Niedziela, 3.04.2016 r. Święto Miłosierdzia Bożego
Pierwsze czytanie: Dz 5, 12-16;
Pragnienie uzdrowienia przyciągało chorych. Tylko ludzie odczuwający jakiś brak szukają Boga., Jego cienia. W naszym pojęciu bycie w cieniu to: zepchnięcie na margines, pozbawienie zaszczytów, ale w gorącym klimacie Ziemi Świętej być w cieniu to doznawać ulgi, ochłody w dookolnej nieustannej spiekocie. Działanie Boga przestawiano obrazowo jako okrywanie cieniem, Jego Łaska działa w cieniu. Tak jak przy poczęciu Jezusa Maryja została „okryta cieniem” Ducha Świętego, tak właśnie w ciszy i w ukryciu, pod osłoną, przychodzą potrzebujący na modlitwę, prosząc o zdrowie i wolność.
Uzdrowienia, znaki i cuda przyciągają ludzi i są przejawem miłosiernej Miłości Najwyższego. Charyzmat uzdrawiania ożywia Kościół i zapełnia ludźmi wspólnoty.
Kiedy czytam o tych wszystkich cudach i znakach, to gotów jestem ulec uczuciu zazdrości, że gdy rodził się Kościół, tak wiele działo się rzeczy niezwykłych. Ale i w naszych czasach bardzo liczne są świadectwa uzdrowień, a działalność diecezjalnych księży egzorcystów niesie Jezusową łaskę uwolnienia wielu osobom. Były też spektakularne cuda, jak ip.. ocalenie wspólnoty dwunastu chrześcijan modlących się w Hiroszimie i osiemnastu w Nagasaki. Ocalały domy misjonarzy i najbliższe otoczenie.
Często mamy swoje pomysły na to, jak Kościół ma funkcjonować. Tylko poddanie ich pod rozeznanie Kościołowi i przyjęcie rozeznania jest gwarancją trwania w jedności. Czy jestem gotów poddać się takiemu rozeznaniu?
Psalm responsoryjny: Ps 118, 1.4,13-14.22.24;
Niech będzie pochwalony Bóg, ponieważ jest dobry. Szukamy Go, bo jest dobry i miłosierny.
Znamy siebie, wiemy jak wiele w nas emocji, które prowadzą do złośliwych reakcji, odwetu czy podstępu. Boimy się, że wszędzie może być zastawiona pułapka na nas, że drugi człowiek chce nas wykorzystać.
I kiedy słyszymy, Bóg jest dobry, to z przyzwyczajenia zastanawiamy się, gdzie tkwi pułapka lub podstęp. To odzywa się tkwiąca w nas nieufność Adama i Ewy.
Bóg pragnie dla nas dobra. Już od wieków, każdego dnia, na każde pokolenie rozlewa się Jego łaska. Kiedy piętrzą się trudności, gdy nie wiemy jak sobie z nimi poradzić, gdy zbliżamy się bezradnie z opuszczonymi rękoma do granicy naszych możliwości, wtedy przychodzi On i nas podtrzymuje albo podnosi.
Jezus doświadczył odrzucenia. W Nim każdy pominięty, wyśmiany, podeptany, ignorowany i odzierany z godności człowiek odnajduje ukojenie. Nie musi już niczego udowadniać, nie musi na nic zasługiwać, bo otrzymał od Jezusa wszystko, co jest potrzebne, aby podnieść głowę, wydobyć się z poniżenia. Miłość Boga przenika każdego człowieka bez względu na to, czy na nią odpowie i w jaki sposób to uczyni. Ta miłość musi się rozlewać, bo jest dla nas, jest za darmo, jest miłosierdziem Boga. Jezus przyszedł w ubóstwie, został poniżony i opluty, aby każdy nawet ten najmniej ważny znalazł w Nim oparcie. I jest to cudem i radością niezmierną.
Drugie czytanie: Ap 1. 9-11a.12-13.17-19;
Ci, którzy chodzili z Jezusem, po Jego zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu, zostali umocnieni Duchem Świętym i czynili cuda. Czynili je w imię Jezusa. A On niczego im nie odmawiał i obdarzał łaską tych, za którymi się wstawiali. Liczyli na rychłe nastanie królestwa Bożego. Ale czas mijał rozpoczęło się prześladowanie Kościoła, które rozproszyło apostołów i pomogło pójść z Dobrą Nowiną na cały świat. Ostatni z żyjących apostołów, doznaje widzenia na wyspie Patmos i otrzymuje polecenie opisania tego, co mu zostało ukazane. W wizjonerskim uniesieniu widzi Jezusa. jako władcę, arcykapłana i sędziego, widzi Go pełniej teraz niż gdy był On na ziemi. Poruszony wizją, apostoł jak martwy pada do stóp Jezusa.
