Komentarze do czytań – II TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU | od 16 do 22 marca 2025r. – o. Dariusz Pielak SVD

 

 

II Niedziela Wielkiego Postu, 16.03.2025

Pierwsze czytanie: Rdz 15, 5-12. 17-18

W Piśmie Świętym szukamy często słów pomagających nam we właściwym ukierunkowaniu naszego życia. Do takich słów z jednej strony należą nakazy i zakazy, czyli instrukcje o tym, co robić wolno, a co jest zabronione. Z drugiej strony ważne są również słowa biblijnej mądrości, czyli spisany zbiór doświadczeń starożytnych pokoleń.

Jednakże w Biblii, oprócz przykazań i mądrości, znajduje się jeszcze bardzo ważny zbiór tekstów zawierających Boże obietnice. I to właśnie one zagrzewały serca Narodu Wybranego w najtrudniejszych chwilach jego historii, w czasach klęsk i niewoli.

W dzisiejszym czytaniu spotykamy Abrahama, który miał wszelkie podstawy sądzić, że jego ród skończy się na nim. A jednak to właśnie do niego skierowana jest obietnica nadzwyczaj licznego potomstwa. I żeby Abraham nie miał wątpliwości, Pan Bóg potwierdza tę obietnicę zawarciem paktu. W naszych czasach umowy są podpisywane przez sygnatariuszy i opatrywane pieczęcią. W czasach Abrahama umowę „przecinano”, co widzimy w obrazie rozciętych zwierząt. Bóg przechodzi pomiędzy nimi, jak gdyby mówiąc: Jeżeli nie dotrzymam umowy, niech spotka mnie ten sam los. Tak bardzo poważnie traktował swoje obietnice. Nie miejmy wątpliwości, że ta powaga obiecującego Boga stosuje się również i do nas.

Psalm responsoryjny: Ps 27, 1bcde. 7-8. 9abc. 13-14

 Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać?” – słowa Psalmu 27 to źródło nadziei dla pokoleń, które czerpały i czerpią z nich swoją siłę w trudnościach. Źródłem tego szczególnego światła jest Boże oblicze, czyli pielęgnowanie bliskiej relacji ze Stwórcą. Dlatego właśnie psalmista mówi: O Tobie mówi serce moje: «Szukaj Jego oblicza!». Odwrotnością tej pełnej miłości i nadziei sytuacji jest utrata kontaktu z Bożym obliczem. W zatrważających słowach mówi o tym Psalm 104: Gdy skryjesz swe oblicze, wpadają w niepokój; gdy im oddech odbierasz, marnieją” (w. 29).

Wysiłek przebywania przed Bożym obliczem jest w rzeczywistości duchowym programem chrześcijanina. W relacjach międzyludzkich, kiedy jesteśmy z kimś szczerzy i uczciwi, kiedy darzymy go sympatią, to pragniemy z nim przebywać, widzieć jego twarz. Tak samo ma się sprawa z naszą relacją z Bogiem. Dobre, pobożne życie sprawia, że wzrasta w nas pragnienie przebywania z Bogiem, modlitwy, adoracji. Natomiast grzech nas od Boga odtrąca. Już nasi prarodzice, Adam i Ewa, po grzechu pierworodnym ukryli się przed Bogiem. A zatem poszukiwanie światła Bożego w naszym życiu, a wraz z nim nadziei i siły, ma wiele wspólnego z nawróceniem.

Drugie czytanie: Flp 3, 17 – 4, 1

Święty Paweł z wielką troską przeżywał los ludzi, którym głosił Ewangelię. Ta troska okazywała się tym bardziej konieczna, że nawrócenie nowych adeptów chrześcijaństwa bywało niejednokrotne niepełne lub nietrwałe. Z pewnością pragnęli oni zbawienia w Chrystusie, ale jednocześnie trudno im było oderwać się od starych przyzwyczajeń i atrakcji ziemskiego życia. Dlatego też Apostoł Narodów czyni im gorzkie wymówki, że „ich bogiem jest brzuch”, a jeszcze bardziej radykalnie nazywa ich „wrogami krzyża Chrystusowego”. Ci ludzie zatrzymali się w rozwoju. Stało się to przede wszystkim dlatego, że zwrócili się przesadnie ku dobrom doczesnym i stracili z pola widzenia dobra wyższe, prawdziwą ojczyznę wierzących.

