Komentarze do czytań – III tydzień wielkanocny | od 26 kwietnia do 2 maja 2020 r. – s. M. Tomasza Potrzebowska CSC

Pon
Wt
Śr
Czw
Pt
Sb

Niedziela, 26.04.2020 r.

Pierwsze czytanie: Dz 2, 14. 22b-32

Jak wielką mocą w życiu Piotra i innych apostołów była Pięćdziesiątnica, skoro z wystraszonych i pozamykanych ludzi stali się tymi, którzy głoszą przed tłumem. Piotr przemawia donośnie, Piotr, którego pewnie jedyną szkołą był trzyletni kurs chodzenia za Mistrzem, słuchania Go i patrzenia na to, co robi. W tej przemowie Piotr nie teoretyzuje. On dzieli się swoim doświadczeniem, mówi o czynach, cudach i znakach, przy których był i które widział. Powołuje się też na doświadczenie ludzi, którzy go słuchają, mówiąc, że o tym sami wiedzą, bo niektórzy z nich też przecież słuchali Jezusa i widzieli Jego czyny.

Krótko opisując mękę Pana Jezusa, przechodzi do cytatu z Pisma, aby ugruntować w słuchaczach przekonanie, że to wszystko było zaplanowane przez Boga i właśnie na ich oczach się dokonało.

Zadajmy sobie pytanie: czy tak głosimy Jezusa? Czy opowiadamy o Jego wielkich dziełach w naszym życiu? Czy dzielimy się doświadczeniem naszej wiary, czy tylko narzekamy, że ludzie dziś nie wierzą? W Dziejach Apostolskich nikt nie pytał, czy nie wierzą, ale raczej odpowiadał na pytanie, dlaczego ja sam wierzę? „Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami” – tak Piotr zakończył nauczanie.

Psalm responsoryjny: Ps 16 (15), 1b-2a i 5. 7-8. 9-10. 11 (R.: por. 11a)

W pierwszym czytaniu Piotr zacytował Psalm w odniesieniu do męki Jezusa. Przeczytajmy go więc w ten sposób. Jezus, będąc w czasie męki i śmierci, ufał, że jest chroniony przez Boga, że Bóg zabezpiecza Jego los. Czemu ufał i był tego tak pewien? Bo stawiał sobie Boga przed oczy dniem i nocą, wiedział, że On stoi przy Nim i nic nie zachwieje Jego obecnością. Dlatego Jego serce trwało w pokoju i radości, a ciało było bezpieczne – chociaż biczowane i ukrzyżowane.

Czy potrafię tak ufać? Czy potrafię tak trwać w modlitewnym zanurzeniu w Bogu, że cokolwiek mnie spotyka – wiem, że to Jego ścieżka i że Bóg nie pozwoli, bym pozostał w grobie tej sytuacji?

Drugie czytanie: 1 P 1, 17-21

Znów spotykamy się dziś ze słowami Piotra, który po raz drugi odwołuje się do doświadczenia czytelników listu: „wiecie, że …, wy przez Niego uwierzyliście Bogu…”. To było źródłem wiary pierwszego Kościoła – spotkanie z żywym Jezusem. Dopiero na tym doświadczeniu można było uczyć ludzi teorii o Jezusie. O tym, co Piotr tu głosi, oni już wiedzieli z własnego doświadczenia – zostali wykupieni, trwają w wierze i nadziei.

Czy dziś nie głosimy za dużo teorii ludziom, którzy nie mają doświadczenia Boga? Czy dzielimy się swoim świadectwem wiary? Piotr mówi wyraźnie – przez Niego uwierzyliście w Boga!

Ewangelia: Łk 24, 13-35

W tym fragmencie Ewangelii Pan Jezus pokazuje nam to samo, o czy czytaliśmy dzisiaj w dwóch czytaniach. Idzie z uczniami, którzy jeszcze nie mają doświadczenia spotkania Go po zmartwychwstaniu. Są więc smutni i zawiedzeni. Po wylaniu swoich żalów słyszą z ust Pana Jezusa – o nierozumni! A potem następuje teoretyczny wykład o tym, co w Pismach napisano o Mesjaszu. Ale to ich nie przemienia. Przemienia ich dopiero doświadczenie. Gdy Jezus siada z nimi, gdy łamie chleb, czyli mówiąc dzisiejszym językiem – daje im Komunię Świętą – wtedy staje się obecny w nich. Znika im z oczu, bo wchodzi w nich, spotykają Go w sobie.

