Komentarze do czytań – I TYDZIEŃ ZWYKŁY | od 9 do 15 stycznia 2022 r. – o. Dariusz Pielak SVD

 

Niedziela, 9.01.2022 r. – Niedziela Chrztu Pańskiego

Pierwsze czytanie: Iz 40, 1-5. 9-11

Tekst z Izajasza rozpoczyna drugą część tej wielkiej księgi prorockiej. O ile pierwsza część mówi dużo o karach, jakie miały spaść na naród wybrany, a szczególnie na Jerozolimę, co dokonało się w czasach niewoli babilońskiej, o tyle druga część mówi o radosnym powrocie Izraelitów do swojej ojczyzny. Ale nie tylko oni wracają do swojego świętego miasta, do śniącego się po nocach z tęsknotą Jeruzalem. Do miasta powraca również Bóg – Jahwe. Opuścił On je przed jego upadkiem i udał się z powrotem na pustynię, skąd przyszedł przed wiekami z narodem uciekającym z Egiptu. Prorok przywołuje do radosnego przygotowania drogi dla Pana. Droga ta nie przypadkiem ma być przygotowana na pustyni, bo to właśnie stamtąd wiodła do Jerozolimy droga, która kończyła się we wschodnich wrotach przybytku Pańskiego. Czas pokutnej służby u obcych zakończył się. Nieprawość świętego miasta została odpokutowana. Zbliża się nowa era pełnego radości przebywania narodu ze swoim Bogiem. Wkrótce objawi się Chwała Pańska i „wszelkie ciało Ją zobaczy”. To proroctwo dodawało sił narodowi wracającemu z Babilonii, ale o wiele trafniej wypełnia się ono we Chrzcie Pańskim. Bo w takiej właśnie atmosferze radości, niezawodnej nadziei i wypełniających się proroctw do wód Jordanu zbliża się Jezus Chrystus – nadzieja i pociecha wszystkich czasów i narodów.

Psalm responsoryjny: Ps 104, 1-2a.3b-4.24-25.27-28.29b-30

Święto Chrztu Pańskiego jest ściśle związane z uroczystością Objawienia Pańskiego. Wspominamy objawienie się Boga w Dzieciątku Jezus, we chrzcie w rzece Jordan i na weselu w Kanie Galilejskiej. Dzisiejszy psalm również mówi o objawieniu się Boga – tym razem w przyrodzie. Wyśpiewując wielkie dzieła Boże słowami tego psalmu, możemy mieć wrażenie, że to my na własne oczy dostrzegamy w przyrodzie Boga. Ale jest to wrażenie bardzo złudne. To nie my widzimy Boga, to psalmista Go widzi. Jego słowa pomagają nam widzieć Stwórcę. My widzimy Boga jego oczami. Zresztą, łatwo to sprawdzić. Zadajmy sobie pytanie, czy stojąc w porannym korku, kiedy styczniowa ulica pokryta jest brudnym śniegiem a nad głową mamy ponure, ołowiane niebo, jesteśmy w stanie dostrzec Stwórcę? Ja – nie! A przecież psalmista widzi obecność Boga nawet w…śmierci: „Kiedy odbierasz im oddech, marnieją i w proch się obracają”. Dlatego ciągle na nowo potrzebna nam jest obecność Ducha Świętego. Oby zstąpił On na nas, jak na Jezusa w rzece Jordan. Oby wypełniła się w naszym życiu żarliwa modlitwa św. Jana Pawła II, zainspirowana dzisiejszym psalmem: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!”.