To jest diagnoza również i dla naszego dzisiejszego świata. Pomimo narzekań na różne aspekty życia, Polska wkracza do klubu państw bogatych. Ponieważ jednak „apetyt rośnie w miarę jedzenia”, to zamiast cieszyć się osiągniętym poziomem życia, stajemy przed ryzykiem poddania się presji pogoni za coraz to nowymi dobrami materialnymi. W takim świecie chrześcijański ideał pewnej prostoty życiowej w imię dążenia do dóbr duchowych staje się nie tylko mało atrakcyjny, ale przede wszystkim coraz mniej zrozumiały.

Ewangelia: Łk 9, 28b-36

Czas Wielkiego Postu wzywa nas do refleksji nad sobą, do pokuty i przemiany. Wydawać by się zatem mogło, że teksty liturgiczne powinny koncentrować się na moralnych niedostatkach ludzi wierzących, czy też otaczającego nas świata. Tymczasem, dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas, abyśmy razem z uczniami udali się na górę Tabor i kontemplowali razem z nimi tajemnicze przemienienie Chrystusa. Niecodzienny widok Mistrza, promieniującego niezwykłym blaskiem, wprawia uczniów w niebiański zachwyt. Piotr wyraża swoje uczucia słowami: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty”. Wydaje się tym samym mówić: „Chwilo, trwaj!”, a deklarując chęć postawienia namiotów dla Mistrza, dla Mojżesza i dla Eliasza, jak gdyby zapomina o sobie i o swoich towarzyszach.

Do prawdziwego nawrócenia potrzebujemy tego samego ducha, który ogarnął Piotra – ducha poznania przepełnionego miłością i zachwytem Bożego świata. Ważne jest, oczywiście, żebyśmy mieli świadomość własnej grzeszności, ale wpatrując się jedynie we własne grzechy nie zawsze znajdujemy wystarczająco silną motywację do przemiany. Bo zasadą chrześcijańskiej duchowości nie jest wpatrywanie się w siebie, ale w Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją udoskonala (zob. Hbr 12, 1-2).

 

Poniedziałek, 17.03.2025 

Pierwsze czytanie: Dn 9, 4b-10

Pokutna modlitwa Daniela jest pełna szczerości i bólu z powodu grzechów Narodu Wybranego. Prorok rozpoczyna swoje wyznanie indywidualnie, od słów: „Boże mój!”. Następnie jednak staje jak gdyby ramię w ramię z grzesznymi przodkami, królami i całym ludem, i mówi: „Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy, zbuntowaliśmy się”. Grzech zatem prześladuje naród od pokoleń i uczestniczą w nim wszyscy Izraelici: od króla po najbiedniejszego mieszkańca Izraela.

Ciekawe jest jednak to, że prorok Daniel, modląc się, przebywa nie w Judei, ale w Babilonii i wznosi swe błagania z perspektywy wygnania, czyli z perspektywy odbywanej kary. Przy czym, wydaje się, że kara ta trwa już dosyć długo, a zatem być może wygnanie dobiega już końca, o czym -oczywiście- wygnańcy jeszcze nie wiedzą.

Ujmujący jest również fakt, że Daniel, którego zalety jako świętego mędrca księga tak często podkreśla, sam uważa siebie za grzesznika na równi z pozostałymi Izraelitami.

Przykład Daniela uświadamia nam, że w nawróceniu ważna jest ta świadomość grzeszności. Ciągle za mało uświadamiamy sobie, że jednak mamy swój czynny udział w podsycaniu zła: niepotrzebne słowo, drobna nieuczciwość, odwiedzanie niewłaściwych stron internetowych – czy to wszystko nie jest dawaniem pożywki grzechowi?

Psalm responsoryjny: Ps 79, 8-9. 11. 13

Psalm responsoryjny jest lamentem nad zburzoną Jerozolimą. Psalmista modli się z perspektywy pełnej cierpień niewoli babilońskiej. W imieniu słabego i wyniszczonego narodu błaga Boga o miłosierdzie. Czyni to, pomimo że ani on, ani naród na miłosierdzie nie zasługują. Dlatego właśnie odpuszczenia grzechów i wyzwolenia z niewoli Bóg ma dokonać „przez wzgląd na swoje imię”. Ta myśl zawarta jest już w księdze proroka Ezechiela. Tam właśnie do narodu znajdującego się w niewoli Bóg przez proroka kieruje następujące słowa: „Chcę uświęcić wielkie imię moje, które zbezczeszczone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród nich, i poznają ludy, że Ja jestem Pan – wyrocznia Pana Boga – gdy okażę się Świętym względem was przed ich oczami. Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju” (Ez 36, 23-24).