To doświadczenie przemieniło ich ze smutnych i zawiedzionych uciekinierów w zwiastunów i głosicieli Pana. Używają ważnego sformułowania – pałanie serca. Cokolwiek by to w praktyce oznaczało, to coś wewnętrznego w nas, pochodzącego bezpośrednio od Boga, coś, co przekonuje od środka, że On jest żywy i prawdziwy.

Poniedziałek, 27.04.2020 r.

Pierwsze czytanie: Dz 6, 8-15

Dziś przyglądamy się osobie św. Szczepana, więc popatrzmy na niego przez pryzmat słów Pana Jezusa z Ewangelii. Szczepan był pełen łaski i mocy, czyli w jego wnętrzu był obecny zmartwychwstały Pan. Jezus w Ewangelii mówi nam dziś, że dziełem Bożym jest właśnie wiara w Niego i przyjęcie Go. W pierwszym czytaniu widzimy sprzeciw ludzi wobec tego, jakie znaki i cuda dokonują się przez ręce tej napełnionej Bogiem osoby. Pan Jezus w Ewangelii pokazuje, że nie chodzi o te znaki, chodzi o bycie napełnionym Bogiem – obecnością zmartwychwstałego Jezusa poprzez spożywanie Jego Ciała, a wszystko inne jest miej ważne. W ten sposób spróbujmy zrozumieć postawę Szczepana aż do śmierci, o której przeczytamy jutro. Liczy się tylko bycie pełnym Boga, nawet dar życia nie jest tak ważny, jak zjednoczenie z Jezusem zawsze i pomimo wszystko.

Psalm responsoryjny: Ps 119 (118), 23-24. 26-27. 29-30 (R.: por. 1)

Tę samą myśl kontynuuje Psalm. Chociaż ktoś nastaje, chociaż spiskuje, to rozkoszą człowieka napełnionego Bogiem jest zachwyt nad Jego obecnością, Jego Prawem i Prawdą. Modlitwa psalmisty nie dotyczy czegoś ziemskiego, na czym tak mocno się skupiamy i co też zgani Pan Jezus w Ewangelii. Prośba psalmisty dotyczy zrozumienia Przykazań, powstrzymania kłamstwa i życia zgodnego z Bożą drogą.

Patrząc dziś na Jezusa zmartwychwstałego, powiedzmy Mu, że jest najważniejszy, że jest ważniejszy nawet od naszego życia, zdrowia, zaspokojenia potrzeb. Tylko wtedy będziemy błogosławieni, czyli szczęśliwi.

Ewangelila: J 6, 22-29

Słowa Pana Jezusa do tłumu, który Go szuka, który podejmuje jakąś aktywność, przemieszcza się na inne miejsce, są trudne, ale prawdziwe – szukamy często Pana Jezusa nie dla Niego samego, ale dla tego, co dla nas czyni. To bolesna prawda w takim czy innym procencie o każdym z nas. Chcemy, by Pan Jezus był czasami jak taka złota rybka – daj, daj, daj… zrób, zrób, zrób… – Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.

Jakże niewiele osób wznosi się na wyższy poziom modlitwy, gdzie sama obecność Pana Jezusa jest jedynym, czego pragną. W słowach Pana Jezusa, że Bóg chce, byśmy w Niego uwierzyli, zobaczmy wszystko, co Pan Jezus przyniósł na ziemię – objawienie Ojca, inną perspektywę patrzenia na życie, na człowieka, dar Ducha Świętego, który pozwala nam żyć stylem życia Jezusa. Czy w to wierzymy, skoro tego chce Bóg?

Wtorek, 28.04.2020 r.

