Komentarze do czytań II Tydzień Adwentu
(7 – 13 grudnia 2014 r.)
Niedziela, 7 grudnia 2014
Bóg jest blisko!
Pierwsze czytanie: Iz 40,1-5.9-11
„Przygotujcie drogę dla Pana, chwała Pana się objawi!” – prorok odważnie głosi to słowo żyjącym na wygnaniu Żydom, którzy wobec potęgi Babilonu nie widzą już dla siebie innej drogi, jak tylko pogodzić się z istniejącym stanem rzeczy i urządzić się w nim możliwie jak najwygodniej. Los leżącej w gruzach Jerozolimy wydaje im się przesądzony. Jednak prorocza zapowiedź wypełni się już wkrótce – niespodziewanie wielki Babilon runie, a edykt króla perskiego Cyrusa umożliwi Żydom powrót do Jerozolimy i odbudowę świątyni.
Może i my nie wierzymy, że tegoroczny Adwent może jeszcze coś zmienić w naszym życiu. Od lat tkwimy w tych samych starych koleinach, popadamy w te same grzechy, nie spodziewając się już niczego więcej poza falą sentymentalnych wspomnień i chwilową poprawą nastroju na myśl o nadchodzących świętach. Bóg kieruje dziś jednak do nas – w tej sytuacji, w jakiej jesteśmy – to samo słowo co do złamanych niewolą Żydów. „Nie bój się” – mówi dziś do każdego z nas. Otwórz mi drogę do twego serca przez modlitwę, słuchanie słowa, szczere wyznanie grzechów w sakramencie pokuty, a doświadczysz tego samego, co pierwsi słuchacze Izajasza, gdy nieoczekiwanie otworzyła się przed nimi droga powrotu do Ojczyzny.
Psalm responsoryjny: Ps 85,8-14
Kiedy słucham tego, co mówi Pan Bóg, zmienia się moja wizja świata. W miejsce zniechęcenia pojawia się w mnie nadzieja. Nabieram motywacji do wierności Jego drogom. Zaczynam wierzyć, że wbrew temu, co podpowiadają mi moje lęki, Boże zbawienie jest blisko, a losy świata – w tym także mój osobisty los – zmierzają do szczęśliwego końca. Kiedy słucham… ale czy słucham?
Drugie czytanie: 2 P 3,8-14
Niebo idące na zagładę, gwiazdy rozsypujące się w ogniu i wyłaniające z tego nowe niebo i nowa ziemia. Zło i niesprawiedliwość zauważyć wokół siebie nietrudno. Jednak pierwsza część Adwentu kieruje nas nie ku temu, co było i jest, ale ku temu, co będzie – ku Jezusowi Zwycięzcy i Panu, który we współpracy z nami nawet na gruzach zmarnowanego życia potrafi zbudować nową, doskonałą rzeczywistość.
Ewangelia: Mk 1,1-8
Bóg jest blisko. Jest gotów wejść na moją pustynię, ale to ja mam przygotować Mu drogę. Jest gotów odpuścić mi grzechy, ale to ja mam je wyznać. Jest gotów przemienić moje życie, ale to ja mam się nawrócić. Posyła do mnie swoich wysłanników, ale to ja mam wyjść naprzeciw nich i Tego, który za nimi idzie. Bóg chce działać z mocą, ale nie narzuca swojej bliskości; jest Zbawicielem, ale nikogo nie zbawia na siłę. Kiedy ja czekam na Jego przyjście, On czeka na mój krok ku Niemu i na moją wolną decyzję.
Poniedziałek, 8 grudnia 2014, Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny
Będziemy jak Ona
Pierwsze czytanie: Rdz 3,9-15
Podczas wolontariatu misyjnego w Kamerunie byłam świadkiem, jak w trakcie procesji różańcowej kilkunastoletni chłopak zadeptał węża. Nie przerywając śpiewu „Zdrowaś Maryjo” zrobił dyskretnie dwa kroki w bok, tupnął nogą w plastikowym klapku i ledwo widoczne w mroku ciało jadowitej czarnej mamby zaczęło miotać się w śmiertelnych drgawkach. „Potomstwo niewiasty miażdży głowę węża” – pomyślałam.
