II Niedziela Zwykła, 14.01.2024
Pierwsze czytanie: 1 Sm 3, 3b-10.19
Bóg przychodzi do człowieka tak, jak sam chce. Woła na różne sposoby, chce być usłyszany i rozpoznany. Młody Samuel nie zignorował głosu Pana, nie zachował się wobec niego obojętnie, choć przecież mógłby powiedzieć, że to tylko sen, że coś mu się „przesłyszało”. Już za pierwszym razem pobiegł ze swoim tajemniczym doświadczeniem do Helego. Nie wiedział, że Bóg zawsze woła po imieniu, bo nas zna i kocha. Odpowiedzią na głos Boga jest słuchanie i wypełnianie Jego woli.
Przypatrzmy się dziś swojemu życiu. Bóg woła po imieniu także każdego z nas, bo chce nam coś ważnego przekazać. Zwraca się do nas osobiście, ponieważ pragnie wezwać nas do nawrócenia, do obrania konkretnej drogi życia, do podjęcia pewnych zadań i posług. Tylko czy my reagujemy na Jego słowo tak jak Samuel i czy chcemy Go słuchać? Ten młody chłopiec usłyszał Boga, gdy spał w przybytku Pańskim, a więc przebywał w bliskości Pana. Trwanie w Jego obecności przemienia nasze postrzeganie świata i rozwija duchowy wzrok i słuch, uwrażliwia też nasze serce. Im bliżej jesteśmy Boga, tym łatwiej Go słyszymy i rozpoznajemy, gdy do nas przychodzi; tym łatwiej dostrzegamy Go w codzienności, w wydarzeniach, jakie przeżywamy, i w ludziach, których spotykamy. Prośmy dziś o odwagę i pokorę bycia sługą wobec Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 40, 2ab.4ab.7-8a.8b-10
Psalmista wychwala dobroć Boga i opowiada o tym, czego od Niego doświadczył. Wspomina, że od Najwyższego otrzymał dar uwielbiania Go. Śpiew dla naszego Boga staje się dla niego nowym rodzajem modlitwy, w czasie której w centrum staje Pan, a nie człowiek i jego potrzeby oraz trudy. Autor psalmu zaznacza, że ku Bogu pociągnęły go nie kultyczne ofiary, ale Jego wezwanie. Jego otwarte uszy są głodne głosu Boga, jest w nim pragnienie bycia z Bogiem i wypełniania Jego woli. Napełniony doświadczeniem obecności Pana, chce mówić o Nim innym ludziom, pragnie opowiadać o Jego sprawiedliwości otwarcie i bez lęku. Aby doświadczenie psalmisty stało się także naszym, potrzeba czuwania i wrażliwości na Boga, trzeba czekania z prawdziwą nadzieją, że On do nas przyjdzie i przeniknie nas swoją obecnością, że otworzy to, co w nas zamknięte, uleczy, co chore, i zamieni nasze narzekania w psalm uwielbienia. Przychodzenie do Boga zawsze przynosi owoce. Każde takie spotkanie sprawia, że stajemy się inni, lepsi, przemienieni, choć może nie zawsze to od razu dostrzegamy. Nasze otwarcie i zgoda na Jego działanie to pierwszy krok ku świętości.
Drugie czytanie: 1 Kor 6, 13c-15a.17-20
Święty Paweł wzywa do życia w czystości. Zaznacza, że rozwiązłość jest profanacją ciała, które przecież otrzymaliśmy w darze od Boga. Ten grzech znieważa mieszkającego w nas Ducha Świętego, uderza w Boga, ale także i w nas samych. Apostoł Narodów przypomina, że od czasu śmierci Jezusa na krzyżu, nie należymy już do siebie, ale do Chrystusa, który nas wykupił własną krwią. Święty Paweł wręcz upomina, że nie godzi się nam obrażać Boga nieczystością. Apelując: Chwalcie więc Boga w waszym ciele, wzywa do szacunku wobec własnego i cudzego ciała. Zaznacza, że nie może być ono narzędziem grzechu, ani przedmiotem do wykorzystania i przyjemności. Zostało nam dane z miłości i do miłości. Nie jest tylko „opakowaniem” duszy, czymś jedynie czasowym i zniszczalnym. Ciała nie wolno ani przeceniać, ani nim gardzić. Święty Paweł przypomina, że w wieczności, po zmartwychwstaniu, zostanie ono wskrzeszone i przemienione. Skoro jest darem Bożym, to wymaga też mądrego i odpowiedzialnego traktowania. Takich darów nie wolno deptać i znieważać, kiedyś zdamy z tego rachunek przed samym Bogiem.
