Komentarze do czytań – I tydzień zwykły | od 7 do 13 stycznia 2018 r. – dr hab. Barbara Strzałkowska

[dzien 1]

Niedziela, 7.01.2018 r., święto Chrztu Pańskiego

Pierwsze czytanie: Iz 42,1-4.6-7

Pierwsze czytanie w święto Chrztu Pańskiego przywołuje bardzo ważną tradycję zawartą w Księdze Izajasza – fragment pierwszej z czterech pieśni Sługi Pańskiego. Sługą jest w tej pieśni nazwany ten, w którym Pan „ma upodobanie”. Został on wybrany i powołany przez Boga i jest przez Boga wspierany. Sługa przedstawiony jest jako łagodny prawodawca, który, choć delikatnie („Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku.”; Iz 42,2-3a), to jednak z mocą ogłosi narodom Prawo (Iz 42,3b). Czytanie to, tak jak wszystkie cztery pieśni Sługi Pańskiego, pochodzi z drugiej części Księgi Izajasza (tzw. Księgi Deutero-Izajasza), która nazywana jest Księgą Pocieszenia (Iz 40-55). Miała ona wlać nadzieję w serca Izraelitów w czasie niewoli babilońskiej. Ale przesłanie tej pieśni nie dotyczy wyłącznie narodu wybranego, ale jest uniwersalne i ma dotyczyć wszystkich narodów ziemi (por. Iz 42,1.4). Pan ustanowił bowiem swego Sługę „światłością dla narodów” (Iz 42,6). Proroctwo ma zatem wymiar uniwersalistyczny. I choć Pan wybrał naród, poprzez który obwieszcza światu zbawienie, to prowadzona Bożą ręką historia zbawienia, ma dotyczyć całej ziemi, wszystkich narodów, co uwypukli najmocniej Nowe Przymierze w Osobie Jezusa Chrystusa, a Sługa Pański z Deutero-Izajasza, może być w tym wymiarze typem i zapowiedzią Chrystusa w Starym Testamencie. Tak, jak Sługa określony jest w Księdze Izajasza jako ten, na którym spoczął Duch Pana (Iz 42,1), tak Duch Święty spocznie na Jezusie w scenie chrztu
w Jordanie.

 

Psalm responsoryjny: Ps 29,1b-2.3ac-4.3b.9b-10

Temat pierwszego czytania podejmuje wyraźnie dzisiejszy psalm responsoryjny. Słyszymy w nim słowa: „Pan ześle pokój swojemu ludowi”. Bóg ukazany jest jako Król panujący wiecznie (Ps 29,10), który daje błogosławieństwo swojemu ludowi, za co godzien jest chwały (por. Ps 29,1n). Bóg jest potężny, a jego głos, pełen dostojeństwa, unosi się ponad wodami. Psalmista w tym porównaniu nawiązuje do treści poematu o stworzeniu świata, który uwypukla potęgę Boga Stworzyciela, który stwarza świat swoim słowem i ma moc, by prowadzić go zgodnie ze swoją wolą.

 

Drugie czytanie: Dz 10,34-38

Wskazanie na uniwersalizm Bożego planu zbawienia jest jeszcze mocniejsze w drugim czytaniu. Piotr udaje się do domu setnika (dowódcy wojsk rzymskich) Korneliusza w Cezarei Nadmorskiej. Tam dokonuje się wielki i znaczący przełom w dziejach rodzącego się Kościoła – zostaje ochrzczony i włączony do wspólnoty pierwszy poganin. Kluczowe słowa tego czytania, wypowiedziane przez Piotra: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,34-35), po których nastąpił chrzest Korneliusza, otworzyły nowy rozdział w historii Kościoła, który później jeszcze bardziej rozwinie św. Paweł, idąc już nie tylko do pogan „bojących się Boga” (jak określany jest w Dziejach Apostolskich setnik Korneliusz), ale także do pogan, którzy nigdy wcześniej nie zetknęli się z wiarą w Boga Jedynego (na terenie Azji Mniejszej, a potem Europy: Macedonii, Grecji). Bez tego odważnego kroku Piotra, inspirowanego Duchem Świętym, trudno sobie wyobrazić losy wspólnoty Kościoła. Apostołowie, zgodnie z uniwersalistycznym nakazem Jezusa, idąc śladami swego Mistrza, który „przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim” (Dz 10,36), poszli na cały świat, także do pogan, głosząc Dobrą Nowinę. Dlatego też w chrzcie z Cezarei Nadmorskiej można widzieć korzenie także naszego chrztu, który stał się udziałem naszych – pogańskich przecież – przodków.