Pierwsze czytanie: Dz 7, 51 – 8, 1a

Kontynuując myśl wczorajszych czytań, zobaczmy trafność słów Szczepana o ludziach twardego karku oraz opornych serc i uszu. Nie myślmy tylko o tamtych Żydach, do których Szczepan bezpośrednio kieruje te słowa. Pomyślmy o samych sobie. Ile jest w nas oporu serca i uszu na realne, pełne i rzeczywiste przyjęcie Jezusa Chrystusa? Jak bardzo twardy mamy kark, że nie chcemy tak do końca pokłonić się Jemu i poddać Mu całych siebie? Łatwiej nam wybuchnąć gniewem na kogoś, kto jest dla nas wyrzutem sumienia i usunąć go z naszej drogi, niż sercem przyjąć całe Boże przesłanie. Może nie rzucamy kamieniami, ale rzucamy słowami, które tak samo niosą śmierć.

Szczepan był pełen Ducha Świętego, więc zobaczył niebo, a w nim Boga Ojca i Pana Jezusa. Tak jak Jezus oddał swego ducha, a za ukamienowanie ciała mocą Jezusa przebaczył oprawcom. Ile jest w nas Bożego Ducha, który pozwala nam widzieć niebo?

Psalm responsoryjny: Ps 31 (30), 3c-4. 6 i 7b i 8a. 17 i 21ab (R.: por. 6a)

Te słowa to modlitwa pełna ufności i zawierzenia siebie w ręce Boga, który jest większy od niesprawiedliwego cierpienia. Bóg jest tu przedstawiany jako skała z twierdzą warowną, w której można się schronić. On jest Tym, w Którego rękach jesteśmy bezpieczni. On jest Odkupicielem i Wybawcą. Jego obecność wystarczy, by osłonić od spisku i ataku.

Módlmy się tymi słowami, patrząc na kamienowanego niewinnie Szczepana, ale przede wszystkim patrząc na mękę Pana Jezusa i prośmy, by On i tylko On był najważniejszą Osobą w naszych sercach.

Ewangelia: J 6, 30-35

Znów mamy to samo niezrozumienie – ludzie chcą chleba i znaków tu w doczesności, a Pan Jezus mówi o ważniejszych i głębszych sprawach Bożych. Ludzie nie rozumieją tego, co Pan Jezus mówi o tym, że to On sam i Jego Ciało są jedynie tym, czego powinni pragnąć. Ludzie chcą chleba, bo żyjąc w doczesności są pozamykani na to, co przynosi Pan Jezus, a On z cierpliwą miłością próbuje im tłumaczyć, że jest coś więcej, że Jego obecność jest zaspokojeniem wszystkich pragnień.

Zadajmy sobie pytanie, czy już przeszliśmy ze śmierci do życia, czy nadal jesteśmy na pustyni i szukamy manny, która rozbudza tylko bardziej nasze łaknienie. Czy dotarliśmy już do ogrodu zmartwychwstania i Pan Jezus – Chleb Życia – daje nam siebie, bo „kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.”

Środa, 29.04.2020 r. – święto Św. Katarzyny Sieneńskiej, dziewicy i doktora Kościoła, patronki Europy

Pierwsze czytanie: 1 J 1,5-2,2

Św. Jan pisze, że Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności. Jak się ma światłość do ciemności? To dwie wykluczające się wzajemnie rzeczywistości. Gdy rozbłyska światłość, znika ciemność. Z ciemnością w duszy św. Jan utożsamia grzech, który mamy wyznać Bogu, by pozwolić Mu w ten sposób go odpuścić i oczyścić nas z tego, co było ciemnością.

Zastanówmy się dziś nad naszymi spowiedziami. Czy z wiarą w moc Jezusa Chrystusa, którego Jan nazywa rzecznikiem wobec Ojca, klękamy przed kapłanem, by wyznać wszelką ciemność, ale też wszelkie cienie, które zasłaniają czy osłabiają światło Jezusa w naszym sercu? Czy doceniamy Jego ofiarę krzyża, która zgładziła grzechy świata? Czy uczymy swoje dzieci i wnuki, by doceniały sakrament pokuty?

Psalm responsoryjny: Ps 103,1-2.3-4.8-9.13-14.17-18

Psalmista całym sobą błogosławi Pana, który odpuszcza grzechy, który leczy choroby, ratuje życie, daje łaskę, jest miłosierny i łaskawy. Czy tak patrzę na Boga zwłaszcza, gdy zgrzeszę i potrzebuję zanurzenia w Jego miłosierdzie? Czy błogosławię wtedy w sercu Boga, który lituje się nade mną jak ojciec nad dzieckiem, które jest małe, słabe i się przewraca?