Drugie czytanie: Tt 2, 11-14; 3, 4-7

„Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom”, „ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela” – jakże piękne są te słowa! Czy jednak wywołują w nas one choćby odrobinę entuzjazmu? Czy przypadkiem nie przyzwyczailiśmy się do nich za bardzo? Zwróćmy uwagę, jak często ludzie w emocjach mówią: „Ukazał się nowy model tego czy innego samochodu, czy telefonu komórkowego!”. Ileż w tych słowach często jest emocji i nadziei. Ludzie zaczynają liczyć pieniądze, czy stać ich na nowe „cacko”. Następnie chlubią się nowym nabytkiem, stając się przy tym przedmiotem podziwu, a niejednokrotnie zazdrości. Czyż nie z takimi właśnie wypiekami na twarzy powinniśmy pytać: „Gdzie ta łaska się ukazała?! Jak ją zdobyć?!”. Odpowiedzi nie trzeba daleko szukać. Jak mówi autor Księgi Powtórzonego Prawa: „Nie jest w niebiosach (…) i nie jest za morzem, aby można było powiedzieć: Któż dla nas uda się za morze i przyniesie je nam. Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu” (Pwt 30, 12-14). To słowo Boże, które mówi nam o Jezusie Chrystusie. To realizacja słowa Bożego w naszym życiu, czyli przede wszystkim sakrament chrztu świętego. Przyjęliśmy go w dzieciństwie, dlatego może nie za bardzo jesteśmy świadomi, co się w nim dokonuje i być może dlatego z trudnością oddajemy swoje życie Zbawicielowi i z oporem napełniamy się Duchem Świętym. Dziś jednak poczujmy, że jesteśmy Bożą świątynią i dziedzicami życia wiecznego!

Ewangelia: Łk 3, 15-16. 21-22

Publiczna działalność Jezusa we wszystkich czterech ewangeliach rozpoczyna się od chrztu w Jordanie. Do pewnego stopnia sens tego wydarzenia do dziś owiany jest tajemnicą. Nie przestajemy dziwić się, dlaczego bezgrzeszny Jezus wziął udział w obrzędzie przeznaczonym dla grzeszników. Tradycyjnie mówimy, że chciał przez to oczyścić i uświęcić wody Jordanu. Chrzest jest w rzeczywistości kolejnym przejawem głębokiej miłości Boga do człowieka. Miłość tę Jezus Chrystus – Słowo Wcielone – objawiał przez całe swoje życie. Od chwili poczęcia, kiedy to przyjął nędzne ludzkie ciało, poprzez narodziny w stajni i złożenie w żłobie, przez chrzest, jak gdyby był zwykłym grzesznikiem, i wizyty w domach grzeszników i celników, aż do śmierci na krzyżu, przeznaczonej przecież dla złoczyńców, Jezus nieustannie pokazuje, jak ważny jest dla Niego każdy człowiek, nawet ten grzeszny i zbrukany, a może przede wszystkim taki właśnie człowiek. I właśnie na tego solidarnego z nami Syna zstępuje Duch Święty, a z nieba słychać głos Boga Ojca, że jest on Synem Umiłowanym. Patrząc na otaczający nas, trudny niekiedy świat, uwikłany w grzech, pamiętajmy o tym pełnym solidarnej miłości postępowaniu Boga.

Poniedziałek, 10.01.2022 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 1, 1-8

Rozpoczynamy dziś w liturgii okres zwykły. Pierwsze czytanie zaczyna wprowadzać nas w ten etap historii Izraela, który uwieńczony zostanie wstąpieniem na tron Dawida, a następnie Salomona i budową świątyni jerozolimskiej. To właśnie w ramach starotestamentalnego kultu wypracowany zostanie cały porządek ofiar, skomponowane zostaną psalmy, ostatecznie wykrystalizuje się idea kapłaństwa. Wszystkie te elementy staną się prawzorem nowego kultu w Jezusie Chrystusie. Jednakże, jak to bywa w przypadku wielkich dzieł, również i to dzieło ma swój początek w czymś z pozoru mało znaczącym dla historii ludzkości: z dramatu bezpłodnej kobiety. Anna – bo tak miała na imię matka proroka Samuela – nie znała planów Bożych, nie wiedziała, że jej syn otrzyma wielką misję namaszczenia na króla Dawida – praojca Mesjasza. Dlatego właśnie jej dziecko nie przyszło na świat w zwyczajny sposób, a musiało być wymodlone, uświęcone cierpieniem swojej matki i dlatego również ofiarowane Bogu, zanim się jeszcze narodziło. W naszym życiu również zdarzają się niepowodzenia, a niekiedy i długie okresy cierpienia. W takich chwilach nie traćmy nadziei, jak ludzie nie mający wiary ani wielkich wzorców historii zbawienia.

