Komentarze do czytań – III tydzień Adwentu | od 17 do 23 grudnia 2017 r. – Mateusz Mickiewicz, kleryk III roku WMSD w Warszawie

[dzien 1]

Niedziela, 17.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Iz 61, 1-2a. 10-11

Przeczytany fragment pochodzi z trzeciej części Księgi Izajasza, zwanej „Księgą Triumfu”. Izraelici po kilkudziesięciu latach powracają z niewoli babilońskiej. Jednak rzeczywistość kraju, do którego powrócili, zwłaszcza pod względem materialnym, nie była zadowalająca. Bóg jednak widzi więcej – potrzeba było nie tylko odnowy materialnej, ale także odnowy duchowej Izraelitów. Pan posyła proroka, który ma „głosić dobrą nowinę ubogim”, a więc zapowiadać ostateczne zwycięstwo Boga w Jego ludzie.

Te same słowa z Księgi Izajasza odczytuje Jezus w synagodze w rodzinnym Nazarecie u początku publicznej działalności (por. Łk 4,16-19). W Nim bowiem w doskonały sposób spełniły się zapowiedzi Starego Testamentu. To Jezus, który stał się człowiekiem, chce „opatrywać rany serc złamanych, zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę, obwieszczać rok łaski u Pana” (por. Iz 61,1n). To właśnie teraz jest czas łaski dla nas.

Trzecia Niedziela Adwentu nazywana jest w liturgii „Gaudete” – niedzielą radości. Naszą radością jest bliskie przyjście Pana, bo już za tydzień uroczystość Jego Narodzenia. Ale jeszcze głębszą radością naszego serca jest zawsze doświadczenie, że Pan wyzwala nas z naszych niewoli – grzechu, lęku, niepewności. On ma moc to uczynić. I jest wierny swoim obietnicom.

 

Psalm responsoryjny: Łk 1,46-48,49-50,53-54

Radość Maryi jest radością z obecności Chrystusa w Jej życiu. Choć był On jeszcze ukryty dla świata, Maryja już przez dziewięć miesięcy ciąży mogła doświadczać nie tylko duchowej, ale i fizycznej bliskości z Jezusem.

Bóg w swoim Synu spełnia obietnice dane Izraelitom – „głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił. Ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie” (Łk 1,53n). On przychodzi na ziemię, bo chce być blisko nie tylko Maryi, ale każdego człowieka. Szczególnym wyrazem Jego pragnienia jest dla nas Eucharystia.

 

Drugie czytanie: 1 Tes 5,16-24

Czy można modlić się nieustannie? Jedna z reguł życia duchowego mówi, że aby modlić się nieustannie, trzeba modlić się przynajmniej czasami. Potrzebujemy zatem zaplanowanej, regularnej modlitwy, dostosowanej do rozkładu naszych zajęć, która niezależnie od dnia, naszego nastroju czy aktualnych problemów przypomina nam o Bogu, który nas kocha. Czym jednak jest modlitwa nieustanna? Wypływa ona z modlitwy regularnej, ale jest czymś więcej – jest ona, jak mówili święci, „trwaniem w Bożej obecności”, nieustanną pamięcią o Bogu, i tym samym otwarciem się na Jego działanie w całym naszym życiu. Wtedy naturalne staje się dla nas to, o czym pisze św. Paweł do Tesaloniczan – dziękujemy Bogu za wszystko, co nas spotyka, rozeznajemy to, co jest dobre i warte zatrzymania, a co ma „choćby pozór zła” i niepostrzeżenie może nas odciągnąć od wierności Bogu.

