Komentarze do czytań – III tydzień Wielkiego Postu | od 7 do 13 marca 2021 r. – ks. Błażej Węgrzyn

 

Niedziela, 7.03.2021 r. 

Pierwsze czytanie: Wj 20 1-17

Ten fragment biblijny jest bramą do liturgii słowa rozpoczętego tygodnia, w którym i pierwsze czytania, i Ewangelie będą rozwijać motyw prawa interpretowanego przez proroków Starego Przymierza i Proroka Nowego Przymierza, Jezusa Chrystusa. W takiej więc mierze, w jakiej zrozumiemy i uwewnętrznimy dzisiejszy urywek z Księgi Wyjścia, będziemy gotowi na dalszą modlitwę Słowem Bożym. Zacznijmy od pytania: czy Dekalog – „dziesięć słów” lub przykazań (zob. Wj 34, 28; Pwt 4, 13; 10, 4) – to prawo czysto wyznaniowe, obowiązujące wyłącznie określonych wiernych? Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że tak. Tymczasem, „w odróżnieniu od innych przepisów spisanych przez Mojżesza, Dekalog został napisany przez Boga «swoim palcem»” (por. KKK 2056). „Dziesięć przykazań należy do Objawienia Bożego. Pouczają nas one zarazem o prawdziwym człowieczeństwie człowieka. (…) Dekalog stanowi uprzywilejowany wyraz «prawa naturalnego». (…) Przykazania Dekalogu, chociaż dostępne dla samego rozumu, zostały objawione. Grzeszna ludzkość potrzebowała tego objawienia, aby osiągnąć pełne i pewne poznanie wymagań prawa naturalnego. (…) Są one [przykazania] ze swojej natury niezmienne i obowiązują zawsze i wszędzie. Nikt nie może od nich dyspensować” (KKK 2070-2072). A zatem, należy postawić znak równości między Dekalogiem a naturą ludzką: religijną, społeczną i rozumną, czyli moralną. Dekalog został nie tyle „nadany odgórnie” – na zasadzie „warunków umowy” między dwiema stronami – ile został odsłonięty dla wszystkich ludzi w obrębie jednego narodu. Na tym polegała misja Żydów wobec pogan – być świadectwem prawdy o Bogu i człowieku. Jako chrześcijanie, jesteśmy spadkobiercami tej misji.

Psalm responsoryjny: Ps 19 (18), 8-9. 10-11

Czytamy dziś drugą część starożytnego hymnu, poświęconą prawu Bożemu określanemu jako doskonałe, pewne i słuszne. W pierwszej części, autor kontemplował harmonię stworzenia (zob. Ps 19, 2-7). Dzisiejszego czytelnika może dziwić tak płynne przejście od przyrody do moralności; z drugiej strony, współczesne ruchy ekologiczne postulują wyprowadzanie moralności właśnie z harmonii przyrody (przynajmniej dopóty, dopóki nie chodzi o poszanowanie poczętego życia oraz „naturalności” sposobu jego poczynania; wtedy „życie w harmonii z przyrodą” ustępuje miejsca „prawu wyboru” i „postępowi biotechnologicznemu”). W naszej medytacji pójdźmy za tropem psalmisty: stworzony świat – czy to przyrodniczy, czy to ludzki – ma swoją „naturę”, swoje wewnętrzne uporządkowanie. W przypadku przyrody ten porządek zachodzi instynktownie, samorzutnie. W przypadku ludzi – którzy i uczestniczą w życiu przyrody, i przekraczają jej zdeterminowanie – ten porządek zakłada także obiektywne rozpoznanie prawdy i dobrowolne podporządkowanie się jej. Zastanówmy się, czy właśnie tak pojmujemy wielkość człowieka. Wtedy możemy przyznać Bożym rozporządzeniom – i przyrodniczym, i moralnym – doskonałość, pewność słuszność.