Lęk jest nieodłącznym doświadczeniem człowieka w poznawaniu Boga. Lękamy się, kiedy zbliżamy się do Boga i gdy od Niego odchodzimy. Cały czas towarzyszy nam trwoga o to, co jest teraz, i o to, co nas czeka. Jan otrzymuje polecenie opisania tego, co jest i tego, co musi się stać. Kiedy zwierzę wpadnie w pułapkę, a ratownicy próbują mu pomóc, muszą liczyć się z agresją zwierzęcia wynikającą z jego lęku. Podobnie jest z nami, jesteśmy jak nieufne przerażone zwierzęta w pułapce.
Boże Miłosierdzie otula nas i pozwala dostrzec tylko tyle, ile możemy znieść, nie wpadając w rozpacz. Przeprowadza nas pomiędzy wałami wód lęku, umożliwiając dostrzeżenie tylko kilku kroków, które są przed nami.
Ewangelia: J 20, 19-31;
Lęk, obawa, niepewność. Tak można określić to, co towarzyszyło apostołom zamkniętym w wieczerniku. Nie rozumieli tego, co się wydarzyło w święto Paschy, bali się reakcji Żydów- skoro zabili Nauczyciela, mogą również przyjść po nas. Ta niepewność sprawiała, że brakowało im jakiejkolwiek nadziei. Co robi Jezus? On wchodzi mimo zamkniętych drzwi do wieczernika, wchodzi i przynosi pokój – „Pokój wam” Apostołowie rozpoznają Go i doświadczają radości, która przepełnia ich serca. Jezus daje im jeszcze coś, a właściwie Kogoś. Obdarza ich Duchem Świętym, by mieli moc do dawania świadectwa.
Historia z wieczernika może być i naszą historią. Ile razy przez grzech, upadek, słabość zamykamy się na miłość Bożą? Ile razy boimy się również, że ze względu na naszą wiarę, spotkają nas nieprzyjemności, odrzucenie itp.? Bóg jednak jest silniejszy niż nasza słabość. On wchodzi do naszego serca mimo drzwi zamkniętych, wchodzi i daje nam pełnię pokoju. Bądźmy otwarci na Jego działanie. Pozwólmy by On nas prowadził, a wtedy dzięki Jego pomocy będziemy mogli dokonywać rzeczy wielkich i nikt i nic nas nie przestraszy. Bo On będzie naszą siłą, On będzie naszą mocą, On będzie nas prowadził!
[dzien 2]
Poniedziałek, 4.04.2016 r. Uroczystość Zwiastowania Pańskiego
Pierwsze czytanie: Iz 7, 10-14;
Prorok zwrócił się do króla, aby ten prosił o Bożą podpowiedź w sytuacji, w której znalazło się królestwo Judy, zagrożone inwazją z Syrii i sprzymierzonego z nią Izraela. Ale władca nie chce prosić, bo nie był wierny Bogu, odwrócił się od Niego. Ma też swój własny plan, zwrócił się o interwencję do króla asyryjskiego.
W sytuacjach życiowych my też, jak Achaz, nie szukamy Bożego rozwiązania, tylko z głupim uporem chcemy realizować własny pomysł.
Achaz. odrzucił słowa proroka zachęcające go do ufności w potęgę Boga i obronę Jerozolimy oparł, na koalicji z Asyrią. Przegrał. Syryjczycy i Izrael pokonali Judę! Czyżby Bóg się pomylił? Zostawił wolność wyboru. Brak wiary Achaza przyniósł bolesne konsekwencje w państwie Judy. Szybko wypełniły się ostrzeżenia proroka: „jeżeli nie uwierzycie {Słowu Boga} nie ostoicie się.”
Tę historię króla Achaza Bóg wykorzystuje do przekazania przesłania o Mesjaszu. Sam da znak i to taki, w który ciężko uwierzyć, bo to Dziewica ma począć i porodzić. Kto może uwierzyć w taki znak? Historia Achaza to zapowiedź niewiary całego Izraela i przestroga przed odrzuceniem znaku. Tylko nieliczni, resztka, Szear-Jaszub pójdzie za Nim, za Mesjaszem, a oto Bóg zamieszka z nimi. I będzie Bogiem z nami. Będzie na zawsze w znakach swojej cielesnej obecności, bo z Boga tylko widzimy cieleśnie ciało i krew Emmanuela.