 

Ewangelia: J 1,6-8.19-28

Trudne jest zadanie głosiciela słowa Bożego. Ma on bowiem przyciągać innych nie tyle do siebie, ile do Boga. I w naszym życiu może pojawić się pokusa, by dając innym świadectwo wiary, użyć możliwie najpiękniejszych słów, aby przypodobać się, zrobić na innych „dobre wrażenie”. Z pewnością wzorem świadka Chrystusa jest dla nas Jan Chrzciciel, który jasno określa swoją misję: „Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską” (J 1, 23). Jan mówi innym to, co chce przez niego przekazać Bóg – wzywa do nawrócenia, „prostowania dróg dla Pana”. Jednocześnie w swojej posłudze opiera się nie na własnej mądrości, ale na mocy Boga. Nie głosi siebie, ale wskazuje na Chrystusa, o którym później powie: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30). Dzięki temu Jan nie boi się nastających na niego faryzeuszów, ponieważ wie, że Jego ostoją jest sam Pan.

Jan jest także wzorem pokory. Jego dialog z faryzeuszami nie świadczy o fałszywej skromności, ale o świadomości powołania, którym obdarzył go Bóg. Mówiąc, że nie jest godny rozwiązać rzemyka u sandałów Chrystusa (por. J 1, 27), stawia się w roli niewolnika, bowiem w tamtych czasach było to przynależne mu zadanie. Sługami (dosłownie „niewolnikami”) Chrystusa nazywali się potem także apostołowie, jak chociażby św. Paweł czy św. Jakub (por. Rz 1,1; Jk 1,1).

Każdy z nas, na mocy chrztu świętego, jest wezwany do dawania świadectwa o Chrystusie. Chodzi tu jednak nie tylko o słowa, ale przede wszystkim o świadectwo życia, osobistego nawrócenia. Ze świadomością, że Tym, który jest godzien wszelkiej chwały, jest Bóg, a nie ja sam.

 

[dzien 2]

Poniedziałek, 18.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Jr 23,5-8

Słyszymy dziś proroctwo, które Jeremiasz wypowiedział w jednym z najtrudniejszych okresów w dziejach Narodu Wybranego. Królestwo Judy za panowania króla Sedecjasza nie tylko chyliło się ku upadkowi i zawisła nad nim groźba deportacji ludności na ziemie babilońskie, ale było jednocześnie dotknięte kryzysem wiary w Jedynego Boga. W całym kraju były czczone pogańskie bóstwa, w których kolejni królowie próbowali pokładać nadzieję.

Choć nic nie wskazywało na odzyskanie politycznej niezależności i sprawiedliwości społecznej, prorok Jeremiasz zapowiedział nadejście króla, który przywróci upragniony ład. Tym, który mógł wypełnić to proroctwo w doskonały sposób, był oczekiwany przez Naród Wybrany Mesjasz.

Bóg jest zawsze wierny swoim obietnicom. On jest w stanie przywrócić to, co wydaje się być stracone, ale inaczej, niż sami wyobrażalibyśmy to sobie. Chrystus – przez swoją śmierć i zmartwychwstanie – odnowił nie jeden naród, ale całe stworzenie.

Być może mam wrażenie, że moje życie przypomina upadające królestwo Judy, gdzie nie widać nadziei na lepsze jutro. Bóg jednak chce objawiać swoją moc właśnie w tym, co po ludzku stracone. Stawia jednak warunek: odwróć się od obcych bogów. Powróć do Mnie i zaufaj mojej łasce.

 

Psalm responsoryjny: Ps 72,1-2,12-13,18-19

Być może tym, czego najbardziej teraz potrzebujemy, jest pokój. Nie „święty spokój”, ale taki pokój, który może dać naszemu sercu tylko Bóg. On bowiem jest tym, który zna nas w pełni i jest sprawiedliwym sędzią.

Psalm 72 mówi o królu, do którego zadań należy sądzenie. Było to zadanie niezwykle wymagające. Kiedy młody król Salomon wstąpił na tron i miał możliwość poprosić Boga, o co tylko chciał, wówczas zwrócił się do Niego: „Racz dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła” (por. 1 Krl 3,9).