W naszym codziennym życiu również mamy możliwość przeżywania tych słów. Każda zbawcza Boża interwencja w naszą historię to nic innego jak ukazanie nam i światu, że Bóg jest i działa. Jego zbawcze działanie to manifestacja Jego istoty, miłosiernej świętości Jego Imienia. Ta świętość powinna być też widoczna w działaniach Jego wyznawców. O to modlimy się w słowach: „Święć się Imię Twoje!”.

Ewangelia: Łk 6, 36-38

Pan Jezus niejednokrotnie wiąże możliwość otrzymania darów Bożych z osobistą postawą proszącego. Krótkie wyrażenie „jako i my”, które tak często powtarzamy w modlitwie „Ojcze nasz” ma odniesienie zarówno do momentów pozytywnych, jak i negatywnych w naszym życiu: „nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone” – tak mówi dzisiejsza Ewangelia.

Uzależnienie Bożych darów od naszej formy działania to bodajże najlepsze lekarstwo na główny grzech ludzkości – pychę. Ta wada wyraża się w pozbawionym wszelkiej sprawiedliwości egocentryzmie, o którym św. Franciszek Salezy mówi w następujących słowach: „Oskarżamy innych o drobiazgi, a usprawiedliwiamy się w sprawach ważnych. Chcemy sprzedawać po bardzo wysokich cenach i kupować na doskonałych warunkach. Chcemy, aby sprawiedliwość była wymierzana w domach innych ludzi, ale miłosierdzie okazane w naszym własnym. Chcemy, aby nasze słowa były właściwie interpretowane i jesteśmy wybredni, jeśli chodzi o słowa innych”.

Niech zatem owo ewangeliczne „jako i my” będzie dla nas źródłem inspiracji każdego dnia i niech nas wyzwala od ciężarów niepotrzebnych i niesprawiedliwych sądów, jakie narzucamy sobie i innym.

 

Wtorek, 18.03.2025

Pierwsze czytanie: Iz 1, 10. 16-20

Prorok Izajasz, wzywając Naród do nawrócenia, ucieka się do najpoważniejszych argumentów. Już nawet nie porównuje swoich współczesnych do mieszkańców miast grzesznych „par excellence”, czyli Sodomy i Gomory, ale zwraca się do Izraelitów, jak gdyby to oni byli obywatelami owych zepsutych do szpiku kości społeczeństw. To zepsucie odnosi się zarówno do liderów narodu, nazwanych „wodzami sodomskimi”, jak i do prostego narodu, nazwanego „ludem Gomory”. Sam zresztą prorok też nie czuje się wyjątkiem i podczas widzenia chwały Bożej nazwie siebie „człowiekiem o nieczystych wargach”.

Warto zwrócić uwagę, że zbrukanie grzechem wcale nie musiało być dla narodu czymś oczywistym. Wszyscy byli przecież ludźmi głęboko religijnymi: zachowywali święta, przestrzegali postów i składali przepisane ofiary. Ale dlatego tym większa jest ich wina, bo w codziennym życiu nie tylko nie przestrzegają przykazań, ale umiejętnie nimi manipulują. Końcowe słowa czytania są zastraszające: „Jeżeli zatniecie się w oporze, miecz was wytępi”. Dopiero cierpienie i utrata Ziemi Obiecanej otworzy im oczy, że ich postępowanie było złe.

Nie czekajmy z naszym nawróceniem, aż do utraty jakiegoś dobra: zdrowia, rodziny, czy szacunku przyjaciół. Otwórzmy oczy już dziś!

Psalm responsoryjny: Ps 50, 8-9. 16bc-17. 21 i 23

Niekiedy słyszy się krytyczną uwagę o kazaniach słyszanych w kościołach, że skierowane są one jak gdyby do ludzi, których w kościele nie ma, a brakuje treści skierowanych do ludzi, którzy w kościele są. Jest to swego rodzaju „przekonywanie przekonanych”. Skoncentrowanie się na wielkich sporach ideologicznych współczesności może wywołać u słuchających fałszywe wrażenie, że oni, jako ludzie przekonani do nauczania Kościoła, w zasadzie nawrócenia już nie potrzebują. Tę postawę można nazwać „ślepotą ludzi wierzących”.

