Komentarze do czytań – III TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU | od 23 do 29 marca 2025r. – ks. Jarosław Kwiatkowski

Dzisiejsza Liturgia Słowa

 

 

III Niedziela Wielkiego Postu, 23.03.2025

Pierwsze czytanie: Wj 3, 1-8a. 13-15.

Liturgia Słowa zaprasza nas dziś na spotkanie z jedną z najpiękniejszych i najważniejszych kart Starego Przymierza. Otwierając Księgę Wyjścia jesteśmy świadkami objawienia się Bożej chwały i powołania Mojżesza. Wiemy, że to Bóg jest zbawcą swego ludu. Posługuje się jednak ludźmi, aby przeprowadzić swój plan ocalenia. Patrząc oczyma „świata”, Boże wybory nie zawsze są logiczne. Mojżesz wydaje się sam bardzo potrzebować pomocy. W czasach swej, wydawało się minionej, świetności był zbyt żydowski dla Egipcjan i zbyt egipski dla Żydów. Postawił wszystko na jedną kartę, ujmując się za prześladowanym, i w odpowiedzi otrzymał odrzucenie jednych i skazujący wyrok drugich.  Jest wygnańcem, żyje tylko dlatego, że koczownicze plemię przyjęło go pod swoje namioty i dało mu szansę na nowe życie. Wydaje się, że powoli zaczął układać się z nową rzeczywistością, i właśnie w tym momencie przychodzi Boże wezwanie. Na pustyni, w płomieniu ognia, w krzewie, który płonie, ale się nie spala, spotyka Mojżesza swoje powołanie. Słyszy swoje imię, chociaż nie zna jeszcze Imienia Tego, który go woła. Słyszy, że stoi na ziemi świętej, i że mówi do niego Bóg. Słyszy, że ma skończyć się czas ucisku Izraela, bo Pan chce wyrwać swój lud z rąk Egiptu. Mojżesz ma wracać do ziemi, z której uciekł poszukiwany za morderstwo, i w imię Pana ma mówić do synów Ludu Obietnicy. Otrzymuje też, na potwierdzenie swej misji, jako dar Imię Pana. Z płonącego krzewu, ze środka ognia, po raz pierwszy w swoich dziejach, słyszy człowiek wyszeptane Imię Boga – Jestem. Ten, który Jest przychodzi ocalić tych, którzy bez Niego nie istnieją. Ten, który Jest – jest ocaleniem, wybawieniem i miłosierdziem. Ten, który Jest wybiera i powołuje człowieka, którego życie wydawało się porażką, aby dokonał się najważniejszy z cudów Starego Przymierza – wyjście z domu niewoli. Ten, który Jest, podnosi Mojżesza z nicości i wyprowadzi swój lud ku istnieniu. Na naszych oczach potwierdza się jedna z ulubionych reguł Bożego działania – wybiera Pan to, co słabe, aby mocnych zawstydzić. Jeśli pragniemy nawrócenia, poczujmy się zaproszeni do odkrycia jeszcze raz tych prostych prawd: nie ważne, co do tej pory wydarzyło ci się w życiu. Bóg pragnie cię ocalić. Zrobi to z pomocą ludzi niespodziewanych i w okolicznościach nieprzewidzianych i być może nielogicznych. Zapuka do serca przez słabość i zapłonie ogniem pośród pustyni, żeby jeszcze raz powiedzieć sercu: Ja Jestem. Nie bój się. Przychodzę, aby cię ocalić.

Psalm responsoryjny: Ps 103, 1b-2. 3-4. 6-7. 8 i 11.

Psalm 103, którym się dziś modlimy, wpisuje się w zbiór modlitw uwielbienia. Serce człowieka, odkrywając wielkość miłosierdzia Boga, przepełnione jest wdzięcznością. Znakami miłości Boga są odpuszczenie win dla duszy i uzdrowienie z chorób dla ciała. W ten sposób Pan ocala życie człowieka. Miłosierdzie Boga objawia się też poprzez Jego cierpliwość wobec tak bardzo niecierpliwych ludzkich serc. Sprawiedliwość Pana nie realizuje się w gniewie i w gwałtownym wymiarze kary, lecz poprzez łaskę, której wielkości ludzki umysł nie jest w stanie pojąć. Człowiek może tylko odkrywać i kontemplować miłosierdzie Pana dzięki słowu objawionemu Mojżeszowi. Nie sposób nie odkryć pośród wierszy tej niezwykłej modlitwy preludium do najpiękniejszej modlitwy uwielbienia – do Magnificat Maryi.

