II Niedziela Wielkanocna, 7.04.2024 r.
Pierwsze czytanie: Dz 4,32-35
Czytamy dzisiaj w Kościele krótki fragment z Dziejów Apostolskich opisujący pierwszą wspólnotę chrześcijańską. Zechciejmy przyjrzeć się tej wspólnocie. Fundamentem wspólnoty było to, że ożywiał wszystkich jeden Duch. Oczywiście chodzi o Ducha Świętego: zostali napełnieni Nim wszyscy, którzy uwierzyli apostołom, że Zmartwychwstały Jezus jest zapowiadanym Mesjaszem. Nasza wiara również oparta jest na świadectwie apostołów, więc spoczywa na nas ta sama łaska, która spoczywała na członkach pierwszej wspólnoty. Gdy otwieramy się na Ducha Świętego, On uzdalnia nas do świadczenia o tym, że Jezus żyje, do pokazywania Jego działania w naszym życiu. Owocem takiego życia jest brak przywiązania do wszystkiego, co posiadamy, w tym również zdolność do dzielenia się dobrami materialnymi i duchowymi z tymi, którzy posiadają mniej. Dobrze będzie nie nazywać swoim tego, co posiadamy (i głęboko w to wierzyć), bo wtedy na nas będą mogły się spełnić słowa napisane przez św. Łukasza w Dziejach Apostolskich: „Nikt z nich nie cierpiał niedostatku”. Nie możemy jednak zatrzymać się na pragnieniu korzyści płynących z wiary w Jezusa. Pragnijmy Jego samego.
Psalm responsoryjny: Ps 118,2.4.16-18.22.24
Refren do psalmu, który śpiewamy podczas dzisiejszej Eucharystii, brzmi: „Dziękujcie Panu, bo jest miłosierny”. Zawarta w nim jest esencja treści psalmu i dzisiejszej uroczystości. W Niedzielę Miłosierdzia Bożego podkreślamy ten przymiot Boga i jednocześnie jesteśmy zaproszeni do wdzięczności Bogu za ukazanie nam tego miłosierdzia. Dzięki temu, że „Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym”, jesteśmy zanurzeni w Bożym Miłosierdziu oraz zostaliśmy uzdolnieni do okazywania miłosierdzia bliźnim. Niech to będzie dzisiaj najważniejszy powód do radości. Alleluja!
Drugie czytanie: 1 J 5,1-6
Pierwszy List św. Jana Apostoła jest pięknym utworem poetyckim. Fragment czytany dzisiaj w liturgii słowa przedstawia istotę miłości do Boga i do bliźniego oraz wzajemne powiązanie tych rodzajów miłości. Może zbyt rzadko zastanawiamy się nad tym, że życie zgodne z Bożymi przykazaniami jest miłością bliźniego. Zapewnianie bliźniego o swojej do niego miłości, gwałcąc jednocześnie przykazanie Boga, jest kłamstwem. Autor Listu zapewnia: „Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, (…) a przykazania Jego nie są ciężkie”. Przekonajmy się o tym, podejmując codzienne wybory.
Ewangelia: J 20,19-31
Słuchając dzisiejszej Ewangelii wg św. Jana, może pojawiać się w nas wdzięczność, że świadectwo św. Tomasza o Jezusie tak dokładnie zostało opisane. Rozwiewa ono wątpliwości na temat prawdziwości człowieczeństwa Jezusa. Jezus, zapraszając Tomasza do włożenia ręki do Jego boku i przyjrzenia się Jego ranom po ukrzyżowaniu, mówi zgromadzonym apostołom, a dzisiaj i nam, o swojej bezwarunkowej miłości. Widząc na ciele Zmartwychwstałego rany, możemy pokazać Mu swoje rany powstałe na skutek grzechu własnego i innych. On nas z pewnością zrozumie i obdarzy swoim pokojem.
Ten sam Jezus ukazuje się nam w każdej Mszy świętej, również dzisiaj, pod postaciami chleba i wina, na widok których wyznajmy za św. Tomaszem z głębi serca: „Pan mój i Bóg mój”.