O tym właśnie mówi dzisiejszy psalm responsoryjny. Pan Bóg toczy spór ze swoim ludem. Przy czym nie wyrzuca mu ateizmu czy obojętności religijnej. Pod względem przestrzegania praktyk religijnych naród jest bez zarzutu. Ten naród ma słowa Boże na ustach. A jednak ta powierzchowna religijność Boga nie cieszy. Wręcz przeciwnie, staje się przyczyną rozdrażnienia. Wydaje się, że ludzie zbyt pochopnie przenoszą swój sposób postępowania z innymi ludźmi na Boga. Udawanie, półprawdy, próżne obietnice, słowa wypowiadane za plecami innych – to wszystko można ukryć przed ludźmi, ale nie przed Bogiem. Dlatego właśnie Bogu bardziej niż powierzchowna religijność podoba się proste i szczere serce skruszonego grzesznika.

Ewangelia: Mt 23, 1-12

Chociaż faryzeusze przeszli do historii jako „czarne charaktery” Ewangelii, to przecież początek tego ruchu religijnego stawiał sobie najwyższe cele moralne i religijne. Hebrajskie słowo „peruszim”, od którego pochodzi ich nazwa, oznacza nic innego, jak „oddzieleni”. Początków ruchu faryzeuszów należy szukać ponad dwieście lat przed Chrystusem, kiedy to Izrael doświadczał mocnych wpływów ze strony dominującej kultury greckiej, czyli hellenistycznej. Autor Pierwszej Księgi Machabejskiej opisuje tę sytuację następująco: „W Jerozolimie więc wybudowali gimnazjum według pogańskich zwyczajów. Pozbyli się też znaku obrzezania i odpadli od świętego przymierza. Sprzęgli się też z poganami i zaprzedali się im” (1, 14-15). Ludzie wrażliwi religijnie zaczęli dystansować się od tych wpływów, które często poważnie naruszały moralny porządek i „oddzielili się”.

Jednak z czasem okazało się, że zewnętrzne oddzielenie się nie wystarcza. Faryzeusze bowiem, pokazując zewnętrzną poprawność, zaczęli tworzyć w Prawie „furtki”, pozwalające im usprawiedliwiać zachowania nie licujące z Prawem Bożym. Podobnie jak Bóg-Jahwe i Jego prorocy w Starym Testamencie, również i Jezus, Słowo Wcielone i Prorok, reaguje alergicznie na ten prymitywny ludzki spryt. Nie występuje przeciw Prawu, ale obnaża niedostatki jego głosicieli.

 

Środa, 19.3.2-25 – Uroczystość św. Józefa Oblubieńca NMP

Pierwsze czytanie: 2 Sm 7, 4-5a. 12-14a. 16

Starotestamentalne proroctwa posiadają często bardzo interesującą charakterystykę. Z jednej strony odnoszą się do współczesnej im sytuacji historycznej, a z drugiej strony zawierają w sobie swego rodzaju „przesadę”, którą trudno odnieść do sytuacji, w której są wypowiadane. Podobnie jest również z proroctwem Natana. Pojawia się ono w momencie, kiedy król Dawid pragnie wybudować dom dla Pana Boga, czyli świątynię. Prorok początkowo pochwala tę ideę. Jednak nocą otrzymuje słowa od Boga, według których to nie Dawid, lecz jego potomek wybuduje świątynię. Jedocześnie prorok obwieszcza Dawidowi wspaniałą obietnicę, odnoszącą się do przyszłości jego rodu: „Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki”. „Dom”, czyli ród Dawida, dynastia, którą on zapoczątkuje. Dawid jest dopiero drugim królem w Izraelu. Pierwszemu królowi, Saulowi, nie udało się stworzyć dynastii. Za to dynastia Dawida przetrwa ponad 400 lat. Jednakże owa „przesada” w obietnicy Bożej nie była przygotowana w perspektywie ziemskiej. Dopiero w Jezusie Chrystusie, potomku króla Dawida, obietnica zdejmie z siebie piętno „przesady” i okaże się prawdą. Częścią tej wielkiej historii jest skromy rzemieślnik z Nazaretu o imieniu Józef.