Psalm responsoryjny: Ps 40, 7-8a.8b-10.11;
Psalmista zapowiada zmiany. Kończy się czas starotestamentalnych ofiar. Czas dojrzał do kolejnej odsłony objawienia. Bóg zapowiada wypełnienie się obietnic. Odwraca swój wzrok od ofiar składanych na ołtarzu w świątyni, a nadaje ogromne znaczenie umiejętności słuchania. Ważniejszym od tysięcy składanych cielców, kóz i gołębi jest pragnienie słuchania i słyszenia Boga. Bóg mówi oszczędnie i ostrożnie, bo każde wypowiedziane słowo spełnia się. A kto usłyszy Jego słowo musi je wypełnić!
Aby nas tego nauczyć posyła swego Syna. Od dawna oczekiwanego przez Izraela Mesjasza, który przyszedł, aby mówić o Ojcu. O sprawiedliwości, a sprawiedliwym jest, że Ten który wszystko stworzył jest najważniejszy i jedyny. Pośród ludzi opowiada o Jego wielkiej dobroci, o umiłowaniu każdego człowieka, o miłosierdziu.
I w Jego imię dokonują się cuda uzdrowienia, uwolnienia od złych duchów. A chociaż polują na Niego, bo nie tak wyobrażali sobie Mesjasza, On się nie cofa i wszędzie gdzie jest, świadczy o Ojcu. Czy ja słucham i dostrzegam Boga i Jego działanie w moim życiu, i czy mówię o tym na zgromadzeniu do braci i sióstr? Św. Jan Paweł II powiedział, że świat potrzebuje świadków.
Drugie czytanie: Hbr 10, 4-10;
Lubimy zwierzęta. Kiedy ofiarnik przyprowadzał zwierzę na ofiarę, przed jego złożeniem kładł mu rękę na głowie, na znak związku zwierzęcia z ofiarnikiem. Potem patrzył na jego śmierć jak na własną. To musiało być wstrząsające i stanowiło ilustrację, że „zapłatą za grzech jest śmierć”. Dopóki ofierze za grzech towarzyszył żal, rytuał spełniał swój cel. Ofiarnik wyznawał swój grzech, jak mógł zadośćuczynił, a śmierć zwierzęcia wzmagała jego żal. To brzmi jak trzy spośród pięciu warunków dobrej spowiedzi!
Zbyt często jednak traktowano ten obrzęd zbyt powierzchownie i mechanicznie, dlatego Bóg nie chciał więcej takich ofiar, nieporuszających serca składającego.
Prawo, przykazania i wszelkie rytuały stanowią drogowskazy, a osiągają cel, gdy pod ich wpływem pracujemy nad naszym wnętrzem i relacją z Bogiem i bliźnimi. A nie, gdy przestrzeganie prawa i rytuałów staje się celem samym w sobie.
Dlatego posyła Swojego Syna, daje Mu ciało, emocje, myśli i zadanie do wypełnienia. Bóg już zapowiedział to zadanie, w próbie Abrahama i ofierze z Izaaka, zakończonej złożeniem baranka.
Przychodzi Ten, który łączy dwa światy: materialny i duchowy. Sam siebie wydaje na śmierć jako wybawienie nas od konsekwencji naszych grzechów. Umiera Syn Człowieczy. Ciągle jestem zadziwiony, gdy w scenie z ”Pasji” zmasakrowany Jezus, mówi do Matki (do mnie), „OTO WSZYSTKO STWARZAM NOWE”!
Ewangelia: Łk 1, 26-38;
Nie wiemy, co Maryja robiła w momencie zwiastowania. Niektórzy tłumaczą, że modliła się i jest to bliskie przekazom tradycji mówiącym, że Panna natenczas Psałterz czytała. Inne stwierdzenia krążą wokół różnych zajęć domowych: sprzątanie, przygotowanie posiłku itp. Nie jest to istotą rzeczy, ważne jest natomiast to, że młoda, kilkunastoletnia dziewczyna została zupełnie zaskoczona w swojej codzienności wizytą Anioła. Gdy usłyszała pozdrowienie, zmieszała się, nie rozumiejąc tych słów. Potem na słowa zwiastowania również zareagowała pytaniem wyrażającym jej zadziwienie i niezrozumienie tego wszystkiego. Te dwie reakcje Maryi pokazują w pełni jej człowieczeństwo. Ona nie była jakimś tytanem, nadczłowiekiem. Jak każdy człowiek pytała, zastanawiała się, ale ani na moment nie wątpi w sens słów, które słyszała. Kończy swój dialog z Gabrielem gotowością do wypełnienia w swoim życiu Bożego planu. Nie wie, jak to wszystko będzie wyglądało, po prostu mówi, Tak chcę służyć Panu, chcę przyjąć Jego wolę.
