Niedziela, 12.03.2017 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 12, 1-4a
Dzisiejszy fragment Księgi Rodzaju ukazujący powołanie Abrahama jest początkiem wielkiej historii narodu wybranego przez Boga, a poprzez nią historii zbawienia całej ludzkości. Bóg rozpoczyna tę historię powołując człowieka, po którym, patrząc tak po ludzku, niewiele może się spodziewać. Abraham jest blisko 80 – letnim starcem, wędrownym pasterzem, zmęczonym i z pewnością rozgoryczonym faktem, że nie ma i nie może już mieć upragnionego potomstwa. A jednak, kiedy pewnego dnia Bóg objawia się Abrahamowi z poleceniem opuszczenia swoich ojczystych stron, wyruszeniem w nieznane: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę.” (Rdz 12,1), on z pewnością nie rozumie tego wezwania, a jednak, wbrew ludzkiej logice staje się mu posłuszny i „udaje się w drogę, jak mu Pan rozkazał.”.
Jak wielką wiarę musiał mieć w sobie Abraham, aby, mimo okoliczności w jakich się znajdował, porzucić wszystko, co dawało mu bezpieczeństwo, aby zaufać Bogu, uwierzyć, że powstanie z niego wielki naród, że Bóg będzie stał po jego stronie? „Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i Ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi (Rdz 12,3). Abraham, który heroicznie zawierza się Bogu, zgodnie z Jego obietnicą staje się błogosławiony i stanie się dla następnych pokoleń znakiem błogosławieństwa Boga , jeśli tylko one uznają go jako błogosławionego, jeśli zaś nie uznają, nie będą mieć przystępu do błogosławieństwa Boga.
Historia Abrahama może być historią każdego z nas, kto zdecyduje się „wyjść” z ziemskich sytuacji, z domu ojcostwa naturalnego i pójść drogą wiary za Bogiem obietnicy i błogosławieństwa, która staje się drogą do Ojca nadprzyrodzonego. Być posłusznym wezwaniu Boga oznacza uznać i doświadczyć siebie wobec Boga, jako człowieka potrzebującego wszystkiego, którego jedyną poręką będzie odtąd Bóg i Jego obietnica. Słuchanie Boga pozwala nam poznać samego siebie, dokonać dzieł, które przerastają ludzkie możliwości, a nawet zdolności rozumienia. Idąc za głosem Boga pokonujemy swoje ograniczenia, i wzrastamy. Najważniejsze, aby usłyszeć Boga, działać zgodnie z Jego wolą, którą nie zawsze jesteśmy w stanie zrozumieć i zgodzić się na to, aby to rozumienie przyszło później. Nasz problem polega na tym, że zazwyczaj chcemy odwrotnie, najpierw zrozumieć,
a potem przyjąć.
Psalm responsoryjny: Ps 33, 4-5. 18-19. 20 i 22
„Niech nas ogarnie łaska Twoja, Panie, według ufności pokładanej w Tobie!” (Ps 33, 22) – to modlitwa człowieka głęboko ufającego Panu Bogu. Boża łaska i ludzka ufność spotykają się i są od siebie zależne. Należy ufać wiernej miłości Bożej, bo tylko ona daje absolutną pewność w życiu. Z drugiej strony tej koniecznej do życia łaski otrzymamy tyle, na ile potrafimy zaufać Bogu. Bogobojni oczekują tej łaski, która ocali od śmierci, da nowe życie i zawsze mogą na nią liczyć, bo „słowo Pana jest prawe”, jest „pomocą i tarczą”, On „miłuje prawo i sprawiedliwość”.
Drugie czytanie: 2 Tm 1, 8b-10
Św. Paweł, zwracając się do drogiego jego sercu Tymoteusza, wskazuje na drugi istotny aspekt każdego powołania. Po zawierzeniu w obietnicę Boga i podjęciu decyzji o „wyjściu” w nieznane nam nowe życie, pojawiają się trudy i przeciwności, które spotkamy na drodze do Pana. Wkraczamy na tę drogę nie dzięki naszym czynom i zasługom, ale dzięki łasce powołania przez Boga. Warto ponieść te wszelkie trudy, bo to one doprowadzą nas przed oblicze Pana, pozwolą poznać Tego, który z Miłości dał nam szansę na powtórne spotkanie się z Bogiem poprzez „naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który przezwyciężył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię” (2 Tm 1,10b).