Tym, który lituje się nad ubogimi, a nędzarzy ocala od śmierci, jest Jezus. On nigdy nas nie potępia, ale biorąc na siebie nasze słabości, czyni nas synami i córkami Boga Ojca. On jest sędzią miłosiernym.

Kiedy przyjmujemy Boże przebaczenie, sami przestajemy być sędziami, którzy jedynie oceniają i przekreślają innych ludzi, a zaczynamy patrzeć na nich tak jak Bóg – z miłością.

 

Ewangelia: Mt 1,18-24

Możemy wyobrazić sobie Józefa i Maryję, którzy, już sobie zaślubieni, byli zakochani, planowali szczęśliwe, małżeńskie życie… I nagle w ich życie wkracza Bóg. Czasem Jego plany wydają się niezrozumiałe, czy wręcz szkodliwe dla człowieka. Patrząc na nasze otoczenie, nieraz pytamy: „Dlaczego ci małżonkowie zgodzili się na niepełnosprawne dziecko?”, „Dlaczego ten chłopak poszedł do seminarium?”.

Bóg jednak naprawdę kocha człowieka i wie, co jest dla niego dobre, do czego go przeznaczył. Kierując się jedynie ludzkimi kalkulacjami, nawet sprawiedliwymi, Józef oddaliłby Maryję. Gdy jednak słyszy wezwanie Boże, natychmiast zmienia swoje plany. „Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie”.

Być może nie czekają nas teraz poważne decyzje, jak wybór szkoły, pracy, czy też rozeznanie życiowego powołania. Jednak każdego dnia, jeśli jesteśmy wsłuchani w głos Ducha Świętego, otrzymujemy wiele Bożych natchnień – do uczynienia czegoś wykraczającego poza zwykłą ludzką przyzwoitość, do gorliwszej modlitwy. Jeżeli na nie odpowiadamy, w naszym życiu staje się coraz bardziej obecny Emmanuel – „Bóg z nami”.

 

[dzien 3]

Wtorek, 19.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Sdz 13,2-7.24-25a

Po wejściu Izraelitów do Ziemi Obiecanej, a przed ustanowieniem w kraju monarchii, przez okres około dwustu lat przywódcami plemion izraelskich byli sędziowie. Samson, o którego poczęciu i narodzinach mówi dziś słowo Boże, był jednak nie tylko sędzią, ale przede wszystkim nazirejczykiem – człowiekiem poświęconym Bogu na wyłączność już od początku swojego życia.

Niepłodność rozumiano w Izraelu jako brak Bożego błogosławieństwa, a nawet jako karę. Bóg jednak jest dawcą życia i powołania człowieka, i w ludzkiej rzeczywistości, często skomplikowanej, chce realizować swój zamysł miłości. Misją Samsona było wyzwalanie Izraelitów z rąk Filistynów, a tym samym umożliwianie swobodnego wyznawania wiary w Jedynego Boga.

Każdy z nas istnieje, ponieważ chciał go Bóg; to On, poprzez rodziców, daje życie. Prorok Jeremiasz w momencie swojego powołania usłyszał słowa: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię”. Zatem uprzednią do wszelkiej miłości ludzkiej jest odwieczna miłość Boga.

Jednocześnie każdy chrześcijanin jest szczególnie poświęcony Bogu – na mocy chrztu świętego. Nie jestem zatem kimś bezwartościowym – jestem obdarowany nowym życiem przez Jezusa Chrystusa i powołany do głoszenia Dobrej Nowiny innym.