Drugie czytanie: 1 Kor 1, 22-25

Za świętym Pawłem trudne doświadczenia: od początku swojego powołania ewangelizował głównie pośród Żydów, którzy żądają znaków (czyli: widzialnego potwierdzenia boskiej tożsamości Jezusa). Bezpośrednio przed Koryntem jednak odwiedził Ateńczyków, dla których przygotował wspaniałą mowę, w której popisał się erudycją i elokwencją (zob. Dz 17, 16-34). W końcu, głosił Chrystusa Grekom, którzy szukają mądrości (czyli: umysłowej harmonii między naturą przyrody i naturą człowieka). Niestety, w momencie, gdy wspomniał Ateńczykom o Jego wcieleniu i – o, zgrozo dla greckich uszu! – o Jego śmierci na krzyżu i cielesnym zmartwychwstaniu, odpowiedzieli mu sławetne: Posłuchamy cię innym razem! Właśnie tuż po tej porażce Apostoł Narodów udał się do Koryntu, gdzie założył Kościół składający się głównie z chrześcijan pogańskiego pochodzenia (zob. Dz 18, 1-17). Kilka lat później napisał do nich list, którego fragment dziś czytamy. Pobrzmiewają w nim mocno tamte trudne doświadczenia: i żydowskie, i greckie. Chociaż chrześcijańska wiara w Jezusa ma swój żydowski fundament – jesteśmy wszczepieni w szlachetną starotestamentalną oliwkę (por. Rz 11, 24) – i chociaż wpisuje się ona w filozoficzne dziedzictwo starożytnych, to jednocześnie dla Żydów jest zgorszeniem (dosłownie: „skandalem”, czyli „przeszkodą, o którą się potyka”), a dla pogan głupstwem (bądź: „szaleństwem, niedorzecznością”). Dla obu punktów odniesienia powód odrzucenia chrześcijaństwa jest ten sam: Głosimy Chrystusa ukrzyżowanego! Zestawmy teraz tę przewartościowującą nowość wiary chrześcijańskiej z pierwszym czytaniem i psalmem: nie dziwmy się, że ktoś odrzuca chrześcijaństwo – wobec niego możemy jedynie świadczyć (wyjaśnieniem wiary i spójnością moralnego życia); dziwmy się za to, że ktoś odrzuca Dekalog – wobec niego trzeba po prostu apelować do rozumu.

Ewangelia: J 2, 13-25

Synoptycy (czyli: święci Mateusz, Marek i Łukasz) umieszczają to wydarzenie w kontekście Paschy Jezusa, tuż pod koniec Jego publicznej działalności. Święty Jan, natomiast, opowiada o oczyszczeniu świątyni na samym jej początku – jest to drugi z siedmiu znaków, na które składa się pierwsza część jego Ewangelii (zob. J 1 – 12). Razem wzięte, te dwie narracje odsłaniają nam pełne przesłanie epizodu: jest on i „programem” misji Jezusa (wg wersji świętego Jana), i oficjalnym powodem Jego oskarżenia i skazania na śmierć (wg wersji synoptyków); co ciekawe, choć to święty Jan relacjonuje rozmowę Jezusa z Żydami i Jego zapowiedź o odbudowie świątyni w trzy dni (synoptycy o tym milczą), święty Mateusz przywoła ją w opisie procesu Jezusa (zob. Mt 26, 61). Zauważmy jeszcze, że każda z dwu narracji posługuje się innym cytatem ze Starego Testamentu: podczas gdy synoptycy łączą Iz 56, 7 i Jr 7, 11 (Napisane jest: Mój dom ma być domem modlitwy, a wy czynicie z niego jaskinię zbójców!), czwarty Ewangelista nawiązuje do Ps 69, 10 (Gorliwość o dom Twój mnie pożera); możemy więc medytować nad tym, jak prorocki wyrzut (skarga, lamentacja) zamienia się w pasję (mękę podjętą przez Syna z miłości do Ojca i Jego ludu). Niech te wyjaśnienia i ciekawostki pomogą nam odczytać dzisiejszą Ewangelię w kontekście pozostałych czytań: dar Dekalogu – ujęcia prawa naturalnego przekazanego konkretnej nacji – to spoiwo Przymierza Boga i ludzkości; Dekalog, jednakże, nie jest zbiorem przepisów do samodzielnego przestrzegania – natura ludzka jest nadal skażona, dlatego potrzeba świątyni i jej kultu, podczas którego odnawiana jest życiodajna więź z Bogiem, który – jedyny! – wyprowadza z ziemi egipskiej, z domu niewoli (dosłownego i symbolicznego); Jezus doskonale wypełnił prawo dwóch tablic Dekalogu (miłości Boga i miłości bliźniego) oraz ustanowił nową i żywą świątynię, czyli Kościół z jego liturgią sakramentalną; Żydzi i poganie, którzy dołączają do tego Kościoła i uczestniczą w jego życiu, stają się świadkami i Dekalogu, i Nowego Przymierza w Jezusie Chrystusie.

Poniedziałek, 8.03.2021 r.