Drugie czytanie: 1 Kor 10, 1-6. 10-12

Fragment z Pierwszego Listu do Koryntian, którego dziś słuchamy, jest jednym ze sztandarowych przykładów odczytania Starego Przymierza w świetle tajemnicy paschalnej Chrystusa. Apostoł odwołuje się do jednego z kluczowych wydarzeń wpisanych w zbiorową pamięć biblijnego Izraela – do wędrówki przez pustynię po wyjściu z Egiptu. Przywołane zostają i przejście przez Morze Czerwone i manna – pokarm z nieba i duchowy napój – woda wyprowadzona ze skały. Już wtedy skałą – źródłem napoju życia, był Chrystus, tłumaczy Koryntianom Paweł. Nauczyciel Narodów zaprasza słuchaczy, którzy bynajmniej nie wywodzili się z ludu wybranego, aby odkryli w opisanych znakach naukę dla siebie. Chrześcijanie, wędrując przez pustynię świata, również są narażeni na zwątpienie i szemranie. Paweł przestrzega przed duchem narzekania, ponieważ tych, którzy za nim pójdą, spotka zagłada. Można jej doświadczyć nawet jeśli spożywa się Chleb Aniołów i pije Krew Baranka, ale nie nosi się w sercu ducha zaufania do Pana, który pragnie każdego doprowadzić do Ziemi Obietnicy.

Ewangelia: Łk 13, 1-9

Łukasz Ewangelista zaprasza nas na spotkanie z Jezusem, którego widzimy w rozmowie z ludźmi, którzy właśnie podzielili się z Mistrzem ostatnimi wiadomościami. Oto wydarzyły się rzeczy tragiczne i budzące przerażenie. Zawaliła się wieża i poniosło śmierć osiemnastu ludzi. Prokurator Piłat dał kolejny dowód bezwzględności i okrucieństwa i mordując ludzi, którzy pragnęli złożyć ofiarę Panu. Zastosowanie logiki odpłaty podpowiadało ludziom prostą odpowiedź na skomplikowane pytanie. Wierni Izraelici mieli gotowe wytłumaczenie: zginęli, ponieważ byli grzesznikami. Nieszczęście spadło na nich jako kara Boża za ich nieprawości. Jezus jednak nie zgadza się z taką egzegezą codzienności. Kieruje uwagę słuchaczy na ich własne serca. Jakby chciał powiedzieć: jesteście wszyscy dłużnikami miłosierdzia Pana, który dał wam jeszcze czas na nawrócenie. Nie rozglądajcie się wokoło, aby oskarżać o nieprawość innych i szukać w ich nieszczęściach dowodów na ich grzechy. Raczej dziękujcie Boskiemu Ogrodnikowi za cierpliwość i dobrze wykorzystajcie czas, który jeszcze został wam dany.

 

Poniedziałek, 24.03.2025

Pierwsze czytanie: 2 Krl 5, 1 – 15a

Słowo Boże zaprasza nas dziś w podróż w głąb dziejów Izraela. Opowiada nam jedną z historii związanych z misją proroka Elizeusza. Jesteśmy świadkami spektakularnego cudu, który dokonał się poprzez słowo Człowieka Bożego. Oto Naaman, cudzoziemiec, mężny wojownik, niepokonany przez ludzi lecz zwyciężony przez trąd, w oczach prawowiernego Izraelity podwójnie nieczysty: przez pochodzenie i z racji choroby, na którą cierpiał, staje przed drzwiami proroka. Dokonuje się cud uzdrowienia, ale zupełnie inaczej, niż spodziewał się tego sam zainteresowany. Spodziewał się, że owym wielkim Mężem Bożym jest władca krainy, do której się udaje. Jakie musiało być jego zdziwienie, kiedy stanął przed prostym domem ubogiego człowieka, na którego, jako wysoko postawiony członek elit swego ludu pewnie nigdy nie zwróciłby uwagi. Naaman wyobraził też sobie, jak musi się dokonać tak wielkie dzieło, jak uwolnienie z trądu. Już wszystko sobie ułożył i tylko czekał na realizację scenariusza. Tymczasem nic się nie zgadzało. Nawet nie widział twarzy proroka. Usłyszał tylko jego nakaz obmycia się w Jordanie. Gdyby nie mądrzy słudzy, Naaman minąłby się ze swoim uzdrowieniem, tylko dlatego, że rzeczywistość okazała się inna od oczekiwanej. Nawrócenie – uzdrowienie serca, przychodzi tak, jak prowadzi Duch Boży. Tylko serce, które pozostawi za sobą własne plany i nadzieje, doświadczy przemieniającej mocy Boga, który kocha posługiwać się tym, co niepozorne i pokorne, aby dokonywać największych cudów.