Matka Boża uczy nas w tej scenie, jak ma wyglądać nasza relacja z Bogiem. Możemy, a nawet powinniśmy zadawać Bogu pytania, wsłuchiwać się w Jego odpowiedzi i przede wszystkim bezgranicznie Mu ufać.
[dzien 3]
Wtorek, 5.04.2016 r.
Pierwsze czytanie: Dz 4, 32-37;
Wspólnota zespolona miłością Bożą. Tu nikt nie cierpi niedostatku i każdy otrzymuje to, czego mu potrzeba. Nie musi się martwić na wyrost, zabiegać o gromadzenie zapasów.
Słowo -potrzeby – wywołuje u mnie skojarzenie z potrzebami materialnymi. Ale tę wspólnotę ożywia Serce i Duch tego, który „nie przyszedł, aby Mu służono, ale żeby służyć”. A to sprawia, że jej członkowie odrywają oczy od siebie i spoglądają z uwagą na bliźniego. Starają się dostrzec wszystkie jego potrzeby, szczególnie duchowe. Nie na darmo jeden z nich, Józef, nosi przydomek „syn pocieszenia”.
W takiej wspólnocie, nawet gdy jest ci ciężko i smutno, nie zostajesz sam. To wspólnota Kościoła.
Czasem słyszy się o innych „wspólnotach”, gdzie tylko jeden otrzymuje to, czego pragnie, a pragnienia innych się nie liczą. Ale nie o takiej grupie tu mówimy.
W pierwotnej wspólnocie Kościoła działają świadkowie miłości Jezusa – Apostołowie. Opowiadają o zmartwychwstaniu Jezusa i o Królestwie Bożym. A gdy trwają wspólnie zgromadzeni w Jego imię, to sam Chrystus jest pośród nich, obdarza ich swoją łaską.
Czym jest ta łaska ? Może to umiejętność patrzenia miłującymi oczami Boga?
A wielka łaska? To patrzenie zawsze i na wszystko tak, jak patrzy Bóg.
Psalm responsoryjny: Ps 93, 1.2.5;
Psalm 93 jest jednym z psalmów królewskich, które wychwalają panowanie Boga. Psalmista podkreśla nieomylność i potęgę Stwórcy oraz Jego majestat. W przemijającym świecie jedynie Bóg jest wieczny i niezmienny. Świat się nie zachwieje, ponieważ Bóg go stworzył w sposób doskonały i podtrzymuje jego istnienie swoją potęgą. Dzieła Boga obserwowane przez człowieka, skłaniają go do wyznania głębokiej wiary w moc Stwórcy i pozwalają głosić Jego świętość. Królowanie Boga i cechy Jego Boskości psalmista przedstawił jako odzienie w majestat i potęgę. W kontekście dzisiejszych czytań potęga i majestat Boga przejawiają się w zmartwychwstaniu Chrystusa, który pokonał śmierć i uzdolnił apostołów, aby z mocą głosili światu, że spotkali Zmartwychwstałego Pana.
Ewangelia: J 3, 7b-15;
Nikodem, człowiek dobry, dociekliwy, potrafiący myśleć samodzielnie i oderwać się od opinii Faryzeuszów o Jezusie, rozmawia z Mistrzem. Nie jest w stanie zrozumieć, co to znaczy narodzić się na nowo. Myśli schematycznie i wyobraża sobie tę czynność dosłownie. Jezusowi chodzi o coś znacznie głębszego. Narodzić się na nowo, to otworzyć się na Boga, w całości swojego życia. Narodzić się na nowo, to powiedzieć: Panie Boże jestem do Twojej dyspozycji, to Ty posługuj się mną, jak chcesz. To ty prowadź mnie tam, gdzie Ty chcesz i drogami, którymi Ty chcesz. Ja po prostu chcę być Twoim narzędziem. Kiedy człowiek otworzy się na Boga, otworzy się na Bożego Ducha i będzie w stanie przekraczać siebie i swoje ograniczenia. Warto dać się ponieść Duchowi Świętemu. Kto otworzy się na Jego działanie, otrzyma ogromną wolność i pokój. Będzie gotowy świadczyć o Bogu, bez kalkulowania czy to jest opłacalne. Duch Święty da także odwagę i pokój serca, by nie lękać się mówienia Prawdy. Tak jest z tymi, którzy z Ducha narodzili się, nikt nie wie dokąd pójdą za wolą twą.
[dzien 4]
Środa, 6.04.2016 r.