Pierwsze czytanie: 2 Krl 5, 1-15a

W dni powszednie Wielkiego Postu możemy poczuć się jak w każdą niedzielę, gdy pierwsze czytanie jest ściśle dopasowane do fragmentu Ewangelii – choć nie zawsze w oczywisty sposób. Tak przemedytujmy bieżący tydzień! Dziś jesteśmy świadkami, jak ewangeliczni mieszkańcy Nazaretu są tak przyzwyczajeni do Jezusa-sąsiada, współpracownika i członka dalszej rodziny, że trudno im rozpoznać w Jezusie proroka. Potwierdza się, że spodobało się Bogu zbawić nas przez uniżenie, cichość i zwyczajność. Uniżenie przyjęcia przez Jezusa naszego człowieczeństwa; cichość pracy i życia rodzinnego w Nazarecie; wreszcie, zwyczajność śmierci – choć tak okrutnej, na krzyżu, to jednak po prostu śmierci. To uniżenie, cichość i zwyczajność zapowiada pierwsze czytanie. W nim, co prawda, prorok Elizeusz jest początkowo rozpoznany, ale błędnie – jako mag, cudotwórca, znachor, uzdrowiciel. Elizeusz zaś nie chce skupiać uwagi na sobie: jego działalność ma być znakiem i prowadzić do wiary w Boga. Dlatego upokarza chorego Naamana: każe mu się w ciszy zanurzyć w zwyczajnej rzece. I tyle. Tym samym, Elizeusz pomaga nam zrozumieć Jezusa, który także wzbrania się przed wielkimi tytułami, zakazuje demonom ujawniać swojej tożsamości, a uzdrowionym zaleca milczenie. To ważna lekcja: zgiełk, wrzaskliwość i ostentacyjność przeszkadzają Bogu zbawiać; jeśli już się nimi posługuje, to ze względu na naszą chorobliwą światowość. Przypatrzmy się dziś Elizeuszowej i Jezusowej logice uniżenia, cichości i zwyczajności. I przyłóżmy ją do naszej codzienności: uniżenia sumiennej pracy; cichości sakramentów; zwyczajności dobrych, ludzkich spotkań i rozmów.

Psalm responsoryjny: Ps 42 (41), 2-3; Ps 43 (42), 3. 4

Trzy zwrotki dzisiejszego psalmu możemy przyłożyć do serca Naamana z pierwszego czytania, które stopniowo „przytakuje” logice Elizeusza i do serca mieszkańca Nazaretu, które jednak pomału „daje się przekonać” Jezusowi. Te trzy zwrotki bowiem to jakby trzy stopnie duchowego oczyszczenia serca: w pierwszej, serce dopuszcza do siebie, nazywa i przedkłada na modlitwie swoje głębokie, może dotąd zakopane lub zawstydzone, pragnienia; w drugiej, serce zdaje sobie sprawę, że nie jest samowystarczalne, że może pobłądzić i, myśląc, że oddaje się szlachetnym pragnieniom, może zacząć „flirtować” z nieuporządkowanymi uczuciami – dlatego pokornie prosi o oświecenie i poprowadzenie; w trzeciej, serce rozpoznaje Boga w świętej liturgii, osobiście spotyka się z Nim we wspólnotowej modlitwie. W tej mierze, dzisiejszy psalm może być zarówno testamentem Żyda, który lawirował na granicy judaizmu i pogaństwa, jak i chrześcijanina, który odbijał się od różnych religii i wyznań chrześcijańskich, aż obaj dotarli do jedynej Matki i Nauczycielki: Kościoła katolickiego, spadkobiercy Starego Przymierza i środowiska Nowego Przymierza.

Ewangelia: Łk 4, 24-30

Znając już przesłanie dzisiejszego fragmentu, zwróćmy uwagę na jego ważną okoliczność: Jezus znajduje się w synagodze, czyli w domu Słowa Bożego. Liturgia synagogalna – której odpowiednikiem może być chrześcijańska liturgia słowa (jako część Eucharystii bądź jako samodzielne nabożeństwo) – kładzie nacisk na to, że Pismo Święte czyta się „osobiście i we wspólnocie”. Czy to podczas liturgii, czy spotkania grupy formacyjnej, czy w zaciszu domu albo w aplikacji smartphone’a – Słowo Boże komunikuje Boga, z jednej strony, bezpośrednio (indywidualnie), a z drugiej strony, za pośrednictwem Kościoła. Dzieje się tak, ponieważ wiara chrzcielna ma określoną treść, którą ostatecznie rozpoznaje Kościół; dlatego nie ma wiary „prywatnej” – albo wierzę jako członek Kościoła (choćby wyznania niekatolickiego), albo przestaję być chrześcijaninem. Gdy otwieram Pismo Święte, Bóg mówi do mnie w Kościele! W tej perspektywie zastanowię się, czy sam czasami nie unoszę się gniewem i nie wyrzucam z miasta, nie wyprowadzam na górę i nie strącam Jezusa w Kościele.

Wtorek, 9.03.2021 r.