 

Psalm responsoryjny: Ps 89, 2-3. 4-5. 27 i 29

Fragmenty psalmu 89, wybrane na uroczystość św. Józefa, podkreślają wielkość Bożej obietnicy danej królowi Dawidowi: „Tron twój umocnię na wszystkie pokolenia”. A przecież, jeżeli przeczytamy cały psalm, to przekonamy się, że kończy się on opisem klęski Izraela, utraty Ziemi Obiecanej i zburzenia Jerozolimy. Pogrążony w smutku psalmista, pyta: „Gdzież są, o Panie, Twoje dawne łaski, które zaprzysiągłeś Dawidowi na swoją wierność?” (w. 50).

Bez wątpienia i św. Józef modlił się tym psalmem i stawiał sobie to samo pytanie: „Jak długo, Panie? Czy zawsze będziesz się ukrywał?” (w. 47). Przez długi czas nie miał świadomości, że to właśnie jemu przypadnie w udziale nadać Bożej obietnicy nowy, pełny sens. Dziecko, które odziedziczy jego królewskie pochodzenie, wypełni Boże obietnice. Nie będzie miał przy tym znaczenia fakt, że zewnętrzne przymioty Cieśli z Nazaretu niewiele mają wspólnego z królewską godnością. Ten aspekt w planach Bożych ma przecież znaczenie marginalne.

Uczmy się od św. Józefa, że również jesteśmy częścią naszej historii zbawienia. Rzadko mamy wpływ na losy tego świata, a przecież niekiedy od naszej drobnej decyzji zależy, czy świat staje się lepszy, czy groszy i czy realizuje się w nim wola Boża, czy nie.

Drugie czytanie: Rz 4, 13. 16-18. 22

W liście do Rzymian św. Paweł dzieli się swoją refleksją nad prawdą o drodze człowieka do Boga. Wnikliwe czytanie Pisma Świętego doprowadziło go do odkrycia, że Abraham, od którego zaczyna się historia Izraela, został uznany za sprawiedliwego jeszcze zanim otrzymał znak przymierza Narodu Wybranego z Bogiem, czyli obrzezanie. Stąd pojawia się wniosek, że aby wejść na drogę zbawienia, nie jest konieczne przyjęcie judaizmu,. Obiecane Abrahamowi ojcostwo „wielu narodów” odnosi się również do chrześcijan pochodzących z pogaństwa.

To czytanie o duchowym ojcostwie liturgia przedkłada nam w uroczystość św. Józefa, przybranego ojca Jezusa Chrystusa. O ile duchowe macierzyństwo Najświętszej Maryi Panny w odniesieniu do chrześcijan jest bardzo mocnym elementem pobożności, to nie zawsze zwraca się dostateczną uwagę na opiekuńcze, duchowe ojcostwo św. Józefa. Pięknie napisał o tym Papież Franciszek w Liście o św. Józefie „Patris corde” (Ojcowskim sercem): „Święty Józef nie może nie być Opiekunem Kościoła, ponieważ Kościół jest kontynuacją Ciała Chrystusa w dziejach, a jednocześnie w macierzyństwie Kościoła zacienione jest macierzyństwo Maryi. Józef, chroniąc Kościół, nieprzerwanie chroni Dziecię i Jego Matkę”.

Ewangelia: Mt 1, 16. 18-21. 24a

Święty Józef wspominany jest w Ewangelii jakby „mimochodem”. Czyniąc rzeczy niezwykle ważne, pozostaje ciągle na drugim planie. Nie znamy historii jego wybrania i powołania. Biblijny przekaz nie cytuje nawet jednego jego słowa. Dowiadujemy się o nim jedynie z wymowy jego czynów. I to właśnie one pozostają dla nas niedościgłym wzorcem wiary.

Może nas dziwić, dlaczego Pan Bóg pozostawia Józefa przez długi czas w nieświadomości co do sensu wydarzeń, których jest uczestnikiem. Przecież anioł mógł przyjść do niego dużo wcześniej i przygotować go na to, co miało nastąpić. Okazuje się jednak, że Józef musi sobie radzić bez szczególnej „taryfy ulgowej”. Dlatego właśnie staje się on drogi każdemu chrześcijańskiemu sercu. W rozterkach i cierpieniach Józefa możemy dostrzec samych siebie i nasze momenty niepewności i cierpienia. Możemy zatem uczyć się od niego codziennej praktycznej wiary i zaufania do Pana Boga. Nawet jeżeli nie mamy proroczych snów i nie przychodzą do nas aniołowie, to możemy oddać się z pełnym zaufaniem w ręce niewidzialnego Boga, który jest miłością, z przekonaniem, że trzyma On nas i naszą historię w swojej miłosiernej dłoni.