 

Ewangelia: Mk 1,6b-11

Ewangelia według św. Marka, najstarsza z ewangelii, opisuje bardzo konkretnie i zwięźle moment chrztu Jezusa w Jordanie. To wydarzenie pojawia się zaraz na samym początku Ewangelii, jako znak, że to od niego zaczyna się to, co ważne – publiczna działalność Jezusa, której początkiem jest chrzest, a końcem – Jego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie. Głos Ojca, rozlegający się z nieba: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”, na samym początku ujawnia szczególną tożsamość Jezusa. Ewangelista Marek ujął to już w pierwszym zdaniu swojej Ewangelii, które brzmiało: „Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym” (por. Mk 1,1). W zasadzie wszystko, co opisane jest później w Ewangelii, sprowadza się do tego jednego zdania. Ewangelia spisana przez Marka, jak głosi tradycja, ze wspomnień św. Piotra, ma w sobie swoisty męski konkret. Na początku nie ma w niej Ewangelii dzieciństwa, ale właśnie rozpoczyna się ona od chrztu Jezusa u Jana, który pokazuje, że Jezus jest Kimś innym niż wszyscy, którzy przychodzili do Jana po chrzest nawrócenia. Takim widzieli go Jego późniejsi uczniowie, a po Zmartwychwstaniu krystalizowali oni swoją wiarę, której wyrazem jest także pierwsza, spisana znacznie później (ok. 30 lat po tych wydarzeniach), Ewangelia. Jezus w scenie chrztu, gdy zanurza się w wodzie, nie musi się oczyszczać – jest bez grzechu. Natychmiast wychodzi z wody, a z nieba rozlega się głos. W tym konkretnym początku Ewangelii jest równie konkretne wyznanie wiary pierwszej wspólnoty Kościoła: wiary w Boga w Trójcy Jedynego – w tej początkowej scenie mamy obecnego Ojca, Syna i Ducha jak gołębicę. A wszystko przedstawione jest oczami Syna: „W chwili, gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie” (por. Mk 1,10). Tak jak w perspektywie Syna, przez Jego Dzieło, poznajemy prawdę o Bogu Ojcu i Duchu Świętym. Dobra Nowina, którą przynosi i ucieleśnia Mesjasz, jest częścią historii Boga działającego wśród ludu Bożego. Jan Chrzciciel jest w tej scenie przedstawiony jak prorok, przygotowujący drogę dla Pana, dla tej Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym.

 

[dzien 2]

Poniedziałek, 8.01.2018 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 1,1-8

Pierwsze czytanie z dzisiejszego dnia przywołuje postać Anny, późniejszej matki proroka Samuela. Tematem tego czytania są dylematy Anny związane z macierzyństwem – nie miała ona bowiem dzieci, a druga żona jej męża Elkany – Peninna – je miała. Wiemy, że Bóg w sposób cudowny wprowadzi w życie swój plan, jednak tu spotykamy Annę w jej rozterce. Posiadanie potomstwa było dla biblijnych Izraelitów znakiem błogosławieństwa. W zasadzie nieznana była starożytnemu Izraelowi idea celibatu, bezżenności, oddania tej sfery życia dla bliskości z Panem. Posiadanie dzieci było wypełnieniem pierwszego przykazania pozostawionego przez Boga ludziom jeszcze w scenie stworzenia: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (por. Rdz 1,28). Brak potomstwa oznaczał brak błogosławieństwa, a kobieta bezdzietna była szczególnie narażona na rozmaite trudności w społeczności patriarchalnej, zwłaszcza ze strony innych kobiet (por. 1 Sm 1,6: „Jej współzawodniczka przymnażała jej smutku, aby ją rozjątrzyć z tego powodu, że Pan zamknął jej łono”). Anna przez wiele lat znosiła dokuczanie i drwiny drugiej żony swego męża. Scena ta przypomina wcześniejszą historię Sary, żony Abrahama, oraz dwóch pozostałych matriarchiń: Rebeki i Racheli. Każda na swój sposób wpłynęła jednak później na dzieje biblijnego Izraela. Przedstawiony jest w tej scenie także pobożny mąż Anny – Elkana – który co roku udawał się do sanktuarium w Szilo, by tam złożyć ofiarę Panu Zastępów. Ukazany jest jako ten, który miłował Annę, traktując ją szczególnie, choć nie miała potomstwa. („Annę bardzo miłował, mimo że Pan zamknął jej łono”; 1Sm 1,5). Anna płakała, nie jadła, a jej mąż pocieszał ją w jej niedoli. Dalszy rozwój sytuacji będzie dziełem Boga, który zamieni kobietę niepłodną – w płodną, załamaną i płaczącą – w pełną nadziei i radości. Syn, którego urodzi, Samuel, stanie się wielkim prorokiem, a odmieniona sytuacja Anny – będzie niejako zapowiedzią pocieszenia dla całego Izraela: oto dla Boga nie ma nic niemożliwego.

