[dzien 1]
Niedziela, 6.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: Ba 5, 1-9
Przesiedlenie Izraelitów do Babilonii zalicza się w historii tego narodu do wydarzeń o niezwykłym znaczeniu. Odbiło się ono także szerokim echem w nauczaniu wielu proroków, którzy z jednej strony ukazywali przyczyny tego nieszczęścia, ale z drugiej strony wykazywali, iż tragedia ta jest szansą na odnowę życia i nawiązania jeszcze głębszej relacji z Bogiem. Bolesny fakt przesiedlenia Izraelitów nie podważył miłość i wierność Boga wobec swojego ludu. Kary i cierpienia dopuszczane przez Boga nigdy nie świadczą o tym, że Bóg komukolwiek zamyka do siebie drogę. Bóg nikogo nie przekreśla, lecz zawsze oczekuje na każdego człowieka, a wręcz na całe narody. W przypadku Izraela odpowiedź na miłość Boga i wezwanie do nawrócenia były różne. Wielu Izraelitów poszło za głosem proroków i radykalnie zmieniło swoje życie, a gdy pojawiła się możliwość powrotu do Jerozolimy, uczynili to z wielką radością. Innym może zabrakło siły czy odwagi. Może nie byli gotowi lub ich wiara uległa zachwianiu pod wpływem ciężkich doświadczeń.
Tak czy inaczej, pytamy, co my mamy wspólnego z tą zamierzchłą historią? Czy słowa proroka Barucha odnoszą się w jakiś sposób do naszego życia? W odpowiedzi należy przede wszystkim pamiętać o tym, że prorok, pod natchnieniem Boga, ukazuje pewną wizję o znaczeniu uniwersalnym. W naszym przypadku Jerozolima nie oznacza już konkretnego miejsca na ziemi, ale określenie to kieruje naszą uwagę ku wieczności – do której wszyscy zdążamy. Od nas zależy, czy będzie to wieczność szczęśliwa czy smutna. Bo obietnica Boga jest stała i nieodwołalna.
Psalm responsoryjny: Ps 126, 1-2ab.2cd-4.5.-6
Podstawą wielkiej radości, wyrażonej w Psalmie 126, są konkretne wydarzenie z historii Izraela. Ta radość jest tak wielka dlatego, że niemożliwe stało się możliwe. Myśl o radości przychodzi z trudem, gdy wokół piętrzą się problemy i wydaje się, że gasną ostatnie światła nadziei. Kto jednak potrafi zachować nawet odrobinę ufności wobec Boga, wbrew wszelkim przeciwnościom, ten dozna nieprawdopodobnej nagrody, bo Bóg wszystko stworzył, aby było pełne życia.
Drugie czytanie: Flp 1,4-6.8-11
Dla Apostoła Pawła jest oczywiste, że każdy, kto usłyszał i przyjął Ewangelię Jezusa Chrystusa, tym samym staje się ewangelizatorem wobec kolejnych ludzi. Moc Ewangelii tkwi także w tym, że można jej doświadczyć w żywym człowieku, przez świadectwo jego życia. Nawet jeśli ludzka słabość stanowi niekiedy przeszkodę w rozszerzaniu się Ewangelii, to Chrystus jest większy od wszystkich ludzkich słabości i prowadzi swoje dzieło zgodnie ze swoją wolą. Do nas ludzi należy starać się ze wszystkich sił i nie ulegać zniechęceniu. Bo nie zabiegamy o żadne dobro ziemskie, ale o nagrodę wieczną, która przewyższa swoją wartością wszystko, co znamy lub jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
Ewangelia: Łk 3,1-6
Mówiąc o pięknie przyrody, mamy na myśli jej różnorodność. Zachwycają nas góry poprzecinane dolinami. W czasie wędrówek z chęcią wybieramy kręte ścieżki. Pociągają nas miejsca dzikie i niedostępne i raczej unikamy terenów płaskich i monotonnych. Tymczasem Jan Chrzciciel posługując się słowami proroka Izajasza stwierdza niejako, że chcąc przyjąć Boga, trzeba wszystko wyrównać i wyprostować. Janowi jednak nie chodzi w sensie dosłownym o ukształtowanie terenu, ale za pomocą obrazu zwraca uwagę na to wszystko, co w ludzkim sercu i umyśle może uniemożliwiać lub przysłaniać kontakt i więź z Bogiem.