Ewangelia: J 1, 35-42
Jan Chrzciciel na widok przechodzącego Jezusa powiedział: Oto Baranek Boży. Te słowa poruszyły jego uczniów do tego stopnia, że ruszyli z miejsca i poszli za Jezusem. Pragnęli się z Nim spotkać i porozmawiać. Przebywanie z Nim dotknęło ich serc i przekonało, że mają do czynienia z prawdziwym Mesjaszem. Ewangelista zaznaczył, że to spotkanie nie było chwilowe, podkreślił, że uczniowie tego dnia pozostali u Niego.
Jezus dostrzega tych, którzy Go szukają. Chce prowadzić z nimi dialog. On zaprasza do siebie i objawia siebie. Pozwala się znaleźć. Pomyślmy dziś, czego szukamy u Jezusa? Dlaczego chcemy za Nim podążać? Jakie intencje nami kierują? W jakim stopniu poznanie Chrystusa motywuje nas do mówienia o Nim innym ludziom? Słowa Apostoła Andrzeja: Znaleźliśmy Chrystusa brzmią trochę tak, jakbyśmy znaleźli skarb, poznali Tego, na którego czekaliśmy i za którym tęskniliśmy. Pomyślmy o naszym odnajdywaniu Jezusa, o tym, Kim On dla nas jest. Niech nasze poznanie Chrystusa popycha nas do przyprowadzania innych do Niego, bo wiara rośnie i rozwija się we wspólnocie. Radości z poznania Jezusa nie można zawłaszczyć tylko dla siebie, warto się nią dzielić z bliźnimi, by była jeszcze większa.
Poniedziałek, 15.01.2024
Pierwsze czytanie: 1Sm 15, 16-23
Samuel upomina króla Saula i oskarża go o nieposłuszeństwo. Bóg przykazał monarsze, by po wygranej bitwie z Amalekitami nie brał dla siebie żadnych łupów, ale on wzgardził nakazem Boga. Zawłaszczył to, czego nie wolno było mu brać, a co gorsza, złożył z tego ofiarę Panu. Uznał, że kult jest ważniejszy od posłuszeństwa, i nawet nie dostrzegał w tym czynie swojej winy. Samuel bardzo dobitnie przypominał Saulowi, że Bóg brzydzi się takim postępowaniem. Opór porównał do wróżbiarstwa, a krnąbrność do bałwochwalstwa. Zarówno obie postawy, jak i oba czyny są poważnymi grzechami przeciwko Stwórcy.
Postępek Saula powtarza się także w naszym życiu. Ileż razy przedkładaliśmy rytuał ponad posłuszeństwo Panu! Modlitwy, udział we mszy świętej, czy przyjmowanie sakramentów bez uległości Bożym nakazom i poleceniom są tylko pustym, powierzchownym aktem. Samuel swoją mowę, skierowaną do króla, zaczął od słowa: dosyć!, jakby chciał zakończyć niegodziwość Saula. Zastanówmy się, w jakich sferach powinno ono wybrzmieć w naszym życiu. Gdzie próbujemy łączyć kult z nieposłuszeństwem Bogu? Łączenie sacrum z profanum można porównać do łączenia wody z ogniem. Czemu nie posłuchałeś głosu Pana? – pytał Samuel Saula. Dziś zapytajmy o to samych siebie.
Psalm responsoryjny: Ps 50, 8-9.16bc-17.21.23
Słowa moje odrzuciłeś za siebie – tak Bóg skarży się na tych, którzy Go nie słuchają. Wypomina fałsz i obłudę tym, którzy Jego przykazania mają na ustach, ale nie w sercu. Cóż przychodzi z codziennego recytowania Dekalogu, jeśli nie żyjemy nim na co dzień? Co daje opowiadanie o Ewangelii, jeśli nie przyjmujemy jej wskazań i według niej nie postępujemy? Bóg, widząc grzech, nie chce milczeć. Upomina grzeszących i stara się otworzyć im oczy na zło, które czynią. Reaguje na ludzką nieprawość. Nie ma w nim obłudy, udawania ani podwójnych standardów, które są tak bliskie grzesznikom. U Boga wszystko jest jednoznaczne, jasne i przejrzyste. On ma uznanie w tych, którzy okazują Mu wdzięczność i postępują uczciwie. Obiecuje ich za to nagrodzić.
