Komentarze do czytań – II TYDZIEŃ po NARODZENIU PAŃSKIM | od 5 do 11 stycznia 2025r. – ks. Paweł Klefas

 

 

Niedziela, 5.01.2025

Pierwsze czytanie: Syr 24, 1-2.8-12

Mądrość Boga zamieszkała w Jego ludzie. Odczytując te słowa w perspektywie trwającego okresu bożonarodzeniowego, mamy przed oczami Jezusa Chrystusa, który także zamieszkał wśród swojego ludu.

W dzisiejszym fragmencie z Księgi Syracydesa czytamy, że Mądrość rozbiła swój namiot w rodzie Jakuba. Namiot dla Izraelitów przemierzających pustynię był bardzo ważnym sprzętem. Oprócz schronienia pełnił jeszcze jedną funkcję – był miejscem, gdzie zstępowała obecność Boga. W Księdze Wyjścia czytamy, jak postawiono namiot dla Boga, który chciał przebywać ze swoim ludem. Jest to szczególne wybranie. Zobaczmy, że Księga Wyjścia przedstawia, jak Bóg umiłował lud Jakuba, jak wyprowadza go z Egiptu, a następnie jak pod górą Synaj chce wejść z nim w konkretną relację. Ona już nie polega na jednostronnym obdarowywaniu. Bóg pragnie, by Izraelici odpowiadali na akty miłości, które wysyła im Bóg. W związku z tym schodzi na ziemię i pod postacią obłoku zamieszkuje Namiot Spotkania.

Przyjście Jezusa na świat jest potwierdzeniem wybrania nas – ludzi – jako szczególnie umiłowanych w oczach Boga. Jezus rozszerza zbiór umiłowanych na wszystkich chodzących po świecie. Jednocześnie pragnie relacji z nami. Zszedł do nas i pozostał między nami. Jest obecny w Tabernakulum na ołtarzach kościołów.

Psalm responsoryjny: Ps 147B, 12-13. 14-15. 19-20

Pan jest tym, który obdarza wybranych. To wybraństwo dotyczyło Narodu Wybranego, dzisiaj wiemy, że dotyczy także i nas. Oprócz błogosławieństwa, które Bóg oferuje, mowa jest także o poleceniach. Wiara nie polega jedynie na otrzymywaniu darów. Decydując się na budowanie relacji z Chrystusem, muszę przyjąć także warunki, które On daje. Nie jest to tylko domeną chrześcijaństwa. Wybierając konkretną drogę życiową, wiem, że muszę podjąć związane z nią warunki.

Słowo Pana jest dobre, bo nie stanowią go prawa i obowiązki, które nas krępują. Przecież wypełnianie przykazań prowadzi nas do życia wiecznego, więc możemy powiedzieć, że obranie drogi życiowej, polegającej na trwaniu w sprawiedliwości Pańskiej, jest wyborem najlepszym z możliwych. Oczywiście nie jest wyborem prostym, ale nie chodzi w życiu o to, by było łatwo, ale by ono było przeżyte w sposób godny człowieka ustanowionego przez Boga na koronę stworzenia.

Drugie czytanie: Ef 1, 3-6. 15-18

Pierwsze wersety Listu do Efezjan są hymnem pochwalnym, w którym Paweł dziękuje Bogu za obdarowanie wierzących wszelkim duchowym błogosławieństwem w Chrystusie. Apostoł akcentuje Boży plan zbawienia, który objawia się w wybraniu nas przed założeniem świata. Wybranie to nie jest przypadkowe, ale ma cel: życie w świętości i miłości. Warto zwrócić uwagę, że wszystko to dzieje się „w Chrystusie” – On jest centrum Bożego planu zbawienia.

Paweł przypomina, że przez Chrystusa zostaliśmy przeznaczeni do przybrania za dzieci Boże. Jest to wyraz wielkiej miłości Boga, który chce nas mieć w swojej rodzinie. To przypomnienie może być zachętą do odkrycia naszej tożsamości jako umiłowanych dzieci Boga, powołanych do bliskości z Nim.

Następnie Paweł dziękuje za wiarę i miłość Efezjan. Podkreśla, że te dwie cnoty są owocem życia w Chrystusie. To może nas zachęcić do refleksji, w jaki sposób nasza wiara i miłość do innych ludzi są świadectwem Bożego działania w naszym życiu.