Adwent jest szczególnym czasem, gdy należy zastanowić się nad przeszkodami, które oddzielają nas od Boga. W konsekwencji całe nasze życie powinno być nacechowane tym adwentowym trudem niwelowania wszelkich nierówności, które nie pozwalają nam przyjąć Boga w takiej pełni, w jakiej On się nam ofiarowuje.
[dzien 2]
Poniedziałek, 7.12.2015 r., św. Ambrożego
Pierwsze czytanie: Iz 35, 1-10
Prorok Izajasz nie tylko kieruje naukę do ludu izraelskiego, znajdującego się w konkretnych realiach historycznych, ale zwraca się do wszystkich ludzi. Z jednej strony oznacza to uniwersalność i ponadczasowość Bożego orędzia, z drugiej natomiast pokazuje, że ludzkie losy ciągle w jakimś sensie są do siebie podobne. To, co dawniej dotyczyło jedynie Izraelitów, dziś dotyczy wszystkich wierzących zgormadzonych w jednym Ludzie Bożym na całym świecie. Tak jak Izraelici przeżywali swoje wzloty i upadki w relacji z Bogiem, tak samo współcześni wierzący ciągle muszą starać się o to, aby ich wierność nie przemieniła się w niewierność. Bóg, który niegdyś uwalniał swój lud z niewoli, dziś swoją wolnością chce obdarzyć wszystkich ludzi z każdego ludu i narodu.
Użyte przez Izajasza obrazy jednoznacznie pokazują, że życie w jedności z Bogiem podobne jest do kwitnącej ziemi. Tam, gdzie człowiek odrzuca Boga, nie ma życia. Mimo oczywistości tego stwierdzenia, popartego całym mnóstwem doświadczeń, ludzie często nie chcą przyjąć tej prawdy, ale próbują budować swoje szczęście bez Boga, a nawet wbrew Niemu. Ale tylko Bóg leczy skutecznie ducha i ciało. Tylko od Niego człowiek czerpie moc i nadzieję. Tylko On spełnia nadzieję na pełnię szczęścia w życiu wiecznym.
Psalm responsoryjny: Ps 85, 9ab-10.11-12.13-14
Każdy człowiek, który zbliża się do Boga przejęty jest bojaźnią, której nie można mylić z lękiem. Bóg bowiem jest tylko i wyłącznie Tym, Kim można się zachwycić. Bojaźń, której doznaje człowiek w spotkaniu z Bogiem wynika z tego, że człowiek dostrzega przepaść pomiędzy swoją grzesznością a świętością Boga. Pokonanie tej przepaści ze strony człowieka jest niemożliwe, ale dla Boga nie ma nic niemożliwego. Dlatego Bóg zbawia ludzi, mimo iż są słabi, grzeszni, a także niegodni tej łaski.
Ewangelia: Łk 5,17-26
Niektórzy ludzie skarżą się na to, że nie potrafią odnaleźć Boga w swoim życiu. Ale gdyby ich zapytać, czy Go szukają, to nie potrafią nic konkretnego odpowiedzieć. A nie wystarczy mieć jedynie pragnienia. Trzeba jeszcze podjąć jakieś działania. Najlepszym przykładem, jak działać, są ludzie z dzisiejszej Ewangelii, którzy nie cofnęli się przed niczym, aby tylko przynieść sparaliżowanego człowieka do Jezusa. Przecież mogli się zniechęcić tłumem przed domem. Mogli w ogóle niczego nie zaczynać, twierdząc, że nie wiedzą, gdzie jest Jezus, albo, że nie ma żadnej pewności, że ich przyjmie. Mogli też z góry zakładać, że sparaliżowanemu już nic nie pomoże. Tymczasem, oni pokonali te wszystkie trudności i nie tylko, że ich trud został nagrodzony sukcesem, ale jeszcze stali się świadkami cudu.
Każdy, kto już na wstępie wątpi lub się ociąga z działaniem może nigdy niczego nie doświadczyć w swojej wierze. Ale ten, któremu nie brak entuzjazmu i także chęci ryzykowania na pewno się nie zawiedzie.
