II Niedziela Adwentu, 5.12.2021 r.
Pierwsze czytanie: Ba 5,1-9
Dzisiejszy fragment inauguruje motyw kluczowego przesilenia w dziejach narodu wybranego, o którym traktować będą również pierwsze czytania w dni powszednie. Tym przesileniem jest powrót z wygnania babilońskiego w VI wieku przed Chr. – powrót, na razie, zapowiadany. Asystent proroka Jeremiasza, Baruch, podobnie do wielu przed nim i po nim, personifikuje Jerozolimę: w jego oczach jest matką usychającą z tęsknoty za swymi przegnanymi dziećmi. Inaczej niż, na przykład, w Lamentacjach, dzisiejsza Jerozolima przestaje być jednak synonimem rozpaczy i smutku: Odłóż szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana! (…) Zobacz twe dzieci, zgromadzone na słowo Świętego od wschodu słońca aż do zachodu, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał! To jerozolimskie napięcie między „już” i „jeszcze” wprowadza nas głębiej w dynamikę pierwszego okresu Adwentu: jego celem jest wzbudzić w nas pragnienie powtórnego przyjścia Pana i połączenia się z Nim już na zawsze w powszechnym zmartwychwstaniu umarłych. Możemy być pewni tego, że Jezus nas „wygląda” w niebie jeszcze usilniej od matczynej Jerozolimy. A w jakich „szatach” ja Go oczekuję?
Psalm responsoryjny: Ps 126,1b-2b.2c-3.4-5.6
Utwór pomaga nam zanurzyć się w przeżyciach Żydów deportowanych do Babilonii. Z całych sił starają się nie ulec rozpaczy, lecz krzesać nadzieję: wracając pamięcią do cudownych interwencji Boga w przeszłości (Gdy Pan odmienił los Syjonu…) i przekuwając smutek w akty ufności (Idą i płaczą niosąc ziarno na zasiew…). To także przypomina naszą aktywność liturgiczną (eucharystyczną): uobecniamy Paschę Chrystusa – wspominamy ją – po to, by dojrzeć Go towarzyszącego nam na co dzień, a przez to dołączyć do Jego misji przekształcania świata.
Drugie czytanie: Flp 1,4-6.8-11
Motyw pragnienia przeziera także spod pióra Apostoła Narodów. Sam Paweł czuje się jak „Jerozolima”, która zarówno tęskni za swymi dziećmi – „zrodzonymi w wierze” (por. 1 Kor 4, 15) – jak również stara się je usilnie przygotować na spotkanie z ich prawdziwym przeznaczeniem: Modlę się o to… abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa! Paweł życzy więc swoim ukochanym chrześcijanom z Filippi jak najrychlejszego adwentu Pana (z łac. „przyjścia”). Pierwsze czytanie postawiło nam pytanie o osobiste pragnienie paruzji („dla siebie”). Drugie, tymczasem, podpytuje nas o życzenie nieba dla innych; komu winienem taką modlitwę na wzór św. Pawła?
Ewangelia: Łk 3,1-6
Człowiekiem Bożych pragnień – by tak rzec: pragnień „wstawienniczych” – jest Jan Chrzciciel. Częstokroć przedstawia się go jako surowego nauczyciela Izraela, rygorystycznego egzekutora Prawa i bezwzględnego stróża moralności publicznej. To wszystko, oczywiście, prawda! Niemniej, bezkompromisowość kuzyna Jezusa Chrystusa zasilana jest sercem o gorejącym pragnieniu: gdy już ścieżki zostaną wyprostowane, wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boga! Tam więc, gdzie postronni widzą u Jana cel – „prostowanie” życia w duchu praworządności – sam Jan widzi aż i tylko środek do celu, czyli „torowanie” drogi zbawieniu. A ten cel jest wart „hardości” środków! Pomyśl nad tym…
Poniedziałek, 6.12.2021 r.