Psalm responsoryjny: Ps 116B, 12-13.14 i 17.18-19

Dzisiejszy psalm jest modlitewnym komentarzem do czytania o bezpłodnej matce proroka Samuela. Przychodziła ona regularnie do świątyni, modliła się i składała ofiary i śluby, ale nie widziała efektów swojego duchowego wysiłku. Pan Bóg nie spełniał jej żarliwych próśb i mogło się jej wydawać, że przynoszone ofiary nie są Mu miłe. Większość ludzi wierzących wcześniej czy później popada w taką sytuację. A mimo wszystko Kościół poleca nam modlić się dziś psalmem dziękczynnym. Nie powinniśmy bowiem mieć wątpliwości, że nasze modlitwy dotarły do Bożych uszu i do Boskiego serca. Nie oznacza to, że zostaną one spełnione, kiedy my tego oczekujemy, ani w sposób, jakiego my oczekujemy, ale powinniśmy mieć mocną świadomość, że Pan Bóg ich wysłuchał i z całą pewnością z ich pomocą zrodzi się jakieś dobro. Czasami zobaczymy to dobro już w życiu doczesnym, a niekiedy dopiero w życiu przyszłym. I właśnie dlatego możemy razem z psalmistą dziękować za błogosławione skutki duchowego wysiłku, choć jeszcze ich nie widzimy.

Ewangelia: Mk 1, 14-20

„Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei” – ta prosta z pozoru informacja mówi nam dużo o tajemnicy Jezusa Chrystusa, Wcielonego Słowa. Na jej podstawie możemy wysnuć wniosek, że w życiu Pana Jezusa były decyzje, które podejmował On pod wpływem konkretnych wydarzeń, tak jak gdyby nie wiedział wszystkiego już wcześniej, i jak gdyby nie było w Nim właściwej dla zwykłego człowieka niepewności przed obliczem przyszłości. A przecież mówimy o Nim, że jest „prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem”. Ten chrystologiczny dogmat obrazują takie właśnie wydarzenia. Dlatego właśnie później będziemy widzieli, że Jezus dziwił się niedowiarstwu ludzi w swoim rodzinnym Nazarecie, choć moglibyśmy przypuszczać, że powinien wiedzieć, co się wydarzy. Taki właśnie bardzo ludzki Pan Jezus staje się prawdziwym Przewodnikiem naszego zbawienia, bo pokazuje nam, że duchowa droga nie polega na posiadaniu wszechmocy i wszechwiedzy Bożej, ale na tym, żeby Boża wszechmoc mogła w nas działać. Nie dysponujemy boskimi mocami, ale możemy ułatwiać ich działanie w nas i przez nas.

 

Wtorek, 11.01.2022 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 1, 9-20

Długie cierpienia bezpłodnej Anny zakończyły się narodzinami syna. W każdych czasach bezpłodność jest dla rodzin bardzo trudnym problemem. Jednak w dawnym Izraelu brak potomka traktowany był jeszcze dodatkowo jako kara od Boga. Bezpłodna kobieta stawała się obiektem podejrzeń o grzeszny sposób życia lub drwin ze strony otoczenia. Annę spotkał taki właśnie los. Kiedy jednak rodzi się upragniony syn, Anna zapomina o wszystkim, co przeszła, o przepłakanych nocach, o drwinach ze strony jej rywalki – Peninny. Ona nie koncentruje się na tym, co było, ale na tym, co jest i na tym, co będzie. Ona wie, że to dziecko jest darem od Boga i teraz robi wszystko, aby ten fakt nie był tylko miłym religijnym wspomnieniem, ale żeby stał się programem życia jej syna. Dlatego nadaje mu imię wyrażające przyczynę narodzin dziecka: Samuel, czyli „Bóg wysłuchał”. Dziecko będzie również żyło według zasad wyznaczonych przez śluby nazireatu i będzie posługiwało w świątyni. Ludziom naszych czasów takie podejście wydaje się często zbyt radykalne. Ale czy z drugiej strony nie staramy się zawłaszczać wyłącznie dla własnych celów tego, co w rzeczywistości do nas nie należy: rzeczy, osób, potomstwa, a nawet własnego życia?

Psalm responsoryjny: 1 Sm 2, 1.4-5.6-7.8

Dzisiejszy psalm responsoryjny nie pochodzi z Księgi Psalmów, ale zaczerpnięty został z Pierwszej Księgi Samuela i jest kontynuacją opowieści o narodzinach tego wielkiego sędziego i proroka. Odpowiedzią Anny, matki Samuela, na cud narodzin jej długo oczekiwanego syna jest pieśń dziękczynno-chwalebna. Z upragnionym dzieckiem na ręku może ona spojrzeć teraz na lata upokorzeń i cierpień, i z pełnym entuzjazmu podziwem kontemplować działanie Boga w jej życiu. Tak, przeszła przez trudny czas, ale teraz wie dobrze jak nikt inny: jest Bóg, który wysłuchuje modlitw ubogiego. On jest w stanie odwrócić porządek tego świata. Dlatego niech się mocny nie szczyci swoją siłą, ani w niej nie pokłada ufności, niech wywyższony nie popada w zarozumiałość, a syty niech nie myśli, że materialne bogactwo jest jego własnością na zawsze. Wszystko może się zmienić. Silny osłabnie, wywyższony upadnie, a syty poczuje głód. Natomiast słaby, poniżony i spragniony niech nie traci wiary w to, że jego życie jest w rękach miłującego Ojca.