 

Psalm responsoryjny: Ps 71,3-4a,5-6ab,16-17

Psalmy w poruszający sposób opisują relację Boga i człowieka. Słowa psalmu z dzisiejszej liturgii są modlitwą starca, człowieka, który nie tylko przeżył wiele lat, ale niesie też w sobie mądrość życiową. A, jak mówi w wielu miejscach Pismo Święte, „początkiem mądrości jest bojaźń Boża” (por. Ps 111,10; Syr 1,14). Bojaźń Boża to nie tyle lęk czy strach przed Stwórcą, ale postawa miłości, szczerej troski o to, by pozostać wiernym Temu, który pierwszy mnie umiłował. Bóg nie jest kimś dalekim czy nieobecnym. On strzeże człowieka już od poczęcia w łonie matki, i towarzyszy przez całe życie temu, kto Mu zaufa.

Starość kojarzymy bardzo często z chorobą, cierpieniem czy samotnością. Może być ona jednak wspaniałą okazją do szczerej refleksji nad tym, jak Pan Bóg działał w moim życiu, jak wiele od Niego otrzymałem. Wspominanie dzieł Boga jest dla nas umocnieniem zwłaszcza wtedy, gdy doświadczamy trudności w wierze, a Pan zdaje się być daleko od nas.

Niezależnie od etapu życia, na którym jestem, słowa dzisiejszego psalmu mogę uczynić swoją modlitwą – bo kiedy dostrzegam działanie Boże, okazuje się, że historia mojego życia jest naprawdę historią zbawienia.

 

Ewangelia: Łk 1,5-25

Choć Pismo Święte często wiąże sprawiedliwość człowieka z Bożym błogosławieństwem, a grzech z karą, historia wielu biblijnych postaci zdaje się nie potwierdzać tego schematu. Elżbieta i Zachariasz byli sprawiedliwi, nienaganni wobec przepisów Prawa, a jednak do późnej starości nie mieli dziecka. Czy zatem Bóg nie wysłuchuje naszych modlitw?

Zachariaszowi objawia się anioł podczas składania ofiary kadzenia. Woń kadzidła jest, podobnie jak w Starym Przymierzu tak i dziś, symbolem modlitwy człowieka, ufnie wznoszonej do Boga. Bóg nigdy nie jest głuchy na prośby człowieka, nawet jeśli zdaje się milczeć. On zna najlepszy czas i sposób na to, jak zadziałać w naszej historii.

Zdumiewające wydaje się zestawienie opisu zwiastowania narodzin Jana Chrzciciela ze zwiastowaniem narodzin Jezusa. Zarówno Zachariasz, jak i Maryja na zaskakujące ich słowa anioła odpowiadają podobnie: „Po czym to poznam?”, ,,Jakże się to stanie?”. Jednak to Zachariaszowi zostaje odebrana mowa, a nie Matce Bożej. Dlaczego? Bóg widzi to, co niedostrzegalne dla ludzi – serce człowieka. Jak wskazał papież Benedykt XVI, Maryja nie wątpi w to, co się stanie, ale pyta „jak”; Zachariaszowi natomiast brakuje wiary w moc Boga i realną szansę na posiadanie potomstwa w podeszłym wieku. Jak pokazuje jednak dalszy ciąg Ewangelii Łukaszowej, po okresie milczenia Zachariasz nie ma już wątpliwości, ale z ogromną mocą wielbi Boga.

Wierność Elżbiety i Zachariasza Bogu, pomimo wielu lat bezdzietności, może być dla nas wzorem właśnie wtedy, gdy dochowujemy wierności Bogu, a mimo to nie otrzymujemy tego, o co prosimy. On jednak wie, czego nam potrzeba, i nie chce, byśmy w jakiś sposób „zasługiwali” na Jego miłość. Nasza zewnętrzna wierność przykazaniom ma być wyrazem oddanego Bogu serca. Pytaniem, które warto sobie dziś postawić, jest pytanie o wiarę: czy naprawdę wierzę, że Bóg mnie kocha i chce mi błogosławić?

 

[dzien 4]

Środa, 20.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Iz 7,10-14

Dlaczego Achaz nie chciał „wystawiać Pana na próbę”? Bez znajomości kontekstu tych słów można by pomyśleć, że z powodu własnej pokory.