Ostatnie wersety są modlitwą Pawła, który prosi w niej, by Efezjanie coraz głębiej poznawali Boga. Modli się, aby duch mądrości i objawienia pozwolił im zrozumieć ich powołanie, dziedzictwo chwały oraz wielkość mocy Bożej. Warto zastanowić się, jak my w naszym życiu prosimy o Boże światło, by lepiej rozumieć Jego plan i nasze miejsce w nim.

Ewangelia: J 1, 1-18

Prolog Ewangelii wg św. Jana to niezwykle głęboki i teologiczny tekst, który wprowadza nas w tajemnicę wcielenia Słowa – Jezusa Chrystusa. Autor przedstawia Jezusa jako odwieczne Słowo (Logos), które istniało na początku u Boga i było Bogiem. Słowo to jest źródłem życia i światłością dla ludzkości. Już od pierwszych wersetów Ewangelia ukazuje boskość Jezusa, Jego współistotność z Ojcem i rolę w stworzeniu świata: „Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”.

Centralnym fragmentem tekstu jest tajemnica wcielenia: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. To zdanie wyraża niewyobrażalną bliskość Boga wobec człowieka – Bóg przyjął ludzką naturę, by objawić swoją miłość i zbawić świat. Jezus jest pełnią łaski i prawdy, przynosząc człowiekowi nowe życie.

Fragment ten wprowadza również temat odrzucenia i przyjęcia Chrystusa. Słowo przyszło do „swoich”, ale nie wszyscy je przyjęli. Tym jednak, którzy otworzyli się na tę łaskę, dało moc, by stali się dziećmi Bożymi. To podkreśla uniwersalność zbawienia, które jest dostępne dla każdego.

Prolog Jana zaprasza do kontemplacji tajemnicy Jezusa – odwiecznego Boga, który stał się człowiekiem, by objawić nam Ojca i uczynić nas uczestnikami Bożego życia. Jest to wezwanie do wiary w światłość, która rozświetla ciemności naszego życia.

 

Poniedziałek, 6.01.2025 – Uroczystość Objawienia Pańskiego

Pierwsze czytanie: Iz 60, 1-6

Wizja rozpościerająca się u Izajasza uwypukla nam dwa elementy. Pierwszy dotyczy światła. „Powstań, świeć, bo przyszła twoja światłość i chwała Pana rozbłysła nad tobą” – ta zapowiedź prowadzi nas do Exsultetu. Pamiętajmy zawsze, że tajemnica wcielenia jest zjednoczona z tajemnicą zmartwychwstania. Światło, którego ciemność nie ogarnie. Taki jest właśnie Chrystus. On jest tym, który świeci i tego światła nie da się ukryć. To jest wspaniała wieść dla nas. O tym też będzie mówił Jezus, nauczając tłumy – światła się nie chowa – światło ma być przystanią bezpieczeństwa. Zapalając Paschał w Wigilię Paschalną, potwierdzamy tę prawdę, która rozpoczyna się już przy narodzeniu, że światła Chrystusa nie da się ugasić. Tak jak zapłonęło ono w łonie Maryi, tak oświetla ludy pogańskie (czego tajemnicę obchodzimy w dzisiejszą uroczystość) i płonie nieprzerywanie – nie pokona go śmierć.

U Izajasza widzimy też, że zbawienie nie dotyczy tylko Narodu Wybranego. Popatrzmy: „narody zdążają do twojego światła, a królowie do blasku twojego wschodu” – my dzisiaj właśnie to przeżywamy. Nowe Jeruzalem – lud odkupiony – to właśnie do niego wszyscy zmierzamy.

Psalm responsoryjny: Ps 72, 1-2. 7-8. 10-11. 12-13

O księgach Pisma Świętego wiemy, że są natchnione. To znaczy, że przez nie przemawia sam Bóg, który poruszył autorów do napisania słowa Bożego. Psalmista prosi także, by Bóg podobnie wspomagał władców ziemskich.

Zobaczmy, że dar, który otrzymał król Salomon, posłużył mu do zbudowania silnego państwa. Mądrość Boga stanowiła klucz, który doprowadził Izraela do rozkwitu. Po rządach Salomona nastąpił rozpad kraju na dwa królestwa, a potem niewola babilońska.

Dar pochodzący od Boga jest czymś niesamowitym. Dzięki Jego pomocy możemy dokonywać wielkich rzeczy. Jednocześnie taki dar wymaga od nas dyscypliny, postępowania w myśl Boga. Narzędzie użyte w sposób nieprawidłowy z jego pierwotnym zastosowaniem może zrujnować naszą pracę. Tak jest również z darami od Boga. Gdy zaprzepaścimy to, co od Niego otrzymaliśmy, jest duże ryzyko, że się stoczymy. Nie bez powodu w innym psalmie padają słowa: „wprowadź mnie Panie na skałę zbyt dla mnie wysoką”. Człowiek posiada pragnienie przekraczania siebie, ale musi przy tym pamiętać, że to Bóg jest tym, który pozwala mu „latać”.