Ewangelia: Mk 1, 21-28

W pierwszym rozdziale Ewangelii wg św. Marka spotykamy Jezusa w Kafarnaum. Dokonuje On tam cudów i naucza. W opracowaniach naukowych ten zbiór tekstów nazywany jest Dniem w Kafarnaum. Już na samym początku publicznej posługi Jezusa pojawia się element wrogości. Pochodzi on od człowieka opętanego przez złego ducha. Dając nam tę informację, Ewangelia uczy nas nieco innego spojrzenia na świat, spojrzenia, które oprócz porządku materialnego powinno uwzględniać również porządek duchowy. I to szczególnie w porządku duchowym rodzi się zaciekła walka przeciwko Jezusowi Chrystusowi. Dzieje się tak dlatego, że szatan wraz z przyjściem Mesjasza czuje zbliżający się koniec swojego panowania. „Przyszedłeś nas zniszczyć!” – krzyczy ustami opętanego. Tak, taki jest cel Jezusa. To On jest bowiem tym „Potomstwem” Niewiasty z początku Księgi Rodzaju, które ma zetrzeć głowę węża. Nie szukajmy jednak od razu szatańskich wpływów wokół nas, ale popatrzmy przede wszystkim na siebie, na swoje własne życie. Czy nie poddaję się pokusom? Czy grzech nie panuje nade mną? Czy rzeczywiście napełniam się Duchem Świętym? Skandale, które wstrząsnęły Kościołem w ostatnich latach, pokazują jak wiele zła dzieje się dlatego, że ludzie nie traktują tych pytań na poważnie.

Środa, 12.01.2022 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 3, 1-10. 19-20

Młody Samuel nie był zwyczajnym dzieckiem. Urodziła go Anna, która przez bardzo długi czas uchodziła za bezpłodną. W duchu wdzięczności ofiarowała ona cudownie urodzone dziecko na służbę w świątyni. I z pewnością cierpienia matki były jedną z części składowych tego duchowego wydarzenia, jakim był dla Izraela prorok Samuel. Przychodzi on na świat w czasie duchowej posuchy. Czytanie mówi, że „w owym czasie rzadko odzywał się Pan, a widzenia nie były częste”. Działo się tak jednak nie z winy Boga. Bóg nie milczał, ale raczej ludzie nie chcieli, a może nie umieli Go słuchać. Jako przykład mogą posłużyć kapłani – synowie Helego. Nadużywali oni swoich funkcji, odbierali z ofiar to, co nie było przeznaczone dla nich, byli daleko od Boga. Tego typu ludzie, słysząc głos Boga, mówią jak tłum w Ewangelii św. Jana: „Zagrzmiało”, czyli tłumaczą wszystko przy pomocy zjawisk materialnych. I oto pojawia się człowiek, dziecko jeszcze, który słyszy i rozumie słowa Boże. To dziecko jest prawdziwym skarbem narodu. Z czasem zyskuje wielki autorytet, a Pan Bóg „nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię”, co oznacza, że wypełniały się wszystkie jego proroctwa. Módlmy się o takich ludzi również dla naszego, jakże często zagubionego świata.

Psalm responsoryjny: Ps 40, 2 i 5.7-8a. 8b-10

Dzisiejszy psalm responsoryjny odnosi się przede wszystkim do Syna Bożego – Przedwiecznego Słowa. To Syn Boży w swoim szczodrym akcie posłuszeństwa odpowiada na wolę Ojca i przyjmuje postać sługi, „stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 8). To posłuszeństwo Syna woli, czyli słowu Ojca, stało się przyczyną duchowego dobra dla wszystkich pokoleń ludzkości. Podobne błogosławione skutki miało również posłuszeństwo Maryi, która „przy zwiastowaniu anielskim poczęła i w sercu, i w ciele Słowo Boże i dała życie światu” (LG 53). Każdy chrześcijanin, idąc za tak wspaniałymi przykładami, ma możliwość otwarcia się na słowo Boże, poprosić Stwórcę, aby „otworzył mu ucho”, tak by słowo zaczęło wydawać plony również i w naszej skromnej historii zbawienia, plony, których na ten świat nie przyniesie nikt oprócz nas.