Psalm responsoryjny: Ps 42 2-3; Ps 43 3.4

W psalmie responsoryjnym otrzymujemy dziś wiązankę splecioną z dwóch modlitw wyrażających tęsknotę i pragnienie serca. Modlący się człowiek woła do Boga, pragnąc Jego obecności, tak jak łania pragnie zaspokoić swoje pragnienie. Uczestnicząc w tej niezwykłej modlitwie niemal czujemy ogromny żar serca i tęsknotę za obecnością Boga. Radością serca jest możliwość zbliżenia się do Pana, do Jego ołtarza. Oczyma wyobraźni możemy zobaczyć gorliwego lewitę, dla którego posługa w świątyni przy składaniu ofiar jest spełnieniem marzeń o życiu w Bożej obecności. Prawdziwe nawrócenie jest udziałem serca, którego Bóg jest największą tęsknotą i największym pragnieniem.

Ewangelia: Łk 4, 24 – 30

Dzięki Ewangelii Łukasza znajdujemy się dziś wraz z Jezusem w Nazarecie, rodzinnej miejscowości Mistrza. Jesteśmy świadkami smutnego finału tego epizodu z życia Zbawiciela. Jezus gorzko konstatuje niewiarę swoich współziomków i przywołuje przykłady z czasów dawnych proroków, na potwierdzenie tezy, że czasem łatwiej obcym cudzoziemcom przyjąć działanie Boga, niż dzieciom Izraela, które wzrastały z Księgą Tory w rękach. Tak jest aż do dziś. Nie przestają zadziwiać głębokie nawrócenia ludzi, o których wydawało się, że są mieszkańcami krainy śmierci, niewolnikami uzależnień, trędowatymi grzechem, któremu się oddali. Nie przestają również zadziwiać chwile, w których z ust ludzi mających Ewangelię na sztandarach płyną słowa złości, nienawiści, nieprzebaczenia, odrzucenia. Nie chodzi bynajmniej o „wielki świat” i „wielkie wojny”, ale o nasz „Nazaret”, o ludzi i sprawy, w których żyjemy zanurzeni w codzienności, a w których tak często nie potrafimy dostrzec przechodzącego Boga.

 

Wtorek, 25.03.2025 – Uroczystość Zwiastowania Pańskiego

Pierwsze czytanie: Iz 7, 10 – 14; 8, 10c.

Proroctwo o Emmanuelu, wypowiedziane wobec króla Achaza przez proroka Izajasza, długo czekało na właściwy klucz interpretacyjny. Sam Prorok być może był zadziwiony słowem, które zaniósł w Imię Pana. Kim miała być ta niezwykła Panna, której Dziecko miało być znakiem Bożego ocalenia i świadectwem obecności Boga pośród swego ludu? Szukano jej wśród młodych żon królewskich i nie znaleziono. Próbowano nawet widzieć w niej żonę samego Izajasza, lecz i ta interpretacja okazała się nie do obrony. Potrzeba było czasu, aby wypowiedziane wówczas przez Proroka Słowo objawiło swoje znaczenie. Spełnić się miało w młodej Dziewicy z Nazaretu, która – Pełna Łaski – przyjmie Słowo Pana i stanie się Słowo – Ciałem, Bogiem – Emmanuelem.