Dzisiejszy psalm pokazuje dwa bieguny. Na jednym jest obłuda, a na drugim prawość. Gdzie jest nam bliżej? Czy mamy Boga przed oczami, bo szanujemy Jego wolę, czy raczej za plecami, ponieważ już dawno Go porzuciliśmy? Jakże smutno brzmi ta dzisiejsza Boża skarga…
Ewangelia: Mk 2, 18-22
Jezus nie neguje postu, ale wskazuje na jego głębię. Nie chce, aby był duchową sztuką dla sztuki. Zaznacza, że postu w pełni podejmuje się ten, kto tęskni za Bogiem. Ta praktyka jest odpowiedzią na nieobecność Pana w naszym życiu. Jezus porównuje siebie do oblubieńca. Czy można się smucić, kiedy ten Boży Oblubieniec jest blisko? Każdego dnia doświadczamy duchowej walki. Szatan na różne sposoby stara się zabrać nam Chrystusa z serca i zniszczyć w nas stan łaski uświęcającej. Podsuwa pokusy, by oderwać nas od naszego Pana, by zabrać nam Tego, którego kochamy. Robi wszystko, byśmy w centrum życia nie stawiali Chrystusa, ale siebie samych. Naszą reakcją na własny grzech powinna być pokuta, której jednym z przejawów jest właśnie post. Ta praktyka jest wynagrodzeniem za grzech i naszym „przepraszam”, powiedzianym Bogu, wobec którego zawiniliśmy. Niech nasze posty mają zawsze Bożą motywację, niech będą wyrazem miłości i pokuty. Wbrew powtarzającym się opiniom, nie są one wymysłem papieża i kapłanów, czy jedną z narzuconych przez Kościół praktyk, które mają nam uprzykrzyć życie. Prawdziwy post płynie z miłości i potrzeby serca. Jest zapraszaniem Boga w naszą duchową nędzę. Tylko tak rozumiany przynosi usprawiedliwienie i uświęcenie.
Wtorek, 16.01.2024
Pierwsze czytanie: 1Sm 16, 1-13
Samuel, idąc do Betlejem, miał w głowie swoje lęki i scenariusze. Mimo że szedł tam z Bożego posłania, chciał działać po swojemu. Wewnętrzny dialog, jaki toczył z Panem, pokazał, że ostatecznie zawsze zdawał się jednak na wolę Najwyższego. Pozwolił Bogu poprowadzić się krok po kroku, by zmieniać swoje myślenie. Przyjmował Jego wskazówki, choć wydawały mu się nielogiczne i czuł się zaskoczony tym, co słyszał od Boga. Historia namaszczenia Dawida pokazuje, że człowiek faktycznie kieruje się tym, co widzialne, sprawdzalne i dotykalne. Kiedy jednak zdobędzie się na odwagę i dopuści do siebie Bożą wolę, wtedy dzieją się rzeczy, których sam by nie wymyślił, ani nie przewidział. Samuel nie zaoponował, gdy usłyszał w sercu, że na króla ma namaścić młodego chłopca, który zajmuje się pasieniem owiec. Zdał się całkowicie na Pana. Przestał słuchać swoich myśli. Zastanówmy się dziś nad swoim zaufaniem względem Boga. On naprawdę wie, co robi. Choć Jego wola i to, co na nas dopuszcza, często nas przerastają, nie stawiajmy Mu oporu, nie przekonujmy, że wiemy lepiej. To On jest Bogiem, a nie my. On chce posługiwać się nami tak samo, jak Samuelem i Dawidem, tylko czy my damy Mu na to szansę i pozwolimy być narzędziem w Jego ręku?