Ewangelia: Mk 1, 29-39

Opisany w pierwszym rozdziale Ewangelii Markowej tak zwany Dzień w Kafarnaum kończy się wieczorną sceną zbiorowego uzdrowienia. Klimat Palestyny przez większą część roku jest gorący i dopiero wieczór przynosi ulgę od nużącego słońca. To właśnie wieczorem można odetchnąć, spokojnie pogawędzić, zjeść ze smakiem posiłek. Takie wrażenie wywołuje scena, kiedy to „z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi”. Jezus przynosi ze sobą ulgę, uzdrowienie z chorób, uwolnienie od demonów. To świadomość Jego miłosiernej, uzdrawiającej i uwalniającej mocy przyciąga nas do Niego. Bo przecież i my potrzebujemy Jego obecności i pomocy. Rany zadane nam przez innych ludzi czy przez własny grzech nie zawsze udaje nam się wyleczyć bez Jego pomocy. Prześladujące nas złe myśli, pretensje, pragnienie zemsty czy zazdrość też nie zawsze same chcą odejść. Dlatego otwieramy stronice Biblii i z wiarą powtarzamy: „powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja!”.

Czwartek, 13.01.2022 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 4, 1-11

Izraelici zapewne długo nie mogli otrząsnąć się po klęsce zadanej im przez Filistynów. Nie tylko przegrali bitwę, ale zginęło bardzo wielu ludzi i utracona została Arka Przymierza. Zapewne niejednokrotnie zadawali sobie pytanie, dlaczego Pan Bóg nie uchronił ich od klęski, pomimo obecności na polu walki głównego przedmiotu ich kultu. Jeżeli jednak przyjrzymy się bliżej, to klęska przestaje nas dziwić. Przede wszystkim głównym wodzem armii izraelskiej zawsze był Jahwe. Jak to się stało, zatem, że wyszli oni na bój bez Arki Przymierza. Dopiero pierwsze porażki przypomniały im, że zapomnieli o Bogu, który przecież zawarł z nimi przymierze, by ich ochraniać. Duże zastrzeżenia należało mieć również do kapłanów niosących Arkę. Synowie Helego – Chofni i Pinchas – dalecy byli od ideału sług Bożych. Efekt końcowy pokazał, że Pan Bóg nie postrzegał tego pokolenia Izraelitów za naród, z którym można dokonywać wielkich dzieł. Chrześcijanie przez wieki z takich historii wyciągali lekcję, że w obliczu wielkich klęsk żywiołowych, epidemii i wojen, pierwszą rzeczą, do jakiej trzeba dążyć, jest nawrócenie. Dopiero wierzący, pokorny naród z oczyszczonym sercem staje się sprawnym i wdzięcznym narzędziem w rękach Stwórcy.

Psalm responsoryjny: Ps 44, 10-11.14-15.24-25

Naród izraelski wielokrotnie był świadkiem wielkich dzieł Bożych, jakie się dokonały w jego historii. Niejednokrotnie, niestety, doświadczył on również goryczy klęski. I choć trudno to powiedzieć, to jednak być może nawet klęski bardziej niż zwycięstwa pomogły im wypracować ów hart ducha, ową tajemniczą głębię, dzięki której Naród Wybrany trwa do dziś. Dzisiejszy psalm daje nam przykład modlitwy żałobnej po klęsce. Pojawia się tam zasadnicze pytanie: „Dlaczego?!” – Dlaczego śpisz? Dlaczego ukrywasz Twoje oblicze? Dlaczego nas odrzuciłeś i nie wychodzisz z naszymi wojskami? Jedną z możliwych odpowiedzi znajdujemy w Ps 78, 34: „Gdy ich zabijał, szukali Go, nawracali się i znów szukali Boga”. Ludzie odchodzą od Boga czasami tak daleko, że nie ma On innego wyjścia, jak tylko przywołać ich cierpieniem. O ile jednak lepiej i piękniej jest nie zapominać o Bogu w chwilach dobrych i wychwalać Go za wszystkie łaski, którymi On nas obdarza.