Poniedziałek, 8.04.2024 r. – Uroczystość Zwiastowania Pańskiego
Pierwsze czytanie: Iz 7,10-14
Achaz był królem Judy w VIII wieku przed Chrystusem. W czasie swoich rządów, starając się przypodobać wszystkim, brał udział w kultach bałwochwalczych. W sytuacji zaś zewnętrznego zagrożenia szukał ratunku u władcy Asyrii. O możliwości szukania oparcia w Bogu zapomniał. Wtedy Bóg posłał do króla proroka Izajasza z zapewnieniem, że groźby, których Achaz się przestraszył, nie zostaną spełnione, że Bóg wzywa króla do złożenia ufności w Nim, a nie w sojuszach politycznych. Prorok zachęcił Achaza, aby ten prosił Boga o znak, który pomógłby mu w tę obietnicę uwierzyć. Król jednak wzbraniał się przed wyrażeniem takiej prośby. Wymawiał się od tego w podstępny sposób, mówiąc, że to byłoby wystawieniem Pana na próbę. Czy jednak taka była jego motywacja? Składając ofiary obcym bożkom, nie widział problemu Skąd więc teraz takie wątpliwości? Możemy przyczyny takiej postawy dopatrywać się raczej w niechęci do poznania woli Bożej, która mogłaby się okazać inna niż podjęte przez niego postanowienia. Nie potrafił poddać w wątpliwość swoich decyzji. Bogu jednak ta postawa nie przeszkodziła w przeprowadzeniu swojego planu. Izajasz w imieniu Boga wypowiedział proroctwo, które wypełniło się po ośmiu wiekach poprzez narodziny Jezusa Chrystusa.
Warto w tym kontekście przyjrzeć się swojej relacji z Bogiem i zobaczyć, czy rzeczywiście szukam woli Bożej w swoim życiu, czy nie oczekuję, aby to Bóg przychylił się do moich oczekiwań. Zwłaszcza gdy widzimy, że nasze oczekiwania nie spełniają się, dobrze będzie stanąć na modlitwie z takim pytaniem. Maryja, wzór ufności Bogu, będzie nam w tym trudzie towarzyszyła.
Psalm responsoryjny: Ps 40,7-11
„Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże” – taki werset Psalmu 40 śpiewa Kościół w dzisiejszej liturgii słowa. Niech te słowa wypłyną z głębi naszego serca, niech będą przepełnione ufnością, że pełnienie woli Bożej zapewnia nam szczęście. Nic, co Jego woli się sprzeciwia, choćby dawało nawet przyjemność, to jednak nigdy nie nasyci. Pełnienie woli Bożej jest źródłem najgłębszej radości. Doświadczajmy jej każdego dnia.
Drugie czytanie: Hbr 10,4-10
W dniu uroczystości Zwiastowania Pańskiego czytamy w Kościele fragment Listu do Hebrajczyków. Ten krótki tekst autor utkał ze zdań pochodzących ze Starego Testamentu, choć przedstawia istotę wejścia w Nowy. Powstaje z nich obraz ukazujący przełom w dziejach ludzkości. To nie był jakiś drobny zabieg kosmetyczny. Przyjście na świat Boga, będącego zarazem człowiekiem, to fakt, którego nigdy do końca nie pojmiemy, chociaż przez chrzest jesteśmy uczestnikami tej rzeczywistości. Jezus w swoim ziemskim życiu brał udział w starotestamentalnym kulcie polegającym na składaniu ofiar ze zwierząt, bo było to nakazem Prawa. Pan Jezus Prawa nie zniósł, ale je wypełnił. On narodził się, aby spełnić wolę Ojca. W swoim ziemskim życiu rozpoznawał ją na modlitwie i był jej posłuszny. Zgodził się na haniebną śmierć, zmartwychwstał, zapowiedział swoje powtórne przyjście. Autor Listu zapewnia adresatów i nas, że „Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze”.
Jezus ukazał nam oblicze Boga, który nie ma upodobania w składanych ofiarach, ale zaprasza nas do przyjmowania z wdzięcznością Jego woli. Nie potrzebujemy składać ofiar z żadnych form pobożności. Nasze akty pobożności nie mogą mieć na celu przekonania Boga, aby spełnił nasze oczekiwania. Bóg objawił nam swoją miłość, abyśmy będąc jej pewni, szukali woli Boga i przyjmowali ją z wdzięcznością. Modlitwa wtedy staje się przestrzenią spotkania żywego człowieka z żywym Bogiem. Bóg jest zawsze po naszej stronie, nie potrzebujemy Jego przychylności kupować, nawet gdyby środkiem płatniczym miał być jakiś akt pobożności.