Pierwsze czytanie: Iz 35,1-10
Kończymy dziś lekturę fragmentów pierwszej części Księgi proroka Izajasza (rozdz. 1-39), składającej się z napomnień i przestróg pod adresem krnąbrnego Izraela. Wiemy, że efektem braku nawrócenia i pokuty stało się wygnanie do Babilonii (na tereny współczesnego Iraku i Iranu) oraz splądrowanie Jerozolimy. Czytany urywek, jednakże, charakteryzuje całkiem pozytywna tonacja – to wizja odnowionej Jerozolimy (choć jej nazwa nie pada wprost ani razu), a w kluczu duchowym – to wizja odnowionego serca; twojego serca! W ten sposób prorok zapowiada rodakom swoisty Exodus, czyli „wyjście” z nowego Egiptu (= Babilonii), oraz swoisty „adwent”, czyli „przyjście” (łac. adventus) do utraconej Ziemi Obiecanej: Odkupieni przez Pana powrócą, przybędą na Syjon! Natomiast w perspektywie chrześcijańskiej te słowa zwiastują nawiązanie wewnętrznej przyjaźni z Bogiem – naszym „Syjonem” jest bowiem serce usprawiedliwione przez łaskę chrztu! W czytanym fragmencie widzimy również, że źródłem „adwentu” Izraelitów jest wcześniejszy osobisty „adwent” Boga, który postanawia „wziąć sprawy w swoje ręce”: On sam przychodzi, by was zbawić! W tym kontekście zwróćmy uwagę na paradoksy, od których aż roi się w czytaniu: Niech step rozkwitnie i wyda kwiaty jak lilie polne… Przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą… Trysną zdroje wód na pustyni… Paradoksy te nie pozostawiają złudzeń co do zbawczej woli Boga. Zastanów się, co w tobie jest jeszcze pustynią, spieczoną ziemią i stepem; w czym jesteś nadal niewidomym, głuchym i niemym; którędy wciąż odbywasz podróż jak nieczysty albo wałęsasz się jak głupi? Także twoim adwentowym przeznaczeniem jest stać się drogą czystą i świętą!
Psalm responsoryjny: Ps 85,9ab-10.11-12.13-14
Zdarza się, że pierwszy krok w modlitwie „ustawia” nam ją całą – właśnie tak rzecz się przedstawia z dzisiejszym utworem. Będę słuchał! Psalmista decyduje się skupić swoje serce całkowicie na Bogu, a samemu zająć miejsce w tle. Nie wiemy więc nic o kontekście zanoszonej modlitwy; nie przyłożymy go do siebie, by odnaleźć się w nim i pobudzić swoją duszę do analogicznego nastawienia. Zamiast tego otrzymujemy jeszcze lepszą perspektywę: Pan Bóg ogłasza pokój swoim wyznawcom… Jego zbawienie jest bliskie dla tych, którzy mu cześć oddają! Pan sam szczęściem obdarzy! W ten sposób okazuje się, że modlitwy wcale nie warunkuje wyjściowa sytuacja człowieka, ale postawa zasłuchanego serca.
Ewangelia: Łk 5,17-26
Cóż jest łatwiej powiedzieć… Pobądźmy przy tym pytaniu Jezusa. Wydaje się ono jak ulał pasować do obu okresów Adwentu: zarówno do pierwszego – gdy przypominamy sobie o tym, że Chrystus na końcu czasów powróci, jak i do drugiego – gdy celebrujemy Jego pierwsze przyjście w ludzkiej naturze. Skąd takie dopasowanie? Pytanie Jezusa pasuje do pierwszego wymiaru Adwentu, pokazując kolejność misji Zbawiciela: póki żyjemy, Mesjasz jest dla nas najpierw Tym, który przebacza grzechy; przy paruzji natomiast – wraz z powszechnym zmartwychwstaniem umarłych – Mesjasz „przywróci do życia nasze śmiertelne ciała” (zob. Rz 8, 11) oraz doprowadzi je ponownie do doskonałości. Pytanie Jezusa pasuje także do drugiego wymiaru Adwentu, udowadniając, że celem Wcielenia było odkupienie na krzyżu; wszelkie uzdrowienia (jak to dzisiejsze) zwiastowały oczyszczenie głębsze, bo z samych korzeni zła. Podsumowując, pytanie Jezusa – Cóż jest łatwiej powiedzieć… – pobrzmiewa w naszym życiu duchowym jako kwestia właściwego obrazu Boga. Chrystus jest także Cudotwórcą (Uzdrowicielem), bo najpierw jest Odkupicielem; uzdrawia w takiej mierze, w jakiej przyczynia się to do zbawienia człowieka.
Wtorek, 7.12.2021 r.