Ewangelia: Mt 17, 1-9
Ostatnim etapem powołania jest przemienienie, które jest celem naszego życia, naszych trudów na jego drodze i zarazem nagrodą za bezgraniczne zawierzenie i oddanie się woli Pana. Na skutek tego przemienienia mamy szansę poznać Miłość, cali stać się piękni miłością i dobrocią, przejętą od naszego Nauczyciela – Jezusa Chrystusa.
Góra ma w Biblii znaczenie symboliczne, jest miejscem spotkania, objawienia Boga. Na górze Tabor Jezus objawia swoje bóstwo, a Bóg zapewnia o miłości i upodobaniu do swojego Syna, nakazując jednocześnie, abyśmy Go słuchali. W naszym życiu mamy takie „góry Tabor”, chwile, w których Pan Bóg objawia się nam w Słowie, podczas modlitwy, w spotkaniu z drugim człowiekiem… Świat wokół nas jest pełen Jego obecności… Nauczmy się odkrywać tę obecność i czerpać z niej radość, pozwólmy, aby to światło naszego spotkania z Panem przenikało naszą codzienność, przenikało nas samych.
[dzien 2]
Poniedziałek, 13.03.2017 r.
Pierwsze czytanie: Dn 9, 4b-10
Daniel znał proroctwo, które Bóg objawił prorokowi Jeremiaszowi o wyzwoleniu po 70 latach niewoli babilońskiej (por. Jer. 25:11, 12; Jer. 29:10). Okres ten mija, Babilon zostaje podbity przez Medów i Persów, a nowe imperium nie wyraża gotowości do uwolnienia taniej siły roboczej. Daniel nie oczekuje dnia wyzwolenia z opuszczonymi rękoma, modli się żarliwie, wstawia za całym ludem Izraela, prosząc o jego wybawienie. Zwraca się do Boga, powołując się na Jego obietnicę daną w przymierzu , chociaż zdaje sobie sprawę, że on i cały Izrael zgrzeszył i nie ma na to żadnego wytłumaczenia, nie ma usprawiedliwienia: „Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość i zbuntowaliśmy się, odstąpiliśmy od Twoich przykazań” (Dn 9,5). Daniel jednak głęboko wierzy i liczy na miłosierdzie Boga wobec niewiernego ludu: „Ale Pan, Bóg nasz, jest miłosierny i okazuje łaskawość, mimo że zbuntowaliśmy się przeciw Niemu.” (Dn 9,9).
Niektórzy uważają, że modlitwa Daniela jest najpokorniejszą modlitwą zapisaną w Biblii. Prorok Daniel daje w niej świadectwo, że Bóg Jahwe jest dla niego Bogiem żywym i prawdziwym, który nie zapomina o swych dzieciach. Po tej żarliwej modlitwie stało się coś, czego Daniel nie oczekiwał. Bóg wysłał do niego anioła, aby umocnił go w wierze i przekazał nowe objawienie.
Niech nasze błagalne modlitwy umacniają nas i zbliżają do naszego Boga. Wyznając przed Nim nasze winy i uznając kim jest dla nas, pozwalamy Bogu działać w naszym życiu, pozwalamy na oczyszczenie i zbawienie.
Psalm responsoryjny: Ps 79, 5a i 8. 9. 11 i 13
Ufamy i wierzymy, że Bóg będzie wobec nas cierpliwy, że będzie miłosierny nawet wobec naszych grzechów. Znając własne słabości i skłonność do grzechu możemy błagać Boga tylko o litość, obiecując chwałę Jego imienia jako wotum za udzieloną łaskę. Licząc na to miłosierdzie Boga wobec nas samych, pamiętajmy, abyśmy byli podobnie miłosiernymi
i wyrozumiałymi wobec słabości naszych bliźnich.