Psalm responsoryjny: Ps 89, 20.21-22.27-28
Dzisiejszy psalm również opowiada o namaszczeniu Dawida. Psalmista nazywa go… mocarzem. Czy takie miano pasuje jednak do młodego, pięknego chłopca, który pasie owce i walczy ze lwami? Jego siła nie płynęła jednak od niego samego, ale od Boga. Objawiła się ona np. w momencie walki z Goliatem. Mocy Dawida nie należy utożsamiać z tężyzną fizyczną, ale ze sprytem, mądrością i rozwagą, które mają źródło w Najwyższym. Syn Jessego jest nazwany także Bożym wybrańcem. Taki tytuł wskazuje, że cieszył się on upodobaniem Boga. To nie człowiek, ale sam Pan wybrał go na króla Izraela. W opinii ludzkiej Dawid był na to zbyt młody i niedoświadczony, nie miał też zasług, by objąć tron. Bóg nie widział w tym jednak żadnych przeszkód. Wybrał Go, pobłogosławił i podtrzymywał we wszystkich doświadczeniach życia. Dawid to doceniał i widział w Bogu swego Ojca i Opokę.
Rozważając nad tym psalmem, odpowiedzmy sobie, kim jest dla nas Pan? Podziękujmy Mu za to, do czego nas wybrał. Niech Najwyższy będzie także naszą opoką. Budujmy na Nim swoje życie; w Nim szukajmy oparcia, siły i światła do życia według Jego woli i zamysłów.
Ewangelia: Mk 2, 23-28
Jezus bierze w obronę swoich uczniów. Na oskarżenia ze strony faryzeuszów odpowiada argumentem, którego nie spodziewali się adwersarze. Dla nich bardziej liczyła się litera prawa, a nie człowiek i jego potrzeby. Postrzegali szabat jako rzeczywistość obwarowaną szczegółowymi zakazami i nakazami. Swoją pobożność upatrywali w spełnianiu prawa. Jezus często przekonywał ich, że szabatu nie można utożsamiać z bezczynnością wynikającą z suchych rozporządzeń, które porządkują przeżywanie tego dnia. Przypominał, że szabat ma być darem, a nie ciężarem dla człowieka. Negował zawłaszczenie szabatu przez faryzeuszy i podkreślał, że to On jest jego Panem. Ten dzień nie jest dany po to, by uprzykrzyć życie. To Dzień Pański, który ma zbliżać do Boga, zapraszać do odpoczynku w Panu, do odkrywania Jego obecności i działania. Szabatowe prawo miało służyć przekierowaniu swojej uwagi z własnych spraw na Boga. Niestety, w gąszczu przepisów, zagubiono Najwyższego i dobro człowieka. Jezus, broniąc uczniów, starał się naprawić myślenie faryzeuszy, ale oni nie przyjmowali żadnych tłumaczeń.
Przemyślmy dziś swój stosunek do Dekalogu i do święcenia niedzieli. Czy dostrzegamy w przykazaniach tylko nakazy i zakazy? Spójrzmy na nie inaczej, z punktu widzenia Boga i Jego miłości do człowieka. Jego przykazania służą przecież naszemu uświęceniu, a nie umęczeniu.
Środa, 17.01.2024
Pierwsze czytanie: 1Sm 17, 32-33.37.40-51
Patrząc po ludzku, młody Dawid, który na pole walki przyszedł prosto z pastwiska, nie miał żadnych szans w pojedynku z uzbrojonym i potężnym Goliatem. To zaskakujące, ale wybiegając naprzeciw agresora, nie czuł strachu. Siła i uzbrojenie przeciwnika nie robiły na nim żadnego wrażenia. Miał swój plan, którego spełnienia był pewien. Szedł w imię Boga; to w Nim upatrywał swego zwycięstwa.