Pierwsze czytanie: Iz 40,1-11
Rozpoczynamy dziś lekturę drugiej części Księgi proroka Izajasza (rozdz. 40-55); część tę zwie się po prostu drugim Izajaszem (Deutero-Izajaszem) albo księgą pocieszenia – od inicjującego ją wezwania: Pocieszajcie mój lud! We wczorajszym komentarzu przybliżyliśmy już historyczny kontekst tego przesilenia, mianowicie, spodziewany powrót Izraelitów z wygnania babilońskiego; dlatego dziś skupmy się na samym sensie duchowym. Zacznijmy od tego, że czytania tego słuchamy w pierwszym okresie Adwentu (do 16 grudnia włącznie), gdy nastawiamy się na paruzję, czyli powtórne przyjście Chrystusa w chwale. Każdy z nas doświadczy paruzji: może jeszcze po „tej”, a może już po „tamtej” stronie. Jak się do niej przygotować? Izajasz podpowiada dwa konkretne środki – po pierwsze, pokutę: Nieprawość Jeruzalem odpokutowana! Tak, pokuta ma sens: czy to ta sakramentalna (po spowiedzi), czy to ta moralna (znoszenie skutków swoich działań i zaniechań), czy to ta duchowa (przyjmowanie przeciwności losu w duchu szlifowania serca). Im więcej pokuty za życia – roztropnego cierpienia, nie zaś zbytecznego cierpiętnictwa – tym mniej czyśćca po śmierci; tym szybsze pocieszenie paruzji! Pokuta jest też uznaniem prawdy o nas jako usychającej trawie i więdnącym kwiecie… Drugim środkiem, sugerowanym przez proroka, jest samotność: Drogę Panu przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec dla naszego Boga… Powiedz, czy jesteś „za pan brat” z ciszą i odosobnianiem się? Czy lubisz własne towarzystwo? Czy twoja modlitwa rozgrywa się w izdebce serca? Dopiero w ciszy i samotności daje się usłyszeć głos zwiastunki dobrej nowiny; dopiero w ciszy i samotności napotkasz Boga, który cię gromadzi swoim ramieniem, nosi na swej piersi i prowadzi łagodnie… Zresztą, także pokuta odbywa się zwykle w samotności.
Psalm responsoryjny: Ps 96,1-2.3 i 10ac.11-12.13
Co najmniej w dwóch wymiarach dzisiejszy psalm wtóruje poprzedzającemu czytaniu: po pierwsze, w wymiarze zwiastowania (I czytanie: Wołaj! Podnieś mocno twój głos!, Psalm: Śpiewajcie! Głoście! Rozgłaszajcie!); po drugie, w wymiarze sądu (I czytanie: Oto Pan Bóg przychodzi z mocą i Jego ramię dzierży władzę, Psalm: Pan już się zbliża, by osądzić ziemię). Może dziwić przy tym ich radosny ton: czy zwiastowanie sądu Bożego nie powinno przyprawiać raczej o trwogę? Nie, bynajmniej! Powinno właśnie wzbudzać nadzieję i dodawać otuchy: Pan będzie sądził świat sprawiedliwie, a ludy według swej prawdy. Tą ostatnią jest przecież sam Jezus Chrystus (por. J 1, 14. 17; 14, 6): „kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego” (J 3, 18).
Ewangelia: Mt 18,12-14
Ewangelia św. Mateusza portretuje Jezusa jako nowego Mojżesza, który pisze swój nowy Pięcioksiąg – daje się w niej wyróżnić pięć wielkich mów (katechez) Mistrza. Dzisiejszy urywek pochodzi z przedostatniego wystąpienia, w którym Pan poucza o braterskich relacjach panujących we wspólnocie Jego Kościoła. Spróbujmy na serio potraktować Jego pytanie: Jak wam się zdaje? Co byś odpowiedział na następujący po nim obraz poszukiwania zaginionej owcy „kosztem” pozostałych: że to nieroztropność, nadopiekuńczość, brak asertywności wychowawczej? A może to raczej miłość do końca, jednoznaczne objawienie wartości człowieka w oczach Boga? Czy zdarzyło ci się być przedmiotem takiej troski? Albo, czy zdarzyło ci się tak kogoś ukochać? Pamiętaj, że słuchasz tej Ewangelii w Adwencie, zbliżając się do radykalizmu Wcielenia: już dokonanego i „skonsumowanego” na krzyżu oraz dążącego do pełnego ogarnięcia ludzkości w paruzji.