Ewangelia: Łk 6, 36-38
Jezus wzywa nas do uczenia się miłosierdzia, biorąc za wzór samego Boga: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.” (Łk 6,36). To poprzeczka postawiona bardzo wysoko, ale przecież człowiek został stworzony na wzór i podobieństwo Boga (por. Rdz 1,26-27). Św. Grzegorz z Nyssy mówił, że to podobieństwo rozpoznaje się w uczynkach miłosierdzia. Miłosiernym jest ten, kto ma wrażliwe, współczujące serce, kto stara się wspomóc, wysłuchać, pocieszyć drugiego, bez osądzania czy też potępiania go. Każdy z nas będzie oceniany według miary, którą stosował wobec bliźnich. Każdy z nas potrzebuje Bożego miłosierdzia, bowiem bez niego nie ma dla nas zbawienia. Pomimo tego, że liczymy na nie i zanurzamy się w nim, trudno jest nam okazać miłosierdzie innym ludziom.
Liturgia Wielkiego Postu przedstawia Pana Jezusa jako Boga miłości i miłosierdzia. Jego męka, dobrowolnie przyjęte cierpienie i śmierć na krzyżu są świadectwem, jak bardzo zależy Mu na naszym zbawieniu. Czy nie jest to poruszająca a zarazem wystarczająca zachęta dla nas do naśladowania tej postawy wobec naszych bliźnich?
[dzien 3]
Wtorek, 14.03.2017 r.
Pierwsze czytanie: Iz 1, 10. 16-20
Prorok Izajasz w swojej ponad 40 – letniej misji jako prorok nawoływał do nawrócenia, porzucenia grzechów. Zapowiadał zagładę królestwa Izraela i Judy jako kary za niewierność Bogu. Walczył o dobre obyczaje w życiu publicznym i prywatnym, piętnował pychę, niemoralność, niesprawiedliwość, wyzysk, a także płytką, formalno – obrzędową pobożność. Zwalczał wszelkie kulty bóstw innych niż Jahwe, stąd określany jest prorokiem wiary w jedynego, najświętszego Boga. W Nowym Testamencie jest wiele przywołań tekstów Izajasza, a jego działalność i prorocze słowa pomogły w zrozumieniu przyszłej ery mesjańskiej.
Prorok Izajasz poucza nas, że prawdziwej pokucie powinno towarzyszyć „zaprawianie się” w czynieniu dobra, zwłaszcza wobec najsłabszych i potrzebujących, gotowość naprawiania krzywd. Taka postawa spotka się z doświadczeniem Bożego miłosierdzia, które wybaczy nam nasze grzechy: „Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone były jak purpura, staną się jak wełna.” (Iz 1, 18).
U progu każdego Wielkiego Postu czynimy postanowienia, mamy dużo chęci, zapału, aby w nich wytrwać. Jednakże z czasem ten 40 – dniowy okres wydaje się dłużyć, nasz zapał maleje, powoli zaciera się różnica pomiędzy okresem zwyczajnym a okresem Wielkiego Postu, usprawiedliwiamy się okolicznościami, zmęczeniem, trudem dnia codziennego, przestajemy nad sobą pracować. Niech dzisiaj w kolejnym tygodniu Wielkiego Postu słowa Izajasza będą dla nas zachętą do wytrwania na drodze do nawrócenia, zmiany swojego życia, do pracy nad swoimi słabościami.
Psalm responsoryjny: Ps 50, 8-9. 16b-17. 21 i 23
Słowa dzisiejszego Psalmu wypominają nam zaniedbywanie moralnego życia przy równoczesnym dbaniu o zachowanie poprawności kultu. Zgodnie z tradycją prorocką psalmista zwraca uwagę, że kult bez moralności nie jest miły Bogu i nie ma w sobie nic z dążenia do Boga. Niczego Bogu dać nie możemy, czego On by wcześniej nie posiadał. To Bóg udziela człowiekowi wszelkich dóbr wiecznych i ziemskich. Od nas oczekuje tylko pełnego ufności zawierzenia, wiary w Jego moc i uczciwej postawy, pozbawionej hipokryzji.