Pierwsze czytanie: Dn 3, 25. 34-43

Skrucha i wstawiennictwo – tymi dwoma wymiarami życia wewnętrznego pierwsze czytanie zbiega się z dzisiejszą Ewangelią o nielitościwym dłużniku. Skrucha – to inaczej żal. Nie polegają one na emocjonalnym poczuciu winy i cielesnym „ściskaniu w żołądku” (choć te objawy mogą im towarzyszyć). Skrucha i żal, tymczasem, to owoce naszej racjonalności: poznajemy, że w jakimś czynie zabrakło rozumności albo, że jakimś czynem „zboczyliśmy” z drogi prowadzącej do Boga. Człowiek skruszony powie: „Żałuję, bo spudłowałem – chybiłem celu, jakim jest Bóg i rozumność. Na drugi raz już tak bym nie postąpił: nie podjąłbym tej decyzji lub nie wprowadził jej w życie”. Zauważmy jeszcze, że skrucha i żal Azariasza z pierwszego czytania są doskonałe: wypływają z miłości do Boga (która, także, nie jest porywem religijnej namiętności, tylko rozpoznaniem Go jako celu swojego życia). Inaczej będzie w Ewangelii: skrucha i żal dłużnika są niedoskonałe, gdyż biorą się z lęku przed karą (która, z kolei, nie odnosi się do mściwości Boga, tylko do Jego traktowania nas na poważnie, co oznacza ponoszenie konsekwencji naszych czynów). Z różnicy między żalem doskonałym i niedoskonałym bierze się dalszy przebieg modlitwy Azariasza i dłużnika. Azariasz mówi w liczbie mnogiej, wstawia się za swoim narodem, uznaje jego zbiorową winę; zapewne, gotów byłby wybaczyć swoim prześladowcom. Ewangeliczny dłużnik kręci się wokół siebie; nie myśli o innych ani nie naśladuje przebaczającej miłości swojego pana. W ten sposób potwierdza się, że miłość i skrucha wobec Boga i bliźniego, to naczynia połączone.

Psalm responsoryjny: Ps 25 (24), 4-5. 6 i 7bc. 8-9

Utwór kontynuuje modlitwę skruchy Azariasza z pierwszego czytania, ale podejmuje ją w formie indywidualnej. Kolejne wersety, w zasadzie, niczego nowego nie dodają – oddają, tymczasem, tę samą treść: uniżenie, żal i powierzenie. Pozwólmy psalmowi pouczyć nas, że funkcją słów nie zawsze jest „informacja” – wzrost wiedzy albo głębsze poznanie rzeczywistości, ale także „formacja” – utwierdzenie człowieka na właściwej drodze albo mocniejsze przylgnięcie do odpowiedniej osoby. Stąd wiersze i listy miłosne, które na tysiąc sposobów wyrażają zakochanie; stąd pokaźne opisy przyrody, które w detalicznej formie prowadzą kontemplację piękna stworzenia; stąd pobożne litanie, które pod wielością tytułów przemycają religijne oddanie się Bogu (bezpośrednio lub poprzez Jego świętych). Formacyjna wartość powtarzanych słów pokazuje także, że – jako po części materialni (cieleśni) – jesteśmy zanurzeni w czasie, przez co nie zmieniamy się „skokowo” jak aniołowie, ale stopniowo. Pozwólmy więc synonimicznym wersetom dzisiejszego psalmu płynąć, wybrzmiewać, trwać i zatapiać się w ciszy… Tak właśnie pomódlmy się nim na osobności.

Ewangelia: Mt 18, 21-35

Wydobądźmy jeden szczegół z przypowieści Jezusa, który zazwyczaj nam umyka: Współsłudzy jego [nielitościwego dłużnika], widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Nierzadko to nie tyle „ja” muszę wykrzesać z siebie skruchę i żal (doskonałe bądź nie) oraz wstawiennictwo i przebaczenie, ile jestem świadkiem tego obowiązku u innych. Jak mam się wtedy zachować? Z pewnością nie wolno mi stać z założonymi rękami i udawać, że „nie widzę”, że „to mnie nie dotyczy”; nie powinienem także „boksować się z sobą wewnętrznie” (tłamsić trudnych uczuć bądź wyobrażać sobie kolejne scenariusze działań, z których nic nie wynika); dodatkowym złem byłoby także plotkować. Mam opowiedzieć panu wszystko, co zaszło: czasem będzie to oznaczać wspomniane wstawiennictwo (tak dyskretne, że jego skuteczność będzie pozostawiona Bogu); czasem będzie to oznaczać roztropną i twardą rozmowę z winowajcą; a czasem będzie to oznaczać złożenie słusznego doniesienia do kompetentnych władz (szczególnie, gdy zachodzi ryzyko powtarzania się krzywdy lub gdy sam byłbym zagrożony). W każdym razie, na zło mam adekwatnie reagować. Bez opowieści współsług, pan nie wezwałby niegodziwego sługi.

Środa, 10.03.2021 r.