Wzorem czystej relacji z Bogiem i gotowości do pełnienia Jego woli niech będzie dla nas Maryja, która uwierzyła aniołowi, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Ewangelia: Łk 1,26-38
Gdy Maryja usłyszała słowa anioła, nie miała wątpliwości, że usłyszana obietnica się spełni. Jej pytanie dotyczyło tylko sposobu, jak się to stanie. Jej ufność Bogu była bezgraniczna. Pytanie o to, jak się to stanie, nie pozostało bez odpowiedzi. Była ona bardzo tajemnicza, Maryja nie była zostawiona jednak sama z tą tajemnicą. Usłyszała też wiadomość, że w życiu jej krewnej Elżbiety również wydarzyło się coś niezwykłego. Z pewnością było to dla niej pomocą w przeżywaniu tej tajemnicy i umocnieniem w wierze, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Scena zwiastowania dużo nam mówi o postawie Maryi wobec Boga, ale również o wielkiej trosce Boga o człowieka oraz o tym, jak Bóg szanuje wolność, którą nam darował. Anioł odszedł od Maryi dopiero wtedy, kiedy usłyszał Jej odpowiedź. Maryja była całkowicie wolna. Mogła odpowiedzieć inaczej. Nie znała wszystkich konsekwencji swojej zgody na wolę Bożą. Jej zgoda była aktem ufności.
Każdy z nas jest zaproszony do rozpoznawania woli Bożej w swoim życiu. Bóg ją nam objawia na różne sposoby: przez wydarzenia, przez spotykanych ludzi, przez to, jakimi cechami zostaliśmy obdarowani, i przez inne uwarunkowania. Nie jesteśmy jednak zaprogramowani. Wybór zawsze należy do nas. Sytuacja, w której obecnie się znajdujemy, w dużej mierze jest konsekwencją naszych wcześniejszych wyborów. Jednak w każdej, nawet po ludzku patrząc beznadziejnej sytuacji, nie jesteśmy zostawieni sami sobie. Zawsze możemy wołać do Boga o ratunek, pamiętając o słowach anioła skierowanych do Maryi: „dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”.
Wtorek, 9.04.2024 r.
Pierwsze czytanie: Dz 4,32-37
W dzisiejszej liturgii słowa czytamy ten sam fragment Dziejów Apostolskich, który był czytany w niedzielę. Potraktujmy ten fakt jako zaproszenie do pogłębionej refleksji nad swoim funkcjonowaniem w społecznościach, do których należymy: rodzinie, pracy, miejscowości zamieszkania, parafii, wspólnocie modlitewnej, w przestrzeni internetowej. Zadajmy sobie kilka pytań. Czy moja obecność w określonej grupie sprawia, że Duch Święty może swobodniej poruszać się w niej? Czy mam w sobie gotowość do dzielenia się otrzymanymi darami z innymi, służenia nimi potrzebującym? Czy w relacjach z innymi staram się zobaczyć dobro, czy raczej usilnie szukam ich niedociągnięć? Czy potrafię z wdzięcznością przyjąć krytykę, nie doszukując się przesadnie podtekstów? Szczere odpowiedzi na te i podobne pytania mogą sprawić, że zobaczymy, jak bardzo daleko jesteśmy od opisanego w Dziejach Apostolskich obrazu funkcjonowania pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej. Niech nas to jednak nie załamuje, bo Pan Jezus właśnie po to się narodził, umarł na krzyżu i zmartwychwstał, abyśmy mogli korzystać z owoców tych wydarzeń zbawczych. Jesteśmy w drodze, do ideału stale dążymy dzięki Jego łasce. Tej samej łasce, która spoczywała na pierwszej wspólnocie tych, „którzy uwierzyli”, której sposób przeżywania wiary niech będzie dla nas celem do osiągnięcia. Przede wszystkim bądźmy tymi, którzy uwierzyli, i nie traćmy kontaktu z Jezusem, bo to On jest w centrum naszej wiary. Relacja z Nim uzdalnia nas do budowania dobrych relacji z ludźmi.