Ewangelia: Mt 23, 1-12
Widzimy, że w czasach Pana Jezusa przejawy rytualizmu i podwójnej moralności, przed którymi przestrzegał prorok Izajasz, zdarzały się również uczonym w Piśmie i faryzeuszom, a więc osobom, które miały być autorytetami, nauczycielami: „mówią, ale sami nie czynią” (Mt 23,2). Czy może być wiarygodnym nauczyciel, którego słowa nie są poparte czynami? Pan Jezus nie krytykuje praktyk religijnych Żydów, ale nadużycia w ich stosowaniu; „rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów.” (Mt 23,5). Filakterie były skórzanymi pudełeczkami zawierającymi istotne fragmenty Prawa, Żydzi nosili je przywiązane do ramienia lub na czole (por. Wj 13, 9.16; Pwt 6, 8; 11, 18), co było symbolem bliskości Słowa. Lecz jeśli nie pobudzały one do życia tym Słowem, stawały się nic nie znaczącą dekoracją.
Prawdziwa moralność chrześcijańska nie polega na mówieniu, dyskusjach, na zewnętrznych oznakach kultu, ale na codziennym naśladowaniu Chrystusa, na ciągłym, mozolnym doskonaleniu samego siebie, aby zbliżyć się w postawie do swojego jedynego cichego i pokornego Nauczyciela i Mistrza.
Nawrócenie wielkopostne wymaga od nas głębokiej pokory, oczyszczenia z egoizmu, powierzchowności i próżności, prowadzi do stawania w prawdzie o sobie samym. To trudne, bolesne i mozolne, i pewnie dlatego tak niepopularne.
[dzien 4]
Środa, 15.03.2017 r.
Pierwsze czytanie: Jr 18, 18-20
Prorok Jeremiasz, jeden z czterech proroków większych, żył i prorokował w bardzo trudnych czasach. Jego ojczyzna stopniowo ulegała rozpadowi i zniszczeniu, a rodacy byli krnąbrni, grzeszni i oddawali się bałwochwalstwu. Nie chcieli słuchać ostrych słów napomnień ze strony proroka, które demaskowały niegodziwość i niewierność wszystkich stanów i zapowiadały mroczną wizję kary.
Sam Jeremiasz nie chciał być prorokiem, jakby przeczuwał, że nie będzie to łatwa misja, co więcej, buntował się przeciwko niej, a jednak uległ woli Bożej i pozostał jej wierny do końca. Spalono teksty, które podyktował pod wpływem Bożego natchnienia. Był wyszydzany, wyśmiewany, za krytykę króla Jojakima został wychłostany i zakuty w dyby, posądzony o zdradę doświadczył sporo cierpień, zmarł nie widząc owoców swojego życia. Jego przeciwnicy spiskowali przeciwko niemu posługując się m.in. obmową, która była i jest groźnym orężem: „Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa!” (Jr 18,18).
W przytoczonym fragmencie modlitwy, prorok skarży się Bogu na postępowanie ludu wybranego, że pozostaje on głuchy na wołanie do pokuty. Nie może on zrozumieć zatwardziałych serc swoich współbraci: „Czy złem za dobro się płaci?”, za którymi wstawiał się wcześniej u Boga „aby odwrócić od nich [Jego] gniew” (Jr 18,20). Prorok nie złorzeczy swoim prześladowcom, nie prosi Boga o karę dla nich, ale o sprawiedliwy osąd, który uwzględni intencje jego działania i wcześniejsze wstawiennictwo w sprawach ludu.
Na tym etapie objawienia biblijnego nie znano jeszcze Jezusowego przykazania miłości nieprzyjaciół. Jednakże w modlitwie Jeremiasza widoczna jest ogromna pokora prześladowanego proroka i bezgraniczna wiara w sprawiedliwość Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 31, 5-6. 14. 15-16
Psalm 31 jest modlitwą człowieka w obliczu niebezpieczeństwa, które grozi mu ze strony wrogów i prześladowców i dlatego szuka on schronienia u Boga. Zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, spisków czynionych na jego życie, a jednak nie wpada w panikę, tylko całą ufność pokłada w Panu: „Ty jesteś moim Bogiem. W Twoim ręku są moje losy: wyrwij mnie z ręki mych wrogów i prześladowców!” (Ps 31, 15-16).