Ewangelia: Mk 1, 40-45

Jak wiadomo, starożytne rękopisy tekstów biblijnych różnią się niekiedy między sobą i do dziś nie ma absolutnej pewności, jakie słowo było napisane przez natchnionego autora. W dzisiejszej Ewangelii takim spornym słowem jest termin wyrażający reakcję Jezusa na prośbę trędowatego o uzdrowienie: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. W przyjętej obecnie wersji Jezus przystępuje do oczyszczenia „zdjęty litością”. Jest jednak również wersja, według której Jezus „rozgniewany, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony”. Dlaczego jednak choroba i prośba trędowatego miałyby wywołać gniew Jezusa? Być może sprowokował go warunkowy ton pytania, wyrażony w słowach: „Jeśli chcesz…”. W takim razie, dzisiejsza Ewangelia może posłużyć nam za piękne świadectwo potwierdzające kolejny raz zbawczą wolę Boga. Bóg chce nas zbawić i mieć nas w swoim domu, gdzie mieszkań jest wiele. Dlatego właśnie „nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?” (Rz 8, 32).

Piątek, 14.01.2022 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 8, 4-7. 10-22a

Przez około dwieście lat od wyjścia z Egiptu Izraelici żyli w skromnej strukturze klanowej. Nie potrzebna im była centralna władza z podatkami, obowiązkową służbą wojskową i częstą w takich przypadkach niesprawiedliwością i korupcją. W chwilach zagrożenia Pan Bóg powoływał charyzmatycznych przywódców, ludzi często niepozornych, którzy jednak wspaniale sobie radzili w kryzysowej sytuacji, jak to było w przypadku Gedeona. W chwilach zagrożenia uwidoczniała się obecność Boga, który wiernie wypełniał warunki Przymierza zawartego z Narodem Wybranym na Synaju. Izraelici pragnęli jednak bardziej namacalnej opieki i dlatego zwracają się do swojego ostatniego charyzmatycznego lidera – sędziego i proroka Samuela – o wyznaczenie im króla. W ten sposób zaczyna się dosyć długi proces wprowadzania monarchii w Izraelu. Historia pokaże, że bilans zysków i strat nie będzie dodatni. Boleśnie da o sobie znać stara prawda, że jeżeli Pan Bóg chce ukarać człowieka, to spełnia wszystkie jego pragnienia. Królowie częściej odciągali naród od jego podstawowego celu, jakim była wierność Przymierzu Synajskiemu, niż do niego przybliżali. Z drugiej strony, to właśnie z królewskiej dynastii Dawida będzie pochodził Mesjasz, nasz Pan, Jezus Chrystus.

Psalm responsoryjny: Ps 89, 16-17. 18-19

„Błogosławiony lud, który umie się cieszyć” – psalmista przedstawia radość nie jako spontaniczną reakcję, ale jako swego rodzaju umiejętność, a nawet sztukę. Wielu ludzi wiele by dało, żeby tę sztukę posiąść. Okazuje się, że ma ona swoje sekrety i pojawia się tam, gdzie ludzie żyją we właściwy sposób. Należy zatem chodzić w blasku obecności Bożej, a zatem z daleka od wszelkiego grzechu, który niszczy czystość, a przez to i radość w sercu. Człowiek chodzący w obecności Bożej otrzymuje od Boga niezbędne siły do przeciwstawienia się trudnościom, a w chwili próby okazuje się zwycięzcą, bo Bóg jest jego tarczą. Te proste zasady prawdziwej radości pozostają często niedostępne nie tylko u ludzi, którzy znajdują się daleko od Boga, ale również u tych wyznawców Chrystusa, którzy wiarę traktują jako swego rodzaju „obowiązek do wypełnienia”, jak gdyby to oni coś Panu Bogu dawali, a nie On im.

