zachowują wierność Jego przykazaniom. Życie doczesne przemija, życie wieczne trwa – wiecznie. Nie zmarnujmy go.

            Ewangelia: Mk 4, 26-34

 

Czy chcemy tego, czy nie – królestwo Boże jest. I niezależnie od tego czy śpimy, czy czuwamy, ono nie tylko jest, ale też przychodzi do nas. Niepostrzeżenie, po cichu, jak niepostrzeżenie i po cichu kiełkuje i rośnie nasienie, czy jak z malutkiego ziarnka gorczycy wyrasta wielkie drzewo. I dopiero gdy już jest takie wielkie – ze zdziwieniem zauważamy, że coś tu wyrosło. Ale wszystko ma swoją kolej i gdy stan zboża na to pozwala by zapuścić sierp, tak i nieuchronnie pora przyjdzie na to, by stanąć przed sądem. Dlatego warto jednak czuwać i obserwować, jak zboże rośnie, jak rozrastają się gałęzie drzewa, jak przybliża się królestwo Boże, by nie dać się zaskoczyć, ale być przygotowanym na jego nadejście. Bo wówczas znajdziemy tych, którzy usłyszą „Chodź, wejdź do radości domu Mego”.

 

 

Sobota, 31.01.2015 r.

 

            Pierwsze czytanie: Hbr 11, 1-2.8-19

 

Spośród osób odznaczających się wielką wiarą i ufnością autor Listu do Hebrajczyków przypomina nam dziś postać Abrahama, który w podeszłym wieku usłyszał głos Boga Jedynego wzywający go do opuszczenia swego domu i udania się w nieznane, do ziemi Kanaan. Nie wiemy, jak wyglądała do tej pory wiara Abrahama, ale usłyszał i usłuchał. Zaufał temu nieznanemu Bogu. I od tej pory Bóg prowadził go przez życie. I w każdej sytuacji ta wiara i ta ufność Abrahama były niezachwiane. Dlatego Abraham mógł doświadczyć tylu wspaniałych rzeczy, które Pan mu uczynił. Narodzenie syna Izaaka po ludzku wydawało się niemożliwe, ponieważ Sara była już w podeszłym wieku, a przede wszystkim była niepłodna. Ale dla Pana nie było nic niemożliwego. A Abraham uwierzył i zaufał, i Pan uczynił cud.

Później, kiedy Abraham otrzymał niezrozumiałe dla niego polecenie złożenia w ofierze swego syna Izaaka, z którego przecież miał obiecane liczne potomstwo, w swej ufności nie zawahał się wykonać polecenia. Jak się dalej sprawy potoczyły, wiemy. W całej historii Abrahama najważniejsze jest więc jego bezgraniczne zaufanie Bogu.  Dzięki tej postawie  tak liczne zdarzenia , których  nie rozumiał, nie zniechęcały go i nie zachwiały jego wiary. I Pan czynił wspaniałe rzeczy.

Dla nas też powinno to być nauką. Mówimy, że wiara czyni cuda. Istotnie, jeśli wierzymy naprawdę głęboko, Pan Bóg czyni cuda. Bóg potrzebuje naszej wiary. Pan Jezus w Nazarecie nie mógł czynić cudów z powodu niedowiarstwa (Mt 13,54-dk; Mk 6,1-6). Bóg pragnie naszej wiary, a kiedy Mu ją dajemy bezwarunkowo, wówczas czyni wielkie cuda
w naszym życiu. A ponieważ jesteśmy duchowym potomstwem Abrahama, bierzmy z niego przykład: niech ta wiara płonie żywym ogniem w nas.

            Psalm responsoryjny: Łk 1, 69-70.71-72.74-75;

 

Dzisiejszy psalm responsoryjny jest fragmentem pieśni dziękczynnej, którą Zachariasz wyśpiewał Bogu w podzięce za narodzenie syna, Jana Chrzciciela. Napełniony Duchem Świętym, Zachariasz prorokuje wielkie dzieła swego syna, ale też prorokuje nadejście i jeszcze większe dzieła Mesjasza, który wybawi od nieprzyjaciół swój lud, a ten będzie Mu służył w pobożności i sprawiedliwości po wszystkie dni. W pewien sposób Zachariasz był jednym z ostatnich proroków Starego Testamentu.

Zważmy, że św. Łukasz w Ewangelii opisuje Zachariasza i Elżbietę następującymi słowami: „Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich”. Dlatego Bóg dał Zachariaszowi Ducha, by prorokował. Każdy, kto pozostaje wierny przykazaniom Bożym i nauczaniu Jezusa, jest godzien, by być narzędziem w ręku Boga. Nie zdziwmy się więc, jeśli pewnego dnia zobaczymy i usłyszymy anioła przekazującego nam Boże orędzie. Bądźmy na to przygotowani, a nie spotka nas przykrość, jaka spotkała Zachariasza, ponieważ nie uwierzył.

            Ewangelia: Mk 4, 35-41

 

Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?”. Mimo że apostołowie przebywali z Jezusem dzień i noc razem i widzieli wszystkie Jego dzieła, nie do końca pojmowali kim On jest. Stale ich zaskakiwał. Byli jak dzieci we mgle: widzieli Jego cuda, słyszeli Jego nauki, inne od wszystkich nauk, których słuchali dotychczas. Ale nadal nie pojmowali istoty i wszechmocy Syna Bożego. To, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne, było dla nich czymś niepojętym, napawającym grozą! Tak naprawdę zrozumieli wszystko dopiero po Jego zmartwychwstaniu, a przede wszystkim po wylaniu Ducha Świętego.

My nie mamy tego problemu. Będąc ochrzczeni i otrzymawszy mądrość Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania, wiemy i wierzymy, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym, który z Ojcem i Duchem Świętym w Trójcy jedyny żyje i króluje na wieki; jest wszechpotężny, wszechmogący, a nade wszystko miłosierny. Powinniśmy być wdzięczni Bogu za wiarę którą nam dał, za Swego Syna, który nas odkupił i tę obietnicę wiecznego szczęścia, którą nam dał. A On wszystko może!

Dzięki Ci, Panie Jezu, za Twą wielką ofiarę, którą za nas złożyłeś Swemu Ojcu. Tobie chwała na wieki!