 

Czwartek, 20.03.2025

Pierwsze czytanie: Jr 17, 5-10

Prorok Jeremiasz w bardzo sugestywnym obrazie pustynnego krzewu i zielonego drzewa wzywa naród izraelski do nawrócenia w perspektywie zbliżającej się agresji babilońskiej, w którą jednak mało kto jeszcze wierzy. Pustynny krzew to obraz kogoś zamkniętego na wyższe wartości, kogoś, kto „pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce”. Jest to obraz tak modnego w naszych czasach koniunkturalizmu, płynięcia na fali, która akurat w tym momencie rokuje najwięcej.

Przeciwieństwem tej postawy jest człowiek, który „pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją”. To przylgnięcie do Boga i umiłowanie wartości, które On nam zaleca do stosowania w życiu jest porównane przez proroka do zielonego i owocującego drzewa zasadzonego u źródła.

Dlaczego jednak również i krzew nie znalazł źródła, tak jak drzewo? Proroctwo mówi: „Nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście”. Grzech i upatrywanie swojej siły w ciele sprawiają, że tracimy nadprzyrodzoną wrażliwość i duchowy zmysł. Niech ten czas Wielkiego Postu będzie dla nas czasem uwrażliwienia na głos Ducha Świętego w naszych sercach.

Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2. 3. 4. 6

Również i psalm responsoryjny odwołuje się do obrazu zielonego drzewa, zasadzonego nad potokiem jako symbolu człowieka zakorzenionego w słowie Bożym. Jednakże droga do owego idealnego miejsca nie jest wcale łatwa. Po drodze napotykamy na wiele przeszkód, szczególnie w postaci złego wpływu otaczającego nas świata.

W pierwszej zwrotce psalmu możemy zauważyć, jak wygląda proces odciągana człowieka od Boga. Traci kontakt ze źródłem ten, kto „idzie za radą występnych’, „wchodzi na drogę grzeszników”, „zasiada w gronie szyderców”. Przy czym należy zwrócić uwagę, że druga postawa „wchodzi” powinna być wyrażona przez czasownik „stoi”, jak to jest w tłumaczeniu J. Wujka. W ten sposób mamy do czynienia z ciągłym spowolnieniem: iść, stać, siedzieć. Człowiek, zamiast znaleźć źródła Bożych wód, grzęźnie w świecie od Boga dalekim, skąd trudno mu się wyrwać. Nie jest przecież sam, otaczają go podobni ludzie, którzy drogi powrotu do domu Ojca wcale mu nie ułatwiają. Zwracajmy zatem uwagę, kto nas do źródeł wód Bożych przybliża, a kto nam drogę ku nim utrudnia.

Ewangelia: Łk 16, 19-31

Jednym z wiodących tematów Ewangelii wg św. Łukasza są ubodzy. Już w swojej homilii w synagodze w Kafarnaum, na samym początku swojej działalności Jezus powiedział, że Duch Pański spoczął na Nim, aby ubogim niósł Dobrą Nowinę. Błogosławieństwa u Łukasza mają również bardzo socjalny charakter. Ludzie biedni i potrzebujący zostali wyznaczeni przez Jezusa, jako uprzywilejowane miejsce spotkania z Nim. Doskonale wyczuwali tę tajemnicę ewangeliczną święci założyciele wielu zakonów, którzy zwrócili się ku ubogim, aby w tej skromnej posłudze upodobnić się do „drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi”.

Ta tajemnica pozostała zakryta dla bogacza z dzisiejszej Ewangelii. Jego serce nie otworzyło się na nędznego Łazarza, oczekującego na resztki z ociekającego zbytkiem stołu pańskiego. Po śmierci bogacz z bólem przekonał się o prawdziwości ostrzegających słów Jezusa: „otrzymali już nagrodę swoją”. Było jednak już za późno. Nam pozostaje zacytować w tym kontekście słynne słowa ks. J. Twardowskiego: „Śpieszmy się kochać ludzi!”.