On nas zna, On wie, że jesteśmy prochem, ale czy my to wiemy? Czy uniżamy się przed Nim w osobie spowiednika, by pokazać Mu tę swoją nędzę i przyjąć od Niego nową łaskę, by powstać i znów wypełniać Jego wolę zawartą w Przykazaniach?

Ewangelia: Mt 11,25-30

Dziś wspominamy św. Katarzynę ze Sieny, więc przeczytajmy te słowa Pana Jezusa, patrząc na nią i na jej życie. Jezus wysławia Ojca za objawienie spraw Bożych prostaczkom. Katarzyna była analfabetką, a mimo to Bóg dał jej głębokie zrozumienie siebie i poznanie przekraczające wiedzę nabytą. O tym mówi Pan Jezus – On objawia się tym, którym sam chce, ale kiedy się komuś daje, to posyła go do utrudzonych i obciążonych, by ci doświadczyli ulgi i pociechy.

Katarzyna napisała dzieło, wiele listów do samego papieża, a była prostą kobietą swoich czasów, nieumiejącą nawet czytać i pisać. Zajmowała się setkami ludzi chorych i potrzebujących, nie mając zbyt wiele środków. Niech ona będzie dziś dla nas wskazaniem i zachętą, że nie mamy wymówek, żeby nic nie robić i ciągle czekać na jakieś specjalne dary z nieba. Użyjmy tego, co mamy i kim jesteśmy, bo tu nie chodzi o nas, ale o Boga. Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie, ale tylko wtedy, gdy czynimy Jego wolę. Katarzyna nie umiejąc pisać – dyktowała innym. Módlmy się, byśmy umiejąc czytać i pisać oraz mając tyle możliwości dzisiejszego świata, nie marnowali ich, tylko głosili Jezusa wszędzie i to z rozmachem św. Katarzyny ze Sieny.

Czwartek, 30.04.2020 r.

Pierwsze czytanie: Dz 8, 26-40

Zawsze urzeka mnie dyspozycyjność Filipa. Wyobraź sobie, że Bóg mówi dziś do ciebie: wstań, idź na konkretną drogę o określonej godzinie, ta droga jest pusta. Ilu z nas zaczęłoby zadawać Bogu pytanie: po co, skoro droga jest pusta? A gdybyśmy jednak poszli i spotkałby nas czy zadzwoniłby ktoś znajomy i zapytał, gdzie idziemy, to co byśmy powiedzieli? A wiesz, idę w konkretne miejsce, bo Bóg mi tak kazał, ale tam jest pusto. To po co idziesz?

Czy wyobrażamy sobie takie zaufanie słowom Pana? Czy wykonujemy Jego polecenia, nawet, kiedy objawił nam dopiero wstęp, czy czekamy na wszystkie wskazówki? A może bez tych pierwszych kroków nie będzie kolejnych wskazówek? Gdyby Filip nie doszedł tam, gdzie miał pójść, nie usłyszałby znów głosu Pana, by podszedł do wozu, który właśnie nadjeżdżał.

To jest dojrzałe chrześcijaństwo. Idź, zrób, posłuchaj, a potem przejmij inicjatywę i głoś Jezusa! Filip już dalej sam wymyślił, jak tu zagadać do pasażera wozu i opowiedział mu o Panu Jezusie. Co mi przeszkadza, by głosić Ewangelię wszędzie, gdzie jestem?

Psalm responsoryjny: Ps 66 (65), 8-9. 16-17. 19-20 (R.: por. 1b)

Czy tak może wyglądać nasze głoszenie Ewangelii? Czy tak możemy błogosławić Boga i rozgłaszać Jego chwałę? I czy tak możemy świadczyć wobec innych, że On obdarzył nas życiem, że nie dał się potknąć? Mamy tak wiele historii działania Boga do opowiedzenia. Gromadźmy rodzinę, znajomych i opowiadajmy, co Pan uczynił naszej duszy, jak wołaliśmy do Niego w konkretnych sprawach, a On nas wysłuchał.