Pierwsze czytanie: Pwt 4, 1. 5-9

Od dzisiaj tematem liturgii słowa staje się prawo – ale nie tyle w znaczeniu „przepisów, rozporządzeń i ustaw”, ile „porządku stworzonej rzeczywistości”. Z powodu grzechu pierworodnego mamy problem z rozpoznaniem naszej natury oraz wybraniem odpowiadającego jej dobra. Trudno nam stwierdzić samo istnienie Boga; trudno nam określić relację między naszą duchowością a cielesnością; trudno nam zrozumieć naszą płciowość i uszanować się jako mężczyźni i kobiety; trudno nam ustalić, jak mamy się do siebie odnosić w społeczeństwie. Z powodu tych trudności Żydzi zostali wybrani spośród narodów i otrzymali dar prawa, by wyróżniali się znajomością Boga i własnego człowieczeństwa oraz by doskonalili się w tej znajomości. Dlatego Jezus w dzisiejszej Ewangelii kategorycznie oznajmi, że nie zamierza znieść Prawa albo Proroków – zamierza je, za to, wypełnić. W ten sposób, stare prawo przykazań zostaje dopełnione nowym prawem łaski. Przy czym, między starym i nowym prawem zachodzi organiczna jedność: chociaż mówią o naszej naturze, przykazania przychodzą do nas niejako „z zewnątrz” – mamy je uznać i wiernie przyłożyć do siebie; tymczasem łaska, choć jest również darem, działa w nas „od wewnątrz” – w miarę dobrowolnej współpracy z nią, oczyszcza nasz rozum i wolę oraz naszą uczuciowość i zmysłowość. Stawką tego procesu, jak przypomina Mojżesz, jest nie tylko nasz dobrostan, ale także – świadectwo: Prawa i nakazy Pana są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: „Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny!”.

Psalm responsoryjny: Ps 147B, 12-13. 15-16. 19-20

Względem wczorajszego psalmu, dziś następuje gwałtowne przyśpieszenie tempa: wykrzyknienia, alegorie budowlane i żywiołowe, tryb dokonany czasowników… Uspokojeni wczorajszym „snuciem się” modlitwy skruszonego powierzenia siebie otrzymujemy dziś „kubeł zimnej wody” na serce! Po co? Dlaczego? Mamy się zrywać do jakiegoś działania i akcji? Nie. Mamy przetrzeć oczy i zdumieć się Bożym wybraniem: Bóg swoje słowo, ustawy i wyroki oznajmił Jakubowi i Izraelowi! Innym narodom nie oznajmił swoich wyroków! O tym wybraniu mówią także pierwsze czytanie i Ewangelia: Mojżesz przypomina, że celem daru Prawa jest świadectwo; Jezus potwierdza jego obowiązywalność. Niech więc dzisiejszy psalm zada nam pytanie o wdzięczność za Prawo Boże (umownie: niedzielny Dekalog). Cieszysz się z tego, że znasz moralne granice? Że jako chrześcijanin jesteś w lepszej sytuacji od zagubionego i niespójnego społeczeństwa? Odbierasz swoje uprzywilejowanie jako misję?

Ewangelia: Mt 5, 17-19

Zwróćmy uwagę na subtelne proroctwo wypowiadane przez Jezusa. Wygląda na to, że jest On świadom wewnętrznych kryzysów i kontrowersji, które będą – tak jak dzisiaj – trawić Jego Kościół: Ktokolwiek więc zniósłby… A kto je wypełnia i uczy wypełniać… Poza pocieszeniem, że Jezus „trzyma rękę na pulsie” dziejów Kościoła, potraktujmy te słowa jako wzbudzające w nas poczucie odpowiedzialności za Kościół; w tym wymiarze, w jakim uczestniczymy w jego życiu. Konkretnie, przypomnijmy sobie o tym, że nie wystarczy znaleźć jakikolwiek autorytet na poparcie nowinkarskich rozwiązań dotyczących wiary i moralności, by usprawiedliwić odejście od dotychczasowych osądów i praktyk; nawet, jeśli te autorytety stają się popularnymi celebrytami, mienią się ekspertami, szczycą się stopniami naukowymi albo, co najgorsze, są wysoko postawionymi urzędnikami kościelnymi. Miejmy się na baczności przed obniżaniem raz ustalonej poprzeczki! Interpretując jej wysokość, wracajmy za to do źródła, czyli Pisma Świętego i żywej Tradycji Kościoła, zwłaszcza w postaci jego oficjalnych dokumentów w ich wewnętrznej jedności (spójności).

Czwartek, 11.03.2021 r.