Popatrzmy dziś na nasze duchowe walki o czystość serca, o wewnętrzną wolność, o wierność Bogu, o dobre relacje z ludźmi. Nierzadko pokusy i lęki, z którymi się mierzymy, urastają w naszych oczach do kosmicznych rozmiarów. Bywa, że nawet nie podejmujemy walki i od razu się im poddajemy. Postawa Dawida motywuje do zdecydowanej reakcji. Czytając o jego zwycięstwie, nie zawsze dostrzegamy fakt, że śmierć Goliata przyczyniła się do ucieczki wojsk filistyńskich. Okazuje się, że uderzenie w nasze największe wady i słabości zamyka drogę nie tylko ciężkim, lecz także i tym powszednim grzechom. Tylko czy jest w nas aż tyle odwagi, by wyjść naprzeciw wrogowi naszej duszy? Czym chcemy walczyć? Czy ufamy, że można to robić m.in. poprzez modlitwę, post, jałmużnę, częstą spowiedź i Komunię Świętą? Dziś te akty wiary są wyśmiewane i uważane za mało skuteczne. Wszystkie walki można wygrać tylko wtedy, gdy stoi się po stronie Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 144, 1b-2.9-10
Wszystko, co w nas jest dobre, ma swoje źródła w Bogu. To On daje siły do życia, do walki, do podejmowania wszelkich wyzwań. On uzdalnia do podążania Bożymi drogami. Dzisiejszy psalm ma formę hymnu uwielbienia, wyśpiewanego przez Dawida po zwycięstwie nad Goliatem. Sporo w nim słów dotyczących walki. Sformułowanie: On moje palce zaprawia do bitwy, można odnieść do naszej modlitwy, bo czyż nie jest ona często walką z samym sobą, swoimi rozproszeniami, wątpliwościami i lękami? Jak trudno nieraz wziąć w dłonie różaniec, Pismo Święte albo modlitewnik, które przecież są naszą duchową bronią! Bóg jest Tym, który ocala i osłania, który daje siłę i ratunek. Najczęściej przekonujemy się o tym nie wtedy, gdy wszystko się układa i kiedy czujemy pokój, ale wtedy, gdy wszystko się wali, kiedy walczymy o swoją godność dziecka Bożego. Ten, kto doznał interwencji Boga, kto otrzymał Jego wsparcie, będzie uwielbiał Go całym sercem, z przekonaniem i radością. Nie możemy zapominać o tym, że nasz Bóg zawsze jest po naszej stronie.
Ewangelia: Mk 3, 1-6
Jezus przejrzał zamiary faryzeuszów, wiedział, że znów chcą Go przyłapać na czymś, co według prawa jest zabronione. Swoim pytaniem obnażył niepoprawne rozumienie szabatu przez uczonych. Oni utożsamiali ten dzień tylko z zakazami i nakazami. Zmienili motto szabatu. Przykazanie „Dzień święty święcić” zastąpili setkami przepisów, zaczynających się od słów: „Nie wolno ci…”. Pobożny Żyd, według ich wskazań, miał być tego dnia bierny i skoncentrowany na przepisach. To dlatego Jezus pytał ich z gniewem, ale i przekorą: Co wolno uczynić w szabat? Wydawało się, że wedle ich oceny, nie można było robić nic, ani złego (co jeszcze jest zrozumiałe), ale i dobrego. Chrystus nie czekał na pozwolenie i na oczach wszystkich uzdrowił człowieka. On nie ogląda się na ludzkie opinie, nie boi się konsekwencji swego czynu, działa natychmiast, bo pragnie ratować człowieka.
A jak my świętujemy niedzielę? Dziś już nikt nie pyta, co wolno tego dnia czynić. Według opinii większości, w niedzielę można wszystko. Zawłaszczamy sobie ten dzień na odrabianie zaległości, na lenistwo, na zwyczajne nicnierobienie, zapominając, że to dzień Pański. Kiedyś robiono wszystko, by go nie sprofanować niekoniecznymi działaniami, a dziś czyni się, co tylko jest możliwe, by obedrzeć go z jakiegokolwiek sacrum. Chrystus staje przed nami i znów pyta nas tak samo jak faryzeuszy: co wolno Mi wam uczynić? Na ile pozwolimy Mu dziś, aby był Bogiem z nami? On bardzo tego pragnie.
Czwartek, 18.01.2024
Pierwsze czytanie: 1Sm 18, 6-9;19, 1-7
Zazdrość jest nie tylko jednym z grzechów głównych, często bywa też źródłem innych, ciężkich występków. Doskonale widać to na przykładzie Saula. Radość, którą czuł z pokonania Filistynów, szybko go opuściła, bo jako król poczuł się poniżony przez poddanych, chwalili bowiem zwycięzcę pojedynku z Goliatem i stawiali go ponad swego władcę. Jego życzliwość w stosunku do Dawida natychmiast zamieniła się w nienawiść i wrogość. Gdyby nie Jonatan, przelałby niewinną krew.