Jest wokół nas tak wiele osób, które się nie modlą, bo myślą, że Bóg odepchnął ich prośby, że ich nie wysłuchał i tracą wiarę. Budujmy ją z powrotem swoimi ustami i swoim językiem opowiadając o Jego czynach.

Ewangelia: J 6, 44-51

W kontekście wcześniejszych czytań usłyszmy słowa Pana Jezusa, że Ojciec pociąga ludzi, by przyszli do Jezusa i doświadczyli Jego życia. Wszyscy mają być uczniami, więc każdy musi usłyszeć naukę o Panu Jezusie, by mógł przyjść, uwierzyć i mieć życie wieczne. Ilu osobom ostatnio głosiliśmy o Panu Jezusie? Ilu osobom pokazaliśmy, że Jezus jest Chlebem żywym w Eucharystii i że bez przyjmowania Komunii pomrzemy na pustyni? Czy ma dla nas wartość obecność Jezusa w Eucharystycznym Chlebie? Czy może już jak protestanci patrzymy na Najświętszy Sakrament jak na symbol? Pan Jezus mówi wyraźnie – Chlebem jest Jego Ciało wydane za życie świata.

Piątek, 01.05.2020 r.

Pierwsze czytanie: Dz 9, 1-20

Wczoraj patrzyliśmy na Filipa, który w posłuszeństwie Panu głosi Ewangelię, dziś widzimy Szawła, który prześladuje uczniów Pańskich. Gdy Jezus objawia się Szawłowi, utożsamia się ze wszystkimi prześladowanymi i znów używa swojego ucznia – tym razem Ananiasza, by dotrzeć do serca Szawła, dotknąć go i napełnić Duchem Świętym.

Czy potrafię na słowa Pana o trudnej misji, do której posyła, odpowiedzieć: oto jestem? Jezus tłumaczy Ananiaszowi, że głoszenie Go wiąże się z cierpieniem oraz prześladowaniem i Ananiasz, chociaż niechętny na początku, idzie pod wskazany adres, kładzie ręce na Szawła i nazywa go swoim bratem. Ta miłość uwalnia moc Ducha Świętego, Szaweł odzyskuje wzrok i zostaje napełniony Duchem. Niedługo potem zaczyna głosić Pana Jezusa, staje się Pawłem, którego gorliwość o niesienie Pana innym ludziom niech zawsze będzie dla nas wzorem i wyzwaniem.

Psalm responsoryjny: Ps 117 (116), 1b-2 (R.: por. Mk 16, 15)

Najkrótszy Psalm zawiera kwintesencję przesłania Bożego. Wszystkie narody i wszystkie ludy są wezwane, by chwalić Pana i Go wysławiać. Potężna Jego łaska objawia się, gdy z miłością głosimy Go innym, gdy pokornie idziemy tam, gdzie nas posyła uznając, że Jego łaska jest nad nami, że to Jego dzieło, a my jesteśmy tylko sługami. Nawet, jeśli jesteśmy sługami słabymi, upadającymi, sprzeciwiającymi się Jego woli – to Jego wierność trwa na wieki. On jest wierny w miłości i obdarowaniu, które nam dał, aby nieść Go wszystkim zawsze i wszędzie.

Ewangelia: J 6, 52-59

Nie wszyscy w czasach Pana Jezusa i nie wszyscy dziś rozumieją Jego naukę. Żydzi nie rozumieli, o co chodzi w spożywaniu Ciała Pana Jezusa i dziś też jest wielu chrześcijan, którzy nie uznają realnej, rzeczywistej i substancjalnej obecności Pana Jezusa w Eucharystii. Ale Jezus mówi bardzo jasno – kto nie spożywa Jego Ciała i Krwi – nie ma w sobie życia. Tylko Ciało i Krew Pana Jezusa dają życie. Tylko to jest prawdziwym pokarmem. To, co spożywali przodkowie, dawało śmierć. Czy to rozumiemy? Czy wszystkimi sposobami głosimy wartość Eucharystycznego Pokarmu zwłaszcza dziś, gdy dla wielu chrześcijan to tylko symbol, bez większego znaczenia, bez którego można się obyć? Uwierzmy słowom Pana Jezusa – tylko Jego Ciało jest prawdziwym pokarmem, który daje życie wieczne – innego pokarmu nie było i nie będzie. Kto Go nie spożywa, nie ma życia w sobie – tak mówi sam Pan Jezus.