Fragment ten mówi przede wszystkim o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, który dobrowolnie stał się synem niewiasty i przez swoją wierność Bogu do końca odniósł zwycięstwo nad wężem-szatanem (Ap 12,9nn). Nie tylko dla siebie. Odtąd my wszyscy przez wiarę i chrzest możemy stać się braćmi i siostrami Jezusa oraz potomstwem tej Niewiasty, czyli Kościołem, który wierzy, że mocą zasług swego Syna otrzymała Ona przywilej niewinności, jaką miała Ewa przed grzechem.
Bóg nie skrywa zazdrośnie swej mocy. Jego ostatnim słowem nie są zamknięte drzwi raju, lecz nowy Adam, nowa Ewa i nowa szansa dla całej ludzkości. My, dzieci Maryi, bracia i siostry Jezusa, nie musimy żyć w niewoli zła – możemy miażdżyć mu głowę.
Psalm responsoryjny: Ps 98,1-4
Zwykle cieszymy się z sukcesów, zwycięstw, powodzenia. Dzisiejszy psalm zachęca nas do radości ze „zbawienia Boga naszego” – z tego, że z każdej sytuacji naszego życia Bóg może wyprowadzić ostateczne zwycięstwo. Szczęśliwi ci, którzy w to uwierzą, bo nikt i nic nie będzie w stanie odebrać im radości danej przez Boga.
Drugie czytanie: Ef 1,3-6.11-12
Maryja wybrana przed założeniem świata – i Kościół wybrany przed założeniem świata. Ona święta i nieskalana – i Kościół święty i nieskalany. Ona z góry przeznaczona do istnienia dla chwały Bożej – Kościół także. Kościół, czyli ja i ty, którzy do starodawnej winy Adama i Ewy zdążyliśmy już dodać całą paletę własnych grzechów. Nikt by w to nie uwierzył, gdyby Bóg sam nas o tym nie zapewnił w swoim słowie. Nikt nie umiałby sobie tego wyobrazić, gdyby nie Maryja – żywy dowód na to, że nasza nadzieja na zbawienie w Chrystusie rzeczywiście ma sens.
Ewangelia: Łk 1,26-38
Pełnia łaski i zwyczajne ludzkie reakcje. Maryja jest zmieszana, nie rozumie, pyta, wysuwa wątpliwości. Potrzebuje wyjaśnień i zwykłego zapewnienia: „Nie bój się”. Jej zgoda na Bożą propozycję nie jest rutynowa ani automatyczna, lecz przemyślana i świadomie podjęta. Niepokalane Poczęcie nie uczyniło z Niej anioła, robota, ani herosa, nie oderwało od szarych konkretów życia. Po odejściu Gabriela przez wiele lat żyła wiarą prowadząc zwyczajne życie izraelskiej kobiety. Może być dla nas Matką.
Wtorek, 9 grudnia 2014
Bóg osądzi sprawiedliwie
Pierwsze czytanie: Iz 40,1-11
My mówimy: „Ma, na co zasłużył!”, Bóg mówi: „Pocieszcie mój lud!”. My mówimy: „Niech się cieszy, że wykpił się takim tanim kosztem”; Bóg mówi: „Nieprawość jego odpokutowana”. My mówimy: „Bóg cię skarze!”, lecz słowo Boże zapewnia: „Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata”. Nie jest, jak my często bywamy, sędzią bezwzględnym, lecz Sędzią sprawiedliwym.
Takiemu właśnie Sędziemu mamy przygotować drogi na pustyniach i pustkowiach naszych serc, w tych miejscach naszego życia, z których niekoniecznie jesteśmy dumni. Nie ukrywać ich przed Nim, nie zamykać na cztery spusty, ale ułatwić Mu wejście. Nie uciekać przed Jego sądem, lecz dobrowolnie Mu się poddać. Gdyż Jego wyrok stawia mnie w prawdzie, lecz nie niszczy i nie upokarza, uznaje mnie winnym, a mimo to niesie nadzieję, że otwierając się na miłosierdzie Boga zdołam jeszcze raz zacząć od nowa.
Psalm responsoryjny: Ps 96,1-3.10-13
Przed obliczem Boga przychodzącego, by sądzić ziemię, radują się niebiosa i ziemia, pola i lasy. Jakże różna jest ta entuzjastyczna reakcja Bożego stworzenia od szerzących się dziś katastroficznych wizji rychłego końca świata! Bóg, sprawiedliwy Sędzia, przyjdzie powstrzymać falę zła, przywrócić pierwotną harmonię stworzenia, zaspokoić najgłębsze tęsknoty naszych serc. Adwent, ze swoim wołaniem: Marana tha!, co roku stawia przed nami pytanie – na ile pragnę bliskości Pana? Jakich zmian potrzeba w moim życiu, aby perspektywa Jego powtórnego przyjścia stała się dla mnie radością?