 

Psalm responsoryjny: Ps 116B,12-13.14-15.16-17.18-19

Psalm responsoryjny nawiązuje do sytuacji człowieka postawionego przed trudnymi dylematami, ale w swym utrapieniu zawierzającego swoją sprawę Bogu. Jak Anna. Pochwała oddana Bogu ma być darem dla Pana, z wdzięczności za okazane łaski. Już podczas doświadczanego utrapienia człowiek wierzący z ufnością widzi ratunek dany przez Boga i jest za niego wdzięczny, choć dopiero doświadczy go w przyszłości.

 

Ewangelia: Mk 1,14-20

Ewangelia dzisiejszego dnia kontynuuje Markową narrację początków działalności Jezusa, słyszaną we wczorajszym niedzielnym czytaniu. Zaraz po chrzcie Jezusa w Jordanie, Marek prezentuje dalsze losy obu: Jana Chrzciciela, którego ukazywał od początku, jako tego, który przygotowywał drogę dla Pana, a także dalsze losy Jezusa. Gdy Jan został uwięziony (z pozostałych ewangelii wiemy, że mowa tu o uwięzieniu za jawne krytykowanie niemoralnego małżeństwa tetrarchy Galilei, Heroda Antypasa), wówczas Jezus powrócił do Galilei, gdzie rozpoczął głoszenie Królestwa i powoływał pierwszych uczniów. Dominującym terenem, na którym poprowadzi On swoją działalność publiczną, stanie się Jezioro Galilejskie i jego okolice. Nie Nazaret, a właśnie ziemie nad Jeziorem, gdzie krzyżowało się wiele szlaków, kultur i narodów – w „Galilei pogan”. Jezus tam powołuje pierwszych czterech uczniów, którzy staną się rdzeniem grupy apostolskiej i będą zawsze wymienieni na jej czele (por. Mk 3,16-19a; Mt 10,1-4; Łk 6,12-16). Powołani nad Jeziorem, przy swojej codziennej pracy rybackiej, zostawiają wszystko, co było ich życiem i idą za Jezusem (Mk 1,17-18: „rzekł do nich Jezus: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim”). W Ewangelii spisanej przez Marka Ewangelistę, jak mówi tradycja, ze wspomnień Piotra, pierwszym powołanym jest właśnie Szymon (później zwany Piotrem) i jego brat Andrzej, a potem, Jakub i Jan, synowie Zebedeusza. Od początku Marek jasno podkreśla, że Ewangelia zostaje powierzona ludowi Bożemu – w Ewangelii grupa powołanych „idzie za” Jezusem, dokądkolwiek On poprowadzi. I przyjmuje wszystko, cokolwiek On głosi, choć często nauka nie będzie łatwa.
I jej zrozumienie przyjdzie z czasem. A co było treścią przepowiadania Jezusa? „Królestwo” („Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»”). Jezus obwieszcza Dobrą Nowinę i ją urzeczywistnia. Jeśli ci, którzy Go słuchają, uwierzą, że Bóg jest gotów spełnić wszystkie obietnice, jakie dał swojemu ludowi, zwrócą się ku Niemu, w zaufaniu, nie widząc nawet jeszcze zapowiadanego spełnienia. Uczniowie, idąc za nim, pozostawiają wszystko. Zastanówmy się: co takiego było w Jezusie, że po jednym Jego słowie, ci, których wybrał, zostawiali całe swoje dotychczasowe życie i szli za Nim?