Drugie czytanie: Ef 3, 2-3a 5-6

Objawienie Pańskie – taką nazwę nosi dzisiejsza uroczystość – może kierować nasz wzrok na nas – jeszcze kiedyś pogan, a teraz wierzących w Chrystusa. Jezus, przychodząc na świat, otwiera wrota wiary wszystkim ludziom. Nie bez powodu do Chrystusa przybywają królowie z odległych krain, nie przez przypadek pierwszymi świadkami narodzenia byli pasterze. To jest plan Boży, by rozszerzyć miłość Bożą na wszystkich ludzi. Królowie, którzy są symbolami ludów pogańskich, przychodzą, aby oddać cześć Władcy. Jezus rodzi się pośród tych najmniejszych, często wypchniętych poza margines społeczny, po to, by pokazać, że ich życie też ma sens!

„…poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię” – słowa św. Pawła są potwierdzeniem tego, co zawarte jest w treści dzisiejszej uroczystości. Możemy się cieszyć, że Chrystus tworzy Kościół, do którego my także należymy. Mamy do Niego dostęp przez Ewangelię, czyli poprzez odkrywanie Dobrej Nowiny o Jezusie i odczytywaniu jej w świetle swojego życia. Tak właśnie możemy poznawać Chrystusa. Najpełniej dokonuje się to we wspólnocie, czyli w Kościele – tam jest miejsce pełnego bycia Boga z ludźmi. Tak właśnie możemy podziwiać Chrystusa, który przyszedł, by dać zbawienie wszystkim ludziom.

Ewangelia: Mt 2, 1-12

Trzej królowie przybywają do Jezusa, ale najpierw trafiają do Jerozolimy i do Heroda – panującego wtedy w Judei. Zobaczmy, że to spotkanie budzi w Herodzie strach i gniew. Dowiaduje się, że na świecie pojawił się ten, który jest większy od niego. Namiestnik Jerozolimy nie wie jeszcze, o jakie królowanie chodzi, jest po prostu zlękniony tym, że utraci swoje panowanie.

Jednym słowem, Herod pogubił się w tym, co usłyszał. Gubimy się w świecie – w tym nie odstajemy od Heroda. W tę uroczystość pochylmy się nad tym, jak łatwo jest zgubić drogę – postąpić zupełnie odwrotnie niż trzej królowie, którzy tę drogę odnaleźli.

Jeżeli traktuję Jezusa jako mojego wroga, to niestety do konfliktu na pewno dojdzie. Gdy moje spojrzenie na świat staje w opozycji do Bożej optyki, to z frustracji pozostaje mi walczyć. Tak robi Herod. Zobaczmy, że w przypływie lęku i gniewu zadecyduje, by przeprowadzić rzeź niewiniątek! Człowiek z lęku przed utratą kontroli jest gotowy posunąć się do tragicznych decyzji.

Uroczystość Objawienia Pańskiego prowokuje nas do pytania: z kim ja chcę iść przez życie? Jezus objawia swoją moc ludzkości, pokazuje nam, że już nie tylko Naród Wybrany jest wspierany przez Boga. Cała ludzkość otrzymała Dar – Syna Bożego, który przyszedł nas odkupić. Bóg staje się „uchwytny”, pozwala się dotknąć, poznać, zobaczyć. Ode mnie zależy, czy ja chcę się Nim zachwycić. Mogę nie zauważyć w Chrystusie Boga – dzieje się tak, gdy nie chcę otworzyć serca na Jego działanie. Gdy spojrzymy na późniejsze wydarzenia w Ewangelii, to zrozumiemy, że Jezus wykorzystuje swoją Boską naturę do objawiania ludziom tego, kim jest.  Ostatecznie ci sami ludzie, którzy widzą cuda, potem będą skandować: „Ukrzyżuj go!”.

Mogę też przyjąć Chrystusa, zobaczyć w Nim mojego Zbawiciela. Prowadzi On mnie wtedy przez życie tak jak gwiazda, która doprowadziła trzech królów do Niego. Jezus wprowadza nową jakość w życie człowieka, wystarczy pozwolić Mu działać. Pozwolić Mu się objawiać w życiu.