[dzien 3]
Wtorek, 8.12.2015 r. Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny
Pierwsze czytanie: Rdz 3,9-15
Nie mamy możliwości „zrekonstruować” początków upadku człowieka. Wszyscy doświadczamy natomiast skutków związanych z tym faktem. Księga Rodzaju także nie zawiera sprawozdania z tych pierwotnych wydarzeń, ale koncentruje się na ukazaniu przyczyn odejścia człowieka od Boga i tego wszystkiego, co się z tym wiąże. Dlatego te fragmenty Biblii są tak bardzo wypełnione symbolami, których nie można brać dosłownie, ale trzeba wnikać w ich sens znaczeniowy. W przeciwnym wypadku zrobimy z tekstu biblijnego opowiastkę na miarę bajki, a dosłowność przerodzi się w infantylizm.
Opowieść o Adamie, Ewie i wężu jest ciągle żywa w tym sensie, że nieustannie powtarza się w naszym życiu. Ciągle ulegamy złudzeniu, że zło jest atrakcyjne, a gdy mija nam ślepota
i widzimy, jakie zło jest naprawdę, wtedy próbujemy zrzucać winę na kogo się da, byle uniknąć konsekwencji. Pierwszą niedojrzałością jest więc dawanie się nabierać na zło, a drugą udawanie, że jest się niewinnym. Jedynie Bóg nigdy nie traci do nas cierpliwości. Ciągle nas szuka, a gdy znajduje, tylko z pozoru wydaje się surowy. Bo nie szuka nas, aby nas karać, ale żeby nas zbawić – także od złego.
Psalm responsoryjny: Ps 98, 1.2ab.3cd-4
Jest prawdą, że Bóg na pewnym etapie historii zbawienia wybrał sobie na szczególną własność lud izraelski. Opiekował się nim i błogosławił mu w szczególnym celu: aby wszystkie narody ujrzały dobroć i miłość Boga. Bóg jest bowiem stwórcą wszystkiego i wszystkich i nikt nie jest poza zasięgiem Jego miłości.
Drugie czytanie: Ef 1, 3-6. 11-12
Codzienne sprawy bywają na tyle angażujące, że na głębszą refleksję często brakuje nam czasu. Dotyczy to także naszej wiary, której wyznawanie nierzadko ograniczamy do krótkich modlitw, w których zwykliśmy prosić przede wszystkim o przysłowiowy „chleb powszedni”. Apostoł Paweł, w swoim liście, stara się znacząco poszerzyć naszą perspektywę widzenia rzeczywistości. Przypomina nam, że nasze życie nie rozgrywa się tylko w tym, co „tu i teraz”. Nasze istnienie zaczęło się jeszcze zanim powstał świat, bo już wtedy Bóg wiedział, że się urodzimy. Śmierć naszego ciała nie jest też dla nas końcem, a jedynie stanowi przejście w inny wymiar życia, gdyż stworzeni zostaliśmy do wieczności.
Dlaczego tak ważne jest pamiętanie o tych prawdach? Między innymi dlatego, żeby łatwiej nam było dokonywać różnych życiowych wyborów: tych małych, codziennych i tych wielkich.
O wiele trudniej popada się w bylejakość, gdy ma się żywą świadomość, kim się jest i jakim powołaniem zostało się obdarzonym przez Boga. Nasze upadki, grzechy i niewierności nie są w stanie przekreślić godności, którą dał nam Bóg. Ważne jest tylko, abyśmy, w miarę swoich możliwości, ciągle podejmowali trud nawracania się. Do tego sprowadza się bycie świętym
i nieskalanym przed Bogiem.