Achaz był królem Judy. Zaraz po wstąpieniu na tron stanął przed groźbą wojny, tzw. wojny syro-efraimskiej. Królowie Syrii i Efraima zawiązali koalicję przeciwko Asyrii, i chcieli do niej włączyć także Achaza. Ponieważ on odmówił, obaj królowie postanowili w odwecie najechać Judę i usunąć go z tronu. Wówczas zatrwożony Achaz prosi o wsparcie Asyrię.

W zaistniałej sytuacji prorok Izajasz, wysłany przez Boga, próbuje nakłonić króla, by zamiast działać według własnych planów, zaufał mocy Boga. Jednak prośba Achaza o „znak od Pana” oznaczałaby, że musi zrezygnować z własnego zamysłu, a zdać się całkowicie na Boga.

Wielokrotnie stajemy wobec trudnych sytuacji w naszym życiu, a nieraz nawet wobec poważnych kryzysów – w rodzinie, pracy, życiowym powołaniu. Możemy wówczas albo działać na własną rękę, wybierając rozwiązania, które z naszego punktu widzenia wydają się najprostsze, ale w rzeczywistości mogą poważnie krzywdzić innych i nas samych. Możemy jednak także powierzyć się Wszechmocnemu Bogu, który nawet w największych trudnościach może okazać swoją moc. On jest zawsze po naszej stronie.

 

Psalm responsoryjny: Ps 24,1-2,3-4ab,5-6

W dzisiejszym psalmie słyszymy o Bogu, który jest Panem wszechświata, Stwórcą nieba i ziemi. Wydaje się zatem kimś odległym, niedostępnym. Tego wielkiego Boga człowiek w Starym Przymierzu mógł jednak spotkać w świątyni, gdzie przebywała chwała Boża.

Od momentu śmierci i zmartwychwstania Chrystusa prawdziwą świątynią jest Jego ciało. Prawdziwi czciciele oddają cześć Ojcu nie w jednym, konkretnym miejscu na ziemi, ale w Duchu i prawdzie (por. J 4,24). Jednak słowa Psalmu 24 niosą konkretne wskazanie także dla ludzi Nowego Przymierza – Boga „w Jego świętym miejscu” może spotkać ten, kto jest „człowiekiem rąk nieskalanych i czystego serca”. Echo tych słów słyszymy w błogosławieństwach, które wypowiada Jezus: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8).

Bóg objawia się tak, jak sam chce, jednak niezwykle ważna jest nasza osobista dyspozycja, gotowość serca. Jeżeli żyję w stanie łaski uświęcającej, staram się o wierność Bogu, to jestem otwarty na Jego obecność w mojej codzienności.

 

Ewangelia: Łk 1,26-38

W dzisiejszej Ewangelii czytamy o doskonałym wypełnieniu obietnicy Boga, o której mówił w pierwszym czytaniu prorok Izajasz. Pan sam daje znak: oto Panna – Najświętsza Maryja Panna – pocznie i porodzi Syna. Choć z pewnością Maryja nie rozumiała w pełni tego, co zamierzał uczynić Bóg, przyjmuje Jego wolę. „Jakże się to stanie?” – „Duch Święty zstąpi na Ciebie”. Tylko moc Ducha Świętego może nas uzdolnić to wypełnienia Bożej woli.

Być może nieraz wyobrażamy sobie Maryję jako Tę, której od momentu zwiastowania nieustannie towarzyszyła Boża światłość, zawsze pełną dobrych myśli i spokojną. Jednak jak pokazują kolejne wydarzenia z Ewangelii, to właśnie od momentu przyjęcia przez Nią Bożego planu zaczęły piętrzyć się trudności – początkowe niezrozumienie ze strony męża, brak odpowiedniego miejsca na poród, a w końcu ogromne cierpienie pod krzyżem, gdy patrzyła na śmierć własnego Syna. Ostatecznie jednak w tej niezwykłej drodze powołania Maryi objawia się miłość Boga. Zbawiciel, którego przyjęła i urodziła, dokonuje odkupienia ludzkości, zaś Jego misja nie kończy się na śmierci, ale wiedzie do zmartwychwstania i nowego życia.