 

[dzien 3]

Wtorek, 9.01.2018 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 1,9-20

Dzisiejsze pierwsze czytanie kontynuuje opowiadanie, którego bohaterką jest Anna, matka proroka Samuela. Pogrążona w smutku z powodu bezdzietności i prześladowana przez drugą żonę swego męża, Anna rozpacza (1 Sm 1,10) i zanosi modlitwy do Boga, podczas których składa ślub: „Panie Zastępów! Jeżeli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy twojej i wspomnisz na mnie, i nie zapomnisz służebnicy twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, wtedy oddam go dla Pana na wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy” (1Sm 1,11). Chodzi naturalnie o ślub poświęcenia tego upragnionego syna Bogu. Anna bardzo pragnie mieć potomstwo, a w modlitwie prosząc o pomoc, ufa Bogu bezgranicznie. Jest wzorem wytrwałości dla tych, którzy w prześladowaniach i trudnościach zwracają się wytrwale do Pana. Bóg wysłuchuje jej prośby, dlatego imię, jakie zostanie nadane dziecku brzmi Samuel (Szemu-El), co po hebrajsku oznacza „Bóg wysłuchał”. Można powiedzieć, że w osobie bezdzietnej Anny, w jej cierpieniu, ogniskuje się wszystko, czego doświadczał biblijny Izrael. Najpierw w płaczu i rozpaczy, odzwierciedlającej opisaną w Pierwszej Księdze Samuela sytuację narodu u schyłku drugiego tysiąclecia przed Chr., kiedy targały Izraelitami wewnętrzne i zewnętrzne konflikty (np. z Filistynami); ale i w pocieszeniu i nadziei, którą rodzi Boża przychylność i pomoc w trudnej sytuacji. Bóg wysłuchuje tych, którzy cierpliwie i szczerze do Niego się zwracają, i nawet w sytuacji bez wyjścia znajduje rozwiązanie, prowadząc historię zbawienia swoimi drogami. Samuel, który urodził się w opisanych okolicznościach, będzie miał do odegrania w Izraelu misję szczególną: to dzięki niemu spłynie na naród błogosławieństwo, a jego ręce namaszczą pierwszego króla Izraela: Saula, a potem także Dawida.

 

Psalm responsoryjny: 1 Sm 2,1bcde.4-5.6-7.8abcd

Ciekawy jest ten psalm responsoryjny, oparty nie o Psałterz, a o Pierwszą Księgę Samuela (rozdz. 2). Znajdujemy tam piękną modlitwę Anny, która, wdzięczna za wysłuchanie jej błagania i narodziny upragnionego syna, wyśpiewuje pieśń wysławiającą Boże dzieła. „Całym swym sercem raduję się w Panu”, bo „cieszyć się mogę Twoją pomocą” – to słowa psalmu. Na tej modlitwie Anny wzorowane są także słowa Maryi w Ewangelii wg św. Łukasza, która wykrzykuje radosne Magnificat – „Wielbi dusza moja Pana”, czerpiąc wiele obrazów ze starotestamentalnej modlitwy.

 

Ewangelia: Mk 1,21-28

Ewangelia dzisiejsza kontynuuje Markową narrację początków działalności Jezusa. Jezus po tym, jak zaczął głosić Królestwo, jak powołał pierwszych uczniów, przybywa do Kafarnaum, miasta, które odegra szczególną rolę w ewangeliach: to tam Jezus osiądzie w czasie swej publicznej działalności. Ewangelia według św. Mateusza nazwie nawet Kafarnaum „Miastem Jezusa” (jako jedyne w ewangeliach zyska takie miano). Biblijne Kafarnaum odkryto w XX wieku, a w nim ruiny synagogi, w której nauczał Jezus (także w tej scenie przywoływanej w dzisiejszej Ewangelii), ruiny domu Piotra, gdzie Jezus uzdrowił teściową i gdzie przyprowadzano mu chorych, kamień milowy, świadczący o tym, że miasto leżało przy rzymskiej drodze Via Maris, na pograniczu, gdzie Jezus mógł spotykać nie tylko ludność żydowską, ale i pogańską. W przywoływanej dziś scenie w mieście Kafarnaum Jezus „w szabat wszedł do synagogi i nauczał”. A Jego nauka zdumiewała, gdyż „uczył ich jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie”. Jezus obok mocy słowa objawia także moc wypędzania duchów nieczystych. Za Jego słowem idą Jego czyny. Słowo Jezusa ma moc, inną niż słowa uczonych w Piśmie. Ono ma moc Boską. Budzącą zdumienie w całej krainie galilejskiej i pytania („Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą.”). I budzącą wiarę w tych, którzy za Nim poszli. Czy i nas słowa i czyny Jezusa przytaczane w ewangeliach pobudzają do wiary?