Psalm responsoryjny: Ps 93,1.2.5
Psalm 93 wysławia potęgę Boga panującego nad wszystkim, co mogłoby nas przerażać. Nie istnieje nic, co nie byłoby poddane Bogu. Gdy jesteśmy świadomi tego faktu, gdy chodzimy w Bożej obecności, nic nie jest w stanie nas unieszczęśliwić. Skoro On „tak utwierdził świat, że się nie zachwieje”, to wystarczy być ściśle z Nim zespolonym, by doświadczać Jego potęgi w swoim życiu. Zamiast kontemplować napotykane w życiu trudności, zachwycajmy się majestatem Boga, który ma nad nimi władzę. Kontemplacja Boga uzdalnia do pokonywania przeciwności.
Ewangelia: J 3,7b-15
Interesująca jest ta nocna rozmowa Jezusa z Nikodemem. Nikodem był faryzeuszem, dostojnikiem żydowskim, zapewne rygorystycznie przestrzegającym przepisów Prawa. Widząc cuda, których Jezus dokonał, przyznał, że świadczą one o tym, że Jezus pochodzi od Boga. Nie wystarczyło to jednak do tego, aby zrozumieć głębię wypowiedzi Jezusa. Dosłowny sens słów Jezusa o konieczności powtórnego narodzenia uznał za całkowitą treść przekazu. Nic więc dziwnego, że był zdziwiony i potrzebował dalszych wyjaśnień. Słowa Jezusa miały jednak głębsze znaczenie. Powtórne narodzenie to narodzenie się z wody i z Ducha. Było to odniesienie do chrztu. Wiedza o Bogu oparta na znajomości działania Boga w historii Izraela oraz przestrzeganie Prawa nie wystarczą do zbawienia. Jezus, nawiązując do opisanego w Księdze Liczb wywyższenia węża miedzianego, mówi o sobie, że trzeba, by Jego wywyższono, „aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”. To wywyższenie dokonało się przez śmierć Jezusa na krzyżu i Jego zmartwychwstanie. Być może Nikodem zrozumiał to dopiero po tych wydarzeniach.
Aby otworzyć się na Ducha Świętego, nie wystarczy wiedza o Bogu i uczestnictwo w obrzędach religijnych. Potrzebne jest uznanie swojej niewystarczalności i decyzja o przyjęciu zbawienia od Jezusa, jedynego Zbawiciela człowieka. Chrześcijaństwo polega na relacji miłości Boga i człowieka. Bóg ze swojej strony zrobił już wszystko. Przyjmijmy ten dar z wdzięcznością i dzielmy się nim.
Środa, 10.04.2024 r.
Pierwsze czytanie: Dz 5,17-26
We fragmencie Dziejów Apostolskich poprzedzającym ten, który dzisiaj czytamy, jest opowiadanie o cudach, których dokonywali apostołowie w imię Jezusa. Wywoływało to wielkie poruszenie wśród ludu. Znoszono chorych i kładziono na ulicy tak, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na nich i chorzy doznawali uzdrowienia. Wzbudziło to zawiść u arcykapłana i saduceuszów, którzy wtrącili apostołów do więzienia. Wtedy wydarzył się kolejny cud. Anioł Pański wyprowadził ich z więzienia i polecił im głosić w świątyni prawdę o zbawieniu. Byli posłuszni usłyszanemu poleceniu, rozpoczęli głoszenie już o świcie. Kiedy więc zwołany pospiesznie Sanhedryn chciał przesłuchać apostołów, tych nie było już w więzieniu, co było nie do pojęcia, zwłaszcza że więzienie zastano zamknięte. Wtedy ktoś doniósł, że ci apostołowie znów nauczają w świątyni. Saduceusze jednak jeszcze nie dostrzegli, że nie są panami wydarzeń. Byli tak zaślepieni, że nie mieli świadomości, że walczą z Bogiem. Straż świątynna przyprowadziła apostołów przed Sanhedryn bez użycia siły z obawy przed reakcją ludu. Rozpoczęło się przesłuchanie, którego przebieg usłyszymy w jutrzejszej liturgii słowa.
Z dzisiejszego fragmentu zapamiętajmy gorliwość apostołów godną naśladowania. Tej gorliwości i otwartości na Boże prowadzenie zawdzięczamy to, że prawda o zbawieniu dotarła do nas. Nie możemy zatrzymać jej tylko dla siebie. Jesteśmy posłani do tych, którzy jeszcze żyją w ciemności, którzy nie wiedzą, że można być w bliskiej relacji z żywym Jezusem. Jezus zmartwychwstał dla każdego, bez wyjątku. Głośmy tę Dobrą Nowinę przede wszystkim swoim codziennym życiem.