 

Wtorek, 7.01.2025

Pierwsze czytanie: 1 J 3, 22 – 4, 6

Często okresowi bożonarodzeniowemu towarzyszy odświeżenie naszej wiary, takie swoiste nawrócenie. Jest to radość wynikająca z przyjścia Pana Jezusa, rozpoczęcie, jak gdyby od nowa, naszych poczynań związanych z budowaniem relacji z Chrystusem. Święty Jan składa nam deklarację: „o co prosić będziemy, otrzymamy od Boga, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba”.

Te słowa kryją w sobie warunek: otrzymamy od Boga to, o co Go prosimy, jednak pamiętając przy tym, że mamy zachowywać Jego przykazania i czynić to, co się Jemu podoba. Druga część tego zdania czasem nam umyka. Będąc na fali wznoszącej, gdy jesteśmy na etapie pocieszenia duchowego (mówiąc nomenklaturą ćwiczeń św. Ignacego Loyoli), istnieje ryzyko, że zatracimy rozeznanie, co jest wolą Bożą, a co już nie. Nie bez powodu św. Jan daje w dalszej części dzisiejszego czytania rady odnośnie do rozeznawania duchów. Diabeł potrafi posłużyć się każdym sposobem, by nas odciągnąć od Boga. Rozpisywał się o tym św. Ignacy Loyola w swoich Ćwiczeniach Duchownych – jedną z rad, których udziela, jest, by w czasie radości płynącej z wiary mieć świadomość tego, że przyjdzie okres strapienia i już teraz obmyślać strategie walki ze złym duchem. Podobnie mają zachowywać się Ci, którzy przebywają w strapieniu: niech żyją nadzieją, że już blisko jest pocieszenie (ĆD 321, 323).

Psalm responsoryjny: Ps 2, 7-8. 10-12

Zapominamy dzisiaj o jednym niezwykle istotnym darze Ducha Świętego. Jest nim bojaźń Boża. Psalmista o nim mówi w ostatnich wersetach drugiej zwrotki psalmu. Bojaźń Boża nie jest lękiem. Jest to postawa świadcząca o respekcie i szacunku wobec danej osoby. Warto o niej mówić dlatego, że jest wymieniana dwukrotnie jako dar Ducha Świętego (por. Iz 11, 2n).

Dlaczego nie chcemy mówić o bojaźni? Bo nie jest ona mile widziana w dzisiejszym świecie. Timor Dei świadczy o relacji zależności jednego od drugiego. Ktoś jest wyżej postawiony i należy mu się szacunek i posłuszeństwo. Nie wynika to jedynie z piastowanej godności, ale przede wszystkim ze świadectwa, które daje. W takim wypadku nie ma chyba nic niepokojącego w traktowani Boga z bojaźnią. Świat nas uczy, że wszyscy jesteśmy równi. Oczywiście na pewnych płaszczyznach jest to prawda, jednak nie da się zapewnić równości w każdym aspekcie życia i nie jest to nic złego. Jest to pewna naturalna zależność, że dzieci słuchają rodziców, że uczeń ma szacunek dla autorytetu nauczyciela, czy penitent obdarza zaufaniem swojego kierownika duchowego. To zapewnia nam wzrost i szansę przetrwania – odnalezienia się w labiryncie współczesnych rozterek na podstawie doświadczenia kogoś starszego.

Ewangelia: Mt 4, 12-17. 23-25

Dzisiejsza Ewangelia ukazuje początek publicznej działalności Jezusa w Galilei. Po uwięzieniu Jana Chrzciciela Jezus podejmuje jego misję, głosząc: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Jest to wezwanie do przemiany serca i otwarcia się na Boże działanie, ponieważ Boża obecność staje się rzeczywistością w osobie Chrystusa.

Mateusz podkreśla, że Jezus rozpoczyna swoją misję w Galilei, miejscu zamieszkałym przez pogan. Jest to wypełnienie proroctwa Izajasza: „Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego, lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie”. Galilea, symbol duchowej ciemności, staje się miejscem, w którym jaśnieje światło zbawienia. To przesłanie ma wymiar uniwersalności – Jezus przychodzi do wszystkich, niezależnie od ich pochodzenia.

Jezus nie tylko głosi słowo, ale również uzdrawia chorych i uwalnia cierpiących, ukazując moc królestwa Bożego. Jego służba obejmuje całego człowieka – ciało, duszę i ducha. To znak, że Bóg troszczy się o ludzkie potrzeby i przywraca pełnię życia.