Środa, 15.12.2021 r. – Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny
Pierwsze czytanie: Rdz 3,9-15.20
Ile było „niepokalanych poczęć”? Otóż, w sensie ścisłym, trzy. Pierwszym było stworzenie mężczyzny i kobiety – ich tzw. stan pierwotny (raj), to ni mniej, ni więcej, tylko smakowanie niepokalania (a w ujęciu pozytywnym: wewnętrznej i relacyjnej harmonii). W pierwszym czytaniu, stylizowanym na przewód sądowy, jesteśmy świadkami Bożego procesu, w którym ustala się, w jaki sposób doszło do utraty tego niepokalania. Drugim niepokalanym poczęciem było stworzenie Maryi – ze względu jednak na trzecie, niepokalane poczęcie Jej Syna: Maryja bowiem „została zachowana czysta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego na mocy przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego” (KKK 491). Ponieważ Bóg „wiedział”, że może polegać na swoim Synu – że „powiedzie” Mu się – obdarzył Jego Matkę tym szczególnym przywilejem. Wspólną misję Syna i Matki zapowiada także pierwsze czytanie, interpretowane jako tzw. protoewangelia („pierwsza/wstępna ewangelia”), mówiąca o nieprzyjaźni między wężem (szatanem) a niewiastą oraz ich potomstwem. Drugie czytanie uzmysłowi nam jednak, że historia „niepokalania” – utraconego i przywróconego – nie kończy się wcale na tych trzech odsłonach…
Psalm responsoryjny: Ps 98,1-4
Utwór ten mamy odczytywać już z perspektywy zwycięstwa odniesionego przez Potomka Niewiasty nad wężem. Wiktoria ta przekracza, oczywiście, obecną wciąż w psalmie dychotomię między wybranym przez Boga Izraelem a nieczystymi w Jego oczach poganami – dzieło Chrystusa niweluje ten podział! „On obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość” (Ef 2, 14). Warto osobiście przejąć się także kilkakrotnymi wezwaniami psalmu do entuzjazmu: Śpiewajcie Panu! Wołaj z radości! Cieszcie się, weselcie i grajcie! Zastanów się, na ile dzisiejsza uroczystość wyzwala w tobie autentyczną podniosłość ducha, a na ile stanowi coroczną „kartkę z liturgicznego kalendarza”?
Drugie czytanie: Ef 1,3-6.11-12
Prawdopodobnie był to tzw. list okólny – przeznaczony dla wielu Kościołów; brak w nim aluzji do wspólnych doświadczeń czy typowych dla Pawła pozdrowień dla konkretnych osób; wreszcie, najstarsze rękopisy zupełnie pomijają samych adresatów. Możemy więc przyjąć, że tzw. List do Efezjan ma tylko jeden kontekst: uniwersalne powołanie chrześcijanina. To zaś jest wybitnie Maryjne, o czym świadczy dwukrotne użycie przez św. Pawła terminu „niepokalanie” (nieskalanie). Za pierwszym razem, odnosi je do życia poszczególnych wiernych – to właśnie dzisiejsze czytanie: W Chrystusie Bóg wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem; za drugim razem, Apostoł Narodów mówi o niepokalaniu całego Kościoła: „Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie…, aby był święty i nieskalany” (Ef 5, 25. 27). Dla Ojców Kościoła było jasne, że w Maryi kontemplujemy zarówno ikonę Kościoła (mistycznego organizmu), jak i wzorzec indywidualnego, cnotliwego życia. Można powiedzieć, że to, co Maryja otrzymała „awansem” – niepokalanie, czyli pełnię łaski w miejsce grzechu pierworodnego – jest naszym właściwym dziełem życia; i więcej, to, co Maryja otrzymała „awansem”, otrzymała właśnie ze względu na nas – aby w nas wypełniła się misja Jej Syna (odkupienie i uświęcenie). Choć różnią nas role w dziele zbawienia, co do istoty jesteśmy zbieżni: zarówno wtedy, gdy Bóg stwarzał Maryję, jak i każdą, i każdego z nas, miał oczy utkwione w swoim Synu, czyli Umiłowanym, poprzez którego przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów!