Móc tak zaufać, zawierzyć swoje życie Panu, nie przerażać się niepowodzeniami, nieszczęściami, które nas spotykają, nie martwić się o przyszłość. Ufać, bezgranicznie ufać, że to, co nas spotyka, ma sens, bo nasze życie od początku było częścią wielkiego planu Boga i On sam nim kieruje.
Ewangelia: Mt 20, 17-28
Przedziwna sytuacja w drodze do Jerozolimy… Uczniowie idą z Jezusem, który zapowiada im swoje bliskie cierpienie, biczowanie, ukrzyżowanie, a następnie zmartwychwstanie. Po tych słowach w Jakubie i Janie rodzi się pragnienie zasiadania u boku Jezusa, przekazane Jezusowi przez ich matkę. Ile tak naprawdę uczniowie są w stanie z zapowiedzi Jezusa zrozumieć? Z pewnością może przerażać ich perspektywa cierpienia i śmierci, ale czują, że niesie ona jednocześnie obietnicę czegoś niezwykłego, co do tej pory jeszcze się nie wydarzyło. Przez wiele dni byli blisko Pana, widzieli Jego cuda, słuchali Jego nauk i chociaż nie są w stanie pojąć do końca obecnych słów, to pragną mieć w tym swój udział i być nadal blisko.
Inni uczniowie oburzają się na zachowanie Jakuba i Jana, odbierając je jako próbę wywyższenia się przez nich, ale Pan Jezus nie gani ich w sposób kategoryczny, raczej stara się wyjaśnić, na czym tak naprawdę ma polegać współuczestnictwo w Jego cierpieniu, do kogo będzie należał przydział miejsc przy Nim, a przede wszystkim na czym będzie polegała droga, którą dla nich przygotował: „kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu.” (Mt 20, 26-28).
Być może Jan i Jakub mieli przeczucie, że droga cierpienia jest drogą wierności Panu, że jest koniecznym świadectwem miłości do Niego, że do obiecanego zmartwychwstania idzie się przez krzyż… W następnych dniach, a później w swoim życiu dali temu wyraz, Jan wytrwał pod krzyżem Jezusa do końca, a Jakub jako pierwszy z apostołów oddał za Niego życie.
[dzien 5]
Czwartek, 16.03.2017 r.
Pierwsze czytanie: Jr 17, 5-10
Serce w Piśmie Świętym, zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu, utożsamiane jest przede wszystkim z sumieniem człowieka. Dla nas serce jest centrum uczuć, traktujemy je emocjonalnie, dla Żydów było centrum myślenia i podejmowania decyzji, to tutaj dzieją się rzeczy ważne. To właśnie w sercu człowiek biblijny decyduje, na kim oprzeć swoją wiarę i ufność. Prorok Jeremiasz przestrzega męża, „który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. (Jr 17,5). Przeciwstawia mu męża, któremu Bóg będzie błogosławił, a który „pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją.” (Jr 17,7).
Właściwy wybór da nam pokój i pewność opieki nawet w najtrudniejszych momentach. Bóg zna nasze serce, jego tajniki, lepiej niż my sami, jest jego jedynym prawdziwym sędzią: „Ja, Pan, badam serce i doświadczam nerki, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków.” (Jr 17,10). W Piśmie Świętym nerki są symbolem tężyzny człowieka lub ludzkiego wnętrza, razem z sercem oznaczają naszą duchowość.
Pan bada nasze serce i ocenia nas według jego stanu, bo to właśnie serce jest miejscem, w którym rodzą się nasze czyny, w nim mamy zakodowane Boże prawo i dajemy odpowiedź, czy chcemy według niego żyć, na kim lub na czym chcemy budować swoją ufność? Czy chcemy ją pokładać we własnej sile, w drugim człowieku, w dobrach tego świata, czy zaufamy Bogu? Prawdziwa ufność Bogu daje wewnętrzny pokój, jakiego drugi człowiek, żadne dobra tego świata nie są w stanie nam nigdy dać.
Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2. 3. 4 i 6
Nasze życie jest drogą i chociaż wydawałoby się, że mamy do wyboru wiele dróg, po których moglibyśmy pójść, to tak naprawdę nasz wybór sprowadza się do alternatywy między drogą sprawiedliwych, blisko Pana, a drogą grzeszników, pozbawioną Jego obecności. Albo Bóg w naszym życiu jest, albo Go nie ma. Albo idziemy ku pełni życia, albo zmierzamy ku nicości. Bóg otacza troską drogę sprawiedliwych, bo to jest Jego droga. Nie ma Go na drodze grzeszników, bo to droga skazana na zaginięcie.
Ewangelia: Łk 16, 19-31
Przypowieść o bogaczu i Łazarzu z dzisiejszej Ewangelii jest obrazem skutków naszych wcześniejszych wyborów i pokładanej ufności. Bogacz trafił do otchłani nie z powodu swojego bogactwa, czy też braku miłosierdzia, ale dlatego, że całą ufność złożył w dobrach doczesnego świata. Zamknięty w egoistycznych przyjemnościach, skupiony na sobie samym, nie widział ubogiego, który stał u jego drzwi. To psy widziały lepiej niż on. Cierpienie w płomieniach wzbudza w nim człowieczeństwo, otwiera oczy i powoduje troskę o pozostawionych na ziemi braci. Prosi więc Abrahama o ich ostrzeżenie, o posłanie kogoś z umarłych, bo wtedy uwierzyliby i nawrócili się. Abraham jednak odmawia, tłumacząc: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą.”(Łk 16,31).
Czasami podobni jesteśmy do faryzeuszów, zamkniętych na naukę Jezusa. Podobnie jak im, wydaje nam się, że gdybyśmy zobaczyli, doświadczyli cudu… to byśmy uwierzyli. Tymczasem wiara jest spotkaniem z Bogiem, jest decyzją o zawierzeniu Bogu, podejmowaną w głębi ludzkiego serca. Decyzja ta rodzi się ze słuchania słowa Bożego i pragnienia jego wypełniania, które z kolei powodowane jest rodzącą się miłością do Słowa. Nie bądźmy jak faryzeusze, nie żądajmy cudów, ale otwórzmy nasze serca na Słowo Boże i pozwólmy Mu działać w naszym życiu.
[dzien 6]
Piątek, 17.03.2017 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28
Wiarygodność Biblii polega m.in. na tym, że nie opowiada nam tylko o cnotach i życiu świętych, ale również o upadkach, wadach, słabościach i grzechach ludzi, opowiada o historiach często bardzo bliskich naszej rzeczywistości. Bóg wkracza w te historie, aby przezwyciężyć grzech i ocalić człowieka od jego szkodliwych skutków.
Dzisiejszy tekst biblijny mówi o dramacie rodziny podzielonej przez zazdrość i nienawiść. Mamy więc z jednej strony ojca, który wyraźnie faworyzuje najmłodszego ze swoich synów i manifestuje miłość do niego, sprawiając tym samym, że pozostali synowie czują się gorsi, a z drugiej strony braci, którym ciężko jest to postępowanie ojca zaakceptować, odbierają je jako odrzucenie i całą swoją złość kierują przeciwko ulubieńcowi ojca. Brakuje zarówno mądrej miłości braterskiej, jak i ojcowskiej, wszyscy przyczyniają się do budowania napięcia, które urasta do tego stopnia, że bracia gotowi są do popełnienia zabójstwa. W naszych relacjach rodzinnych, i z innymi ludźmi, winniśmy nieustannie uczyć się wyważonej miłości, pozbawionej zazdrości i pychy. Winniśmy uczyć się trudnej sztuki radowania się z błogosławieństwa Pana dla innych osób, które w konsekwencji przecież może kiedyś okazać się również błogosławieństwem dla nas. Mając w pamięci dalszy ciąg historii Józefa, wiemy, że to tragiczne dla niego zdarzenie okaże się w ostateczności początkiem wyniesienia Józefa na dworze faraona, a później ratunkiem dla jego braci.
W historii Józefa widzimy także podobieństwo między Józefem i Jezusem. Obaj byli szczególnie umiłowanymi synami, obdarowanymi licznymi łaskami, posłanymi przez Ojca do pełnienia Jego woli. Obaj zostali dotknięci zazdrością i nienawiścią tych, do których zostali posłani, współbracia stali się ich oprawcami. To właśnie pokora i miłość pozwoliła w obu przypadkach przezwyciężyć nienawiść, okazać przebaczenie i miłosierdzie.