Psalm responsoryjny: Ps 40, 7-8 a. 8b-10. 11

Psalm 40, którym dziś się modlimy, odczytać możemy najpierw jako modlitwę człowieka, który pragnie w swoim życiu zawsze pełnić wolę Bożą. Posłuszeństwo Bogu i Jego Słowu było zawsze ukazywane jako ideał duchowości prawowiernego Izraelity. Lekceważenie woli Bożej było przyczyną upadu królów. Życie według przykazań, z Prawem Pana w sercu, było prawdziwym błogosławieństwem. Uroczystość Zwiastowania pozwala nam jednak sięgnąć po głębszy sens tej starożytnej modlitwy. Przeczuwać możemy w tym Słowie jakby wewnętrzny dialog Trójcy, którego niemal mimowolnie jesteśmy świadkami. Oto Syn, stając się człowiekiem, idzie wypełnić do końca wolę Ojca, co jest najwyższym aktem miłości, przewyższającym nieskończenie wszystkie możliwe całopalenia i ofiary składane dla przebłagania przez ludzi.

Drugie czytanie: Hbr 10, 4-10

Czytając List do Hebrajczyków mamy przed sobą starożytną homilię, w której głoszący Słowo wprowadza słuchaczy w tajemnice Boga, który stał się człowiekiem – najwyższym kapłanem i najdoskonalszą ofiarą. W Chrystusie znajdują swoje wypełnienie wszystkie zapowiedzi Pisma. Prawo Mojżeszowe przewidywało, że za popełniony grzech można złożyć ofiarę całopalną, w której miejsce człowieka zajmowały zwierzęta. Ich krew stawała się zastępczą krwią przebłagania i pojednania. Autor Listu do Hebrajczyków bardzo jasno i wyraźnie stwierdza, że tego rodzaju zastępstwo nie mogło być jednak w żaden sposób skuteczne. Krew cielców i kozłów nie usuwa grzechów. Usunie je dopiero raz jeden złożona najwyższa Ofiara, którą złoży sam Chrystus – Syn Boży. To przez ofiarę Ciała Jezusa zostajemy uwolnieni i uświęceni raz na zawsze. Miarą wielkości tego niezwykłego daru Boga dla ludzi jest nie tylko fakt wydania się Chrystusa w ręce ludzi. Złożenie ofiary ciała było konsekwencją wcześniejszego aktu miłosiernego zawierzenia i ofiarowania złożonego w samym sercu tajemnicy Trójcy, kiedy Syn wypowiedział wobec Ojca „Oto idę, abym spełniał Twoją wolę” (Hbr 10,7). Pierwszym aktem składanej ofiary nie było pojmanie w Ogrodzie Oliwnym, lecz Wcielenie, które uroczyście świętujemy dzisiaj, zadziwieni po raz kolejny ogromem miłości Boga do nas.

Ewangelia: Łk 1, 26 -38

W naturalny sposób dzisiejszemu świętu towarzyszy scena zwiastowania namalowana słowem Łukaszowej Ewangelii. Natchniony Narrator uchyla przed nami rąbka największej Bożej tajemnicy. Poznajemy kulisy najważniejszego wydarzenia w dziejach historii zbawienia. Oto Bóg staje się człowiekiem. I dzieje się to nie w blasku reflektorów, nie w miejscu, które od razu przyciągnęłoby uwagę wielkiego świata, lecz w ciszy maleńkiego miasteczka, zgubionego na końcu świata, w sercu Dziewczyny, która sama nie wiedziała jeszcze, że Jej imieniem jest „Pełna Łaski”. Anioł Pana, opowiadając Maryi o tym, co może się wydarzyć, jeśli Ona się zgodzi, poprosił Ją o wiele. Poprosił Ją o życie. Od tej chwili wszystko miało być inaczej, niż ktokolwiek mógłby sobie pomyśleć lub zaplanować. Bóg, kiedy przychodzi do serca człowieka, nigdy nie zatrzymuje się tylko na przedpokoju. Słowo, jeśli ma stać się Ciałem, bierze w swoje posiadanie całe życie, nie tylko te chwile, kiedy idzie się na modlitwę. Stąd zrozumiałe jest pytanie Dziewczyny. Stąd wzruszająca jest delikatność Anioła. I wciąż nie przestaje zachwycać to jedno zdanie, które zmieniło wszystko, co było na świecie: „Oto ja, służebnica Pana. Niech mi się stanie według Słowa Twego.”