Ewangelia: Łk 1,26-38
Maryja wcale nie musiała być „poinformowana” przez Boga, że będzie matką Zbawiciela. Mogła się dowiedzieć kim jest Jezus, dopiero gdy rozpoczął On swoją publiczną działalność. A jednak stało się inaczej. Bóg chciał, aby Maryja od początku była świadoma swojej misji. Chciał, aby również uczestniczyła od początku w misji Jezusa. Jezus, będąc Bogiem, nie potrzebował niczyjej pomocy i mógł objawić się ludziom na różne sposoby – także w cudowny sposób zstępując bezpośrednio od Boga Ojca. Wybrał jednak drogę wiodącą przez człowieczeństwo i zechciał, aby urodziła go kobieta. Chciał doświadczyć troski i miłości matki. Zapragnął rozwijać się w domu, gdzie są rodzice. W ten sposób uświęcił każdą miłość małżeńską i każde rodzicielstwo.
[dzien 4]
Środa, 9.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: Iz 40, 25-31
Gdy poruszamy się po różnych krajach i kontynentach, zauważamy różnorodność wyznawanych przez ludzi religii. Musi to rodzić pytanie: Która z tych religii jest prawdziwa? Którzy ludzie czczą prawdziwego Boga? Z podobnymi dylematami żyli Izraelici, którzy po przesiedleniu do Babilonii zetknęli się z panteonem tamtejszych bóstw i z kultem, który był tam sprawowany. Dylematy te stawały się jeszcze głębsze z tego powodu, że w starożytności panowało przekonanie, iż prawdziwi są tylko ci bogowie, którzy zapewniają zwycięstwa militarne i dobrobyt swoim czcicielom. Tymczasem Izraelici żyli w poczuciu totalnej klęski. Ich kraj został spustoszony, miejsca kultu zburzone, a ludność wygnana w obce strony. Fakty te musiały mieć wpływ na załamywanie się wiary wśród Izraelitów. Nawet jeśli nie wyrzekali się swojego Boga, to nie mogli zaprzeczyć temu, że nie obronił ich przed naporem wrogów. W ten tok myślenia wpisują się słowa proroka Izajasza, który z Bożego polecenia ma zapewniać, że nawet jeśli wydaje się, iż Bóg Izraela jest słaby, to jednak Ci, którzy Mu zaufają i przeczekają czas próby, ujrzą pełnię Jego mocy. Izajasz wielokrotnie przypomina Izraelitom powody, dla których zostali upokorzeni i wygnani w obce strony. Stało się tak nie dlatego, że ich Bóg okazał się za słaby, ale dlatego, że Izraelici lekceważyli Go swoim postępowaniem. Jeśli więc nawrócą się do swojego Boga i będą Go prosić o pomoc, to On nie odmówi im tej łaski. Izraelici muszą jednak wrócić do wypełniania Bożych przykazań, które dobrze znają i ciągle muszą mieć otwarte uszy na głos Boga. Zresztą cały świat i jego piękno nieustannie przypomina Izraelitom, że ich Bóg jest wszechmocny, bo wszystko, co istnieje, stało się na Jego rozkaz.
Psalm responsoryjny: Ps 103, 1-2.3-4.8.10.
Gdy spotyka nas jakieś nieszczęście, niemal odruchowo mamy pretensje lub żal do Boga, dlaczego właśnie na nas coś spadło. W chwilach trudnych doświadczeń zwykliśmy zapominać o wielu dobrodziejstwach, które dał nam Bóg. Okazuje się, że wydawały się one dla nas niemal oczywiste, tak jakby się nam należały. A tymczasem ludzkie życie składa się po prostu z chwil pięknych i trudnych, z radości i smutku. Człowiek wierzący niezależnie od tego, co w danym momencie przeżywa, zawsze powinien trwać przed Bogiem w dziękczynieniu. Nie chodzi o to, by dziękować np. za jakieś konkretne cierpienie, ale aby w tym dziękczynieniu widzieć swoje życie w całej rozciągłości. Dziękczynienie dotyczy więc tego, że Bóg cały czas nas prowadzi, że daruje nam mnóstwo naszych przewinień, że udziela nam swojej łaski nawet, gdy o nią nie prosimy.