 

[dzien 4]

Środa,10.01.2018 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 3,1-10.19-20

Wczorajsza perykopa dotycząca początku życia Samuela, znajduje swoją kontynuację w dziejach powołania Samuela, opisanych w dzisiejszym pierwszym czytaniu. To życie, które w niezwykły sposób się zaczęło (od cierpienia i błagalnej modlitwy Anny, jego matki), trwa. I tak, jak Bóg pozostał wierny obietnicy i wysłuchał prośby Anny, tak i Anna pozostała wierna złożonemu ślubowi – ofiarowując narodzonego syna Bogu. W dzisiejszym fragmencie czytamy o tym, jak młody chłopiec dorasta pod okiem kapłana Helego, w sanktuarium w Szilo. I tak, jak kapłan Heli był wcześniej świadkiem modlitwy błagalnej Anny, tak teraz jest świadkiem jej spełnienia, a będzie także towarzyszem rodzącego się szczególnego powołania Samuela. Opisana dziś niezwykle poruszająca scena tego powołania rozpoczyna się od wypowiedzenia imienia chłopca. Bóg wzywa po imieniu. Tak było w przypadku wielu bohaterów biblijnych: Abrahama, Mojżesza, późniejszych proroków. Samuel nie ma świadomości, kto go przywołuje. Jest w tej scenie piękny obraz: Heli doradza Samuelowi, by, jeśli głos wołający się powtórzył, odpowiedział „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”; gdy tak się dzieje, chłopiec odpowiada, nie wypowiadając jednak słowa „Panie”, tak, jakby sam jeszcze nie dowierzał, kto do niego mówi („Mów, bo sługa Twój słucha”). Zaraz potem tekst doda jednak, że Samuel „dorastał, a Pan był z nim”. Do powołania często trzeba dorosnąć. Nawet jak już powiedzieliśmy Bogu „tak”, nasze powołanie wzrasta i dojrzewa. „Raz wybrawszy codziennie wybierać muszę” – powie św. Augustyn. Samuel dorastał, a Pan był z nim. Ale Samuel współpracował z łaską powołania („nie pozwolił upaść żadnemu Jego słowu na ziemię”). W taki oto sposób „stawał się” powoli i cierpliwie prorokiem, dorastając do tej roli, a z czasem za takiego uznali go wszyscy Izraelici.

 

Psalm responsoryjny: Ps 40,2ab.5.7-8a.8b-10

Psalm responsoryjny zaczerpnięty z Psalmu 40 powtarza słowa: „Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę”. Psalm ten podkreśla istotę powołania i szczęście, jakie towarzyszy tym, którzy odczytali Boże powołanie i je w swoim życiu realizują („Szczęśliwy człowiek, który nadzieję pokłada w Panu”).

 

Ewangelia: Mk 1,29-39

Dzisiejsza Ewangelia kieruje ponownie nasz wzrok ku Markowej narracji początków działalności Jezusa. Z synagogi Jezus przechodzi do domu Piotra, także znajdującego się w Kafarnaum. Zgodnie z tradycją bizantyjską oraz wynikami prac archeologicznych oba miejsca dzieli bardzo niewielka odległość – kilkunastu metrów. Ewangelie są często bardzo precyzyjne w tym, co dotyczy topografii, czy chronologii opisywanych zdarzeń. Będąc w Kafarnaum można to odczuć w sposób szczególny. Po głoszeniu królestwa, powołaniu pierwszych uczniów, nauczaniu w synagodze, i wyrzucaniu złych duchów, Jezus dokonuje pierwszego opisanego w Ewangelii według św. Marka uzdrowienia: chodzi o uzdrowienie teściowej Piotra. Wymowne, że w Ewangelii spisanej ze wspomnień Piotra, właśnie to uzdrowienie przedstawione jest jako pierwsze. Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja, gdzie teściowa Szymona leżała w gorączce. Jezus „podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę”. Jezus nie potrzebuje nawet słów, ale gestem swoim uzdrawia. Potem także i innych, przyprowadzanych do Niego. Moc Jezusa jest coraz bardziej znana w Kafarnaum i dalej. Kluczowa jest tu wpleciona w treść narracji ewangelicznej kwestia tożsamości Jezusa. Pozostanie ona kluczowa do samego końca. Kimże On jest, że czyni takie rzeczy? Wobec odpowiedzi na to pytanie rodzi się rozłam: są tacy, którzy, będąc świadkami Jezusowego nauczania i cudów, idą za Nim, stając się Jego uczniami; ale są także i ci, którzy, widząc to samo, odrzucą Go, a odrzucenie to znajdzie swe wypełnienie w Jego Męce i Śmierci na Krzyżu.