Maryja jest zatem przykładem dla nas, że zgoda na wolę Bożą wcale nie oznacza łatwego życia, ale jej realizacja przynosi życie pełne i prawdziwe – życie w Duchu Świętym.

 

[dzien 5]

Czwartek, 21.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Pnp 2,8-14

Pieśń nad Pieśniami, księga będąca pięknym tekstem lirycznym, w wyjątkowy sposób mówi o miłości dwojga ludzi. Jej głównymi bohaterami są Oblubieniec i Oblubienica. Mogłoby się wydawać, że w Piśmie Świętym nie powinno być miejsca na opisy tak romantyczne, pełne silnych uczuć, jakie mogą żywić do siebie mężczyzna i kobieta.

Jednak pod poezją tych słów kryje się głębszy sens. Słowo mówi bowiem nie tylko o miłości w relacji międzyludzkiej, ale o niepojętej, szalonej miłości jaką Bóg żywi do człowieka, i o tym, jak człowiek może na tę miłość odpowiadać. Bóg pragnie bowiem spotkania z człowiekiem – bardzo osobistego, intymnego, którego obrazem jest miłość małżeńska.

Może mi się czasem wydawać, że moja relacja z Bogiem w żaden sposób nie przypomina takiego zakochania, o którym mówi dzisiejsze czytanie. Oczywiście, to nie uczucia są najważniejsze. Dzisiejsze czytanie wzywa mnie jednak do czegoś więcej. Bóg nie chce, bym był mu wierny jedynie na płaszczyźnie obowiązku czy przyzwyczajenia. On daje mi się cały, zwłaszcza w Eucharystii, ale pragnie, bym i ja oddał mu się całkowicie. Wówczas może okazać się, że bliskość z Bogiem to rzeczywiście wielka przygoda miłości.

 

Psalm responsoryjny: Ps 33,2-3,11-12,20-21

„Sprawiedliwi, radośnie wołajcie na cześć Pana”. Kim jest człowiek sprawiedliwy? W języku Biblii to ten, kto wypełnia Prawo, zatem całym sercem pragnie być wiernym Bogu. Żyje słowami, które codziennie powtarzał każdy pobożny Izraelita: „Słuchaj Izraelu, Pan jest naszym Bogiem, Panem jedynym”.

Jeżeli rzeczywiście kocham Boga, to jestem wierny Jego Prawu. Św. Jan pisał w swoim liście, że „miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie. Prawo Nowego Przymierza to nie tylko nakazy i zakazy, ale to Prawo miłości. Zostałem umiłowany przez Boga, więc sam jestem zdolny do miłowania Go, a także innych ludzi.

Kiedy człowiek naprawdę odkrywa osobistą relację z Panem Bogiem, może doświadczać tego, o czym dziś mówi psalmista: „Raduje się w Nim moje serce. Ufam Jego świętemu imieniu”. Niezależnie od okoliczności mogę bowiem ufać Bogu, który mnie miłuje i chce mojego dobra.

 

Ewangelia: Łk 1,39-45

Po co Maryja poszła do Elżbiety? Najczęściej odpowiadamy, że po to, aby jej pomóc. Ale może jest też inny powód. Kiedy w naszym życiu doświadczamy niezwykłego działania Pana Boga, potrzebujemy kogoś, z kim moglibyśmy się tym podzielić. Kogoś, kto nas zrozumie – przyjaciela, towarzysza duchowego. Z pewnością Elżbieta była w stanie zrozumieć Maryję, w życiu której objawiła się moc Boża, bowiem i ona jej doświadczyła: mimo podeszłego wieku sześć miesięcy wcześniej poczęła Jana Chrzciciela.