Ewangelia: Łk 1,26-38
Pouczeni komentarzem do drugiego czytania, powinniśmy odczytać scenę Zwiastowania nie tyle w kluczu indywidualnym, ile zbiorowym. Maryja bowiem dialoguje z archaniołem jako nasza najpiękniejsza Siostra w wierze: „wypowiada swoje «tak» w imieniu całej ludzkiej natury” (KKK 511 cyt. św. Tomasza z Akwinu). Warto przyjąć głęboko do serca tę intuicję, by posłużyć się nią w chwili próby – gdy ktoś lub coś (przeszłość, wada, zranienie, pokusa…) będzie usiłowało nam wmówić, że bliżej nam wciąż do Adama i Ewy (= grzechu pierworodnego) niż do Jezusa i Maryi (= niepokalania łaski).
Czwartek, 16.12.2021 r.
Pierwsze czytanie: Iz 41,13-20
Po przerwie spowodowanej uroczystością, wracamy do Izajaszowej księgi pocieszenia. By dobrze odebrać dzisiejszy fragment, warto zwinąć się w kłębek pod kocem (nie żartuję) albo wrócić pamięcią do jakiegoś osobistego rozstrojenia emocjonalnego; chodzi o to, by zafundować sobie coś na kształt mini-bibliodramy. Wyobraź sobie wówczas, jak Bóg namacuje twoją prawicę, mówiąc Ci: „Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą, robaczku… Ja cię wspomagam!”. Pobądź przy tym dotyku i towarzyszącym mu głosie, pozwól sobie na czas potrzebny do ośmielenia i „ogrzania” twojego serca. Dopiero potem przejdź dalej: Ty zmłócisz i pokruszysz góry, zamienisz pagórki w drobną sieczkę! Bóg dostrzega w tobie siłę, nawet gdy czujesz się „rozłożony na łopatki”; przy czym, tą siłą nie jest twoja wola, ale Jego obecność. Czy wierzysz Mu? Być może odpowiesz: Ależ mój język wysechł już z pragnienia… Bardzo słusznie, opowiadaj Panu o swoich niedyspozycjach; On cię wysłucha i nie opuści. A nawet więcej, każe wytrysnąć strumieniom na nagich wzgórzach! Postaw sobie przed oczami litą skałę, z której tryska woda – to obraz ciebie! Podobnie jak roślinność – cedry, akacje, mirty i oliwki – zasadzone na pustyni. Wreszcie, na zakończenie tej mini-bibliodramy, skieruj uwagę na ostatnie zdanie czytania: Ażeby zobaczyli i poznali, rozważyli i pojęli wszyscy, że ręka Pańska to uczyniła. Powinny zaintrygować cię aż cztery czasowniki wyrażające zdobywanie wiedzy: zobaczyć, poznać, rozważyć, pojąć – a chodzi o objawienie: ręka Pańska to uczyniła! Stawką więc dzisiejszego czytania jest nie tyle twój dobrostan (przeżycie Bożej bliskości), ile oddanie Bogu chwały. Bóg się ku tobie uniża, żebyś ty Go wywyższył.
Psalm responsoryjny: Ps 145,1 i 9,10-11,12-13ab
Potraktujmy obecny utwór jako odpowiedź serca, które dobrze odbyło powyższą mini-bibliodramę. Serce otulone przez Boga – utwierdzone w Jego przychylnej obecności – zdrowieje i integruje się. W efekcie, jest zdolne dzielić się swym doświadczeniem z innymi: Będę Cię wielbił… Pan jest dobry! Jego miłosierdzie nad wszystkim! Ponadto, dla takiego serca pojęcie „królestwa Bożego (niebieskiego)” ze sfery abstrakcji przenosi się do rzeczywistości: Wspaniała chwała Twojego królestwa! O ileż prościej wówczas modlić się drugą prośbą Modlitwy Pańskiej: „Ojcze nasz… Przyjdź królestwo Twoje!”.