Psalm responsoryjny: Ps 34,2-3.4-5.6-7.8-9
Psalmista wielbi Boga, bo doświadczył Jego dobroci: „szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał”. Radość obdarowanego jest tak wielka, że nie może jej pomieścić w sobie. Pragnie dzielić się nią ze wszystkimi. Zaprasza każdego z nas do udziału w tej radości. Zachęca: „Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością”. Wreszcie proponuje: „skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry”. Przyjmijmy to zaproszenie.
Ewangelia: J 3,16-21
W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus mówi do Nikodema słowa, które można uznać za streszczenie całej Ewangelii: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. Teraz te słowa Jezus kieruje do każdego z nas, a więc też do mnie konkretnie. Gdybym ja był(a) jedynym człowiekiem na świecie, Jezus umarłby i zmartwychwstał dla mnie, abym ja miał(a) życie wieczne. Bądźmy tego pewni w każdej sytuacji naszego życia. On już tego dla każdego z nas dokonał. Uczynił to dla każdego, w tym dla osób, które trudno nam kochać. Bądźmy tego pewni zwłaszcza wtedy, gdy zbłądzimy i potępimy samych siebie. Jezus wyraźnie zapewnia: „kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu”. Z każdej ciemności możemy wyjść przez zbliżenie się do Światła. Nie bądźmy tymi, którzy umiłowali ciemność. Bądźmy dziećmi Światłości.
Czwartek, 11.04.2024 r.
Pierwsze czytanie: Dz 5,27-33
Czytany wczoraj w liturgii słowa fragment Dziejów Apostolskich zakończył się doprowadzeniem apostołów przed Sanhedryn. Wcześniej w cudowny sposób byli wyprowadzeni z więzienia przez anioła Bożego z poleceniem głoszenia ludowi prawdy o zbawieniu. Można by sądzić, że znaleźli się na przegranej pozycji. Jednak nie tak widzi rzeczywistość człowiek patrzący na świat oczami Boga. Piotr i inni apostołowie przede wszystkim nie przestraszyli się, bo już doświadczyli, że władza nie jest w rękach saduceuszów, ale że to Bóg panuje nad wszystkim. Mieli więc odwagę odpowiedzieć dosadnie na postawiony zarzut, że głoszą w imię Jezusa pomimo otrzymanego od nich zakazu. Powiedzieli stanowczo: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”. Mieli też odwagę zaświadczyć o zmartwychwstaniu Jezusa, choć wiedzieli, że saduceusze nie wierzyli w życie wieczne. W ten sposób apostołowie wyłożyli saduceuszom, a dzisiaj również nam, całą prawdę o zbawieniu. Saduceusze po usłyszeniu Dobrej Nowiny o Jezusie, który ich i nas zbawił, zareagowali gniewem. To nam pokazuje, że można być tak zatwardziałym w swoich przeświadczeniach, że świadectwa apostołów o zbawieniu można nie przyjąć. Z Jego śmierci krzyżowej i zmartwychwstania można nie chcieć skorzystać. Można nie widzieć potrzeby nawrócenia i odpuszczenia grzechów. Na tym polega otrzymana od Boga wolność. Bóg nigdy naszej wolności nie złamie. Uwierzmy jednak apostołom. Oni za głoszoną Prawdę oddali swoje życie.
Psalm responsoryjny: Ps 34,2.9.17-18.19-20
Psalmista, wysławiając dobroć Boga i zapewniając, że zawsze będzie ją wysławiał, zapewnia też o bliskości Boga: „Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu”. Zwraca jednak uwagę, że bliskość Boga nie sprawia, że ominą nas nieszczęścia. Mogą być one nawet liczne. Jednak zawsze możemy mieć pewność, że On, jeśli w Nim złożymy swą ufność, z wszystkich nas wybawi. Niech ta pewność towarzyszy nam w każdym trudnym czasie.