 

Środa, 26.03.2025

Pierwsze czytanie: Pwt 4, 1. 5-9

Różnymi miarami można mierzyć wielkość narodów. Wielkim może być lud, który zdobędzie sobie pozycję i uznanie siłą militarną albo dyplomatycznymi zabiegami. Izrael nie był wojskową potęgą ani nie mógł się mierzyć z mocarstwami starożytnego świata na polu politycznych zabiegów. Słowo Boże, które dziś jest nam dane, wskazuje na prawdziwe źródło wielkości, nie tylko Narodu Wybranego, ale każdego, kto zechce słuchać i rozumieć. Źródłem wielkości i mądrości jest wypełnianie Prawa Pana. To Boże Słowo jest największym skarbem Izraela, dziedzictwem, które wyróżnia potomków Abrahama spośród innych ludów. Jak najcenniejszy skarb powinno być strzeżone i przekazywane kolejnym pokoleniom.  Droga nawrócenia wiedzie często przez zmianę sposobu myślenia z czysto ludzkiego na Boży. Po ludzku wydawać by się mogło, że liczy się siła, spryt, zapobiegliwość. To jednak wiara, nadzieja, miłość, zasłuchanie w Słowo Boże i życie według przykazań są prawdziwą miarą wielkości ludzi i narodów.

Psalm responsoryjny: Ps 147B, 12-13.15-16.19-20

Fragmenty Psalmu 147, którymi się dziś modlimy, zapraszają do uwielbienia Boga, który jest mocą i zbawieniem swego ludu. Bożemu Słowu posłuszne jest całe stworzenie. Słowo nigdy nie wraca do Pana bezowocne, lecz zawsze jest skuteczne w swojej misji. Szczególne wyróżnienie i chluba Izraela ma swoje źródło w tym, że Bóg spośród wszystkich narodów wybrał właśnie synów Jakuba, aby przekazać ludziom swoje Prawo i oznajmić swoje wyroki. Dziś dziedzictwo Izraela podejmuje wspólnota uczniów Jezusa, wybrana i wyróżniona tym samym darem. Być depozytariuszem Słowa Bożego to już z pewnością wielkie wyróżnienie. Do świętości prowadzi jednak nie tylko posiadanie, ale przede wszystkim przekładanie na życie Bożych praw i nakazów.

Ewangelia: Mt 5, 17-19

Liturgia Słowa przynosi nam dziś fragment Jezusowego Kazania na Górze. Zbawiciel mówi nam dziś, że nie przyszedł, aby znieść Prawo i Proroków, ale żeby wypełnić wszystko, co mówiło Pismo, aż do najmniejszej litery. W tym krótkim słowie słyszymy echo dyskusji, jaka powstała we wspólnocie pierwszych uczniów Pana, i która w pewnym sensie trwa do dziś. Otóż byli wśród chrześcijan tacy, którzy uważali, że przyjście Jezusa zniosło każdy rodzaj prawa. Słowem – kluczem miała stać się wolność, rozumiana również w dowolny sposób. Takie podejście wymuszało czasem interwencje apostolskie, jak ta św. Pawła, który musiał, delikatnie, lecz stanowczo, tłumaczyć, że wolność nie jest dana dla folgowania ciału, że owszem, wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść, wreszcie że nie wolno używać wolności po to, aby znów poddawać się w niewolę grzechu. Słuchacze zapisanego na kartach Ewangelii Mateusza Kazania na Górze usłyszeli wypowiedziane z mocą słowa o tym, że nie jest w mocy ludzi zmieniać prawo ustanowione przez Boga. Więcej: sam Zbawiciel wypełnił to, co zostało napisane, będąc posłusznym Ojcu do końca. Ten, kto tak naucza, czyli ten, kto nie boi się w imię miłości i wierności Bożemu Słowu stawiać wymagań, będzie wielki w oczach Boga. Bezpodstawne znoszenie Bożych przykazań, żeby przypodobać się ludziom i światu, z pewnością nie przyniesie błogosławieństwa.

 