Ewangelia: Mt 18,12-14
Można traktować chrześcijaństwo jako listę zadań do wykonania, zestaw zakazów i nakazów, których należy przestrzegać, aby uniknąć kary. Wtedy będziemy mieć za złe Bogu, że kary uniknęli również ci, którzy nie zawracając sobie głowy przykazaniami używali życia, nawracając się w ostatnim momencie. Można też uwierzyć dzisiejszej Ewangelii, która mówi, że Bóg nie chce nikogo stracić – także nas, którzy próbujemy listą naszych zasług przykryć swoje upadki, choć mamy napisane czarno na białym, że ich szczere wyznanie sprawiłoby Mu tak wielką radość.
Środa, 10 grudnia 2014
Ja was pokrzepię!
Pierwsze czytanie: Iz 40,25-31
Czasami męczy nas już nie tylko ciężka praca, nadmiar obowiązków, ale nawet urlop, weekend, niedziela w gronie najbliższych. Ubolewamy, jak Izraelici z dzisiejszego czytania, że Bóg nie widzi, nie słyszy, nie pomaga i nie docierają do Niego nasze skargi. Wołamy do Niego z rosnącym rozczarowaniem, że nie daje się przeciągnąć na naszą stronę i – powiedzmy to sobie szczerze – nie chce realizować jasno wyrażonej przed Nim naszej własnej woli.
Słowo Boże zachęca nas dziś do oderwania na chwilę oczu od naszych codziennych spraw, podniesienia ich w górę i zobaczenia, że Bóg jest kimś więcej niż złotą rybką do spełniania naszych życzeń. Sugeruje, że Ten, który w swojej mądrości stworzył wszechświat, ma także sensowny plan dla naszego życia. Warto więc znaleźć czas na to, by Go o ten plan zapytać, szukając odpowiedzi w Jego słowie, na modlitwie, w ciszy własnego serca. A wtedy łatwiej będzie nam wśród wielości zajęć i problemów zachować spokój i poczucie sensu ufając, że jeśli Bóg wyznacza zadanie, to da także siły i czas. Zaczniemy doświadczać tego, że „Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły”.
Zaufanie nie przychodzi automatycznie. Wymaga świadomego działania. To my wybieramy, czy Bóg będzie dla nas źródłem mocy, czy tylko workiem treningowym do odreagowywania naszych frustracji.
Psalm responsoryjny: Ps 103,1-4.8-10
Miłosierny i łaskawy, absolutnie wolny od małostkowości, szukania odwetu, odpłacania pięknym za nadobne – od tych wszystkich słabości, które tak często zatruwają nasze wzajemne relacje. Nie daje sobą manipulować ani nie przyklepuje naszych grzechów, ale przebacza i cierpliwie daje szansę za szansą. Zna nas do końca i doskonale wie, do czego jesteśmy zdolni, a wcale nie ma nas dosyć. Taki jest nasz Bóg. Mamy za co dziękować.
Ewangelia: Mt 11,28-30
Słowa dzisiejszej Ewangelii nie są zachętą do bierności. Jezus, łagodny i pokorny sercem, nie dźwigał z rezygnacją swego losu, ale z przekonaniem i poczuciem sensu pełnił wolę Ojca. Kiedy przychodzimy do Jezusa, nie musimy już przyjmować bezwolnie tego, co na nas spada, ani dźwigać swego jarzma z zaciśniętymi zębami. On dodaje nam siły do godnego stawiania czoła naszej codzienności i kształtowania jej tak, jak tego pragnie Ojciec, któremu na nas zależy.
Czwartek, 11 grudnia 2014
Nie bój się… Ja cię wspomagam
Pierwsze czytanie: Iz 41,13-20
Gdyby Bóg działał tak, jak na przykład menedżerzy wielkich projektów, którzy wybierają do pracy ludzi najinteligentniejszych, najlepszych, świetnie wykwalifikowanych i czasami posiadających także wykwintne maniery, byłby dla nas bardziej zrozumiały, a my moglibyśmy żyć sobie w świętym spokoju. Bo skoro wokół tylu lepszych, to czy ode mnie, zwyczajnego robaczka-nieboraczka, można żądać heroizmu, świętości, współpracy w realizacji Bożych planów?