 

[dzien 5]

Czwartek, 11.01.2018 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 4,1b-11

Dzisiaj poznajemy dalszą historię Samuela i Izraelitów – w kontekście walki z Filistynami. W czasach Samuela (koniec XI w. przed Chr.) to właśnie Filistyni pozostają największym zewnętrznym wrogiem Izraelitów. Zapewne dlatego, że przybyli do Palestyny mniej więcej w tym samym czasie, co naród wybrany, i oba ludy konkurowały ze sobą o wpływy w tej ziemi. Od Filistynów pochodzi zresztą nazwa „Palestyna”. Izraelici zamieszkując Ziemię Obiecaną, żyli w niej obok wielu rozmaitych ludów, ale pragnąc wypełnienia obietnicy Bożej, walczyli o tę ziemię. Opisywana w dzisiejszym czytaniu scena z czwartego rozdziału Pierwszej Księgi Samuela przywołuje bardzo trudny moment tej walki: oto Arka Przymierza, która miała być gwarantem Bożej obecności i Bożego wsparcia w wędrówce Izraelitów, a potem w zasiedlaniu Kanaanu, zostaje Izraelitom odebrana i to właśnie Filistyni porywają Arkę – największą świętość, która dawać miała narodowi wybranemu siłę w walce z wrogiem. W bitwie polegli także synowie Helego i wydaje się, że dla Izraelitów nie ma już nadziei. Czasem tak bywa, że Bóg odbiera znak swojej obecności. A w prowadzeniu historii zbawienia – daje doświadczać trudu. Jak mają odnieść się do tego Izraelici? Zwątpieniem? Nie! Coraz większym zaufaniem Bogu! Odpowiedzią na ów trud i niepewność mają być błagalne słowa modlitwy wznoszonej do Boga w dzisiejszym psalmie responsoryjnym: „Wyzwól nas, Panie, przez Twe miłosierdzie”. Bo to Pan Bóg jest Panem dziejów i Jemu Izrael będzie zawdzięczał swoje ocalenie.

 

Psalm responsoryjny: Ps 44,10-11.14-15.24-25

Psalm 44, do którego treści nawiązuje psalm responsoryjny, obrazuje modlitwę błagalną czasu klęski. Jest wielkim wołaniem do Boga o wybawienie w chwilach ucisku.

 

Ewangelia: Mk 1,40-45

Po początkach Jezusowego nauczania, powołaniach pierwszych uczniów, wyrzucaniu złych duchów, pierwszych uzdrowieniach – dzisiejsza Ewangelia opisuje bardzo ważną scenę uzdrowienia trędowatego. To wciąż sam początek, pierwszy rozdział Ewangelii według św. Marka. Choroba trądu, która w czasach biblijnych uchodziła za jedną z najpoważniejszych, była szczególnie dotkliwa dla chorego nie tylko z powodu objawów, niezwykle dotkliwych, bolesnych, ale także ze względu na fakt, że chorego na trąd prawo nakazywało wyłączyć ze społeczności. Miała zatem dodatkowo wymiar osamotnienia chorego. Księga Kapłańska
w prawie czystości aż dwa rozdziały poświęca chorobie trądu (Kpł 13-14). Zgodnie z prawodawstwem nikt nie mógł zbliżać się do chorego ani go dotykać. Jezus w tej poruszającej scenie uzdrowienia dokonuje czegoś więcej niż unicestwienia ciężkiej, często nieuleczalnej, choroby. On przełamuje kategorie nieczystości obowiązujące w Izraelu, ukazując, że jest ponad nie. Uzdrawia trędowatego dotykając go! Co w normalnych warunkach powodowało nieczystość „lekarza”. Jezus nie lęka się jego choroby. Jest On w tej scenie Tym, który nie tylko uzdrawia, nie tylko przy tym uzdrowieniu nie zaciąga na siebie nieczystości, ale On sam dokonuje oczyszczenia chorego! A to czynili tylko kapłani, składając Bogu samemu ofiarę oczyszczenia… Jezus z każdą przywoływaną sceną ukazuje coraz większą swoją moc. Ale i wywołuje coraz większą nienawiść religijnych elit żydowskich, które rozważają, jak dokonuje On wszystkich tych znaków…