Ewangelia: J 3,31-36
Ewangelista Jan zapewnia nas dzisiaj w liturgii słowa: „Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne”. Jezus, który ma w swoich rękach wszystko, pozwolił człowiekowi te ręce przybić do krzyża. Zrobił to z miłości do każdego z nas, abyśmy mogli mieć udział w miłości Ojca i Syna, abyśmy mogli się w niej zanurzyć i przebywać. To jest Miłość, która ma potężną moc. Wierzmy w to, że tej Miłości uda się zdobyć serce każdego z nas. Jezus zaprasza każdego z nas do współpracy w zdobywaniu serc najbardziej opornych. On swoją pokorą i uniżeniem pokazał nam, jak mamy to robić.
Piątek, 12.04.2024 r.
Pierwsze czytanie: Dz 5,34-42
Czytany dzisiaj fragment Dziejów Apostolskich kontynuuje opowiadanie o rozprawie przed Sanhedrynem dotyczącej apostołów, którzy głosili Dobrą Nowinę o Jezusie pomimo otrzymanego zakazu. Bóg znów ujął się za apostołami, tym razem posłużył się faryzeuszem Gamalielem, który swoim wywodem dotarł do rozsądku członków Rady. Nie obeszło się jednak bez kary. Apostołowie zostali poddani biczowaniu i znów dostali zakaz przemawiania w imię Jezusa. Biczowania nie byli w stanie uniknąć, ale nikt nie mógł im zabronić uczynienia z tego świadectwa wierności Jezusowi. „Odchodząc sprzed Sanhedrynu, cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla Imienia”, czyli dla Jezusa, którego głosili. Zakazu głoszenia prawdy o zbawieniu nie przestrzegali w dalszym ciągu.
Nikt na świecie nie ma prawa zabronić nam dawania świadectwa o żywym, zmartwychwstałym Jezusie. W historii różne ludzkie struktury podejmowały próby wydawania zakazu głoszenia Ewangelii, ale przykład apostołów pokazuje, że nie możemy im ulegać. Doświadczywszy działania Jezusa w swoim życiu, nie możemy zataić tego przed innymi. Zmartwychwstały Jezus pragnie przemieniać życie również tych, którzy jeszcze o Nim nie usłyszeli, bo nikt im nie powiedział. Przewidywane negatywne konsekwencje stawania po stronie Prawdy nie mogą nas od tego powstrzymywać. Jeśli nasze świadectwo będzie szczere, bez obłudy, Bóg zadba o to, abyśmy mieli siłę do zniesienia przykrych doświadczeń i czerpania radości z dochowanej wierności.
Psalm responsoryjny: Ps 27,1bcde.4.13-14
Psalmista wyraża wielką tęsknotę za bliskością Boga i pragnienie, aby być z Nim złączonym na zawsze. Wyraża też ufność, że tak się stanie. Widzi w Nim obrońcę swego życia, co daje takie poczucie bezpieczeństwa, jakiego nic i nikt na świecie nie może zagwarantować. Mając taką gwarancję bezpieczeństwa, możemy odważnie iść przez życie, nie uginając się przed samozwańczymi autorytetami starającymi się przesłonić nam Prawdę. „Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać?”
Ewangelia: J 6,1-15
Jezus, pomimo że wiedział, co ma czynić, zapytał uczniów: „gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?”. Nie rozwiązał problemu sam, zaangażował w to uczniów. Dał im w ten sposób możliwość zobaczenia trudnej sytuacji i przekonania się, że nie są w stanie sami jej zaradzić. Zarówno odpowiedź Filipa, że dwieście denarów nie zaspokoi potrzeb tłumu, jak i odpowiedź Andrzeja wskazująca na chłopca, który ma pięć chlebów i dwie ryby, dowodzą, że w ocenie apostołów sytuacja jest beznadziejna. Pomimo tej świadomości nie dyskutowali z Mistrzem, który polecił im: „Każcie ludziom usiąść”. Ewangelista Jan napisał, że „w tym miejscu było wiele trawy”. Widocznie nie było to takie oczywiste w tamtym krajobrazie. Jezus wykorzystał wszystko, co było po ludzku dostępne, do nakarmienia ludzi. Swoją Boską Moc okazał, wykorzystując to, co miał w swoim ludzkim zasięgu. Zauważmy też hojność Boga. Ludzie otrzymali więcej niż potrzebowali. Ilość ułomków po posiłku była zdumiewająca. Cały nadmiar został starannie zebrany, aby nic się nie zmarnowało.