Ewangelia: Mk 2, 1-12

Kiedy Pan Jezus mówił w przypowieści o nieuczciwym rządcy, że „synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości”, to z całą pewnością nie miał na myśli przyjaciół paralityka z dzisiejszej Ewangelii. W pragnieniu pomocy swojemu przyjacielowi uciekli się oni do najbardziej zaskakujących i radykalnych środków, a mianowicie – zniszczyli dach domu, w którym znajdował się Jezus, żeby tylko pomóc swojemu przyjacielowi. Ten wysiłek został dostrzeżony przez Jezusa, który „widząc ich wiarę”, uzdrawia ich przyjaciela najpierw od paraliżu duchowego, odpuszczając mu grzechy, a następnie od paraliżu fizycznego, przywracając mu władzę w ciele. Patrząc na tych wspaniałych czterech ludzi, nie lękajmy się stawiać sobie w naszym chrześcijańskim życiu wysokich celów, bo przecież królestwo niebieskie zdobywają „ludzie gwałtowni”.

Sobota, 15.01.2022 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 9, 1-4. 17-19; 10, 1a

Wraz z namaszczeniem Saula na króla historia Izraela zmienia się już na stałe. Monarcha ma być teraz stróżem Przymierza z Bogiem. Biblia w szczegółach opowiada o powołaniu na tron pierwszego monarchy. Był on bez wątpienia Bożym wybrańcem. Wszystko zaczyna się od prozaicznego faktu zniknięcia oślic. W ich poszukiwaniu Saul natrafia na proroka Samuela, który słyszy głos Boży, że to właśnie syn Kisza jest Jego wybrańcem: „Oto ten człowiek, o którym ci mówiłem, ten, który ma rządzić moim ludem”. A zatem, początki panowania Saula są bardzo piękne i szlachetne. Nie udało mu się niestety zachować tego pierwotnego ducha i dlatego nie da on początku nowej dynastii. Stara maksyma mówi, że „koniec wieńczy dzieło”. Warto o niej pamiętać we wszystkich naszych przedsięwzięciach. Jakże często to, co zaczynało się pięknie i obiecująco, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. W takich przypadkach niech towarzyszy nam pytanie: „Czy codziennie pracowałem nad doprowadzeniem sprawy do szczęśliwego końca?”. Odnosi się to w równym stopniu do naszego życia zawodowego, jak i do rodzinnego czy też do naszych relacji międzyludzkich.

Psalm responsoryjny: Ps 21, 2-3.4-5.6-7

Pan Jezus, mówiąc o władcach tego świata, podkreśla ich tendencję do okazywania posiadanej przez nich siły: „Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę” (Mt 20, 25). Jednakże władca, o którym mówi dzisiejszy psalm posiada innego ducha. Przyczyną jego radości i zadowolenia nie jest poczucie własnej potęgi, ale potęgi Boga, któremu on służy. I dlatego właśnie, że służy, otrzymuje wszystkie inne dary: spełnienie pragnień serca, koronę, długie dni życia, godność i szacunek oraz radość Bożej obecności. Tradycja przypisuje ten psalm Dawidowi, który był najbliżej ideału wybranego przez Boga monarchy. Ale również prośba młodego Salomona o mądrość bardzo się Bogu spodobała, przez co otrzymał on i mądrość, o którą prosił, a wraz z nią bogactwo, i długie życie, o które nie prosił. Niech te przykłady skłonią nas do refleksji nad treścią naszych próśb.

Ewangelia: Mk 2, 13-17

W ostatnich latach, szczególnie za pontyfikatu papieża Franciszka, częściej zaczął pojawiać się termin „rozeznanie duchowe”. Oznacza on wewnętrzny proces analizy sytuacji i przyjmowania decyzji, dzięki któremu staramy się odpowiedzieć na Boże wołanie w naszym życiu. Już samo mówienie o „procesie” uświadamia nam, że „rozeznanie” nie powinno być dziełem chwilowego natchnienia, ale solidnej analizy, konsultacji z zaufanymi i doświadczonymi ludźmi i modlitwy. Na to wszystko potrzeba czasu. Ale przecież w Biblii znajdujemy wiele przypadków, kiedy to na przyjęcie woli Bożej człowiek ma tylko kilka sekund. Najświętsza Maryja Panna, kiedy usłyszała głos Archanioła Gabriela, nie prosiła o dar „duchowego rozeznania”, ale o jedną dodatkową informację: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”. O procesie rozeznania duchowego w powołaniu Lewiego (Mateusza) wiemy jeszcze mniej. Biblia nie przytacza ani jednego jego słowa. Wiemy tylko, że na słowa „Pójdź za mną”, on „wstał i poszedł za Nim”. Uczmy się zatem rozeznania duchowego, ale nie zapominajmy też, że niekiedy należy zareagować tak, jak celnik Lewi – momentalnie pójść za Bożym natchnieniem.