Pierwsze czytanie: Dz 5, 17-26;
Nasza konstrukcja psychiczna jest umiarkowanie konserwatywna. Tak dla bezpieczeństwa, bo inaczej gonilibyśmy za nowościami nie mając nic stałego w życiu. Dlatego trzymamy się tego jak jest. Boimy się wszelkich zmian, a nowe i nieznane napawa nas lękiem. Żeby cokolwiek zmienić potrzeba z naszej strony wiele wysiłku i pracy. Jesteśmy jak Sanhedryn najlepiej postraszyć, żeby się nic nie zmieniało A Bóg jest dynamizmem i rozwojem,a jednocześnie kontemplacją i ciszą. Aby pełnić Jego Wolę musimy się wsłuchiwać co szepce nam na modlitwie.
Możemy uparcie trwać w rutynie, tylko że wtedy przyjdą takie sytuacje, że po staremu się nie da i trzeba wyjść ze swojej bezpiecznej skorupki, puścić zabezpieczenia i przyjąć ryzyko zmiany.
Raz po raz wychodzimy z naszych małych Egiptów, cały czas szemrząc, że tak jak dawniej było lepiej.
Kiedy zaczynamy realizować, co jak nam się wydaje, Bóg zamierzył, napotykamy opór środowiska. Ale przeszkody i trudności, gdy jesteśmy wierni rozeznanej drodze, rozsuwają sie jak bramy więzienia. Oczywiście im dalej tym tych prób będzie więcej i będą trudniejsze. Pamiętając o rozsuwających się bramach trudności, niesiemy swoje brzemię, bo to co sami z siebie możemy to jedynie wiernie trzymać się drogi, bo wierność wyrasta z ziemi.
Psalm responsoryjny: Ps 34, 2-3.4-5.6-7,8-9;
Kiedy wszystko układa się pomyślnie, kiedy dobrze się nam powodzi, to dziękowanie Bogu i uwielbianie Go przychodzą łatwo. Chlubimy się powodzeniem, ale psalmista mówi, aby chlubić się w Panu, Chlubić się tym, że mamy troskliwego i potężnego kochającego Ojca.Bez względu na to, co nas otacza i co przeżywamy, powodzenie czy smutek, trudności lub radość. Uwielbiając Boga w niepowodzeniu, dystansujemy się od tego, co jest chwilowym bólem egzystencji. Zanurzamy się w potędze i wieczności Boga i z tej perspektywy patrzymy na codzienność. Bóg staje się Panem naszych trudności i bramą, przez którą wyprowadza nas na wolność.
Znamy przysłowie: gdy trwoga to do Boga. A Nasz Ojciec w niebie czeka, aby nam pomagać i przyciąga nas do siebie przez problemy, bo wtedy widzimy, że Go potrzebujemy. Obdarzmy zaufaniem Tego, który chce naszego dobra, a niepowodzenie dopuszcza, abyśmy zobaczyli swoją słabość. On wyprowadza nas z lęku i trwogi.
Jesteśmy wzywani by patrzeć na Boga, na to czego dokonał dla nas, by promieniować radością, przecież nasz największy dług został zapłacony. A wybierając Boga i stawiając Go na pierwszym miejscu w życiu, czyli postępując za Jego wskazówkami (przykazaniami) w każdym czasie, stajemy pośrodku warownego obozu strzeżonego przez Aniołów Pana.
Ewangelia: J 3, 16-21
Nikodem, człowiek dobry, dociekliwy, potrafiący myśleć samodzielnie i oderwać się od opinii Faryzeuszów o Jezusie, rozmawia z Mistrzem. Nie jest w stanie zrozumieć, co to znaczy narodzić się na nowo. Myśli schematycznie i wyobraża sobie tę czynność dosłownie. Jezusowi chodzi o coś znacznie głębszego. Narodzić się na nowo, to otworzyć się na Boga, w całości swojego życia. Narodzić się na nowo, to powiedzieć: Panie Boże jestem do Twojej dyspozycji, to Ty posługuj się mną, jak chcesz. To ty prowadź mnie tam, gdzie Ty chcesz i drogami którymi Ty chcesz. Ja po prostu chcę być Twoim narzędziem. Kiedy człowiek otworzy się na Boga, otworzy się na Bożego Ducha i będzie w stanie przekraczać siebie i swoje ograniczenia. Warto dać się ponieść Duchowi Świętemu. Kto otworzy się na Jego działanie, otrzyma niesamowitą wolność i pokój. Będzie gotowy świadczyć o Bogu, bez kalkulowania czy to jest opłacalne. Duch Święty da także odwagę i pokój serca, by nie lękać się mówienia Prawdy. Tak jest z tymi, którzy z Ducha narodzili się, nikt nie wie dokąd pójdą za wolą twą.
[dzien 5]
Czwartek, 7.04.2016 r.