Jezus karmi nas również teraz, tyle że już nie tylko zwykłym chlebem, ale Swoim Ciałem. Zaspokaja nie tylko nasze głody, ale także uzdalnia nas do dostrzegania innych głodnych, których dostatek mamy w swoim otoczeniu. Zarówno głodnych duchowo, jak i materialnie. Pomaga nam ich zauważyć, wykorzystuje wszystkie nasze zasoby, choćby znikome, aby nikt potrzebujący nie został pominięty. Gdy podejmujemy trud uczestnictwa w Jego planie, jesteśmy świadkami Jego hojności.
Sobota, 13.04.2024 r.
Pierwsze czytanie: Dz 6,1-7
W ubiegłą niedzielę oraz we wtorek czytaliśmy w Kościele fragment Dziejów Apostolskich mówiący o funkcjonowaniu pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej. Na podstawie tamtego opisu można było wnioskować, że nie miała ona żadnych problemów. Jej członkowie wszystko mieli wspólne i nikt nie cierpiał niedostatku. W dzisiaj czytanym fragmencie widzimy, że z czasem, gdy wspólnota się powiększała, zaczęły pojawiać się trudności w jej prowadzeniu. Wspólnota składała się z chrześcijan wywodzących się z Żydów wychowanych w kulturze greckiej, czytających pisma hebrajskie tłumaczone na grekę, oraz Hebrajczyków, czyli chrześcijan wywodzących się z Żydów posługujących się językiem aramejskim, wychowanych na pismach hebrajskich. Problem powstał właśnie pomiędzy tymi grupami. Helleniści zarzucili Hebrajczykom, że ich wdowy są traktowane niesprawiedliwie przy rozdawaniu jałmużny. Ta sytuacja była sygnałem dla apostołów, że przestali sobie ze wszystkim radzić. Byli jednak pewni, że nie mogą zaniedbywać głoszenia słowa Bożego, zwrócili się więc do wspólnoty, aby spośród siebie wybrali siedmiu mężczyzn do zajmowania się sprawami materialnymi. Wszystkim podobało się takie rozwiązanie. Wspólnota wybrała kandydatów spośród siebie i przedstawiła ich apostołom, którzy ten wybór potwierdzili.
Sytuacje kryzysowe w Kościele były na każdym etapie jego rozwoju i pewnie zawsze będą. Jednak każde pokonanie kryzysu może przynosić owoce w postaci rozwiązań lepiej sprawdzających się w nowych uwarunkowaniach. Ważne, aby nigdy nie działo się to kosztem zaniedbania głoszenia słowa Bożego.
Psalm responsoryjny: Ps 33,1-2.4.5.18-19
Psalmista zachęca nas do wielbienia Boga na wszelkie możliwe sposoby. Przedstawia przymioty Boga i Jego dzieła, zachwyca się nimi i zapewnia, że „ziemia jest pełna Jego łaski”. Dodaje, że szczególne przywileje mają ludzie bogobojni, czyli ci, którzy oczekują Jego łaski. Ci, którzy liczą wyłącznie na własne siły, do tej grupy nie należą. Warto znaleźć się wśród uprzywilejowanych, bo nasze siły mogą zawodzić, zaś Jego łaska nie ma granic.
Ewangelia: J 6,16-21
Po rozmnożeniu chleba i ryb uczniowie wracali łodzią do Kafarnaum, a Jezusa nie było z nimi. Było ciemno i wietrznie, jezioro było wzburzone. Wtedy zobaczyli Jezusa kroczącego po jeziorze i się przestraszyli. Widzieli wcześniej wiele cudów, ale ten, który właśnie zobaczyli, przeraził ich. Jezus powiedział do nich: „To Ja Jestem, nie bójcie się”. Chcieli Go zabrać do łodzi, ale wtedy doświadczyli kolejnego cudu. Łódź natychmiast znalazła się w miejscu docelowym.
Ta scena może być ilustracją naszych życiowych doświadczeń przypominających wzburzone wody: naszych lęków, poczucia osamotnienia, zagubienia. Gdy nie rozumiemy wydarzeń dziejących się w naszym życiu, bądźmy otwarci na to, że pomoc może przyjść, inaczej niż byśmy się spodziewali. Gdy zaprosimy do tej sytuacji Jezusa, On przyjdzie z pomocą. On ma moc uciszyć wiatr, ale też może wykorzystać wiatr, abyśmy znaleźli się tam, dokąd zmierzaliśmy.