Pierwsze czytanie: Jr 7, 23-28

Jezus nie znosi, ale wypełnia i Prawo, i Proroków – tak brzmiało przesłanie ostatniej liturgii słowa. Wczoraj zajęliśmy się prawem. Dziś przychodzi kolej na proroków, których zadaniem jest aktualizować prawo. W tym celu, między innymi, prorocy przyjmują charakterystyczne imiona: Jeremiasz przekłada się jako zdanie „Bóg dźwignie” albo prośbę „Boże, podnieś!”, a Jezus oznacza zdanie „Bóg zbawia” (możemy je odnieść do ostatniej prośby modlitwy Pańskiej: „Ojcze nasz… zbaw nas od złego”). A zatem, zarówno Jeremiasz jak i Jezus są prorokami przychylności i życzliwości Boga: podnoszącego i zbawiającego. Dzisiejsze czytania pokazują jednak, że misja proroków natrafia na opór: współcześni Jeremiasza obracają się plecami, a nie twarzą; współcześni Jezusa zarzucają mu „czarną magię” i domagają się dodatkowego znaku z nieba. Zauważmy, że obie narracje podkreślają dobrowolność postaw słuchaczy: rodacy Jeremiasza nie usłuchali ani nie chcieli słuchać; towarzyszące Jezusowi tłumy chcą Go wystawić na próbę. Wyprowadźmy stąd trzy lekcje. Po pierwsze, sam fakt kuszenia do zwątpienia i niewiary jest nieunikniony i, dlatego, nie jest jeszcze grzechem. Bóg nie narzuca się nam. Dał nam rozum i łaskę, dzięki którym jesteśmy gotowi, by dobrowolnie przyjąć objawienie. Po drugie, przyzwalanie na pokusy, „nakręcanie się” nimi i jątrzenie pod ich wpływem oznacza już złe wykorzystanie naszej odpowiedzialności; jest grzechem, który należy wyznać w spowiedzi. Po trzecie, zamiast ulegać zamętowi, w chwilach pokusy przeciwko wierze módlmy się imionami dzisiejszych proroków: „Boże, podnieś! Boże, zbaw!”

Psalm responsoryjny: Ps 95 (94), 1-2. 6-7c. 7d-9

Trwamy w energicznym nastroju wczorajszego psalmu. Trwamy we wdzięczności za wybranie i objawienie Prawa. Trwamy w poczuciu przynależności do Boga: osobiście a we wspólnocie. Do tych zbieżnych elementów – obecnych w pierwszych dwóch zwrotkach utworu – dołączają nowe motywy w zwrotce trzeciej: prośba o zasłużone upominanie (Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego) oraz nawiązanie do dwóch prób z czasów wędrówki z Egiptu do ziemi obiecanej (Massa i Meriba). Dzisiejszy psalm więc jest pieśnią człowieka ani nie uśpionego aktualnym pokojem serca (jak w poniedziałek i wtorek), ani nie upojonego euforyczną wdzięcznością (jak wczoraj), lecz świadomego niestabilności własnego serca i chcącego uczyć się na błędach przodków. Włączając się w tę dojrzałą modlitwę, postanówmy sobie zajrzeć do oryginalnych opisów wspomnianych prób w księgach: Wj 17, 1-7 oraz Lb 20, 1-11, a także do ich podsumowania w Pwt 6, 1-25.

Ewangelia: Łk 11, 14-23

W naszym wyłuskiwaniu ewangelicznych szczegółów skupmy się dziś na chorobie uzdrawianego i egzorcyzmowanego nieszczęśnika. Greckie kóphos oznacza „przytępienie słuchu i/lub mowy”, czyli trudność z komunikacją – odbieraniem i/lub nadawaniem – co przekłada się na nieporadność relacyjną. Cud dokonany przez Jezusa pozwala postawić intrygujące pytanie: Ilu tam było tak naprawdę chorych… Bo w chwili, gdy jeden – ewidentnie schorowany – odzyskuje siły, pozostali – pozornie zdrowi – zaczynają zdradzać te same objawy chorobowe: są „głusi” na znak i „niemi” w potwierdzeniu jego znaczenia. Jak zawsze, okazuje się, że ukryta choroba – choć mniej bolesna – jest poważniejsza od tej widocznej – choć ostentacyjnej. Tu również kłania się misja proroka: nie przejąć się tym, co zjawiskowe bądź dostępne „na powierzchni”, za to drążyć ludzkie wnętrza w głąb, ku sercu, czyli tam, gdzie zapadają życiowe głosowania: „za” lub „przeciw” Bogu.

Piątek, 12.03.2021 r.