 

[dzien 6]

Piątek, 12.01.2018 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 8,4-7.10-22a

Pierwsze czytanie przywołuje bardzo przełomowy moment w dziejach biblijnego Izraela. Nadal, jak w dotychczasowych pierwszych czytaniach tego tygodnia, narracja dotyczy dziejów proroka Samuela. Były to czasy bardzo burzliwe, nie tylko ze względu na wrogów zewnętrznych Izraela (np. Filistynów), ale także, a może nawet przede wszystkim ze względu na wewnętrzne rozdarcie, jakie towarzyszyło Izraelitom zamieszkującym Kanaan. Czasy, o których mowa, to mniej więcej dwieście lat po pierwszym wkroczeniu Izraelitów pod wodzą Jozuego do Ziemi Obiecanej. Przez dwieście lat Izraelici uczą się zarządzać swoim krajem, ale z tego zarządzania rodzą się rozmaite podziały, a każdy „czyni to, co słuszne w jego własnych oczach”. Dojrzewanie do samodzielności jest niełatwe. Izraelici są słabi nie mając jednego silnego przywódcy, jak przedtem Mojżesza czy Jozuego. Sędziowie pełnią często funkcje lokalne, a narodowi brakuje silnego przywództwa. W końcu rozwiązaniem dylematów dojrzewania ma być ustanowienie monarchii. Izraelici domagają się ustanowienia króla, tak jak mają go inne narody. W księgach Samuela obraz monarchii jest dwoisty – z jednej strony czeka się na nią z nadzieją na rozwiązanie istniejących trudności i podziałów, z drugiej strony istnieje jednak obawa, czy ziemski władca nie przyćmi Władcy niebieskiego, albo nie zacznie nadużywać swej władzy, jak robili to inni (czego Izraelici doświadczyli choćby w Egipcie). Dzisiejsze czytanie przedstawia ten dylemat czasów Samuela. Sam Samuel – stara się odwieść Izraelitów od pomysłu ustanowienia monarchii, lud jednak tego właśnie chce i Pan przychyla się do prośby Izraelitów. Podział bowiem nie służy nikomu, a centralizacja miała pomóc Izraelitom rosnąć w siłę. Ostatecznie przecież mądry i dobry władca, wskazany przez Boga, namaszczony na urząd, to z Jego ramienia będzie sprawował swe rządy. Czy dobrze i sprawiedliwie? Z tym będzie różnie, jak pokaże historia narodu wybranego, i to już począwszy od pierwszego króla Izraelitów – Saula.

 

Psalm responsoryjny: Ps 89,16-17.18-19

Psalm responsoryjny nawiązuje do pierwszego czytania. Mowa jest w nim o królu, który sprawuje swe rządy, należąc do Boga. Tylko taki król godzien jest rządzić Izraelem. „Bo do Pana należy nasza tarcza, a król nasz do Świętego Izraela.”

 

Ewangelia: Mk 2,1-12

Jezus jeszcze bardziej objawia swoją moc: po nauczaniu, powołaniu uczniów, uzdrowieniach, oczyszczeniu z choroby trądu, w opisanej w dzisiejszej Ewangelii scenie – Jezus odpuszcza grzechy. A przecież odpuszczać grzechy mógł tylko sam Pan Bóg. Jezus uzdrawiając przyniesionego do Niego paralityka, czule zwraca się do niego słowami: „Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy”, czym wzbudza oburzenie zebranych uczonych w Piśmie. Odczytując ich myśli, odpowiada tak, iż nie pozostawia wątpliwości, iż Jego moc jest inna niż wszystko, co widzieli dotąd, a może nawet niż to, czego się spodziewali. „Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu! On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich”. Jezus nazywa siebie Synem, dokładnie tak, jak nazwał go Bóg w scenie chrztu w Jordanie („To jest mój Syn Umiłowany”). Jak nazwał Go Ewangelista Marek na samym początku swojej Ewangelii („Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie Synu Bożym”). „I zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: «Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego»”. Chrystus ma władzę uzdrawiania, ale ma także władzę odpuszczania grzechów. Z każdym kolejnym swym czynem i słowem objawia coraz mocniej swoją tożsamość.