Czwartek, 27.03.2025

Pierwsze czytanie: Jr 7, 23-28

Jeremiasz jest wśród proroków postacią szczególną. Powołany przez Pana w młodym wieku, żyjący w samotności, mimo najszczerszych pragnień głoszenia błogosławieństw, musiał w Imię Pana mówić słowem napomnień i gróźb. Na własne oczy miał oglądać upadek Świętego Miasta i zniszczenie świątyni ogniem i mieczem babilońskich najeźdźców. Zanim dopełniła się godzina sądu, właśnie przez Jeremiasza Bóg podjął ostatnią próbę poruszenia serc i sumień. Dzisiejsze słowo to jakby bolesne podsumowanie zmagań Boga o serce Jego ludu. Istotą Przymierza z Synaju był jedyny w swoim rodzaju związek łączący Pana z Izraelem: oni byli Jego ludem – On był ich Bogiem. To coś, to więcej niż proste stwierdzenie wzajemnej przynależności. To potwierdzenie małżeńskiej, intymnej więzi łączącej serca. Niestety, Izrael nie chciał być narodem Pana. Mimo nieustannej troski i ponawianych prób przemówienia do serca opornego narodu, misja miłości miłosiernej skończyła się niepowodzeniem. Pozostało tylko smutne stwierdzenie: twardym stały się ich serca, nie usłuchali głosu Pana, przepadła wierność. Historia Izraela jest dla nas, będących wciąż w drodze pielgrzymiej przez ziemię, przestrogą. Nie wystarczy nominalnie należeć do Pana. Nie wystarczy raz dopełnić rytu zawarcia przymierza. Każdy dzień potwierdza prawdę o tym, do kogo w rzeczywistości należy nasze serce.

Psalm responsoryjny: Ps 95 1-2. 6-7c. 7d-9

Modlimy się dziś starożytnym tekstem, który śpiewał chór lewitów w świątyni w Jerozolimie, kiedy pielgrzymi zbliżali się do Miejsca Świętego, aby oddać pokłon Panu. To modlitwa pełna radości, uwielbienia i dziękczynienia. Ludzkie serca czując bliskość Pana, rozpoznają Jego obecność, i w imieniu całego stworzenia oddają Bogu hołd. Modlitewne gesty: przyklęknięcia, padanie na twarz, to nie tylko wzięte z dworskiego ceremoniału wyrazy uległości i szacunku, ale symbol uznania całkowitej zależności od Pana, który jest królem wszystkiego, co stworzone, jest władcą świata widzialnego i wszystkiego, co niewidzialne. W pieśń uwielbienia wpisane jest też wspomnienie o niewierności ojców, którzy ośmielili się wystawić tak wielkiego Pana na próbę. Tak, jak kiedyś Izraelici, tak dziś my pamiętajmy, aby nie zatwardzać serc, kiedy Pan z miłością prosi nas o zaufanie w naszej pielgrzymce nadziei do źródła Życia.

Ewangelia: Łk 11, 14 – 23

Scena, której, dzięki opowieści Łukasza Ewangelisty o Jezusie, jesteśmy dziś świadkami, to kolejny dowód wielkiej cierpliwości i miłosierdzia Boga do ludzi, którzy potrafią przedstawić najbardziej absurdalne oskarżenia, byleby tylko dowieść swojej wyższości. Oto Chrystus, uwalniający serca z mocy Złego, zostaje posądzony o działanie mocą Belzebuba. Jakby dla przekory, inna grupa przewrotnych serc, w tym samym czasie domaga się od Niego znaku z nieba, na potwierdzenie autentyczności Jego misji. Jezus z cierpliwością zaczyna więc wyjaśniać jednym i drugim, że właśnie oglądają nie działanie szatana, ale objawienie się Królestwa Bożego, które przychodzi z mocą. Zamykanie oczu na oczywistą prawdę, czy wręcz próba odwrócenia porządku i nazywania dobra złem to tragiczna pomyłka. Ludzi sami opanowani przez zło, nie są w stanie obiektywnie ocenić rzeczywistości. Szatan nie może działać sam przeciw sobie. Zły duch ulega, ponieważ przyszedł Ten, który Jest mocniejszy od niego, i rozdaje jego łupy. Chrystus czyni serca ludzi wolnymi od złego. Wątpiący sami zamykają sobie drogę do pełni wolności i spętani podejrzliwością i egoizmem pozostają w mocy władcy ciemności. Słuchając tego Słowa, pytajmy naszych serc i sumień, czy jesteśmy gotowi przyjąć działanie Boga, nawet jeśli nie rozumiemy do końca wszystkiego. Poprośmy o łaskę jasnego sądu duchowych spraw, tak, abyśmy nigdy nie ulegli tragicznej pomyłce i nie zaczęli nazywać zła dobrem a dobra złem.