Zazdrość i porównywanie się z innymi bardzo nas zaślepia i niszczy nasze serca. Kiedy się jej poddajemy, przestajemy myśleć logicznie i zaczynamy kierować się emocjami, a nie rozsądkiem i sercem. Z zazdrości jesteśmy gotowi do najgorszych rzeczy. Nie dopuszczamy do siebie, że takie zachowanie nie ma sensu. Zazdrością nie tylko obrażamy Boga, lecz także niszczymy też nasze relacje i samych siebie. To bardzo toksyczna przypadłość, z której trudno się uleczyć, bo lubi do nas powracać. Zastanówmy się nad obecnością tego grzechu w naszym życiu, pomyślmy, komu i czego zazdrościmy, i z czego to wynika. Porównywanie się z innymi nikomu nie przynosi niczego dobrego. Do wieczności nie zabierzemy ani bogactwa, ani tytułów, ani sukcesów. Bądźmy wdzięczni za to, co mamy, bo to najlepsze lekarstwo na zazdrość.
Psalm responsoryjny: Ps 56, 2-3.9-10.12-13
Dzisiejszy psalm ma postać skargi. Jest modlitwą i jednocześnie wielkim wzdychaniem ku Bogu, bo co innego pozostaje, gdy doświadczamy ucisku i trudności? Ratunek jest tylko w Najwyższym. Psalmista wyraża przekonanie o tym, że jego życie nie jest obojętne Bogu. Ukazuje Pana, który zbiera łzy do bukłaka i spisuje ludzkie losy w księdze życia. Wskazuje tym samym, że Bóg jest z nami w każdym naszym momencie, że jest blisko szczególnie wtedy, gdy cierpimy. Psalmista pokłada w nim całą swoją nadzieję. Czuje nad sobą opiekę Najwyższego. Pytając: Cóż może uczynić mi człowiek? podkreśla, iż jest świadomy tego, że jego losy są w ręku Boga, że nie stanie się nic, czego by On nie dopuścił. Czy jest w nas podobne przekonanie? Co wiąże nas z Bogiem? Czy pamiętamy o zobowiązaniach wynikających ze chrztu i innych sakramentów? Bóg jest ponad wszystkim, On wszystko przewyższa i przenika. On jest potężny i do Niego należy cały świat. W Nim jest nasza wolność i zwycięstwo.
Ewangelia: Mk 3, 7-12
Tych, którzy przychodzili do Jezusa bardziej pociągało to, co robił, a nie to, co mówił. Tak było łatwiej. Nam również bliski jest ten kierunek. Najczęściej u Chrystusa szukamy uzdrowienia lub jakiejś innej łaski, a nie Jego słowa. Skupiamy się tylko na jednym elemencie, a zapominamy o tym, że Jezus czynił i czyni o wiele więcej. On, oddalając się od tłumów, nie czynił dystansu, ale zachęcał do spojrzenia na Niego z pewnej perspektywy. Z odległości widać przecież więcej, wtedy patrzymy na całość, a nie tylko na jakiś element. To trochę tak, jak z oglądaniem obrazu.
Spójrzmy dziś na nasz obraz Jezusa. Co nas w Nim pociąga? Szukamy Go, bo widzimy w Nim rozwiązanie naszych problemów? To za mało. Jezus jest nie tylko Boskim Lekarzem. On jest również Nauczycielem, Mistrzem, Panem i Zbawicielem. On pragnie nas nie tylko uzdrawiać, lecz też pouczać, nawracać, głosić nam Dobrą Nowinę i przebaczać grzechy. Popatrzmy dziś na Jezusa z pewnej odległości, spójrzmy ponad nasze potrzeby, posłuchajmy Go. Może się bowiem okazać, że potrzebujemy czegoś więcej niż tylko zdrowia czy pomyślności w naszym działaniu. Jezus wie najlepiej, czego nam brakuje.
Piątek, 19.01.2024
Pierwsze czytanie: 1Sm 24, 3-21
Sprawiedliwość Dawida zaskoczyła Saula. Naocznie przekonał się, że syn Jessego nie ma wobec niego złych zamiarów. Postawa tego młodego chłopaka wręcz go zawstydziła i doprowadziła do płaczu. Dawid, pomimo krzywd doznanych od króla, nie stracił do niego szacunku. Ciągle widział w nim pomazańca Bożego. Nie chciał podnosić na niego ręki, choć miał ku temu powody i okazję.