 

Piątek, 21.03.2025 

Pierwsze czytanie: Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28

Tragiczne losy Józefa Egipskiego są praobrazem cierpień Chrystusa. Niezwykłe zdolności najmłodszego brata i miłość, jaką darzył go ojciec, stały się przyczyną jego nieszczęścia. Jego bracia nie poradzili sobie z uczuciem zazdrości i dopuścili się wyjątkowo podłego czynu sprzedaży swojego brata jako niewolnika. Józef przeszedł przez gehennę upokorzeń i różnorakiego cierpienia. Jego historia, jak wiemy, kończy się jednak szczęśliwie, i to nie tylko dla niego, ale również dla jego zdominowanych nienawiścią braci. Szczęśliwy koniec nie wpływa jednak na ocenę tego, czego dopuścili się bracia Józefa. Wręcz przeciwnie, końcowe dobro uwypukliło jeszcze bardziej zło, które zainspirowało ich czyn. Z pewnością niejeden raz wspominali oni z żalem swój błąd popełniony pod wpływem negatywnych, ale jakże prymitywnych i powierzchownych emocji.

Niech ta historia i nas przekona do swego rodzaju emocjonalnej higieny. Nie warto i nie wolno rzucać się w wir negatywnych myśli i odczuć. Często przecież, zupełnie niepotrzebnie, zapędzamy się w zazdrość, podejrzliwość, pragnienie zemsty, obrazę, itd. Jak bardzo nam jest przykro, kiedy uświadamiamy sobie, że emocje nas oszukały i wyprowadziły na manowce, z których trzeba będzie wracać z uczuciem upokorzenia.

Psalm responsoryjny: Ps 105, 16-17. 18-19. 20-21

Psalmy są wielką szkołą modlitwy. Jednakże, aby lepiej się nimi modlić, nie należy odwoływać się jedynie do osobistego doświadczenia wiary, ale trzeba zagłębić się również w historię Izraela. Psalmy bowiem nie są zawieszone w pozaczasowej pustce, ale zakorzenione w doświadczeniu wiary Narodu Wybranego. Przedmiotem uwielbienia w dzisiejszym psalmie responsoryjnym jest niesłychana historia Józefa Egipskiego. Ten nieszczęśliwy człowiek, sprzedany przez braci jako niewolnik, oszukany i zdradzony, stał się przecież częścią planu uratowania rodzącego się dopiero Izraela. Dlatego też słusznie powtarzamy refren: „Wspomnijcie cuda, które Pan Bóg zdziałał”.

Uświadomienie sobie, że nawet trudne momenty w życiu człowieka mogą mieć dobre konsekwencje, wzmacniało wiarę wielu pokoleń. Ważne jest, aby takie świadectwa nie popadały w zapomnienie. Wspominanie Bożych dobrodziejstw pomaga nam zachowywać hart ducha w kolejnych doświadczeniach. Oby każda Msza święta, która przecież jest najważniejszą modlitwą dziękczynną, była momentem wychwalania Boga za Jego dobrodziejstwa w naszym życiu.

 

Ewangelia: Mt 21, 33-43. 45-46

Przypowieść o niegodnych dzierżawcach winnicy jest aktualna w każdej epoce historycznej. W czasach Pana Jezusa jej aktualność odnosiła się przede wszystkim do współczesnego Jemu pokolenia. O tym to pokoleniu Prolog Ewangelii św. Jana mówi, że Słowo Wcielone „przyszło do swojej własności, lecz swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11). Dary Boże nie mogą jednak pozostać bezowocne. Dlatego Bóg przygotował sobie nowy lud Boży, złożony z pogan.

W naszych czasach przypowieść nabiera bardziej filozoficznego charakteru. W obrazie dzierżawców winnicy możemy dostrzec współczesny świat, który stara oderwać się od Stwórcy i rządzić się własnymi prawami. Wbrew pozorom, nie jest to wcale nowa pokusa. Już pierwsi rodzice ulegli podszeptom szatana, by zerwać owoc z drzewa poznania dobra i zła i w ten sposób stanąć na równi z Bogiem. Zerwanie bowiem owocu oznacza nic innego jak decydowanie o tym, co jest dobre, a co jest złe. Dzisiejszy świat nie przyjmuje już często prawd objawionych, ale ustanawia swoje, często z sprzeczne z prawdą objawioną. Paradoksalnie, zamiast oczekiwanego szczęścia i wolności jednym ze skutków takiej postawy są rodzące się okresowo totalitaryzmy.