Wielu świętych zdążyło już jednak zachwycić się tym, czym my mamy czasem ochotę się gorszyć: że Bóg zawstydza mocnych i mądrych dokonując wielkich dzieł przez słabych ludzi i niedoskonałe struktury. Pochyla się nad tym, co małe i słabe, nie tylko po to, żeby pocieszyć i pogłaskać, ale również by okazać swoją moc. Taki jest nasz Bóg. Taki jest Jego styl działania, po którym można Go rozpoznać.
„Ja, twój Bóg, ująłem cię za prawicę” – słyszymy w dzisiejszym czytaniu, po czym następuje cała seria wspaniałych obietnic. Dla Boga wszystkie moje braki – trudny charakter, patologiczna przeszłość, kompleksy, starość, bezradność, pogmatwana sytuacja życiowa – nie mają żadnego znaczenia. Liczy się jedynie to, na ile dziś, w tej chwili, rzeczywiście chcę, żeby On był moim Bogiem i zgadzam się ponieść tego konsekwencje.
Psalm responsoryjny: Ps 145,1.9-13
„Będę Ciebie wielbił, Boże mój i Królu”. Całe stworzenie, nad którym Bóg rozciągnął swoje miłosierdzie, wielbi Go samym swoim istnieniem, ale tylko człowiek może to uczynić na mocy swojej własnej wolnej decyzji. Mogę chcieć i mogę nie chcieć. Mogę ubolewać nad swoją słabością i nad kondycją świata – mogę też wielbić Boga, który potrafi objawić chwałę swego królestwa w każdych, nawet najmniej sprzyjających warunkach.
Ewangelia: Mt 11,11-15
Jan Chrzciciel, wielki prorok i asceta, przychodzący w mocy proroka Eliasza, aby wskazać ludowi drogi nawrócenia. Ten, który wskazał ludowi Zbawiciela. Bezkompromisowy do tego stopnia, że nie wahał się upominać króla. Kto miałby odwagę z nim się mierzyć? A tymczasem według słów Jezusa najmniejszy w królestwie niebieskim jest większy od Niego. Ewangelia przestawia nasze myślenie, wykazuje absurd porównywania się z innymi i rywalizacji, która służy jedynie podsycaniu ambicji. Ten, kto jest najmniejszy, może stać się największy, jeśli rzeczywiście pozwoli Bogu wejść w swoje życie.
Piątek, 12 grudnia 2014
O gdybyś zważał na me przykazania!
Pierwsze czytanie: Iz 48,17-19
Bywają sytuacje, w których aż cisną nam się na usta słowa: „A nie mówiłem?!”. Czasami największym aktem miłosierdzia jest powstrzymanie się od rzucenia komuś tych słów prosto w twarz. Czujemy, jak wiele w nich poczucia wyższości, triumfalizmu, bezradnej złości czy innych złych emocji. Często brzmią one jak szyderstwo.
W dalszym ciągu czytamy Księgę Pocieszenia Izraela – słowa Boga skierowane do ludzi, którzy uprowadzeni na wygnanie ponoszą bolesne konsekwencje błędnych wyborów przodków (Lm 5,7)– i znajdujemy w nich także podobny wyrzut. „O gdybyś zważał na me przykazania” – mówi Bóg – Gdybyś mnie słuchał, Izraelu, nigdy nie znalazłbyś się w tej tragicznej sytuacji. Jednak klimat tych słów jest daleki od triumfalizmu. Bóg użala się nad swoim ludem, ubolewa z powodu jego tragedii i daje szansę powrotu. Dalej jestem twoim Bogiem – mówi. Dalej chcę się nazywać Świętym i Odkupicielem Izraela. Dalej chcę cię pouczać i tobą kierować. Dalej chcę ci błogosławić. Nie zrezygnowałem z ciebie i ty ze Mnie nie rezygnuj. Bóg troszczy się o swój naród i życie każdego człowieka (Ez, 18).
Adwent może być i dla nas czasem powrotu do Boga z różnych odległych miejsc, w które zaprowadziły nas nasze własne błędy. Dobrze jest wiedzieć, jaki jest Bóg, do którego powracamy i co możemy od Niego usłyszeć.