Ewangelia: Mt 11,28-30
W czasach Jezusa wyznawcy pogańskich kultów mieli do spełnienia szereg „obowiązków” wobec bóstwa, które czcili. Zdarzało się nawet, że pogańscy kapłani w imieniu bóstwa żądali od ludzi niezwykle ciężkich ofiar i poświęceń. W kontekście tych pogańskich rytuałów Jezus wypowiada słowa o niezwykłym znaczeniu. Nie tylko nie wysuwa żądań wobec swoich wyznawców, ale zachęca wszystkich, aby przyszli do Niego po darmową łaskę. Im ktoś jest bardziej utrudzony, tym szybciej powinien cały oddać się Jezusowi, aby On go umocnił i pokrzepił. Jezus w swojej nauce nie obiecuje taniej cudowności, która uwalniałaby ludzi od trudów życia. Ludzkie życie musi pozostać tym czym jest – a więc mieszaniną szczęścia i nieszczęścia. O wiele łatwiej jednak będzie człowiekowi odnaleźć się w życiu, jeśli stanie się jak Jezus: łagodny i pokorny. Ci, którzy próbują zdobyć szczęście siłą i pychą w ostateczności okazują się przegrani.
[dzien 5]
Czwartek, 10.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: Iz 41, 13-20
Izraelici po klęsce zadanej im przez Babilończyków niemal zupełnie upadli na duchu. Dlatego Bóg przez proroka Izajasza kieruje słowa pociechy do swojego ludu. Z pozoru może się wydawać, że Bóg zapowiada odnowienie potęgi Izraela, który po upokorzeniu przez inne narody, odrodzi się i zacznie nad nimi panować. Ale nie taki jest sens Bożej zapowiedzi, o czym świadczy chociażby tytułu przypisany Bogu, określający Go mianem: Święty Izraela. Bóg nie chce, aby Izraelici stali się potęgą militarną czy polityczną, ale mają się stać potęgą głoszącą Bożą chwałę. Bóg po to chce wywyższyć swój lud, aby na całej ziemi opowiadał o Nim i Jego nieskończonej miłości. W tym sensie Izrael ma niejako pokruszyć wszelkie przeszkody, ale nie przemocą, lecz siłą dobra czerpaną od Boga. Izraelici mają się stać siewcami życia, którego źródłem jest Bóg. Przez nich ma się objawiać na ziemi pokój i radość, którymi Bóg chce obdarzać wszystkich ludzi.
To powołanie Izraela nie jest czymś nowym. Bóg od początku w taki sposób widział misję swojego ludu. Izraelici jednak wypaczyli zamysł Boga i w wielu sprawach woleli upodobnić się do ludów pogańskich. Dlatego między innymi musiała na nich spaść klęska, aby otwarły się im oczy i aby zrozumieli konieczność powrotu do swojego pierwotnego powołania – czyli do bycia ludem, który wszystkim ogłasza świętość i miłość Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 145, 1.9.10-11.12-13ab
Człowiek nigdy nie pojmie istoty panowania Boga nad światem. Trudno jest bowiem pogodzić w ludzkim umyśle fakt istnienia zła i cierpienia w świecie, który wyszedł ze stwórczych rąk Dobrego Boga. A jednak wbrew tej niemożności święte Księgi nieustannie zachęcają, aby trwać w dziękczynieniu i wielbić Boga za wszystko – także za to, co niepojęte i niezrozumiałe. W takiej postawie wyraża się wiara człowieka, który całą swoją ufność składa w Bogu.
Ewangelia: Mt 11,11-15
Jan Chrzciciel był człowiekiem niezwykle skromnym. Nie szukał żadnego rozgłosu ani sławy. Można powiedzieć, że czynił się najmniejszym z ludzi, ostatnim. Pytany, kto go posłał, odpowiadał, że sam od siebie nie ma nic do powiedzenia, a jeśli cokolwiek mówi, są to słowa przekazane mu od Boga. Jezus widząc tę wielką pokorę Jana wywyższa go wobec wszystkich. W spotkaniu z Janem okazuje mu swoją miłość, bo sam jest cichy i pokorny. Jezus zaznacza też, że właśnie od Jana Chrzciciela zaczyna się w dziejach świata nowa epoka. Główną cechę tej epoki jest bezgraniczny radykalizm w szerzeniu dobra. Czas połowicznych wyborów minął. Czas duchowej letniości i bylejakości się skończył. Kto chce być wierny Bogu musi się w pełni zaangażować i oddać wszystkie swoje siły do głoszenia królestwa Bożego. Nie oznacza to, że należy zmienić zawód czy pracę, którą się dotąd wykonywało. Nie znaczy to także, że należy porzucić rodzinę, albo jej nie zakładać. Chodzi o to, by totalnie przemienić swój sposób myślenia pod wpływem Ewangelii. Stać się nowym człowiekiem ukształtowanym przez Bożą prawdę i szerzącym Boży pokój.