 

Sobota, 22.032025

Pierwsze czytanie: Mi 7, 14-15. 18-20 

Bóg „upodobał sobie miłosierdzie”, mówi prorok Micheasz w dzisiejszym czytaniu. Dobra Nowina o miłosiernym Bogu zbliżała do Niego ludzi na przestrzeni wieków. W doświadczeniu religijnym kluczowe jest bowiem spotkanie z Bogiem, który jest miłością. Dlatego nie może dziwić, że bardzo ważne są wszelkie formy pobożności, które podkreślają tę wspaniałą cechę naszego Stwórcy i Zbawiciela. Ten aspekt miłości jest fundamentalny również w modlitwie, o czym świadczą słowa św. Teresy z Avila: „Modlitwa wewnętrzna nie jest to zdaniem moim nic innego, tylko poufne i przyjacielskie z Bogiem obcowanie, po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje”.

Mając to na uwadze, lepiej rozumiemy ogromną popularność Nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego. Rozpoczęło się ono w przedwojennej Polsce od objawień św. Faustyny, a dziś znane jest w najdalszych zakątkach świata. „Jezu, ufam Tobie!”. To pełen miłości wyznanie jest głęboko zakorzenione w objawieniu biblijnym i dlatego tak prawdziwe, i tak bardzo potrzebne współczesnemu światu, który potrzebuje miłosierdzia.

Psalm responsoryjny: Ps 103, 1-2. 3-4. 9-10. 11-12

Dzisiejszy psalm responsoryjny można, a nawet powinno, używać  jako formy dziękczynienia po każdej spowiedzi świętej. Ten wybuch entuzjazmu człowieka uwolnionego od brzemienia grzechu i zachwyt Bogiem, który własną Krwią nas odkupił i udziela nam daru przeznaczenia, jest konieczny, abyśmy właściwie rozumieli dar przebaczenia i z całego serca starali się więcej nie grzeszyć.

Bo chyba nasza opieszałość w poprawie i powtarzalność naszych grzechów związana jest częściowo z niewystarczającym przeżywaniem daru Sakramentu Pojednania. Rutynowe wyznawanie grzechów bez ich głębszego zrozumienia i radykalnego ich odrzucenia sprawia, że popadamy ciągle na nowo w te same błędne postawy.

Powtarzamy również nasze grzechy, bo wydaje nam się, że przebaczenie, będąc darem, nic Boga nie kosztuje. A przecież nasze grzechy odpuszczone są za cenę krwi Chrystusowej. Mają one jednak jeszcze inną cenę. To właśnie grzechy sprawiają, że jakieś dobro nie realizuje się tu i teraz, że zbawcza wola Boga jest hamowana. Starajmy się zatem przeżywać Sakrament Pojednania jako rzeczywisty moment oczyszczenia i naprawy naszego życia!

Ewangelia: Łk 15, 1-3. 11-32

Przypowieść o synu marnotrawnym jest trochę jak stary, dobry i wzruszający film, do oglądania którego z chęcią wracamy. Mówi się o tej przypowieści, że nawet gdyby spłonęły wszystkie egzemplarze Pisma Świętego i przetrwała tylko strona z tą przypowieścią, to ludzie byliby w stanie zrozumieć, czym jest chrześcijaństwo i jaka jest treść Ewangelii. Kto z nas bowiem nie błądził z dala od Boga? I nie chodzi o jakieś strasznie grzeszne życie. Niekiedy zdajemy sobie sprawę, że byliśmy daleko od Pana dopiero w chwili głębszego przeżycia religijnego. Nagle okazuje się, że nasza modlitwa była tylko bezmyślnym powtarzaniem formułek, a niedzielna Msza święta czystą formalnością.

Pogłębione spotkanie z Bogiem w modlitwie uświadamia nam, że jest on kochającym Ojcem, który czeka na nas każdego dnia. Dlaczego zatem zamiast spotkania z Nim „zabijaliśmy czas” oglądając filmy, mecze, czy bawiąc się telefonem? Robiliśmy to, bo nie znaliśmy ani naszego kochającego Boga Ojca, ani uroku Jego domu i atmosfery miłości i radości, która w nich panuje. Starajmy się zatem wejść w to doświadczenie, a grzechy i zaniedbania opuszczą nasze życie.