Popularność Jezusa rośnie, a tłumy podążają za Nim, co podkreśla uniwersalny charakter Jego misji. Dzisiejsze czytanie jest zachętą do odpowiedzi na wezwanie do nawrócenia i przyjęcia Jezusa jako Światła, które rozprasza ciemności naszego życia i prowadzi do prawdziwej wolności w królestwie Bożym.

 

Środa, 8.01.2025

Pierwsze czytanie: 1 J 4, 7-10

 Bóg był pierwszy. I to jest, szczęśliwie dla nas, odpowiednia kolejność miłości. Nie tylko chodzi o to, że człowiek został ukochany przez Boga i dopiero potem zaczął odwzajemniać tę miłość, ale także pierwszeństwo Boga uczy nas, co to znaczy kochać bliźniego. Jak moglibyśmy kochać, gdybyśmy nigdy nie byli kochani?

Miłość Boga jest bezwarunkowa. Popatrzmy, że Bóg nie chciał nic w zamian. Jest miłością i właśnie z tego powodu zesłał nam swojego Syna, który poniósł śmierć na krzyżu, abyśmy mieli życie. Jednak w pewnym momencie Bóg zapragnął, by człowiek odwzajemnił tę miłość. Dzieje się to przez miłowanie bliźniego: „…bracia, miłujmy się wzajemnie, bo miłość jest z Boga”. Posługujemy się Bogiem (miłością), by kochać.

Podobna rzecz działa się w Starym Testamencie. Bóg umiłował Naród Wybrany i nie chciał nic w zamian. W Egipcie objawił swoją miłość przez wyprowadzenie Izraelitów z niewoli. Wreszcie zapragnął wejść w relacje z tymi, których umiłował. Zawarł przymierze na górze Synaj, oznacza to, że Bóg chciał, by Izrael także wyraził miłość.

Bogu hymny pochwalne nie są potrzebne, ale przyczyniają się one do naszego zbawienia. Dlatego też Stwórca pragnie naszej odpowiedzi na Jego miłość.

Psalm responsoryjny: Ps 72, 1b-2. 3-4b. 7-8

Za dni Pana zakwitnie sprawiedliwość. Kiedy więc one nastąpią…, a może już są? W adwencie przygotowywaliśmy się na przyjście Chrystusa. Nie tylko to w Betlejem, ale ważnym aspektem naszych rozmyślań było powtórne przyjście Jezusa – paruzja. Jest ona przybyciem Baranka zmartwychwstałego na sąd ostateczny. Wtedy na pewno zakwitnie sprawiedliwość.

Jednak nie tylko sam Chrystus niesie kaganek sprawiedliwości. My także jesteśmy powiernikami przykazań Bożych, a to właśnie na tym polega sprawiedliwość – na życiu zgodnie z Prawem Pańskim. Stąd możemy powiedzieć, że sprawiedliwość może zakwitnąć już teraz poprzez nasze życie zgodne z planem Bożym. Mamy na kartach Pisma Świętego patronów, którzy tę misję wypełniali w swoim życiu. Warto wspomnieć o św. Józefie – był człowiekiem sprawiedliwym i w imię Bożego planu nie oddalił Maryi. Wprowadzał pokój na ziemię – tego, który ten pokój mógł dać.

Ewangelia: Mk 6, 34-44

Z tekstów św. Jana wiemy, że Jezusa nazywa siebie Chlebem Życia. Ta deklaracja pokazuje, że oferuje On coś o wiele większego niż zaspokojenie podstawowych pragnień. Takie samo znaczenie ma spotkanie z Samarytanką u studni. Chrystus to Woda, po spożyciu której więcej się nie pragnie i nie chce się innej wody.

Gdy zerkniemy do fragmentu Ewangelii wg św. Mateusza odpowiadającemu tej perykopie, to widzimy zestawienie opisów dotyczących uzdrowień jedynie fizycznych i długiego opisu cudu rozmnożenia chleba. Faktycznie uzdrowienie fizyczne jest bardzo widowiskowe: człowiek chromy wstaje, niewidomy widzi – to sytuacje, które wywracają życie do góry nogami.

Cud rozmnożenia chleba nie jest „aż tak spektakularny”, prawdopodobnie ci, którzy przebywali wtedy na pustyni z Jezusem, nawet nie spostrzegli, że chlebów z początku było tylko pięć. Nie zmienia to faktu, że ten cud jest o wiele ważniejszy. Chrystus po pierwsze wyraża wielką wrażliwość na człowieka – zauważa go i jego biedę. Po drugie nasyca go chlebem – a jak wiemy – On sam staje się chlebem, byśmy mieli życie wieczne. Cud rozmnożenia jest więc troską o nas, byśmy mieli drogę do uzdrowienia duchowego – Chleb Życia – Eucharystia doprowadzi nas do życia wiecznego.