 

[dzien 7]

Sobota, 13.01.2018 r.

Pierwsze czytanie: 1 Sm 9,1-4.17-19;10,1

Dzisiejsze pierwsze czytanie kieruje nasz wzrok na wydarzenie zapoczątkowania monarchii w biblijnym Izraelu, a konkretnie przedstawia namaszczenie Saula na króla. Po dylematach i dyskusjach, czy Izraelici powinni mieć ziemskiego monarchę, dokonuje się to, co nakazał sam Pan Bóg – Samuel prorok ma namaścić na pierwszego króla człowieka „wysokiego i dorodnego, a nie było od niego piękniejszego człowieka wśród synów izraelskich. Wzrostem o głowę przewyższał cały lud”. W Izraelu istniało kilka funkcji, których sprawowanie wiązało się z inicjacją w postaci namaszczenia. Funkcje te sprawowano z Bożego powołania. Chodziło o funkcje: królewską, prorocką i kapłańską. Namaszczenie miało być znakiem, że oto nie z woli ludzkiej wyłącznie dana funkcja jest sprawowana, ale z woli i powołania samego Boga. Termin „namaszczony” (hebr. Maszijah; gr. Christos) z czasem zaczął pełnić rolę samodzielnego określenia, odnoszącego się do postaci, która miała wyzwolić, prowadzić lud, stanąć na jego czele i w imieniu Boga go wybawiać. Ustanowiona monarchia izraelska przechodziła różne koleje losu. Będą tacy królowie, którzy sprawując swą funkcję, sprzeniewierzą się owemu znakowi namaszczenia, nie przestrzegając Bożych przepisów i nie realizując Bożych planów względem narodu. Będą tacy, którzy wypełnią je z kolei w sposób nad wyraz piękny, dobry, tak iż staną się symbolami siły Izraela i jego jedności. Pośród tych pierwszych będzie namaszczony pierwszy król Izraelitów – Saul, pośród tych drugich – jego następca Dawid. Namaszczenie Saula jest jednak znaczące – inicjuje bowiem nowy rozdział w dziejach biblijnego Izraela. I choć Saul okaże się nie do końca udanym władcą, to z początku pokładano w nim wielkie nadzieje, tak jak w każdym namaszczonym, który z woli Boga władać miał Jego ludem.

 

Psalm responsoryjny: Ps 21,2-3.4-5.6-7

Psalm responsoryjny oparty na Psalmie 21 ukazuje szczególną rolę i powołanie króla. Monarcha rządzi dzięki Bożemu powołaniu, i dlatego Bóg zasługuje na jego wdzięczność. „Panie, król się weseli z Twojej potęgi i z Twej pomocy tak bardzo się cieszy. Spełniłeś pragnienie jego serca i nie odmówiłeś błaganiom warg jego”.

Ewangelia: Mk 2,13-17

Dzisiejsza Ewangelia ukazuje moment powołania kolejnego z apostołów: celnika Lewiego, późniejszego Mateusza, autora pierwszej ewangelii kanonicznej. Funkcja celnika, zbierającego podatki na rzecz Imperium Rzymskiego, traktowanego przez Żydów w czasach Jezusa jako okupanta, uchodziła za haniebną. Celników uważano za wielkich grzeszników, bratających się z pogańskimi wrogami Izraela, uciskającymi lud podatkami. Wymowne jest to, że Jezus powołuje właśnie takiego człowieka na swego ucznia. Powołuje go na komorze celnej w bliskości Kafarnaum. A on po krótkim wezwaniu bez słowa sprzeciwu idzie za Jezusem. Jaką Jezus ma moc, że ci pierwsi Jego uczniowie po jednym wezwaniu wstają i idą za Nim? Fakt powołania celnika na ucznia oburza niektórych faryzeuszów. Ale Jezus wskazuje w tej scenie na coś znacznie głębszego: Boża obietnica zbawienia skierowana jest do wszystkich. Tekst ten stanowi ważną wskazówkę uniwersalistycznego nauczania Jezusa. Nie przyszedł On tylko do swoich, ale i do tych uważanych za grzeszników, bowiem „nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają”.

[dzien end]