Pierwsze czytanie: Oz 14, 2-10

W porównaniu do wczorajszej tonacji smutku dzisiejsze czytania tchną nadzieją. Tym razem słuchacze proroków Ozeasza i Jezusa nawracają się. A do tego, oba fragmenty biblijne podpowiadają, dlaczego: Któż jest tak mądry, aby to pojął, i tak rozumny, aby to rozważył?, pyta Ozeasz. Także Jezus widzi, że uczony w Piśmie odpowiedział rozumnie. A zatem: mądrość, rozumność, roztropność, refleksyjność… Te cechy decydują o nawróceniu serca. Kiedy serce jest rozumne? Gdy zachowuje prawo, które streszcza się w podwójnym przykazaniu miłości i które obejmuje dwie tablice Dekalogu. Odnotujmy jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, zarówno Ozeasz, jak i Jezus kładą akcent na pierwsze przykazanie: Wróć, Izraelu, do Pana, Boga twojego! … Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Gdzie jest więc pierwszeństwo Boga, tam będzie i mądrość człowieka. Po drugie, zarówno Ozeasz, jak i Jezus dystansują się wobec kultu świątynnego: Zamiast cielca, dajemy Ci nasze wargi, deklaruje Ozeasz; Miłować Boga… i miłować bliźniego… znaczy daleko więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary, stwierdza pochwalony przez Jezusa uczony w Piśmie. Tak, czas starego kultu świątynnego – ofiarniczego i zastępczego – się skończył; nastał zaś kult nowy – liturgiczne uobecnianie ofiary Chrystusa w Eucharystii. To właśnie wchodzenie w świętą komunię z tą ofiarą owocuje spójnością życia, czyli praktyczną jednością dwóch przykazań miłości i dwóch tablic Dekalogu.

Psalm responsoryjny: Ps 81 (80), 6c-8a. 8b-9. 10-11b. 14 i 17

Dzisiejszy psalmista kontynuuje refleksję nad wyjściem z Egiptu, czyli Exodusem. Zmienia się jednak perspektywa: mówi już nie lud ani osoba, ale sam Bóg, któremu przypisuje się słowa skargi pod adresem tych pierwszych. Bóg więc skarży się na to, że choć lud i każdego z osobna wybrał (oznajmił im słowa nieznane); choć ich wyzwolił (Uwolniłem od brzemienia; Ocaliłem cię); choć ich poddał próbie (Doświadczyłem cię przy wodach Meriba); choć im zawierzył Dekalog, a zwłaszcza pierwsze przykazanie (Nie będziesz miał obcego boga… Ja jestem Panem, Bogiem twoim!) – to Izrael Go nie posłuchał i nie kroczył Jego drogami. Czasami „wylanie serca” – „kawa na ławę” – przez rodzica wobec niesfornego dziecka, skutkuje opamiętaniem. Spróbujmy w tym kluczu ułożyć – pisemnie – własny psalm skargi Boga pod naszym adresem. Jakie wydarzenia i znaki by przywołał? Które przykazanie zaakcentował? Do czego nas wezwał?

Ewangelia: Mk 12, 28b-34

Co jeszcze może zwrócić naszą uwagę w dzisiejszej Ewangelii? Zagadkowe użycie przez Jezusa przysłówka: niedaleko. Podobnie jak w języku polskim, w grece składa się on z partykuły „nie” dodanej do przysłówka „daleko” i mającego znaczenie czysto geograficzne. Wiadomo jednak, że Jezusowi chodzi o sens duchowy. Zestawmy ten fragment z inną Jego wypowiedzią: Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im [Jezus]: «Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest» (Łk 17, 20-21). Tu także uderza symboliczna – relacyjna (!) ­– interpretacja przysłówków tu, tam oraz pośród. Czy to uczonemu w Piśmie, czy faryzeuszom Jezus usiłuje dać do zrozumienia, że problemem nie jest „rzeczywistość”, ale „oczy ich umysłów bądź serc”. Jezus stoi przed nimi – rozmawia, naucza, czyni znaki, wreszcie umiera – jak „sakrament”, którego właściwy sens pojmuje się jedynie w wierze. Nasz dzisiejszy uczony w Piśmie jest więc na progu wiary: już podchodzi do Jezusa i już Go pyta… ale jeszcze tytułuje go Nauczycielem, a nie Panem i Bogiem. To właśnie dlatego jest wciąż niedaleko tego Królestwa, które pośród niego jest. Tym razem pomódlmy się więc z wiarą – i o wiarę! – drugą prośbą Modlitwy Pańskiej: „Ojcze nasz… przyjdź Królestwo Twoje!”. Otwórz nadal nie dość otwarte lub już przymknięte oczy naszych umysłów i serc!

Sobota, 13.03.2021r.