 

Piątek, 28.03.2025

Pierwsze czytanie: Oz 14, 2-10

Dzięki prorokowi Ozeaszowi, człowiekowi obdarowanemu przez Pana słowem pełnym czułości, delikatności i miłosierdzia, jesteśmy dziś świadkami niezwykłego dialogu między Bogiem skruszonym ludzkim sercem. Sam Pan wydaje się podpowiadać słowa modlitwy przebłagalnej ludziom, którzy zrozumieli swój błąd i chcą powrócić na ścieżki posłuszeństwa Słowu. Szukali pomocy u ludzi, odwrócili się od Boga i postawili na dyplomatyczne kalkulacje. Teraz już wiedzą, że „Asyria nie może nas zbawić”. Nie chcą też już więcej oddawać czci boskiej dziełom własnych rąk. Wystarczy pragnienie powrotu rodzące się w sercu człowieka, a Bóg już jest gotowy z odpowiedzią pełną miłosierdzia. Ogień gniewu zamienił się w rosę uzdrowienia. Lud, który wyznał swój grzech i teraz szuka swego Boga, może liczyć na przebaczenie. W taki właśnie sposób układają się drogi nawrócenia. Na szczerze okazaną skruchę Pan szczerze okazuje łaskę, „bo drogi Pańskie są proste; kroczą nimi sprawiedliwi, a potykają się na nich grzesznicy” (Oz 14,2).

Psalm responsoryjny: Ps 81, 6c-8a. 8b-9. 10-11b. 14 i 17

Wybrane do dzisiejszej liturgii wersety Psalmu 81 brzmią początkowo tajemniczo. Modlący się człowiek „słyszy słowa nieznane”. Ostatecznie jednak stopniowo odkrywamy, że to, co nieznane, w rzeczywistości być może zostało tylko zapomniane. Chodzi o przypomnienie prawdy o tym, gdzie człowiek w chwili próby może szukać ratunku. Jesteśmy świadkami aktu łaski, uwolnienia od nadmiernych ciężarów, które przytłaczały człowieka wołającego w ucisku do Pana. Gest miłosierdzia ze strony Boga jest owocem pełnej zaufania modlitwy, którą zwrócił się człowiek do swego Stwórcy. Przychodząc z pomocą i przebaczeniem Bóg przypomina jednocześnie, czego oczekuje od ludzi. Odnajdujemy więc wplecione w tekst Psalmu pierwsze przykazanie Narodu Wybranego – słuchaj i pamiętaj. Słuchaj głosu Pana i pamiętaj, że On jest jedynym Bogiem. Tylko od Niego może nadejść skuteczna pomoc. Tylko Bóg może wybawić swój lud z niewoli, tak, jak uczynił to wyprowadzając Izraela z Egiptu.

Ewangelia: Mk 12, 28b – 34

Dzięki opowieści Ewangelisty Marka możemy towarzyszyć Jezusowi w kolejnej odsłonie Jego spotkań z ludźmi. Tym razem do Chrystusa podchodzi uczony w Piśmie, który wydaje się nie mieć złych zamiarów. Po prostu chce znać odpowiedź Jezusa na pytanie, które być może sam sobie od dawna zadawał, lub którym „testował” mądrość ludzi, którzy chcieli uchodzić za nauczycieli w Izraelu. Pyta o pierwsze – czyli najważniejsze – przykazanie w Prawie. Wiemy dobrze, że Synowie Izraela byli zobowiązani do zachowywania 613 nakazów i zakazów wynikających wprost, bądź dopowiedzianych przez tradycję mędrców medytujących nad Prawem. Można więc było się pogubić w hierarchii ważności poszczególnych przepisów. Jednocześnie przyjęty klucz porządkujący nakazy Prawa wiele mówił o tym, co jest najważniejsze dla jego autora. Jezus nie ma wątpliwości, że pierwszym jest przykazanie posłuszeństwa Jedynemu Bogu, z którego rodzi się wskazanie miłości, jako najważniejszej więzi łączącej Stwórcę i stworzenie. Miłość Boga w konsekwencji prowadzi do miłości człowieka, który nosi w sobie „obraz i podobieństwo” Pana. Uczony w Prawie podziela odpowiedź Jezusa, czym zyskuje sobie również uznanie w oczach Zbawiciela. W naszej wielkopostnej codzienności, kiedy być może staramy sobie narzucić w duchu umartwienia wiele dodatkowych aktów pobożnych, warto pamiętać, że każdy z nich ma o tyle wartość, o ile staje się znakiem miłości Boga i człowieka wprowadzonej w czyn.