Ta historia uczy nas akceptować codzienną, czasami trudną rzeczywistość, a zwłaszcza to, co od nas nie zależy. To, co z początku może wydawać się trudne, a nawet beznadziejne, i wydawać się końcem wszystkiego, dzięki opiece naszego Ojca i pokładanej w niej ufności może stać się początkiem czegoś nowego, niezwykłego.
Psalm responsoryjny: Ps 105, 16-17. 18-19. 20-21
Psalm 105 jest hymnem osnutym na tle wydarzeń historycznych, miał przypominać i opiewać historię zbawienia i przymierza, a zarazem pobudzić i nakłonić lud do zachowania wierności przymierzu. Przed wyjściem z Egiptu do Ziemi Obiecanej, gdy „Pan przywołał głód na ziemię” (Ps 105,16), wcześniej już zaplanował dla ludu opiekę na ten czas, bowiem „Wysłał przed nimi męża: Józefa, którego sprzedano w niewolę” (Ps 105,17), a który stał się dla swojego ludu wybawieniem w tym trudnym czasie. Bóg Przymierza jest Bogiem wiernym, który pamięta o swoich obietnicach, misternie realizuje swój plan, cały czas czuwając nad swym ludem. W starym przymierzu posyłał do swojego ludu proroków, którzy byli jego głosem, zwracali uwagę na zaniedbania i przypominali Bożą wolę. W nowym przymierzu pomocą dla Boga są wszyscy, którzy oddają się apostolstwu, pośredniczą w działaniu Jego łaski.
Ewangelia: Mt 21, 33-43. 45-46
W przypowieści o przewrotnych rolnikach Jezus opowiada o działaniach Boga wobec Izraela w dziejach zbawienia. Główny akcent położony jest na negatywnej postawie ludu wybranego, a w szczególności jego zwierzchników wobec inicjatyw zbawczych Boga. Wyrzucenie kolejnych sług, a następnie syna właściciela winnicy i jego zabicie jest zapowiedzią tego, co spotkać ma Jezusa. Perspektywa odebrania królestwa Bożego dotychczasowym zarządcom winnicy a powierzenia go nowym jest zapowiedzią kończącej się przywódczej roli Izraela i powołaniu nowego Ludu Bożego – Kościoła: „Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce.” (Mt 21,43).
Dar Bożego wybraństwa powinien przynieść oczekiwane owoce, tak się jednak nie stało. Dzieje ludu wybranego pełne są lekceważenia woli Boga, sprzeciwu wobec niej. Śmierć Jezusa jest tego dobitnym przykładem. Bóg jednak wywyższył odrzuconego Jezusa przez powstanie z martwych i tym samym otworzył swoją winnicę dla wszystkich, którzy chcą przynosić w niej owoce, zarówno Żydów, jak i pogan. „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”(Mt 21,42). Jesteśmy powołani do pracy w winnicy Pana, dbajmy o jej jakość, aby przyniosła właściwe owoce.
[dzien 7]
Sobota, 18.03.2017 r.
Pierwsze czytanie: Mi 7, 14-15. 18-20
Liturgia dzisiejszego dnia tchnie radością, cała jest wielką obietnicą miłosiernego Ojca, cierpliwie czekającego na swoje dzieci. W okresie trwania Wielkiego Postu, czasu nawrócenia i pokuty, jest dla nas szczególnym pocieszeniem i zaproszeniem do powrotu do domu Ojca.