Pierwsze czytanie: Oz 6, 1-6

Zacznijmy od szczegółu: i wczoraj, i dziś Ozeasz posługuje się obrazem rosy. Wczoraj rosa była znakiem Boga, który ma ożywić moralnie naród wybrany. Dzisiaj rosa jest znakiem ludu, którego serce jest niestałe i chwiejne, postanowienia poprawy słabe, a obietnice wierności płonne. Łącząc te znaczenia, otrzymujemy ich pełną symbolikę: rosa jest znakiem szansy, tyleż mocnej (bo z Boga), ileż kruchej (bo złożonej w ręce człowieka). W tę dwojaką symbolikę wpisze się ewangeliczna przypowieść Jezusa: pozytywną rosą są normy moralne i uczynki prawa, którymi chełpi się faryzeusz; owszem, one obowiązują i są wartościowe w oczach Boga! Ale jeżeli ich przestrzeganie nie idzie w parze z pokorą oraz wyrozumiałością wobec słabszego bliźniego, stają się rosą negatywną, która wyparowuje wraz z pierwszymi promieniami słońca pychy i wyniosłości. Ponadto, Ozeasz bardzo sugestywnie przypomina nam, że Bóg do końca panuje nad tą dwuznacznością rosy: ostatecznie to sam On zranił i On też uleczy, On pobił i On ranę przewiąże; po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności. Prorok zapowiada więc Paschę Chrystusa – Pierworodnego Syna Bożego i Pierworodnego syna ludzkości, który i ześle Bożą rosę i z tej rosy po ludzku skorzysta. To Jezus więc jest sednem dzisiejszej symboliki rosy, On – nasza Głowa, nasz Brat i nasz Zbawiciel. (Stąd, już na marginesie, modlimy się w Adwencie: Niebiosa, rosę spuście nam z góry! [Iz 45, 8]. Rosę, czyli Jezusa.)

Psalm responsoryjny: Ps 51 (50), 3-4. 18-19. 20-21a

Dzisiejszy Psalm ma swój ważny kontekst, który wyraża jego własny nagłówek (nie wykonywany w liturgii). Brzmi on: Psalm Dawida, gdy przybył do niego prorok Natan po jego grzechu z Batszebą (Ps 51, 1). Z jednej strony prawdą jest, że ten pokutny utwór ma charakter ogólny, tak że każdy i z każdym grzechem się w nim odnajdzie. Z drugiej strony, skoro w samej Biblii przypisuje się mu określone okoliczności powstania, wypada do nich sięgnąć i je odświeżyć. Epizod bowiem Dawida i Batszeby zawiera kilka typowych – paradygmatycznych – elementów wpadania w grzech: niewdzięczność i brak pokory w sytuacji takiej czy innej „prosperity”; zaniedbywanie obowiązków; brak samodyscypliny w okresie nudy; przyplątywanie się pokus seksualnych właśnie w chwilach znudzenia; wykręcanie się od odpowiedzialności („zamiatanie pod dywan”); posługiwanie się kolejnym złem w celu zatuszowania już dokonanego postępku; uparte korzystanie z owoców zła; intryganctwo; zaślepienie… aż do samo-zapętlenia się i przyparcia samego siebie do ściany. Przeczytajmy więc z uwagą 2 Sm 11-12: i po to, by poznać ten oryginalny kontekst Ps 51, i po to, by zostać ośmielonymi do dokładnego przypisania mu naszego kontekstu modlitwy nim (jeszcze aktualnego lub już przeszłego).

Ewangelia: Łk 18, 9-14

Za wydobywany dziś szczegół niech posłużą dwie rzeczy. Po pierwsze, wprowadzenie do przypowieści, czyli jej pierwsze zdanie: Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść. Świętemu Łukaszowi zależy, by jego czytelnicy już „na starcie” otrzymali klucz interpretacyjny – co sugeruje, że bez niego przypowieść mogłaby być myląca. W jaki sposób, na przykład? Ano w taki, że ktoś mógłby pomyśleć, że prawość i uczynność faryzeusza są bez znaczenia – że tak naprawdę liczy się mdłe miłosierdzie, niepoparte pokutą i nawróceniem; albo że równie bez znaczenia jest długość trwania w dobru bądź złu – że liczy się „punktowe” ocucenie czy decyzja. To błędy! Jezus w dzisiejszej przypowieści nie krytykuje obłudy czy podwójnego życia (co, owszem, czyni w innych miejscach). Ostrzega za to, że próżna chwała ludzi porządnych i pobożnych „impregnuje” ich na rozwój moralny, przez co ich dobre uczynki pozostają „zewnętrzne” wobec ich serca, nie „wnikają pod skórę”, nie stają się klasyczną cnotą, czyli racjonalno-emocjonalną sprawnością. Skądinąd, wiadomo także, że im wcześniej człowiek się nawróci i im dłużej trwa w dobru, tym głębiej się oczyści i uświęci; i vice versa, gdy chodzi o trwanie w złu. Po drugie, dzisiejsza przypowieść pośrednio podpowiada, że warto przyglądać się myślom pojawiającym się mimowolnie podczas modlitwy. Skonstruujmy na tej podstawie proste ćwiczenie duchowe: najbliższym razem, gdy będziemy w kościele (może jutro, w niedzielę), dyskretnie powiedźmy wzrokiem po innych osobach i zapytajmy siebie, jak czujemy się w ich obecności z własnym życiem?