Pierwsze czytanie: Dz 5, 27-33;
Cudownie uwolnionych z więzienia Apostołów przyprowadzono ze Świątyni przed Sanhedryn. Arcykapłan napomina z ojcowską surowością tych nieuczonych prostackich am haareców, że nie wypełnili jego polecenia zakazującego im głoszenia nauki Jezusa. A poza tym kierują na kapłanów winę za zabicie Jezusa. Przecież wszyscy wiedzą, że zrobili to Rzymianie!
Odpowiedział Piotr. Jego jasna i krótka odpowiedź ma ogromne konsekwencje dla Apostołów, ale i dla nas. Bo to znaczy, że my też musimy szukać tego, czego Bóg chce od nas w każdej chwili. To Jego mamy słuchać.
Pojawia się zagrożenie, że różne swoje działania uzasadnię też tymi słowami. Każda siostra czy brat żyjący ślubami posłuszeństwa, mógłby samowolę uzasadnić słowami Piotra. Także we wspólnocie gdybym robił co mi się wydaje, bez poddania tego pod rozeznanie odpowiedzialnemu za nią, mógłbym doprowadzić do chaosu i rozłamów. Z takiego przekonania o swojej racji i braku cierpliwego posłuszeństwa powstał luteranizm i reformacja.
Tam gdzie są śluby posłuszeństwa, gdzie są osoby podejmujące odpowiedzialność za wspólnotę, tam wezwanie do jakiegoś działania należy poddać rozeznaniu takiej osoby lub rady i podporządkować się. Owoce takiej postawy opisuje s. Faustyna w Dzienniczku.
Psalm responsoryjny: Ps 34, 2.9.17-18.19-20;
Młody Dawid znalazł się w szczególnej sytuacji. Ostrzeżony przez Jonatana syna króla Saula, że król chce go zabić, ucieka. Najpierw do Nob, skąd bierze miecz Goliata. Potem udaje się na emigrację do Akisza króla Gat w kraju Filistynów. Wybrał się do największego wroga Izraela, przecież tam nikt go nie zna. Pomylił się, znali nawet pieśń, jak to Dawid pokonał dziesiątki tysięcy Filistynów. Przerażony zaczął udawać szalonego, a Akisz widząc go takim, nie przyjął go do swego domu. Wygnany Dawid udał się do jaskini Adullam, gdzie dołączyła do niego rodzina i wszyscy, którzy byli uciśnieni, ścigani przez wierzycieli i złamani na duszy.
W takiej chwili Dawid błogosławi Boga. Doświadczył mnóstwa niebezpieczeństw, ale uciekał się do Pana, a Ten nawet nakarmił go chlebami świętymi, bo Dawid był głodny. Wyprowadził go spośród Filistynów, którzy z pewnością mieliby jak wykorzystać dysydenta z sąsiedniego królestwa. I wiele nieszczęść spadało na Dawida, prawie do końca jego panowania, lecz ze wszystkich Pan go wybawiał. A o swoim kroczeniu z Bogiem, opowiada jak o spożywaniu, kosztowaniu Boga, który jest winem mądrości i udziela się tym, którzy wołają do Niego i wsłuchują się w odpowiedź i są Mu posłuszni.
Ewangelia: J 3, 31-36;
Jezus Chrystus jest najdoskonalszym słowem, jakie Bóg skierował do ludzkości. Ojciec przemawiał wielokrotnie do ludzi przez proroków, ale najpełniej przemówił przez Syna. Syn został posłany na ten świat by go zbawić oraz po to by zaświadczyć o miłości Ojca. Relacja miłości, która łączy Ojca i Syna jest tak wielka, że przybiera postać osoby. Tą osobą jest Duch Święty, w którym możemy i my doświadczać ogromu Bożej miłości. Miłość ta ma życiodajną moc. Jeśli otworzę się na Bożą miłość, jeśli po prostu mu zaufam, wówczas będę żył pełnią życia, życia, które nie ma końca. Jeśli natomiast nie uwierzę Jezusowi, odrzucę Jego miłość, można powiedzieć, że wzgardzę życiem. Ode mnie tylko zależy, co wybiorę. Bóg chce mojego dobra, daje mi życie w obfitości, On będzie kochał mnie zawsze i chce także mieć mnie u siebie w wieczności, ale zarazem daje mi wolność. Wolność ta polega na tym, że to ja mam wybór. Mogę wybrać Boga i Jego miłość, która obdarzy mnie obfitością Jego darów, ale mogę też wzgardzić Nim i odłączyć się od wszystkiego co dobre i piękne. Panie daj mi łaskę dobrego wyboru, wyboru Twojej miłości.
[dzien 6]
Piątek, 8.04.2016 r.