[dzien 6]
Piątek, 11.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: Iz 48, 17-19
Czas wygnania babilońskiego, to dla Izraelitów przede wszystkim czas refleksji i wyciągania wniosków z przeszłości. Mimo że Bóg wielokrotnie przestrzegał swój lud przed grożącą mu katastrofą, Izraelici niewiele sobie robili z nawoływania proroków. Być może wydawało się im, że ich słowa są przesadzone i nigdy się nie spełnią. Dlatego je lekceważyli i skupiali się głównie na tym, by pomnażać swoje dobra, często kosztem tych najuboższych. Zamiast sprawiedliwości rósł więc wyzysk, a w miejsce prawdziwej religijności pojawiał się pusty rytualizm. Gdy Babilończycy zadali Izraelitom ostateczny cios i uprowadzili ich do swojej ziemi, sytuacja Izraela stała się godna pożałowania. Mimo tak ciężkiego położenia Izraelitów Bóg nakazuje prorokowi Izajaszowi, aby im przypominał, dlaczego doświadczyli tak wielkiej klęski. Na tym polega też Boża sprawiedliwość, że człowiek musi ponieść skutki swoich wyborów. Jest w tym szansa, że wyciągnie wtedy właściwe wnioski i znów nie popełni tych samych błędów. Mimo ciężkich doświadczeń, jakie spadły na Izraela, miłość Boga do swojego ludu nie wygasła, ani nie osłabła. Miłość ta ma jednak różne oblicza, dostosowane do sytuacji. Jest w niej więc czas na to, że Bóg z wielką cierpliwością wybacza i daje ludziom kolejne szanse, ale jest też czas, gdy Bóg upomina i dopuszcza nieszczęście. Pedagogia Boga pokazuje jasno, że każdy człowiek ma duży wpływ na swój los. Życie jest bowiem w dużej mierze konsekwencją wyborów, których się dokonuje. Wielu nieszczęść moglibyśmy uniknąć, gdybyśmy byli wierni Bożym przykazaniom.
Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2.3.4.6.
W tym psalmie jest mowa o jednym z największych darów, jakim Bóg obdarzył człowieka – o wolności. Jest to dar o tyle trudny, że zdolności poznawcze człowieka są ograniczone. Oznacza to, że nie zawsze człowiek potrafi wybierać właściwe. Upadki są więc nie tylko wynikiem rozmyślnego działania, ale także biorą się z błędnej oceny sytuacji. Bóg jednak nie ma pretensji do żadnego człowieka za to, że błądzi. Problem pojawia się wtedy, gdy ktoś świadomie szuka tego, co złe. Bóg na różne sposoby upomina ludzi chodzących po ścieżkach zła, ponieważ u ich kresu jest zguba. Człowiek jednak zawsze może odrzucić głos Boga. I w tym tkwi niebezpieczeństwo wolności. W pozostałych przypadkach wolność jest darem niezwykle cennym i twórczym.
Ewangelia: Mt 11,16-19
W jednej ze swoich nauk Jezus mówił, że do przyjęcia Ewangelii konieczne jest stanie się jak dziecko. Teraz, gdy zwraca się do tłumów mówi, że tym, co uniemożliwia przyjęcie Ewangelii, jest bycie kapryśnym jak dziecko. Wypowiedzi Jezusa nie są sprzeczne. Ich sens staje się czytelny w świetle kontekstu. A w tym przypadku jest on taki, że ludzie współcześni Jezusowi szukali wymówki, aby się nie nawrócić. Odpowiadało im, gdy Jezus karmił ich za darmo, ale gdy stawiał im wymagania, to kwestionowali Jego misję. Postawa taka jest wyrazem niedojrzałości i infantylizmu. Brakuje w niej tego, co często można zauważyć u dzieci: prostoty i szczerości.
[dzien 7]
Sobota, 12.12.2015 r.