Ewangelia: Mt 11,11-15
Przez najbliższe trzy dni będziemy wraz z Jezusem przyglądali się postaci Jana Chrzciciela. Dziś mamy zadziwić się temu, jak jego wielkość – między narodzonymi z niewiast nie powstał większy – wprost przyćmiona jest przez rzeczywistość królestwa niebieskiego, czyli samego Jezusa: „Królestwo Boże może oznaczać samego Chrystusa” (KKK 2816 cyt. św. Cypriana). Podczas gdy Jan Chrzciciel uosabia jeszcze stary porządek, czyli „Prawo nadane przez Mojżesza”, królestwo niebieskie oznacza nowe przymierze, czyli „łaskę i prawdę, które przyszły przez Jezusa Chrystusa” (por. J 1, 17). Kto został ochrzczony i żyje wiarą, tego serce goreje dzisiejszą gwałtownością (dosł. „pozytywną asertywnością, siłą, mocą”). Jak tłumaczy Katechizm, łaska Chrystusa „nie dodaje nowych zewnętrznych przepisów, ale przemienia samo źródło czynów, czyli serce, gdzie człowiek wybiera między tym, co czyste i nieczyste, gdzie kształtuje się wiara, nadzieja i miłość, a wraz z nimi inne cnoty. W ten sposób Ewangelia prowadzi Prawo do jego pełni przez naśladowanie doskonałości Ojca niebieskiego, przebaczanie nieprzyjaciołom i modlitwę za prześladowców na wzór Boskiej wspaniałomyślności” (por. KKK 1968). A czy ty już narodziłeś się do królestwa, przewyższając Jana Chrzciciela?
Piątek, 17.12.2021 r.
Pierwsze czytanie: Iz 48,17-19
Dzisiejsza odsłona Izajaszowej księgi pocieszenia odchodzi od pokrzepiającego tonu, w jego miejsce przynosząc skargę samego Boga na swego niesfornego Izraela. Zapewne, w trybie przypuszczającym tego czytania odnajdą się szczególnie rodzice bolejący nad dzieckiem, któremu nie zabronili się „sparzyć” – choć je wcześniej wielokrotnie przestrzegali: O, gdybyś, o gdybyś! Czy znam takie epizody z dzieciństwa? Czy dały mi życiową lekcję, czy też zostały zmarnowane? W dalszym ciągu spróbuję przyjąć perspektywę odbiorcy tej boskiej lamentacji: które Boże pouczenia i przykazania poważam niedostatecznie albo wręcz lekceważę sobie? Czy jest w moim życiu takie cierpienie, które sam sobie zgotowałem? Czy trwam w stanie łaski uświęcającej, czy też wymazałem moje imię sprzed oblicza Pana? Następnie, „dosiądę się” do Boga, by wraz z Nim dać upust także moim żalom: kto nie korzysta z moich dobrych rad i odrzuca moją pomoc? Czyje postępowanie przyprawiło mnie o zgorszenie (zachwianie się w wierze i moralności)? Kogo lękam się nie spotkać w wieczności? Na zakończenie, powrócę do otwierających czytanie tytułów Boga: Pan, Odkupiciel, Święty. Wzbudzę wiarę, że w moim życiu nie ma takiego cierpienia, wobec którego Bóg nie mógłby okazać się Panem; wzbudzę także nadzieję, że w moim życiu nie ma takiego grzechu, wobec którego Bóg nie chciałby być Odkupicielem; wreszcie, popełnię akt miłości, powierzając siebie Świętemu.
Psalm responsoryjny: Ps 1,1-2,3,4.6
Zwróćmy uwagę na to, że to utwór otwierający cały psałterz, a więc niejako nadający ton wszystkim innym. Po pierwsze, zawiera on tzw. motyw dwóch (przeciwstawnych) dróg: drogi sprawiedliwych oraz drogi grzeszników (występnych). Niezależnie więc od autentycznej moralnej „szarugi” życia, z jaką spotykamy się na co dzień, fundamentalny podział na dobro i zło (światło i ciemność, cnotę i grzech, prawdę i fałsz) pozostaje w mocy. Dlatego na lamentację Boga z powyższego czytania: O, gdybyś… nie można odpowiedzieć: „Nie mogłem inaczej! Każdy by tak zrobił. To wszystko i tak względne…”. Po drugie, dzisiejszy psalm posługuje się obrazem drzewa zasadzonego nad płynącą wodą. Alegoria ta, z jednej strony, realistycznie przypomina o tym, że nie rodzimy się z prawością moralną wdrukowaną w serca, ale zaprawiamy się w niej w miarę podejmowania roztropnych decyzji; z drugiej zaś, uprzytamnia, że podczas nieuniknionych kryzysów sprawdza się, jaki moralny charakter tak naprawdę wykształciliśmy w sobie (por. bliźniaczy tekst u Jr 17, 8: „człowiek pokładający ufność w Panu nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców”).