 

Sobota, 29.03.2025

Pierwsze czytanie: Oz 6, 1-6

„Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” (Oz 6,6). To jedno zdanie, którym Bóg puka dziś do naszych serc przez słowo wypowiedziane przed wiekami przez proroka Ozeasza, otwiera przed nami drzwi do samego serca naszego Stwórcy. Bóg jest miłością. Największym pragnieniem miłości jest – miłość. Wszystko inne blednie wobec tej rzeczywistości. Na cóż byłoby mnożenie ofiar składanych na ołtarzu lub słów wypowiadanych na modlitwie, gdyby w sercu człowieka nie było miłości do Boga. Pan naprawdę odsłonił przed Prorokiem swoje serce i dzięki temu pozwolił nam wszystkim poznać, że dobrze wie, jak bardzo chwiejni i niestali jesteśmy w uczuciach. Łatwo zapalają się serca w chwilach uniesień, ale równie łatwo gaśnie zapał wywołany tymczasowym wzruszeniem. Miłość tymczasem to nie słomiany ogień, ani rosa o świtaniu. Miłość to wytrwałość i wierność. Miłość to zaufanie. Miłość to zawierzenie wszystkiego, czym się żyje, również spraw bolesnych i trudnych. Dlatego tak owocna jest zachęta do powrotu do Pana, który być może zranił, ciosając przez proroków oporne serca ludzi, ale też On sam uleczy i On ranę przewiąże. Niezwykłej mocy nabiera w tym kontekście wspomnienie o przywróceniu do życia i podźwignięciu „dnia trzeciego”. Pojawiają się tu słowa, których greckie odpowiedniki będą opisywać zmartwychwstanie. Nawrócenie do Pana jest więc czymś o wiele więcej, niż tylko zmianą stylu życia. Prawdziwe nawrócenie jest zmartwychwstaniem, które dokonuje się mocą miłości ofiarowanej i przyjętej.

Psalm responsoryjny: Ps 51, 3-4. 18-19. 20-21

Modlimy się dziś psalmem, który od wieków zarówno Synowie Izraela jak i wspólnota uczniów Jezusa przywoływali w chwilach skruchy, żalu za grzechy, w czasie pokuty. Słowa, które według tradycji miały być dawidowym wołaniem o miłosierdzie po ujawnieniu jego grzechu z Batszebą i zabójstwa Uriasza, czyni swoimi każde serce, które z pokorą uznaje swoje słabości i prosi Boga o przebaczenie. Tego, co zniszczył grzech, nie są w stanie odbudować ofiary i całopalenia. Zdrada miłości, która dokonała się w sercu, domaga się ofiary i żalu płynącego z głębi serca. Człowiek okazuje swoją skruchę, odsłaniając przed Bogiem ruinę, do której się doprowadził wybierając drogę grzechu. Bóg okazuje swoje miłosierdzie odbudowując serce człowieka, czyniąc z niego na nowo swoją świątynię.

Ewangelia: Łk 18, 9-14

Cała dzisiejsza liturgia Słowa prowadzi do spotkania z prawdą o tym, że w relacji z Bogiem nie liczą się zewnętrzne gesty lecz wewnętrzna postawa serca. Jezusowa przypowieść o modlitwie celnika i samochwalstwie faryzeusza jest doskonałą ilustracją tego prawa życia duchowego. Bóg naprawdę widzi serce człowieka. Okazuje się, że można nawet w świątyni, w obecności samego Boga, nie robić nic innego, jak tylko mnożyć dowody własnej wielkości, mądrości i chwały. Faryzeusz obnoszący się ze swoją ponadnormatywną „pobożnością” niemal budzi odrazę. Miarę przebiera jego dziękczynienie ze to, że „nie jest jak inni ludzie.” Natomiast pokora celnika, jego skrucha i świadomość niegodności nie tylko budzą sympatię słuchaczy opowieści, ale przede wszystkim znajdują uznanie w oczach Boga. I dziś nie brakuje serc niosących na sztandarach pobożność, sprawiedliwość i prawość. Wszystko to o tyle jest miłe Panu, o ile zanurzone w pokorze celnika, który pamięta, że jest tylko słabym i grzesznym człowiekiem, a jedyne, co może go ocalić, to nie własne zasługi, ale miłosierdzie Pana.