Wiara ze swej natury potrzebuje świadectwa – nie tylko tego wygłaszanego publicznie, ale także zaświadczenia, nawet w prostej rozmowie, że i w moim życiu działa Pan.

 

[dzien 6]

Piątek, 22.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 1,24-28

Bohaterka dzisiejszego czytania, Anna, żona Elkany, przez długi czas nie miała dzieci. Brak potomstwa był wówczas utożsamiany z brakiem Bożego błogosławieństwa. Sytuacja była dla Anny tym boleśniejsza, że druga żona Elkany, Peninna, miała dzieci, i nieustannie upokarzała Annę.

Mimo ogromnego cierpienia Anna nie straciła wiary w Boga. Początek Księgi Samuela opisuje gorącą modlitwę, jaką zanosiła w sanktuarium w Szilo. Złożyła wówczas ślub, że jeśli otrzyma syna, odda go Bogu na własność. Kapłan Heli, który również zdawał się nie rozumieć sytuacji Anny, wypowiedział wówczas błogosławieństwo, życząc Annie, by Bóg spełnił jej prośbę.

Bóg obdarzył Annę potomkiem, a ona dotrzymała obietnicy i ofiarowała go Panu. Samuel w przyszłości stał się prorokiem Pana, a do jego zadań należało między innymi namaszczenie na króla Saula, a potem także Dawida.

Anna jest dla nas wzorem modlitwy – zwłaszcza wtedy, gdy czujemy się osamotnieni, a nawet opuszczeni przez Boga. On zawsze jest przy nas.

Historia Anny i Samuela pokazuje nam jeszcze jedną ważną prawdę. Nie możemy ofiarować Bogu niczego, czego byśmy wcześniej od Niego nie otrzymali. Bóg hojnie obdarza nas błogosławieństwem, ale chce, by Jego dary prowadziły nas do jeszcze większej bliskości z Nim.

 

Psalm responsoryjny: 1 Sm 2,1,4-5,6-7,5abcd

Dzisiejszy psalm responsoryjny jest kontynuacją opowieści z pierwszego czytania. Anna wypowiada wobec Boga dziękczynną modlitwę za to, że spełnił wobec niej swoją obietnicę i obdarzył upragnionym dzieckiem.

Kiedy dostrzegam w moim życiu działanie Boga, nawet w niewielkich sprawach, wówczas kształtuję w sobie postawę dziękczynienia. Św. Ignacy Loyola, mówiąc o modlitwie rachunku sumienia, jako pierwszy jego element wymienia właśnie dziękczynienie. Stawanie w szczerości przed Bogiem to nie tylko uznawanie własnych grzechów i słabości, ale także dostrzeżenie, że w życiu spotyka mnie wiele dobra. Wówczas łatwiej dzielić się miłością z tymi, których spotykam na co dzień.

 

Ewangelia: Łk 1,46-56

Maryja, podobnie jak Anna, z ogromną radością wychwala Boga. Jej Magnificat Kościół uznał za tak ważną pieśń, że zawarł ją w codziennej modlitwie Nieszporów.

Maryja nie tylko uwielbia Boga za to, co dokonał w Jej życiu, ale w piękny sposób mówi o całej historii zbawienia. Ostatecznie to Bóg jest Panem historii – On wielokrotnie objawiał swoją moc w historii Narodu Wybranego, a w końcu objawił nam swoją miłość w pełni, posyłając na ziemię swojego Syna. Jezus Chrystus, którego Maryja poczęła i urodziła, w doskonały sposób wypełnia i przekracza obietnice Starego Przymierza, stając się człowiekiem i dokonując dzieła odkupienia.

Magnificat ujmująca jest postawa Maryi. Nazywa siebie „służebnicą” – po grecku dosłownie „niewolnicą”. Rzeczywiście – prawdziwie wolnym jest ten, kto oddaje siebie Bogu w niewolę miłości.