Psalm responsoryjny: Ps 1,1-4.6
Łatwo jest uznać słuszność przykazań teoretycznie. Jednak gdy przychodzą pokusy, logiczne argumenty wydają się tracić swoją moc. Mamy poczucie, że Bóg nas ogranicza, że nie rozumie, że przecież to zupełnie wyjątkowa sytuacja. Jak wiele Bożego światła potrzeba, by właśnie w takiej sytuacji uwierzyć w to, co tak jasno stwierdza dziś psalmista – że pełnienie woli Boga daje szczęście, którego nie da się osiągnąć na drodze grzechu.
Ewangelia: Mt 11,16-19
Można wyśmiać i skrytykować wszystko: ludzi, którzy nie chcą przyklaskiwać naszym poglądom, przykazania, których nie potrafimy wypełnić, postawy, które wydają nam się nazbyt radykalne. Postawa niezbyt mądra, ale dość powszechna i mało kto może powiedzieć, że jest od niej zupełnie wolny. Wyśmiewany i krytykowany był Jezus, to samo spotkało Jana Chrzciciela i spotyka ludzi nam współczesnych. Może spotkać nas. Obyśmy wtedy mogli mieć pewność, że naprawdę dzieje się to ze względu na Jezusa – że przynajmniej na tę chwilę i na swój skromny sposób stanęliśmy po właściwej stronie.
Sobota, 13 grudnia 2014
Postąpili z nim, jak chcieli
Pierwsze czytanie: Syr 48,1-4.9-11
Niezwykła, owiana legendami, postać proroka Eliasza, który po dokonaniu wielu spektakularnych cudów został uniesiony do nieba w ognistym rydwanie, od wieków rozpalała wyobraźnię i budziła podziw. Wśród bohaterów Starego Testamentu również Henoch był człowiekiem szczególnie umiłowanym przez Boga, obdarzonym niezwykłą wiedzą o Bogu oraz świadkiem wiary, co zaznacza św. Paweł w Hbr 11,5. Zgodnie z tradycją Henoch nie umarł tylko w wieku 365 lat „zniknął, bo Bóg go zabrał” (Rdz 5, 24a). O Eliaszu, podobnie jak o Henochu, panowało powszechne przekonanie, że człowiek tego formatu nie mógł tak po prostu odejść z tego świata. Oczekiwano powrotu Eliasza w wybranym przez Boga momencie, aby podjął na nowo swoje posłannictwo.
Jednak misja nowego Eliasza nie miała już polegać na wskrzeszaniu umarłych czy sprowadzaniu suszy, lecz na powstrzymaniu złości i niezgody w Izraelu – na zwróceniu serc bliskich ludzi ku sobie nawzajem. „Szczęśliwi, którzy cię będą oglądać” – mówi jeden z przekładów dzisiejszego fragmentu – „będą umierać, mając w sobie miłość”.
Dziś także osoby wielkich charyzmatyków gromadzą wokół siebie tłumy pragnące podziwiać spektakularne uzdrowienia, proroctwa, być świadkami rzeczy niezwykłych. To umacnia wiarę. Jednak święci są nam dani nie po to, by ich podziwiać, ale by uczyć się od nich miłości, która uszczęśliwia – niezależnie od tego, czy żyjemy, czy umieramy; czy oglądamy cuda, czy też otacza nas szara rzeczywistość.
Psalm responsoryjny: Ps 80,2-3.15-16.18-19
„Więcej nie odwrócimy się od Ciebie, daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili” – modli się psalmista błagając o ratunek dla swojego zniewolonego narodu. Sytuacje, w których możemy spodziewać się pomocy już tylko od Boga, jasno pokazują, jakie wartości są w życiu naprawdę ważne. Prośmy dziś o wiarę i nie zapominajmy, że także w zwykłym, codziennym życiu wierność Bogu i pamięć o Nim zawsze przynosi dobre owoce.
Ewangelia: Mt 17,10-13
„Przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli”. Dla jednych był celebrytą, dla innych charyzmatycznym mówcą, jeszcze dla innych dostarczycielem przeżyć religijnych. Jan Chrzciciel… ale także papież Jan Paweł II, O. John Bashobora, czy jakikolwiek popularny rekolekcjonista – Boży człowiek gromadzący wokół siebie tłumy. Bóg wciąż posyła nam swoich proroków, ale to my decydujemy, jak z nimi postąpimy – czy odrzucimy z góry, czy zatrzymamy się na atrakcyjności człowieka, czy też otworzymy się na Boga, którego on głosi.
Mira Majdan