 

Czwartek, 9.01.2025

Pierwsze czytanie: 1 J 4, 11-18

Ten, kto kocha, nie musi się bać. Spójrzmy na te słowa w kontekście sądu ostatecznego. Dlaczego właściwie teraz mamy o nim mówić? Trwamy w czasie bożonarodzeniowym. Jezus przyszedł na świat. My wprawdzie przeżywamy tę uroczystość jako cały Kościół, ale we wcieleniu widać też zapowiedź powtórnego przyjścia Jezusa. Wtedy też dokona się sąd. Nie bez powodu ostatni tydzień roku kościelnego jest związany z adwentem. W obu wypadkach teksty mszalne dotyczą czujności czy właśnie nawracania się.

I tak z jednej strony możemy patrzeć na sąd ostateczny jak na straszliwy moment stanięcia wobec prawdy o sobie, a z drugiej możemy widzieć w nim spotkanie z Chrystusem, które będzie podsumowaniem naszego życia w miłości. Jeżeli tak patrzymy na sąd, to faktycznie nie musimy się bać. Nie chodzi tu jednak o brak trwogi czy twierdzenie, że na pewno trafimy do nieba. Musimy pamiętać, że każdy z nas potrzebuje nawrócenia i uznania swojej grzeszności. Jednak dzięki miłości możemy się na ten dzień przygotować. W tym, który kocha, trwa Bóg. On nie pozwoli na to, by dzień sądu przyszedł kompletnie niespodziewanie. Stwórca wzywa nas do czujności, a pozostając w miłości, jesteśmy czujni, ponieważ dobroć wzmaga wrażliwość, a to ona wyostrza nasze zmysły na to, co dobrego się wokół nas dzieje.

Psalm responsoryjny: Ps 72, 1b-2. 10-11. 12-13

Jest już po uroczystości Objawienia Pańskiego, a mimo to nadal mamy proroctwa o przybyciu całego świata do Chrystusa. Królowie Tarszisz, Seby i Saby, a także wszyscy królowie świata przyjdą oddać pokłon Panu. To piękna wizja – zobaczmy, że wierzymy w Boga, który panuje nad wszystkim. Jest wszechmocny.

Oprócz tego, że jest wszechmocny, jest też wszechdobry. Połączenie tych dwóch przymiotów Boga ujawnia się w trzeciej zwrotce dzisiejszego psalmu. Bóg jest tym, który ma moc wyrwania nas z więzów naszej biedy. Nie mam tu na myśli biedy materialnej, ale przede wszystkim duchową. Człowiek potrafi siebie bardzo poranić, jednak nasz Stwórca jest jak miłosierny Samarytanin – zaopiekuje się poszkodowanym.

Ewangelia: Mk 6, 45-52

Ewangelia według św. Marka przedstawia kolejny cud Jezusa – przejście po wodzie. Po nakarmieniu pięciu tysięcy ludzi Jezus każe uczniom odpłynąć łodzią, a sam udaje się na modlitwę. Gdy uczniowie zmierzają ku Kafarnaum, zostają zaskoczeni przez silny wiatr i burzę. W tym momencie Jezus idzie w ich stronę po wodzie, co budzi ich przerażenie, myślą, że widzą ducha. Jezus uspokaja ich, mówiąc: „Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!” (Mk 6, 50).

Ten cud ukazuje Jezusa jako Pana natury, On ma władzę nad żywiołami. Warto zauważyć, że przywołanie przez Jezusa słów: „To Ja jestem”, odnosi się do Bożego Objawienia w Starym Testamencie (por. Wj 3,14), gdzie Bóg mówi o sobie: „Jestem, który jestem”. Jezus objawia siebie jako Boga, którego obecność daje pokój i bezpieczeństwo, nawet w trudnych, nieprzewidywalnych okolicznościach.

Reakcja uczniów, którzy po cudzie rozmnożenia chleba wciąż nie rozpoznają w Jezusie Boga, ukazuje ich ograniczoną wiarę. Cud przejścia po wodzie jest kolejnym krokiem w ukazywaniu im Bożej mocy i obecności w ich życiu.

 

Piątek, 10.01.2025

Pierwsze czytanie: 1 J 4, 19 – 5, 4

List św. Jana Apostoła jest niezwykle konkretny. Jeśli twierdzisz, że kochasz Boga, a przy tym nienawidzisz kogoś z Twojego otoczenia, to okłamujesz siebie i innych.