Sobota, 02.05.2020 r. – uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski

Pierwsze czytanie: Ap 11,19a;12,1.3-6a.10ab

Dziś ważny dzień w życiu naszego narodu. Patrzymy na naszą Królową ukoronowaną ręką samego Boga wieńcem z dwunastu gwiazd. Ta Niewiasta obleczona w słońce zawsze wskazuje na Słońce Sprawiedliwości, którym jest Jej Syn. Widzimy w tym fragmencie opis sprzeciwu szatana przeciwko Jezusowi i Jego Kościołowi. Ale na drodze szatana jest Ona – Niepokalana. Smok stanął, czyli nie mógł iść dalej. Maryja wypełniła wolę Boga, dała życie Jezusowi, który zasiadł po prawicy Ojca. Maryja nigdy nie poddała się zwątpieniu, lękowi, a zwłaszcza grzechowi. Ona – nasza Królowa – niech ogłasza całemu narodowi zbawienie w Jezusie, niech ogłasza potęgę i królowanie Boga przez Jej Serce w sercu każdego Polaka.

Psalm responsoryjny: Jdt 13,18bcda.19-20

Śpiewajmy te słowa, które Ozjasz – przywódca miasta, które swym bohaterskim i odważnym czynem obroniła Judyta – wypowiedział na jej cześć, a które Kościół od początku odnosi do Maryi. To Ona – Niepokalana Matka Pana i nasza Królowa – jest błogosławiona między niewiastami. Te słowa powtórzyła św. Elżbieta i my je powtarzamy w każdym „Zdrowaś Maryjo”. Pamiętajmy więc dziś o różańcu, w którym wielokrotnie mówimy Maryi, że jest błogosławiona i rozważając tajemnice życia Jej Syna, wyznajemy wiarę, że ufność w Bogu jest wieczna i że wywyższył Ją w niebie, koronując na Królową świata.

Drugie czytanie: Kol 1,12-16

Bóg nas przeniósł do królestwa Jezusa. Jesteśmy odkupieni z grzechów, mamy uczestnictwo w tym, w czym uczestniczą świeci w niebie. Czy tym żyjemy?

Najpełniej w królestwie żyła Maryja. To Ona urodziła Syna, który jest obrazem Boga. My wszyscy, stworzeni w Nim, przez Niego i dla Niego, jesteśmy stworzeni na Boży obraz. Ten obraz nosimy w sobie jako zadatek wieczności, ale też jako wezwanie do nieustannego starania się, by osiągnąć standard Jezusa i stawać się podobnym do Niego. On jest wzorem i w Nim istniejemy, by coraz bardziej wchodzić w rzeczywistość Jego królestwa. Niech Maryja nam w tym dzisiaj szczególnie pomaga.

Ewangelia: J 19,25-27

Trzy kobiety stały pod krzyżem Pana Jezusa. Widział je pewnie przez zamglone, napływające krwią oczy. Między nimi dostrzegł Jana – jedynego ucznia, który nie opuścił Go, kiedy zaczęła się męka. To, co ostatkiem sił zrobił Pan Jezus, jest dla nas ogromnym darem i zadaniem. Oto daje nam swoją Matkę, a Jej powierza nas w osobie ucznia. Ta nierozdzielność Kościoła i Maryi jest dziś wystawiana na próbę, gdy usiłuje się w różnych środowiskach pokazywać Maryję jako kogoś niepotrzebnego, bez kogo w życiu wiary można sobie poradzić. Innego zdania był Pan Jezus, który taki porządek ustanowił i to w bardzo bolesnym momencie swego życia. Nie dodawajmy Mu cierpień, odrzucając Jego wspaniały dar – Matkę. Oby Ona zawsze była dla nas Matką i obyśmy traktowali Ją z miłością jak synowie i córki, tak, jak tego chce Pan Jezus.