Pan Bóg „upodobał sobie miłosierdzie” (Mi 7,18) mówi do nas w pierwszym czytaniu prorok Micheasz. W starszych tłumaczeniach Biblii ten werset mówi nawet, że Bóg „kocha się w miłosierdziu”. Nie żywi gniewu za nasze niewierności, nieprawości, chce, aby zostały zapomniane, chce obdarzać nas przebaczeniem. Ty, Panie, wrócisz i ulitujesz się nad nami. Zetrzesz nasze nieprawości i wrzucisz w morskie głębiny wszystkie nasze grzechy.” (Mi 7, 18-19). Mając w pamięci pierwsze rozdziały Księgi Micheasza, wiemy, że Prorok zdaje sobie sprawę z powagi grzechów ludu wybranego, grzechów zarówno przeciwko Bogu, jak i przeciwko innym ludziom, jednak liczy na wierność i łaskawość Boga, która została poprzysiężona „przodkom naszym od najdawniejszych czasów.” (Mi 7,20). Bez wątpienia miłosierdzie jest wielką tajemnicą Boga, nie stawia warunków, nie zna granic, jest dostępne w każdej chwili, a co najważniejsze przemienia nas.
Św. Siostra Faustyna, Apostołka Bożego Miłosierdzia pisała w swoim Dzienniku, że miłosierdzie jest największym przymiotem Boga i wszystko, co nas otacza, o tym świadczy. Widzimy, że do pełnego zaangażowania w przeżywanie i doświadczenie Wielkiego Postu przynależy właśnie miłosierdzie. To nie jest tak, że mamy tylko na nie liczyć, ale sami mamy być miłosierni wobec naszych bliźnich. Jesteśmy wezwani do życia miłosierdziem, ponieważ to my pierwsi go doznaliśmy. Pełnia naszego miłosierdzia dla bliźnich, według słów św. s. Faustyny, winna zawierać się w trzech sposobach: czyn, słowo i modlitwa, a stanie się dowodem naszej miłości do Chrystusa.
Psalm responsoryjny: Ps 103, 1b-2. 3-4. 9-10. 11-12
„Cierpliwy i miłosierny” to połączenie dwóch określeń, które często spotykamy w Starym Testamencie jako opis natury Boga. Jego miłosierdzie znajduje konkretne potwierdzenie w licznych, różnego rodzaju wydarzeniach historii zbawienia, gdzie dobroć Boga dominuje nad karą i zniszczeniem. Psalmy w sposób szczególny ukazują tę wielkość Bożego działania: „On odpuszcza wszystkie twoje winy i leczy wszystkie choroby, On twoje życie ratuje od zguby, obdarza cię łaską i zmiłowaniem.” (Ps 103, 3-4).
Ewangelia: Łk 15, 1-3. 11-32
Coraz częściej ewangeliczną „Przypowieść o marnotrawnym synu” tytułuje się „Przypowieścią o miłosiernym ojcu,” zwracając uwagę przede wszystkim na postawę ojca. Papież Benedykt XVI w swoich rozważaniach nad tą przypowieścią proponuje nadać jej tytuł „Przypowieści o dwóch braciach (synu marnotrawnym i tym, który pozostał w domu) i dobrym ojcu”, akcentując tym samym szerszy kontekst dzisiejszej Ewangelii.
Postać ojca z dzisiejszej przypowieści ukazuje nam miłość Boga do człowieka, pozostawienie wolności wyboru, decydowania o swoim losie, przy jednoczesnej gotowości do przebaczenia. To ojciec, który godzi się na nasze odejścia, wypatrując z biciem serca i otwartymi ramionami, powrotów. Tak potrafi i może działać tylko bezinteresowna miłość. O ile łatwo przychodzi nam utożsamianie się z synem marnotrawnym, bo zawsze możemy przyrównać nasze życie do któregoś z etapów jego historii, o tyle trudniej jest nam identyfikować się ze starszym synem, tym tzw. dobrym, który zawsze jest u boku ojca, pracuje dla niego, nie musi się nawracać i wydaje mu się, że ma właściwy osąd sytuacji.
Bardzo często zachowujemy się jak starszy brat… Nie pragniemy szczerze powrotu innych dzieci Ojca, którzy Go opuścili i niezbyt szczerze cieszymy się z tych, którym udało się powrócić, postrzegając to jako niesprawiedliwość. „Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni” (1 Tm 2,4). i zbawienie każdego grzesznika jest sprawą nie tylko pomiędzy samym grzesznikiem a Bogiem, ale jest troską wszystkich ludzi. Dopóki nie ma w nas tego pragnienia o zbawienie bliźniego, pozostajemy daleko od Boga.
[dzien end]