W tym samym liście jest też taki fragment: „Jeżeli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki” (1 J 1, 10). Bycie uczniem Chrystusa zaczyna się od twardego określenia, kim jestem. Takie określenia jak „kłamca” nie są wynikiem naszego myślenia, ale naszego działania. Jeżeli idę w ciemnościach, dla swojej korzyści, to nie czerpię z nauki Chrystusa, to znaczy z Jego słowa. Możemy powiedzieć bardzo mocno: czym dla mnie jest przyjście Jezusa, jeśli żyję tak, jak gdyby Go nie było?

Popatrzmy, że postawa, o której mówimy, nie jest czymś bardzo „wyjątkowym” – wręcz przeciwnie – relacje międzyludzkie są różne i są w nich takie, które zakrawają o nienawiść, a przecież z dzisiejszego czytania wynika właśnie, że to wystarczy, by w oczach Boga być kłamcą.

Jak działać przeciw temu – dokładnie tak jak mówi św. Jan: to przez wypełnianie przykazań Bożych miłujemy Boga, a następnie bliźnich. Miłowanie to nie jest rzucanie się w ramiona. Lecz jest to postawa otwartości na bliźniego, szukania w nim ludzkiego oblicza, czyli poszukiwania jego osoby, a nie tylko drzazg w oku.

Psalm responsorjny: Ps 72, 1b-2. 14 i 15bc. 17

Popatrzmy, że za każdym razem, gdy spotykamy się z Psalmem 72, towarzyszy nam pierwsza zwrotka, która brzmi tak samo: „Boże przekaż swój sąd królowi, a Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu. Aby Twoim ludem rządził sprawiedliwie i ubogimi według prawa”. Następnie w dalszej części psalmu natrafiamy na konkretne potrzeby czy wydarzenia, w których te dary od Boga mają władcy pomóc.

Gdy przyjrzymy się tym zwrotkom, to możemy odnieść wrażenie, że nie wiemy, do kogo skierowane są następne słowa: czy do króla, czy do Boga? Wyraża to piękną prawdę. Gdy decydujemy się na działanie zgodne z wolą Boga – współpracujemy z Nim. Nie jest wtedy ważne, kto jest wykonawcą czynności, ponieważ my wiemy, że przez nas działa Stwórca. Nie bez powodu władcę nazywano pomazańcem Bożym. Jedyny w swoim rodzaju człowiek, który otrzymał przywilej (a raczej obowiązek) władztwa, czyli służby słabszym. Ten pomazaniec Boży powinien posługiwać się darami pochodzącymi od Boga z jednoczesną pokorą, że to tak naprawdę nie on działa, ale jest narzędziem w rękach Stwórcy, by pomagać tym, którzy zostali mu podarowani.

Ewangelia: Łk 4, 14-22a

Fragment dzisiejszej Ewangelii przedstawia początek publicznej działalności Jezusa, który wraca do Galilei po doświadczeniu kuszenia na pustyni.  Jezus przychodzi do Nazaretu, gdzie dorastał, i w synagodze odczytuje proroctwo Izajasza (61, 1-2), zapowiadające nadejście Mesjasza, który przyniesie wybawienie. Jezus wzywa swoich rodaków do przyjęcia tego słowa i ogłasza, że właśnie w Nim to proroctwo się wypełnia: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (Łk 4, 21).

To wyznanie Jezusa jest momentem kulminacyjnym, który podkreśla Jego mesjańską misję: głoszenie Dobrej Nowiny ubogim, uzdrowienie chorych, wyzwolenie więźniów i pocieszenie strapionych. Prorocka zapowiedź o wyzwoleniu, której Jezus udziela, wskazuje na Jego rolę jako Zbawiciela, który nie tylko duchowo, lecz także społecznie przynosi pokój i sprawiedliwość.

Reakcja mieszkańców Nazaretu, którzy są zaskoczeni i oburzeni Jego słowami, pokazuje ich zamknięcie na Bożą interwencję w codziennym życiu. Jezus, odnosząc się do przykładów proroków, którzy nie zawsze byli przyjmowani we własnej ojczyźnie, wskazuje na ich brak wiary.  Jezus, przypominając, że w historii Izraela odrzucano proroków, zapowiada, że nie wszyscy przyjmą Jego przesłanie.