Spójrzmy dziś na nasz stosunek do wrogich nam ludzi. Czego im życzymy? Co o nich myślimy i mówimy? Czy zaszkodzilibyśmy im, gdyby pojawiła się ku temu okazja? Dawid powtórzył bardzo mądre słowa: Od złych zło pochodzi. Dobry człowiek nie sięga po zemstę, nie daje się opanować gniewowi i nienawiści, bo wie, że to może go zniszczyć. Historia syna Jessego pokazuje, że nie zawsze da się żyć tak, by nie mieć wrogów. Często jest to niezależne od nas. Najważniejsze jest jednak to, jak będziemy ich odbierać i traktować. Łatwo jest odpowiedzieć na wyrządzane nam zło nienawiścią, złorzeczeniem, przemocą, czy zemstą. Trudniej żywić szacunek i życzliwość, czy zdobyć się na przebaczenie. Zwyciężanie zła dobrem jest sztuką, wyrazem naszej wiary i zapatrzenia w Jezusa, ale tylko tak może reagować ten, kto chce iść za Bogiem. W takich chwilach objawia się całe nasze serce.
Psalm responsoryjny: Ps 57, 2.3-4.6.11
Słowa dzisiejszego psalmu można włożyć w usta Dawida uciekającego przed Saulem. Syn Jessego boleśnie odczuwał grozę sytuacji, w jakiej się znajdował. Pomimo strachu nie szukał ludzkich rozwiązań. Uciekał się do Boga i Jego prosił o pomoc. A jak my zachowujemy się w chwilach zagrożenia? Czy biegniemy do Pana z błaganiem o pomoc? Czy wierzymy, że On jest w stanie nas wesprzeć?
Dziś staliśmy się samowystarczalni. Często bywa tak, że nie chcemy pomocy ani od ludzi, ani od Boga. Ze wszystkim chcemy sobie radzić po swojemu. Psalmista wierzy w łaskawość i wierność Boga. A my? Czy jesteśmy przekonani o tym, że Bóg czuwa nad nami i chce nas ratować z wszelkich opresji? Tylko trzeba zawołać, poprosić i zaufać. Bóg nie zostawia tych, którzy na Niego liczą. On jest Tym, który ocala i chroni. Nikt, kto Mu zaufał, nie zawiódł się na Jego dobroci. On ratuje, ale robi to po swojemu, z wielką miłością i troską.
Ewangelia: Mk 3, 13-19
Jezus powołał tych, których sam chciał. Nie zbierał wśród ludzi opinii o swoich przyszłych uczniach, nie pytał o zdanie faryzeuszów, nie sugerował się ówczesnymi zasadami i trendami. Przecież każdy uczony odradzałby Mu branie pod swoje skrzydła rybaków i celników. W pierwszej kolejności mieli oni towarzyszyć Jezusowi. To niesamowite. Mistrz z Nazaretu powołuje uczniów do tego, by byli przy Nim! To jest fundament. Najpierw trzeba umieć i chcieć być z Jezusem. W wierze nie chodzi przecież o deklaracje i praktyki, ale przede wszystkim o żywą relację z Bogiem. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale dziś wokół wierzących i niepraktykujących jest mnóstwo ludzi praktykujących i niewierzących zarazem. Zapominamy, że w życiu wiarą wszystko zaczyna się od towarzyszenia Jezusowi, a więc od słuchania Go w słowie Bożym, patrzenia na Niego podczas adoracji i mówienia do Niego na modlitwie. Dopiero z tego towarzyszenia rodzi się głoszenie i działalność apostolska. Aby dawać Chrystusa innym, najpierw sami musimy się Nim karmić; aby Nim promieniować, najpierw sami mamy się Nim napełnić. On każdego woła po imieniu, bo nas zna, bo sobie nas upatrzył, bo liczy na to, że zechcemy z Nim współpracować. Nie jesteśmy dla Niego anonimowi. On pragnie być z nami w bliskości. Apostołowie, słysząc z Jego ust swoje imię, przyszli do Niego i zostali z Nim. A my?