Pierwsze czytanie: 5, 34-42;
Na posiedzeniu Sanhedrynu posłuchano słów Gamaliela. Dlatego że nie był on jakimś nieznanym uczonym w Prawie, ale wybitnym uczonym i wnukiem bardzo poważanego w Izraelu nauczyciela Hillela. To człowiek o wielkim autorytecie, z którego zdaniem liczyli się saduceusze.
Gdyby odnieść się do jego słów nawiązując do przypowieści Jezusowych, to jest tu analogia z dobrymi owocami dawanymi przez dobre drzewa. Stąd jego wniosek by pochopnie nie walczyć z Apostołami i ich nauką, ale przyglądać się jej owocom. Bo wszystko co nie jest Boże wcześniej czy później się rozpada. Bóg zaś dba o swoje dzieła i ich trwałość.
Trudno mi było przyjąć proces oceniania po owocach, cierpliwego czekania i obserwowania do czego dane dzieło prowadzi. Wolałbym wiedzieć przed zaangażowaniem się, czy dane dzieło jest dobre i Boże. Kościół mówi: podejmij decyzję, zaangażuj się i obserwuj do czego ciebie ta droga prowadzi. Jeżeli do Boga, jeżeli wzrastasz w miłości bliźniego, rozwijasz swą duchowość i wypełniasz potrzeby wspólnoty Kościoła, to trwaj w tym dziele, jeżeli nie, to zrezygnuj, zawsze możesz się wycofać i poszukać innego działania.
Apostołowie pierwszy raz są biczowani za głoszenie Dobrej Nowiny o Jezusa, wywołuje to ich radość, pamiętali bowiem o swoim tchórzostwie, a teraz choć trochę mogli wycierpieć dla Niego.
A Bóg już przygotowuje posłanie Apostołów na cały świat, wykorzystując zbliżający się czas prześladowania Kościoła
Psalm responsoryjny: Ps 27, 1.4.13-14;
Kogóż mam się lękać? Przecież boję się każdego, tego który jest silniejszy, większy albo tego, który ma stanowisko lub jest urzędnikiem, też tego, który jest gwałtowny, krzyczy. Wszystko nas trwoży. Apostołowie też opuścili Jezusa, ze strachem rozbiegli się, ale teraz pomimo bólu biczowania, cieszyli się, że Jezus pozwolił im cierpieć dla Jego imienia. Bo to Pan jest obroną naszego życia.
Był w moim życiu okres przerażenia i zmagania ze światem, kiedy miałem tylko pół godziny ulgi, gdy byłem w świątyni na Eucharystii. Wsparcie żony i przyjaciół odnawiało nadzieję. Chciałem szybko wyjść z matni i przerażenia, ale Pan prowadził powoli i konsekwentnie po swojemu, a nie tak, jak ja chciałem. Trudno jest ufać, gdy mrok i ciemność wraz z wyobrażanymi zagrożeniami wprowadzają w nieprzeniknione przerażenie. A to Pan jest i światłem i wybawieniem.
Nie wiem, czy doświadczyłeś poruszania się w ciemności, takiej, że nic nie widać. Wyciągam wtedy ręce przed siebie i nogą macam teren przed sobą, nawet jeżeli znam rozkład pomieszczeń. Jaką ogromną ulgą jest wtedy skrawek światła. Jak wspaniale, że Bóg jest światłością i życiem. I o jedno proszę: o ufność Bogu, wbrew mojej ludzkiej podejrzliwości.
Ewangelia: J 6, 1-15;
Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan. Słowa tej pięknej pieśni eucharystycznej wyrażają prawdę o tym, że Jezus Chrystus jest w stanie zaspokoić potrzebę szczęścia człowieka. Widzimy w Ewangelii tłum, który kroczy za Jezusem. Nauczyciel pokazuje im prawdę, karmi ich Słowem, leczy choroby. Kiedy pojawia się problem bardzo przyziemny – głód chleba powszedniego – Jezus potrafi również zaradzić temu problemowi. Rzesza ludzi zostaje nakarmiona do syta, zostaje mnóstwo ułomków, których nikt już nie był w stanie spożyć. Te kosze z pozostałościami, pokazują, że Jezus daje więcej niż byśmy chcieli, daje więcej niż oczekujemy, więcej niż nawet moglibyśmy sobie wyobrazić.
Rozmnożenie chleba jest symbolem Eucharystii. Ilekroć przyjmujemy Jezusa w postaciach eucharystycznych On wchodzi w naszą codzienność by zaspakajać nasz głód.
Uczmy się zaufania Jezusowi w trudnych sytuacjach. Pamiętajmy, że dla Niego naprawdę nie ma nic niemożliwego. Powierzajmy mu wszystkie te przestrzenie naszego życia, w których odczuwamy głód. Tym głodem może być niepokój, jakaś słabość, itp.