 

[dzien 7]

Sobota, 23.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Ml 3,1-4.23-24

W kanonie ksiąg biblijnych Księga Malachiasza jest ostatnią z ksiąg Starego Testamentu. Zatem nawet układ Pisma Świętego wskazuje, że Nowy Testament, a tym samym nadejście oczekiwanego Mesjasza, jest już blisko.

Podobnie jak Izraelici, tak i my, zwłaszcza w okresie Adwentu, oczekujemy przyjścia Pana Jezusa. Jego nadejście jest jednak zawsze nowym wydarzeniem. Chociaż spodziewamy się błogosławieństwa, to Jego łaska nas zdumiewa, przerasta nasze ludzkie kalkulacje i oczekiwania.

Prorok Malachiasz mówił również o „oczyszczeniu synów Lewiego” i składaniu ofiar w sprawiedliwy sposób. W kontekście Starego Przymierza była to zapowiedź odnowienia i oczyszczenia stanu kapłańskiego, a tym samym przywrócenia kultu Jedynego Boga zgodnie z przepisami Prawa. Jednak w Nowym Przymierzu najdoskonalszą ofiarą złożoną Bogu Ojcu była ofiara Jezusa Chrystusa na krzyżu. Dzięki Eucharystii także my możemy w niej uczestniczyć.

Prorok poprzedzający Mesjasza miał też „skłonić serce ojców ku synom”, zatem wzywać do nawrócenia i wzajemnego pojednania. To słowo może być dla nas szczególnie aktualne, zwłaszcza w ferworze świątecznych przygotowań, które niekiedy okazują się ważniejsze od zwykłej ludzkiej życzliwości dla własnej rodziny czy znajomych.

 

Psalm responsoryjny: Ps 25,4-5,8-9,10.14

Refren dzisiejszego psalmu przypomina słowa Pana Jezusa z Ewangelii, który mówiąc o czasach ostatecznych, zwraca się do uczniów: „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28).

Świadomość bliskiego przyjścia Pana, zarówno w wymiarze duchowym, w perspektywie zbliżających się świąt, jak i w wymiarze rzeczywistym, na końcu czasów, ma nas motywować do tego, by „chodzić Jego ścieżkami”. Sami jednak nie jesteśmy zdolni do okazywania wierności Bożemu Prawu. Potrzebujemy wsparcia Ducha Świętego, który pomaga nam je poznawać. Nie tylko poznawać, ale także miłować.

Pan jest cierpliwy. On „pomaga pokornym czynić dobrze, pokornych uczy dróg swoich”.

 

Ewangelia: Łk 1,57-66

Z jednej strony dzisiejsza Ewangelia daje nam bardzo jasne wskazanie: umiejmy cieszyć się z radości innych, tak jak sąsiedzi, którzy „współradowali się” razem z Elżbietą i Zachariaszem. O takiej postawie pisał choćby św. Paweł w Liście do Rzymian: „Weselcie się z tymi, którzy się weselą” (Rz 12,15). Jeżeli umiem dostrzec dobro, powodzenie w życiu bliźniego, wówczas nie skupiam się jedynie na sobie, staję się wolny.

Opis narodzin Jana Chrzciciela mówi nam jednak także o tym, że Bóg chce wchodzić w nasze ludzkie schematy i je przekraczać. Ówczesną tradycją było nazywanie syna imieniem ojca. Nie tak było w przypadku Jana Chrzciciela. Imię Jan, które otrzymuje nowonarodzony syn Elżbiety, oznacza, że „Pan uczynił jej łaskę”.

Aby okazać się prawdziwie wiernym Bogu, nieraz trzeba pokonać własne przyzwyczajenia, nie kierować się opinią innych, ale wypełnić to, czego oczekuje ode mnie Bóg. On także mi chce „uczynić łaskę”.

[dzien end]