Ewangelia: Mt 11,16-19
Dzisiejszy fragment następuje bezpośrednio po wczorajszym. Lekcjonarz opatruje go istotnym komentarzem: „Ci, którzy odrzucili Jana Chrzciciela, nie przyjmą Chrystusa”. Parafrazując inny tekst biblijny, ktoś mógłby bowiem powiedzieć: „Ty masz wiarę (= w Jezusa Chrystusa), a ja spełniam uczynki (= przepisane przez Jana Chrzciciela)” (por. Jk 2, 18). Tymczasem, nie chodzi o zastąpienie jednego przymierza drugim, tylko o ich dopełnienie: w naszym życiu wewnętrznym jest miejsce i dla Janowej pokuty, i dla Jezusowego karnawału.
Sobota, 18.12.2021 r.
Pierwsze czytanie: Syr 48,1-4.9-11
Na parę dni przerywamy lekturę księgi pocieszenia proroka Izajasza. Dziś zastępuje ją pochwalna mowa o proroku Eliaszu autorstwa mędrca Syracha. Zapewne zdajemy sobie sprawę z tego, że Eliasz był typem Jana Chrzciciela – uwydatni to jeszcze dzisiejsza Ewangelia. Natychmiast jednak mogą nas uderzyć podobieństwa i różnice między tymi postaciami: podczas gdy o Eliaszu czytamy, że jego słowo płonęło jak pochodnia, Jan Chrzciciel określił siebie jedynie jako Izajaszowy „głos wołający na pustyni” (por. J 1, 23); wprawdzie Eliasz Słowem Pańskim zamknął niebo, Jan tymczasem ochrzcił Jezusa, przez co stał się świadkiem niebios otwartych (por. Mt 3, 16n); Eliasz z nieba sprowadził ogień, tymczasem Jan wskazał na „Tego, który chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem” (por. Mt 3, 11); wreszcie, podczas gdy Eliasz został wzięty na wozie zaprzężonym w ogniste rumaki, Jan został haniebnie ścięty, by spełnić kaprys tancerki, która uwiodła rozum Heroda (por. Mt 14, 1nn). Te podobieństwa i różnice uzmysławiają nam, po pierwsze, że typologia „Eliasz – Jan Chrzciciel”, jakkolwiek prawdziwa, wcale nie jest oczywista (co sugeruje także jej niezrozumienie przez współczesnych Jezusowi). Po drugie zaś, te podobieństwa i różnice podpowiadają, by hojnie czytać Pismo Święte – i to dla samego bezinteresownego poznania go, niezależnie od owoców i skutków; wtedy stajemy się dysponowani do uchwycenia duchowego sensu Biblii. Pokornie więc prośmy o wiarę: nie tyle na naszą miarę, ile na miarę samego Objawienia.
Psalm responsoryjny: Ps 80,2ac i 3b,15-16,18-19
Dzisiejszy utwór możemy odczytać w duchu skruchy, jako wyznanie pokutującego Izraela, który przyjmuje misję nowego Eliasza (czyli Jana Chrzciciela). Izrael zwraca się do Boga jako swojego Pasterza, a zarazem sam przestawia siebie jako zagrożoną winorośl (latorośl): Przyjdź nam z pomocą! Chroń to, co zasadziła Twoja prawica! W ostatniej strofie możemy już kontemplować samego Chrystusa – Syna Człowieczego umocnionego w służbie Pana Zastępów – który jest jedynym Odkupicielem człowieka.
Ewangelia: Mt 17,10-13
Dzisiejszy tekst, choć odległy od wczorajszego o dobrych kilka rozdziałów, podejmuje jego założenia – jeszcze raz skorzystajmy z wczorajszego nagłówka w lekcjonarzu: „Ci, którzy odrzucili Jana Chrzciciela, nie przyjmą Chrystusa”; dziś, z kolei, Jezus utożsamia się z odrzuconym kuzynem: Postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy ma od nich cierpieć… W ten sposób też uzyskujemy kontrast wobec przesłania psalmu. Przyjmijmy to jako urealniającą przestrogę.