[dzien 7]
Sobota, 9.04.2016 r.
Pierwsze czytanie: Dz 6, 1-7
Rozrastająca się wspólnota nazarejczyków (chrześcijanami zostali nazwani później w Antiochii) napotyka pierwsze problemy w swoim funkcjonowaniu. Tak, jak w każdej rozrastającej się wspólnocie, są różne obowiązki konieczne do wykonania. W pewnym momencie jest ich już tak dużo,że ci którzy stoją na czele, nie są już w stanie należycie ich wykonywać.
Z pomocą przychodzi księga Wyjścia 18,20-23. Jetro, teść Mojżesz, a radzi mu wziąć do pomocy osoby godne zaufania i podzielić obowiązek sądzenia ludu, zachowując najtrudniejsze sprawy Mojżeszowi.
Podobnie czynią Apostołowie. Wybierają siedmiu braci, którzy się sprawdzili, bo cieszą się dobrą sławą, żyją pobożnie pełni Ducha i nie brakuje im rozsądku, mądrości i też umiejętności postępowania z ludźmi.
To oni teraz będą dbali o zaspakajanie potrzeb materialnych członków wspólnoty. Apostołowie zaś skupią się na posłudze słowa i modlitwie.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Nawracają się kolejne osoby, wiele osób, także kapłani.
Wspólnota rozrasta się. Każdy rozwój sprawia, że pojawiają się nowe trudności, które wymagają rozwiązań. Roztropne rozważanie i obserwowanie skutków, do których prowadzą przyjmowane rozwiązania, zmienianie tych, które się nie sprawdzają, pozwala powiększać wspólnotę bez szkody dla jej działania
Psalm responsoryjny: Ps 33, 1-2.4-5.18-19;
Kto z radością może wołać na cześć Pana, kim są ci sprawiedliwi i prawi? Sprawiedliwy to według Biblii ktoś naśladujący Boga, dla którego Bóg jest ostatecznym kryterium. To nie ten, który przestrzega formalnie Prawa, ale ten, który patrzy na osobę, bo szabat jest dla człowieka. Stąd sprawiedliwość judeochrześcijańska bliższa jest miłości i miłosierdziu. A ci, którzy tak postępują, są dziećmi Boga. Wśród nich tych siedmiu diakonów powołanych do rozdzielania żywności. Zachwyt nad ogromem piękna i dobroci, czynionym przez tych najmniejszych, nie dla rozgłosu, ale dla miłości Boga, przeradza się w hymn wysławiający miłość i dobroć Stworzyciela. Każde piękno, które uda nam się dostrzec skłania do wielbienia Boga.
Bóg zaprasza do współpracy z Nim w dziele odkupienia przez okazywanie miłosierdzia bliźnim, przez zachowywanie przykazań i przestrzeganie sprawiedliwości, przesiąkniętej jego łaskawością.
Bojący się Boga, czyli ci którzy Pana uznają za jedyny i najwyższy autorytet, to nikt inny jak sprawiedliwi. Skoro odnaleźli Go i ufają Mu, Bóg nie zawodzi. Czuwa nad ludem, który Go wybrał, i nie drzemie, ale wędruje pośród swego ludu, ocala i żywi w czasie głodu
Ewangelia: J 6, 16-21;
Apostołowie wsiedli do łodzi, by ruszyć na drugi brzeg. Jezus został jeszcze, być może po to, aby w samotności modlić się. Kiedy uczniowie przeprawiali się przez jezioro, ogarnął ich niepokój Panował mrok, woda zaczęła się wzburzać, wiał silny wiatr, a do brzegu było jeszcze daleko. Ten niepokój sprawił, że nie poznali Jezusa, zbliżającego się do nich. Dopiero słowa Mistrza, sprawiły, że lęk i niepokój minęły.
Mogą się zdarzyć w naszym życiu sytuacje, które odbiorą nam pewność siebie, a smutek, niepokój, frustracja będą nam towarzyszyć przez dłuższy czas. Najważniejsze, żeby wtedy nie stracić z pola widzenia Jezusa Chrystusa. Pamiętajmy, że On zawsze idzie obok nas. Kiedy siedzimy w łódce naszych lęków i cierpień, On podchodzi i mówi: nie bój się, jestem obok Ciebie, cały czas czuwam, zaufaj mi. Zapraszajmy go wtedy pełnią naszej wiary, by wszedł do nas i zabrał wszystko to, co nie daje nam spokoju. Uczmy się też dostrzegać Jego obecność wtedy, gdy pozornie Go nie widać. Pamiętajmy, że każdy może nas opuścić, zostawić samym sobie, ale Jezus tego nigdy nie zrobi.
[dzien end]