Sobota, 20.01.2024
Pierwsze czytanie: 2Sm 1, 1-4.11-12.19.23-27
Dawid szczerze opłakiwał śmierć Saula i Jonatana. Wiadomość przyniesiona przez posłańca wstrząsnęła nim do głębi. Zasmucony Dawid wychwalał króla i jego syna, nazywał ich bohaterami, wspominał ich zasługi. Jego odpowiedzią na tragiczną wieść z pola walki była autentyczna żałoba. O ile smutek po śmierci Jonatana, którego uznawał za przyjaciela, był czymś naturalnym, o tyle ogromny żal z powodu zabicia Saula wydawał się trochę zaskakujący. Przecież król był nieprzyjacielem Dawida, czyhał na jego życie i źle mu życzył. Syn Jessego nie skupiał się jednak na doznanych urazach, nie cieszył się z klęski wroga, nie planował natychmiastowego przejęcia tronu.
To jest postawa godna człowieka, który żyje po Bożemu, który zachowuje miłość i szacunek do każdego człowieka, nawet tego, który boleśnie go rani. Nasz stosunek do wrogów i nieprzyjaciół jest testem naszej wiary. Co myślimy, gdy naszym przeciwnikom dzieje się krzywda? Czy z satysfakcją w sercu powtarzamy: „dobrze mu tak” albo „zasłużył za swoje”? Dawid nie pozwolił, by opanowały go nienawiść, gniew i zemsta. Obronił się przed tymi niszczącymi uczuciami. To trudne, ale realne i potrzebne, zarówno dla nas, jak i dla tych, którzy mają coś przeciwko nam. Sąd trzeba zostawić Bogu.
Psalm responsoryjny: Ps 80, 2.3b.5-7
Dzisiejszy psalm również ma formę skargi. Jest prośbą o reakcję Boga. Psalmista nazywa Najwyższego pasterzem, bo jest świadomy, że On chce prowadzić zarówno całe ludy, jak i każdego człowieka. Czasem wydaje się, że Bóg o nas zapomina, że gniewa się na swoje dzieci, że się od nas oddala. Takie myśli przychodzą, gdy doświadczamy trudności czy niezrozumienia albo kiedy się o coś modlimy, ale tego nie otrzymujemy. W takich momentach nie jest łatwo zachować wiarę, bo one podkopują nasze zaufanie względem Boga. Czasem trudno coś odpowiedzieć, gdy ktoś w obliczu tragedii i niepowodzeń rzuca w naszą stronę: „Gdzie jest twój Bóg? Gdyby był, to wiele rzeczy na pewno by się nie wydarzyło. Dlaczego On pozwala na ludzkie dramaty?” Trudno wtedy o jakieś wielkie słowa, trudno o wzniosłe wytłumaczenia, gdy nasz świat wali się nam na głowę. Niełatwo wyjaśniać tym, którzy odrzucają Boga, że On jest, że wszystko widzi, że dopuszcza na nas pewne sytuacje, ale też nam w nich towarzyszy, nie zostawia nas samych. Prośmy Go, by odnawiał naszą wiarę, by wlewał w nas nadzieję i prowadził ku zbawieniu. Żyjmy tak, by być dla innych Jego śladem.
Ewangelia: Mk 3, 20-21
Dzisiejsza, bardzo krótka Ewangelia zwraca uwagę na coś, co często pomijamy. Jezus był nie tylko Bogiem, lecz także i człowiekiem i jak każdy z nas czuł głód, pragnienie, zmęczenie i znużenie. Nie odmawiał spotkania z tymi, którzy do Niego przychodzili. Cały oddawał się ludziom. Spójrzmy dziś na tę Ewangelię nieco inaczej. Zobaczmy zmęczonego Jezusa, który stoi przed nami, który szuka miejsca, gdzie mógłby oprzeć głowę i odpocząć. Pozwólmy, by znalazł wytchnienie w naszym sercu, by w nim spoczął, by nasza dusza była dla Niego drugą Betanią. On nie pozwoli się powstrzymać w swoim głoszeniu, przebaczaniu i uzdrawianiu. On ciągle czyni dla nas wielkie rzeczy, ale obok tej aktywności, pragnie też spotkania w ciszy, bez słów. Czasem wystarczy sama obecność i milczenie. Spójrzmy dziś na swoją relację z Jezusem. Czy jest w niej miejsce na bliskość, na przebywanie serce przy Sercu? Niech w naszej modlitwie nie zabraknie takich chwil. Uczyńmy, co się da, by Jezus znalazł w nas miejsce odpoczynku. Nie zasypujmy Go nieustannie prośbami i skargami. Przyjmijmy Go do siebie i cieszmy się samą Jego obecnością.