 

Sobota, 11.01.2025

 Pierwsze czytanie: 1 J 5, 5-13

Święty Jan tym razem podaje jasne świadectwo: „Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia”. Warto zobaczyć okoliczności napisania tego listu. Święty Jan jest już dojrzałym człowiekiem. Przeżył z Jezusem kilka lat, miał świadomość bycia Jego umiłowanym uczniem. Swoje dzieła pisze z perspektywy miłości do Jezusa, jest ona dojrzała i świadoma, to znaczy, że minęło już uczucie zakochania, a pozostała miłość, która nadaje sens życiu. Święty Jan zaznacza to, co jest faktycznie ważne, to, co zrobiło na nim największe wrażenie.

Dlatego też temat miłości należy brać całkowicie poważnie. Mimo że czasem wydaje nam się to wyświechtanym frazesem, to jednak zdanie: „Bóg Cię kocha”, jest tym, co utrzymuje ludzi przy życiu. Jest to najprostsza prawda, a jednocześnie tak trudna do przyjęcia sercem… Miłować Jezusa, to znaczy mieć w sobie Syna Bożego, a to prowadzi nas do Życia przez wielkie „ż”. To właśnie Syn Boży doprowadził nas do tego, że możemy osiągnąć życie wieczne. Nie był to czyn, który poprzedzony został wyliczeniami i chłodną kalkulacją. To właśnie miłość Boga do nas spowodowała, że zostaliśmy odkupieni. Może czas bożonarodzeniowy jest także momentem, gdzie powinna rodzić się na nowo w nas miłość?

Psalm responsoryjny: Ps 147B, 12-13. 14-15. 19-20

 Tym samym psalmem rozpoczęliśmy tydzień. Jednak teraz, na zakończenie tego tygodnia odczytujemy go w kontekście wychwalania. Dzieje się to za sprawą refrenu, który kieruje nasze myśli na błogosławienie Panu. Cały Kościół, całe ciało Chrystusowe ma oddawać cześć Bogu. Jest taka prefacja, która mówi o tym, że hymny pochwalne niczego Bogu nie dodają, ale pomagają nam dostać się do królestwa Niebieskiego. Nawet jeśli z perspektywy społecznej spojrzymy na cele chwalenia, to one nie mają za zadanie dodać czegoś człowiekowi. Żadnej wartości dodanej w naszym komplemencie nie ma, jest pochwała, która może poprawić nam humor, dowartościować nas, ale my tylko odczytujemy zachowanie drugiego człowieka i je wartościujemy. Nam jest to niezwykle potrzebne, bo żyjemy między ludźmi i potrzebujemy akceptacji. Bóg jest najwyższym, jest Kimś, kto wyrasta poza nasze ludzkie potrzeby. Chce, byśmy wchodzili z Nim w relację, ale ta relacja ma przede wszystkim nas prowadzić do Niego, bo On ciągle jest przy nas i czeka tylko na nasze przyzwolenie, by zacząć działać w naszym życiu.

Ewangelia: Łk 5, 12-16

Dzisiejsza Ewangelia przedstawia uzdrowienie trędowatego, jest to niezwykle znaczący cud zarówno pod względem duchowym, jak i społecznym. Trąd w czasach Jezusa był symbolem grzechu i oddzielenia od wspólnoty. Trędowaci musieli żyć poza miastem, a ich dotknięcie powodowało rytualną nieczystość. Tym bardziej znaczące jest to, że Jezus nie tylko nie unika chorego, lecz także dotyka go, łamiąc społeczne i rytualne bariery. Ten gest ukazuje ogrom Jego miłości i współczucia.

Człowiek, który przychodzi do Jezusa, mówi: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Słowa te są wyrazem wiary w moc Jezusa i pełnego poddania się Jego woli. Odpowiedź Jezusa: „Chcę, bądź oczyszczony”, ujawnia, że Bóg pragnie uzdrawiać i przywracać do pełni życia. Uzdrowienie trędowatego wskazuje na Boże miłosierdzie, które sięga tam, gdzie ludzkie możliwości się kończą.

Jezus nakazuje uzdrowionemu, aby pokazał się kapłanom i złożył ofiarę zgodnie z Prawem Mojżeszowym. Jest to gest posłuszeństwa wobec Prawa, a jednocześnie potwierdzenie cudu. W końcowych wersetach czytamy, że choć sława Jezusa rośnie, On często udaje się na miejsca pustynne, aby się modlić. Ten przykład przypomina, że życie modlitwy jest nieodzownym fundamentem każdej misji i działania w imię Boga. Jezus uczy, że w pełni oddając się Ojcu, możemy być prawdziwymi narzędziami Jego miłości.