Pierwsze czytanie: Syr 48, 1-4. 9-11
W czasie Adwentu w czytaniach mszalnych wspominana jest postać proroka Eliasza. Nie zostawił on po sobie osobnej księgi, ale historia jego życia i nauczania zostały zapisane w Księgach Królewskich. Oprócz tego są o nim wzmianki w innych księgach, jak chociażby w czytanej dziś Księdze Syracydesa. Na temat zapowiedzi o powtórnym przyjściu Eliasza wypowiedział się Jezus, wyjaśniając, że wypełniła się ona w Janie Chrzcicielu. Według tradycji Eliasz miał bowiem poprzedzić przyjście Mesjasza. Zarówno Eliasza, jak i Jana Chrzciciela łączyło radyklane nawoływanie do nawrócenia, które miało zapobiec zbliżającej się karze. Dlatego autor Księgi Syracydesa wspomina o tym, że nauczanie proroka Eliasza ma spowodować zwróceniu się ojców ku synom, co można rozumieć nie tylko jako jednomyślność i zgodę w codziennym życiu, ale przede wszystkim powszechność nawrócenia. Podobne nawoływanie usłyszał lud z ust Jana Chrzciciela. Chodziło o to, aby wszyscy oczyścili się i przygotowali się na przyjście Jezusa. Niestety, ani prorok Eliasz, ani Jan Chrzciciel nie zdołali nakłonić wszystkich ludzi do nawrócenia. Wielu zlekceważyło ich słowa. Wobec ludzkiej zatwardziałości Jezus w swojej Ewangelii wypowiada słowa, które mogą dziwić. Zamiast jedności zapowiada podział, który wśród ludzi wprowadzi On i Jego Ewangelia. Z powodu Jezusa nastąpi bowiem rozłam między ojcem i synem, matką i córką, synową i teściową… Objawienie się Jezusa jest bowiem znakiem czasów ostatecznych. Oglądanie się na innych, może doprowadzić do wiecznej zguby. Samemu trzeba wybierać drogę życia, nawet gdyby inni nie mieli zamiaru nią iść.
Psalm responsoryjny: Ps 80, 2ac.3b.15-16.18-19
Lud Boży docenił czym było Boże błogosławieństwo, gdy je stracił. Wcześniej Izraelitom wydawało się to oczywistym, że Bóg się o nich troszczy, że pielęgnuje ich, jak ogrodnik swoją winnicę. Trwonili więc owoce Bożej dobroci i miłosierdzia. Ale tak jak pożar pochłania winnicę, tak nagle szczęście Izraelitów zamieniło się w nieszczęście. Gdy zrozumieli swój grzech i swoją niewdzięczność wobec Boga, obudził się w nich żal, za tym, czego wcześniej doświadczali. Zaczęli więc Go prosić, aby z powrotem ich przyjął w opiekę. Składali przy tym obietnice, że już więcej nie zbłądzą. Ludzkie drogi, to jednak ciągle drogi, na których wierność przeplata się z niewiernością. Wielkim grzechem człowieka jest to, że w chwili szczęścia, zapomina, kto jest jego źródłem.
Ewangelia: Mt 17,10-13
Bycie wybranym przez Boga na proroka, to dla człowieka wielki zaszczyt. Ale jest to także powód wielu udręk, ponieważ ludzie niechętnie słuchają słów napomnienia. W Biblii jest wręcz wzmianka o tym, że większość proroków zginęła z rąk tych, do których byli posłani. Taki los spotkał także Jezusa, który jest kimś o wiele większym od wszystkich proroków, bo jest Synem Bożym.
W przypadku każdego proroka ma zastosowanie zasada, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi, bo zawsze do Boga należy ostatnie słowo. Nikt nigdy też nie zdoła uciszyć głosu proroków, bo sam Jezus zapowiedział, że gdyby nawet zabito wszystkich, których posłał Bóg, to wtedy zaczną wołać kamienie. Należy więc zrozumieć, że Bóg posyła proroków po to, aby naprawiali i uzdrawiali. Nawet jeśli ich słowa wydają się niekiedy surowe, to są to słowa prowadzące do pełni życia.
[dzien end]